Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.


Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.
Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.
Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.
Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.
Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.
W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.
W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.
Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.
Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.
W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.
W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.
Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.


W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.
W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.
Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.
Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.




Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.
Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.


W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.


W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.


W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.


W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.


W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.


Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.


Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.


Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.


Kibic2
8 maja 2016 at 14:53
Shellu na plus brak porażki?? Przecież nie graliśmy z jakąś super drużyną, tylko ze Stomilem. To strata dwóch punktów. Niestety gramy już tak daremnie, że i Twoje oczekiwania najprawdopodobniej maleją.
Powinno być:
minusem meczu było to, że Stomil z budżetem o połowę mniejszym wyrwał nam dwa punkty. Nie zaś że my z nimi zremisowaliśmy. Widzisz Shellu różnicę???? Bo kibice widzą.
Irishman
9 maja 2016 at 11:11
Punkt na wyjeździe to zawsze punkt! Jakich my to mamy rewelacyjnych piłkarzy, że możemy wybrzydzać? Poza tym w „minusach” bardzo dokładnie Shellu opisał co było i jest złego, więc już zaś nie pieprz, że uprawia jakąś „propagandę sukcesu”.
Poza tym jakby nie ostatnio 4 zdobyte punkty… choć lepiej byłoby napisać podarowane przez przeciwników, to mielibyśmy tylko 4 punkty nad barażami! Tymczasem w perspektywie mecz z Chojniczanką, który pewnie w obecnej formie przerżniemy i dopiero byłoby ciepło.
Tak więc powinniśmy cieszyć się z każdego punktu – co Shellu pokazał.
ps.
Czy doczekamy w końcu takiego sezony, w którym pod koniec nie będziemy tęsknili, aby się już skończył? Choć, jakby się tak zastanowić to akurat końcówka poprzedniego, za Piekarczyka nie była taka zła. Wtedy dało się wygrać w Tychach, mimo tego, że miały one nóż na gardle!
Kibic2
9 maja 2016 at 14:42
@Irishman a powiedz mi jakich to piłkarzy ma Stomil, że napisałeś to tak jakbyśmy grali w skórze Dawida z Goliatem. Stomil do klub z budżetem na poziomie ledwo 3 mln zł, bez wielkich nazwisk więc jak może pisać, że jest się zadowolonym. Powiedz mi też w jakich okolicznościach remis wywalczony? Powiem ci po słabej grze. Co innego gdybyśmy walczyli ale się nie udało. Napisałeś swój wpis jakbyśmy punkt wyrwali prosto z paszczy lwa. Stomil jest zwykłym klubem, który nawet nie marzy o ekstraklasie, natomiast u nas nie tylko się głośno mówi ale stawia się obietnice (bez pokrycia). Takiemu klubowi jak GKS Katowice, z takim wsparciem, wręcz nie przystoi grać padliny. Natomiast ubolewam nad takimi wpisami jak twój i nad innymi kibicami którzy myślą podobnie. Wygląda na to, że oczekiwania odnośnie meczu i wyniku sięgnęły praktycznie zera. Może to sugerować, że aktualna sytuacja jak najbardziej nam pasuje i cieszymy się z tego byle czego i z tego, że gnijemy w 1 lidze. Gorzej jak pomyślą tak osoby decyzyjne. Wtedy będziemy taplać się w bajorku 1-wszo ligowym po wsze czasy.
Piłkarze raczą nas brakiem zaangażowania co wręcz przyzwyczaja kibiców, żeby cieszyć się byle czego jak pies, który czeka na ochłapy z pańskiego stołu. Jak dalej tak będzie to kolejne pokolenie kibiców będzie się cieszysz, że jeszcze niższych oczekiwań. Irishman sam napisałeś, że punkt bardzo ciebie cieszy odnośnie naszej sytuacji w tabeli. Myślę, że 2 pkt dodatkowe ze zwycięstwa zrobiłyby więcej. Nieprawdaż?? Musisz przyznać, że remis to 2 pkt stracone.
Kibice uciekają ze stadionu w zastraszającym tempie a przy takiej grze ciężko patrzeć w przyszłość. Ubolewam też nad tym, że dostajemy szansę, którą daje nam miasto i nie potrafimy jej wykorzystać. Po prostu zaistnieć sportowo przyciągnąć sponsorów/a strategicznego. Medialnie istniejemy ale jak pokazać mecz na cały świat w Polsacie to pokazujemy wręcz sportową błazenadę. Nie chcę nawet myśleć jak w końcu ktoś powie dość, dlatego kto jak nie kibice mają wywierać presję na piłkarzy?? Irishman twój wpis ewidentnie przyklaskuje piłkarzom i ich tragicznej grze.
kibic bce
9 maja 2016 at 16:10
Skandal. Kaj jest nasz Slaski charakter???
Jak pilkarz przychodzil do Gieksy to chcial sie wypromowac i isc wyzej a co teraz mamy?
Iwan chop co kiedys za… na boisku a dzis cien samego siebie. Szkoda mi chopa. Tyle doswiadczenia a teraz? Padlina.
Mial sie odbudowac a stacza sie w dol. Zycze mu jak najlepiej ale z tym co teraz nie widza go w Gieksie.
Mysle ze trzeba wymienic trenerow z zaplecza kadry ktorzy maja budowac podwaliny pod pierwszy zespol a tu co jeden wielki ch.. .
Brzeczek jest ok ale myle ze w szatni jest problem. Grupa 3majaca wladze. Wy… gnoi na zbity pysk.
Gieksa to nie bankomat. Mozna przegrac ale po walc! I kibice nie mieliby pretensji.
Mamy bagno.
Dziekuje.
Bede jezdzil na wybrane mecze dosc kupowania karnetow i potem sie wk…
Irishman
9 maja 2016 at 17:11
@Kibic2 no i co ja mam Ci napisać? Weź się może przewietrz, a potem przeczytaj (ze zrozumieniem) to co napisał Shellu i co ja napisałem.
I dalej:
– Stomil to powinien być przy GieKSie NIKT. Ale skoro ma tyle punktów ile ma to znaczy, że sportowo stoi na takim samym poziomie jak my, że ma piłkarzy takich jak my. Czy to jest w porządku? No nie jest, bo przynosi to nam wszystkim wstyd ale do takiej sytuacji nas doprowadzono. A jeżeli mamy większy budżet i osiągamy takie wyniki to znaczy, że jesteśmy źle zarządzani.
– Byłem z naszym klubem gdy nic nie znaczył, i potem gdy był wielki, i potem gdy przez fatalne zarządzenie znalazł się prawie na dnie. „Prawie”, bo znaleźli się tacy ludzie jak np. Murzyn, Kosa czy Shellu (których ośmielasz się tak łatwo dziś osądzać) i Go uratowali. I przez te wszystkie lata nauczyłem się, że punkt wywalczony na wyjeździe zawsze ma wartość. No chyba, że walczylibyśmy o najwyższe cele ale sam sobie odpowiedz, czy mamy piłkarzy, którzy byliby w stanie to zrobić. No, a jeśli nie, to czego się czepiasz, że ludzie rzetelnie opisują tą dziadowską rzeczywistość, w której się znaleźliśmy?
– Piszesz: „Natomiast ubolewam nad takimi wpisami jak twój i nad innymi kibicami którzy myślą podobnie. Wygląda na to, że oczekiwania odnośnie meczu i wyniku sięgnęły praktycznie zera. Może to sugerować, że aktualna sytuacja jak najbardziej nam pasuje i cieszymy się z tego byle czego i z tego, że gnijemy w 1 lidze.”
Czy zdajesz sobie sprawę, że po prostu obrażasz ludzi? No ale bezpiecznie, zza monitorka, nawet nie na forum, gdzie trzeba by podać swój aktualny e-mail to przecież można, no nie? Ciekawe, czy byłbyś taki odważny i powiedziałbyś to nam prosto w oczy?
Generalnie rozumiem Twoją frustrację, bo wszyscy jesteśmy nią ogarnięci w sytuacji gdy kolejne nadzieję padają, gdy kolejni piłkarze i trenerzy nie radzą sobie na Bukowej, nawet nie przybliżając nasz klub do miejsca, które mu się po prostu należy. Ale weź się chłopie ogarnij i nie pluj jadem na prawo i lewo, obrzucając błotem ludzi, którzy kochają nasz klub tak samo jak Ty.
Kibic2
10 maja 2016 at 18:58
@Irishman z tego co widzę to mocno Cię poniosło. Nikt nikogo nie obraża i też nie obrzuca błotem jak to napisałeś. Moje zdania są mocno wyważone i nie zamierzam hejtować nikogo. Nie używam słów uznanych za obraźliwe, kierując je w stronę osoby czy też jakiejś grupy osób. Daleko mi do tego i nawet Twoja marna prowokacja nie zmieni tutaj nic. Jestem na to za stary. Faktycznie czasami ciężko zgodzić się z subiektywnymi plusami i minusami Shella, dlatego też wpisałem się krytycznie odnośnie jednego plusa. Nie zaś krytycznie w stosunku dla całej jego ciężkiej pracy (oglądając czasami GKS oczy krwawią). Nie neguję też jego zasług dla GKS przeszłych, aktualnych i przyszłych. Cenię sobie jego wpisy, są zawsze szybko po meczu ale trzeba pamiętać, że i najlepsi mogą otrzeć się o krytykę.(plusy-minusy ciężko się z nimi czasami zgodzić oraz punktacja zawodników, którą według mnie trzeba zmienić). Natomiast powracając już wyłącznie do Twojej osoby to z tego co napisałeś, że przez te wszystkie lata nauczyłeś się, że remis na wyjeździe jest cenny. Tak jest cenny jeśli się gra z lepszą drużyną lub jest wywalczony po ciężkiej walce. W związku z tym co napisałem – dla mnie remis z Olsztynem jest stratą dwóch punktów i ubolewam nad Twoim wpisem, tokiem myślenia (ubolewać inaczej rozpaczać, odczuwać żal, być niezadowolonym NIE ZAŚ OBRAŻAĆ). Jeżeli remis cię zadowala jak naszego trenera (po ostatnim meczu) to najprościej wytłumaczę ci to w inny sposób. Drużyny, które przyjeżdżają do nas myślą inaczej – nie myślą o remisie na wyjeździe tylko o zwycięstwie i WYGRYWAJĄ.
Za przykłady niech posłużą ostatnie mecze z Bytovią czy Olimpią Grudziądz oraz Stomilem.
Wypowiedź naszego trenera po meczu w Olsztynie, który mówi już w pierwszym zdaniu:”Wywozimy cenny punkt z trudnego terenu.” Czyli z góry zakładał, że jadąc do Olsztyna nie będzie w stanie walczyć o trzy punkty. Czyli nasi piłkarze odnośnie meczu nie są zmotywowani, nie wpaja im się ducha walki. Inaczej to ma się np w drużynach, z którymi przegraliśmy na bukowej. Bardzo dobrym przykładem będzie tu wywiad, z zawodnikiem Bytovii Mariuszem Kryszakiem.
Cytuję
Pytanie” Mieliście w głowie myśl, że to jest walka o pewne utrzymanie?
Odpowiedź : Nie myślimy w ten sposób, nie patrzymy w tabelę, koncentrujemy się na najbliższym meczu. Przyjechaliśmy tu po TRZY PUNKTY. I chwała, że nam się udało.
Widzisz sam Iiisman, że Twoje myślenie jest złe. Nasi piłkarze mentalnie nie są przygotowani do walki w 1 lidze a przecież nie mamy byle jakich nazwisk od tych drużyn, które nas leją na Bukowej. W najważniejszych meczach, które mogą coś zmienić, nasza odwaga zostaje w szatni i spalamy się psychicznie. Widzisz tą subtelną różnicę w wywiadach i w tym co mówią inni a co mówią nasi? Nie? To jeszcze jeden przykład. Wywiad z naszym zawodnikiem Patrykiem Szymańskim, który powiedział: „Nie graliśmy dobrze, pierwszą bramkę straciliśmy w głupi sposób, można powiedzieć, że ta bramka do szatni ustawiła mecz.” Brzmi to jakby dostali bramkę w 90 min a tu przecież była jeszcze druga połowa. Najprawdopodobniej w szatni nikt ich nie motywował z przerwie mówiąc im, że jest jeszcze 45 min na odwrócenie losów meczu, gdyż ta wypowiedź po meczu to czysty farmazon.
Suma summarum przenosi się to na naszych kibiców, których oczekiwania spadają do zera. Dlatego też napisałem, że ubolewam, gdyż piłkarze przyzwyczają nas do coraz większej patologii i widać, że mentalnie nasi piłkarze są na szarym końcu w lidze. Oni po prostu nie wierzą w siebie. Natomiast kibice zaczynają się cieszyć z byle czego. I to jest najbardziej zatrważające.
Już na sam koniec odnośnie tego co napisałeś, że niby łatwo wpisać się w komentarzach bo nie trzeba e-maila, to muszę cię poinformować. Żeby wpisać komentarz trzeba podać emaila, gdyż jest wymagany. (jest niewidoczny).
Napisałem „ubolewam nad wpisami…..że aktualna sytuacja może NAM pasować”. Czyli może pasować mi, tobie innym. Nie wiem gdzie ty tu zauważyłeś jakiś atak czy obrzucanie błotem?
Czy teraz wszystko jasne?
Pozdro
Mecza
10 maja 2016 at 19:01
Za poziom sportowy odpowiada tylko i wyłącznie zespół trenerski który nie potrafi wyegzekwować i utrzymać dłużej optymalnej formy. To nie jest przypadek że zawodnicy wyróżniający się gdzieś indziej a w Katowicach obniżają loty. Skład nie mamy gorszy od Wisły Płock (ale tam potrafią z zawodników wyciągnąć max) i na pewno lepszy niż tym który był za Nawałki. Za dobór trenera odpowiada prezes amator i gramy to na co zasługujemy. Stracimy kolejny najbliższy sezon i zmieni się zarząd albo będziemy mieć farta zatrudniając n-tego trenera.
Kibic2
10 maja 2016 at 20:19
@Mecza zgadzam się z Tobą całkowicie, za każdym razem kiedy trafia do nas zawodnik nagle zapomina jak się gra w piłkę. To nie jest przypadek. Nasi zawodnicy nie mają mentalności zwycięzcy, także nawet jeśli przyjdą do nas nowi dość szybko będą prezentować niższy poziom. U nas nie ma presji, która mogłoby mobilizować piłkarzy. Sam Gonzo w wywiadzie w grudniu przyznał, że do treningów powraca w styczniu. W profesjonalnym sporcie gdzie drużyna walczy o awans, jest to nie do pomyślenia. Teraz widać, jak spadła mu forma.
(nawet jeśli się nie trenuje to nie mówi się tego publicznie).
Zobaczcie, że wypowiedzi Nawałki po meczach są stonowane, cieszą go zwycięstwa ale między wierszami można wychwycić, że pomimo wygranej i tak przykręci piłkarzom śrubę. Natomiast miejsce w składzie nie jest pewne dla nikogo. Widać różnicę??
Natomiast jak czytam wypowiedzi naszego sztabu i piłkarzy…… ech czeka nas kolejny stracony sezon
pawelas197
10 maja 2016 at 23:02
KOMUS JEST DOBRZE Z TYM ZE GRAMY W PIERWSZEJ LIDZE NIE POTRZEBNE SA NA TO DUZE PIENIADZE ZA TO NA EKSTRAKLASE MIASTO MUSIALO BY DAC DWA RAZY TYLE NIZ TERAZ BEZ STRATEGICZNEGO SPONSORA NIKT NIE BEDZIE NAM DAWAL KASY Z BUDZETU MIASTA TAK JEST WSZEDZIE MIASTO MOZE UTRZYMYWAC OBJEKT SPORTOWY I PRACOWNIKOW ZWIAZANYCH Z KLUBEM A RESZTA NALEZY DO SPONSORA WIEC WIDZICIE SAMI JAK TO WYGLADA NIC Z TEGO NIE BEDZIE MYDLENIE OCZU