Dołącz do nas

Felietony

Post scriptum do meczu z Widzewem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz z Widzewem Łódź to już historia. Nie ma co ukrywać, że było to piłkarskie wydarzenie rundy, a także wyzwanie dla naszej redakcji – tym bardziej ze względu na brak naszych kibiców i chęć do jak najpełniejszego zrelacjonowania tego meczu. Życie jednak nie znosi próżni, dlatego czas zamykać temat starcia z łodzianami, bo przed nami kolejne mecze – w tym najbliższy, w sobotę z Pogonią Siedlce.

1. Do Łodzi pewnie wyjechalibyśmy normalnie ze trzy godziny przed meczem, jednak ze względu na relację LIVE, która toczyła się od godziny 14, postanowiliśmy wyjechać godzinę wcześniej. I tym lepiej, bo droga od Częstochowy do Łodzi to totalny dramat. Aż dziw bierze, że na coś takiego pozwolono – kto był ten wie.

2. Zanim jednak doszło do wyjazdu, musieliśmy się pieklić z akredytacjami. Największym minusem spadku z pierwszej ligi jest właśnie to, że nie możemy ich załatwiać dwoma kliknięciami w serwisie Accredito. Nie wiedzieć czemu, kluby nie ułatwiają sobie pracy w tym systemie i nieraz musieliśmy jak za epoki kamienia łupanego drukować wnioski, ręcznie je wypisywać, skanować i odsyłać.

3. Widzew wymaga logowania się w ich własnym systemie, doklejania zdjęcia i parę innych dupereli. Do ostatniego dnia przed meczem czekaliśmy na potwierdzenie z Łodzi.

4. Ale na duży plus, że nie robili nam żadnego problemu z ilością pięciu akredytacji, bo choć kiedyś GieKSa.pl regularnie jeździła w takiej ilości, to w ostatnim czasie bardzo dawno nie jechała nas piątka.

5. W Łodzi byliśmy ponad półtorej godziny przed meczem i załapaliśmy się na przyjazd piłkarzy. Spokojnie mogliśmy zrobić kilka fotek, bo… na akredytacje musieliśmy czekać ponad pół godziny, co też za fajne nie było.

6. Ciekawi byliśmy jak wygląda ten nowy stadion Widzewa. To co zwróciło naszą uwagę na tym i zwraca na innych stadionach to fakt, że dojścia do jakichś sektorów VIP. lóż biznesowych czy miejsc dla prasy odbywa się jakimiś sprawiającymi wrażenie niewykończonych korytarzami i klatkami schodowymi. Zdecydowanie kluby czy miasta, które budują stadiony, powinny w to doinwestować, bo jest to szczegół, ale bardzo niereprezentacyjny.

7. Drugim mankamentem jest bardzo duże oddzielenie tych wszystkich „oficjalnych” miejsc od zwykłych sektorów. Człowiek chciał kupić kiełbaskę i trzeba było całą odyseję zrobić, bo nigdzie nie było przejścia.

8. W końcu jakiś pan ochroniarz powiedział, że na klatce trzeba na pierwszym piętrze wejść w drzwi, na których napisane jest „strefa VIP”. Aha.

9. Rzeczywiście napis „strefa VIP” nie oznaczał strefy VIP tylko fakt, że strefa VIP, gdzieś tam dalej jest. W rzeczywistości wchodziło się do niby holu, tak trochę jak przejścia na Narodowym czy Śląskim. I tam już spokojnie można było w cateringu kupić wuszta z ogóreczkiem kiszonym.

10. Ogólnie stadion Widzewa robi wrażenie. Niby kameralny, a jednak spory, trybuny blisko boiska, jeszcze pachnie nowością. Idealny do gry w piłkę, jeden z najlepszych w Polsce, a na „nowych” stadionach mieliśmy okazję już być w wielu miastach. Bije na głowę te w Kielcach, Gdyni czy Lubinie.

11. Warunki do pracy znakomite. Widoczność, duże blaty, dużo stanowisk, kontakty. Choć co do tych ostatnich, to jakaś łódzka przypadłość, że jest problem z włożeniem wtyczki. Na ŁKS-ie nie wiedzieć czemu mieli brytyjskie gniazdka, że trzeba było włożyć ten trzeci bolec. Na Widzewie trzeba było tak manipulować wtyczką, aż w końcu zaskoczyła.

12. Minusem też były słabo działające nasze internety. Jakaś niecka czy cholera wie co, ale powodowało to, że na prasówce był dość słaby zasięg.

13. Przed meczem uhonorowano Marka Koniarka, który wypowiedział się na murawie, a kibice skandowali jego nazwisko. Przypomnijmy, że w jednym z mistrzowskich sezonów Widzewa Koniar strzelił 29 goli. Potem nie było mu po drodze z Franciszkiem Smudą i w Lidze Mistrzów niestety nie zagrał.

14. Kibiców Widzewa było ponad 17 tysięcy i na początku zrobili spory kocioł. Wykorzystali to piłkarze, którzy szybko objęli prowadzenie.

15. Bartłomiej Poczobut to kolejny zawodnik, który jako były piłkarz GKS, strzela nam bramkę. Zajęło mu to chyba jednak najmniej czasu, bo przecież nie minęło pięć miesięcy, jak popularny Pucybut zagrał swój ostatni mecz w katowickich barwach.

16. GieKSa zremisowała 1:1 i jakże ten wynik jest inaczej odbierany niż 1:1 w poprzednim naszym meczu na Widzewie (czyli ostatnim spotkaniu łodzian na starym stadionie). Wówczas był płacz i zgrzytanie zębów z naszej strony, a teraz radość i duma.

17. GieKSa ostatnich wiele prób wskakiwania na pozycję lidera miała kończonych frajerskimi porażkami. Tak było za Brzęczka czy Paszulewicza. Tym razem również się nie udało, ale nikt takich epitetów pod adresem drużyny nie miał prawa użyć.

18. W poprzednim sezonie Rafał Górak również zremisował na Widzewie 1:1, będąc wówczas szkoleniowcem Elany Toruń.

19. Nie da się pominąć faktu, że Dawid Rogalski strzelił bramkę w idealnym momencie, czyli w chwili, w której kibice Widzewa pozdrawiali swoją zgodę 🙂

20. Konferencja prasowa na stadionie Widzewa odbywa się na dwie raty – osobno trener gości i osobno – gospodarzy. Nie zrozumiemy tego, bo jest to niby profesjonalne, a tak naprawdę odbiera dużo smaczku, bo szkoleniowcy ewentualnie nie mogą podyskutować ze sobą.

21. Okazuje się, że Marcin Kaczmarek również staje się złotousty, bo tak naprawdę w swojej wypowiedzi trzy razy powtórzył to samo, czym niepotrzebnie ją trzykrotnie wydłużył. Takie lanie wody.

22. Ilość mediów Widzewa jest bardzo pokaźna, „Widzew to my”, „Widzew24”, oficjalna strona, a może to jedno i to samo – nie wnikamy. Plus łódzcy dziennikarze. Dlatego frekwencja była naprawdę spora.

23. Po meczu zostaliśmy jeszcze sporo czasu na stadionie, by obrobić materiały. Pojawiła się konferencja prasowa w wersji tekstowej i dźwiękowej, oczywiście relacja i dwie galerie.

24. Wkrótce ukazały się dwa wywiady z naszymi piłkarzami, a następnego dnia dłuższy wywiad z trenerem Rafałem Górakiem.

25. Po powrocie do Katowic nagraliśmy od razu podcast, a zaczęliśmy audycję około 1.40, co może i się wydawać dziwne, ale wcale nie jest najpóźniejszą porą startu nagrywania 🙂

26. Ogólnie wyjazd do Łodzi pod każdym względem był udany, a my możemy się cieszyć, że nasza drużyna nie pęka mając przeciw sobie taki stadion i tylu kibiców.

27. Czekamy na sobotę i pojedynek z Pogonią Siedlce!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga