Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu z KSP: Polonia zagrała dobrze jak nigdy, ale i tak przegrała

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Polonia Warszawa – GKS Katowice 1:2 (1:0).

 

1liga.org – Niedziela w F1L: beniaminek z kolejną wygraną

W niedzielnych meczach drużyna GKS Katowice wyszarpała trzy punkty w ostatnich minutach meczu, natomiast Znicz Pruszków pewnie pokonał na wyjeździe drużynę Miedź Legnica.

[…] Zespół prowadzony przez Trenera Rafała Smalca otworzył wynik spotkania w 7. minucie meczu, kiedy po asyście Kobusińskiego bramkę strzelił Mateusz Michalski. Praktycznie całe spotkanie to gospodarze mięli pod kontrolą grę i wydawało się, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Nic bardziej mylnego. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Jędrych, a trzy minuty później świetną bramkę na wagę trzech punktów zdobył Jakub Arak.

 

kspolonia.pl – Przegrywamy z GKS-em

W meczu 30. kolejki Fortuna 1. Ligi Polonia Warszawa przegrała z GKS-em Katowice 1:2. Gola dla Czarnych Koszul w pierwszej połowie strzelił Mateusz Michalski.

Już w 7. minucie piłkarze Dumy Stolicy wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Mateusza Michalskiego, który z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki, wykorzystując tym samym podanie rozpędzonego w polu karnym Szymona Kobusińskiego. W kolejnych minutach gra układała się po naszej myśli, a zawodnicy GKS-u Katowice mieli problemy, by zagrozić bramce Kuby Lemanowicza. Druga połowa również układała się zgodnie z planem, aż do 90. minuty. Najpierw rzut karnych na bramkę zamienił Arkadiusz Jędrycha, a kilkanaście sekund później prowadzenie gościom dał Jakub Arak. W kolejnych sekundach próbowaliśmy zaatakować i odwrócić losy tego spotkania, co zaowocowało trafieniem Pawła Tomczyka, którego sędzia finalnie nie uznał. Mecz zakończył się zatem naszą porażką 1:2

 

dumastolicy.pl – Polonia zagrała dobrze jak nigdy, ale i tak przegrała

Trudno zrozumieć, co wydarzyło się dzisiaj na K6. Nasz zespół grał dobrze jak nigdy i od 7 minuty prowadził. „Czarne Koszule” stwarzały sobie masę sytuacji, ale były bardzo nieskuteczne. W 90 minucie GKS wyrównał po pechowym rzucie karnym, a po kilku minutach strzelił drugą bramkę. Ostatecznie goście wygrali 2:1.

Polonia pierwszy raz zaatakowała w 2 minucie. Piłkę w polu karnym dostał Szymon Kobusiński, ale jego mocne dośrodkowanie nie dotarło do żadnego z kolegów. Nasz zespół od początku przeważał i w 7 minucie udokumentował swoją przewagę golem. „Czarne Koszule” ładnie rozegrały piłkę na połowie rywala. Kobusiński otrzymał futbolówkę w polu karnym, urwał się rywalom, zagrał wzdłuż bramki i z bliska piłkę do siatki wpakował Mateusz Michalski. GKS szybko chciał odpowiedzieć. Ich akcja zakończyła się jednak za mocnym dośrodkowaniem, które złapał Jakub Lemanowicz. Od momentu bramki goście na krótki moment przejęli inicjatywę, pierwszy raz w tym meczu. Polonia dobrze jednak broniła się. W 17 minucie GKS stworzył pierwszą okazję na bramkę. Po szybkiej akcji rywal potężnie uderzył z dystansu, ale strzał zdołał obronić Lemanowicz. Rywal miał jeszcze dobitkę, ale ponownie górą był Lemanowicz. W 19 minucie to Polonia zmarnowała kapitalną okazję na bramkę. Po ładnej klepce Bartosz Biedrzycki dograł na środek pola karnego, ale sunący wślizgiem Kobusiński strzelił tuż obok słupka. W 21 minucie „Czarne Koszule” wywalczyły rzut rożny. Niestety Michalski dośrodkował prosto w ręce bramkarza. 5 minut później poloniści mieli rzut wolny na połowie rywala. Tym razem dośrodkowywał Biedrzycki. Efekt był jednak identyczny – piłka trafiła prosto w ręce bramkarza. W 28 minucie niebezpiecznie zaatakowali goście. Na szczęście płaskie dośrodkowanie zdołał wślizgiem zablokować Maciej Kowalski-Haberek. GKS miał jeszcze rożny. Ostatecznie nie przyniósł on większego zagrożenia. W 31 minucie goście wyprowadzili kolejny dobry szybki atak. Płaski strzał pewnie złapał jednak Lemanowicz. W 38 minucie dobrym kontratakiem popisali się poloniści. Kilka szybkich podań stworzyło okazję Kobusińskiemu. Niestety jego płaski strzał sprzed pola karnego bez problemu złapał bramkarz. W 40 minucie nasz zespół zmarnował kolejną okazję. Tym razem po szybkiej akcji piłkę w polu karnym otrzymał Krzysztof Koton, niestety uderzył nad bramką. Chwilę później znów mogło być groźnie pod bramką gości. Świetnie piłkę na połowie rywali odebrał Nikodem Zawistowski, jednak będąc już pod polem karnym rywali zagrał prosto w nogi obrońcy. W 43 minucie poloniści sunęli z kolejną kontrą, znów zawiodło niestety ostatnie podanie. W doliczonym czasie pierwszej połowy GKS miał jeszcze rzut rożny. Został on źle rozegrany i Polonia mogła wyprowadzić kolejną kontrę. Tak jak wcześniej, zawiodło ostatnie podanie. Do przerwy nasz zespół prowadził 1:0.

Drugą połowę od ataków zaczął GKS, ale za wiele z nich nie wynikało. W 49 minucie katowiczanie wywalczyli jednak rzut rożny, ale bez problemu poloniści wybili piłkę. W 51 minucie „Czarne Koszule” wykonywały rzut wolny na połowie gości. Nasz zespół ciekawie rozwiązał ten stały fragment, ale połapali się przeciwnicy. Polonia szybko odzyskała piłkę, w pole karne rywali wpadł Zawistowski, ale podanie wzdłuż bramki zostało wybite przez defensorów gości. W 55 minucie „Czarne Koszule” dobrze przebiły się środkiem pola, jednak dogranie Zawistowskiego z boku zostało zablokowane. Chwilę później Polonia miała rzut rożny. Po dośrodkowaniu do piłki dopadł Zawistowski, ale sprzed pola karnego uderzył bardzo niecelnie. 58 minuta przyniosła kolejną niewykorzystaną szansę Polonii. Nasz zespół trochę nie miał pomysłu co zrobić z piłką w polu karnym rywali. W końcu Michał Bajdur zdecydował się na uderzenie, ale zrobił to tak lekko, że bez problemu złapał golkiper gości. W 64 minucie niebezpiecznie zrobiło się pod naszą bramką. Łatwo ograny został Zawistoswski, ale dośrodkowanie wpadło prosto w ręce Lemanowicza. Trzy minuty później zaatakowała Polonia. Kobusiński podał prostopadle do Bajdura, zrobił to trochę niecelnie, Bajdur zdołał jednak przejąć piłkę, ale jego strzał został zablokowany. W 72 minucie długo nasz zespół rozgrywał piłkę na połowie rywali. W końcu ta dotarła do Marcina Kluski, ale wstrzelona przez niego piłka trafiła w nogę bramkarza. Chwilę później w polu karnym znalazł się Zawistowski, jednak lekki strzał łatwo złapał golkpier. W 74 minucie dalekie podanie zaskoczyło naszą obronę, sytuacyjny strzał głową rywala dobrze obronił Lemanowicz. W 80 minucie Polonia miała rzut rożny. Niestety dośrodkowanie Bajdura było trochę za mocne i Kobusiński nie był w stanie celnie uderzyć. W 82 minucie „Czarne Koszule” znów nie najlepiej zachowały się w polu karnym rywali. Biedrzycki wbiegł w nie z lewej strony i dograł do nikogo. Dwie minuty później Polonia wykonywała rzut rożny, ale nie przyniósł większego zagrożenia. Potem zmarnowane okazje mogły się zemścić. Dwa razy zakotłowało się w polu karnym, dwa razy jednak udało się wybić piłkę zmierzającą do pustej bramki. Niestety po analizie VAR podyktowany został rzut karny dla gości za zagranie ręką naszego piłkarza. Rywal nie pomylił się z jedenastu metrów, w 90 minucie było 1:1, a sędzia doliczył 8 minut. Chwilę później było już 1:2. Po dośrodkowaniu z lewej strony jeden z rywali ubiegł naszego obrońca i z bliska głową wyprowadził gości na prowadzenie. Polonia po kilku minutach zdołała strzelić drugiego gola, ale sędzia dopatrzył się faulu Pawła Tomczyka. „Czarne Koszule” przegrały mecz, którego wydawało się, że nie mają prawa przegrać.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice wygrał z Polonią w Warszawie. Dwa gole w doliczonym czasie gry!

Piłkarze GKS Katowice zgarnęli w Warszawie trzy punkty i mocno trzymają się w strefie barażowej. O zwycięstwie zadecydowały gole w doliczonym czasie gry.

Zespół GKS-u na stadionie Polonii Warszawa przez 89 minut grał bezbarwnie. Gospodarze, którzy szybko objęli prowadzenie dość spokojnie zmierzali do zainkasowania trzech bezcennych w walce o utrzymanie punktów. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem piłkarze Rafała Góraka napisali świetną historię.

Jakub Arak oddał wtedy strzał, po którym piłka trafiła do Aleksandra Komora, a ten fatalnie zakończył swój pojedynek z bramkarzem. Arbiter nie pozwolił jednak na wznowienie gry, pobiegł do monitora i podyktował jedenastkę. Okazało się, że jeden z polonistów po uderzeniu Araka zagrał ręką. Arkadiusz Jędrych wykorzystał rzut karny, a gospodarze… wpadli w panikę. Seria ich nerwowych zagrań zakończyła się dośrodkowaniem Adriana Błąda i główką Araka na wagę trzech punktów! Polonia zdołała jeszcze pokonać Dawida Kudłę, jednak wcześniej miał miejsce faul.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga