Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media przed Stomilem: GieKSa chce wrócić do zwycięstw

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego meczu, Stomil Olsztyn – GKS Katowice. Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

sport.wm.pl – Zadanie na sobotę: wygrać z Katowicami!

 

[…] Przypomnijmy, że w ostatni weekend w Częstochowie podopieczni trenera Kamila Kieresia zanotowali siedemnastą (!) porażkę w tym sezonie. Żaden inny klub w tych rozgrywkach nie może pochwalić się tak niechlubnym rekordem, a w centralnych rozgrywkach w Polsce tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza ma na koncie osiemnaście porażek, ale zespół Ekstraklasy rozegrał zdecydowanie większą liczbę spotkań (33).

Mimo fatalnych wyników Stomil cały czas ma realne szanse zakończyć sezon na miejscu barażowym. Trzeba jednak do końca sezonu wygrać jak najwięcej, a najlepiej zrobić to już w meczu z GKS Katowice. Oczywiście za zwycięstwo Stomil dopisze sobie wtedy trzy punkty, a przy okazji dodatkowo zmotywuje katowiczan, którzy w tym sezonie walczą o awans do Ekstraklasy, a w ostatnich kolejkach grają z zespołami, które ze Stomilem walczą o wskoczenie na miejsce barażowe (Olimpia Grudziądz, Ruch Chorzów, Górnik Łęczna). Poprzez sobotnie zwycięstwo można zatem spowodować, że GKS będzie jeszcze bardziej zmotywowany, żeby wygrał kolejne spotkania w I lidze.

 

stomil.olsztyn.pl – Wicelider I ligi przyjeżdża Olsztyna. WSZYSCY NA MECZ!

 

W sobotę (godz. 19) piłkarze Stomilu Olsztyn zagrają u siebie spotkanie z wiceliderem I ligi – GKS-em Katowice. Zapowiada się ciekawe widowisko kibicowskie, a jak będzie na boisku? Nowy mecz, to nowe nadzieje na trzy punkty. Do Olsztyna wybiera się ok. 700 kibiców GKSu Katowice! Wszystkich Stomilowców zapraszamy na młyn!

[…] Trener Kamil Kiereś w najbliższym meczu nie będzie mógł skorzystać z usług Tomasza Zahorskiego oraz Piotra Skiby. W czwartek w zajęciach nie uczestniczył Adrian Karankiewicz. Piłkarz ma problemy z mięśniami grupy tylnej. Do końca sezonu będzie musiał mieć zmniejszone obciążenia treningowe, ale w sobotnim meczu powinien wystąpić.

 

dziennikzachodni.pl – Stomil Olsztyn – GKS Katowice. GieKSa chce wrócić do zwycięstw

 

[…] GieKSa wygrała na boiskach bezpośrednich rywali w walce o awans do Lotto Ekstraklasy, czyli w Chojnicach z Chojniczanką i w Głogowie z Chrobrym (oba mecze po 2:0) i… spuściła z tonu. Katowiczanie najpierw przegrali w Niepołomicach z Puszczą 0:1, a następnie zremisowali na Bukowej z Drutex-Bytowią Bytów 0:0. Nie zmienia to faktu, że drużyna trenera Jacka Paszulewicza, obok Miedzi Legnica, na finiszu sezonu jest głównym kandydatem do awansu.
Zdobyliśmy już sporo punktów. Fakt, że przyszły porażka i remis, ale wszystkich meczów nie wygramy – przyznaje obrońca GieKSy Mateusz Kamiński. – Myślę, że przed rundą wiosenną i tak niewielu w nas wierzyło, że może być tak dobrze. Nas to jednak nie zadowala i będziemy walczyć do samego końca. Niezależnie od tego czy to jest drużyna z góry tabeli, czy z końca, każdy o coś walczy. Stomil gra o utrzymanie, będzie walczył do końca, ale my mamy swoją jakość i chcemy pokazać, to co było na początku rundy, to co nam przynosiło punkty. Wierzę, że wrócimy z trzema punktami do Katowic.
GKS Katowice ma 47 punktów i zagra w sobotę z broniącym się przed spadkiem Stomilem Olsztyn, który zgromadził 24 pkt i jest przedostatni. Na pierwszy rzut oka GieKSa powinna wziąć pełną pulę, ale w Nice 1. Lidze wszystko jest możliwe… Stomil w poprzedniej kolejce przegrał w Częstochowie z Rakowem 1:2, a u siebie zremisował z Ruchem Chorzów 2:2 i pokonał Puszczę 2:0. Tę samą Puszczę, która nie dała szans katowiczanom.

 

sport.egit.pl – Znów o życie. Stomil podejmie wicelidera

 

Stomil Olsztyn zagra w sobotę z wiceliderem Nice I Ligi GKS-em Katowice. To kolejny mecz „o życie” dla podopiecznych trenera Kamila Kieresia, którzy na wiosnę zdobyli tylko 6 punktów i pod tym względem wyprzedzają jedynie Odrę Opole.

[…] GKS stracił punkty z Bytovią i jedzie do Olsztyna z myślą zachowania drugiego miejsca w lidze, gwarantującego awans do Ekstraklasy, tym bardziej, że od kolejnej w tabeli Chojniczanki dzieli go tylko lepszy bilans meczów bezpośrednich.

– Do Olsztyna jedziemy rzecz jasna z myślą o trzech punktach i bardzo na nie liczymy – powiedział dla oficjalnej strony „Gieksy” skrzydłowy Wojciech Słomka. – Każdy z nas chce, by ten mecz odbył się jak najszybciej.

Nastroje w Olsztynie są na przeciwległym biegunie. Stomil, na własne życzenie, traci kolejne szanse dogonienia lub nawet przeskoczenia rywali w walce o utrzymanie w szeregach pierwszoligowców. Trener i zawodnicy cały czas jednak deklarują walkę do końca i w sobotę będą mieli kolejną okazję na udowodnienie swojego zaangażowania w utrzymanie I ligi w Olsztynie.

[…] W poniedziałek piłkarze Stomilu mieli wolne, a od wtorku rozpoczęli mikro-cykl do meczu z GKS-em. Z zespołem trenuje Paweł Abbott i jest wielce prawdopodobne, że znajdzie się w meczowej 18. Nikt z olsztynian nie pauzuje za żółte kartki.



15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    Bartolo

    5 maja 2018 at 11:05

    Osoby,które wierzą w awans są chyba upośledzone!Ludzie,ile razy można w kółko nabierać się na te same chwyty,no ile??Nie będzie ani awansu ani stadionu!Dziwię się,że w ogóle ktokolwiek na ten cyrk jeszcze chodzi.To urąga ludzkiej inteligencji i godności..Czy może być jeszcze ordynarniej niż w zeszłym sezonie z Kluczborkiem? Wszystko na to wskazuje że chyba tak..Szykują się po raz enty niezłe jajca,obawiam się,że ten maj przebije absolutnie wszystko!!GieKSa ma zakaz awansu,zrozumcie to wreszcie…i zareagujcie odpowiednio….

  2. Avatar photo

    Irishman

    5 maja 2018 at 12:38

    A moim zdaniem tekst: „Dziwię się,że w ogóle ktokolwiek na ten cyrk jeszcze chodzi”, urąga godności każdego GieKSiarza.

  3. Avatar photo

    wiesiek

    5 maja 2018 at 13:09

    Iriszmen nie każdego. Mnie nie urąga. A na B1 niechodze bo nie widzę tam walki i poświęcenia no i przedewszystkim jakości w grze.

  4. Avatar photo

    Mecza

    5 maja 2018 at 13:09

    @Irishman,Bartolo to trol który nigdy nie siedział na Blaszoku. @Bartolo, wczoraj w innym miejscu napisałem co o Tobie myślę. Wkleiłeś dokładnie to samo co tam wypociłeś. Nawet nie czytasz odpowiedzi tylko kopiuj/wklej aby mieszać. Jeśli nie jesteś trolem to masz bardzo nieszczęśliwe życie, idź do psychologa może nie jest za późno. Obojętnie jak się skończy sezon będę wspierał GKS za rok, dwa, pięć czy 10 obojętnie w której lidze będą. Najwyżej ekstraklasy już nie zobaczę na żywo w swoim życiu bo na inny stadion się nie wybiorę.

  5. Avatar photo

    Prezes1964

    5 maja 2018 at 13:10

    Irishman pozostaje wierzyć że Krupa nie mo nic na karcie albo bydzie dziś poza zasięgiem ????

  6. Avatar photo

    Mecza

    5 maja 2018 at 13:13

    @wiesiek, czego się więcej spodziewałeś po zimie? Jest duży awans w tabeli, przed tą kolejką miejsce premiowane awansem. Czego jeszcze więcej chcieć? Wygrania wszystkich meczów czy straty punktowej ale pokazanie jakości?

  7. Avatar photo

    Bartolo

    5 maja 2018 at 13:36

    @męczą….nie będę się w dawał w dyskusję z tobą frajerzy,powiem Ci tylko,że na blaszak chodziłem od 95 roku…a od wielu lat utracie to co kochałem,bo ja w przeciwienstwie do ciebie,nie lubię być ładowany w dupsko…

  8. Avatar photo

    Bartolo

    5 maja 2018 at 13:40

    …a i sorry za błędy(komórka)

  9. Avatar photo

    Mecza

    5 maja 2018 at 14:29

    @Bartolo, chciałem Ci zasugerować zmianę upodobań kibicowskich ale nie mam na co! Kibic w Barcelonie (odpadnięcie przedwczesne z LM) Madrycie (przegrane mistrzostwo) i tak jeszcze można wymieniać z każdej ligi. Zostaje tylko zmiana zainteresowań, bo piłka nożna nie jest dla Ciebie. Tu się często przegrywa obojętnie od punktu siedzenia i wszyscy są ładowani w dupsko jak to określasz.

  10. Avatar photo

    Bartolo

    5 maja 2018 at 14:51

    @Mecza………….no i nie zrozumiał….jesteś ze świty p.Krupy?

  11. Avatar photo

    Mecza

    5 maja 2018 at 14:58

    Jestem kibicem GKS i nie wierzę w teorie spiskowe bo one nie mają sensu a dla mnie są bez znaczenia co będzie. Póki co patrzę w tabelę wszech czasów i tam jest nasze miejsce https://pl.wikipedia.org/wiki/Tabela_wszech_czas%C3%B3w_Ekstraklasy_w_pi%C5%82ce_no%C5%BCnej

  12. Avatar photo

    Mecza

    5 maja 2018 at 15:03

    a Tobie napiszę skoro w latach 90 zaczynałeś na Bukowej a teraz jesteś tylko na NIE to chyba jesteś kibicem sukcesu. Myślałem, że młodzi którzy zaczynali na Blaszoku od 4 ligi mogą się zniechęcić bo oni nigdy nie widzieli na Bukowej ekstraklasy, ale pokolenie z lat 70? Dobra, koniec. Idę kibicować Chrobremu.

  13. Avatar photo

    wiesiek

    5 maja 2018 at 15:59

    Zobaczycie jeszcze Zagłębie wejdzie do ekstraklasy a Gieksa uchroni Ruch od spadku a od przyszlego sezonu znów hasło WSZYSCY NA BUKOWą.

  14. Avatar photo

    Irishman

    5 maja 2018 at 16:05

    Ej, marudy, ciekawe czy któryś z Was będzie miał odwagę przyznać się do błędu i przeprosi za te głupoty, które wypisywał, jak oni jednak ten awans zrobią?

  15. Avatar photo

    Daro

    5 maja 2018 at 16:06

    @wiesiek – kiedy było takie hasło? Może na pojedyncze mecze! Raczej #calaGIEKSArazem
    Ale Ciebie i tak nie dotyczy jak nie zobaczysz „walki i poświęcenia no i przedewszystkim jakości w grze”.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga