Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice wygrał pod dość dramatycznym meczu z Rakowem Częstochowa 2:1. O ile do przerwy prowadzenie było pewne, a katowiczanie piłkarsko wypunktowali rywali, to od czerwonej kartki Adriana Frańczaka nasz zespół raczej się bronił. Momentami była to nawet lekka… obrona Częstochowy. Kilku zawodników spisało się bardzo dobrze i można powiedzieć, że oprócz widocznej walki i dużej ambicji całego zespołu, sukces ten miał kilku głównyc bohaterów.

Sebastian Nowak – 7,5
Praktycznie bezbłędny. Jedynie moglibyśmy się przyczepić do jednej interwencji w drugiej połowie, gdy tak przecinał dośrodkowanie, że trafił pod nogi rywala i dość długo zbierał się z ziemi do kolejnej ewentualnej interwencji. Ale poza tym – świetnie. Trzy bardzo dobre interwencje na linii, czujny przy centrach, które pewnie wyłapywał lub wybijał. Spokojnie można powiedzieć, że był to jeden z najlepszych jego meczów w GKS.

Adrian Frańczak – 5,5
Na jego ocenę oczywiście ma wpływ czerwona kartka, która spowodowała zmianę obrazu gry. Do tej pory zawodnik spisywał się poprawnie, ale bez rewelacji. Niewielki udział w akcjach ofensywnych. Pierwszej żółtej kartki mógł uniknąć, druga to była akcja ratunkowa i na dobrą sprawę mogła to być od razu czerwień.

Mateusz Kamiński – 6,5
Kapitan zespołu, powrót do składu. Niezły mecz stopera, ale też nie można powiedzieć, żeby wybitnie czyścił. Natomiast nie było większych kiksów czy błędów i na pewno zgłosił akces na dalszą grę w pierwszym składzie. W drugiej połowie po roszadach grał na prawej obronie i tutaj można się przyczepić do niepilnowania zawsze swojej flanki (ściągało go do środka). Dobra centra do Słabego, niczym w meczu z KSZO Ostrowiec wiele lat temu, kiedy to zaliczył asystę.

Lukas Klemenz – 6
Chociaż wielbłądów nie popełnił, dał się kilka razy ograć. Mowa choćby o sytuacji z pierwszej połowy, kiedy prostym zwodem Czerkasa dał się mu wymanewrować, a rywal strzelił na bramkę. W drugiej części przegrał pojedynek główkowy z Niewulisem i prawie było 2:2. Jakoś źle nie było, ale zawodnik musi unikać takich sytuacji.

Mateusz Mączyński – 6
Mąka to nie jest jakiś wybitny zawodnik, ale grał ambitnie i do przodu – z różnym skutkiem. Natomiast ciągle do poprawy są powroty po akcji ofensywnej (wraca truchcikiem) oraz trzymanie swojej pozycji – zawodnicy Rakowa byli czasem osamotnieni na skrzydle. Może być lepiej.

Oktawian Skrzecz – 5,5
Dużo wiatru, ale z efektem było średnio. Zawodnik ze sporym potencjałem, ale wymaga okrzesania. To po jego dość dziwnej stracie poszła akcja Rakowa, po której Frańczak dostał czerwoną kartkę. Charakter jest, ambicja jest, efektywność do poprawki.

Bartłomiej Poczobut – 7
Bardzo solidny debiut w GieKSie. Chociaż drobne błedy w ustawieniu czy podaniach się zdarzały, można było odnieść wrażenie, że pomocnik gra w tym zespole już od dawna. Brał na sie bie odpowiedzialność, był widoczny, zaangażowany, grał po prostu z sensem. Oby tak dalej!

Łukasz Zejdler – 6,5
Człowiek od czarnej roboty w tym meczu. Solidny występ, choć nie był tak wyraźny jak Poczobut, choć może i o to chodzi w przypadku defensywnego pomocnika. Nieźle.

Andreja Prokić – 8
Jeden z głównych ojców zwycięstwa. Szybki, ambitny. Szacunek za to, że grając od lipca w Stali, a teraz jeszcze w GieKSie, pozostawia na boisku serce. Świetnie wypatrzył Kędziorę przy pierwszej bramce, przy drugiej popędził i strzelił, a Kędziora dobił. Jeszcze miał kilka dobrych akcji. Bardzo dobry mecz.

Adrian Błąd – 6
To nie był od początku dobry mecz Adriana, popełnił kilka prostych błędów. Z czasem się rozkręcał i nie najlepsze zagrania przeplatał z naprawdę dobrymi. Jak to, gdy uruchomił Prokića przy drugiej bramce. Mimo wszystko jednak niedosyt, bo zawodnika stać na wiele, wiele więcej. I to zapewne pokaże w następnych spotkaniach.

Wojciech Kędziora – 8
To jest niepojęte. Zawodnik zakończył jesień z czterema meczami z bramką z rzędu, a teraz dołoył piąte spotkanie i to z dubletem. Pewny karny i dobitka po strzale Prokića. Warto zwrócić uwagę na sprint przy drugiej akcji bramkowej. Krytykowaliśmy zawodnika od początku sezonu, ale jednak pokazuje, że snajperem jest pierwszej klasy. Nic tylko kibicować mu w przedłużeniu bramkowej serii.

Tomasz Midzierski (grał od 62. minuty) – niesklas.
Wszedł ze względu na czerwień Frańczaka. To nie był dobry mecz tego zawodnika. Olbrzymi chłop, a dał się przeskoczyć Niewulisowi o dwie głowy i straciliśmy bramkę. Tomasz musi się wziąć za siebie, bo okazuje się, że jego pobyt na ławce nie był przypadkowy.

Kamil Słaby (grał od 72. minuty) – niesklas.
Dobry debiut. W końcówce, gdy mieliśmy problem z utrzymaniem się przy piłce, on kilkukrotnie przetrzymał futbolówkę daleko od naszej bramki. Zdecydowanie pomógł drużynie w trudnym momencie.

Bartłomiej Kalinkowski (grał od 83. minuty) – niesklas.
Wszedł w końcówce i na szczęście nic nie zawalił.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Ksawery

    12 marca 2018 at 10:06

    Bład za nisko oceniony, dałbym mu 7, reszta ok

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Kielc

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami przedostatni wyjazd w tym sezonie, wiec czas na post scriptum z wyjazdu do stolicy województwa świętokrzyskiego.

  1. Na wyjazd do Kielc złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały one przyznane. Madziara i Kazik na foto, a Shellu i ja na prasę.
  2. Niestety Shellu nie doszedł do siebie po ostatnich wojażach i w ostatniej chwili musiał zrezygnować z wyjazdu.
  3. Z racji poniedziałkowego terminu wszyscy byliśmy prosto po pracy i ostatecznie z Katowic ruszyliśmy chwilę po 15:00.
  4. Autostrada do bramek była mega zakorkowana, ponieważ są tam wieczne remonty, ale dalej jechało się już dużo lepiej i pod stadionem w Kielcach byliśmy godzinę przed meczem z jednym krótkim postojem.
  5. Początkowo nie dostaliśmy wjazdówki na stadion, ale postanowiłem spróbować. Do bramy wjazdowej zrobił się mały zator i Kazik kilkukrotnie powtórzył – „Zawróć i tak nas nie wpuszczą, innych też odsyłają”, ale ja chciałem spróbować.
    .
  6. Gdy wreszcie przyszła nasza kolej, aby tam podjechać, okazało się, że nie ma nas na liście („kto by się spodziewał ;)”), ale… pani tylko dopisała naszą rejestrację i zostaliśmy wpuszczeni.
  7. Razem z Madziarą udałem się po akredytacje, a Kazik odpalił drona, żeby polatać nad stadionem. Pod punktem odbiorów spotkaliśmy faceta, który chodził z mikrofonem i wydawał się na osobę znaną, ale nie wiedzieliśmy skąd.
  8. Dopiero po spotkaniu Kazik mnie uświadomił, że to jeden z uczestników „Gogglebox. Przed telewizorem” – osobiście rzadko oglądam telewizję i nie pokojarzyłem. A Kazik zbił z nim piątkę.
  9. Pod samochodem okazało się, że karta pamięci z kamery, która nagrywa doping, została w domu i zrobiło mi się ciepło. Na szczęście dron od Kazika ma taka samą i pojemność była akurat na mecz z kawałkiem.
    .
  10. Gdy ja już siedziałem na trybunie prasowej i ogarniałem relację tekstową na żywo, to zadzwoniła do mnie Magda z telefonu Kazika, że gdzieś zgubiła telefon. Myślała, że może został w aucie i chciałaby kluczyki. Ogólnie miałem sporo do przejścia, żeby zejść na dół, ale stadion Korony jest tak zaprojektowany, że parkingiem da się podejść w zasadzie pod trybunę, więc moje kluczyki poleciały w dół, bo jak wiadomo „w górę nie polecą”
  11. Telefon szybko się odnalazł, ale tym razem to Magda najadła się strachu, co zauważył nawet mijający ją trener Rafał Górak. W konsekwencji dostała nawet żółtą koszulkę, którą zawodnicy mieli na rozgrzewce, a którą chcieli uhonorować Mistrzostwo Polski kobiecej drużyny..
  12. Spotkanie było rozgrywane wieczorem przy 8 stopniach Celsjusza, ale było jakoś wyjątkowo zimno, a moje stwierdzenie do kolegi siedzącego obok, że „piździ jak w kieleckim – nie wzięło się z niczego” rozbawiło kilku lokalnych dziennikarzy.
  13. Kibice Korony bardzo fajnie bawili się w młynie z wykorzystaniem szalików. Najpierw wszyscy przekręcali je w lewo następnie w prawo, a chwilę później zwijali je w kulkę i wypuszczali z rąk, odliczając od dziesięciu..
  14. Nasi kibice jak zawsze zaprezentowali się bardzo dobrze nie tylko wizualnie, ale tez wokalnie, co już w tym sezonie było podkreślane niejednokrotnie i to przez różne ekipy z całej Polski..
  15. Spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli, a Dawid Błanik powtórzył wyczyn z meczu przy Bukowej i w końcówce spotkania zagwarantował Koronie komplet punktów.
  16. Konferencja przebiegła sprawnie, a Shellu z domu ogarniał relację meczową. Wystarczyło mu tylko nagranie z konferencji, więc w drogę powrotną ruszyliśmy stosunkowo szybko.
  17. W domach byliśmy około północy.
  18. Został nam ostatni wyjazd, tym razem nad morze.
Kontynuuj czytanie

Felietony

Rachunki do wyrównania

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Jutro GKS Katowice gra z Koroną Kielce. Do końca sezonu pozostały cztery kolejki. Nasz zespół ma od ponad tygodnia zapewnione utrzymanie, po meczu z Legią… straciliśmy też szanse na puchary. Pozostaje więc gra o jak najlepszy wynik i miejsce w tabeli na koniec sezonu. Tak udanego sezonu, choć – na ostateczny obraz – wpłyną przecież również ostatnie cztery mecze, nie można więc tracić mobilizacji i trzeba dalej prezentować się tak, jak do tego nas piłkarze Rafała Góraka przyzwyczaili.

Zdania po meczu z Legią były podzielone. Nie brakowało opinii, że GKS zawiódł, wielu ekspertów twierdziło, że katowiczanie nie pokazali się z takiej strony, jak w poprzednich meczach. Fakt, pierwsza połowa, a wręcz pierwsze dwadzieścia minut, zadecydowało o losach meczu. Szybkie gole Goncalvesa i Szkurina zminimalizowały szansę na korzystny wynik. Mimo to GieKSa w drugiej połowie powalczyła, ale to było za mało. Legia nakręcona po Stamford Bridge, przez Nową Bukową się rozpędzała i w piątek zagrała bardzo dobry mecz w finale Pucharu Polski, ostatecznie zdobywając to trofeum. Mierzyliśmy się naprawdę z silnym przeciwnikiem.

Teraz rywal również nie będzie łatwy. To już nie jest ta Korona z jesieni, Korona, która przyjechała na Bukową i modliła się w końcówce, aby mecz zakończył się remisem. Kielczanie byli jedną z najsłabszych drużyn, z którą mierzył się GKS w tym sezonie. Teraz podopieczni Jacka Zielińskiego grają bardzo dobrą rundę, a ostatnio wygrali z Mistrzem Polski. Korona ze swoim asem Fornalczykiem gra ładnie, efektownie i skutecznie. Gdyby grali tak od początku sezonu, byliby w czołówce ligi. Paradoks jest taki, że z tą „słabą” Koroną z jesieni ostatecznie przegraliśmy. Są więc rachunki do wyrównania.

Jest kilka ekip, z którymi walczymy, chyba maksymalnie o szóste miejsce w tabeli. Motor, Cracovia, Górnik, to rywale, z którymi ciągle możemy bić się o to najwyższe dostępne miejsce. Warto. Gdyby katowiczanie zajęli ostatecznie 6-7 miejsce, można by było uznać ten sezon za wyśmienity.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga