Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Ostatnie lata, czyli GieKSa na zapleczu ekstraklasy – część 4

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kontynuacja poczynań naszego klubu na zapleczu ekstraklasy. W tym tygodniu będą to sezony 2013/14 i 2014/15, czyli pierwsze sezony prezesury Wojciecha Cygana.

Po przejęciu klubu przez miasto nadszedł czas stabilizacji finansowej klubu i wielkie plany awansu do ekstraklasy. Co z tego wynikło, wszyscy wiemy, ale przyjrzyjmy się kolejnym sezonom, które spędziliśmy w 1 lidze już pod wodzą Wojciecha Cygana.

Sezon 2013/14

Po objęciu stanowiska prezesa przez Wojciecha Cygana nastąpiły zmiany w klubie. Z zespołu odeszło wielu zawodników, a dołączyli między innymi Rafał Pietrzak, Tomasz Wróbel, czy Michał Zieliński z Cracovii.

Powiało optymizmem. Wydawało się, że drużynę personalnie stać na wywalczenie awansu. Już w 4 kolejce nastąpił jednak blamaż w Bełchatowie, gdzie nasi piłkarze przegrali aż 5:0, a jedną z bramek strzelił nasz późniejszy gracz Andreja Prokić. Po tym fatalnym wyniku zwolniony został Rafał Górak. Jego miejsce zajął doświadczony i utytułowany Kazimierz Moskal. Nastąpiła seria 9 spotkań z rzędu bez porażki, w tym było 6 zwycięstw i 3 remisy. Po 18 rozegranych jesienią kolejkach mogliśmy z optymizmem patrzeć na tabelę, ponieważ GieKSa zimę spędziła tuż za miejscami premiowanymi awansem. Mieliśmy tyle samo punktów co drugi Bełchatów i tylko 3 punkty straty do lidera z Łęcznej. 4 punkty za nami była Arka Gdynia.

Zimą do drużyny dołączyli Radosław Sylwestrzak, Kamil Bętkowski oraz Elvist Ciku. Nastroje były dobre, a nam wydawało się, że po latach oczekiwań, w końcu mamy drużynę na miarę awansu do ekstraklasy. Jednak początek wiosny był fatalny. Zdobycie zaledwie 2 punktów w 6 pierwszych wiosennych meczach było tragicznym bilansem. Przez to GKS osunął się w tabeli na 8 miejsce i miał aż 10 punktów straty do drugiego w tabeli Bełchatowa. W dalszej części sezonu nie było lepiej, bo zawodnicy byli w stanie wygrać zaledwie 2 spotkania. Sezon zakończył się na 8 miejscu w tabeli z 13 punktami przewagi nad strefą spadkową, ale i 15 punktami straty do 2 miejsca premiowanego awansem.

Najlepszymi strzelcami GieKSy byli Grzegorz Goncerz i Tomasz Wróbel, obaj strzelili 6 bramek. Królem strzelców został piłkarz Dolcanu Ząbki Dariusz Zjawiński. Awansowały drużyny, które zimę spędziły na dwóch pierwszych miejscach, czyli Górnik Łęczna i GKS Bełchatów. Do II ligi spadły: Okocimski Brzesko, ROW Rybnik, Puszcza Niepołomice oraz Stomil Olsztyn. Ci ostatni jednak w kolejnym sezonie również występowali na boiskach I ligi, ponieważ Kolejarz Stróże nie otrzymał licencji. Ekipy, które obecnie występują w ekstraklasie, a przyszło się nam z nimi mierzyć w tamtym sezonie to Arka Gdynia i Wisła Płock.

Sezon 2014/15

Do drużyny Kazimierza Moskala dołączyli bramkarz Antonin Bucek oraz Krzysztof Bodziony, Piotr Ceglarz, Michał Nawrot, Łukasz Pielorz, Dariusz Zapotoczny, Michał Grunt, Rafał Kujawa. Po 14 kolejkach GKS miał na koncie 20 punktów z 8 punktową stratą do awansu. Podziękowano wtedy trenerowi Moskalowi, a 29 października zastąpił go Artur Skowronek. Nie było tak zwanego efektu nowej miotły, bo w ostatnich 5 jesiennych meczach GKS zgromadził 7 punktów. Strata do awansu wynosiła sporo, bo aż 11 punktów.

W przerwie zimowej do zespołu trenera Skowronka dołączyli Piotr Petasz, o którym wspominałem w poprzednich wpisach, kiedy to strzelał przeciwko nam bramki w barwach Pogoni Szczecin. Mikro cykle treningowe trenera Skowronka nie przynosiły rezultatów, ponieważ wiosną GKS punktował marnie. W 5 pierwszych wiosennych kolejkach jego drużyna zdobyła zaledwie 4 punkty. 25 kwietnia przy Bukowej nastąpiło kolejne upokorzenie, a była to porażka z Zagłębiem Lubin 0:5. Bramki dla Zagłębia zdobyli wtedy m.in. obecny kapitan GieKSy Adrian Błąd i Arkadiusz Woźniak, który również reprezentuje nasze barwy. Strzelił wtedy także obecny gracz reprezentacji Polski i Herthy Berlin, czyli nie kto inny jak Krzysztof Piątek. Dzień później z pracą pożegnał się Artur Skowronek, a na ławce trenerskiej po raz kolejny zasiadł Piotr Piekarczyk. Pod jego wodzą drużyna zgromadziła 13 punktów w 7 kolejkach. GKS zakończył ligowe zmagania na 8 miejscu w tabeli z dorobkiem 48 punktów. Do awansu zabrakło aż 25 punktów, ponieważ rozgrywki zdominowały Zagłębie Lubin, Termalica i Wisła Płock.

Awans wywalczyły Zagłębie oraz drużyna z Niecieczy. Bezpośrednio do II ligi spadły GKS Tychy, Widzew Łódź i Flota Świnoujście, która wycofała się z rozgrywek po 29 kolejce. Pogoń Siedlce miała zagrać w barażach o utrzymanie, co się ostatecznie udało w rywalizacji z Rakowem Częstochowa. O utrzymaniu zadecydował lepszy bilans bramek strzelonych na wyjeździe. Królem strzelców został nasz zawodnik Grzegorz Goncerz, który strzelił 21 bramek o 5 więcej od drugiego w klasyfikacji Emila Drozdowicza. Z drużyn, które obecnie grają w ekstraklasie, GKS mierzył się wtedy z Arką Gdynia, Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin.

Podsumowanie

W naszym klubie nastały organizacyjnie i finansowo lepsze i stabilne czasy. Poza tym, co działo się na boisku, trzeba również pracę zarządu, który z czasem stworzył Klub Biznesu, który działa wokół GieKSy w dalszym ciągu. Marketingowo klub również zaczął się mocno rozwijać i pod tym względem momentami przewyższał ekipy będące w najwyższej klasie rozgrywkowej. Brakowało tylko sukcesu sportowego. To niestety nie nastąpiło, a jak do tego doszło? O tym w kolejnym wpisie już za tydzień.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga