Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.


Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.
Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.
Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.
Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.
Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.
W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.
W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.
Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.
Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.
W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.
W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.
Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.


W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.
W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.
Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.
Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.




Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.
Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.


W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.


W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.


W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.


W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.


W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.


Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.


Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.


Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.


pablo eskobar
6 czerwca 2019 at 10:13
Czysta prawda tez tego niemoglem zrozumiec ja zaczynalem swoja przygode od 96 roku wtedy tak by niebylo po takich frajerskich zagrywkach kopaczy wysiadaliby na rondzie a teraz nic zero reakcij mozna dac jeden przyklad jak sie dziecku pozwoli na wszystko to nasra ci na glowe tutaj nam tez nasrali kopacze
BuchenPad
7 czerwca 2019 at 13:33
Ja sie tylko dziwie ze Blaszok stal sie taki piknikowy a stara gwardia na glownej chciala pokazac swoje niezadowolenie za oszustwo Prezydenta miasta i klubu tak oszustwa… oszukuja nas kibicow co roku gadaja o extraklasie placimy za bilety itd. A tu spadek nam serwuja i nic sie nie stalo 🙂 Wszyscy powinni wpasc na murawe i pokazac swoje.
kobus9
6 czerwca 2019 at 11:41
Ja mam tylko jedno 'ale’. Na stadionie są dzieci. Ja sam od czasu, gdy moje dziecko skończyło 5 lat chodzę z nim na stadion i nie chcę, aby słuchał wulgaryzmów. Uważam, że stadion, to miejsce publiczne, a w takim miejscu wymaga się kultury. Wszyscy marzymy o pełnych, bezpiecznych trybunach, gdzie z przyjemnością całe rodziny chcą się wybrać w sobotnie, czy niedzielne popołudnie. Moja żona była ze mną raz i akurat poleciały 'kurwy’ i inne wyzwiska, i stwierdziła, że do 'bydła’ chodzić nie będzie. Ile jest takich jak ona?
PS. Sam kiedyś byłem młody i na blaszoku krzyczałem niejedno, ale z biegiem czasu człowiek dorasta i zaczyna dostrzegać pewne błędy młodości. Shellu, Ty też masz już swoje lata i również powinieneś zrozumieć, że stadion to nie tylko ultrasi, ale również janusze, którzy chcą pooglądać przy miłej atmosferze dopingu 'sportową rywalizację’ (w cudzysłowu, bo do sportowej rywalizacji dużo ostatnio brakuje).
Pozdrawiam
Kamil
7 czerwca 2019 at 13:27
Wszedzie klna na stadionach jak pilkarze w ch.. graja.
Shellu
6 czerwca 2019 at 11:54
I to jest Kobus kolejny argument, który powoduje, że „powinniśmy” zablokować ekspresję niezadowolenia. Czyli dokładnie mechanizm o którym napisałem powyżej.
PS. Nie chodzi w ogóle o wulgaryzmy.
ursus
6 czerwca 2019 at 12:04
@korbus9 – wystarczyłoby zamienić „k..wa mać, Gieksa grać” na „zejdźcie z boiska…” lub ich po prostu wygwizdać. Generalnie Shellu ma rację, bo jak ktoś płaci za bilet, to każdorazowo powinien zobaczyć drużynę „gryzącą trawę”.
Doping powinien nakręcać do lepszej gry, ale i gra powinna porywać do dopingu.
kobus9
6 czerwca 2019 at 12:26
Ja się z Wami w pełni zgadzam, tylko nie znam kibica, który zamiast wulgaryzmów będzie krzyczał grzecznie jak to @ursus ładnie napisałeś „zejdźcie z boiska…”
pablo eskobar
6 czerwca 2019 at 13:11
Wszedzie masz wulgaryzmy ostatnio przysluchalem sie na orliku jak bajtle graja to wlosy mi stawaly od slow ktore oni krzyczeli nikt tu niechce aby byla patologia na stadionach ale niekiedy jest taka potrzeba aby wykrzyczec swoja zlosc w inny sposob
kobus9
6 czerwca 2019 at 13:20
Zdaję sobie całkowicie z tego sprawę, ja tylko wyraziłem swoją opinię, że gdyby na stadionie nie było tego typu odzywek, to na pewno było by więcej na nim ludzi. Inna rzecz, że emocje są niekiedy takie, że nawet najświętszego potrafią wyprowadzić z równowagi. Sam po ostatnim meczu musiałem się mocno pilnować, aby czegoś niecenzuralnego nie powiedzieć.
Teraz idę w marzenia, ale byłem ostatnio w kościele w Pszczynie i tam jest strefa dla dzieci oddzielona szybą dźwiękoszczelną. Może to jest przyszłość sektorów rodzinnych 🙂
Kamel
6 czerwca 2019 at 14:40
kobus9-stadion niy es dlo bab ze bajtlami no spacerki ino dlo fanuw coby oglondoc spiele.
kobus9
6 czerwca 2019 at 15:21
I przez takie myślenie w Europie (kibicuję również Milanowi, gdzie przychodzi po 50 tys kibiców) mają tyle publiczności, a u nas ciężko niekiedy o 3000. Jak mają powstawać nowi kibice, jak mają siedzieć w domu? Ja uczę dziecko „miłości” że tak to nazwę do GKS i przyprowadzam go na mecze, aby mógł zobaczyć swoich idoli z bliska. Więc tak jak z tym, że wulgaryzmy zawsze będą się niestety zgadzam, tak z tym, że kobiety z dziećmi mają nie przychodzić już nie.
Kamel
6 czerwca 2019 at 15:43
muj text niy es precyzyjny-muj pech.no stadionie es platz do fanuw egal 5 abo 105 rokuw no blacie,es platz do wszyskich-baby,bajtle-egal co sie interesujom spielem.dlo plastikowych manekinuw kerzy chcom sie ino przysc,sitznonc bo mmmmm toko es moda lepszy bydzie park.no spielu som emocje a som jaaaa wulgarysmy,hoby we coukim zyciu.
Kamel
6 czerwca 2019 at 15:51
temat – co sie robi u nos we klubie a no trybunach – es ino jedno teorio kero es logiczno a klaruje +/- wszyske detale,i niy wyglondo to optymistycznie
KaTe
6 czerwca 2019 at 16:08
Zawsze się dziwię, kiedy nasze boroki wchodzą na boisko, po kolejnej kompromitującej porażce – witają ich oklaski. Gdyby doznali grobowej ciszy, może to zrobiłoby na nich wrażenie?
banik12
6 czerwca 2019 at 20:46
i ten artykuł mnie zmotywował że jutro z muzeum GieKSy znika koszulka Romka Szewczyka,wolę ją w domu trzymać I wspominać te piękne chwile
Irishman
7 czerwca 2019 at 03:47
Fajna psychoanaliza Shellu 🙂
Dodałbym jeszcze, że takie blokowanie emocji jest niezdrowe nie tylko dlatego, bo może napędzać „agresora” ale co gorsza powoduje także zobojętnienie „ofiary” na kolejne ciosy. Więc nie ma się co dziwić, że ludzie zaczynają mówić, że kibicują nie dla piłkarzy ale dla klubu, a niektórzy może nawet wręcz dla siebie, dla dobrej zabawy, bo nie mogą już patrzeć na to co dzieje się z klubem. Ewentualnie rezygnują z przychodzenia na mecze. I to jest właśnie najgorsze.
Oprócz tego blokowane emocje mogą wybuchnąć w bezsensownej sytuacji. I tak też było u nas kiedy zamiast oczyścić w jakiś sposób (a choćby przez zdecydowane ukaranie lub pozbycie się winowajców przez klub) atmosferę zaraz po błazenadzie jaka odwaliła się u nas pod koniec kadencji Brzęczka, to przenieśliśmy skumulowane, niezdrowe emocje na kolejne sezon. No i przez to oberwało się (po PIERWSZYM meczu u siebie) także nowym piłkarzom i trenerowi, co z pewnością nie pomogło w budowaniu nowej drużyny.
Dlatego też Shellu twierdzę, że Twój tekst jest bardzo dobry, bardzo trafnie diagnozujący nasze problemy….. ale jest nieco spóźniony. I oby teraz nie stało się podobnie jak 2 lata temu, bo czeka nas bardzo trudny okres budowy nowej drużyny, a wyniki też mogą nie być od prazu zadowalające.
@kobus9, ja rozumiem Twoje argumenty. Sam też, często powstrzymywałem się od bluzgów widząc siedzących niedaleko bajtli. Ale głaszcząc się kulturalnie po pupciach niczego nie zbudujemy. Zresztą jestem pewien, że więcej szkody w psychice Twoich dzieci uczyniło obserwowanie popisów naszych gwiazdorów niż okrzyki kibiców. Tak więc moja rada – dopóki nie będzie w naszym klubie normalnie, nie przyprowadzaj ich na Bukową.
sebao81
7 czerwca 2019 at 09:19
A będzie kiedyś dobrze ?
sebao81
7 czerwca 2019 at 09:20
I przede wszystkim normalnie?
Shellu
7 czerwca 2019 at 10:09
Irish ja już wcześniej zwracałem na to uwagę wiele razy (na forum), ale wtedy zawsze była odpowiedzieć, że „Nie możemy zaszkodzić”.
Co do uzupełnienia o obojętności lub niekontrolowanym wybuchu to masz 100% racji.
xXx
7 czerwca 2019 at 13:17
Odnoszę wrażenie, że jest jednak dokładnie odwrotnie niż piszesz Shellu. Kibic GieKSy jest z natury bardzo niecierpliwy, a jego łaska na pstrym koniu jedzie. Jednego dnia kocha piłkarzy, trenera i działaczy, bo dwa mecze z rzędu wygrane, innego zwalania ich wszystkich bo dwa przegrane. Kibice GieKSy bezustannie chcą kogoś wyrzucać. I tak wyrzucono już dziesiątki trenerów, wymieniono niemal cały skład, wyrzucono prezesa, który – o ironio – sezon później robi awans do Ekstraklasy w innym klubie. Jak już wszystkich wyrzucono, a wyników nadal nie ma, to może winny jest klubowy skaut (jego jeszcze przecież nie wyrzucono), albo miasto jest winne? To samo miasto, które ładuje ku oburzeniu coraz większej części mieszkańców Katowic, coraz większe pieniądze w funkcjonowanie klubu. Kibice GieKSy presję wywierają w tej chwili w inny sposób niż biciem po ryjach pseudokopaczy, albo pozostaniem w domu, a błędem klubu jest brak nakreślonej wizji i nadmierne wsłuchiwanie się w opinie z trybun czy forum zamiast realizowanie swoich własnych założeń. Tak. BTW ciekawe czy wybór Góraka, to decyzja klubu czy decyzja kibiców w ankiecie na forum i ciekawe jak szybko w razie niepowodzenia będziemy wyrzucać Góraka.
Poza tym, widzę od lat lizanie się po jajach wśród kibiców – dosłownie. Jacy to wspaniali jesteśmy, bo liczby wyjazdowe, bo przychodzi 3000 widzów na padakę. Litości. Powinniśmy nad frekwencją po prostu zamilczeć na chwilę, bo zmarnowany został ogromny potencjał. Chwilę później ci sami kibice oburzają się, że 15.000 krzesełek na nowym stadionie to stanowczo za mało jak na GKS Katowice. Oczywiście w kwestii stadionu nie mamy decyzyjności, ale do przeciągającej się dziesiątkami lat budowy nowego konsekwentnie dokładamy swoje cegiełki wyrażając nieprzerwanie poparcie tej samej grupie rządzących tkwiąc w przekonaniu, że przecież alternatyw nie ma.
Jednym z elementów chorego ciała jakim jest GKS Katowice jest niestety także jeden z jego organów – kibice. Może w najmniejszym stopniu, ale jednak.
Mecza
7 czerwca 2019 at 13:33
Wg mnie wszystko sprowadza się do tego w jaki sposób kadra jest stworzona. Ostatnie lata to byli najemnicy którzy mieli w dupie doping, bluzgi i ich nic nie mogło ruszyć. To nie wina kibiców. Akcje „Cała Gieksa razem” były marketingowe OK ale „piłkarze” pozowali tylko jak to im zależy i się utożsamiają. Jak k. ktoś kto gra kilka miesięcy ma pałać miłością do tych barwa. Postawcie się w sytuacji że jesteście piłkarzami i Was wrzucają np. do Wisły, Legii czy Ruchu. Kogoś z Was doping będzie kręcił? A bluzgi – hahah miód na moje serce.
pablo eskobar
7 czerwca 2019 at 22:17
Co do stadionu to jakby zmontowac naprawde silna ekipe na miare ekstraklapy na gorna czesc tabeli to mysle ze taki stadion na 15k bylby zamaly jak Gornik dobrze gral to ponad 20k chodzilo ale miasto chyba silnej sekcij pilkarskiej niemaja w planach robic
tombotleg
7 czerwca 2019 at 22:52
xXx napisałeś wszystko co trzeba,do dupy ta analiza, ego co poniektórych jest kosmiczne, wręcz proporcjonalne do naszej ogólnej sytuacji i miejsca w polskiej skopanej, kibice GieKSY cierpliwość i spokój taaaaaaaa.
nie_kobieta
9 czerwca 2019 at 00:11
Jak powiedział aktualny trener Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość …..