Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS Katowice – Górnik Łęczna: Na szczycie bez kompromisu. GieKSa goni Widzew!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Górnik Łęczna. GieKSa wygrała 2:1 (1:1).

 

kurierlubelski.pl – GKS Katowice – Górnik Łęczna 2:1. Zespół z Katowic nowym wiceliderem II ligi

[…] Potyczka dwóch górniczych zespołów zakończyła się zwycięstwem gospodarzy z Katowic. Tym samym, Górnik spada z miejsca premiowanego bezpośrednim awansem na zaplecze ekstraklasy. Szansy na przeskoczenie zielono-czarnych w tabeli nie wykorzystała rzeszowska Resovia, której starcie z Błękitnymi Stargard zakończyło się podziałem punktów.

[…] W pierwszej połowie spotkania katowiczanie zamknęli gości na swojej połowie. Gospodarze spokojnie rozgrywali piłkę i wydawało się, że mają większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Przewaga nie miała z początku jednak bezpośredniego przełożenia na sytuacje bramkowe. Obydwaj bramkarze pozostawali bezrobotni do 19. minuty, gdy zza pola karnego Arkadiusz Woźniak uderzył na bramkę Górnika.

[…] Bramkarza gospodarzy, Bartosza Mrozka pierwszy raz do interwencji zmusił w 31. minucie Paweł Wojciechowski po długim podaniu Marcina Stromeckiego. Uderzenie głową z kilkunastu metrów było na tyle słabe, że nie mogło zrobić na golkiperze z Katowic wrażenia. Wszystko się zmieniło 120 sekund później. Dominik Lewandowski popisał się dobrym dośrodkowaniem z prawego skrzydła na Stromeckiego. Piłka nie mogła jednak dotrzeć do adresata, bo ten został sfaulowany w okolicach jedenastego metra przez Arkadiusza Jędrycha. Rzut karny pewnie na bramkę zamienił Paweł Wojciechowski.

[…] W pierwszych minutach drugiej odsłony piłka kursowała od jednej do drugiej bramki.

[…] W 50. minucie kolejny raz głową nad bramką piłkę posłał Woźniak. Minęła zaledwie minuta, a strzałem z dystansu swoich szans spróbował pomocnik Górnika – Adrian Cierpka. Równie nieskutecznie. Gdy wydawało się, że drugie 45 minut będzie obfitować w nieustanną wymianę ciosów, goście stracili jednego zawodnika. Pół godziny przed końcem regulaminowego czasu gry, w dyskusyjnej sytuacji, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Bartłomiej Kalinkowski.

Pomimo gry w osłabieniu, łęcznianie nie ograniczali się wyłącznie do obrony wyniku.

[…] Zapał gości w 83. minucie ostudził Piotr Kurbiel. Patryk Rojek zatrzymał niebezpieczną akcję gospodarzy zakończoną celną główką. Nie miał jednak szans z dobitką wprowadzonego na boisko niespełna 5 minut wcześniej rywala. Obie drużyny przed końcowym gwizdkiem miały jeszcze swoje szanse na zmianę rezultatu, ale wynik się już nie zmienił.

 

dziennikwschodni.pl – GKS Katowice – Górnik Łęczna 2:1. Ligowy powrót bez zdobyczy punktowej

Górnik Łęczna wrócił do walki o ligowe punkty i w hicie 23 kolejki choć prowadził w Katowicach z tamtejszym GKS, ale ostatecznie wrócił do Łęcznej na tarczy ponosząc trzecią przegraną z rzędu. Środowy mecz w Katowicach był dla podopiecznych trenera Kamila Kieresia pierwszym spotkaniem o stawkę od ósmego marca kiedy Leandro i spółka mierzyli się na własnym stadionie z Widzewem Łódź. W wyjściowym składzie na to spotkanie znalazło się dwóch graczy, którzy zimą dołączyli do zespołu – Adrian Cierpka i Bartłomiej Kalinkowski. Ponadto miejsce w defensywie zajął także Jakub Zagórski.

 

sport.tvp.pl – Wróciła 2. liga. Sensacyjna porażka Widzewa, hit dla GKS-u

[…] Hit kolejki dla GKS-u Katowice. W starciu dwóch zespołów z czołówki tabeli GKS Katowice okazał się lepszy od Górnika Łęczna. Zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił w 83. minucie Piotr Kurbiel. Drużyna z Lubelszczyzny przez ostatnie pół godziny grała w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Bartłomieja Kalinkowskiego.

 

sportdziennik.com – GieKSa wiceliderem, honor gospodarzy uratowany! A gdyby nie Kalinkowski…

[…] Czerwona kartka pomocnika Górnika, który niewiele ponad rok temu „pozdrawiał GieKSę z ekstraklasy”, pomogła katowiczanom w zgarnięciu zwycięstwa na wagę pozycji wicelidera tabeli II ligi.

Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie czerwona kartka, która udowodniła, że piłkarski los to figlarz największy ze wszystkich. Bartłomiej Kalinkowski spędził przy Bukowej dwa sezony – 16/17 i 17/18. Odchodził w okolicznościach wprost proporcjonalnych do skali rozczarowania kolejnymi nieudanymi próbami sforsowania bram elity, w której sam Kalinkowski zameldował się rok temu z ŁKS-em. „Redaktorzy gieksa.pl, pozdrawiam z ekstraklasy!” – napisał wtedy na Twitterze, wywołując do tablicy niejednokrotnie krytykującego go „Shella”, czyli posiadacza najostrzejszego (i często używanego) pióra na portalu kibiców GKS-u. Jeden z nich odpisał Kalinkowskiemu: „Oj Bartek, już się cieszę, jak góra za kilkanaście miesięcy znowu przyjedziesz na Bukową”.

[…] W chwili, gdy Kalinkowski zmierzał już pod prysznic, na tablicy widniał rezultat 1:1. To goście pierwsi wyszli na prowadzenie. Bartosz Mrozek bez większego trudu złapał futbolówkę po centrze Dominika Lewandowskiego, ale arbiter uznał, że wcześniej Arkadiusz Jędrych nieprzepisowo sprowadził do parteru Marcina Stromeckiego. Katowice okazały się szóstym II-ligowym miastem, w którym podyktowano wczoraj karnego. Z 11 metrów Mrozka pokonał Paweł Wojciechowski. Wziął na młodym bramkarzu wypożyczonym do Katowic z Lecha rewanż.

[…] Odpowiedź GieKSy była natychmiastowa. Błąd, Woźniak, Grzegorz Rogala… Jak po sznurku, z pierwszej piłki, w dobrym tempie. Akcja zwieńczona przez lewego obrońcę może nie była tak spektakularna, jak pamiętny rzut rożny z meczu z Błękitnymi, ale ręce i tak mogły złożyć się do oklasków.

Wychodząc na II połowę, GKS stanął przed bojową misją… ratowania honoru gospodarzy, którzy nie wygrali ani jednego z ośmiu wcześniejszych wczorajszych meczów. Mimo szybkiej czerwonej kartki, Górnik nie chował się za podwójną gardą, a trener Kamil Kiereś wymienił napastnika za napastnika.

[…] GieKSa dzięki bramkom dwóch byłych graczy Błękitnych Stargard odniosła cenne zwycięstwo, wskoczyła na pozycję wicelidera. I… przybliżyła się do  odmrożenia części zredukowanych w pandemii pensji, które w razie awansu klub obiecał wypłacić w formie premii. A gdyby nie Kalinkowski…

 

sportslaski.pl – Na szczycie bez kompromisu. „GieKSa” goni Widzewa!

[…] Długo rozkręcały się obie ekipy w środowy wieczór. Co prawda katowiczanie mogli objąć prowadzenie już po pierwszym stałym fragmencie, ale później długimi fragmentami pod bramkami Górnika i GKS-u działo się niewiele. Gospodarze grali konsekwentnie, sprawnie utrzymywali piłkę w środku pola szukając okazji do prostopadłych podań lub rozciągania akcji długimi zagraniami Adriana Błąda. Najczęściej kończyło się jednak stratą lub niecelnym podaniem, zanim takie ataki zostawały finalizowane.

[…] Pierwsze fragmenty drugiej odsłony to głównie „straszenie” rywala stałymi fragmentami. Najpierw z narożnika boiska precyzyjnie dośrodkowywał Błąd, ale Woźniak głową uderzył nad bramką. Kilka chwil później z zamieszania w drugim polu karnym po rzucie wolnym próbował skorzystać Adrian Cierpka, który z 20. metrów uderzył potężnie, ale obok bramki.

W 60. minucie katowiczanom pomógł nieco stary, dobry znajomy. Bartłomiej Kalinkowski przy wyskoku do piłki trafił łokciem Arkadiusza Woźniaka, co arbiter uznał za faul i – w konsekwencji drugiej żółtej kartki – odesłał piłkarza Górnika do szatni. Co zaskakujące, od tego momentu groźniejsi stali się osłabieni przyjezdni. Z dalszej odległości znowu próbował sił Stromecki, ale Bartosz Mrozek wykazał się świetnym refleksem, parując piłkę na rzut rożny. Po chwili golkiper „GieKSy” tylko odprowadzał piłkę wzrokiem po strzale głową Wojciechowskiego, na szczęście dla niego futbolówka o centymetry minęła katowicką bramkę. Jeszcze bliższy szczęścia był Tomasz Midzierski, który trafił piłką w słupek uderzając „główką” po kolejnym kornerze.

W 79. minucie trenera Rafał Górak zdecydował się na przeprowadzenie dwóch zmian. Jakuba Habustę zastąpił Kamil Bętkowski, a Dawida Rogalskiego Piotr Kurbiel. Ta druga roszada okazała się strzałem w „dziesiątkę”. Były piłkarz Błękitnych Stargard cztery minuty po wejściu na boisko cieszył się z premierowego trafienia w barwach „GieKSy”. 24-letni napastnik wykazał się przytomnością po tym, jak piłkę uderzaną wcześniej przez Arkadiusza Woźniaka „wypluł” Rojek.

Piłkarze Rafała Góraka do końcowego gwizdka kontrolowali wynik i grę. Dzięki wygranej kosztem swojego środowego rywala zameldowali się na drugim miejscu w II-ligowej tabeli. Zmniejszyli również dystans do prowadzącego w stawce Widzewa, który sensacyjnie przegrał u siebie ze Skrą Częstochowa. W najbliższą niedzielę ekipa z Bukowej sama sprawdzi umiejętności sensacyjnego pogromcy lidera.

 

infokatowice.pl – Udany powrót GieKSy. Zwycięstwo z Górnikiem i awans na pozycję wicelidera

[…] W pierwszej części GieKSa grała agresywniej i częściej stwarzała zagrożenie pod bramką gości. Katowiczanie mogli objąć prowadzenie już w pierwszej minucie, po strzale głową Janiszewskiego. W kolejnych minutach dwa razy blisko szczęścia był także bardzo aktywny Woźniak, jego mocne strzały pewnie jednak obronił Rojek. W 33 min., po jednej z nielicznych akcji przeprowadzonej przez łęcznian, sędzia dopatrzył się faulu Jędrycha, a jedenastkę na bramkę zamienił Wojciechowski.

[…] Druga część spotkania zaczęła się lepiej dla gości, którzy już w pierwszych minutach dwukrotnie mogli pokonać Mrozka.

[…] Pomimo tego, że GieKSa praktycznie nie opuszczała okolic pola karnego przeciwnika, długo nie była w stanie zagrozić bramce Rojka, za to ograniczający się do kontrataków Górnicy mogli zdobyć aż trzy gole. Za pierwszym razem dobrym refleksem popisał się golkiper Trójkolorowych, chwilę później Wojciechowski z bliskiej odległości nie trafił w futbolówkę. Najbliżej szczęście był w 77 min. Midzierski, który jednak trafił głową w słupek. W 83 min. katowiczanie w końcu wyszli na prowadzenie, a decydującą jak się później okazało bramkę zdobył wprowadzony niewiele wcześniej Kurbiel, dobijając strzał Woźniaka.

Dzięki trzem zdobytym punktom i potknięciu innych drużyn GieKSa wskoczyła na drugą pozycję w tabeli, premiowaną awansem do I ligi. Najbliższym rywalem katowiczan będzie Skra Częstochowa, która pokonała dzisiaj niespodziewanie w Łodzi lidera rozgrywek Widzewa.

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    tomassi

    4 czerwca 2020 at 20:07

    kalinkowski!
    Co?
    ty wiesz co…
    hahahaha

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga