Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o o meczu z Chrobrym Głogów: Wymarzony debiut na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

 

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wczorajszego spotkania  GKS Katowice – Chrobry Głogów. GieKSa wygrała na Bukowej 3:1 (1:1).

 

sportdziennik.com – Wymarzony debiut na Bukowej

Mateusz Mak dwoma golami zapewnił GKS-owi Katowice pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

[…] Ofensywne nastawienie piłkarzy z Katowic można było zaobserwować od pierwszego gwizdka. W początkowej fazie rywalizacji niezwykle aktywny był Mateusz Marzec, który robił sporo zamieszania pod bramką Damiana Węglarza. Już w 3 minucie spowodował, że kibice zerwali się ze swoich miejsc, gdy oddał mocny strzał zza pola karnego, ale ostatecznie uderzenie było minimalnie niecelne. Kilka minut później Marzec znów był bliski zdobycia bramki – po dośrodkowaniu w pole karne był w dogodnej sytuacji, ale jego strzał z pierwszej piłki minął słupek.

Ostatecznie to nie Marzec spowodował wybuch radości na stadionie. GieKSę na prowadzenie wyprowadził Adrian Błąd. Wykorzystał on małe zamieszanie w polu karnym, które stworzył Sebastian Bergier, przejął piłkę i z bliskiej odległości pokonał golkipera rywali.

Radość katowickich trybun nie trwała jednak długo. Chrobry po utracie bramki w końcu ruszył do ataku i na doprowadzenie do remisu potrzebował zaledwie dwóch minut. Dośrodkowanie w pole karne wykorzystał Rafał Wolsztyński – wyskoczył do piłki i strzałem głową nie dał szans bramkarzowi GKS-u. Do przerwy gospodarze próbowali jeszcze raz wyjść na prowadzenie. Szczęścia uderzeniem z dystansu poszukiwał Błąd, głową strzelał Bergier, ale do szatni na przerwę piłkarze i tak schodzili w umiarkowanych nastrojach, z remisem na tablicy wyników.

Po zmianie stron oba zespoły nieco przycichły w swoich poczynaniach, dlatego Rafał Górak zaczął wprowadzać na boisko zmienników. Można stwierdzić, że trener GKS-u miał nosa, dając szansę Mateuszowi Makowi (który pierwszy raz zagrał przed katowicką publicznością) oraz Jakubowi Arakowi. Obaj pojawili się na boisku w 68 minucie i chwilę później byli zamieszani w zdobycie bramki przez katowiczan. Arak powalczył o piłkę przed polem karnym, zgrał do Maka, który w sytuacji sam na sam nie pomylił się.

Jednak były gracz Stali Mielec nie miał zamiaru poprzestać na jednym trafieniu i 3 minuty później znowu wpisał się na listę strzelców. Tym razem ponownie zawiodła defensywa Chrobrego – to po błędzie jednego z obrońców Mak znów miał okazję, której po prostu nie mógł zmarnować. Dopełnił więc formalności, przez co gospodarze prowadzili 3:1.

Gra rezerwowego Maka mogła zaimponować fanom ze stolicy województwa śląskiego. Po dwóch strzelonych bramkach dalej miał ochotę na więcej i przy odrobinie szczęścia skompletowałby hat-tricka w niecałe 10 minut. Głogowianie próbowali ruszyć do ataku, przez co zupełnie zapomnieli o graniu w defensywie. To stworzyło plac manewrowy dla ekipy Rafała Góraka, która co chwilę meldowała się w polu karnym przyjezdnych. Ostatecznie kolejny raz Węglarza nie udało się pokonać, ale 3 punkty i tak zostały w Katowicach.

 

sportowefakty.wp.pl – Kapitalne wejście zmiennika w GKS-ie Katowice 

GKS Katowice zwyciężył na zakończenie kolejki 3:1 z Chrobrym Głogów. Najważniejszym piłkarzem meczu był Mateusz Mak, który potrzebował pięciu minut na zdobycie dwóch goli po wejściu na boisko z ławki rezerwowych.

Mateusz Mak dołączył do GKS-u Katowice w letnim oknie transferowym po rozstaniu ze Stalą Mielec. Był to jeden z ciekawszych ruchów na zapleczu PKO Ekstraklasy. Na razie Mak jest zmiennikiem, ale jeżeli będzie równie skuteczny jak w poniedziałek, zanosi się na wczesne przebicie do składu.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. GKS Katowice prowadził dzięki uderzeniu innego skrzydłowego Adriana Błąda, ale nacieszył się pozytywnym wynikiem przez zaledwie dwie minuty. Odpowiedział Rafał Wolsztyński strzałem głową do bramki gospodarzy.

Kluczowe dla wyniku okazało się wejście z ławki rezerwowych Mateusza Maka w 67. minucie. Po chwili wykorzystał dogranie innego zmiennika Jakuba Araka i odzyskał prowadzenie dla katowiczan. W 72. minucie Mateusz Mak wykorzystał podanie Adriana Błąda na zakończenie szybkiego ataku na połowie odsłoniętego Chrobrego.

 

miedziowe.pl – Dwa mecze i nadal zero punktów

Nie mogą mówić o dobrym starcie w nowym sezonie Fortuna 1. ligi piłkarze Chrobrego. Głogowianie na inaugurację przegrali u siebie z Lechią Gdańsk 2:4, a dziś musieli uznać wyższość GKS-u Katowice na jego boisku.

Prowadzenie gospodarzom dał w 20 min. Adrian Błąd. Doświadczony piłkarz nie uderzył może zbyt mocno, ale na tyle skutecznie, aby pokonać Węglarza. Riposta pomarańczowo-czarnych była bardzo szybka, bo już 120 sekund później na 1:1 trafił główkujący Rafał Wolsztyński. Do przerwy
więcej goli kibice już nie zobaczyli.

Za to po przerwie trenerskim nosem błysnął szkoleniowiec GKS-u. Posłał do boju z ławki rezerwowych Mateusza Maka. Ten pojawił się na placu gry w 67 min., a już w 69 min. strzelił gola dającego prowadzenie katowiczanom. Asystował mu przy bramce Jakub Arak, który również na boisku pojawił się 120 sekund wcześniej. W 73 min. było już po meczu. Mak ponownie pokonał Węglarza ustając wynik spotkania na 3:1.

– W pierwszej połowie byłem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Mieliśmy remis i jeszcze dwie dogodne okazje do zdobycia gola. Druga bramka to nasz prezent dla GKS-u. Przy tym dopingu miejscowych kibiców gospodarze poszli za ciosem i zdobyli trzeciego gola. GKS miał jeszcze dwie sytuacje po naszych błędach juniorskich. Ciężko wytłumaczyć postawę stoperów, którzy w prostej sytuacji nie trafiają w piłkę. Porażka boli, ale ja wierzę w tych chłopaków i w ten zespół – podsumował trener głogowian Marek Gołębiewski.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice mieli szczęśliwy poniedziałek

Kibice GKS Katowice na pierwszy domowy mecz nowego sezonu stawili się w sile blisko trzech tysięcy osób. W nagrodę za doping zobaczyli zwycięstwo swojego zespołu nad Chrobrym Głogów 3:1.

2,932 kibiców pojawiło się na trybunach stadionu przy Bukowej na pierwszym domowym meczu GKS Katowice w nowym sezonie. Doping poniósł zespół Rafała Góraka do zwycięstwa 3:1, a największą owację otrzymali Mateusz Mak i debiutujący Japończyk Shun Shibata.

Ten pierwszy tuż po wejściu na boisko strzelił dwa gole i wkrótce potem miał szansę na trzeciego, co oznaczałoby najszybszy hat-trick w historii GieKSy. Piłka jednak minęła zarówno bramkarza, jak i poprzeczkę.

– Bramkami się zbliżył do pierwszego składu, a podaniami… oddalił. Dla mnie każdy zawodnik fajnie jak strzela, ale każdy wie, jaka historia jest z Makami, dlatego ta bramka też we mnie wzbudziła ogromną radość – mówił trener Rafał Górak.

Shibata natomiast wyraźnie spalił się z emocji, bo popełnił kilka prostych błędów.

– Wydawałoby się, że ich nacja i kultura to stalowe nerwy. Bardzo ładnie został przywitany, ale grając w I lidze nie można pozwalać sobie na takie błędy, bo to się może źle skończyć dla zespołu. Będziemy je analizować – stwierdził trener Górak. – Ale przede wszystkim na trybunach oczywiście czuło się atmosferę, musimy wciąż czerpać siłę z meczu z Ruchem. Spotkaliśmy się wtedy z kibicami, z zawodnikami i to powinno być kołem napędowym. To musi zmierzać w dobrym kierunku – podkreślił szkoleniowiec.

 

gol24.pl – GKS Katowice – Chrobry Głogów 3:1 na powitanie nowego sezonu na Bukowej

Piłkarze GKS Katowice w pierwszym domowym meczu pokonali Chrobrego Głogów. Mecz dostarczył kibicom wielu emocji, a jego gwiazdą był zmiennik Mateusz Mak.

Po inauguracyjnej porażce w Legnicy piłkarze GKS Katowice dość długo czekali na pierwszy domowy występ w nowym sezonie. Ich mecz z Chrobrym Głogów wyznaczono dopiero na poniedziałek, czyli na zamknięcie drugiej kolejki. Jak się okazało, warto było czekać…

Początek starcia był w wykonaniu gospodarzy imponujący. Zespół Rafała Góraka atakował raz za razem, a obrona Chrobrego bynajmniej nie sprawiała wrażenia monolitu. W 9 minucie Mateusz Marzec dostał piłkę na drugim metrze i dramatycznie przestrzelił, ale Damian Węglarz nie miał czasu na oddech ulgi. Po kilku kolejnych próbach piłka wreszcie wpadła do siatki za jego plecami za sprawą Adriana Błąda, który zamknął długą kombinację Katowic.

I wtedy absolutna dominacja GieKSy… dobiegła końca. Głogowianie tuż po wznowieniu gry przeprowadzili swoją pierwszą akcję zaczepną i od razu wyrównali. A potem to oni byli bliżsi zdobycia kolejnego gola.
Po przerwie żywszą reakcję kibiców wywołała dopiero zmiana, w wyniku której na murawie zadebiutował w barwach gospodarzy Shun Shibata. Kluczowa okazała się jednak inna roszada: Jakub Arak i Mateusz Mak tuż po pojawieniu się na boisku przeprowadzili akcję, którą ten drugi sfinalizował w sytuacji sam na sam z bramkarzem. A po kolejnych trzech minutach ten sam napastnik pokonał go po raz drugi. Ba, w 76 minucie powinien ustrzelić hat-tricka, ale przeniósł piłkę i nad golkiperem, i nad bramką. Zmarnowanych okazji było jeszcze kilka, ale wynik nie uległ zmianie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga