Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[POMECZOWO] Dlaczego trener Jacek Paszulewicz powinien odejść/zostać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dlaczego trener Jacek Paszulewicz powinien odejść z GieKSy?

Brak stabilizacji – 22 zawodników wystąpiło w naszej drużynie w tym sezonie. Większą liczbą w lidze może poszczycić się jedynie Garbarnia Kraków. Tylko Mariusz Pawełek, Mateusz Kamiński i Wojciech Lisowski zaliczyli komplet minut. Do tej trójki można dodać Bartłomieja Poczobuta, którego zastopowała pauza za czwartą żółtą kartkę. Oprócz tego w każdym meczu grali Daniel Rumin i Adrian Błąd, ale niekoniecznie całe spotkanie. Zestawić wyjściową jedenastkę jest rzeczą bardzo trudną i podejrzewam, że nawet zawodnicy nie wiedzą, kto zagra w następnym spotkaniu. Stabilizacja często jest potrzebna, aby każdy znał swoje miejsce i mógł się odpowiednio przygotować do meczu. Nie piszę o ciągłym wystawianiu tej samej osoby, nawet gdy gra źle, ale o jakiejś hierarchii. Obecnie mamy jeden wielki chaos.

Irracjonalne zmiany – chaos z wcześniejszego punktu, powodują właśnie irracjonalne zmiany w składzie. Dlaczego z Jastrzębiem od pierwszych minut zagrał David Anon, skoro jego występ w Częstochowie był słaby? Dlaczego w wyjściowym składzie pojawił się wczoraj Wojciech Słomka, skoro mecz z Rakowem mu kompletnie nie wyszedł? To jest jedna strona medalu, ale druga (według mnie gorsza) jest taka: dlaczego dobrze grający (o dziwo) Tomasz Midzierski traci miejsce na rzecz Jakuba Wawrzyniaka, który sam mówi, że nie jest jeszcze gotowy na granie na pełnych obrotach? Z boku wygląda to tak, że trener Paszulewicz zmienia tam, gdzie nie trzeba, a nie poprawia tam, gdzie jest to konieczne.

Taktyka – złośliwi napisaliby, że żadnej nie ma lub ewentualnie mamy jedną, która dała „sukces” w Grudziądzu. Na wiosnę rzeczywiście wszystko opierało się na szczelnej defensywie, szybko strzelonej bramce, a potem kontrowaniu. Po kilku spotkaniach wszystko padło, bo rywale dość szybko rozgryźli ten pomysł. Można było mieć duże obawy, jeśli chodzi o ten sezon, ale przecież były spotkania, w których graliśmy środkiem, czyli tym, co obecnie jest naszą siłą. Nie raz, nie dwa zwracałem uwagę przed sezonem, że nie mamy skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia, bo w składzie był jedynie Adrian Błąd i Paweł Mandrysz. Jakość gry na flance tego pierwszego każdy widzi, a drugi nie został nawet zgłoszony do rozgrywek. Potem doszedł David Anon, ale nie daje kompletnie nic. A my wczoraj z uporem maniaka wszystkie piłki graliśmy do boku. Dlaczego zarzucono grę środkiem i zrezygnowano z grania prostopadłych piłek?

Defensywa – błędy w taktyce widać także przy grze obronnej, bo u nas w defensywę zaangażowanych jest jedynie sześciu zawodników (bramkarz, czterech obrońców i defensywny pomocnik). Skrzydła w ogóle nie bronią i przez to rywale dużo łatwiej wchodzą w naszych bocznych obrońców, którzy oczywiście też nie są bez winy. Zauważcie, że nawet pressing napastników na obrońcach rywali, który ma za zadanie utrudnić przygotowanie akcji, jest na dużo niższym poziomie niż w tych meczach, które uznawaliśmy za dobre. Poza tym pisaliśmy, mówiliśmy i widzieliśmy wszyscy, że nasza obrona wymaga wzmocnień: brakowało (i dalej nie ma, chyba że zacznie grać tam Wawrzyniak) lewego obrońcy oraz zmiennika do środka (tutaj i tak Midzierski zagrał naprawdę dobrze w stosunku do tego, czego się po nim można było spodziewać). A trener wydaje się wybudzony ze snu, bo na wczorajszej konferencji prasowej wydawał się zdziwiony, że gra obronna jednak nie funkcjonuje.

Młodzież – mówiliśmy w niedawnym podcaście, a Wy często pisaliście na stronie lub na forum, że wreszcie doczekaliśmy się rywalizacji między młodzieżowcami, którzy nie są osłabieniem dla wyjściowego składu. Kacper Tabiś i Adrian Łyszczarz wzajemnie się nakręcali. I co? I nic, podstawowym młodzieżowcem stał się Wojciech Słomka, który w poprzednim sezonie, gdy wybieraliśmy wśród młodych mniejsze zło, był… za Pawłem Mandryszem i Oktawianem Skrzeczem, jeśli chodzi o liczbę minut. Nie mówiąc już o tym, że w Częstochowie i wczoraj wystąpił na lewej obronie, czyli nie na swojej nominalnej pozycji.

Przygotowanie fizyczne – nie, nie twierdzę, że nasi piłkarze nie są dobrze przygotowani kondycyjnie do spotkań. Nie uważam jednak też, że jakoś znacząco wyróżniamy się na plus na tle innych zespołów. W tym punkcie chodzi o to, że zbyt dużo się u nas o tym mówi. Powoduje to potem takie absurdy, jak alibi na niemożność rozegrania trzech spotkań w osiem dni. To co będzie, gdy w Pucharze Polski dojdzie do dogrywki? Zawodowi piłkarze umrą na boisku? Te wszystkie dyskusje rozpoczął właśnie Paszulewicz, gdy obwołał się katem, a następnie podsycał je w innych wypowiedziach, w których odwołuje się do wydolności zawodników. Są to ważne kwestie, ale urosły do absurdów.

Wyniki – przegrał 4 z 7 spotkań, a dla porównania w pięciu poprzednich sezonach zespoły, które wywalczyły awans, miały tych porażek: 3 – Arka, Zagłębie Lubin, 4 – Termalica, 5 – Miedź, 7 – Bełchatów, Łęczna, 9 – Sandecja, Wisła, 10 – Zagłębie, Górnik. W całym sezonie. A więc już teraz mamy więcej przegranych w 7 meczach niż dwa kluby w 34. Nawet biorąc pod uwagę maksymalną liczbę porażek z powyższego zestawienia (10), to jakoś ciężko uwierzyć, że GieKSa przegra już jedynie 6 spotkań w 27 spotkaniach, skoro do teraz przegrała 4 razy w 7 meczach.

Dlaczego trener Jacek Paszulewicz powinien zostać w GieKSie?

Rządy szatni – jeśli trener Jacek Paszulewicz zostanie zwolniony, to kolejna szatnia zobaczy, że może w tym klubie wszystko. Nie twierdzę, że grają przeciwko trenerowi, choć trudno nie odnieść wrażenia, że przynajmniej kilku zawodników nie uroniłoby łezki, gdyby klub postanowił zrezygnować z usług szkoleniowca. Ale jeśli jedyną konsekwencją słabych wyników ma być to, że poleci trener, to… chcąc nie chcąc, pokażemy piłkarzom, że to oni rządzą w klubie. A przecież wszystkie zmiany, które zostały dokonane latem, miały za zadanie oczyścić zgniłą szatnię. Tak by piłkarz był tylko i aż… piłkarzem, a nie dyrektorem sportowym.

Alibi dla nowego szkoleniowca – nowy trener miałby z automatu alibi na brak sukcesu w tym sezonie: za dużo punktów uciekło na starcie sezonu, brak czasu na poznanie zespołu itd. Ba, te alibi płynnie przeszłoby na nowy sezon, bo okazałoby się, że ci piłkarze nie są jego, a w kolejne lato nie udałoby się wszystkich wymienić i… tak na okrągło.

Szkolne błędy piłkarzy – do trenera można mieć wiele zastrzeżeń (cześć jest wymieniona wyżej), ale nie można go winić za to, że część piłkarzy popełnia szkolne błędy. Czy Paszulewicz odpowiada za to, że Adrian Błąd podejmuje irracjonalne decyzje na boisku? Albo że nie potrafi wrzucić piłki, gdy jest kompletnie niekryty w polu karnym rywali i wybiera… uderzenie siłowe w Blaszok? Albo że Grzegorz Piesio tak uderza piłkę, że kibice zastanawiają się, czy nie gramy w rugby? Albo Daniel Rumin nie potrafi wykorzystać kilku 200 proc. sytuacji? Albo że nasi zawodnicy podają piłkę rywalom? Jeśli jedyną konsekwencją takich szkolnych błędów piłkarzy ma być zwolnienie trenera, to… według mnie nie jest to w porządku.

Gotowe wytłumaczenie – jeśli trener Paszulewicz zostanie zwolniony, to przez wiele lat będzie opowiadał bajki o tym, że nie pozwolono mu dokończyć misji. Szkoleniowiec wszystko będzie opierał na argumencie, że to był dopiero początek sezonu i wszystko zaskoczyłby za x spotkań. Takie twierdzenia pojawiają się w wypowiedziach choćby Piotra Mandrysza, który pewnie dalej uważa, że w poprzednim sezonie zrobiłby z nami awans. Dopóki nie mamy końca rundy jesiennej i nie jesteśmy na miejscu spadkowym, to nie ma sensu zwalniać trenera. Chyba że chcemy potem słuchać bajek?

Inni przeszli naszą drogę – Górnik dwa sezonu temu po pierwszych 7 spotkaniach w pierwszej lidze miał… 7 punktów. Awans zrobił. Zagłębie Sosnowiec sezon temu miało na tym etapie także 7 punktów. Awans zrobiło. GieKSa ma obecnie 7 punktów w 7 meczach. Awans?

Były dobre mecze – GieKSa zagrała już w tym sezonie dobre spotkania z bardzo dobrymi połówkami, więc są podstawy do wiary, że może tak grać częściej. Niech tylko trener zastanowi się, dlaczego kilka razy się udało, a potem już nie. Może to jest klucz do ogarnięcia tego chaosu?

To nigdy nam nie pomagało – zawsze w takich sytuacjach zwalnialiśmy trenerów i nigdy nam to nie pomogło. Może czas więc zrobić coś innego i tym razem poczekać dłużej niż 7 spotkań po rewolucji?

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


24 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

24 komentarze

  1. Avatar photo

    kasia

    26 sierpnia 2018 at 15:56

    Zwolnic to w pierszej kolejnosci trzeba nieudacznika prezesa. Wziasc jakiegos goscia z biznesu a potem mozemy zaczynac budowac cos z sensem.

    • Avatar photo

      Mecza

      26 sierpnia 2018 at 19:16

      Ktoś taki jak Mioduski czy może Wojciechowski? To już wolę Janickiego.

  2. Avatar photo

    Yoka

    26 sierpnia 2018 at 16:11

    Orły „Pana Jacka” mając 7/7 po jednym punkciku na mecz, nie mogą patrzeć – że inni przeszli tą drogę z awansem na finał – dla nich to mogą być „dwie kosy” które ich zetną,przed finiszem.

  3. Avatar photo

    artur

    26 sierpnia 2018 at 16:51

    Redakcjo, zajmijcie się proszę prawdziwą przyczyną tego bajzlu. O tym trzeba pisać. Pytać wprost p. Krupę o co grają ci piłkarze. Niech nam powie. Dlaczego został wybrany Janicki po Cyganie? Gieksa będzie grała w kratkę, może teraz coś wygra, może zremisuje i szybko zapomnicie o zwolnieniu trenera aż przegramy kolejny ważny mecz!

  4. Avatar photo

    artur

    26 sierpnia 2018 at 16:56

    @Yoka zapomniałeś dodać, że jako jedyni mamy najwięcej porażek. Na papierze mamy mocną ekipę, powinniśmy grać spokojnie o ekstraklapę.

  5. Avatar photo

    Alex

    26 sierpnia 2018 at 17:08

    Nie ma sensu zmieniać trenera dopóki Masto będzie rządzić w klubie. Najpierw niech klub przejdzie w dobre prywatne ręce, a później zacznijmy budować. Bo jak przejmie klub prywaciarz a nie Miasto to będzie rozliczał tych „piłkarzy”. A tak nieważne jest dla piłkarza czy gra dobrze czy nie to po pierwsze jak ma kontrakt na lata to ładną kasę może trzepać z tego a po drugie jak gra słabo to i tak tyle samo kasy dostanie. Więc wychodzi na to że starać się nie musi bo kasa i tak na konto trafi a zapewne po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie zarabiają ci „piłkarze”.

    • Avatar photo

      Mecza

      26 sierpnia 2018 at 17:43

      Takie prywatne jak w Legii?! Zresztą chętnych nie widać, może Król? Już zapomniałeś jak było bez miasta?

  6. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 17:34

    Taktykę Paszulewicza trafnie na wiosnę podsumował Łapiński „siedzenie w krzakach i wyskakiwanie z nich od czasu do czasu” Teraz postanowił coś zmienić i już nic nie ma.

  7. Avatar photo

    Jata

    26 sierpnia 2018 at 19:22

    Czas na niewygodne pytania. Nie można już sobie dalej lecieć w kulki że o tym się nie mówi, pisze etc.

    Ciągłe owijane w bawełnę, skupiamy się na następnym meczu zobaczymy co będzie….

    eh….

  8. Avatar photo

    kasia

    26 sierpnia 2018 at 20:17

    Bez miasta byłoby to samo tylko za mniejsze pieniadze. Dziwi mnie ze miasto pozwala na takie marnotrastwo pieniedzy.Tak grający gks to raczej negatywna promocja dla miasta i to za ciezkie pieniade. Miasto powinno stawiac oczekiwania i rozliczac zarzad z ich osiagniecia. Miasto powinno tez postawic na czele prawdziwego menago z wynikami. Ja wiedzialam ze jak tylko cygan odejdzie a zostanie janicki to bedzie to samo. No i jest dokladnie tak jak bylo. Janicki generalnie ma wszystko w dupie bo on juz sukces osiagnal. Sa pieniadze na wyplaty ciepla wode. Tak postrzega swoją role. Zadajcie sobie pytanie co by sie stalo z prezesem rynkowej firmy np informatycznej gdyby oglosil taką rewelacje. Tak jak w gks nie ma nigdzie na swiecie. Prezes odpowiada za wyniki spółki. Jezeli zas pan janicki nie zna sie na pilce i nie chce sie znac to nie musi byc prezesem. Niech idzie na prezesa do takiego podmiotu gdzie bedzie sie na tym znal. Mam nadzieje ze np. mecza i jemu podobni zaczna w koncu rozumowac logicznie

  9. Avatar photo

    Adam

    26 sierpnia 2018 at 20:42

    Witam …Witryna Gieksy wita mnie codzien rano ,i zegna poznym wieczorem ,jestem na niej codziennie,panowie nie robcie sobie jaj ,u nas w katowicach jest taka presja ze nawet Guardiola nie podjolby sie pracy ,Jestem kibicem Gieksy juz ponad 30 lat ,przy niektorych z was jestem juz dziadkiem na Gieksie ,wezcie se na wstrzymanie bo ja wiem ze wy musiscie miec co pisac ale coraz bardziej dochodze do wniosku ze przesadzacie ,doceniam wasz wklad w to co robicie i wielki szacun za to ,ale wezcie se troche na wstrzymanie …dajcie mu czasu Paszul nie byl wybitnym pilkarzem ,a na etykietke trenera narazie pracuje…Dajcie mu czas bo wy nic innego nie robicie jak wywieracje jeszcze wieksza presje na wszystkich co Gieksa lezy na sercu,dajmy mu czas..Pozbylismy sie 13 pilkarzy ,jest podobna liczba nowych ,jedni z doswiadczeniem inni nie.dopiero go nabieraja…dajcie mu czas …do konca sezonu…pozniej pozwole wam zrobic samoosad na trenerze i pilkarzach…nie wywieracje wiekszej presji bo ona nikomu nie sluzy…Bedzie dobrze troche wiary i wsparcia …

  10. Avatar photo

    kasia

    26 sierpnia 2018 at 20:49

    Adam swięte słowa. Presja ma byc wywierana ale na zarządzie bo to on odpowiada za to wszystko. Skoro zatrudnili paszula pomimo tego ze jego kompetencje byly watpliwe od samego poczatku to jaka wina w tym tego chlopa. Robi co ptrafi a ze niewiele potrafi to inna sprawa.Co to za argument tez ze wymienili wiekszosc skladu. kazal im ktos czy tez sami podjeli taka decyzje. Zreszta nie tylko gks tak zrobil ale u innych jakos to wyglada a tu nie jak zawsze zreszta. Zatrudnili pilkarzy ktorych chcieli i co pilkarze sa temu winni. Widzieli wszak jakie maja umiejetnosci i predyspozycje. Tak naprawde winny jest janicki i Bartnik do wspoly i to na te osoby ma byc wyierana presja. Swoja droga chcialabym te kontrakty zobaczyc tam moze byc odpowiedz na wiele pytan

  11. Avatar photo

    kasia

    26 sierpnia 2018 at 20:51

    Oczywiscie krol naiwnosci mecza pewnie ma inne zdanie

    • Avatar photo

      Marcin C.

      26 sierpnia 2018 at 21:26

      Chyba może mieć inne zdanie prawda?

  12. Avatar photo

    Luki

    26 sierpnia 2018 at 22:11

    Proponuje dać sobie na wstrzymanie jak to mówi Adam i poczekać przynajmniej do końca rundy bo i tak wszyscy powinnismy wiedzieć że:
    1. Miasto nie zwolni Janickiego bo Krupie nie zależy na robienie burdelu w klubie w trakcie sezonu.
    2. Bartnik nie odejdzie bo wierzy w to co robi i z Janickim dobrze się znają.
    3. Paszul też nie odejdzie tym bardziej że ma pracę i kasę i zapewne też wierzy w to co robi.
    Na koniec powiem że potrzebny jest czas na to aby się zgrali i aby się rozumieli na boisku bo to szwankuje w tych wszystkich meczach które do tej pory grali.
    Jedynie do czego można się przyczepić w czym ja widzę problem to jest przygotowanie mentalne lub głowy piłkarzy do meczu bo widać jak ostatnio że całkiem różne połowy grają i drugi problem to ciągła rotacja składu przez trenera przez co trudniej jest się zgrać i mieć pewność na boisku

  13. Avatar photo

    kuba

    26 sierpnia 2018 at 22:54

    qrwa co rok mowicie to samo zygac sie chce to jest gks to jest bukowa ale ludzie pokroju paszula janickiego bartnika nic z tego nie zrozumieja chocby byli w 4 lidze ale walczyli i grali to bylby nasz gks i tylko tyle qrwa maccccccccccc chce od tylu lat dobze wiemy ze czasy papy dziury juz nigdy nie wroca ale chcemy naszej gieksy poprostu a extra to jeszcze wiekszy hlam chce tylko gieksy walczacej gryzacej trawe ale to juz chyba nie te czasy ehhhhhhhh dobrej nocy gieksiarze

  14. Avatar photo

    Rafał

    26 sierpnia 2018 at 22:58

    Trener powinien odejść sam i tym samym przysłuży się drużynie bardziej niż jak zostanie a graczom zmienić kontrakty na takie że jak wygrywają to cała pensja się należy, jak remis to pół pensji, a jak przegrana to nic!!!. A miasto powinno zacząć prezesa trochę wziąć w obroty czemu nic nie robi i pozwala na taką żenadę. Trener po tamtym sezonie powinien zostać zwolniony i bez sentymentu.

  15. Avatar photo

    Mecza

    27 sierpnia 2018 at 09:38

    @kasia, rzadko ale zgadzam się tym razem, że to nie wina Paszulewicza tylko osób które go zatrudniły. Powinien pracować do końca rundy i wtedy ewentualna zmiana. Rzadko możemy się zgadzać bo najczęściej nie piszesz jakie masz zdanie tylko czytam że inni piszą farmazony. Tak łatwiej ale w sumie po co.

  16. Avatar photo

    Mecza

    27 sierpnia 2018 at 09:43

    Skończcie już pisać, że chcecie GKS który walczy. Kibic chcą walki, Paszulewicz mówi non stop o przygotowaniu kondycyjnym a ja chcę awansu. Nie widzicie, że wszyscy walczą, pracują jak nigdy ciężko na treningach, są doskonale przygotowani motorycznie i kondycyjnie? A awansuje ten co gra w piłkę, bo to co wyżej napisałem to jest podstawa o której nie ma co wspominać, innej możliwości nie ma. Taktyka polegająca na wyskakiwaniu z krzaków od czasu do czasu (gra z kontry)nie da oczekiwanego rezultatu. Tu trzeba przejąć inicjatywę, grac ofensywnie atakiem pozycyjnym na połowie przeciwnika i trenować do skutku te schematy, wymieniać najsłabsze ogniwa co rundę aż zaczną wpadać bramki w większej ilości niż się traci. Ostatnie przykłady to Nowak i Papszun.

  17. Avatar photo

    Mecza

    27 sierpnia 2018 at 09:47

    Śmiem twierdzić, że mając takie warunki pracy jakie są teraz w Katowicach to Stawowy pracując 1,5 roku pozamiatałby tą ligę z tą kadrą.

  18. Avatar photo

    Luki

    27 sierpnia 2018 at 13:19

    Do Mecza.
    Znajdź mi klub w Polsce który gra atakiem pozycyjnym??
    Kluby nasze nie umieją grać atakiem pozycyjnym tylko grają jakąś namiastkę tego ataku czyli jakieś 5% tego ataku pozycyjnego jest wykonywane w Polsce.

    Na koniec krótkie pytanie do wszystkich tutaj piszących.
    Komu w Gieksie albo nawet komu zależy na awansie do Ekstraklasy?
    Bo ja mam wrażenie że na awansie od kilku lub kilkunastu sezonów zależy tylko kibicom i nikomu więcej.

  19. Avatar photo

    Mecza

    27 sierpnia 2018 at 14:32

    @Luki, tak większość gra taktyką „kopnij, leć” dlatego liga jest spłaszczona i wydaje się, że nikt nie chce awansować. W poprzednim sezonie Miedź grała dobrą piłkę, teraz Raków. Dwa lata temu GKS grał dobrą piłkę ale wykonawcy zawiedli. Zmienił się sztab a słabi wykonawcy zostali. Teraz mamy wydaje się dobrą siłę rażenia ale znowu sztab ma inną wizję. Zresztą nie kumam trenera. Skoro ma być ogień na boisku to po co było sprowadzać delikatnego hiszpana i go jeszcze na derby wrzucać. A nie chce już się produkować, wypisywać farmazony:) lepiej się wyciszyć a najlepiej olać wszystko, tak dla zdrowia.

  20. Avatar photo

    Luki

    27 sierpnia 2018 at 16:40

    Mecza.
    Zgadzam się że Miedź rok temu i teraz Raków grają fajną piłkę bo jest tam po pierwsze pomysł na grę a po drugie drużyna jest zgrana i widać że się rozumieją.
    W Gieksie niestety nie ma ani tego pierwszego bo nie ma tam pomysłu na grę oprócz kontr a nie z każdym da się grać z kontrataków a po drugie nie ma zgrania bo jak oni mają się zgrać skoro trener non stop rotuje tym składem i nie wiadomo do końca kto zagra w danym meczu.

  21. Avatar photo

    dobi

    27 sierpnia 2018 at 22:36

    „Znajdź mi klub w Polsce który gra atakiem pozycyjnym (jeśli musi)”??

    W 1 Lidze (polecam oglądać)
    Raków
    Termalica
    GKS Jastrzębie
    GKS Katowice (z leszczami) średnio 10 minut na mecz
    Dzięki za uwagę

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga