Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: doceniamy przeciwnika, ale się nie boimy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Pojedynki z Unią zwykle przyprawiają kibiców GKS-u o szybsze bicie serca. Pod warunkiem że gramy w hokeja, a rywalem jest Unia, ale ta z Oświęcimia. Tym razem na zielonej murawie zmierzymy się z Unią ze Skierniewic. Co wiemy o naszym pucharowym rywalu? Pewnie nic lub bardzo niewiele. Postanowiliśmy to zmienić, dlatego przed meczem 1/16 Pucharu Polski porozmawialiśmy z dyrektorem lidera I grupy Betclick III ligi – Leszkiem Koźbiałem.

Unia Skierniewice jest autorem jednej z największych niespodzianek I rundy Pucharu Polski. Dzięki lepiej wykonywanym rzutom karnym odprawiła z kwitkiem Motor Lublin. Czy był to klasyczny pojedynek Dawida z Goliatem?
Mnie, jako piłkarskiemu półprofesjonaliście, nie rzucała się aż tak bardzo w oczy różnica trzech poziomów rozgrywkowych. Moim zdaniem mecz był dość wyrównany, natomiast nie da się zaprzeczyć, że Motor miał więcej z gry, dłużej posiadał piłkę, ale nie przekładało się to na ogrom sytuacji bramkowych. Sam wynik pokazuje, że mecz nie toczył się pod znakiem dominacji jednej z drużyn.

Wasza pucharowa przygoda rozpoczęła się jeszcze w zeszłym roku, w rozgrywkach okręgowych. Aby zmierzyć się z Motorem, najpierw musieliście wygrać rozgrywki wojewódzkie.
Na tym poziomie mamy się czym pochwalić, bo odkąd w 2013 roku reaktywowano klub w C-klasie, sześć razy udało nam się wygrać Puchar Polski na poziomie wojewódzkim i dzięki temu rywalizować w 1/32 finału rozgrywek ogólnopolskich. Myślę, że jest to ewenement w skali kraju, bo mało kto może się poszczycić takim osiągnięciem. Z kolei do 1/16 Pucharu awansowaliśmy po raz drugi, poprzednio grając z Lechem Poznań. Mecz, który doprowadził nas do rozgrywek centralnych, czyli wojewódzki finał z Pelikanem Łowicz to takie nasze małe derby, bo oba miasta dzieli niespełna 25 kilometrów. Mimo że wygraliśmy 3:0, to nie było to łatwe spotkanie, bo zawsze gdy przyjeżdża derbowy rywal, duża grupa kibiców przeciwnika, która solidnie dopinguje, to rywalizacja ma szczególny wymiar. Każdy rozumie, że zwycięstwo w finale daje szansę na pokazanie się na szczeblu krajowym. Mecz był zacięty, żadna z drużyn nie odstawiała nogi. Z przebiegu gry byliśmy drużyną lepszą, natomiast Pelikan też bardzo ambitnie walczył.

Mało kto wie, że równolegle trwa wasza rywalizacja w kolejnej już edycji wojewódzkiego Pucharu Polski.
Rozgrywki Pucharu Polski na wczesnym etapie mają swoją specyfikę. Czasami te drużyny z niższych szczebli udowadniają, że można powalczyć z większymi klubami. My jesteśmy już w półfinale kolejnych rozgrywek okręgu skierniewickiego, w ostatnim meczu pokonując nasze rezerwy 12:0. Tak akurat skojarzyło nas losowanie, więc była to wewnętrzna rozgrywka, bardziej trening strzelecki. Niespodzianki być nie mogło i meldujemy się w kolejnej rundzie.

Unia Skierniewice przewodzi obecnie stawce I grupy Betclick III Ligi. Jesteście gotowi na awans na szczebel centralny?
Nie po to budowaliśmy nowy stadion, który wiosną oddaliśmy do użytku, nie po to wraz ze sztabem budujemy silną drużynę, żeby nie myśleć o awansie na szczebel centralny. Nie boimy się o tym mówić głośno. Chcemy awansować i będziemy robili wszystko, aby ten cel osiągnąć. Awansować z III ligi jest bardzo trudno, nawet w perspektywie ewentualnych baraży, które wprowadzono w tym sezonie. Trzeba jednak pamiętać, że rywalami będą tam drugoligowcy z miejsc 13-14, więc będzie to duże wyzwanie. My jednak nie liczymy na baraże, chcemy zająć pierwsze miejsce, walcząc o zwycięstwo w każdym meczu. Mamy dobrą serię na własnym stadionie, gdzie nie przegraliśmy jeszcze meczu, wliczając w to pucharowy pojedynek z Motorem. Będziemy chcieli podtrzymać tę passę w środę. Natomiast jestem przekonany, że mamy wystarczające umiejętności, by zdobyć mistrzostwo III ligi.

Czujecie się faworytem tej ligi?
Myślę, że nie, bo śledząc te rozgrywki, można dojść do wniosku, że każdy może wygrać z każdym. Przykładem jest nasz domowy mecz z ostatnią w tabeli Mławianką Mława, w którym byliśmy zdecydowanym faworytem. Mimo to nie udało się wygrać. Zawsze zakładamy walkę o zwycięstwo, ale nie zawsze się to udaje, z resztą nie tylko nam. Czasami łatwiej gra się z bezpośrednimi rywalami w tabeli, co udowodniliśmy w Suwałkach, wygrywając tam 3:2.

Kto jest waszym największym rywalem w walce o awans?
Jak co roku są to rezerwy Legii Warszawa. Swoich ambicji nie ukrywa też GKS Bełchatów, mocny jest ŁKS Łomża. Myślę, że oprócz nas te drużyny należy wskazać jako faworytów do pierwszego miejsca.

Jaka jest filozofia budowania drużyny w Skierniewicach?
Przez ostatnie lata zawsze dążyliśmy do tego, aby promować zdolną młodzież z regionu. Dlatego szukamy w ościennych miastach takich zawodników, którzy chcą się pokazać i w przyszłości powalczyć o coś więcej niż III liga. Nie ukrywam, że ułatwia nam to nowa baza – zarówno stadion, jak i obiekty treningowe, które robią wrażenie i są ważnym argumentem w negocjacjach. Sama infrastruktura pokazuje, że klub poważnie myśli o awansie i można się tu rozwijać. Nie szukamy zawodników z nazwiskami, którzy zjedli zęby na ligach centralnych. Wyjątkiem jest Aghwan Papikjan, którego pozyskaliśmy jako wolnego zawodnika. Potrzebowaliśmy takiego gracza do środka pola, Aghwan pełni ważną rolę w drużynie, natomiast pozostali gracze są raczej anonimowi na szczeblu krajowym. Przed nimi kariera dopiero stoi otworem.

Najwięcej ligowego doświadczenia nazbierał z pewnością trener Kamil Socha.
Rola trenera Sochy w osiąganiu obecnych wyników jest bardzo duża. Ma on doświadczenie na szczeblu centralnym, pracował w wielu klubach większych niż nasz i to dziś procentuje. Ma duży wpływ zarówno na postawę drużyny na boisku, jak i na dobrą atmosferę w szatni. Wysoko oceniamy jego metody treningowe, natomiast ważną rolę odgrywają także trenerzy asystenci. Wszystko jest bardzo dobrze poukładane zarówno pod kątem szkoleniowym, jak i kadrowym. Nie ma zawodników lepszych i gorszych, podziałów na starych i młodych, dzięki temu spokojnie patrzymy na funkcjonowanie drużyny na co dzień.

Jak zdążył pan już wspomnieć, jednym z najważniejszych atutów Unii jest stadion i infrastruktura, bez porównania z innymi ligowymi rywalami.
Stadion jest stosunkowo nowy – pierwszy mecz rozegraliśmy na nim wiosną tego roku. Dwie trybuny pomieszczą łącznie 3000 kibiców. Na co dzień na mecze ligowe przychodzi średnio 1,5 tys. osób, co jak na nasze warunki jest nienajgorszym wynikiem. Liczymy jednak, że sukcesy drużyny przyciągną na stadion jeszcze więcej kibiców. Ważną częścią tej inwestycji jest natomiast zaplecze: poza głównym boiskiem i budynkiem klubowym mamy pełnowymiarowe boisko, które w okresie zimowym jest przykrywane tzw. balonem, który ma najwyższy certyfikat jakości UEFA. Odnotowujemy duże zainteresowanie innych klubów możliwością skorzystania z naszego obiektu w okresie jesienno-zimowym. Dodatkowo dysponujemy dwoma boiskami wielkości „orlików”, z których korzysta akademia. Je także zimą przykrywamy balonem. Obiekt jest miejski, więc jest udostępniany także amatorom, mieszkańcom Skierniewic. Brakuje jedynie bazy hotelowej w pobliżu stadionu, aby móc pełnić rolę ośrodka przygotowań dla drużyn piłkarskich z całej Polski.

Który z meczów rozgrywanych na nowym obiekcie zapadł panu najbardziej w pamięci?
Wydarzeniem dużej rangi był mecz otwarcia, w którym graliśmy z Legionovią Legionowo. Najwięcej emocji wzbudził jednak ligowy pojedynek z Pelikanem Łowicz, wygrany 2:1. Są to nasze lokalne derby, które zawsze wywołują dodatkowe emocje. Mimo że nasze środowiska są zaprzyjaźnione, zarówno na płaszczyźnie sportowej, jak i kibicowskiej, to w bezpośrednich meczach nie brakuje sportowej złości, ale rywalizacja zawsze jest fair. Z kolei najważniejszym meczem ze względu na stawkę był pucharowy pojedynek z Motorem.

Jak pan ocenia postawę GKS-u w Ekstraklasie?
Ogólnie staram się śledzić rozgrywki Ekstraklasy i jej poziom, oglądałem też Wasz ostatni mecz w Warszawie pod kątem naszej rywalizacji w Pucharze. Wszystko wskazuje na to, że ciężko będzie GKS-owi osiągnąć czołowe lokaty w lidze, natomiast Puchar Polski to rozgrywki, w których może być łatwiej zajść daleko. Kilka drużyn z Ekstraklasy już odpadło i rysuje się szansa dla tych, którzy nadal liczą się w tej rywalizacji. Wiem, że GKS będzie chciał z nami wygrać, spodziewam się, że wystąpią w najsilniejszym składzie, co zadziała na korzyść widowiska. Po to są takie mecze, aby kibice z mniejszych ośrodków mogli zobaczyć na żywo zawodników, których zwykle oglądają w telewizji.

Z jakim nastawieniem wyjdziecie na pucharowy pojedynek z GKS-em Katowice?
Różnie można podchodzić do meczów pucharowych. Mając na uwadze walkę o zwycięstwo w lidze i awans na wyższy szczebel może rodzić się pytanie, czy „odpuścić” rywalizację w pucharze. Natomiast na tym etapie, zarówno na poziomie zarządu, jak i drużyny, z pełnym zaangażowaniem podchodzimy do obu rozgrywek. Mecz z Motorem pokazał naszym zawodnikom, że naprzeciw nich stają tacy sami ludzie, z którymi można rywalizować jak równy z równym. W środę na mecz z GKS-em wyjdziemy więc z wolą zwycięstwa i będziemy chcieli sprawić kolejną niespodziankę. Obie drużyny wiedzą, o co grają. My doceniamy przeciwnika, natomiast nikt nie powie, że się go boimy. Z kolei jestem przekonany, że GKS poważnie traktuje tą rywalizację i nas nie lekceważy. Na naszym ostatnim meczu byli przedstawiciele sztabu szkoleniowego GieKSy, co świadczy o ich profesjonalizmie.

Jakie przewiduje pan rozstrzygnięcie naszej rywalizacji?
Z reguły nie decyduję się na wytypowanie konkretnego wyniku, natomiast spodziewam się kolejnej niespodzianki. Myślę, że wygramy bez dogrywki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga