Piłka nożna Prasówka
Media o meczu Zagłębie-GieKSa: Przerwać złą serię
Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat popołudniowego spotkania Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice.
1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź 21. Kolejki
Fortuna 1 Liga wraca do gry w ostatni weekend lutego. Przewaga czołowych zespołów nad resztą stawki zwiększa się. Cztery zespoły w ostatnim czasie prezentowały doskonałą formę, nie zaznając porażki w co najmniej pięciu poprzednich starciach. Pojawia się zatem pytanie, czy któraś z drużyn zdoła przełamać te serie w nadchodzących dniach?
[…] Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice (25 luty, sobota, 17:30)
Sobotnie popołudnie będzie historyczne dla kibiców Zagłębia Sosnowiec. Po raz pierwszy zasiądą oni na trybunach nowego obiektu, który od teraz stanie się domem ich ukochanej drużyny. A wszystko to w szczególnych okolicznościach – derby przeciwko katowickiemu GKS-owi to przecież nie byle starcie. Gospodarze będą musieli pilnować się w pierwszej połowie, wszak to właśnie w tym okresie katowiczanie pozostają najgroźniejsi. W tym sezonie na wyjazdach słabiej radzą sobie oni po przerwie, przegrywając tę część gry w 40% przypadków.
Fantasy 1 Liga: Zapowiedź 21. Kolejki
Przed nami kolejne emocjonujące spotkania w Fortuna 1 Lidze. Do hitowego meczu dojdzie w Sosnowcu, gdzie miejscowe Zagłębie na otwarcie nowego stadionu podejmować będzie katowicką GieKSę.
[…] Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice
Mecz którym w tym tygodniu żyje Śląsk i Zagłębie. Odwieczna wojna pomiędzy „Gorolami” i „Hanysami” nabiera teraz dodatkowego wymiaru. Będzie to spotkanie na otwarcie nowego stadionu w Sosnowcu, a na trybunach prawdopodobnie zasiądzie komplet publiczności. Niestety bez udziału fanów gości. Kibice Zagłębia liczą, że inauguracja na nowym obiekcie wypadnie lepiej od pożegnania Stadionu Ludowego. Skończyło się ono porażką z Odrą w naprawdę kiepskim stylu. Pretensje o postawę w tamtym meczu miał do swoich zawodników trener Dudek, który przyznał także, że o zwycięstwo z GieKSą będzie trudno. Zagłębie notuje serię 7 meczów bez zwycięstwa, a jego zawodnicy poza słabą dyspozycją w ostatnim spotkaniu zaprezentowali brak chęci do walki. Najbliższy rywal i otoczka sobotniej rywalizacji wpłyną na nich motywująco. Równocześnie piłkarze będą czuli dodatkową presję, co nie ułatwi im występu. Na murawie nowego stadionu nie zobaczymy Rozwandowicza, a klub robi wszystko by doprowadzić do pełnej dyspozycji Banaszewskiego. Postawa linii pomocy pozostawia bowiem wiele do życzenia. Swojego gola w inauguracyjnym meczu z pewnością będzie chciał strzelić najlepszy obecnie napastnik Zagłębia, Szymon Sobczak. W ten sposób zapisałby się w historii klubu.
GieKSa rozegrała udane spotkanie w ostatniej kolejce. Remis z Podbeskidziem to korzystny wynik i trener Górak przyznał na pomeczowej konferencji, że nie czuje niedosytu. Wspominali o nim jednak jego zawodnicy, którzy piłkarską złość po dobrej grze i dwóch remisach będą chcieli przekłuć w zwycięstwo. Z pewnością w sobotę będą chcieli zepsuć święto rywalowi zza miedzy. GieKSa jest dobrze przygotowana na rundy, prezentuje dojrzałą grę, sprawnie przechodzi z fazy obronnej do ataku. Do drużyny świetnie wprowadził się Mateusz Marzec, a swoje statystyki poprawia Rogala. Zwracaliśmy uwagę na grę wahadłowych GKS-u i potrzebę ich lepszej postawy w ofensywie. Odpowiedź Grzegorza Rogali przerosła nasze oczekiwania. Dwa mecze, asysta i pierwsza bramka. Do składu GieKSy wracają Rafał Figiel i Bartosz Jaroszek. Swój debiut w Katowicach zaliczył Sebastian Bergier, który był bliski zdobycia swojej premierowej bramki. Będzie on naciskał na Jakuba Araka, a rywalizacja pomiędzy tymi zawodnikami wyjdzie na dobre zespołowi. W ostatnim wyjazdowym, ligowym występie przeciwko Zagłębiu GKS odniósł skromne jednobramkowe zwycięstwo. Na listę strzelców wpisał się wówczas Adrian Błąd, który zmaga się z kontuzją barku. Do zespołu trenera Góraka dołączył wypożyczony z Lecha Poznań, Antoni Kozubal. Młody, perspektywiczny pomocnik był na celowniku kilku pierwszoligowców. Teraz zagra w barwach GieKSy, gdzie zwiększy rywalizację w środku pola oraz na pozycji młodzieżowca. Mecz w Sosnowcu będzie sentymentalnym powrotem dla Arkadiusza Jędrycha, który w barwach Zagłębia zagrał 53 mecze.
sportdziennik.com – Przerwać złą serię
Z GKS-em Katowice Zagłębie po raz ostatni wygrało ponad pięć lat temu.
Otwarcie nowego obiektu to dla sosnowiczan idealny czas aby w końcu przełamać się w meczach z lokalnym rywalem. Po raz ostatni Zagłębie pokonało katowiczan w ligowym boju 13 września 2017 roku. Wówczas na Ludowym ekipa z Sosnowca wygrało z GKS-em 3:0 po golach Sebastiana Makowskiego, Vamary Sanogo i Sebastiana Milewskiego. Potem było już tylko gorzej, bo cztery kolejne starcia kończyły się zwycięstwami katowiczan. Żadnego ze strzelców goli z tamtej potyczki nie ma już w Sosnowcu, są za to Konrad Wrzesiński oraz Dariusz Dudek, który wówczas prowadził zespół ze stolicy Zagłębia Dąbrowskiego. Tamta wygrana miała miejsce w rundzie jesiennej sezonu 2017/2018. Wiosną górą byli piłkarze z Katowic, ale na koniec sezonu to sosnowiczanie byli w lepszych nastrojach, bo to Zagłębie fetowało awans do ekstraklasy.
[…] Na nowym stadionie sosnowiczanie będą chcieli rozpocząć nowy rozdział w historii klubu od wygranej, a co za tym idzie przerwać fatalną passę w meczach z rywalem zza miedzy. Inna sprawa, że tych fatalnych serii w Zagłębiu jest więcej. Siedem kolejnych meczów bez wygranej i bez punktów w rundzie wiosennej…
Zapraszamy na stadiony. Policyjny „wytrych”
Trudno dyskutować z faktami, ale te są nieodwracalne i nieubłagane – około 800 kibicom GKS-u Katowice cofnięto zaproszenie na ArcelorMittal Park w Sosnowcu, gdzie ich drużyna w sobotę o godzinie 17.30 zagra mecz ligowy z Zagłębiem.
Nie mogę zaakceptować, chociaż przyjąłem je do wiadomości, argumentów policji, dla której „wytrychem” jest remont jednej z dróg dojazdowych do nowoczesnego i pachnącego jeszcze świeżą farbą nowego stadionu Zagłębia. Zadam w tym momencie prowokacyjne pytanie – do czego nadaje się policja (jej siły prewencji, antyterroryści itp.), skoro nie potrafi zabezpieczyć imprezy masowej na 11 tysięcy (z małym ogonkiem) widzów? Siły porządkowe powinny bez problemów spacyfikować kilkuset chuliganów, o ile tylu przybyłoby w sobotę do Sosnowca.
I pytanie, jak długo potrwa remont owej „felernej” drogi dojazdowej? Bo może wypadałoby poinformować z wyprzedzeniem sympatyków Skry Częstochowa, Puszczy Niepołomice, Ruchu Chorzów, czy ŁKS-u Łódź, by na wszelkie wypadek nie planowali wycieczki do Sosnowca w dniu meczu z Zagłębiem. Moja propozycja na przyszłość – wszyscy organizatorzy meczów w Fortuna 1. Lidze powinny przyjąć zasadę, że kibice drużyn przyjezdnych nie są mile widzianymi gośćmi i nie będą wpuszczani na stadion. Będzie cicho, spokojnie i bezpiecznie…
Moment na przełamanie
[…] Piłkarze z Sosnowca na ligową wygraną czekają już ponad cztery miesiące, dokładnie od 10 października 2022 roku. Wówczas na Stadionie Ludowym Zagłębie pokonało 2:1 Bruk Bet-Termalicę Nieciecza po golach Maksymilianów: Rozwandowicza oraz Banaszewskiego. W dzisiejszym meczu z GKS-em Katowice obu zabraknie z powodu kontuzji, więc o bramki będą się starali inni.
Od tamtej wygranej ekipa z Sosnowca nie była w stanie wygrać żadnego z siedmiu ligowych spotkań, a dorobek Zagłębia to ledwie trzy punkty wywalczone po remisach z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Górnikiem Łęczna oraz Resovią. Czterokrotnie piłkarze sosnowieckiego klubu musieli z kolei uznać wyższość rywali.
Jak się przełamać, to kiedy, jeśli nie podczas wyjątkowego meczu, meczu otwarcia nowego stadionu? Ze Stadionu Ludowego piłkarze Zagłębia przenoszą się na ArcerolMittal Park. Inauguracja obiektu przypada na wyjątkowe starcie, jakim zawsze są pojedynki sosnowiczan z GKS-em Katowice. A że z lokalnym rywalem ekipa Dariusza Dudka nie wygrała żadnego z czterech ostatnich meczów… Krótko mówiąc lepszego czas na przełamanie nie będzie. Fani w Sosnowcu nie wyobrażają sobie innego scenariusza niż wygrana ich ulubieńców.
Zainteresowanie meczem jest ogromne. Do sprzedaży trafiły także bilety, które były pierwotnie przeznaczone dla fanów GieKSy. Kibice katowickiego klubu ostatecznie nie zostaną wpuszczeni na nowy obiekt, a to oznacza, że nie będzie potrzeby odcięcia sektorów buforowych odgradzających fanów obu ekip. Tym samym możliwy jest komplet publiczności na obiekcie, który może pomieścić 11600 widzów. Jako główny powód uniemożliwiający kibicom gości wejście na stadion w Sosnowcu podano fakt, że w remoncie jest jedna z głównych ulic prowadzących do nowego obiektu.
dziennikzachodni.pl – Zagłębie Sosnowiec przed meczem z GKS-em Katowice: „W szatni nie trzeba trenera”. Jak będzie wyglądać otwarcie stadionu?
W sobotę 25.02.2023 r. nastąpi otwarcie nowego stadionu Zagłębia Sosnowiec wchodzącego w skład ArcelorMittal Parku. Sosnowiczanie w meczu Fortuna 1. Ligi zagrają z GKS-em Katowice (godz. 17.30). Dzień przed meczem o swych wrażeniach opowiedzieli trener Dariusz Dudek i napastnik Szymon Sobczak.
Dariusz Dudek o meczu otwarcia stadionu:
[…] Jeśli chodzi o sam mecz, to myślę, że im mniej powiem, tym dla mnie będzie lepiej. Nie chciałbym zdradzać pewnych wskazówek, chociażby dla naszego przeciwnika. Cieszę się, że będziemy mogli w sobotę wspólnie otworzyć ten stadion. Mam nadzieję, że będzie to radosna chwila dla nas. To taki moment, że w szatni nie trzeba trenera. Przyjeżdża GKS Katowice, jest otwarcie nowego stadionu, nie potrzebna będzie dodatkowa motywacja. Musimy tylko udźwignąć ciężar gatunkowy tego spotkania. Na pewno będzie czuć tę trochę presję, bo dla niektórych moich mniej doświadczonych piłkarzy tak będzie.
Dariusz Dudek na pytanie: Dlaczego Zagłębie ma wygrać?
Dlatego, że ciężko pracujemy, żeby te następne mecze wygrywać. Na pewno jako trener potrzebuję, i zespół też potrzebuje, trochę czasu. Jest teraz nowy stadion, jest nowe otwarcie. Mam nadzieję, że w sobotę nie zabraknie nam determinacji, bo do tego, co gramy po prostu trzeba więcej determinacji. Mam nadzieję, że komplet kibiców będzie dla nas dwunastym zawodnikiem i to nie usztywni piłkarzy. Widzę ich jak pracują w tygodniu i jestem przekonany, że w sobotę będziemy zwarci i gotowi.
[…] Szymon Sobczak: Wszyscy czekamy na ten mecz
Jako głos z szatni mogę tylko powiedzieć, że wszyscy jako zawodnicy od dawna czekaliśmy na ten moment. Mam nadzieję, że przemówi tutaj boisko. Wiemy jaka jest sytuacja, wiemy jaki to jest mecz. Wszyscy czekamy na jutrzejsze spotkanie. Jeśli chodzi kwestie mentalne, to nie mamy problemu. W meczu z Arką jeszcze zanim wychodziliśmy z kontrą i należał nam się rzut karny. Oczywiście, to nie jest wytłumaczenie, ale szliśmy po tę drugą bramkę. Przydarzają się nam błędy, z tego musimy wyciągnąć wnioski, ale przeanalizowaliśmy to jako drużyna. Jedyne najlepsze rozwiązanie, to pokazanie tego w sobotę na boisku. W tym tygodniu odbyliśmy tutaj jeden trening, myślę, że to wystarczy.
zaglebie.sosnowiec.pl – Przed meczem z GKS-em Katowice
Nowy stadion, komplet publiczności na trybunach – czy może się trafić lepsza okazja do przerwania złej serii i odniesienia długo wyczekiwanego w Sosnowcu zwycięstwa?
Siedem kolejnych ligowych meczów bez zwycięstw, dwie porażki z rzędu, cztery ostatnie przegrane spotkania z GKS-em Katowice. W sobotnie popołudnie będzie szansa zakończenia wszystkich tych złych serii.
10 października 2022 Zagłębie odniosło ostatnie jak dotąd zwycięstwo. W rozegranym na Stadionie Ludowym meczu drużyna prowadzona wtedy jeszcze przez Artura Skowronka pokonała Bruk-Bet Temalikę Nieciecza. Od tamtego czasu w siedmiu kolejnych spotkaniach dorobek punktowy Zagłębia wzbogacił się tylko o trzy „oczka” i jeśli sporządzimy tabelę rozgrywek tylko za siedem poprzednich serii gier, gorsza od Zagłębia jest tylko Skra Częstochowa z jednym remisem.
GKS Katowice także tego okresu w rozgrywkach nie może zaliczyć do zbytnio udanych. W siedmiu ostatnich meczach zdobyli oni siedem punktów i wygrali tylko jeden mecz z Chojniczanką Chojnice. Mimo wszystko jest to jednak dorobek lepszy od Zagłębia, a także na przestrzeni całego sezonu katowiczanie poczynają sobie lepiej od sosnowiczan w rozgrywkach Fortuna I ligi i w 22 kolejkach zgromadzili 29 punktów.
Warto zwrócić uwagę, że GKS w meczach na wyjeździe radzi sobie lepiej niż Zagłębie w meczach u siebie. Katowiczanie poza Bukową zdobyli 11 punktów, a sosnowiczanie w spotkaniach na Stadionie Ludowym dopisali do swojego dorobku o jeden punkt mniej. Teraz jednak nasz klub zaczyna pisać nową historię i inauguruje występy na stadionie ArcelorMittal Park.
Na zwycięstwo nad klubem z Katowic czekamy od 13 września 2017, gdy Zagłębie pokonało GKS aż 3:0. Trenerem sosnowieckiego zespołu był wówczas Dariusz Dudek, który od tamtej pory do dzisiaj zdążył dwa razy odejść z Zagłębia i dwa razy tu wrócić, a w międzyczasie pracował także w Katowicach. Cztery następne spotkania Zagłębia z GKS zakończyły się porażkami sosnowiczan. Wiosną 2018 na Bukowej było 1:0 dla gospodarzy, w sezonie 2021/2022 Zagłębie prowadziło w Katowicach do przerwy 2:0, by ostatecznie ulec 2:3, a w rewanżu w Sosnowcu GKS wygrał 1:0. Wreszcie w ostatnim starciu między tymi dwoma drużynami GKS znowu był u siebie lepszy i wygrał 3:1.
Dwóch piłkarzy, który reprezentowali barwy Zagłębia w ostatnim zwycięskim meczu z GKS-em Katowice gra dziś w katowickim zespole. To Dawid Kudła i Arkadiusz Jędrych. Podopiecznym trenera Rafała Góraka jest także kolejny piłkarz, który wcześniej reprezentował Zagłębie, czyli Jakub Arak.
Sobotni mecz będzie 40. spotkaniem Zagłębia z GKS. Dotychczas GKS wygrał 15 razy, Zagłębie było lepsze w 13 starciach, a 11 spotkań zakończyło się remisami. Do sierpniowego meczu w Katowicach Zagłębie przystępowało jako lider Fortuna I ligi. Od tamtego czasu zaczął się zjazd w dół tabeli i w tej chwili Zagłębie znajduje się na 12. pozycji. Może więc teraz, dla odmiany, mecz z GKS-em staie się początkiem marszu do góry pierwszoligowej tabeli?
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.




Najnowsze komentarze