Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mass mediów: Efektowny rewanż GKS-u Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

W ubiegłym tygodniu hokeiści udanie rozpoczęli rundę Play-off wygrywając w Satelicie w przekonujący sposób. Siatkarze, w sobotę, wygrali mecz z czwartą drużyną w tabeli Cerradem Czarnymi Radom. Przebywający na zgrupowaniu w Turcji piłkarze rozegrali dwa mecze sparingowe w których wygrali i przegrali.

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice wygrywa pierwszy sparing w Turcji. Mecz o nietypowej porze

[…] Wczoraj podopieczni Dariusza Dudka mieli rozegrać pierwszy sparing, ale na przeszkodzie stanęła burza. Mecz z mołdawskim zespołem FC Petrcub Hincesti rozegrano w czwartek o godzinie 9 rano. GKS Katowice wygrał 3:0.

Pierwszym rywalem piłkarzy GKS Katowice była drużyna mołdawskiej Ekstraklasy – FC Petrocub Hincesti.

[…] Tym razem pogoda nie pokrzyżowała planów szkoleniowcom i obie drużyny wybiegły na murawę. Lepiej rozpoczęli mecz katowiczanie, którzy już w 12. minucie objęli prowadzenie. Po podaniu Dominika Bronisławskiego piłkę do bramki skierował Bartosz Śpiączka. Rywal nie stworzył groźniejszych sytuacji i przed przerwą wynik nie uległ zmianie.

W drugiej połowie katowiczanie dwukrotnie pokonali bramkarza trzeciego zespołu mołdawskiej ekstraklasy. Obie bramki zdobył Adrian Błąd. Najpierw z rzutu karnego po faulu na Bartoszu Śpiączce, a potem po odebraniu piłki rywalowi przed polem karnym ustalił wynik na 3:0.

sportowefakty.wp.pl – Sparingowa sobota: egzotyczne granie. Uzbecy powstrzymali Stal Mielec i GKS Katowice

Stal Mielec zremisowała, a GKS Katowice przegrał z przedstawicielem uzbeckiej ekstraklasy.

[…] GKS Katowice zmierzył się z Sogdiyoną Jizzax i tak samo jak Stal Mielec został powstrzymany przez ekstraklasowicza z Uzbekistanu. Jedynego gola na 0:1 stracił w 80. minucie. W bramce katowiczan skapitulował Szymon Frankowski, który zmienił Krzysztofa Barana.

meczyki.pl – Szymon Frankowski przedłużył kontrakt z GKS-em Katowice

Szymon Frankowski przedłużył kontrakt z GKS-em Katowice – poinformował pierwszoligowy klub na swojej oficjalnej stronie.

17-letni bramkarz dołączył do pierwszej drużyny czterokrotnych wicemistrzów Polski w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Ostatni rok spędził pod okiem trenera Andrzeja Bledzewskiego podglądając także pracę doświadczonych Mariusza Pawełka i Krzysztofa Barana. Ma już także na swoim koncie występy w młodzieżowej reprezentacji Polski.

Włodarze z Bukowej zaproponowali zawodnikowi kontrakt na kolejne dwa lata z opcją przedłużenia, który Szymon Frankowski podpisał, wiążąc się na dłużej z Katowicami.

SIATKÓWKA

sportdziennik.pl – Gruszka w Resovii? Antiga w GieKSie?

Trener Piotr Gruszka jest przymierzany do Asseco Resovii, zaś Stephane Antiga może być kandydatem na jego następcę w GKS Katowice!

[…] A tymczasem rywale prężą się i co rusz wyciekają informacje o ewentualnych transferach oraz zmianach trenerskich. Działacze GKS-u zachowują stoicki spokój i tę sprawę można interpretować na różne strony. Tę ciszę jednak zakłóciła informacja, że trener Piotr Gruszka jest przymierzany do Asseco Resovii.

– Jestem zaskoczony, bo w poprzednich sezonach nawet informacje o ewentualnych przedłużeniach umów były utrzymywane do finiszu rozgrywek w tajemnicy – mówi dyrektor sekcji GKS-u, Dariusz Łyczko. – Piotr Gruszka był już kojarzony z Treflem Gdańsk, zaś teraz z Rzeszowem, ale na razie stwierdzam, że są to doniesienia medialne. Umówiliśmy się natomiast z trenerem, że do rozmów przystąpimy w marcu, bo przed nami finisz sezonu i bodaj trzy najważniejsze mecze, z Radomiem, Bydgoszczą i Będzinem, które mogą zadecydować o naszym miejscu w tabeli. Oczywiście, potem mamy jeszcze kolejne trzy, ale z tuzami: Kędzierzynem, Bełchatowem oraz Jastrzębiem i również trzeba będzie podjąć walkę. Chcemy – rzecz jasna – uplasować się jak najwyżej, a w kolejnym sezonie jeszcze wyżej niż w poprzednim.

[…] Trudno na te chwilę przesądzać czy trener Piotr Gruszka pożegna się z zespołem. Niemniej jest już na tyle doświadczonym szkoleniowcem, by znaleźć w kręgu zainteresowania klubów ze zdecydowanie wyższym budżetami. Jeżeli otrzyma intratną ofertę, to pewnie pożegna się z Katowicami. To jednak nie jest przesądzone.

– Do klubu spłynęło wiele ofert od menedżerów trenerów zarówno zagranicznych, jak i rodzimych – wyjawia szef siatkarskiej GKS-y. – Pojawiło się wiele ciekawych nazwisk, ale wszystkie rozmowy są wstrzymane, bo pierwszeństwo ma trener Gruszka. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że będziemy musieli zmienić szkoleniowca, wówczas dokonamy właściwego wyboru na miarę naszych możliwości.

W ten klimat doskonale wpisuje się były selekcjoner reprezentacji, na tę chwilę trener ONICO Warszawa, Stephane Antiga, który po sezonie żegna się z drużyną. Antiga – tak nam się wydaje – na tę chwilę jest liderem wśród potencjalnych kandydatów.

– Nie spekulujmy – apeluje na zakończenie dyrektor Łyczko.

Zatrzymać radomski ekspres

Katowiczanie podejmują Cerrad Czarnych i zwycięstwo pozwoli im realnie myśleć o play offie.

[…] GieKSa ostatnio wpadła w dołek. Najpierw były cztery kolejne zwycięstwa, po których przyszły porażki z Cuprum Lubin i ONICO Warszawa, które nadszarpnęły morale drużyny, ale ducha walki nie złamały.

 – Nie wyszły nam te mecze, ale nie ma co mówić o kryzysie – zastrzegł Bartłomiej Krulicki, środkowy katowickiego zespołu. – Mieliśmy trochę pecha, bo z gry wyłączonych było kilku zawodników. Teraz nasza sytuacja kadrowa jest zdecydowanie lepsza – dodał.

Siatkarze GKS-u nadal mają szanse awansu do czołowej szóstki, która w drugim etapie rozgrywek powalczy o medale.

[…] Kandydatów do play offu jest więc tylu, że katowiczanie na wpadki, zwłaszcza przed własną publicznością nie mogą sobie pozwolić. Każda strata punktów może być bolesna, tym bardziej w meczach z bezpośrednimi rywalami do „szóstki”.

A takim są Czarni. Radomianie od początku rozgrywek spisują się doskonale. Wprawdzie mieli słabszy okres, ale znów złapali wiatr w żagle – wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów. Awans do play offu mają prawie pewny (4. miejsce i 35 pkt).

Zwycięstwo siatkarzy z Katowic

Katowiczanie nadspodziewanie łatwo ograli Cerrad Czarnych Radom. Potwierdzili, że wciąż się liczą w walce o miejsce w play offie.

[…] Gospodarze na parkiet wyszli bardzo zmotywowani. I grali wybornie. Dwa pierwsze sety były w ich wykonaniu wręcz perfekcyjne. Być może najlepsze w sezonie.

siatka.org – PL: Czarni polegli w Katowicach

GKS Katowice nie rezygnuje z walki o miejsce w play-off.  Podopieczni trenera Piotra Gruszki w meczu 20. kolejki PlusLigi pokonali bez straty seta Czarnych Radom i awansowali na 6. miejsce w tabeli, wyprzedzając Skrę Bełchatów, która ma jednak dwa mecze rozegrane mniej. Radomianie nadal zajmują 4. miejsce w tabeli, ale po tej porażce muszą się zacząć oglądać za siebie.

dziennikzachodni.pl – Siatkówka: Efektowny rewanż GKS-u Katowice

[…] W pierwszej rundzie sezonu katowiczanie przegrali do zera w Radomiu, więc do sobotniego starcia w Szopienicach podeszli bardzo ambicjonalnie. W pierwszych dwóch setach niemal wgnietli rywali w boisko. Wygrali do 15 i do 17, a prym w szeregach GKS-u wiódł najskuteczniejszy Bartosz Krzysiek. Wyrównany był jedynie trzeci set, w którym obie drużyny stoczyły emocjonującą walkę na przewagi. Ostatecznie GKS nie dał jednak wyrwać sobie seta i zwyciężył 31:29.

HOKEJ NA LODZIE

sport.tvp.pl – Ekstraliga hokejowa: śląskie kluby głównymi kandydatami do tytułu

W piątek w ekstralidze rozpocznie się play off, który wyłoni mistrza Polski. Faworyci to najlepszy w sezonie zasadniczym Tauron KH GKS Katowice i broniący tytułu GKS Tychy. Sporą niewiadomą będzie postawa Comarch Cracovii, która pozyskała ostatnio ośmiu hokeistów.

[…] W sezonie zasadniczym pierwsze miejsce wywalczyły Katowice. Zespół prowadzony przez Kanadyjczyka Toma Coolena o jeden punkt wyprzedził Tychy. To w przypadku awansu do finału zapewniłoby atut rozegrania na własnym lodowisku ewentualnego siódmego, decydującego o tytule meczu.

Katowiczanie przed fazą play off wzmocnili atak kontraktując Olega Jaszyna. Ten 28-letni Rosjanin ma w swoim dorobku 293 występy w lidze KHL. Przez ostatnie dwa sezony grał w Siewierstalu Czerepowiec. Ponadto treningi, po operacji pachwiny, wznowił środkowy Grzegorz Pasiut. Jego powrót do gry, na pewno doda jakości drużynie.

Hokeiści Unii – ćwierćfinałowi rywale katowiczan – w rundzie wstępnej play off wygrali rywalizację z Zagłębiem Sosnowiec 2-1, ale trudno przypuszczać, aby byli w stanie nawiązać wyrównaną walkę z wicemistrzami Polski. W oświęcimskim klubie w styczniu zwolniono trenera Jiriego Sejbę, którego zastąpił jego asystent Witold Magiera, a do Cracovii przeniosło się dwóch obrońców – Miroslav Jachym i Ales Jeżek.

hokej.net – Grad goli i sporo kar

Hokeiści Tauronu KH GKS-u Katowice udanie rozpoczęli fazę play-off, pokonując na własnym lodzie Unię Oświęcim aż 8:3. Ze świetnej strony zaprezentował się nowy nabytek „GieKSy” Oleg Jaszyn, który skompletował hat tricka.

Katowiczanie dobrze wywiązali się z roli faworyta i w przekroju całego meczu okazali lepsi od rywali w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Grali szybciej, składniej i przede wszystkim skuteczniej.

Początek meczu był bardzo wyrównany, a w 9. minucie to goście wypracowali sobie świetną okazję. Dariusz Wanat dograł do Patryka Malickiego, ale ten nie zdołał pokonać Kevina Lindskouga w sytuacji sam na sam.

Niewykorzystana sytuacja się zemściła się trzy minuty później. Do odbitego krążka najszybciej dojechał Oleg Jaszyn i bez zbędnych ceregieli umieścił go w siatce. Podopieczni Toma Coolena poszli za ciosem i już 25 sekund później prowadzili 2:0. Jesse Rohtla wygrał wznowienie, a Damian Tomasik uderzył z linii niebieskiej. Zasłonięty Michal Fikrt nie mógł zbyt wiele zrobić.

[…] Nadzieję w serca oświęcimskiego zespołu wlał jeszcze Juha Kiilholma, który podczas gry w przewadze popisał się przepięknym uderzeniem z nadgarstka. Guma trafiła w samo okienko, a Kevin Lindskoug mógł tylko wyciągnąć gumę z siatki.

Podopieczni Toma Coolena wykazali się błyskawiczną ripostą. Na listę strzelców znów wpisał się Oleg Jaszyn, który tym razem popisał się dobrym uderzeniem z bekhendu. Koncert Rosjanina trwał w najlepsze, bo w 25. minucie podwyższył on na 5:1 i skompletował hat tricka. Tym razem po dobrym podaniu Filipa Starzyńskiego popisał się soczystym uderzeniem bez przyjęcia.

W zasadzie druga odsłona upłynęła pod znakiem całkowitej dominacji gospodarzy, którzy zdobyli jeszcze trzy gole. Dwukrotnie trafił Niko Tuhkanen, a raz Jakub Wanacki. Należy też dodać, że po pierwszym trafieniu fińskiego defensora swój posterunek opuścił Michal Fikrt, który zrobił miejsce niespełna 19-letniemu Sebastianowi Lipińskiemu.

W trzeciej odsłonie sporo było prowokacji, a sędziowie często odsyłali zawodników na ławkę kar. W 49. minucie Jakub Wanacki ostrzej potraktował Aleksieja Trandina. Rosyjski środkowy zalał się krwią, a sędziowie po konsultacjach ukarali defensora GieKSy karą meczu za atak w okolice głowy z artykułu 124 ii. Wiąże się to z automatycznym trzymeczowym zawieszeniem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga