Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Przegrane widowisko w Ostródzie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ostatnie spotkanie w 2. lidze rozegraliśmy w sobotę 12 czerwca 2021 roku. Naszym przeciwnikiem był Sokół Ostróda, który przed meczem był już pewny utrzymania. Wszystko wskazywało na dobre widowisko czysto piłkarskie, ponieważ żaden z zespołów nie miał możliwości ugrać nic więcej w tych rozgrywkach.

Trener Górak zdecydował się praktycznie na żelazną ekipę, która wykonała plan awansu. Brakowało Jaroszka, który pauzował za kartki i Kozłowskiego, którego trener nie zabrał ze sobą na ten ostatni mecz wyjazdowy. Doskonale rozpoczął się dla GieKSy mecz. Długo rozgrywaliśmy piłkę, aż w końcu Sanocki na lewej stronie dostał dobre podanie i po przełożeniu piłki na lewą nogę dośrodkował idealnie na nogę wbiegającego na długi słupek Woźniaka, któremu nie pozostało nic innego, jak posłać futbolówkę do siatki. Sokół odpowiadał kontrami, aż w końcu wyrównał z rzutu wolnego. Kapitalnym uderzeniem w 29. minucie popisał się Dawid Wolny, a Patryk Królczyk jedynie mógł odprowadzić piłkę wzrokiem.

Na drugą połowę trener Górak dokonał jednej zmiany – Patryk Szwedzik zastąpił Arkadiusza Woźniaka. Świetnie zagrała GieKSa od początku, a po dobrej kontrze Adrian Błąd strzelił fantastyczną bramkę zza pola karnego po długim rogu w okienko. Nic nie zapowiadało tego, że parę minut później Sokół zdominuje to spotkanie. W 67. minucie Dobosz świetnie znalazł się w polu karnym i dobił do pustej bramki strzał w słupek kolegi z drużyny. Parę minut później gola na wagę zwycięstwa dał gospodarzom Karol Żwir po świetnym dograniu z lewej strony. Nasza drużyna została w tej sytuacji ograna w sposób książkowy. Do końca spotkania na boisku dominował Sokół i zasłużenie wygrał to spotkanie.

12.06.2021, Ostróda
Sokół Ostróda – GKS Katowice 3:2 (1:1)
Bramki: Wolny (29), Dobosz (66), Żwir (73) – Woźniak (3), Błąd (49).
Sokół Ostróda: Niezgoda – Wicki, Dobosz, Brzuzy (77. Rugowski), Żwir, Siemaszko (65. Czajkowski), Zalewski, Więcek (90. Mozler), Maj, Zimmer, Wolny (66. Okuniewicz).
GKS Katowice: Królczyk – Grychtolik, Jędrych, Janiszewski (79. Broda), Pavlas – Kościelniak, Figiel (79. Wojciechowski), Urynowicz (66. Rogala), Błąd (65. Gałecki), Sanocki – Woźniak (46. Szwedzik).
Żółte kartki: Dobosz – Pavlas, Urynowicz, Broda.
Sędzia: Karol Iwanowicz.



13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    szmato

    12 czerwca 2021 at 14:06

    Awans jest, ale 10 porażek też… Uważam, że z Górakiem nic nie ugramy w 1. lidze, czas pomyśleć o jakimś lepszym trenerze

    • Avatar photo

      Roh

      12 czerwca 2021 at 14:57

      10 porażek, a zobacz ile szczesliwych i wymeczonych zwyciestw. Szczeście Góraka to że Chojniczanka zagrała słaby mecz z GKS po którym trener stracil prace, to samo Slal Rzeszów, dzisiaj 0-2 z rezewami Lecha. Jeżeli zostawia Goraka to czeka GieKSe ciezka walka o utrzymanie.

  2. Avatar photo

    Roh

    12 czerwca 2021 at 14:10

    Nigdy nie byłem i dalej, mimo awansu, nie jestem przekonany do Góraka. To jest słaby trener. Jeżeli GKS chce grać dłużej niż rok w 1 lidze to zatrudnić Brehmera i to szybko póki jest wolny. To najlepsza opcja.

  3. Avatar photo

    3kolory

    12 czerwca 2021 at 15:29

    Tak tak Brehmer to pewnie wspaniały trener z wieloma sukcesami
    Tylko Brehmer !!!…ja pierdole

    • Avatar photo

      Roh

      12 czerwca 2021 at 15:43

      A jaki trener z sukcesami przyjdzie do GKS? Żaden. Brehmer to chłop stąd, trener z takimi wymaganiami finansowymi, na ktore GKS może sobie pozwolić. Był asystentem Kosticza w Pogoni, na pewno dużo się od niego nauczyl. Półtora roku temu przejął zdewastowana i walcząca o utrzymanie Odre, ktora byla blisko spadku. Utrzymał ja. W tym roku Odra byla w czubie tabeli i biła się o awanas. Brehmera zwolniono z Odry nie za slabe wyniki tylko nie za to ze nie dogadywal się z zarzadem. Dla mnie to najlepszy traner dla GisKSy który gwarantuje dobra jakość druzyny.

  4. Avatar photo

    Ino GieKSa

    12 czerwca 2021 at 17:22

    Roh mosz browara u mnie za ostatni wpis świnto prowda

  5. Avatar photo

    ja

    12 czerwca 2021 at 20:04

    Dajmy Gorakowi popracować ja bym to nie zwalnia tylko zrobił dobre wzmocnienia i to wzmocnienia A nie uzupełnienie składu

  6. Avatar photo

    GKS Siemce

    12 czerwca 2021 at 22:31

    Jak zawsze biadolenie!!! Jak zrobiliśmy awans to było parę wpisów i to wszystko a jak przegrywamy mecz o nic to już się wszyscy uruchamiają trochę pokory i szacunku a od ciebie Roh to trąci jakimś niebieskim gów… m

    • Avatar photo

      Roh

      13 czerwca 2021 at 00:49

      Jak ktoś merytorycznie dyskutuje i próbuje dawac jakieś rady to zaraz mu się zarzuca ze jest smrodem. Dobra kurwa niech zostawia tego trenerskiego amatora. Tylko nie miej w przyszłym sezonie pretensji ze w Sosnowcu 3-0 przrgrywaja. A ja to już stad znikam. Odezwe sie za pare miesiecy i pogadamy.

  7. Avatar photo

    Lizak

    12 czerwca 2021 at 23:21

    Poczekajmy kilka dni, po euro będzie Sousa wolny to go brać do GieKSy

  8. Avatar photo

    potf

    13 czerwca 2021 at 14:34

    Ja wiem, że mecz z Sokołem Ostróda już nic nie zmieniał, ale jednak wypadało go nie przegrać…

    AWANS JEST NASZ!

  9. Avatar photo

    Kato

    13 czerwca 2021 at 16:10

    Ten mecz można była grać innym składem. Przegrana była by wkalkulowana bo i nic by nie zmieniła a i inni by pograli.
    Kto wie może by nawet wygrali.
    Teraz moc pracy i naprawdę przemyślanych decyzji. Czekam na ogłoszenie celu na przyszły sezon, bo po tym sezonie wyszło na plus i planowana 2-latka powrotu się sprawdziła. Można gratulować dotrzymania założeń, choć było niezwykle nerwowo.
    Na szczęście udało się wyrwać z tej 2ligi i będzie ciężko ale tak należało i brawa za okazanie umiejętności w najważniejszych meczach.
    Czekam na następny sezon i wiarę w walkę naszej drużyny.
    Oby przygotowanie, założenia a następnie walka o te cele dały nam dużo radości i pozwoliły nam w pełni cieszyć się z kibicowania GieKSie.

  10. Avatar photo

    patryk

    13 czerwca 2021 at 17:56

    Też uważam że gorak to kiepski trener i nalezy mu podziekowac i szukac kogos sensownego

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga