Dołącz do nas

Piłka nożna

Media o meczu Stal Rzeszów-GKS: Adler Da Silva uratował Stal Rzeszów!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Stal Rzeszów – GKS Katowice 2:2 (0:1).

 

1liga.org – Niedziela w F1L: emocje do samego końca w Rzeszowie i Płocku

[…] GKS Katowice wyszedł na prowadzenie w 25. minucie meczu. Sebastian Bergier zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie. Prawie całą drugą połowę piłkarze z Katowic zmuszeni byli do gry w osłabieniu po czerwonej kartce, którą otrzymał Mateusz Marzec. Podopieczni Rafała Góraka grając jednego piłkarza mniej, zdołali podwyższyć prowadzenie dzięki bramce Dawida Brzozowskiego. W 75. minucie gola na 1:2 zdobył Adler, a kilka minut przed końcem ponownie pokonał Dawida Kudłę, dając cenny punkt Stali Rzeszów.

 

sportdziennik.com – Nie utrzymali prowadzenia

Mecz doskonale rozpoczął się dla GKS-u Katowice, jednak wszystko zmieniła czerwona kartka dla Mateusza Marca.

Pogoda w Rzeszowie nie rozpieszczała piłkarzy obu zespołów. Obfite opady deszczu z pewnością zniechęciły wielu kibiców do pojawienia się na stadionie. Mimo wszystko mecz musiał się odbyć. GKS miał nadzieje na przerwanie fatalnej passy spotkań bez zwycięstwa. Przyjechał na Podkarpacie po pełną pulę, stąd już w I połowie wyszedł na prowadzenie.

Mecz był wyrównany i trudno było wskazać stronę przeważającą. Na bramkę zespołu Rafała Góraka z pewnością się nie zanosiło. Była też ona specyficzna, a cała akcja urodziła się jakby z niczego. Arkadiusz Jędrych stał w miejscu z piłką na swojej połowie, a żaden z piłkarzy Stali nie miał zamiaru do niego doskakiwać. Po kilku, może kilkunastu sekundach takiego przestoju stoper zagrał piłkę przed siebie. Nagle futbolówka znalazła się w polu karnym Damiana Wrąbla, a przejął ją Sebastian Bergier. Napastnik odwrócił się z rywalem na plecach i bez zastanowienia uderzył, pozostawiając bramkarza bez szans.

W dobrych nastrojach zeszli więc do szatni piłkarze z Górnego Śląska. Ich radość została jednak stłumiona chwilę po zmianie stron. W 49 minucie rzeszowianie wyszli z kontrą. W sytuacji jeden na jeden znalazł się Mateusz Marzec, który musiał powstrzymać Jesusa Diaza. Skrzydłowy GieKSy nie odnalazł się najlepiej w tej sytuacji defensywnej. Sfaulował Kolumbijczyka, a analiza VAR wykazała, że za to przewinienie Marcowi należy się czerwona kartka.

GKS musiał dogrywać mecz w dziesięciu, ale nie przejął się tym za bardzo. Już w 55 minucie podwyższył prowadzenie! Swojego pierwszego gola dla katowickiego klubu zdobył Dawid Brzozowski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym Stali. Mimo wszystko przyjezdni musieli mieć się na baczności. Grający w przewadze rzeszowianie mieli w zamiarze odrobienie strat i zaczęli wysyłać sygnały ostrzegawcze. Jednym z nich był groźny strzał z dystansu Krystiana Wachowiaka, który został obroniony przez Dawida Kudłę.

Jednak przy następnej okazji bramkarz GKS-u był zmuszony do kapitulacji. W 75 minucie kontaktową bramkę zdobył Adler da Silva. Snajper uderzył sprzed pola karnego na tyle precyzyjnie, że Kudła nie był w stanie skutecznie zainterweniować. W kolejnych sytuacjach golkiper kilkukrotnie ratował zespół z Katowic. Jego parady wielokrotnie utrzymywały GieKSę przy życiu, ale jego starania o utrzymanie prowadzenia ostatecznie nie przyniosły odpowiedniego skutku. Kudła wielokrotnie popisywał się świetną grą, ale ostatecznie drugi raz wyciągnął piłkę z siatki po kombinacyjnym wykonaniu rzutu wolnego przez rzeszowian. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Adler da Silva, dzięki któremu Stal odwróciła losy meczu i dopisała punkt do tabeli. Mimo wszystko Kudła rozegrał znakomite spotkanie i choć marne to pocieszenie, uratował punkt dla GKS-u.

 

podkarpacielive.pl – Adler Da Silva uratował Stal Rzeszów!

Pomimo dwubramkowej straty, w obecności 2595 widzów rzeszowianie po raz pierwszy w tym sezonie zdołali odwrócić losy meczu i wydarli cenny punkt GKS-owi Katowice.

[…] Pierwszy strzał w tym pojedynku oddali podopieczni Marka Zuba. Już w 3. minucie rzeszowianie wymienili kilka podań z pierwszej piłki, która trafiła do Andreji Prokicia. Kapitan „biało-niebieskich” zdecydował się na uderzenie z ponad 20 metrów, lecz wyraźnie przestrzelił. Po chwili dośrodkowanie z lewej strony zamykał Adler Da Silva, także i jemu zabrakło precyzji. Jednak to goście byli najbliżej zdobycia gola.

W 12. minucie błąd popełnił Łukasz Góra, który stracił futbolówkę na rzecz Mateusza Marca i pomocnik GKSu zdecydował się na strzał z linii pola karnego. Na szczęście dla Stali dobrze interweniował Jakub Wrąbel, wybijając uderzenie na rzut rożny. Odpowiedź gospodarzy przyszła w 21. minucie. W „szesnastkę” Gieksy wbiegł Prokić, który zagral do wbiegającego Karola Łysiaka a ten nieznacznie się pomylił.

Nie minęło 120 sekund i rzut wolny egzekwowali katowiczanie, Sebastian Bergier uderzył „Panu Bogu w okno”. W 25. minucie napastnik z Katowic dopiął swego. Po otrzymaniu piłki w okolice 10. metra uderzył wprost pod poprzeczkę, nie dając szans bramkarzowi.

Rzeszowianie mogli wyrównać po pół godzinie gry. W polu karnym znalazł się Wiktor Kłos i zamiast uderzać uwikłał się w pojedynek z obrońcą i na trybunach było słychać jedynie jęk zawodu. Następnie akcja przeniosła się na połowę miejscowych, jednak Marzec nie trafił w światło bramki. Na tym, poza niecelnym strzałem Prokicia, skończyły się zapędy ofensywne obydwu zespołów i na przerwę ze skromną przewagą schodzili piłkarze Rafała Góraka.

Druga połowa rozpoczęła się od „główki” Oskara Repki, która powędrowała nad bramką rzeszowian. Po chwili goście stracili Mateusza Marca, który sfaulował wybiegającego na czystą pozycję Jesusa Diaza. Na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Sebastien Thill, ale futbolówka powędrowała tuż obok słupka. Gospodarze ruszyli do ataków i… błyskawicznie zostali skarceni. Prawą stroną pognał Dawid Brzozowski, dograł do Bergiera, który uderzył we Wrąbla. Futbolówki nie zdołał wybić żaden z obrońców, z czego skorzystał Brzozowski pakując ją wprost do siatki.

Stracony gol wyraźnie podciął skrzydła gospodarzom, którzy dopiero po wejściu Krystiana Wachowiaka zaczęli zagrażać bramce rywali. Rzeszowski obrońca dwukrotnie próbował strzałami zza pola karnego zaskoczyć Dawida Kudłę, ale za każdym razem górą był bramkarz GKSu. W 70. minucie ponownie szarpnął Diaz, zdołał dograć do Łysiaka, ten uderzył za wysoko.

Miejscowi dopięli swego na 15 minut przed końcem, kiedy Adler plasowanym strzałem tuż przy słupku pokonał golkipera gości. Gospodarze złapali kontakt i jeszcze bardziej podkręcili tempo.

Bliski szczęścia był Thill, po chwili Kudła w sobie tylko znany sposób obronił strzał Milana Simcaka. W 83. minucie główkował Adler, ale piłka powędrowała wprost w ręce Kudły.

W 87. minucie napastnik Stali zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, piłka odbiła się od jednego z rywali i całkowicie myląc bramkarza wtoczyła się do siatki. Tuż po wznowieniu goście… mogli zdobyć trzeciego gola. Sam na sam z Wrąblem znalazł się Brzozowski, ale posłał futbolówkę nad poprzeczką. W doliczonym czasie piłkę meczową miał na nodze Adler, ale tym razem górą okazał się Kudła i obie ekipy ostatecznie podzieliły się punktami.

 

nowiny24.pl – Stal Rzeszów przegrywała już 0:2 z GKS-em Katowice, ale wyszarpała remis. Dwa trafienia Adlera Da Silvy

Dziwny, szalony mecz odbył się na Hetmańskiej w ramach 14. kolejki Fortuna 1 Ligi. W meczu z GKS-em Katowice Stal Rzeszów straciła gola w I połowie, potem na początku II, gdy grała już w przewadze, a następnie zaczęła gonić wynik. Adler Da Silva trafił raz i drugi, dzięki czemu biało-niebiescy uratowali remis.

GKS przyjechał do Rzeszowa po serii siedmiu meczów bez wygranej (cztery porażki), toteż Stal miała prawo trochę sobie obiecywać po meczu, choć siąpiący deszcz dał się trochę we znaki boisku i nie ułatwiał gry.

Gospodarze rozpoczęli z animuszem, jednak Kudła długo nie miał za dużo pracy. Za to po 12 minutach indywidualną akcję strzałem sfinalizował Mateusz Marzec i Jakub Wrąbel musiał się wykazać. Dziesięć minut później najpierw pierwszą okazję mieli rzeszowianie, po czym nastąpił czas Sebastiana Bergiera.

Były zawodnik Stali Mielec najpierw huknął z dystansu, ale wycelował nad poprzeczką. Po dwóch minutach dostał piłkę bliżej bramki i pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Szybko, przy odrobinie szczęścia, mógł wyrównać Andreja Prokić, a potem, już do końca połowy, żadnej ze stron nie udało się stworzyć klarownej okazji bramkowej. Może poza Bergierem, który tuz przed przerwą mógł się pokusić o gola nr 2.

Krótko po zmianie stron katowiczanie otrzymali cios. Gola nie stracili, ale faul Marca został zanalizowany przez VAR i arbiter pokazał piłkarzowi czerwoną kartkę. Wyglądało, że goście „podali” rękę gospodarzom, ale stało się coś nieoczekiwanego – trzy minuty gry w osłabieniu wystarczyły Ślązakom na podwyższenie prowadzenia. Dokonał tego 20-letni Dawid Brzozowski.

Stalowcy byli parę dobrych minut w szoku, po czym rozpoczęli oblężenie bramki Kudły. Problem w tym, że golkiper gości był dobrze nastrojony. Obronił m.in. dobry strzał Krystiana Wachowiaka. W 74. Minucie GKS wyszedł z kontrą i gdyby Kozubal z Brzozowskim pograli dokładniej, mogłoby być już po meczu.

Nie było, a po minucie na trybunach wreszcie zrobiło się wesoło, bo kontaktową bramkę zdobył Adler Da Silva. Napór biało-niebieskich trwał, Kudła zwijał się jak w ukropie, ale w końcu weszło – znów pokazał się Adler, który wyrównał z rzutu wolnego i tym samym zdobył swego gola nr 5 w sezonie.

Sędzia doliczył 6 minut. Stal uparcie szukała gola za 3 punkty, Adler w ostatniej minucie mógł skompletować hat-tricka, ale trafił w bramkarza i rzeszowianie musieli się zadowolić punktem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga