Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: GieKSa nie zagra w play off

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

W minionym tygodniu hokeiści rozegrali trzy spotkania w półfinale PHL z drużyną Comarch Cracovia, niestety wszystkie przegrali. Siatkarze, w 25 kolejce Plus Ligi przegrali z liderem rozgrywek drużyną ZAKSY Kędzierzyn-Koźle 1:3. Piłkarki w ramach 17. kolejki Ekstra Ligi Kobiet pokonały drużynę UKS SMS Łódź 2:1 (0:1). Piłkarze rozegrali trzecie „wiosenne” spotkanie w Fortuna I lidze, które wygrali – prasówkę po meczu z Jastrzębiem możecie przeczytać tutaj.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.pl – Jeszcze to do niego nie dociera

W najgorszych snach nie przypuszczałbym, że będziemy drżeć o uniknięcie spadku. Wierzę, że sobotni mecz okaże się momentem przełomowym – mówi Kamil Cholerzyński, wychowanek GieKSy, który dekadę temu na stadionie w Jastrzębiu świętował utrzymanie w I lidze..

Minęło prawie 10 lat… Po raz ostatni GKS Katowice gościł w Jastrzębiu 5 czerwca 2009 roku – przy okazji meczu o znacznie większą stawkę niż ten jutrzejszy. To była ostatnia kolejka sezonu, wygrana gwarantowała katowiczanom coś, co długo wydawało się niemożliwe, czyli bezpośrednie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Skończyli wtedy sezon na 11. miejscu i nie musieli nawet uczestniczyć w barażu. Ostatecznie wylądowali w nim jastrzębianie (uzyskując 1:1 i 1:0 ze Startem Otwock), o czym zadecydował gol strzelony dla katowiczan w 5 minucie przez Grażvydasa Mikulenasa.

Dziś GieKSa ma prawie wszystko, a może spaść – wtedy nie spadła, nie mając praktycznie niczego. Borykała się z brakiem pieniędzy, a nawet… stadionu, bo wskutek toczonych przy Bukowej prac honory gospodarza pełniła w Jaworznie.

 – Z perspektywy czasu, nie jestem nawet w stanie racjonalnie wytłumaczyć tego, że pojechaliśmy do Jastrzębia rozegrać normalny mecz – mówi Kamil Cholerzyński, wychowanek GieKSy, który wystąpił wówczas w wyjściowym składzie.

– Chyba nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra. W autokarze panowała atmosfera raczej taka, jak byśmy jechali na sparing, a nie spotkanie o życie, w dodatku na tak gorącym terenie, naznaczonym trudnymi relacjami między kibicami obu klubów.

dziennikzachodni.pl – Rafał Kubów trenuje… umysły piłkarzy GKS Katowice

Rafał Kubów jest trenerem mentalnym GKS-u Katowice. Mówi nam, jak zamierza pomóc drużynie Dariusza Dudka.
[…] W Katowicach o presji mówi się wyjątkowo często. Pojawił się pan w klubie w bardzo trudnym dla niego momencie.

Zadebiutowałem na ławce rezerwowych w meczu z Rakowem, teraz, jeśli Dariusz Dudek wyrazi taką wolę, zasiądę na niej także w Jastrzębiu. Wiem, że mamy mało czasu, a trening mentalny go wymaga, dlatego pracujemy bardzo intensywnie. Nie zdecydowałbym się na podjęcie wyzwania w Katowicach, gdyby nie fakt, że w oczach wszystkich związanych z tym klubem ludzi, widzę wiarę i mocną chęć działania. Chcę im pomóc i w ten sposób dołożyć swoją cegiełkę do końcowego wyniku, na który już teraz wszyscy ciężko pracują.

W szatni Katowic sporą grupę stanowią zawodnicy już ukształtowani. Czy da się jeszcze wywrzeć na nich wpływ?

Tak, bo oni są otwarci i już świadomi tego, że profesjonalne przygotowanie mentalne może dać im przewagę 
na boisku.

expressilustrowany.pl – UKS SMS. Przegrały mecz w Katowicach po dwóch rzutach wolnych

– Prowadziliśmy 1:0 po bramce Karczewskiej w 23 minucie – mówi trener łodzianek Marek Chojnacki.

 – Do 70 minuty mieliśmy przewagą i trzy znakomite, niewykorzystane sytuacje. Jak wiadomo one się mszczą. I tak stało się tym razem. Po dwóch rzutach wolnych wykonywanych z 18 i 20 metrów rywalki zdobyły bramki i wygrały spotkanie.

tylkokobiecyfutbol.pl – Wolne kluczem do zwycięstwa

Po raz kolejny sprawdziła się stara piłkarska prawda – nie ma punktów za styl – wygrywa ten, kto więcej razy trafi do siatki rywala. Tak było też w sobotnie popołudnie na Bukowej w Katowicach. SMS grał dobrze, miał pomysł na ten mecz, nawet prowadził … ale GieKSa miała w składzie Joannę Wróblewską.

Już w pierwszej połowie podopieczne Marka Chojnackiego wyszły na prowadzenie. Po asyście Klaudii Jedlińskiej Nikola Karczewska trafiła na 0:1. Po zmianie stron to gospodynie cieszyły się z dwóch goli, które zdobyła Joanna Wróblewska. W 72. i 78. minucie pokonała dwa razy Danutę Paturaj bezpośrednio z rzutów wolnych.

Na moment doszło do ciekawej sytuacji. Sędzia Emila Szymula przerwała mecz, z powodu zaświecenia jupiterów już w trakcie spotkania. Jest to niezgodne z przepisami. Mówią one jasno – jeśli mecz ma zostać rozegrany przy sztucznym świetle, to jupitery muszą świecić na godzinę przed pierwszym gwizdkiem. W Katowicach tak nie było.

Trzy punkty GieKSy w tym spotkaniu są szalenie ważne w kontekście gry w grupie mistrzowskiej.

 

SIATKÓWKA

dziennikzachodni.pl – Lider za mocny. GieKSa nie zagra w play off

[…] Lider PlusLigi przyjechał do Katowic z bilansem 19 zwycięstw w 22 meczach. W pierwszym meczu tego sezonu ZAKSA pokonała GKS Katowice 3:1. Mecz w hali w Katowicach-Szopienicach wywołał duże zainteresowanie kibiców GieKSy. Była też świetnie zorganizowana grupa fanów ZAKSY prowadząca głośny doping.

W I secie mieliśmy remis 5:5, potem goście wypracowali trzy punkty przewagi i było 5:8, następnie 6:10 i trener GKS-u Piotr Gruszka poprosił o przerwę dla swej drużyny. Efekt był natychmiastowy, bo „zrobiło się” 9:10. ZAKSA ostro zabrała się do roboty i prowadziła 17:14. Przy stanie 20:15 dla gości trener Gruszka znów próbował przez rozmowę z siatkarzami jeszcze coś zmienić. I znów pomogło! Przewaga kędzierzynian stopniała do jednego punktu 23:22. Tym razem o czas poprosił Andrea Gardini. Set kończył się na przewagi – GKS miał setbola przy stanie 25:24, którego wykorzystał po ataku Karola Butryna!

Wygrany pierwszy set przez GieKSę zapowiadał jeszcze większe emocje. Kiedy było 8:9 ZAKSA oderwała się na 8:12. Piotr Gruszka po raz kolejny wykonał manewr z czasem. Tym razem już nie pomogło, bo goście prowadzili 18:11. Wicelider drugi raz nie dał sobie wydrzeć seta i mieliśmy remis w meczu 1:1.

[…] Goście grający na luzie wygrali III seta – było 1:2.
[…] Gospodarze w tym momencie wiedzieli, że nie wejdą do play off, ale walczyli do końca. Po asie Emanuela Kohuta prowadzili 8:6. ZAKSA wyrównała na 8:8. Goście szybko odskoczyli, jednak GieKSa za sprawą zmiennika Dawida Wocha na zagrywce mieli punkt straty 22:23. Końcówka należała do gości. Katowiczanie przegrywając sobotni mecz stracili szansę na play off, czyli wejście do czołowej szóstki sezonu zasadniczego. GKS na kolejkę przed końcem ma 5 punktów straty do Aluron Virtu Warty Zawiercie. GKS Katowice na koniec sezonu zasadniczego rozegra we wtorek derby Śląska z Jastrzębskim Węglem.

siatka.org – ZAKSA pokonała GKS. Aluron Warta z pewnym miejscem w szóstce

W sobotnim spotkaniu pomiędzy GKS-em Katowice, a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle górą z pojedynku wyszli przyjezdni. Tym samym Aluron Virtu Warta Zawiecie jest pewna dalszej walki o medale, a co oznacza, że poznaliśmy wszystkie drużyny, które zakończą ligę w czołowej szóstce. ZAKSA jest już pewna pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej.

sportdziennik.pl – Sen o play offach skończony

By odnieść sukces z tak utytułowanym zespołem, jak ZAKSA Kędzierzyn- Koźle trzeba zaprezentować się we wszystkich elementach perfekcyjnie. Siatkarzom GKS-u Katowice, marzącym o grze play-offach, sztuka ta się nie udała i ostatecznie przegrali z wicemistrzami kraju i bezapelacyjnymi liderami tabeli 1:3. Sen o play-offach został zakończony, ale nadal trzeba walczyć o jak najwyższe miejsce. We wtorek kolejny mecz z Jastrzębskim Węglem w katowickim „Spodku” i sezon zasadniczy zostanie zamknięty.

sportowefakty.wp.pl – Zmiana za zmianą w katowickim GKS-ie. To już nie będzie ten sam zespół

Już od dłuższego czasu mówi się o roszadach kadrowych w siatkarskim GKS-ie Katowice i wygląda na to, że będzie nich naprawdę wiele. Ze śląskiego klubu ma odejść nie tylko trener Piotr Gruszka, ale i wszyscy dotychczasowi liderzy zespołu. Nie zmienia to faktu, że katowiczanie rozegrali swój najlepszy sezon w historii występów w ekstraklasie, a najlepsi gracze GieKSy już dawno znaleźli się w orbicie zainteresowań innych klubów. Jednak najwięcej mówiło się nie o transferze któregoś z liderów zespołu, tylko o przejściu trenera Piotra Gruszki do Asseco Resovii Rzeszów.

[…] Gruszka zamierza przyciągnąć za sobą najlepszych graczy obecnego składu GKS-u. Do Resovii ma trafić m.in. Marcin Komenda, który wróci do swojego macierzystego klubu z wypożyczenia, ale także belgijski skrzydłowy Tomas Rousseaux i libero Bartosz Mariański. Katowicki klub na pewno opuści także Rafał Sobański, zaś Karol Butryn (wiązany wcześniej z Resovią) ma obrać kurs na Radom. Na razie nieznany jest status takich graczy jak Emanuel Kohut, Gonzalo Quiroga czy Wojciech Sobala. Pewne jest to, że w sezonie 2019/2020 GKS obejmie wracający na ławki trenerskie PlusLigi Dariusz Daszkiewicz, którego ostatnie wizyty w hali na Szopienicach nie były przypadkowe. Klub szykuje transfery Jakuba Jarosza (obecnie Asseco Resovia Rzeszów), który ma zająć miejsce po Butrynie, a także rozgrywającego świetny sezon w pierwszoligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki atakującego Wiktora Musiała. Miejsce Marcina Komendy ma zająć Jan Firlej grający w belgijskim Lindemans Aalst, zaś na środku siatki w GieKSie powinniśmy zobaczyć Jana Nowakowskiego (ONICO Warszawa) i Miłosza Zniszczoła (Indykpol AZS Olsztyn).

 

HOKEJ NA LODZIE

infokatowice.pl – Zły początek półfinałów. GieKSa przegrywa z Cracovią

GieKSa przegrała w pierwszym półfinałowym meczu play-off z Cracovią 2:3, choć po golach Devecki i Fraszki prowadziła już 2:0.

[…] Trzecia tercja była w wykonaniu Trójkolorowych bardzo słabo. Przez całe 20. min. praktycznie nie stworzyli żadnej groźniejszej akcji pod bramką rywali, którzy grali w tej części gry znacznie lepiej i już w 42. min. wyrównali losy meczu. W 52. min. po fatalnej postawie obrońców Kapica wyprowadził gości na prowadzenie, którego nie oddali już do samego końca i tym samym wygrali pierwszy półfinałowy pojedynek.

sportslaski.pl – Finał coraz dalej. „GieKSa” drugi raz na deskach

Oddala się finał hokejowych Mistrzostw Polski od ekipy Tauronu KH GKS-u Katowice. Druga drużyna ubiegłego sezonu przegrała na wyjeździe z „Pasami”, ponosząc drugą z rzędu półfinałową porażkę. Cracovia lepiej zaczęła drugi mecz z „GieKSą”, niemal od razu rozgrzewając Kevina Lindskouga. Krakowianie osiągnęli przewagę, którą udokumentowali trafieniem Emila Sveca po świetnej akcji Marka Tvrdona. Gospodarze kontrolowali grę, nie pozwalając swojemu rywalowi na doprowadzenie do remisu.

Na domiar złego gospodarze kapitalnie rozpoczęli drugą tercję i już po 13 sekundach od wznowienia gry podwyższyli prowadzenie za sprawą Kalinowskiego. „GieKSa” potrafiła przeprowadzić składne akcje, ale przez pod bramką Koprivy zagrożenia siała zdecydowanie mniej od rywala.

[…] Na ostatnie 20 minut katowiczanie wyjechali z zamiarem gonitwy za wynikiem. Raz za razem kotłowało się pod bramką Koprivy, ale ten był bez błędny aż do 54. minuty. Wtedy z niebieskiej linii przymierzył Jesse Rothla, a zasłonięty przez Janne Laakkonena bramkarz „Pasów” wpuścił gumę do bramki. Krakowianie, choć skupieni na obronie rezultatu, już wcześniej potrafili napędzić strachu Lidskougowi, a wygraną przypieczętowali na minutę przed końcową syreną. Bramkarz „GieKSy” zjechał do boksu, goście postawili wszystko na jedną kartę, co wykorzystał Sebastian Brynkus ustalając rezultat meczu na 3:1 dla Cracovii.

dziennikzachodni.pl – Nieskuteczni katowiczanie

Hokeiści Tauronu KH GKS Katowice po raz trzeci przegrali w play off z Comarch Cracovią i mają znikome szanse na awans do finału PHL. Kolejne spotkanie półfinałowe odbędzie się w środę w Krakowie, a Pasom do awansu brakuje już tylko jednej wygranej.

[…] Decydująca dla losów niedzielnej potyczki okazała się druga tercja, w której GieKSa w odstępie 64 sekund straciła dwa gole. Pierwszego goście strzelili grając w osłabieniu, a drugiego w momencie, gdy z ławki kar wyjechał Mateusz Bepierszcz i pokonał Kevina Lindskouga.

Katowiczanie starali się odrobić straty, oddali więcej strzałów na bramkę rywali, ale znów byli bardzo nieskuteczni. W trzeciej tercji przez 20 sekund grali pięciu na trzech, lecz nie wykorzystali podwójnej przewagi. Trafienie kapitana Tomasza Malasińskiego w końcówce dało kibicom cień nadziei, lecz na więcej drużyny Toma Coolena nie było już stać.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga