Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o wygranej GieKSy w Pucharze Polski: Fruwający Baran zatrzymał Pogoń. Dublerzy dali radę!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mediów na temat pucharowego meczu GKS Katowice – Pogoń Szczecin 1:1, k. 4:3 (1:0, 1:1). Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

sportslaski.pl – Fruwający Baran zatrzymał Pogoń. Dublerzy dali radę!

Gdyby Pogoń Szczecin wykorzystała choćby 1/3 wszystkich swoich sytuacji, to GKS Katowice zostałby rozgromiony. Świetnie jednak bronił Krzysztof Baran, a w dodatku „Portowcy” potrafili zmarnować niesamowicie łatwe okazje. Awans rozstrzygnęły dopiero rzuty karne, które lepiej wykonywali gospodarze. GieKSa gra dalej!.

W pierwszej połowie to Pogoń Szczecin miała zdecydowanie więcej dogodnych sytuacji i zdecydowanie powinna którąś z nich wykorzystać. Już na początku spotkania w słupek trafił Tomasz Hołota – były gracz GKS-u Katowice. Później strzałem bezpośrednio z rzutu rożnego debiutującego w GieKSie Krzysztofa Barana sprawdził Ricardo Nunes. Bramkarz katowiczan miał sporo pracy przy stałych fragmentach gry „Portowców”, ale z każdej opresji wychodził obronną ręką. […] Druga połowa? Nie ma o czym pisać. Największą atrakcją dla zgromadzonej widowni było bowiem „uderzenie” Grzegorza Piesio, po którym piłka… wyleciała poza obiekt przy Bukowej!

[…] W drugiej połowie gra była bardziej wyrównana. Podwyższyć prowadzenie mógł Kacper Tabiś, który oddał mocny strzał, ale bardzo dobrą interwencją popisał się Budziłek. Mimo upływających minut i prowadzenia GKS-u, to gospodarze wyglądali jak zespół, który musi gonić wynik. Obraz gry zmienił się dopiero w ostatnim kwadransie.

Po rzucie rożnym barkiem uderzył Sebastian Rudol, ale fenomenalnie interweniował Baran. Wszystkiego jednak bramkarz GKS-u nie zdołał obronić.  Kilka minut przed końcem Tymoteusz Puchacz pozwolił dośrodkować Radosławowi Majewskiemu, a w polu karnym Kamila Drygasa nie upilnował Simon Kupec. Zawodnik Pogoni z niewielkiej odległości głową pokonał Barana.

[…] Dogrywkę lepiej zaczęła Pogoń, która szybko mogła objąć prowadzenie, ale Buksa trafił – jako trzeci „Portowiec” – w słupek. W odpowiedzi strzelał Wojciech Słomka, ale jego strzał zdołał obronić Budziłek. Po chwili GKS odebrał piłkę na własnej połowie i ruszył z szybką kontrą, w której…w słupek trafił Bartosz Śpiączka. Niebezpiecznie było także po strzale z kilkunastu metrów Majewskiego – piłka minimalnie minęła bramkę.

Napór szczecinian rósł i wielokrotnie wykazywać się musiał Baran. Trudno zliczyć wszystkie „setki”, jakie mieli goście i trudno pojąć jak można było je marnować. Po bardzo dobrym dośrodkowaniu Dawida Błanika tym razem z czterech metrów w bramkę nie trafił Hubert Matynia. Potrzebne były rzuty karne, które lepiej wykonywali gospodarze, w dodatku wciąż fenomenalnie spisywał się Baran, który obronił dwie „11”. Pogoń zagrała jak frajerzy, GieKSa w 1/16 finału Pucharu Polski.

 

pogonsportnet.pl – Powtórka sprzed roku… Odpadamy z pierwszoligowcem

Piłkarze Pogoni w pierwszej rundzie Pucharu Polski musieli się mocno nabiegać. Przyszło im rozegrać pełne 120 minut, ale sami byli sobie winni. W meczu z GKS-em Katowice zmarnowali kilkanaście doskonałych sytuacji strzeleckich, a o końcowym wyniku rozstrzygnąć musiały rzuty karne. W nich, tak jak rok temu, lepszy okazał się pierwszoligowiec.

Pierwszy strzał w meczu oddał zespół gospodarzy. W 3. minucie meczu Anon uderzył z 16. metrów ale obok bramki. Od początku spotkania widać było, że GKS nastawił się na szukanie kontr, a Portowcy zmuszeni byli do budowania akcji w ataku pozycyjnym.

[…] Pogoń przeważała, strzelała i szukała gola, ale na przerwę schodziła przegrywając i bez strzelonej bramki.

Druga część meczu rozpoczęła się podobnie do pierwszej, Portowcy przeważali i konstruowali akcję, ale gola strzelić mógł GKS. Tabiś przejął piłkę na połowie Pogoni i oddał strzał z 18. metrów. Na szczęście Budziłek odbił piłkę. W drugiej części meczu Pogoń nie dochodziła już tak łatwo do sytuacji strzeleckich. Do tego z każdą kolejną minutą gospodarze atakowali odważniej.

[…] Pogoń zaczęła dogrywkę od indywidualnej akcji Buksy, który minął trzech rywali i oddał strzał, ale piłka odbiła się ponownie od słupka. Tuż przed końcem pierwszej części dogrywki szansę miał też GKS. Śpiączka wpadł w pole karne, ale jego uderzenie również trafiło tylko w słupek. Swoją szansę miał też Nunes, ale jego uderzenie z rzutu wolnego przeszło nieznacznie obok bramki.

Druga część dogrywki rozpoczęła się od szansy Majewskiego. Buksa zgrał piłkę przed pole karne, ale strzał ofensywnego pomocnika był niecelny. Po chwili szasnę Buksa wypracował sobie sam, ale jego strzał obronił Baran. Rzut rożny przyniósł szasnę na uderzenie Benedyczakowi, ale i jego uderzenie obronił bramkarz gospodarzy.

 

polsatsport.pl – Puchar Polski: Festiwal niemocy doprowadził do karnych. GKS Katowice gra dalej!

Cóż to był za mecz! Sytuacji do zdobycia bramek, zwłaszcza w drugiej połowie i dogrywce, starczyłoby do zagospodarowania w co najmniej kilku spotkaniach. Nie świadczy to jednak dobrze o bohaterach tego starcia, którzy marnowali stuprocentowe okazje. Z tego powodu piłkarze GKS-u Katowice oraz Pogoni Szczecin potrzebowali konkursu rzutów karnych, aby rozstrzygnąć losy awansu do 1/16 finału Pucharu Polski. Lepsi w tym elemencie okazali się zawodnicy gospodarzy.

Oba zespoły zawodzą swoich kibiców w tym sezonie, zajmując dolne rejony w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi oraz Lotto Ekstraklasy. W ostatnich meczach ligowych można było jednak zauważyć promyk nadziei u jednych i drugich. GieKSa już pod wodzą Jakuba Dziółki, dotychczasowego asystenta zwolnionego niedawno Jacka Paszulewicza, zremisowała 1:1 z Puszczą Niepołomice, natomiast szczecinianie zdołali pokonać dobrze spisującą się u progu sezonu Wisłę Kraków 2:1.

Zarówno zawodnicy ze stolicy Górnego Śląska oraz piłkarze Pogoni chcieli pójść za ciosem i poprawić sobie humory poprzez awans do kolejnej rundy Pucharu Polski..

[…] W drugiej połowie przedstawiciel z Lotto Ekstraklasy nadal dominował i stwarzał sobie okazje do wyrównania. Ta sztuka udała im się dopiero w 85. minucie za sprawą dośrodkowania z lewego skrzydła Radosława Majewskiego i główki Drygasa.

W doliczonym czasie gry ekipa z północnej części kraju mogła i powinna pójść za ciosem za sprawą Adriana Benedyczaka, który miał przed sobą pustą bramkę po podaniu Majewskiego. Zawodnik Pogoni… trafił jednak w słupek.

Potrzebna była zatem dogrywka, która nie przyniosła rozstrzygnięcia, mimo że piłkarze jednego i drugiego zespołu mieli ku temu okazje. Zamiast do siatki, celowali w słupki lub na posterunku znajdowali się golkiperzy, toteż kibice przy Bukowej byli świadkami rzutów karnych.

W nich bohaterem został niewątpliwie Baran, który obronił dwie jedenastki i zapewnił swojej drużynie awans do 1/16 finału Pucharu Polski.

 

sportdziennik.pl – Natchnieni przez… dziewczyny!

Kiedy piłkarze GieKSy i Pogoni wychodzili na rozgrzewkę, pod stadion podjechał autokar z piłkarkami katowickimi. Z wyprawy do Częstochowy przywiozły efektowne zwycięstwo 3:0 i puchar na szczeblu Śląskiego ZPN-u.

Ich koledzy po fachu zadanie mieli nieporównywalnie trudniejsze. Trener Kosta Runjaić – jak zresztą zapowiadał – nie eksperymentował zbytnio w składzie: na murawę wybiegło aż 7 graczy, którzy kilka dni temu ograli lidera ekstraklasy, Wisłę. I – prawdę mówiąc – tę piłkarską jakość „portowców” było widać i w pierwszej połowie. Ale ta zakończyła się niespodzianką: GKS nie tylko zdobył prowadzenie z rzutu (faulowany był Adrian Łyszczarz), ale też – w przeciwieństwie do niedawnego meczu ligowego z Puszczą Niepołomice – zdołał je do przerwy utrzymać!

[…] Początek II połowy – i trochę „wiatru”, którego w ciągu kilkudziesięciu sekund narobili w „szesnastce” gospodarzy Hołota i Drygas – zdawał się zwiastować kolejne trudne chwile dla defensywy i bramkarza GKS-u. I rzeczywiście: Pogoń przewagę w polu miała, ale miejscowi – broniąc się czasem dziewięcioma zawodnikami – czynili to mądrze. A gdy tylko nadarzała się okazja, „podszczypywali” ekstraklasowców.

[…] Choć Kosta Runjaić rzucał na murawę kolejne atuty z ławki, szczecinianom zaczynało brakować argumentów w konstruowaniu akcji ofensywnych! Zostały stałe fragmenty gry – ale tu goście napotkali raz jeszcze znakomicie dysoponowanego Barana. Sposób, w jaki wybronił uderzenie głową (barkiem?) Sebastiana Rudola w 80 min, śmiało kandydować może do miana „interwencji I rundy PP”! I gdy wydawało się, że walczący heroicznie GieKSiarze sensacyjnie przełamią ligową niemoc, wygrywając pucharowe starcie z reprezentantem ekstraklasy, natchnioną asystą popisał się Radosław Majewski. Adam Buksa dołożył tylko głowę. Mógł obu ekipom dodatkowego wysiłku oszczędzić w trzeciej minucie doliczonego czasu Adrian Benedyczak, ale… z 5 metrów (znów podawał Majewski) zamiast do siatki, trafił w słupek.

[…] Przewaga „portowców” w II części dogrywki była przygniatająca: Baran kapitalnie interweniował po strzałach Buksy i Benedyczaka; z 4 metrów nie wcelował w bramkę Matynia. Dzięki obronionym strzałom Buksy i Dwalego, bramkarz katowicki został bohaterem wieczoru – podobnie jak Lisowski, który zadał decydujący cios w serii „jedenastek”!

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Pogoń Szczecin 1:1, karne 4:3. Pucharowa niespodzianka przy Bukowej!

[…] Przyjazd drużyny z Lotto Ekstraklasy zmobilizował kibiców GieKSy, którzy od początku do końca spotkania prowadzili głośny doping na „Blaszoku”. Pozdrowili też Górnika Zabrze i Banik Ostrawa.

[…] Im bliżej końca, tym groźniej było przed bramką gospodarzy. Między słupkami świetnie radził sobie debiutujący w GieKSie Krzysztof Baran. Został jednak pokonany w 85. minucie, kiedy Drygas uderzył głową z pięciu metrów. Wreszcie powody do radości mieli obecni przy Bukowej kibice Pogoni. W doliczonym czasie gry Adrian Benedyczak mając przed sobą pustą bramkę strzelił z 4 metrów w słupek! W ten sam element bramki trafił Adam Buksa na początku dogrywki. GieKSa nie chciała być gorsza i w słupek strzelił też Bartosz Śpiączka. Pogoń nie chciał doprowadzić do rzutów karnych, ale na jej drodze stał Krzysztof Baran. Goście sami sobie też nie pomagali, tak jak wtedy, gdy Hubert Matynia nie trafił w bramkę z kilu metrów. W rzutach karnych lepsza była GieKSa. Decydującą „11” wykorzystał Wojciech Lisowski. Krzysztof Baran obronił dwa strzały z „wapna”.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga