Dołącz do nas

Siatkówka

PlusLiga: 12 kolejka – Pierwsza czwórka drużyn ucieka pozostałej stawce ekip

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Co działo się na pozostałych parkietach w 12 kolejce?

W Radomiu jastrzębianie poradzili sobie bez podstawowego atakującego Macieja Muzaja i zdobyli kolejne trzy punkty. Pierwsze dwa sety bardzo wyrównane, wygrane to przez jednych, to przez drugich lepiej rozegranymi końcówkami. Trzecia partia pod pełną kontrolą gości, a czwarty set również z ich przewagą prawie do samego końca (18:23 i 20:24). Potem Czarni zdobyli trzy oczka z rzędu, aż wreszcie niezawodny Hidalgo Oliva wziął sprawy w swoje ręce, przerywając passę trzech zwycięstw z rzędu gospodarzy. Najciekawsze spotkanie kolejki miało być w Bełchatowie i pierwszy set to potwierdził. Wpierw wyrównana gra, potem już pięciopunktowa przewaga olsztynian (12:17), przy kolejnych pięciu akcjach stracona, aż w końcu w grze na przewagi rozstrzygnęli na swoją korzyść seta goście po bloku Włodarczyka. Druga partia z lekką przewagą AZS-u, przegrana w samej końcówce lepiej rozegranej przez gospodarzy. Kolejny set zdecydowanie na korzyść Skry, a czwarty z ich lekką przewagą utrzymaną do zwycięskiego końca.

Mistrzowie Polski odnieśli już 11 zwycięstwo w rozgrywkach, ale napotkali niespodziewany opór w pierwszym secie ze strony Effectora i wygrali go na przewagi w nerwowej końcówce. W drugiej partii bez szans dla gości, ale w trzeciej postawili się znowu, aż do wyniku po 20. W decydujących momentach górę wzięło większe doświadczenie siatkarzy kędzierzyńskich. Nikt nie spodziewał się jakichkolwiek kłopotów Resovii w starciu z ostatnią drużyną tabeli, BBTS-em. Bielszczanie sensacyjnie zdobyli jeden punkt, a mogli pokusić się o jeszcze większą sensację, bo prowadzili przecież w setach 1:2. Pierwsza partia szalenie wyrównana, gdy żadna z drużyn nie mogła osiągnąć większej przewagi niż dwa oczka. Koniec końców to goście dzięki dwóm atakom swego najlepszego siatkarza – Pawła Gryca – rozstrzygnęli tę nerwową końcówkę na swoją korzyść. Podrażnieni rzeszowianie w drugim secie nie dali żadnych szans rywalowi, ale w trzecim nie potrafili utrzymać swej dobrej dyspozycji. O dziwo to siatkarze BBTS-u od początku tej partii nadawali ton wydarzeniom, prowadząc już nawet pięcioma (9:14), a potem i sześcioma (11:17) punktami. Resovia zniwelowała tę przewagę gości do dwóch oczek (20:22), ale w końcówce popełniła dwa błędy w ataku, które sprawiły, że set padł łupem bielszczan, gwarantujący im zdobycie jednego punktu meczowego. Gospodarze podnieśli się po tej niespodziewanej przegranej i w kolejnym secie zagrali na tyle solidnie, że bez przeszkód doprowadzili do tie-breaka. Piąty set już pod pełną kontrolą rzeszowian, którzy uratowali resztki honoru, wygrywając jednak to spotkanie. Wicemistrzowi Polski nie przystoi tracić punktu na własnym parkiecie z najsłabszą drużyną ligi.

 

Kolejny tie-break był w meczu Politechniki z Będzinem. Obie drużyny rozegrały rekordowego, pierwszego seta w którym zdobyły łącznie 74 punkty, a trwał on 37 minut. Gospodarze nie wykorzystali pięciu piłek setowych, a goście wykorzystali dopiero dziewiątą piłkę setową. Druga partia w sumie pod dyktando siatkarzy z Będzina, choć kilku punktowej przewagi o mało co, nie roztrwoniliby w samej końcówce. Te dwie wygrane partie kosztowały gości aż tyle sił, że w kolejnych trzech nie mieli już praktycznie żadnych szans na zwycięstwo i zamknięcie tego meczu na swoją korzyść. W Gdańsku tym razem obyło się bez niespodzianki, choć bydgoszczanie urwali LOTOS-owi jednego seta. Co ciekawe zakończył się on identycznym wynikiem jak we wcześniejszym spotkaniu w Warszawie czyli 36:38, który trwał jeszcze dłużej, bo 44 minuty. Gdańszczanie zmarnowali siedem piłek setowych, a goście wykorzystali piłkę właśnie o takim numerze, po trzech błędach własnych z rzędu LOTOS-u Trefla. W drugim i czwartym secie bydgoszczanie próbowali jeszcze nawiązać w miarę wyrównaną walkę, a w trzecim przegrali bardzo wyraźnie. Drugi z beniaminków ligi w meczu „na szczycie” w dole tabeli pokonał po tie-breaku akademików z Częstochowy. Pierwsza partia tradycyjnie w tym sezonie dla gości, którzy kontrolowali grę od samego początku. Druga partia z lekką przewagą Espadonu, a trzecia bardzo wyrównana z lepszą końcówką gospodarzy. Gdy wydawało się, że szczecinianie wygrają za trzy punkty, w czwartym secie częstochowianie po początkowej wyrównanej grze, osiągnęli kilku punktową przewagę, którą utrzymali do zwycięskiego końca. W tie-breaku kibice oglądali wyrównaną grę do stanu 8:7, a potem Espadon odskoczył na trzy oczka, co w krótszym piątym secie trudno już odrobić. Gości poprowadził Ryszard Bosek w zastępstwie chorego Michała Bąkiewicza.

W tabeli po 12 kolejkach pierwsza czwórka drużyn odrywa się od reszty stawki i na tę chwilę te ekipy wydają się najpoważniejszymi kandydatami do końcowej walki o medale mistrzostw Polski. Grupę pościgową tworzą Cuprum i AZS Olsztyn oraz próbujący się im utrzymać na kole, nasz GKS Katowice. Za nami pięć ekip z niewielką stratą punktową do GieKSy. Do końca pierwszej rundy pozostały już tylko trzy kolejki, dwa mecze u siebie z Czarnymi Radom oraz Politechniką Warszawską i na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem. Ostatnia czwórka drużyn w tabeli robi co może i próbuje zdobywać punkty gdzie się da, ale brakuje im stabilizacji formy i jakości w grze, aby systematycznie powiększać swój dorobek. Na końcu stawki wciąż BBTS z jednym tylko zwycięstwem na koncie odniesionym w… pierwszym meczu ligowym bielszczan na wyjeździe w Radomiu! Nie można jednak zapomnieć, że ekipa z Bielska ma jedno spotkanie zaległe z Politechniką Warszawską.

 

Wyniki 12 kolejki: 2, 3, 4, 5 i 6 grudnia

Cerrad Czarni Radom – Jastrzębski Węgiel  1:3 (23:25, 28:26, 16:25, 23:25)

Czarni: Kędzierski (2), Bołądź (15), Kohut (5), Smith (6), Żaliński (13), Fornal (12), Watten (libero) oraz Gonciarz, Ziobrowski (4), Ostrowski (2), Zwiech (1), Wiese, Filipowicz (libero). Trener: Robert Prygiel.
Jastrzębski: Kampa (2), Strzeżek (7), Kosok (10), Sobala (7), Touzinsky (16), Oliva (22), Popiwczak (libero) oraz  Ernastowicz. Trener: Mark Lebedew.  MVP: Scott Touzinsky.

PGE Skra Bełchatów – Indykpol AZS Olsztyn  3:1 (25:27, 25:22, 25:13, 25:21)

Skra: Uriarte (7), Wlazły (6), Lisinac (14), Kłos (10), Bednorz, Szalpuk (18), Piechocki (libero) oraz Kurek (15), Penczew (4). Trener: Philippe Blain.  MVP: Artur Szalpuk.
Olsztyn: Woicki (1), Hadrava (18), Pliński (5), Zniszczoł (7), Śliwka (7), Włodarczyk (12), Żurek (libero) oraz Makowski (1), Boswinkel (2), Kochanowski, Buchowski (1), Palacios (2). Trener: Andrea Gardini.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Effector Kielce  3:0 (28:26, 25:18, 25:21)

ZAKSA: Toniutti (1), Konarski (14), Wiśniewski (12), Bieniek (12), Semeniuk (5), Deroo (16), Zatorski (libero), Pająk, Witczak (1), Czarnowski. Trener: Ferdinando De Giorgi.  MVP: Mateusz Bieniek.
Effector: Komenda (3), Andrić (5), Wohlfahrstaetter (7), Maćkowiak (3), Wachnik (16), Pawliński (5), Sobczak (libero) oraz Biniek (libero), Antosik, Bućko (3), Formela (5). Trener: Dariusz Daszkiewicz.

Asseco Resovia Rzeszów – BBTS Bielsko-Biała  3:2 (28:30, 25:16, 21:25, 25:18, 15:7)

Resovia: Drzyzga, Schmitt (21), Lemański (4), Możdżonek (8), Ivović (9), Winters (13), Wojtaszek (libero) oraz Tichacek (4), Schoeps (2), Nowakowski (6), Dryja, Perrin (8). Trener: Andrzej Kowal.  MVP: Gavin Schmitt.
BBTS: Storożyłow (2), Gryc (22), Gaca (6), Siek (4), Bartos (4), Lipiński (10), Koziura (libero) oraz Czauderna (libero), Bieńkowski, Janeczek (1), Grzechnik, Modzelewski (12). Trener: Paweł Wrzeszcz.

ONICO AZS Politechnika Warszawska – MKS Będzin  3:2 (36:38, 23:25, 25:18, 25:18, 15:6)

Politechnika: Zagumny (3), Filip (34), Kowalczyk (7), Wrona (14), Samica (17), Łapszyński (2), Olenderek (libero) oraz Gruszczyński (libero), Firlej, Mikołajczak, Świrydowicz, Kwolek (11). Trener: Jakub Bednaruk.  MVP: Paweł Zagumny.
Będzin: Kozub (2), Araujo (24), Ratajczak (2), Rejno (9), Waliński (14), Roberts (10), Potera (libero) oraz Seif (3), Woch (1), Peszko (3), Russell (1), Stysiał (libero). Trener: Stelio DeRocco.

LOTOS Trefl Gdańsk – Łuczniczka Bydgoszcz  3:1 (36:38, 25:18, 25:14, 25:18)

LOTOS: Masny (3), Schulz (26), Paszycki (17), Gawryszewski (9), Mika (22), Hebda (9), Gacek (libero) oraz Stępień, Romać (1), Niemiec, Pietruczuk, Majcherski (libero). Trener: Andrea Anastasi.  MVP: Dmytro Paszycki.
Łuczniczka: Szczurek (2), Filipiak (13), Nowakowski (10), Sacharewicz (7), Rohnka (9), Yudin (12), Czunkiewicz (libero) oraz Sieńko, Gromadowski (4), Jurkiewicz (2), Katić, Bobrowski. Trener: Piotr Makowski.

Espadon Szczecin – AZS Częstochowa  3:2 (21:25, 25:20, 25:23, 19:25, 15:10)

Espadon: Petković, Kluth (21), Gałązka (6), Cedzyński (11), Ruciak (16), Wika (20), Mihułka (libero) oraz Sladecek. Trener: Milan Simojlović.  MVP: Michał Ruciak.
Częstochowa: T. Kowalski (2), Grebeniuk (12), Szalacha (2), Buniak (8), Moroz (8), Szymura (21), A. Kowalski (libero) oraz Buczek (2), Adamajtis (7), Polański (3), Janus (5), Wawrzyńczyk (7). Trener: Ryszard Bosek.

Cuprum Lubin – GKS Katowice  3:2 (33:35, 25:18, 25:20, 21:25, 15:10)

Cuprum: Łomacz (3), Kaczmarek (28), Boehme (10), Hain (9), Pupart, Taeht (17), Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Malinowski (1), Koumentakis (10). Trener: Gheorghe Cretu.  MVP: Łukasz Kaczmarek.
GKS: Falaschi (2), Butryn (22), Krulicki (11), Kalembka (8), Kapelus (8), Sobański (13), Stańczak (libero) oraz Fijałek, Van Walle (1), Pietraszko (1), Błoński (6), Stelmach. Trener: Piotr Gruszka.

 

tabela po 12. kolejce

miejsce drużyna mecze punkty sety małe punkty
1 ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE 12 32 34:8 1036:853
2 PGE SKRA BEŁCHATÓW 12 28 30:11 927:889
3 ASSECO RESOVIA RZESZÓW 12 27 30:14 1024:916
4 JASTRZĘBSKI WĘGIEL 12 25 32:20 1196:1076
5 Cuprum Lubin 12 22 27:19 1043:959
6 Indykpol AZS Olsztyn 12 21 26:20 1048:1002
7 GKS KATOWICE 12 18 21:22 960:989
8 LOTOS Trefl Gdańsk 12 17 23:26 1107:1115
9 Cerrad Czarni Radom 11 16 20:22 967:997
10 MKS Będzin 11 16 21:24 967:989
11 Effector Kielce 12 15 23:28 1087:1148
12 ONICO AZS Politechnika Warszawska 11 14 19:22 945:963
13 AZS Częstochowa 12 9 15:32 1000:1082
14 Łuczniczka Bydgoszcz 12 9 16:30 958:1044
15 Espadon Szczecin 12 7 14:31 945:1013
16 BBTS Bielsko-Biała 11 6 9:31 768:943

 

 

W przypadku równej liczby punktów meczowych o wyższym miejscu w tabeli decyduje:

a) liczba wygranych meczów,
b) lepszy (wyższy) stosunek setów zdobytych do straconych,
c) lepszy (wyższy) stosunek małych punktów zdobytych do małych punktów straconych.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga