Dołącz do nas

Piłka nożna

Rafał Górak – dziękujemy!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

gorak1Emocje opadły, wróciła codzienność. Od niemal tygodnia trenerem GKS Katowice nie jest już Rafał Górak, a od niedzieli na tym stanowisku jest Kazimierz Moskal.

W tym miejscu warto pochylić się jeszcze nad byłym szkoleniowcem katowiczan. Prowadził on bowiem nasz zespół ponad dwa lata, przepracował pełne dwa sezony i kawałek trzeciego, co nie miało miejsca w przypadku ani jednego trenera GieKSy w XXI wieku.

Na początku wiązaliśmy spore nadzieje z trenerem. Pamiętając wycięcie nowotworu, niszczącego ten zespół od środka, czyli Wojciecha Stawowego, cieszyliśmy się, że przychodzi do nas młody, ambitny trener z sukcesami w niższych ligach, jak awanse z Ruchem Radzionków do coraz to wyższych klas rozgrywkowych. GieKSa wyjechała przed sezonem 2010/11 na zgrupowanie do pięknego ośrodka w Telki, gdzie w ciszy, spokoju i kapitalnych warunkach przygotowywała się do rozgrywek ligowych.

Początek sezonu, to była jednak wielka klapa. Hasło „ekstraklasa albo śmierć” skandowane przez kibiców, a nielubiane przez sztab szkoleniowy szybko zaczęło tracić na znaczeniu. W pierwszej kolejce katowiczanie przegrali bowiem u siebie z Niecieczą, zaliczając klasyczny falstart. Potem było cały czas źle – kolejny remis i to uratowany w końcówce – z Olimpią Elbląg spowodował, że mogliśmy zacząć się martwić. GKS nie potrafił wygrać meczu, ciągle remisował – w Grudziądzu (utrata gola w 89. minucie), Radzionkowie, Ząbkach czy u siebie z Flotą. W międzyczasie było odpadnięcie z Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice. Na pierwsze zwycięstwo czekaliśmy do 9. kolejki, to był pamiętny pogrom Polkowic 5:0. W kibiców i zespół wstąpił nowy duch bojowy, a trzy dni później mieliśmy na boisku i trybunach wspaniałe widowisko w meczu z Zawiszą. Mecz mimo że przegrany dalej dawał wiarę na lepszą postawę. Katowiczanie wygrali pierwszy od dawna mecz wyjazdowy – w Płocku, a pod koniec rundy było raz lepiej, raz gorzej. Kolejny dobry moment przyszedł w dwumeczu z Piastem i Sandejcą, kiedy GieKSa w tydzień zdobyła sześć punktów. No i zakończenie jesieni wygraną z Olimpią Grudziądz, dzięki czemu spokojnie oczekiwaliśmy wiosny.

Na jej inaugurację – znowu klapa, czyli porażka z Ruchem Radzionków u siebie. Później było przeciętnie, ale na szczęście udało się wygrać bardzo ważne mecze z Dolcanem, Łęczną i Polkowicami. Natomiast po remisie w Gdyni, katowiczanie zagrali kluczowy mecz w kontekście utrzymania i na dużym spokoju, będąc lepszym od rywala, pokonali Polonię Bytom 2:0. Wydawało się, że będzie tylko lepiej, tymczasem w końcówce przeżyliśmy koszmar. Mecz w Szczecinie jeszcze nie był zły i GKS go dość pechowo przegrał, ale porażki 0:3 z Piastem, a zwłaszcza u siebie z Wartą zamiast dać kibicom nadzieję na nowy sezon, tylko ją stłumiły.

Niestety kolejne rozgrywki nie miały już żadnego napompowanego balona. Sukcesem klubu było to, ze w ogóle wystartował w lidze. Zawirowania z królem, ewentualność powstania tworu KP Katowice, jedna wielka niewiadoma – to wszystko wpłynęło na to, że początek sezonu był znów nieudany. Niespodziewane porażki z Lubońskim KS w Pucharze Polski oraz ŁKS na inaugurację ligi, zwycięstwo dopiero w piątej kolejce. W końcu na właściwe tory GKS wskoczył późną jesienią, kiedy po słabym, ale zwycięskim meczu z Polonią Bytom (trener Górak uratował tym głowę) przyszły dobre spotkania i również wygrane z Sandecją i Tychami. Po tym miodzie na serce kibiców, znów przyszło lodowate otrzeźwienie, czyli porażki u siebie z Miedzią i Okocimskim. Końcówka rundy była przeciętna.

Lepiej zaczęło się dziać na wiosnę. Już w sparingach widzieliśmy, że coś w tej drużynie zaczyna się dziać. Potwierdziły to pierwsze wygrane wyjazdowe mecze z ŁKS i Wartą, a także bardzo dobre – choć przegrane – spotkanie z Cracovią. GieKSa grała, nie traciła bramek i wygrywała, nawet z przyszłym beniaminkiem ekstraklasy – Zawiszą. Zdarzały się potknięcia i jeden bardzo słaby mecz z Polonią – ale tym razem po raz pierwszy nie tylko fragment rundy, ale prawie cała wiosna jako całość wydawała nam się wielkim krokiem do przodu. W końcówce niestety co prawda opadł impet i katowiczanie przegrali z Arką i Olimpią, ale efektownie zakończyli sezon wygraną z Dolcanem.

Jak wygląda obecny sezon wszyscy wiemy. Wyniki w kratkę, ale gra raczej słaba – szczęśliwa wygrana w Pucharze Polski z Wigrami, klapa w Świnoujściu, spokojny mecz i wygrana z Sandecją, klapa z Okocimskim. W końcu bardzo emocjonujące spotkanie z Podbeskidziem i klęska w Bełchatowie. Summa summarum okazało się to na niekorzyść trenera, który został zwolniony.

W skrócie przedstawiliśmy jak wyglądały dwa ostatnie sezony i – w związku z tym – dokonania trenera Góraka. Przebija się przez to fakt, że w każdej rundzie GKS miał 1-2 dobre momenty, dobre serie z grą i wynikami, ale przez większość czasu było albo bardzo przeciętnie, albo bardzo źle. Tak naprawdę to dopiero na wiosnę tego roku zobaczyliśmy w tej drużynie pomysł, dojrzałość, dyscyplinę taktyczną i o ile zawsze poszczególni trenerzy mówili (oczywiście po stracie szans na awans już jesienią), że wiosna ma być budową zespołu, który od następnej jesieni przypuści atak na ekstraklasę, to teraz naprawdę mogliśmy mieć takie podstawy. Mała ilość straconych bramek, regularne punktowanie, realizowanie powiedzenia, że „jeśli nie możesz meczu wygrać, zremisuj go”. A jednak – początek obecnego sezonu, mimo że lepszy niż poprzednie, okazał się niezadowalający. Niby są sukcesy w postaci awansu do 1/8 finału Pucharu Polski, ale jednak gra nie porywa. A to przede wszystkim grą awans na czołowe lokaty w pierwszej lidze trzeba było wywalczyć. Prezes Wojciech Cygan uznał, że formuła się wyczerpała i trener Rafał Górak nic już więcej z tej drużyny nie wyciśnie.

W porównaniu z niektórymi innymi trenerami, Rafał Górak nie miał z kibicami jakiegoś ciężkiego życia, natomiast ostatnio spłynęła na niego olbrzymia fala krytyki w internecie. Kibice mieli dość tego, że kolejny początek sezonu i GKS traci punkty częściej niż powinien. Wiele było zastrzeżeń do samej gry. Kibice zarzucali trenerowi brak pomysłu taktycznego, niektórzy złe przygotowanie fizyczne, czy z rzeczy bardziej szczegółowych, zbyt późne zmiany w meczach. Wiele było pretensji także o wypowiedzi przedmeczowe, które niezależnie od rywala i miejsca rozegrania meczu były mocno asekuracyjne. W przeciwieństwie do tego stawiali wypowiedź trenera po meczu z Cracovią, kiedy w ostrych i szczerych słowach wypowiedział się o pasożycie zwanym ireneuszem królem. Takiego Góraka nam często brakowało, może trochę nieodpowiedzialnego w wypowiedziach, trochę bezczelnego, ale przecież takich trenerów kibice kochają. Szkoleniowiec w pewnym momencie przybrał rolę bardziej kulturalnego i kurtuazyjnego.

Mimo wszystko kibice nie zapomnieli o tym, że angażował się w GieKSę całkowicie. Niektórzy trenerzy są żegnani na Bukowej niewybrednymi okrzykami (Fornalak), inni białymi chusteczkami (Stawowy), jeszcze inni… nie są żegnani w ogóle. W przypadku Rafała Góraka na meczu z Miedzią pojawił się transparent z podziękowaniami, czegoś takiego nie było nawet od czasów Jana Żurka, nie doświadczył tego chyba nawet Adam Nawałka. Kibice pamiętają, że trener został w GieKSie w fazie przemian i dalej prowadził nasz zespół, w bardzo trudnym okresie, kiedy wiele osób mogłoby to wszystko rzucić. Dlatego mimo merytorycznych wielu zastrzeżeń, wielu krytyków trenera na forum, wypowiedziało się w tonie podziękowania za zaangażowanie i że na Bukowej zawsze będzie mile widziany. Kibice zawsze doceniają najbardziej walkę, a ta była po stronie trenera, nawet jeśli umiejętności trochę zabrakło.

My jako redakcja też będziemy szkoleniowca miło wspominać, nigdy nie odmówił rozmowy czy wywiadu, a jak kilka razy miał jakąś uwagę to merytorycznie ją przedstawił, bez obrażania się, co niestety nie jest normą w środowisku piłkarsko-trenerskim, gdzie odporność na krytykę nie jest mocną stroną.

Dlatego też jeszcze raz w imieniu wszystkich kibiców, możemy śmiało powiedzieć: Rafał Górak dziękujemy!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    rudi

    28 sierpnia 2013 at 20:55

    Życzę trenerowi powodzenia . Dziękując mu że prowadził GieKSe w trudnych czasach .
    I moim zdanim identyfikował się z GKS-em .

    Siła Kato1964

  2. Avatar photo

    Luke Skywalker

    28 sierpnia 2013 at 23:38

    Miło będziemy wspominać trenera Góraka. Shellu może jeszcze jakiś gest do niego i zaprosić go na Bukową na luźną rozmowę?

  3. Avatar photo

    Igor

    29 sierpnia 2013 at 15:39

    Powodzenia w dalszej pracy panie trenerze. Dziękujemy za zaangażowanie!

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga