Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Prescriptum: Czy to dobry czas, by mówić o szacunku?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czwartkowe święto „Boże Ciało” miało być wstępem do długiego weekendu i przyznam, że zaczął się on dla mnie całkiem miło. Zrobiłem sobie 30 km na rowerze aktywnie wypoczywając ze znajomymi, obejrzałem serial na Netflixie i zastanawiałem się nad wieczornymi planami. Aż tu nagle plany, jak to często bywa, same się nasunęły – czas zabrać się za pisanie felietonu po przeczytaniu wywiadu Prezesa Marcina Janickiego dla Pawła Czado z Gazety Wyborczej.

Wywiad znajdziecie TUTAJ.

Nie będziemy tutaj analizować całego wywiadu, odniesiemy się do najważniejszych kwestii w nim zawartych. Na początek najważniejsza, która poruszyła forum kibicowskie najbardziej.

Przyznam, że dwa razy czytałem tą wypowiedź i musiałem przeczytać trzeci raz, bo nie wierzyłem, że prezes Janicki może takie rzeczy mówić. Taka wypowiedź zabolała nie wiem, czy nie bardziej niż przegrane derby w tym sezonie.

Prezes we wcześniejszych odpowiedziach podkreśla, że nie jest z regionu i patrzy na wszystko z dystansem. Może więc byłby to dobry czas, by spojrzeć na wszystko nie z dystansem, a jako ktoś, kto spędził już trochę lat w tym klubie, mieście i doskonale poznał oczekiwania kibiców. Może czas, by prezes spojrzał na konferencję Lecha Poznań i słowa prezesa Rutkowskiego. Polecam obejrzeć ją TUTAJ (zwłaszcza początek i okolice 10-13 minuty). I teraz zestawiam słowa Rutkowskiego ze słowami Marcina Janickiego – niebo i ziemia niestety.

Wywiadem tym Marcin Janicki stracił w moich oczach, mam wrażenie, że szuka problemów na końcu listy. Nie będziemy chować głowy w piasek i mówić, że kibice są święci i zachowują się w 100 proc. normalnie, również i nasza redakcja ma swoje „małe rzeczy za uszami”.

Po tylu latach w I lidze, po dwóch latach upokorzeń, spotkań o nic, przegranych derbach – kibice mogą reagować różnie. Taki jest sport i trzeba to przyjąć. Próbować zmieniać zachowania kibiców owszem można, ale jeśli jest to priorytet dla prezesa, to coś jest nie tak. Priorytetem powinna być zmiana w klubie pewnych rzeczy.

Jeśli Łukasz Pielorz ma pretensje do kibiców w sezonie 2016/17 i po przegranych spotkaniach „pyskuje” przed nimi, a potem w przegranym spotkaniu z Kluczborkiem zawala dwie bramki (polecam je obejrzeć i obserwować zachowanie tego gracza), to ciężko nie pomyśleć, że coś jest nie tak.

Jeśli Bartłomiej Kalinkowski na trenera Legii typuje Jerzego Brzęczka twierdząc, że ogarnie on szatnie Legii i spokojnie da radę w chwili, gdy przegrał z nim awans, to również trzeba się zastanowić i zapytać Kalinkowskiego – Bartek, dlaczego wtedy nie ogarnięto szatni? Co się stało?

Jeśli Kędziora ucisza publiczność palcem po bramkach z Grudziądzem, to jakim cudem kibice mają okazywać szacunek piłkarzom po takim zachowaniu?

Kibice w tym nasza redakcja przez ostatnie dwa lata byli obdzierani z tego szacunku.  Zaczęło się od wiosny zeszłego roku  i przegrane kolejne spotkania o wskoczenie na fotel lidera, następnie przegrane z Kluczborkiem, słynny taniec w Grudziądzu i wypowiedzi Foszmańczyka po spotkaniu. Swoje dorzucił Grzegorz Goncerz na Twitterze.

Potem przyszedł kolejny sezon i kolejne spartaczone spotkania derbowe w tym z gimnazjalistami z Ruchu Chorzów, słabiutkimi Tychami w niecodziennych okolicznościach i bez walki na jesień w Sosnowcu. Czy to naprawdę mało, by ten szacunek został tracony krok po kroku? Jeśli mało, to dodamy coś od siebie. 

Oto bowiem po przegranych 1:2 derbach z Ruchem na jesień tamtego roku dwie – trzy godziny  po spotkaniu kapitan Midzierski wraz z Zejdlerem, Foszmańczykiem, Plevą  oraz Sulkiem odwiedzili jedną z katowickich stacji benzynowych i dokonali zakupów, które z dobrym przygotowaniem do spotkań i regeneracją nie mają nic wspólnego. Oczywiście ktoś powie, piłkarze pili i pić będą. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy ten sam Midzierski popełnia w następnych spotkaniach błąd za błędem, Zejdler nie daje kompletnie nic zespołowi, a Foszmańczyk nagle łapie kontuzję za kontuzją, a do tego klub sponsoruje mu wakacje w Turcji. O Sulku i Plevie nie ma co nawet pisać. Należy więc zadać pytanie, czy Foszmańczykowi zaszkodził trening, czy może namiętnie jedzone hot–dogi po spotkaniach meczowych? Wtedy akurat z kabanosem i tradycyjne.  Jeśli kapitan Midzierski tak budował team-spirit. to może był to jeden z powodów, dla którego to wszystko nie wyszło? Być może Zejdler, zamiast nocnych wizyt na stacji, powinien więcej czasu spędzać na treningach np. stałych fragmentów gry?

A dodajmy do tego jeszcze niepotwierdzone informacje o zarobkach Skrzecza – 12.000 miesięcznie dla zawodnika bez gola i asysty. To o czym my tu mówimy? 

Z wielkim bólem piszemy o tej sytuacji, bo mieliśmy ją zachować dla siebie. Jeśli Marcin Janicki poczuje się urażony tą sytuacją, to osobiście go przeproszę, że nie dotrzymaliśmy obietnicy tego. Problem w tym, że sprawy zaszły za daleko i być może trzeba konkretnie wszystko wyczyścić, by każdy sobie wszystko przemyślał na spokojnie i zastanowił, co z tym zrobić.

Marcin Janicki pisze, że chce budować atmosferę i nastawienie. Problem w tym, że tutaj trzeba zacząć od zmian w klubie. Jeśli tu i ówdzie słyszy się, że pracownicy klubu w zakładach bukmacherskich obstawiają porażki GieKSy (podkreślę pracownicy, a nie piłkarze), to należy sobie zadać pytanie, jak taką atmosferę budować? Skoro pracownicy nie wierzą w sukces, to jak mają uwierzyć kibice?

Jak klub zamierza budować atmosferę i nastawienie skoro problemem dla klubowych kamer jest nagranie radości po wygranym spotkaniu? Skoro problemem jest zrobienie porządnych kulis ze spotkania i pokazania ludzkiej, normalnej twarzy zawodników, trenerów, piłki. Skoro dział komunikacji nad tym nie panuje i tego nie robi, to kto ma to zrobić prezesie? Kibice tym razem tego nie zrobią, bo nie mają już takiej możliwości.

Przykład z ostatnich dni – z Bukowej usunięty zostaje stary zegar, który był dla niektórych prawdziwą relikwią, symbolem sukcesów, symbolem tego klubu. Jak reaguje dział komunikacji na tą informację? 

Pomijając fakt, że o zmianie kibice dowiadują się z profilu FB katowickiego radnego, to o szczegółach zmiany opowiada jedynie rzecznik klubu w odpowiedzi na komentarz twitterowy. Jeśli tak ma wyglądać komunikacja klubu, który strukturami jest już w ekstraklasie, to ciężko mi uwierzyć, jak to będzie wyglądać, gdy już tam będziemy. 

Zmiana nastawienia i atmosfery, to nie jest kwestia pstryknięcia palcami i zmiany w tydzień. Na to trzeba będzie pracować latami, ale im szybciej zacznie Pan to zmieniać, tym szybciej mogą przyjść efekty. Najtrudniej zacząć zmiany od siebie i swoich pracowników, ale to jest podstawa do sukcesu, bo ten kto obwinia otoczenie zazwyczaj nie widzi swoich błędów. Liczę, że Pan je dostrzeże i będzie okazja do szybkiej reakcji.

I jeszcze jedno na koniec, bo tak mi się skojarzyło. Przez długie lata jeżdżąc autobusami trafiałem na komunikat „Żądając czystości, zachowaj ją sam” – teraz chciałbym: „Żądając szacunku, okazujcie go sami” – swoją postawą na boisku i poza nim piłkarze nie zasłużyli na szacunek kibiców. 

Chciałbym się mylić i na koniec za rok podejść do prezesa i powiedzieć po awansie – „Myliłem się, tamten wywiad był bardzo dobry, bo tworzył presję na Tobie, a nie na zespole, który był nowo budowany”.

Na tą chwilę jednak mam takie wrażenie, że ten wywiad powinien wyglądać tak:


21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    Solski

    1 czerwca 2018 at 08:24

    Z tego co sobie przypominam na temat szacunku, to nawet jak przychodził trener Paszulewicz to wyraźnie powiedział, że na szacunek kibiców piłkarze muszą sobie zasłużyć swoją gra i zaangażowaniem. A co zrobili każdy wie.

  2. Avatar photo

    kato

    1 czerwca 2018 at 13:19

    SZACUNEK DLA KIBICÓW!!!
    O piłkarzach nie ma co się wypowiadać, bo już wszystko zostało powiedziane i napisane.
    INO GIEKSA!!!

  3. Avatar photo

    Mateusz

    1 czerwca 2018 at 14:53

    Najwidoczniej Janicki to też niewłaściwa osoba na sternika GieKSy i bardziej niż z kibicami trzyma z szatnią tych paralityków.

  4. Avatar photo

    A

    1 czerwca 2018 at 15:26

    Podpisuje sie pod tym w 100%

  5. Avatar photo

    Mecza

    1 czerwca 2018 at 16:07

    Brawo Janicki, ja już pisałem że wszytsko już było wymienione i nadal źle. Od prezydenta Katowic po prezesa klubu. Został stadion do wymiany i podejście kibiców. Stadion nie przeszkadza, szukajcie w sobie problemu. Roszczeniowość jakbyśmy byli Realem Madryt w 1 lidze. Jesteśmy jednymi z wielu i zejdźcie na ziemię, przetańczy żyć latami 90.

  6. Avatar photo

    Joozak

    1 czerwca 2018 at 16:30

    Wypowiedź odpowiedzialnego Prezesa, który myśli o ściągnięciu nowych piłkarzy. Na oceny poczekajmy do rozliczeń z tego sezonu, które jeszcze nie nastąpiły.

  7. Avatar photo

    Mecza

    1 czerwca 2018 at 17:50

    Miłość kibica do klubu jest bezwarunkowa. Jeśli ktoś czuje się, że jest oszukiwany niech zamilknie aby nie jątrzyć. Zawsze może sobie zmienić obiekt upodobań. Sosnowiec wszedł, idźcie tam. Zauważyłem wiele nowych nicków po porażkach, tak jakby tylko czekali na to. W życiu się nie układa to znajdą upust emocjom na tej stronie. Może to jednak taka wojenka hybrydowa, trole konkurencji mający na celu skłócenie kibiców lub nawet (niektórzy nawołują) wycofanie się miasta. Czemu to ma służyć? Internet za chwilę będzie więcej znaczył niż ustawka w lesie.

  8. Avatar photo

    Mecza

    1 czerwca 2018 at 17:54

    Każdy z nas śpiewał czy wygrywasz czy nie. Zgoda, że piłkarze spieprzyli ale też już pisałem, że gdyby w pracy mnie obrażano gorzej bym pracował a mając długą umowę to już bym robił na złość tym co mnie obrażają, śmiałbym się z nich i jeszcze oni by mi za to płacili.

    • Avatar photo

      Błażej

      1 czerwca 2018 at 18:28

      W pracy to by Cię już dawno wywalili

  9. Avatar photo

    Mecza

    1 czerwca 2018 at 18:47

    @Błażej brawo, ale to jest k. klub piłkarski, inaczej trzeba postępować z pracownikami. Tu nie chodzi tylko o GKS, tak jest na całym świecie. Czytałeś pewnie jak Dudek scementował całe Zagłębie, on się wiecznie uśmiecha nawet po porażkach. Chodzi po klubie i każdemu wchodzi w tyłek aby ten się dobrze czuł. Jak jesteś przeciętny to motywacja może zdziałać cuda. Dlaczego w GKS każdy przychodzący dobry, na którego klub wydaje krocie bo przychodzi Pan Piłkarz z ekstraklasy jest po 6 miesiącach do bani? Odpowiedz sobie na pytanie.

  10. Avatar photo

    Mecza

    1 czerwca 2018 at 18:51

    U nas wszedł Paszul zimą do szatni z pianą na ustach i hasło wymagać, wymagać, wymagać. Przed Paszulem jest przyszłość ale musi pokory nabrać. On mi naprawdę przypomina Nawałkę, ale tego przed pracą z Benhakerem. Nawałka potrafił spóścić bogaty Lubin do 1 ligi. Jak umiejętności są zbliżone decyduje psychik i komfort pracy.

  11. Avatar photo

    Irishman

    2 czerwca 2018 at 07:07

    @Mecza, co Ty piszesz?
    Kibice u nas są na wielkim poziomie! Nie pamiętasz, jak kiedyś często były jakieś dymy, jak klub płacił ogromne odszkodowania i to jako recydywista??? To się zmieniło!
    A jak twierdzisz, tak jak prezes, że u nas piłkarze są jakoś specjalnie obrażani, gorzej traktowani przez kibiców niż gdzie indziej albo niż kiedyś to chyba, obaj jesteście jacyś… no nie wiem, jacyś „odrealnieni” od piłki nożnej! Jasne, ze u nas nie będzie nigdy tak sielankowo jak na jakichś wioskach. Ale tu są Katowice, klub z tradycjami i aspiracjami! Tu można fajnie zarobić, fajnie żyć ale wymagania też są większe! I jak jeden z drugim piłkarzem tego nie potrafi docenić, a z drugiej strony znieść, TO DROGA WOLNA, BO SIĘ TU NIE NADAJE!!!
    Piszesz, ze wszystko się zmieniło tylko kibice tacy sami. A to już nie pamiętasz, jak rok temu właśnie kibice rozłożyli parasol ochronny nad piłkarzami pod hasłem „cała GieKSa razem”. Sam byłem j..ny jak ostro pisałem ale zrozumiałem i się podporządkowałem. I właśnie wtedy Brzęczek, tak jak Dudek bronił piłkarzy, uśmiechał się, a prezes się z nimi kumplował. I co dostaliśmy w zamian???? Wstyd z Kluczborkiem i pokazanie kibicom w Grudządzu, że mają na nas wy…ne! BEZ REAKCJI KLUBU!!!
    I Ty jeszcze śmiesz zarzucać (niestety wraz z prezesem, którego dotąd bardzo wysoko ceniłem, choć za pozyskiwanie kasy mimo fatalnych wyników nadal go cenią, ale na fuzbalu się moim zdaniem nie zna!), że winni są kibice?????

    Nie @Mecza, u nas niestety przez te wszystkie lata po upadku nie spotkały się razem trzy rzeczy, które mogły razem dać awans. A może nawet dwie z tych trzech by wystarczyły. Chodzi mi o:
    – dobre warunki finansowo-organizacyjne
    – dobry prezes, który by to wykorzystał
    – dobry trener.
    Kibice są już dawno w ekstraklasie, a piłkarze…. moim zdaniem są wszędzie tacy sami. Ale ci, nasi są już zasiedziali, przegrani, zdemoralizowani, skłócenie z naszym środowiskiem, a być może i z trenerem, który jak się nie ogarnie to skończy jak Mandrysz, a nie jak Nawałka, bo do niego mu BAAAAARDZO DALEKO!
    Ich trzeba po prostu MAKSYMALNIE wy…transferować. I trzeba to było zrobić już rok temu, czego wtedy nie zrobiono i dziś za to płacimy jeszcze większym upokorzeniem!!!
    A nie kibiców jak sugerujesz.
    Pozdrawiam!

  12. Avatar photo

    Irishman

    2 czerwca 2018 at 07:32

    @Mecza, jeszcze odnośnie Nawałki. Poczytaj sobie jaki Nawałka ma stosunek do piłkarzy. On ani się nie uśmiecha, wchodząc piłkarzom w tyłki, ani nie opowiada, że będzie dla nich „katem” – zresztą on w ogóle mało udziela się medialnie – chyba, że musi. Ale za to na jego zajęciach albo na zgrupowaniach, które prowadzi panuje ŻELAZNA DYSCYPLINA! I to, plus świetny zmysł taktyczny wystarczało i na młodzież GieKsy, i na gwiazdorów w Górniku, i na gwiazdy w reprezentacji.

    A co do piłkarzy, to tak jak pisałem wszyscy są tacy sami. A to jacy są w danym klubie zależy od tego oczywiście jakie warunki im się stworzy ale też przede wszystkim na co się im pozwoli, czego się od nich wymaga!
    Ale ci nasi obecni są już tak zmanierowani i poobrażani, że choćby nie wiem co, to w Katowicach nic nie osiągną!

    I dlatego mam prośbę, a właściwie błaganie (skoro ani żądań, ani próśb kibiców klub nie spełnia) w stosunku do prezesa. Jeśli, któryś miałby zostać, to BŁAGAM, nie dłużej niż na rok. Bo i klub, i Pan z nimi przegra. A jak zostaną tu na dłużej, to będą z nimi przegrywać także Pana następcy!

  13. Avatar photo

    Fridek76

    2 czerwca 2018 at 09:20

    Brawo Irishman sama prawda. Rozbawił mnie mecza tekstem jak sie nie podoba to….
    A moze trzeba cos zrobic aby bylo lepiej a nie udawac ze jest fajnie super bo z takim podejsciem to my kolejne lata spedzimy w 1 lidze.

  14. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2018 at 09:52

    Po prostu inny punkt spojrzenia. Wszędzie są tacy sami piłkarze a u nas znowu w plecy. Przydałoby się coś ugrać czasem, jak inni. Tak naprawdę dopiero drugi sezon próbowaliśmy wywalczyć awans. Taka Teramalica mająca więcej pieniędzy chyb 4 czy 5 lat próbowała. Zapomnijcie i przestańcie używać słowa awans, nie będzie go w przyszłym sezonie. Trzeba na nowo drużynę stworzyć która będzie docierać się przez 2 lata i co rundę najsłabsze ogniwo wymieniać. Wszystko się uda jak będzie spokój i stabilizacja a nie kelejne rewolucje. Wątpię tylko czy mamy odpowiednich ludzi do zrobienie tego.Faktycznie ten awans może być na otwarcie stadionu i niech nikt nie będzie zaskoczony.

  15. Avatar photo

    Irishman

    2 czerwca 2018 at 12:07

    I z tym się mogę zgodzić tylko najpierw rewolucja i to taka, o jakiej będzie się mówić latami, a potem spokojna robota!

  16. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2018 at 13:17

    Tylko znowu kibice nie mogą wymuszać presji na prezesie, dyrektorze aby Ci robili głupie ruchy pod publikę. Przecież Cygan za bardzo słuchał głosu ludu, stąd nadal ponosimy konsekwencje. Transfery które ze zdrowym rozsądkiem nie miały nic wspólnego ale za to musiały „pokazać” że coś się robi a lud łykał.

  17. Avatar photo

    artur

    2 czerwca 2018 at 16:58

    To po co w ogóle startować w 1 lidze skoro nie gra się o awans. Wasza filozofia podcina skrzydła. Przez te 13 lat tyle słabych drużyn awansowało i do dziś grają w e-klasie a wy gadacie o ambitnych planach budowania zespołu. Przecież oni od dekady budują zespół a są pośmiewiskiem w kraju. Bronicie prezesa i zarządu a to oni odpowiadają za te lata wstydu.

  18. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2018 at 17:44

    @artur, przez dekadę w 1 lidze to GKS walczył o przetrwanie a nie o awans. Awans to tylko marzenie kibiców nie mające żadnych podstaw. Przecież przez te pierwsze 10 lat w 1 lidze myśmy drżeli o licencję na 1 ligę a co dopiero myśleć wyżej. Można mówić o przegranym awansie w okresie ostatnich dwóch lat a jeśli był przegrany trzeba zrobić rewolucję. Wydaje mi się że rewolucja to jakieś 25% szansy na awans od razu i to nie jest podcinanie skrzydeł ale realna ocena. Nawet gdyby przeszedł prywatny inwestor i powiedział, wykładam 50mln na transfery i chcę awansu tu i teraz ja bym wszystkich oszczędności na powodzenie takiej akcji nie postawił.

  19. Avatar photo

    Wojtek

    2 czerwca 2018 at 19:38

    Jeśli za miejsca od 4-6 dostaną 8mln zł to wolą zostać w 1 lidze niż zapłacić bońkowi 10 mln za licencje do ekstraklasy i tak co roku 8mln do przodu to jest biznes a kibice to ciule którzy przychodzą i wierzą w awans a ja między nimi koniec i kropka od następnego sezonu mają 2 karnety mniej mój i syna

  20. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2018 at 20:43

    @Wojtek, sam nie wiesz co piszesz. Shellu, Błażej, kosa robicie super robotę ale czasem zapominacie, że na Was spoczywa większa odpowiedzialność za słowa. Materiały są ciekawe i wyraźne ale cześć kibiców wyciąga niezrozumiałe wnioski dla siebie. Taka samo nakręcająca się spirala niechęci do klubu. Szybko z tego nie wyjdziemy. Chyba potrzebny stadion i kilka sezonów w ex, nowe pokolenie.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga