Dołącz do nas

Felietony

[OFICJALNIE] Przełom – na 100% gramy o ekstraklasę!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

To był mecz inny niż wszystkie w poprzednich sezonach. Może i Podbeskidzie przegrało poprzednie dwa mecze, ale jednak ciągle był to główny pretendent do awansu. Przyjechała GieKSa – od 9 lat etatowy uczestnik pierwszej ligi i przez tyle lat – zaledwie w niej średniak. Na początek trochę dołującej przeszłości.

Nie wiadomo, czy Podbeskidzie awansuje i czy poniższe zestawienie obejmie ekipę spod Klimczoka. Ale patrząc na ostatnie 6 lat i nasze wizyty na obiektach klubów, które ostatecznie uzyskały promocję, wygląda to tak:

2010/11 ŁKS 0:3, Podbeskidzie 0:2
2011/12 Piast 0:3, Pogoń 0:1
2012/13 Zawisza 0:2, Cracovia 0:1
2013/14 Bełchatów 0:5, Łęczna 0:3
2014/15 Zagłębie 0:1, Nieciecza 0:1
2015/16 Arka 0:1, Wisła 0:2

Prawda, że wygląda to tragicznie? Podsumujmy bilans wyjazdowych potyczek z zespołami, które awansowały do ekstraklasy w ciągu ostatnich 6 lat:

12 meczów, 0 zwycięstw, 0 remisów, 12 porażek, bramki 0:25.

A dołóżmy do tego jeszcze:

2007/08 Lechia 0:2, Śląsk 0:0, Piast 0:2, Arka 2:3
2008/09 Widzew 0:1, Zagłębie 0:1, Korona 1:2
2009/10 Widzew 1:2, Górnik 0:2

Cały nasz wyjazdowy bilans z najlepszymi zespołami w ciągu tej 9-letnie gehenny to:

21 meczów, 0 zwycięstw, 1 remis, 20 porażek, bramki 4:40.

Statystyka jak jakieś pieprzone San Marino. Mówi się, że awanse przegrywa się z zespołami z dołu czy środka tabeli i to pewnie jest prawda. Ale patrząc na wspomniane wyniki, na fakt, że nie potrafiliśmy się przeciwstawić choćby w jednym procencie tym rywalom pokazuje, że na tę ekstraklasę piłkarsko po prostu nigdy nie zasługiwaliśmy. GieKSa na boisku przez 9 lat była chłopcem do bicia i gdy przyjeżdżała na stadion kogoś z czołówki – z marszu ten ktoś mógł sobie dopisywać trzy punkty.

Wiedzieliśmy, że teraz może być inaczej. Coś się zmieniło w grze naszego zespołu, co zobaczyliśmy pierwszy raz w Olsztynie. Z niezłym rywalem GieKSa dominowała na jego boisku. W końcu zaczęła sobie stwarzać sytuacje. Z Sosnowcem tych sytuacji było już sporo, ale zabrakło skuteczności. W końcu zostały przekute na bramki i trzy punkty ze Zniczem. Ale teraz czekał nas prawdziwy sprawdzian. Nie mieliśmy zagrać przecież z ogórkami tylko ze spadkowiczem z ekstraklasy i głównym faworytem do awansu – Podbeskidziem.

Czuliśmy, że może wydarzyć się coś kapitalnego. O ile frekwencja na Bukowej ostatnio była mizerna, to jednak ci co byli – to osoby, które na GieKSę będą chodzić niezależnie od wyników – fanatycy. I te osoby całą mobilizacją udały się do Bielska, wszyscy na żółto, aby dopingować GieKSę ile sił i przeżyć coś wspaniałego.

To było niesamowite patrzeć i słuchać na tę Żółtą Armię. Doping był nieprawdopodobny, najlepszy na wyjeździe od lat. Mini młynek Podbeskidzia wokalnie został po prostu zmieciony przez naszych kibiców. Jak było pierdolnięcie, to aż ciarki przechodziły. GKS grał w tym meczu u siebie.

I piłkarsko zespół Jerzego Brzęczka przyjechał do Bielska jak po swoje. Już od początku zamknął gospodarzy na własnej połowie. Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji strzałowych, choć głównie z dystansu. Niestety kulała skuteczność i praktycznie wszystko szło nad bramką lub obok słupka. Trochę się obawialiśmy, żeby niewykorzystane sytuacje się nie zemściły.

I tu mija 30 sekund drugiej połowy i po wyrzucie Abramowicza, zgraniu Kamińskiego piłkę do siatki pakuje Prażnovsky. Euforia na sektorze gości, a my przecieramy oczy ze zdumienia, że momentalnie po przerwie obejmujemy prowadzenie. GieKSa gra coraz lepiej, Bielsko musi się odkryć. Aj złorzeczyliśmy trochę na Prokića za zmarnowaną kontrę 3 na 1 czy też wyprowadzanie akcji środkiem i doprowadzenie do kontry… dla rywala. Ale po jednej z bardzo dobrych akcji Foszmańczyk trafił do siatki na 2:0 i zwycięstwo zaczęło się przybliżać wielkimi krokami. Na tym GieKSa nie poprzestała. Solidna, naprawdę solidna gra w obronie, bardzo umiejętne przetrzymywanie piłki przez Zejdlera i w sumie… raz po raz kolejne akcje i okazje do zdobycia bramki. To Mandrysz, to Foszmańczyk. Naprawdę mieli setki. Kibice ciągle głośno śpiewali, dopingowali i pokazywali, kto tu rządzi! Triumfowali!

Ten mecz wydawał się z założenia trudny, bo po pierwsze rywal mocny, po drugie po dwóch porażkach, więc głodny rehabilitacji. Tymczasem Podbeskidzie nie było w stanie ani na moment pokazać, że jest lepsze. To nasz zespół pokazał się z bardzo dobrej strony i zdominował ten mecz totalnie.

Nie ma wątpliwości po tym spotkaniu. Kibice i piłkarze pokazali jedną rzecz całej Polsce – gramy o ekstraklasę i tu już nie ma wymówek, że zobaczymy co będzie, jak się to wszystko ułoży. Zrobiliśmy transferowy va banque zatrudniając naprawdę dobrych zawodników i ten zaciąg już na tym etapie sezonu pokazał, że jakościowo przebija wszystkie poprzednie.

Pewny bramkarz – Nowak. Notujący asysty (pół-asysyty) i strzelający gole Abramowicz. Wymieniliśmy cały środek pola i gra z Kalinkowskim i Zejdlerem to dwie klasy lepiej niż Pielorz i Duda. Foszmańczyk strzelił już trzy gole, czyli tyle co drudzy w klasyfikacji strzelcy CAŁEGO poprzedniego sezonu. Rozhulały nam się skrzydła – choć brakuje jeszcze wykończenia, to Prokić i Mandrysz swoją szybkością sieją popłoch w szeregach rywali. No i Lebedyński – gość z marszu wzięty w ostatnim dniu okienka wchodzi na 10 minut i pokazuje się z kapitalnej strony, dodatkowo wyprowadzając kolegę na sytuację sam na sam. A nie zapominajmy o Sobkowie, który też już ma gola na koncie.

Trener Brzęczek po wielu próbach i błędach w końcu to poukładał i to tak, że wygląda to bardzo dobrze. Ale nadal jesteśmy jak reprezentacja, czyli mamy rezerwy, czyli – może być jeszcze lepiej! Niech w końcu zaczną lepiej wykańczać Prokić i Mandrysz, niech Fosie piłka lepiej siedzi na nodze przy strzałach (brzmi jak paradoks, jeśli ma 3 bramki strzelone). Niech rozstrzela się Gonzo. Gramy od trzech meczów na zero z tyłu, punktujemy, jesteśmy w czołówce tabeli.

Wczorajszy mecz pokazał, że jesteśmy już gotowi i to tak w pełni. Zarówno organizacyjnie, kibicowsko, jak i sportowo. Cała GieKSa razem – klub, piłkarze i kibice. Takiego meczu w ciągu 9 lat na wyjeździe nie mieliśmy. Przełomowego, pokazującego, że TAK, TO JEST TO! Przecież nawet najwięksi sceptycy na forum nie mogą wyjść z podziwu nad wczorajszą grą GieKSy 😉

Wszyscy wierzymy! To jest ta GieKSa – ta, która awansuje do ekstraklasy!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    PaderewaTerrorizen

    3 września 2016 at 12:33

    Pisze w ciemno klub ma wszystko zrobić aby lebedyński został z GieKSą po wypożyczeniu bedzie z niego mega pociecha !

  2. Avatar photo

    Mecza

    3 września 2016 at 13:26

    Ten mecz to było coś wyjątkowego. Motoryka, kondycja na bardzo wysokim poziomie co pozwoliło nam zdecydowanie przewyższać rywala umiejętnościami. Nie było obrony nawet przy 2:0 tylko ciąg na bramkę po kolejne gole. Walka na każdym metrze. Nie mogę się doczekać piątku.

  3. Avatar photo

    pawelas197

    3 września 2016 at 13:31

    balem sie ze kondycyjnie nie wytrzymaja bopierwsza polowa byla kosmos zapieprzali az milo a tu caly mecz tak wygladal brawo

  4. Avatar photo

    kosa

    3 września 2016 at 13:32

    Nie byłem świadomy tego bilansu. Szok. Pieprzone San Marino.

  5. Avatar photo

    radek

    3 września 2016 at 13:34

    Mecz zajebisty to fakt. Proponuje jednak ostudzic troszke glowy.Podbeskidzie gralo otwarta pilke a inni nie beda tak grac. Koniecznie gonzo na ławke bo jest cienki jak dupa weza. Lebedynski ma zdecydowanie wyzsze umiejetnosci i udowodnil to w 10 minut.

  6. Avatar photo

    Zwierzak

    3 września 2016 at 13:41

    Szok!! Ale swoją drogą zajebisty artykuł trafiający w samo sedno!!

  7. Avatar photo

    Mecza

    3 września 2016 at 13:46

    Ciężki orzech do zgryzienia z Gonzem, to nasz kapitan, on daje sygnał do presingu. Nie wiem czy Lebedyński będzie na tyle mobilny aby tak startować do każdej piłki z przodu a widać że pressing to jest nasz atut. Idealnie gdyby grali razem z przodu, to mogłoby być efektywne. Mam nadzieję że z Foszmańczykiem wszystko ok bo jeśli nie to już mamy zastępcę. Kosztem podwieszonego napastnika/pomocnika gramy 2 napastnikami. Z Puławami zresztą trzeba zagrać 2 wysuniętymi.

  8. Avatar photo

    KruchY cynk

    3 września 2016 at 17:03

    Awans robi się na wyjazdach a nie u siebie! Taka oczywista oczywistość

  9. Avatar photo

    m

    3 września 2016 at 18:07

    Widać, że to o czym pisaliśmy na forum o Pielorzu, Dudzie, Wróblach, Fonfarach żeby ich wyoutować z klubu/ pierwszego składu zdaje egzamin!

    Teraz został jeszcze Jurkowski i chyba niestety Goncerz który gubi się w ataku. Może jakaś nowa rola dla kapitana?
    Chociaż to co pisze mecza o pressingu jest trafne.

    My tak nigdy nie graliśmy podaniami w ofensywie, zazwyczaj tylko w obronie tak klepaliśmy a tu taki polot i finezja przy obchodzeniu przeciwników.

    Jestem pod wrażeniem

  10. Avatar photo

    m

    3 września 2016 at 18:11

    jeszcze bębenek i wołkowicz do tej listy i zamienić ich na lepsze modele 😉

  11. Avatar photo

    PaderewaTerrorizen

    3 września 2016 at 18:24

    Niech jeszcze Tomka Wróbla ściągną z Rozwoju ma ambicje chłopak wiem że grał ale fajnie jak by wrócił

  12. Avatar photo

    romanbr3

    4 września 2016 at 08:08

    po 1 z tego co widzialem to piekne stadiony maja kiedys druzyny podworkowe i wstyd ze stolica Slaska goni z tyłu a po 2 GKS jest za biedny na ekstraklase bo nowy stadion i 100% wieksze zarobki to raz a 20 tys na meczu to dwa wg mnie to jeszcze z 10 lat pomarzycie

  13. Avatar photo

    Boss

    4 września 2016 at 09:59

    Awans sie robi nie tracąc punktów ze słabszymi przeciwnikami a my juz 3 takie mecze zaliczyliśmy, także spokojnie podchodzmy do tego, bo teraz 2 takie mecze gdzie 6 pktow to obowiązek. Nie ma co sie jarac, to dopiero sam początek ligi, jeszcze cały sezon przed nami, a tu takie granie trzeba utrzymać równo od początku do końca … Ale dobrze jest, oby tak dalej

  14. Avatar photo

    Dawid

    4 września 2016 at 10:21

    Fajny artykuł, chociaż prawie to samo pisałem po meczu z Sosnowcem. Wtedy wykrystalizował się skład, który powinien grać bo pasuje do taktyki trenera utrzymywania się przy piłce na połówce rywala. O ile wszyscy będą zdrowi powinno to wyglądać bardzo dobrze. I jeszcze jedno- mało traconych bramek od początku sezonu to nie tylko dobry nowy bramkarz i lewy obrońca, ale właśnie zupełnie nowa druga linia, która zapewnia możliwość utrzymywania się przy piłce przez większość czasu gry, a nie ciągłe podania do tyłu, straty, faule i w konsekwencji okazje dla rywala. Mam nadzieję że Gonzo się wreszcie obudzi bo przybył mu konkurent do miejsca w składzie, który już na dzień dobry pokazał że jest w lepszej dyspozycji. Skrzydłowi też bardzo dobrze tylko niech poprawią skuteczność, ale jak porównam naszego młodzieżowca Mandrysza z Szołtysem z poprzedniego sezonu to….

  15. Avatar photo

    Marcin

    4 września 2016 at 20:17

    PADEREWA TERRorizen już pisałem o tym nieraz żeby WRÓbel wrócił bo to nasz chłopak i zajebiście rozgrywał i dogrywał nie wiem po co go wywalili..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Fajna synergia między drużyną i kibicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Lech Poznań wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Nils Frederiksen. Poniżej spisane główne wypowiedzi trenerów, na dole newsa natomiast cała konferencja prasował w wersji audio.

Nils Frederiksen (trener Lecha Poznań):
Jeśli jesteś w końcówce sezonu i walczysz o mistrzostwo, jest mała różnica między dwoma zespołami, takie mecze z reguły obfitują w takie nerwowe starcia i akcje. Jest dużo nerwów i napięcia na boisku i tak też było dzisiaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie jest ważne, jak zagraliśmy, najważniejszy jest rezultat i miejsce w tabeli. Wiadomo, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale mamy pole position do ataku i musimy wygrać ostatni mecz. Drużyna była regularnie krytykowana za brak umiejętności wyciągnięcia wyniku, no to dzisiaj było odwrotne i to jest tym bardziej godne podkreślenia, bo to był mecz nie tylko najważniejszy, ale i najtrudniejszy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu i sposoby gry. Postawiliśmy wysoko poprzeczkę rywalowi. W wielu spotkaniach z zespołami ze ścisłej czołówki graliśmy jak równy z równym, dzisiaj też tak było. To był bardzo dobry i równy mecz w naszym wykonaniu. To jest początek takiego podsumowania, bo dzisiaj kończymy sezon w Katowicach. Przyjdzie czas na podsumowania całościowe, po meczu w Gdańsku, by podsumować to wszystko. To był piękny rejs, ta historia. Dziś nieśliśmy trybuny, a one nas też niosły, to była fajna synergia, dziękujemy naszym fanom za to, że to w Katowicach to tak działa i będzie wyznacznikiem nowego trendu i sezonu, który już niedługo się rozpocznie. Teraz chcemy pojechać po zwycięstwo w Gdańsku.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga