Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mass mediów: Całe życie przy hokeju. Tkacz w Galerii Sław

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

W ubiegłym tygodniu hokeiści rozegrali dwa spotkania w PHL, stan w rywalizacji w play-off jest remisowy 2:2. Siatkarze wygrali mecz z Chemikiem Bydgoszcz i w dalszym ciągu mają szanse na zajęcie miejsca w czołowej szóstce rozgrywek. Piłkarki z kolei rozpoczęły rundę rewanżową rozgrywek Ekstraligi. Piłkarze rozegrali trzy mecze sparingowe, w których dwa razy wygrali i jeden zremisowali.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – Piłkarki GKS Katowice powitały wiosnę

Piłkarki GKS Katowice rozegrały pierwszy mecz rundy wiosennej. Ich rywalkami był zespół AZS Wrocław. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Dla katowiczanek to strata dwóch punktów. Zespół walczy bowiem o miejsce w czołowej szóstce, która w drugiej fazie sezonu będzie walczyła o medale, mając jednocześnie zapewnione utrzymanie. Katowiczanki raz posłały piłkę do siatki rywalek, ale gol nie został uznany. W pozostałych sytuacjach zabrakło im precyzji i zimnej krwi.

sportowefakty.wp.pl – Sparingowa środa: ŁKS Łódź nie uciekł, GKS Katowice dogonił

ŁKS Łódź zremisował 1:1 z Torpedo-BiełAZ Żodino, a GKS Katowice z Qizilqum Zarafshon. Oba zespoły w czwartek wrócą do Polski ze zgrupowania w Turcji.

[…] Piłkarze GKS-u Katowice mogą powiedzieć coraz więcej o poziomie uzbeckiej ekstraklasy. Zagrali z drugim w ciągu kilku dni. Po poniesieniu porażki 0:1 z Sogdiyoną Jizzax zremisowali 1:1 z Qizilqum Zarafshon. W przeciwieństwie do łodzian GKS dogonił swojego przeciwnika. Kontratak zakończył celnym strzałem Bartosz Śpiączka. Po przechwyceniu piłki drużynie Dariusza Dudka wystarczyły dwa podania, żeby przetransportować piłkę w pole karne zespołu z Uzbekistanu.

gol24.pl – Nie żyje były piłkarz GKS Katowice. Zmarł tragicznie w kopalni

W czwartek doszło do tragedii w kopalni Murcki Staszic, w wyniku której dwóch górników zmarło. Obaj pracowali w dziale wentylacji. Jednym z nich był Damian Florek, który w przeszłości występował w katowickim GKS.

[…] Jedną z ofiar okazał się były zawodnik GKS-u Katowice Damian Florek. Piłkarz był wychowankiem GieKSy, a w pierwszym zespole występował w sezonie 2006/2007.

kspolkowice.pl – Nie dali rady z GKS-em

W meczu sparingowym rozegranym z Katowicach piłkarze KGHM ZANAM Górnik Polkowice ulegli I-ligowemu GKS-owi 0:4. Trener Enkeleid Dobi podczas meczu testował wszystkich swoich graczy.

sportdziennik.pl – GKS Katowice – Pniówek 74 Pawłowice. Ostatnie szlify

Na głównej płycie stadionu przy Bukowej rozegrano sparing GKS Katowice – Pniówek 74 Pawłowice. Spotkanie było otwarte dla kibiców, a sam mecz nie zawiódł oczekiwań sympatyków obu klubów, bo zawodnicy się nie oszczędzali, a niżej notowani przeciwnicy katowiczan wysoko zawiesili poprzeczkę.

Prowadzenie gospodarzom dał skuteczny w okresie przygotowawczym Bartosz Śpiączka, który dopadł do piłki po crossowym podaniu Arkadiusza Woźniaka. GieKSa miała wyraźną przewagę, ale nie potrafiła przełożyć tego na dogodne sytuacje, choć w 32 minucie bliski szczęścia był Woźniak. Bramkarz Pniówka Bartosz Gocyk stanął jednak na wysokości zadania. Tuż pod koniec pierwszej części spotkania goście mogli wyrównać, po tym, jak piłka po strzale Tomasza Musioła trafiła w poprzeczkę.

Na drugą połowę katowiczanie wyszli bez zmian i szybko podwyższyli prowadzenie. Gola strzelił efektownym uderzeniem z woleja z 10 metrów Adrian Błąd. Potem oba zespoły miały jeszcze kolejne okazje do zdobycia kolejnych bramek, m.in. GieKSę uratował słupek, jednak wynik już się nie zmienił.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – Środa z PlusLigą: GKS Katowice – Chemik Bydgoszcz 3:1

GKS Katowice pokonał Chemika Bydgoszcz 3:1 (22:25, 25:18, 25:20, 25:13) w meczu 21 kolejki PlusLigi. MVP Rafał Sobański.

[…] Faworytem byli katowiczanie, którzy walczą o miejsce w czołowej szóstce i zespół Piotra Gruszki wywiązał się z tej roli, choć początek był trudny.

W początkowych fragmentach seta mocną stroną GieKSy znów była zagrywka. Po asach serwisowych Marcina Komendy, Emanuela Kohuta i Rafała Sobańskiego gospodarze prowadzili 8:5. Ten stan nie trwał jednak długo, bowiem rywale odrabiali straty, ale przez dłuższy czas skuteczna gra GKS-u na siatce nie pozwalała Chemikowi doprowadzić do remisu. Choć to GKS był przez większość czasu na prowadzeniu, to końcówka padła jednak łupem rywali. Dwie kontrataki oraz błąd katowiczan przy siatce sprawił, że to bydgoszczanie mieli piłkę setową, którą wykorzystali już przy pierwszej okazji.

Zupełnie inaczej wyglądała druga odsłona spotkania, która również rozpoczęła się po myśli GieKSy.

[…] Po asie serwisowym Karola Butryna prowadzenie wzrosło do czterech punktów (17:13). Końcówka była już popisem gospodarzy. Przy zagrywce Rafała Sobańskiego GieKSa wyszła ze stanu 17:14 na 22:14 i po chwili wyrównała stan spotkania.

Podobny przebieg miała trzecia odsłona. Po dość wyrównanym początku katowiczanie dzięki skutecznej grze odskoczyli na dwa punkty przewagi, ale przez dłuższy czas nie mieli możliwości zbudowania większego zapasu. Gorąco na boisku zrobiło się, gdy rywale zdołali doprowadzić do remisu 17:17. W tym momencie katowicki zespół zagrał jednak bardzo efektywnie. Kluczem do sukcesu okazała się gra blokiem oraz na kontrze, które były możliwe dzięki obronom Bartosza Mariańskiego.

[…] Czwarta partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia trójkolorowych, którzy już na początku prowadzili 5:1. Kolejne wymiany ustawiły przebieg całego seta. Siatkarze gospodarzy zdominowali rywali. Po punktowym bloku Bartłomieja Krulckiego było już 11:6 dla katowiczan , a po chwili przewaga była już nie do odrobienia dla rywali. GKS zagrał kompletnie, rozbił rywali i zatrzymał na swoim koncie cenne trzy punkty…

siatka.org – PL: GKS Katowice lepszy od Chemika Bydgoszcz

Komplet punktów w starciu z Chemikiem Bydgoszcz wywalczyli siatkarze GKS-u Katowice. Rozgrywane na Śląsku spotkanie lepiej co prawda rozpoczęli przyjezdni, ale trzy kolejne partie należały już do podopiecznych Piotra Gruszki. W czwartej odsłonie katowiczanie rozbili swoich rywali aż 25:13.

 

HOKEJ NA LODZIE

sport.interia.pl – Play-offy w PHL. Tauron KH GKS Katowice – Unia Oświęcim 6-3 w 3. meczu ćwierćfinałowym

Unia Oświęcim znów pokazała lwi pazur, ale tym razem hokeiści Tauronu KH GKS Katowice opanowali sytuację i wywiązali się z roli faworytów, wygrywając u siebie 6-3 trzeci mecz ćwierćfinałowy Polskiej Hokej Ligi. Katowiczanie prowadzą 2-1 w serii do czterech zwycięstw.

[…] Unia zaskoczyła rywali także na początku trzeciego spotkania. Już pierwszy strzał w 1. minucie dał jej prowadzenie – Aleksiej Trandin zmienił lot krążka po uderzeniu Petera Koeniga.

Goście nie tylko szybko zdobyli bramkę, ale na dodatek odważnie atakowali. Nie tego spodziewali się katowiczanie, ale świetnie potrafili się odnaleźć i wykorzystali okazję do gry z kontry. Wprawdzie pierwszą z takich groźnych akcji zmarnowali, ale już po chwili prowadzili!

Najpierw Janne Laakkonen dobił strzał Mikołaja Łopuskiego, a 18 sekund później trafił Grzegorz Pasiut. Kolejną kontrę na trzeciego gola zamienił Maciej Urbanowicz, a w 18. minucie Jesse Jyrkkio podwyższył na 4-1 podczas gry w przewadze liczebnej.

W pierwszej części drugiej tercji przewagę mieli goście, bo miejscowi co chwilę trafiali na ławkę kar.

[…] Katowiczanom nie udawało się wejść na wyższe obroty, grali niepewnie i gol dla Unii wisiał w powietrzu. Strzelił go Martin Przygodzki przy wielkim udziale Trandina (kapitalny rajd i równie efektowna asysta).

Unia się napędzała, ale wszystko zmieniły dwie kary złapane przez oświęcimian w odstępie półtorej minuty (swoją drogą druga z nich była mocno kontrowersyjna). Snajperem, który pozbawił gości nadziei na zwycięstwo był Mikołaj Łopuski – zdobył dwie bramki pomiędzy 47. a 49. minutą

hokej.net – Całe życie przy hokeju. Tkacz w Galerii Sław

Andrzej Tkacz, wybitny bramkarz GKS-u Katowice oraz reprezentacji Polski, został włączony do Galerii Sław hokejowej GieKSy. To piękne wydarzenie miało miejsce tuż przed rozpoczęciem ćwierćfinałowego meczu z Unią Oświęcim.

„Bocian”, bo tak nazywali go koledzy w szatni, występował w katowickim klubie przez 12 lat. W tym czasie zdobył z klubem dwa tytuły mistrzowskie (1968, 1970) i dwa wicemistrzostwa Polski (1967, 1969) . Dwukrotnie zdobył też „Złoty Kij”, przyznawany przez redakcję „Sportu” (1975, 1976).

Andrzej Tkacz był też podporą reprezentacji Polski, w której występował przez 11 lat (1967-1978) i rozegrał 149 meczów. Z orzełkiem na piersi wystąpił w ośmiu turniejach mistrzostw świata i na dwóch olimpiadach: w Sapporo (1972) i Innsbrucku (1976).

Niemniej wielu polskich kibiców zapamiętało go jako człowieka, który zatrzymał Związek Radziecki. 8 kwietnia 1976 r. biało-czerwoni po 25 porażkach pokonali w katowickim „Spodku” ZSRR 6:4, a Tkacz spisywał się fenomenalnie i został okrzyknięty najlepszym graczem tego spotkania.

W 1977 r. wyjechał do Austrii. Przez 11 lat grał w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. W sezonie 1977/78 z drużyną z Feldkirch zdobył mistrzostwo Austrii. Był też szkoleniowcem austriackiego Kitzbühel, niemieckiego Ambergu, a także polskich klubów: GKS-u Katowice, Zagłębia Sosnowiec, GKS-u Tychy, Polonii Bytom i Unii Oświęcim.

Przez trzy lata prowadził reprezentację Polski, pracował w Szkole Mistrzostwa Sportowego i szkolił trenerów na Akademii Wychowania Fizycznego.

Waleczne serca. Złoty gol Bezuški

Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie Tauron KH GKS Katowice 4:3 po dogrywce i w ćwierćfinałowej rywalizacji jest remis 2:2. Gola na wagę zwycięstwa w 15. minucie dodatkowego czasu gry zdobył Peter Bezuška, który przymierzył z okolic linii niebieskiej.

To był kawał naprawdę dobrego widowiska. Pełna hala, głośny doping, niezwykle ofiarna gra obu ekip i kilka zwrotów akcji – tak to wyglądało przez niemal całe spotkanie.

Biało-niebiescy zdawali sobie sprawę z faktu, że na losy spotkania istotny wpływ może mieć pierwsza odsłona. Dlatego od samego początku zamierzali konsekwentnie grać w destrukcji i szukać swoich okazji w kontrach.

Podopieczni Witolda Magiery mogli szybko objąć prowadzenie. Już w 3. minucie z linii niebieskiej gumę wrzucił Iiro Vehamanen, a lot krążka zmienił czający się pod bramką Peter Tabaček. Kevin Lindskoug miał sporo szczęścia, bo w tym przypadku pomogła mu poprzeczka. Potem gospodarze przez 31 sekund grali w podwójnej przewadze, ale nie wykorzystali tej szansy, bo wkrótce na dwuminutową odsiadkę został odesłany Juha Kiilholma.

Gdy obie drużyny grały w czteroosobowych zestawieniach, kapitalną akcję przeprowadził Peter Bezuška. Słowacki defensor przejechał z krążkiem całe lodowisko i zaskoczył Kevina Lindskouga uderzeniem „od zakrystii”. Na trybunach wybuchła ogromna radość.

[…] Kibice nie zdążyli jeszcze spokojnie zająć miejsc, bo już 72 sekundy później mogli fetować kolejnego gola. Tym razem po kombinacyjnej akcji gumę w bramce umieścił Jan Daneček.

Katowiczanie odpowiedzieli w 18. minucie. Gdy na ławce kar przesiadywał Jakub Šaur, kontaktowego gola zdobył Grzegorz Pasiut, który z ostrego kąta poprawił uderzenie Tomasza Malasińskiego.

[…] Podopieczni Toma Coolena rozpoczęli pogoń za wynikiem. Pod bramką gospodarzy najgroźniej robiło się wtedy, gdy na lodzie pojawiała się formacja dowodzona przez Grzegorza Pasiuta. Ale trzeba też przyznać, że oświęcimianie ofiarnie się bronili. I mieli też trochę szczęścia, bo krążek po uderzeniu Jassa krążek zatrzymał się na słupku (33. minuta), a po strzale Wronki (39. minuta) Michala Fikrta uratowała poprzeczka.

Wysiłki katowiczan zostały nagrodzone na 19 sekund przed zakończeniem drugiej odsłony. Tuż po zakończeniu wykluczenia Martina Przygodzkiego, Jesse Rohtla zagrał wzdłuż bramki do Jannego Laakkonena, a ten płaskim strzałem zaskoczył golkipera Unii. To zwiastowało kolejne emocje.

W 44. minucie fantastycznym uderzeniem z nadgarstka popisał się Filip Starzyński, który posłał krążek w samo okienko. Był remis 3:3 i taki wynik utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry.

Wszystko miało rozstrzygnąć się w dogrywce, która od tego sezonu rozgrywana jest dokładnie tak jak normalne tercje. W dodatkowym czasie gry skuteczniejsi okazali się gospodarze. Z linii niebieskiej przymierzył Peter Bezuška i guma znalazła się w bramce.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga