Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Widzewie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po kompromitacji w Łodzi nie jest miło opisywać zawodników. Prawda jest jednak taka, że gdyby 2-3 nie zagrało przyzwoicie, Widzew by doprowadził do pogromu. Kluczowa była postawa środkowych obrońców, którzy notorycznie naprawiali to, co zepsuli boczni. Ale było też kilku innych „artystów”…

Antonin Bucek – 6
Mimo zmasowanych ataków Widzewa, nie musiał popisywać się jakimiś wielkimi paradami. Za to kilka razy z niezłym skutkiem piąstkował. Nienajlepsze wyjście w drugiej połowie i wykop w aut. Przy bramce bez szans. Poprawny mecz.

Alan Czerwiński – 3
Kiksów nie popełnił, ale dał rywalom hasać po swojej stronie niesamowicie. Masa dośrodkowań z jego strony wynikała ze złego ustawienia i to wcale nie związanego z nadmiernym udzielaniem się do przodu i brakiem powrotów. Po prostu GieKSa chwilami grała w dziewiątkę, bo po bocznych obrońca nie było ani śladu. A skoro o ofensywie – zero.

Mateusz Kamiński – 6,5
Gdyby nie ten zawodnik, to kompromitacja w Łodzi byłaby do kwadratu, bo GKS by przegrał. Sporo wyczyścił, wybijał piłkę głową i nogą po dośrodkowaniach Widzewiaków. Pojawiły się też  pomyłki, zwłaszcza zostawił wolny korytarz rywalowi w pierwszej połowie, no i przede wszystkim uciekł od przeciwnika przy utracie gola – nie wiadomo dlaczego. Ale ogólnie było nieźle.

Łukasz Pielorz – 6,5
Również poprawny mecz, razem z Kamińskim nie dawali rywalowi dochodzić do sytuacji strzeleckich w polu karnym. Miał szczęście, że nie zaliczył samobója w jednej sytuacji.

Rafał Pietrzak – 3
Podobnie jak Czerwińskiego, brakowało go na skrzydle w defensywie. Zawodnik chyba uznał, że skoro na początku sezonu graliśmy systemem 5-3-2 (3-5-2) to jest zwolniony z obowiązków defensywnych. Mylił się. Fajnie, że włącza się do akcji ofensywnych, ale znów nie wykorzystał świetnej sytuacji.

Krzysztof Wołkowicz – 3
Nic nie wniósł, nic nie pomógł. Absolutnie bezbarwny i bezproduktywny mecz.

Krzysztof Bodziony – 1
Dramat. Dramat po stokroć. Notoryczne straty piłek na kontry dla rywali, podania do nich, kiksy, pośliźnięcia… Gorzej się zagrać nie da. Widzew grał w dwunastu – z Bodzionym w składzie. Kończ waść, wstydu oszczędź.

Sławomir Duda – 6
Jeden z niewielu, do którego nie można za bardzo się przyczepić. Umiarkowanie dobrze neutralizował poczynania rywali w środku boiska, dlatego musieli grać bokami (z dobrym skutkiem jak pisaliśmy). No i do tego strzelona bramka.

Przemysław Pitry – 5
Coś tam próbował, ale wyłącznie swoją techniką. Większej agresji w grze nie widzieliśmy, raczej markowanie pressingu (czyli podbieganie do rywala, ale brak jakiegoś włożenia nogi itd.). W końcówce też przydarzyły się beznadziejne straty na kontrę dla rywali. Mógł mieć efekt z rzutu wolnego, ale strzelił bardzo źle w mur. Piłkarsko wyróżnia się na tle beznadziejnych kolegów, ale mógłby to jeszcze czasem pokazać.

Bartosz Sobotka – 2
Drugi dramat obok Bodzionego. Kwintesencją był kikś na 20. metrze, po którym zapewne jeszcze noga dochodzi do siebie. Wiele razy próbował z przodu, ale kompletnie bez efektu. Piłkarsko ogólnie beznadzieja.

Rafał Kujawa – 4
Był aktywny w wychodzeniu na pozycję, ale wiele w tym meczu nie zdziałał. Co tu więcej dodawać….

Aleksander Januszkiewicz (grał od 65. minuty) – niesklas.
Miał poszaleć na skrzydle i poszalał, ale znów nic z tego nie było. Choć trzeba przyznać, że cross w jednej akcji z głębi pola był bardzo dobry. Poza tym bez efektów, a także zła ergonomia, po przelecieć 80 metrów po to by nie wywalczyć nawet rzutu rożnego, tylko dać się nabić? Raz asekurował Czerwińskiego w obronie i dał się strasznie objechać.

Kamil Bętkowski (grał od 79. minuty) – niesklas.
Wszedł w końcowej fazie spotkania i nie dał zespołowi absolutnie nic.

Piotr Ceglarz (grał od 90. minuty) – niesklas.
Zmiana na kilka minut, efektów brak.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    MarianoItaliano

    23 listopada 2014 at 13:43

    Wzmocnienia Wzmocnienia Jeszcze Raz Wzmocnienia słabe ogniwa przenosić do 2 drużyny w przerwie zimowej porządny obóz szkoleniowy dla tych panów bo piłkarzami cięzko ich nazwać szczerze gdyby nie Gonzo to myśle że dzielimy się z widzewem miejscem w tabeli
    Bez Odbioru

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga