Dołącz do nas

Piłka nożna

[PRE SCRIPTUM] Pamiętajmy o historii Moskala!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice staje przed bardzo trudnym wyzwaniem. W sobotę w wyjazdowym pojedynku derbowym zmierzymy się z GKS Tychy. Spotkanie bardzo ważne, prestiżowe, ale też ze względu na pewną historię – takie, na które należy uważać i włączyć wszelkie środki ostrożności.

Katowiczanie pod wodzą Kazimierza Moskala trzy lata temu przegrali co prawda jego debiutancki mecz z Łęczną, ale potem przyszła seria 9 spotkań bez porażki. Moskal wygrał sześć spotkań, trzykrotnie remisując. Teraz nasz zespół ma podobną serię – również 9 pojedynków z punktami, z tym że obecnie jest to pięciokrotny triumf i cztery razy podział punktów. Dlaczego o tym piszemy? Wówczas ekipa Moskala, aby serię bez porażek podciągnąć do dwóch cyfr pojechała na wyjazdowy mecz z GKS Tychy. Co prawda tyszanie swoje mecze rozgrywali w Jaworznie, a GKS prowadził. Faktem jest, że na tym spotkaniu seria się zakończyła, bo Tychy wygrały ten mecz 3:1. Teraz znów mamy te dziewięć meczów, znów świetna seria i znów wyjazdowe Tychy. Chociażby ze względu na to, że raz miało to już miejsce, należy nie dopuścić do tego, aby historia się powtórzyła.

Miejmy nadzieję, że kłopoty kadrowe będą omijać GieKSę szerokim łukiem, a mecz ze Stalą Mielec był ostatnim, w którym trener Brzęczek pozwalał sobie na eksperymenty z zestawieniem zawodników. Wracają dwa kluczowe ogniwa zespołu – Zejdler i Czerwiński. Umówmy się – gra skrzydłami ze Stalą kulała i po części był to brak Alana, ale też słaba forma Prokića oraz dziwne decyzje trenera o długim trzymaniu Mandrysza na ławce i usilnym graniu Foszmańczykiem na flance. Teraz takich historii zapewne nie będzie i w ofensywie zagramy najsilniejszym składem, choć mając do dyspozycji Prokića, Foszmańczyka, Mandrysza, Lebedyńskiego i Goncerza, któryś z nich będzie musiał usiąść na ławce. Na pewno nie będzie to Fosa, ani Gonzo. W każdym razie można liczyć, że zmiany w trakcie meczu nie będą już tak bezproduktywne.

GKS Tychy to drużyna w większości remisowa. Jedyne dwa ligowe zwycięstwa zostały odniesione w samej końcówce. Zaczęło się od meczów w Pucharze Polski – wygrana w Łomży 3:2 (Grzeszczyk 2xkarny, Mączyński) i porażka w Zambrowie 1:2 (gol Mączyńskiego, stracona bramka na 1:2 w 90. minucie). Wkrótce była już liga i nieoczekiwana porażka u siebie z Pogonią Siedlce 0:1. Potem nastąpiła seria 7 meczów bez porażki. Remis 1:1 w Nowym Sączu (Świerczok), wygrana 2:1 z Górnikiem 2:1 (Świerczok i Mańka w 90. minucie). Następnie 3 remisy 1:1 – w Kluczborku (Boczek), u siebie z Olimpią (Szumilas) i w Bytowie (Grzeszczyk). Potem znów wygrana w samej końcówce z Wigrami 2:1 (Tanżyna, Bukowiec), remis w Głogowie 2:2 (Świerczok, Szumilas) i w końcu dwie porażki – z Chojniczanką u siebie 0:2 i w Olsztynie 0:4.

Warto przytoczyć wypowiedzi trenera Kamila Kieresia po dwóch ostatnich porażkach. Po Chojniczance – oprócz dość wyraźnej krytyki poczynań sędziego – mówił:

Mamy dzisiaj smutny wieczór – 7 meczów bez porażki i ta seria się zakończyła. Chcemy teraz budować kolejną serię punktową (…) Każdy po ostatnich spotkaniach narzekał, że „znowu remis”, a ja chciałbym dzisiaj mieć ten remis.

Oto zapis całej konferencji po meczu z Chojnicami:

Tak jak zostało wspomniane – nowa seria punktowa nie rozpoczęła się w Olsztynie – wręcz przeciwnie, zespół poniósł klęskę, ale szkoleniowiec nie szukał dziury w całym:

Wynik 4:0 sugeruje, że było to jednostronne widowisko, a moim zdaniem tak nie było, gdyż my jako goście stworzyliśmy sobie dużo sytuacji.

Poniżej od ok. 2:12 możecie posłuchać całej wypowiedzi trenera.

Na kogo należy zwrócić baczniejszą uwagę w zespole Tychów?

Mateusz Bukowiec w wieku 16-17 lat był ochrzczony nowym Lubańskim. Niestety na zapowiedziach się skończyło. Zawodnik zagrał tylko 15 meczów i zdobył 1 gola w ekstraklasie w barwach Górnika. Potem bronił barw takich klubów jak Koszarawa Żywiec, LZS Leśnica czy Ruch Zdzieszowice. W Tychach występuje od kilku lat.

Seweryn Gancarczyk co prawda zagrał jak dotychczas tylko w jednym meczu ligowym (właśnie ze Stomilem), ale warto o nim wspomnieć ze względu na jego karierę – przez 8 lat występował na Ukrainie w Wołyniu Łuck, Arsenale Kijów i Metaliście Charków, w barwach którego w europejskich pucharach występował przeciw takim klubom jak Everton, Hertha, Galatasaray, Benfica czy Sampdoria, a Besiktasowi nawet strzelił bramkę. W Lechu Poznań zdobył mistrzostwo Polski i również grał w pucharach, ale już nie przeciw tak renomowanym rywalom. Ogólnie w ekstraklasie w barwach Lecha, ŁKS i Górnika rozegrał 100 meczów i strzelił 1 gola. W reprezentacji Polski zagrał 7 razy i zdobył… gola samobójczego dla Słowacji pieczętującego na opustoszałym Stadionie Śląskim awans tej ekipy do Mundialu w RPA.

Tomasz Górkiewicz to wieloletni zawodnik Podbeskidzia – 79 meczów i 5 goli w ekstraklasie (m.in. Legii na wyjeździe).

Łukasz Grzeszczyk okresowo jest to najlepszym, to najgorszym zawodnikiem Tychów. Epizodycznie zagrał w ekstraklasie – 1 raz w Wiśle Płock, 2 mecze w Widzewie, 4 spotkania z GKS Bełchatów.

Stepan Hirskyj to Ukrainiec, który grywał już przeciw Szachtarowi czy Dynamo Kijów.

Wydawało się, że większą karierę zrobi Jakub Świerczok, który po dobrym czasie w Polonii Bytom trafił do 1.FC Kaiserslautern, tam jednak zagrał tylko 6 meczów i to głównie w niepełnym wymiarze czasowym, a potem grywał w rezerwach. W polskiej ekstraklasie zaliczył 47 meczów i 11 bramek w barwach Piasta, Zawiszy i Łęcznej, ale co ciekawe – aż siedem bramek strzelił w poprzednim sezonie, w meczu z Koroną Kielce popisując się nawet hat-trickiem. Uwaga na tego zawodnika! W 2011 roku jako zawodnik Polonii Bytom popisał się hat-trickiem w wygranym przez bytomian 4:2 meczu z GieKSą. Jak strzelił bramki zawodnik możecie zobaczyć w naszym skrócie sprzed pięciu lat:

GKS Tychy awansował do pierwszej ligi z trzeciego miejsca. Końcówka poprzedniego sezonu nie była usłana różami, ale w ostatniej kolejce tyszanie wygrali ze Stalą Mielec i zapewnili sobie promocję, a na uwagę zasługiwał wynik 8:1 odniesiony na boisku Rakowa Częstochowa.

GKS Katowice mimo kilkukrotnej gry przeciw tyskiemu zespołowi nie miał okazji zagrać już bardzo dawno na wyjeździe, a już na pewno nie na nowym stadionie. Przypomnijmy, że w czwartej lidze rywale nie zorganizowali meczu i oddali spotkanie walkowerem. Pozostałe spotkania w ostatnich latach miały miejsce w Jaworznie – na czele z praktycznie zrzucającym rywali do drugiej ligi meczu sprzed dwóch sezonów, który GieKSa wygrała 3:0 po hat-tricku Grzegorza Goncerza.

GieKSa gra ostatnio dobrze, wygrywa swoje mecze, do tego czekają nas derby, w końcu na nowym tyskim stadionie, z kilkusetosobową ekipą Żółtej Armii na sektorze gości. W sobotnie popołudnie zapowiada nam się prawdziwe piłkarskie święto, w którym to nasz zespół jest faworytem, ale UWAGA! Nie może to uśpić nikogo w zespole, bo jak pokazały spotkania z Wigrami i Górnikiem – Tychy grają do końca. Do tego zespół Kieresia jest podrażniony dwiema ostatnimi porażkami, a naszemu zespołowi ma coś do udowodnienia.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

32 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

32 komentarze

  1. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 14:15

    TYLKO GKS KATOWICE!

  2. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 14:32

    Jebać tyskie kurwy jazda…lololololoooo!!!

  3. Avatar photo

    Bartolo

    29 września 2016 at 16:37

    Dobry tytuł,ale trzeba go odnieść do całego sezonu z wiosną włącznie.3 lata
    temu po jesieni też wydawało się,że musi się udać,a na wiosnę kopacze posprzedawali-odpuścili niemal wszystkie mecze!

  4. Avatar photo

    kibic bce

    29 września 2016 at 16:51

    Ja licze na dobry mecz na tyskich dzbanach i dobra frekwencje. Czemu tak malo biletow nam dali. Stadion okazaly a biletow jak kot naplakl. Jedna jest Gieksa ta z Katowic. Dzbany jak to dzbany do polowy pelny do polowy pusty.

  5. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 18:40

    Cichy to ze szkoly wyniosłes czy jeszcze jej nie skonczyles

  6. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 18:45

    Biletow i tak dużo dostaliscie biorąc pod uwagę mecz podwyszonego ryzyka pamiętajcie że ludzie idą oglądać mecz dopingować ale jak najmniej bluzgania tez było by ok czas dorosnąć derby derbami ale kultura tez musi być i nie dajcie się sprowokować psom jebanym bo mogą was podpuscic jak goroli z Radomia a chyba nie chcecie dorównać gorolom bo byście się okazali ciulami anie hanysami niech wygra leprzy i żeby było widowisko

  7. Avatar photo

    kibic bce

    29 września 2016 at 20:21

    Tyski dobrze godosz. Lepiej pokazac sie z dbrej strony niz te ciule z legly warszawa. Wlasny klub udupiaja. Bluzgi poleca to wiecej niz pewne. Byle nie lac sie po mordach. Wojewoda jest dziwny. Nie potrzebne nam zakazy stadionowe. Wygra lepszy i to my bedziemy. O psach juz cos wiemy niech siedza w budzie. Jestem ciekaw frekwencji? Promocja dla waszego miasta.

  8. Avatar photo

    Anonim bul

    29 września 2016 at 20:46

    Cichy w izytówka Katowic

  9. Avatar photo

    gieksiarz

    29 września 2016 at 21:37

    Nie trza jebać tyskich kurew, styknie 1:0 na placu. Na co te wyzwiska, zostowmy je na Legia w przyszłym sezonie. Hanys do Hanysa mo być z szacunkiem. Cichy, zachowujesz sie jak ciul.Chyba żeś je jeszcze młody szczaw coś mi się zdaje.

  10. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 21:52

    Żeby sędziowie jeszcze dobrze sędziowali bo to kolejne sprzedawczyki frefrencja myślę rekord będzie pobity

  11. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 21:56

    Juz ponad 9 tysi biletów poszlo zostało jeszcze 3 tysie a najwięcej biletów się sprzedaje na koniec w dniu meczowym

  12. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 22:14

    Zoden mlody szczaw nie jestem a wam sie chyba cos pojebalo ze z tym tyskim sie tak po jajach lizecie.To my sie na nich tak napinamy od zawsze czy oni na nas do chuja? Sztama se zróbcie może jeszcze z nimi.Z reszta kim wy jestescie zeby o tym decydować i mi dopierdalac broniąc jakiegos tyskiego dzbana

  13. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 22:26

    Ino GIEKSA!

  14. Avatar photo

    POLONIA

    29 września 2016 at 22:30

    POLONIA BYTOMSKA NAJWIĘKSZA KURWA ZE ŚLĄSKA

  15. Avatar photo

    ŚWIĘTOKRZYSKIE

    29 września 2016 at 22:34

    TEŻ mnie to bawi . Mieszkają nieraz 10 km od siebie Chodzą do jednych szkół Nieraz razem robią w robocie a na necie czy stadionie 300 debili obrzuca się gnojem . To trzeba być osłem gonić się po osiedlach a pitać każdy osobno przed Legią

  16. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 22:35

    Widze,że bardzo was interesuje GieKSa,że tu siedzicie i komentujecie.Kompleksy?

  17. Avatar photo

    POLONIA

    29 września 2016 at 23:28

    Nie. Od dziecka kocham cyrk

  18. Avatar photo

    Titu

    29 września 2016 at 23:31

    Wstyd mi, że jestem kibicem GKS Tychy, bo opuszczamy nasze wyjazdy, by jechać do Katowic i się napinać.

  19. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 23:47

    Lubisz cyrk? To w Polonii jest niepowtarzalny

  20. Avatar photo

    lucky TYSKI GKS

    30 września 2016 at 11:02

    Tyż prowda lepiej siły na goroli zachować a oni już niegługo do nas mają zajechać ,jutro pewnie miło nie bydzie ale może nie najgorzej.TYLKO Katowicki GKS.

  21. Avatar photo

    Mati

    30 września 2016 at 13:49

    Ino GieKSa! Jak chopcy zagraja swoje byda 3 pkt.tyskie sa słabiutkie.Do naszych kibiców nie róbcie głupot żeby zas jakiś zakazow nie było.

  22. Avatar photo

    m

    30 września 2016 at 16:45

    wy tak serio interesujecie się GieKSą, że musicie komentować na naszym portalu swoje wypociny? >.<
    Ja na przykład, jak i pewnie większość osób w Polsce, nie mam w zwyczaju sapać się na czyimś forum/portalu, że mój zespół rozjedzie ich team.

    tychy 0:4 GieKSa, zapamiętajcie 😉

  23. Avatar photo

    Tyski71

    30 września 2016 at 16:54

    Chopy,chopki i czopki KRÓLOWIE ŚLĄSKA GKS Katowice

  24. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 22:14

    Na wielu meczach tyskiego GKSu bywałem, ale ino na Bukowej była tak świetna atmosfera. Czy coś się w Katowicach zmieniło?

  25. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 22:47

    Możecie se to cenzurować ale nie wstyd wam,że wśród was są ludzie (romowie),którzy wysyłają swoje matki żeby okradały katowiczan?

  26. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 23:33

    Na wielu meczach tyskiego GKSu bywałem, ale ino na gksie romów widziałem i to szalikowców! Czy coś się w Katowicach zmieniło?

  27. Avatar photo

    Mati

    1 października 2016 at 08:30

    tyskie z kompleksami!nigy drużyny nie mieli i kibicow garstka-wszystko to udowodnili jak grali w Jaworznie frekwencja nie przekraczala 350osób.Teraz jest Moda bo stadion a za sezon lub dwa znowu bedzie miernota

  28. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:31

    Mati miernota to mosz w portkach zaraz przestaniemy tu pisać i będziecie mieć tu swoją ciszę upragniona a co do stadionu chialbym zobaczyć ilu was by jeździło za granicę kibicować myślę że że Stachu srączka z krwią i moczem i każdy z matką i wałek +tluczek bo syn cipa

  29. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:32

    A po 2 wole niebieskie katowice

  30. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:32

    Żółty to mocz

  31. Avatar photo

    cichy

    1 października 2016 at 13:02

    Tyski kompleksiarz i tyle.Jebać cie tyska palo

  32. Avatar photo

    Tyski71

    2 października 2016 at 18:43

    Cichy pale to se do ryja wsadz bo to lubisz wypij się zabola

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Świętowanie mistrzostwa jednak w Katowicach?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa nie potrafiła przez 90 minut pokonać bramkarki rywalek, a po naszej stronie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych. Tym samym celebracja mistrzostwa musi jeszcze poczekać, a szansa na takową fetę będzie już za tydzień przy Bukowej.

Klaudia Słowińska w Łęcznej doczekała się powrotu na pozycję skrzydłowej. Świetną akcję ujrzeliśmy już w pierwszej minucie – Katarzyna Nowak odważnie wyprowadziła na skrzydło, a centrę Julii Włodarczyk przecięła Natalia Piątek. W 7. minucie Jagoda Cyraniak powstrzymała nacierającą Klaudię Lefeld po dużym błędzie Klaudii Słowińskiej. Odpowiedziała Kozak sytuacyjnym strzelam z dystansu, mocno niecelnie. Blisko zdobycia pierwszej bramki z dystansu była Włodarczyk, golkiperka wzniosła się na wyżyny umiejętności. Na kilkanaście następnych minut walka skupiła się w środku pola, obejrzeliśmy po jednym bardzo nieudanym strzale z obu stron. W 26. minucie Katja Skupień dograła do Pauliny Tomasiak, zupełnie niepilnowanej w polu bramkowym. Ta zgrała piłkę do Julii Piętakiewicz, a Kinga Seweryn była bez szans. Blisko było odpowiedzi po trąceniu piłki w powietrzu Cyraniak, Kinga Kozak nie zdołała wepchnąć piłki obok bramkarki. W 33. minucie Piątek znów uratowała swoją drużynę, ściągając piłkę z nogi rozpędzonej Vuskane, której podawała Kinga Kozak. Po rzucie różnym główkowała Słowińska, wysoko nad bramką. Na zakończenie pierwszej części Julia Piętakiewicz huknęła w samo okienko, Kinga Seweryn udowodniła swoją klasę, broniąc strzał.

W 47. minucie strzał oddała Gabriela Grzybowska, trafiając w wybiegającą Vuskane. Łęczna wyprowadziła kontratak, a centrę Piętakiewicz wybiła Marlena Hajduk na rzut rożny. W 54. minucie Seweryn na przedpolu uratowała swój zespół, nie dając szans Skupień na sfinalizowanie akcji. GieKSa w zasadzie nie miała pomysłu na konstrukcję ataków, nawet kontry kończyły się niecelnymi podaniami. W 58. minucie Kaczor odnalazła długim podaniem Włodarczyk, a Klaudia Słowińska po zgraniu uderzyła w golkiperkę. Pięć minut później Anita Turkiewicz zdołała powstrzymać pędzącą Skupień, nadrabiając dystans. W 69. minucie Katja Skupień padła w szesnastce Kingi Seweryn, arbiter od razu pokazała kartkę za próbę wymuszenia. Minutę później Kinga Kozak miała dobrą okazję po wrzutce Marleny Hajduk, trafiła wprost w bramkarkę. W 79. minucie Jagoda Cyraniak bez zdecydowania podała do Kingi Seweryn, a nasze rywalki skrzętnie tę okazje wykorzystały – pusta bramka i 0:2.

Mistrzostwo Polski musi poczekać. Może się ziścić już jutro, jeśli Czarni przegrają w Szczecinie. W innym wypadku poczekać będziemy musieli do soboty 3 maja. Wtedy o 10:45 na Bukowej zagramy z Pogonią Tczew. Wstęp darmowy – zapraszamy do świętowania mistrzowskiego tytułu z uKOCHanymi. 

Łęczna, 26.04.2025
Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Piętakiewicz (26), Tomasiak (79).
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Hajduk, Cyraniak (80. Bednarz) – Włodarczyk, Grzybowska, Kaczor (61. Nieciąg), Turkiewicz – Kozak, Vuskane (61. Langosz), Słowińska.
AP Orlen Gdańsk: Piątek – Skupień (84. Ostrowska), Kazanowska, Piętakiewicz (65. Sikora), Lefeld, Ratajczyk, Zawadzka, Głąb, Kłoda, Kirsch-Downs, Tomasiak.
Żółte kartki: Skupień, Głąb – Nowak, Grzybowska, Słowińska, Włodarczyk.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Wstydu nie było, ale są rzeczy do poprawki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wyjątkowo późno piszę ten felieton, więc zdążyłem już przeczytać kilka głupot na temat wczorajszego spotkania. To, że kibice mają pretensje do drużyny, poszczególnych piłkarzy, za pierwszą połowę jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Ocenienie natomiast wczorajszego meczu całościowo, jako beznadziejnego, to już typowe GieKSiarskie malkontenctwo świadczące, że niektóre osoby jeszcze mentalnie nie wyszły z tego 20-letniego marazmu, jaki mamy za sobą. Halo, pobudka! Jesteśmy w kompletnie innej rzeczywistości.

Moimi dwoma ulubionymi tekstami, które przeczytałem na forum, to to, że – właśnie odnosząc się do malkontentów – ktoś wolałby tę garstkę 1500 fanatyków na stadionie, ale pamiętających trudne czasy. Rany boskie… Naprawdę świetnie by się prezentował nasz nowy stadion z taką liczbą. A przypomnę, że ten argument był podnoszony przez lata przez wiele osób, w momencie, kiedy GieKSa krótko miała nieco lepszy okres i na stadionie pojawiło się więcej ludzi lub przy okazji prestiżowych meczów. No nie. Argument rozumiem, argument wymierzony przeciw „sezonowcom” czy „niedzielnym kibicom”. No ale tu już nie są czasy, kiedy dziadzienie jest jakąś wielką wartością i cnotą. Świat poszedł do przodu i polska piłka również. Teraz właśnie w cenie są te pikniki, które napędzają klubową kasę i fejm w całej Polsce. To dzięki nim stadion prezentuje się wspaniale, a młyn nie jest jedynym kibicowskim aspektem na Nowej Bukowej.

Drugi aspekt już odnoszący się bezpośrednio do meczu z Legią to opinia kibica, który stwierdził, że Legia wcale nie jest od nas lepsza i należało ją z tego powodu pokonać. Na rany Chrystusa, populizmy nadal wśród kibiców GKS mają się świetnie.

To właśnie czysto sportowy poziom Legii pozwolił wczoraj warszawianom wygrać to spotkanie. Mimo że nie grali wybitnego meczu, to sposób, w jaki rozgrywali akcje, dynamika, ustawianie, było na bardzo wysokim poziomie. Błędy błędami – zaraz do nich przejdziemy – ale to właśnie Legia pokazała, że takich błędów nie wybacza. Napór, jaki zrobili zwłaszcza przy pierwszej bramce (przy drugiej też) zaraz po odzyskaniu piłki, doprowadził ich do szybkiego prowadzenia 2:0. Potem mogli grać spokojnie.

Jednak nawet po bramce GieKSy, Legioniści, choć mieli ciężko, raz po raz wyprowadzali bardzo groźne kontry. To był cud, że gra „cios za cios” nie zakończyła się trzecią bramką dla Legii, bo goście mieli mnóstwo miejsca i kilka dogodnych okazji, na czele z tą Szkurina, gdy Kudła wyjął piłkę niesamowicie spod nóg Białorusina.

Zdania o tym, że Legia będzie się oszczędzać przed finałem Pucharu Polski można między bajki włożyć. Raczej to wyglądało na mecz, który ma mocno podbudować piłkarzy Goncalo Feio. Po wygranych z Chelsea i Lechią Gdańsk chcieli podtrzymać dobrą serię. I to im się udało.

GieKSa rozegrała dość niemrawą pierwszą połowę, choć na jej obraz na pewno wpływają dwa stracone gole. Przy 0:0 do przerwy komentarze byłyby zapewne inne. A tak, po 18 minutach bardzo ciężko było nam myśleć o zdobyczy punktowej.

A jednak, nie było to niemożliwe. Kapitalna akcja Galana, siatka założona Kunowi, a potem precyzyjne dogranie do Szymczaka, który pokonał Tobiasza, wlały w serca kibiców i piłkarzy mnóstwo nadziei. Akcje zazębiały się bardziej niż w pierwszej połowie, bo przed przerwą w ofensywie mieliśmy masę niedokładności. Świetną okazję na 2:2 miał Repka, ale uderzając sytuacyjnie, trafił w poprzeczkę.

W końcu ta Legia jedną ze swoich kontr wykorzystała, naprawdę byliśmy już odkryci, więc niepilnowany Gual w polu karnych tylko dołożył nogę.

Dlatego te pół godziny po bramce naszego napastnika pokazywały to, co znamy – GieKSę walczącą, pressującą i mającą ciąg na bramce. Być może szkoda, że tak późno, ale nie da się grać na takiej intensywności przez cały mecz. Zresztą w pierwszej połowie we Wrocławiu GieKSa dzieliła i rządziła, a w drugiej była cofnięta. Są różne mecze i różne fazy. Mnie cieszy, że katowiczanie potrafili przez jakiś czas swój tryb włączyć i lekko zdominować Legię.

Niestety można swoją grę prowadzić i cały mecz, ale nic z tego nie będzie, jeśli będzie popełniać się tak kardynalne błędy w obronie i to jeden po drugim. Na wiosnę odzwyczailiśmy się od nich tak dużej liczbie, jak jesienią, ale niestety nadal się zdarzają. I niestety Lukas Klemenz po raz kolejny pokazał, że jest chodzącą bombą zegarową. Zawodnik czasem gra ofiarnie i wtedy spoko, ale jego braki szybkościowe i – co gorsza – techniczne, są aż nadto widoczne. Już w którymś meczu piłka odbiła mu się w sposób niekontrolowany od kolana i rywale strzelili bramkę, teraz w banalnej sytuacji przyjął fatalnie i przeciwnik przejął piłkę. To był moment, w którym gdy piłka leciała w stronę Lukasa, autentycznie cieszyłem się, że akcja rywali jest zażegnana. A potem był klops. Po chwili nonszalancko do Repki zagrywał Nowak, swoje również dołożył Klemenz i było 0:2.

Pierwsza z tych sytuacji to nie był błąd wynikający z rozgrywania piłki od tyłu tylko złe przyjęcie przy przechwycie. Co do drugiej sytuacji, to przypominają się słowa trenera Góraka po błędzie Kudły w Częstochowie, czyli że takie sytuacje co jakiś czas, przy tym sposobie gry są wpisane. No ale właśnie – można czasem pomyśleć, że błąd może być pod wpływem nacisku rywala i po prostu pogubienia się. Tutaj Bartek do Oskara zagrywał po prostu jakoś za słabo, nonszalancko. Naprawdę, jakkolwiek tendencja w światowej piłce jest taka, żeby tak piłkę rozgrywać, to niektórzy aż za bardzo w to idą i gdy czasem trzeba byłoby wybrać bardziej toporne rozwiązanie, i tak pykają tę piłeczkę do zawodnika, który ma przy sobie dwóch oponentów.

Można sobie zadać pytanie, czy gdyby zamiast Klemenza grał Kuusk, byłoby gorzej. To wie trener. My możemy jedynie się zastanawiać. Jednak linia obrony jak żadna inna musi mieć pewność i nie może serce stawać do gardła za każdym razem, gdy jakiś piłkarz ma piłkę.

Summa summarum Legia wygrała zasłużenie, bo była w tym meczu lepsza i po prostu jest lepszym zespołem. Dla GKS to było kolejne bolesne zderzenie z ekstraklasą, choć aż dziw, że te zderzenia są tak rzadko. To, co pozytywne to fakt, że nadal mecze w całym sezonie, w których GKS był zdecydowanie słabszy, można policzyć na palcach jednej ręki. Czy wczorajszy mecz taki był? Przy odrobinie szczęścia była szansa na remis, więc nie zaliczałbym. Czasem po prostu się przegrywa. Nic do powiedzenia nie mieliśmy jesienią w Poznaniu. Wczoraj – było sporo walki i nadziei.

W końcu gościliśmy po tylu latach Legię, na naszym nowym stadionie i cała piłkarska Polska miała zwrócone oczy na Katowice. Wstydu nie było, a na trybunach było doskonale. Utrzymanie mamy pewne, możemy cieszyć się tą ligą i tym sezonem. Nadal jest to sezon kapitalny i ta porażka w żadnym stopniu tego nie zmienia.

Legia jest też pierwszą drużyną, która dwukrotnie pokonała GKS. To też mówi samo za siebie. Zarówno pod kątem tego, że każda drużyna dotychczas w dwumeczu miała ciężary, a warszawianie swoją klasą pokazali, że być może ich pozycja w tabeli jest za niska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga