Mecz z Chojniczanką to już historia. Długo wyczekiwaliśmy na inaugurację wiosny, w końcu po szalonym meczu w Chojnicach zremisowaliśmy 2:2. Jak pisaliśmy mecz miał różny przebieg, różne momenty i wywołał u kibiców różne odczucia – u jednych optymizm, u innych wręcz przeciwnie.
Faktem jest, że trudno było przed spotkaniem przewidzieć wynik i to, w jakiej formie są obie ekipy. Każdy rezultat był możliwy, a samo spotkanie potwierdziło w stu procentach, że mogło ono się skończyć w różnoraki sposób. Pojedynek na szczycie, wysoki poziom powodował, że w tym meczu nie było faworyta.
Płynnie przechodząc do zbliżającego się wielkimi krokami meczu ze Stomilem musimy powiedzieć, że tym razem sytuacja jest zgoła odmienna. Spotkanie z zespołem z Olsztyna po prostu… trzeba bezwzględnie wygrać. I właśnie dlatego w moich przedrundowych rozważaniach myślałem o tym spotkaniu, jako o najtrudniejszym z pierwszych trzech. Bo o ile wyjazdy do Chojnic i Sosnowca wydają się na początek ekstremalnie trudne i niedające gwarancji na zdobycze punktowe, to tym bardziej w przedzielającym je meczu ze Stomilem, nie ma mowy o potknięciu się. Można bowiem sobie już wyobrazić nasze zdobycze – na razie mamy oczko w jednym meczu. Jeśli zremisowalibyśmy w piątek, byłyby to dwa punkty na sześć możliwych. Nawet remis z Zagłębiem dający nam trzy oczka w trzech spotkaniach sprawiałby, że bilans byłby jednak dość mizerny, mimo braku przegranej.
Dlatego niezależnie od tego co wydarzyło się w Chojnicach (oczywiście nie dyskredytujemy tego punktu, bo jest bardzo ważny) i co wydarzy się za tydzień na Ludowym – ze Stomilem trzeba wygrać. Ekipa ta odstaje od dwóch pozostałych, do tego gramy u siebie, więc trzy punkty po prostu muszą zostać pewnie zainkasowanie.
Kolejnym powodem, a w zasadzie uzasadnieniem, dla którego nie ma innej opcji niż wygrana, to nasz dalszy terminarz. Pamiętajmy, że następnymi drużynami, które przyjadą na Bukową będzie Podbeskidzie i Miedź. Jak pisaliśmy w felietonie przed meczem z Chojnicami – musimy się liczyć z tym, że będziemy tracić punkty w niektórych meczach – nawet na własnym boisku. Może się okazać, że kompletu oczek nie zdobędziemy z mającą ciągle ekstraklasowe aspiracje Miedzią, ale też z ciągle groźnymi Góralami, którzy lepiej grają w tym sezonie na wyjazdach niż u siebie. Trudno więc wyobrazić sobie, że w obliczu tak ciężkich wyzwań (pomiędzy Podbeskidziem, a Miedzią jest jeszcze trudny wyjazd do Puław), stracimy punkty u siebie z ekipą broniącą się przed spadkiem.
No tak, ale łatwo się mówi. Stomil niemal zainkasował w sobotę trzy punkty w Sosnowcu, tracąc wygraną w ostatniej minucie z rzutu karnego. Choćby ten jeden fakt daje informację, że rywala nie można w żaden sposób zlekceważyć. Bo to, że zespół jest słabszy, broni się przed degradacją, jeszcze o niczym nie świadczy. Pozostałe wyniki Stomilu z obecnego sezonu z czołowymi zespołami także są niezłe – remisy u siebie z Zagłębiem, GieKSą i Chojniczanką oraz porażka w Chojnicach… 4:5.
10 lat w pierwszej lidze powinno nas nauczyć, że punkty nie zdobywają się same. Na wygraną trzeba solidnie zapracować.
Jest kilka rzeczy, które w porównaniu z meczem z liderem trzeba poprawić. Oczywiście takiego szturmu jak Chojniczanka Stomil nie przypuści, ale mamy doświadczenia z tego sezonu, że niektóre drużyny sobie całkiem konkretnie pogrywały na Bukowej, wspomnieć tylko Wisłę Puławy, która cudem nie potrafiła wyjść na prowadzenie 2:0 – na szczęście potem role się odwróciły.
Przede wszystkim nie można dopuszczać rywali do tak dużej ilości stałych fragmentów gry. Gubimy się, gdy są one przez przeciwników dobrze wykonywane, są błędy w kryciu i spory chaos. W Chojnicach raz po raz było groźnie. Więc skoro po rzutach wolnych jest takie zagrożenie, trzeba unikać fauli w pobliżu szesnastki. Inna sprawa jest z rzutami rożnymi, bo to już bardziej kwestia dynamiki gry niż błędów, ale też Chojnice z kornerów nam nie zagrażały, tylko właśnie z wolnych.
Co do kwestii kadrowych to przede wszystkim trener Jerzy Brzęczek musi w trakcie meczu patrzeć na to, czy zmiany nie wiążą się ze stratą jakości. Zmiana młodzieżowca – 1 na 1 – Jóźwiaka na Garbacika niestety osłabiła nasze poczynania. O ile na lewej pomocy zarówno Kamil, jak i przesunięty Dawid Abramowicz spisali się bardzo dobrze, to już Damian Garbacik ustawiony na lewej obronie kompletnie sobie nie poradził.
Wiele zastrzeżeń było do postawy Tomasza Wisio, ale dajmy mu spokojnie zagrać ze Stomilem i zobaczymy, jak będzie spisywał się w kolejnych meczach.
Pochylić się trzeba też nad kwestią Grzegorza Goncerza, który owszem miał udział przy akcji bramkowej, ale generalnie zagrał słabo, a wprowadzony za niego Mikołaj Lebedyński dużo lepiej. Trener zmienił Gonza dość wcześnie, można się zastanawiać, czy była to kwestia urazu czy decyzja typowo sportowa. W każdym razie z całym szacunkiem do kapitana – jeśli ktoś będzie się spisywał lepiej od niego, to musi grać lepszy. Co przemawia za Gonzem? Stomil. Jeden z jego najbardziej ulubionych rywali, któremu nastrzelał już sporo bramek. Decyzja należy do trenera.
Stomil nie ma w zespole wielkich gwiazd, w sparingach spisywał się przeciętnie, osłabienia raczej przeważają nad wzmocnieniami w zimie. Nie wydaje się, aby ekipa z Olsztyna mogła w jakiś spektakularny sposób zaskoczyć podopiecznych Jerzego Brzęczka. No i naszym rywalom nie wiedzie się specjalnie na wyjazdach – w ostatnich ośmiu meczach zdobyli na obcych boiskach cztery punkty (cztery remisy), strzelając zaledwie trzy bramki, co jest kontrastem choćby do kanonady, w której miał udział ten zespół jesienią w Chojnicach.
Trzeba postąpić zgodnie z założonym planem, przygotować się solidnie taktycznie do tego spotkania, pamiętać o ewentualnych mocnych stronach rywala, tak aby je zneutralizować. Przede wszystkim jednak grać swoją piłkę, zdominować rywala podobnie jak w meczu z Chojniczanką, ale tym razem nie odpuścić tej dominacji. Jeśli tak się stanie i nie oddamy pola rywalom, powinniśmy wygrać ten mecz, zgarnąć bardzo ważne trzy punkty i podbudować morale przed arcyważnym meczem z Zagłębiem Sosnowiec.
kejta
8 marca 2017 at 14:58
Jesli chcemy awansowac to taki mecz powinien byc zdominowany od pocztaku do konca z pewna wygrana. Mysle ze w tym meczu zobaczymy na co nas stac
Marcin
8 marca 2017 at 16:18
Wracając do Chojnic to nasi piłkarze muszą być niesamowicie pazerni na kolejne bramki a nie bronić wyniku,jak Lewandowski powiedział w wywiadzie na meszach EURO pazerność pazerność i jeszcze raz pazerność to taka mała przesłanka dla naszych piłarzy od najlepszego napastnika na naszym globie.To jest czas GIEKSY powodzenia panowie zostawcie serducho na murawie a będzie dobrze.NIE DLA NAS JEST PORAŻKI SMAK NIE DLA NAS FORMA ZŁA CZEKALIŚMY JUŻ TYLE LAT TERAZ PORA NA MISTRZA!!!
tyta
8 marca 2017 at 21:28
… „A JA JA JAJ DO BOJU TRÓKOLOROWI, BRAMECZKI STRZELAMY TRZY PUNKTY DZIŚ MAMY-DO EKSTRAKLASY WRACAMY” ☺☺
klarok
9 marca 2017 at 07:41
kerwa ma, ten mecz je ju jutro!!! jo ni moga te, emocji w ciuu. a 100meel mocny je
Irishman
9 marca 2017 at 07:50
Całkowita zgoda – absolutnie nie powinno być mowy o lekceważeniu przeciwnika, tym bardziej, że on już pokazał jak może być groźny w meczu z Sosnowcem. Ale po tych wszystkich głupio potraconych punktach przez te długie lata w I lidze, chyba już to wiemy?
Co do stałych fragmentów gry to zawsze trzeba ich unikać. w pobliżu swojego pola karnego Ale też dlatego mieliśmy po nich taki bałagan w Chojnicach bo nasze defensywa zagrała jeden z najsłabszych meczów jakie rozegraliśmy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Można wręcz stwierdzić, że ten remis, tym razem to zasługa raczej naszej ofensywy. A nawet, kto wie, czy gdyby trener jej nie osłabił poprzez zdjęcie Jóźwiaka, to czy po wprowadzeniu za Goncerza Lebedyńskiego nie byłaby w stanie strzelić kolejnych bramek? No ale to już jest takie gdybanie.
Tak więc bardzo jestem ciekaw jak trener zestawi naszą drużynę. W pomeczowych emocjach sam pisałem, że Gonzo i Wisio do zmiany.
Ale faktycznie, skoro Grześ lubi strzelać bramki Stomilowi, to może dać mu tą szansę. No ale może jednak ułatwić mu zadanie i wpuścić go na podmęczonego przeciwnika?
Natomiast co do Wisio, to jego pech polegał na tym, że jego debiut w naszych barwach przypadł akurat na tak trudny mecz. Tymczasem wcześniej, nawet w sparingach zbyt często nie grywał w takim ustawieniu (na 9 meczów zagrał z samym tylko Kamińskim, nie wspominając o innych zawodnikach, zaledwie dwa w miarę pełne – a oprócz tego dwa razy po pół godziny i raz jeszcze wszedł z ławki). No, a chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że trening to nie to samo co mecz, a tym bardziej taki pod presją punktową. Ale Tomek to bardzo doświadczony zawodnik, więc tu czas oraz kolejne, rozegrane mecze powinny pracować na jego korzyść. No, a Stomil, z całym szacunkiem raczej nie postawi w ofensywie takich wymagań jak Chojniczanka. Myślę więc, że trener da Wisio szansę i niech to będzie dla niego taki test, przed arcytrudnym meczem w Sosnowcu.
Nieoczekiwanie pojawił się jeszcze jeden znak zapytania. Duet Zejdler-Kalinkowski, który dotąd genialnie potrafił uporządkować nasze przedpole, w Chojnicach się jednak jakby trochę pogubił. Być może wpływ na to miała kontuzja Łukasza, która trochę ograniczała mu pole widzenia, a na jego pozycji trzeba mieć „oczy dookoła głowy”. Tak czy inaczej w odwodzie jest jeszcze palący się do gry Igor Sapała.