Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Michał Fidziukiewicz

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przed nami już drugi w tym tygodniu mecz przeciwko Stali Stalowa Wola. Z tej okazji przyjrzymy się zawodnikowi, który już nie raz w przeszłości dał się nam we znaki, czyli napastnikowi „Stalówki – Michałowi Fidziukiewiczowi. Ten wychowanek Jagiellonii Białystok jeszcze nigdy nie zaznał smaku porażki, grając przeciwko GieKSie.

Urodzony na Podlasiu napastnik przed aktualnie trwającym sezonem trafił do Stali Stalowa Wola z Olimpii Elbląg, dla której w poprzedniej kampanii ligowej zdobył 5 bramek i zanotował 2 asysty. W barwach zespołu z Podkarpacia zagrał jak dotąd we wszystkich 15 spotkaniach w tym sezonie, ale jego forma, jak i całego zespołu Stali jest daleka od ideału. Zaledwie trzy bramki w lidze i dwie w Pucharze Polski składają się na jego ogólny bilans w powoli dobiegającej końca rundzie jesiennej. Aktualne statystyki chwały z pewnością mu jako napastnikowi nie przynoszą, ale w przeszłości bywało zdecydowanie lepiej…

Szybki debiut w Ekstraklasie

Michał Fidziukiewicz bardzo szybko dostał szansę na debiut w Ekstraklasie, bo już w wieku 17 lat. 17 sierpnia 2008 roku w 2. kolejce sezonu 2008/09, prowadzący wtedy Jagiellonię Białystok Michał Probierz zaufał młodemu napastnikowi i wystawił go w pierwszym składzie obok Ensara Arifovica w formacji ataku na mecz u siebie z Lechem Poznań. ”Kolejorz m.in. z Robertem Lewandowskim w składzie wygrał gładko tamto spotkanie 3:0, a Fidziukiewicz został zmieniony w 63. minucie przez Damira Kojasevica. Po swoim premierowym występie w Ekstraklasie na kolejną szansę przyszło wychowankowi Jagielloni czekać aż 15 spotkań, kiedy to wszedł na ostatni kwadrans w przegranym wyjazdowym meczu z Górnikiem Zabrze (0:1). Dostał jeszcze później kilka szans od trenera Probierza, głównie w końcówkach spotkań, ale bez większego rezultatu. Wspomniany sezon zakończył z zerowym dorobkiem bramkowym i rozegranymi łącznie 118 minutami w 8 ligowych występach. W kolejnych 4 sezonach udało mu się do tego dorobku dorzucić jeszcze 2 spotkania i jego licznik meczów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce stanął na 10 i do dziś pozostaje bez zmian. Szansa, by ten dorobek jeszcze poprawić, jest już raczej dla Fidziukiewicza mało realna.

Dobre dwa lata w Belgii

Znudzony ciągłymi wypożyczeniami go przez Jagiellonię do innych klubów m.in. takich jak Ruch Wysokie Mazowieckie czy Gryf Wejherowo, postanowił po zakończonym sezonie 2012/13 rozwiązać kontrakt ze swoim macierzystym klubem. Po nieudanych testach w Górniku Łęczna, napastnik zdecydował się poszukać piłkarskiego szczęścia za granicą. Fidziukiewicz zakotwiczył w belgijskim trzecioligowcu Koninklijke Bocholter VV. Klub z małego miasteczka w Limburgii blisko granicy z Holandią miał się wkrótce okazać dla niego prawdziwym zbawieniem. Pomimo nieznajomości języka Fidziukiewicz błyskawicznie wkomponował się w swój nowy zespół i zaczął strzelać bramki jak na zawołanie. Już w swoim premierowym meczu na belgijskiej ziemi przeciwko Royal Sprimont Comblain Sport dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, czym bardzo przyczynił się do wygranej jego drużyny 4:1. W pierwszym roku w klubie z Bocholt zdobył 18 bramek, a jego klub zajął 7 miejsce, minimalnie przegrywając walkę z Union Saint-Gilloise o lokatę dającą prawo gry w barażach o awans do drugiej ligi. Kolejny sezon był dla Michała Fidziukiewicza równie udany, a jego skuteczność w dalszym ciągu utrzymywała się na wysokim poziomie. Tym razem rozgrywki zakończył z 16 golami na koncie, a jego zespół poprawił rezultat z wcześniejszego roku i uplasował się na 5 lokacie. Po zakończeniu drugiego sezonu w barwach klubu z Bocholt polski napastnik otrzymał ofertę z drugoligowego KSV Roeselare, ale ostatecznie transfer zakończył się fiaskiem i Fidziukiewicz wrócił do kraju.

Mecze przeciwko GieKSie

Tak jak wspomniałem na wstępie ,Michał Fidziukiewicz jeszcze ani razu w swojej karierze nie przegrał meczu rozgrywanego przeciwko GieKSie. Wliczając środowe spotkanie pucharowe, takich rywalizacji było już sześć. Jak wygodnym przeciwnikiem dla wychowanka Jagiellonii jest GKS, świadczy także fakt, że strzelił nam w tych meczach 3 bramki. Z pewnością najbardziej z tych wszystkich spotkań w pamięci zapadła mi końcówka meczu w Sosnowcu w 2015 roku, kiedy GieKSa po golu Leimonasa w 83. minucie gry była bardzo blisko zainkasowania kompletu punktów, ale ostatecznie po dwóch golach Fidziukiewicza przegrała 1:2. Bramki z tego spotkania można zobaczyć tutaj:

.
Historia spotkań Fidziukiewicza przeciwko GieKSie:

2015/16
GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 0:1 (82 minuty)
Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 2:1 (90 minut i 2 gole)

2016/17
Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 1:0 (76 minut i gol)

2017/18
GKS Tychy – GKS Katowice 1:0 (cały mecz na ławce rezerwowych)
GKS Katowice – GKS Tychy 1:2 (cały mecz na ławce rezerwowych)

2019/20
Stal Stalowa Wola – GKS Katowice 1:1 karne 4:3 (120 minut + niestrzelony karny)

Jak będzie w sobotę na Bukowej? Czy dobra passa Fidziukiewicza w meczach z nami w końcu zostanie przerwana? Mam nadzieję, że limit szczęścia w meczach z GieKSą ten zawodnik już wykorzystał i tym razem z Katowic nie wywiezie ze swoją drużyną ani jednego punktu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga