Przed GieKSą ostatnie wyzwanie w tym roku. W sobotę w 19. kolejce na Bukową przyjeżdża Chrobry Głogów i tak naprawdę jest to spotkanie, które trzeba bezwzględnie wygrać. GKS jest w czubie tabeli, ale dwie ostatnie porażki zamiast zbudować solidną przewagę nad resztą stawki – nie tylko nie pozwoliły ociec Zagłębiu i Chojniczance, ale także spowodowały, że zbliżył się peleton w postaci kilki goniących drużyn.
Katowiczanie nie mogą być zadowoleni ze swojej postawy w meczach w Bytowie i Suwałkach. W tym pierwszym meczu zabrakło szczęścia w podbramkowych sytuacjach po stałych fragmentach gry, z Wigrami o porażce zadecydowały natomiast fatalne błędy w obronie. Nie popisali się dublerzy, którzy mieli udział w straconych bramkach. W ofensywie – mimo kilku sytuacji – zawiodła skuteczność.
Chrobry zajmuje obecnie 10. miejsce z dorobkiem 23 punktów. Zespół ma aż o osiem bramek strzelonych więcej niż GKS (w sumie 29), ale stracił ich 17 więcej (również 29). Podopieczni Ireneusza Mamrota nie mają jednak co narzekać. Początek sezonu mieli przecież fatalny – w pierwszych czterech kolejkach nie zdobyli gola, a na koncie mieli tylko jeden punkt (przegrali m.in. z GieKSą u siebie 0:2). W końcu jednak odblokowali się i w dwóch wyjazdowych spotkaniach z rzędu zdobywali po 4 bramki. Potem mieli serie meczów zwycięskich u siebie i przegranych na wyjeździe. W ostatnim czasie spektakularnie wygrali 2:0 w Sosnowcu i mieli apetyt na podobny rezultat z Chojniczanką. Niestety przegrali u siebie 1:3, ale w ostatniej kolejce zrehabilitowali się i wygrali ze Stomilem 3:0.
Po meczu z Chojniczanką trener naszych sobotnich gości Ireneusz Mamrot mówił:
Myślę, ze pierwsza połowa w sytuacjach to było dwa do dwóch, a wynik meczu 0:2. Pierwszą sytuację sami sprowokowaliśmy, mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje. Bartek Machaj i Paweł Wojciechowski powinni oddać lepsze strzały. Strzeliliśmy bramkę w drugiej połowie i chcieliśmy odrobić straty. Drużyna dążyło do remisu, jednak w końcówce nadzialiśmy się na kontrę. Jednak o trzecią bramkę nie mam pretensji, to była konsekwencja, tego że mocno się odkryliśmy. Żałuję początku meczu, bo czuć było, że gramy z mocnym zespoły, który nie jest przypadkowo na wysokim miejscu.
W dużo lepszym nastroju był natomiast po zwycięskim spotkaniu ze Stomilem. Szkoleniowiec jednak zdecydowanie nie przeceniał wysokiego zwycięstwa.
Wynik – nie ma się co oszukiwać i nie ma co koloryzować, bo nie lubię jak niekiedy trenerzy opowiadają bajki – jest nieadekwatny do gry. Był to bardzo trudny mecz. My po prostu byliśmy dziś nieprawdopodobnie skuteczną drużyną. Taka skuteczność zdarza się nam bardzo rzadko. Nie mówię o późniejszych sytuacjach, gdy rywal się odkrył, bo do momentu 2:0 te bramkowe okazje były naszymi jedynymi. Do tego w końcu trochę szczęścia z tyłu.
Z wypowiedzi trenera można wysnuć wniosek, że mecz Chrobremu się po prostu bardzo dobrze ułożył. Poniżej możecie zobaczyć wszystkie gole, choć z nietypowego ujęcia. Polecamy bardzo, bo… zwłaszcza trzecia bramka jest śmieszna.
Ireneusz Mamrot świętował meczem ze Stomilem jubileusz 200. meczu ligowego jako szkoleniowiec Chrobrego. Wprowadził on zespół najpierw do drugiej, a potem do pierwszej ligi. Odniósł 81 zwycięstw, 61 remisów i 58 porażek. Jest ewenementem na skalę polską, że jeden szkoleniowiec przez tyle czasu potrafi prowadzić klub. Ale to dobrze świadczy o działaczach Chrobrego.
Co do zawodników to warto wspomnieć o najskuteczniejszych strzelcach. Mateusz Machaj zdobył w tym sezonie 5 goli. Zawodnik rozegrał 90 meczów w ekstraklasie i strzelił 6 goli (Lechia, Śląsk i 1 mecz w Lechu). Łukasz Szczepaniak trafił do siatki rywali 4 razy. Pomocnik w Chrobrym występuje już niemal od 5 lat. Ciekawą postacią jest Paweł Wojciechowski – również autor 4 bramek. Zawodnik w polskiej ekstraklasie rozegrał zaledwie 6 spotkań (Zawisza), ale za to w Holandii w barwach SC Heerenveen wystąpił 9 raz i strzelił dwie bramki w ekstraklasie – przeciwko AZ Alkmaar i PSV Eindhoven. Pograł też w drugiej lidze w barwach Willem II Tilburg. Zawodnik nie był może wiodącą postacią w swoich klubach, ale ma na koncie trzy krajowe puchary – Polski z Zawiszą, Holandii z SC Heerenveen i Białorusi z FK Mińsk.
Ponadto musimy zwrócić uwagę na takich zawodników jak Dominik Kościelniak (kilka lat w juniorach Wisły Kraków), Bartosz Kwiecień (9E, Korona) – zawodnik, który dwukrotnie dał Chrobremu zwycięstwo w 90. minucie w tym sezonie. Seweryn Michalski (17E, 2 gole, Bełchatów, Jagiellonia) strzelił nam gola jako zawodnik Bełchatowa. Łukasz Szczepaniak natomiast trafiał w dwóch ostatnich meczach, ekstraklasy nie liznął. No i nieśmiertelny Michał Ilków-Gołąb, który również nie zasmakował ekstraklasy, ale znamy go przecież z cosezonowych występów przeciw GieKSie w różnych klubach.
Niestety w spotkaniu z Wigrami Mateusz Kamiński otrzymał ósma żółtą kartkę i zmuszony będzie pauzować w starciu z głogowianami.
Wydawało się, że mecz z Chrobrym będzie dla nas miłym zakończeniem udanej rundy jesiennej. Niestety te dwie wyjazdowe porażki sprawiają, że w przypadku ewentualnej trzeciej przegranej z rzędu lub remisu może pozostać pewien niesmak. Dlatego też ten mecz trzeba absolutnie i przekonywująco wygrać, czego piłkarzom z całego serca życzymy! Na odpoczynek przyjdzie czas – wszystkie siły należy rzucić w sobotę na rywala z Głogowa! Już jedno spotkanie pod presją – w drugiej kolejce – udało się z tym rywalem wygrać!
MorGi
25 listopada 2016 at 00:40
Tyle lat czekania.Ekstraklasa musi być nasza.Zobaczycie jak wszystko się obudzi.