Dołącz do nas

Felietony

Schowani za barierą żenady…

Avatar photo

Opublikowany

dnia


Powiedzielibyśmy, że to już przechodzi ludzkie pojęcia, że się nie mieści się to wszystko w pale, że mamy sabotażystów itd. Ale czy to już nie jest zdarta płyta? Czy już nie pisaliśmy o tym tysiąc razy?…

Wydawało nam się wiosną, że większych pajaców na boisku mieć już nie będziemy, a spartaczona szansa na awans to jest szczyt i apogeum kompromitacji, jakie mogą wystąpić na Bukowej. Niestety pomyliliśmy się. To co się dzieje teraz to już nie tylko kontynuacja, ale wręcz doszlifowywanie do perfekcji piłkarskiego dna, tak głębokiego, jakie tylko da się osiągnąć. Zobaczcie – na wiosnę przegrywaliśmy u siebie prawie wszystko co leci. Ale przynajmniej z Miedzią, Podbeskidziem czy Sandecją. A co mamy teraz? Klęski z takimi „potentatami” jak Pogoń Siedlce i Puszcza Niepołomice…

W obu spotkaniach GKS prowadzi 1:0 i w obu przypadkach te barany nie umieją nawet utrzymać remisu. Dodatkowo grają taką padakę, że oczy i zęby bolą. Nie da się na to patrzeć bez odruchu wymiotnego.

Marketing spierdzielony, PR spierdzielony, kibiców przychodzi coraz mniej. Ta banda udająca piłkarzy po prostu robi wszystko, żeby sabotować wszystko inne – co dobre – w naszym klubie. Ja naprawdę współczuję wszystkim pracownikom administracji czy mediów klubowych, że muszą dzielić firmę z takimi patałachami. Ja bym się wstydził i chyba bym zmienił robotę, bo nie chciałbym swoim nazwiskiem firmować takiego gówna.

Niektórzy kibice zarzucają nam, że jedziemy po piłkarzach, czasem trenerze, a oszczędzamy prezesa. Niestety i tutaj nasza dobra wola się za chwilę skończy. Jeśli jeszcze przez jakiś czas będziemy oglądać takie piłkarskie dno, a prezes nie będzie potrafił walnąć pięścią w stół (tak jak nie potrafił na wiosnę), to będzie dowód na to, że i z nim coś jest nie tak. Jeśli faktycznie jest tak, że atrakcyjnym klubem jesteśmy w dzisiejszych czasach już tylko dla piłkarskich odrzutów (bo taki jest efekt wszystkich transferowych zaciągów), to rolą prezesa jest jednak reagować w momencie, kiedy postawa jest więcej niż skandaliczna.

Ileż jeszcze mamy tolerować to klepanie się po dupie? Za chwilę może się okazać, że ta banda SPUŚCI NAS DO DRUGIEJ LIGI. Czas więc dla Wojciecha Cygana na interwencję. Może jeszcze nie teraz, może nie dzisiaj. Ale jeśli dostaniemy wpierdol od Rakowa (co jest bardzo prawdopodobne), a potem mamy w perspektywie Chojnice i Odrę Opole, to czas na zdecydowane ruchy, a nie tolerowanie tej błazenady.

Pozytywne jest to, że zatrudnili trenera mentalnego, oczywiście po pierwszym spotkaniu nie można liczyć na efekty. Ale trener mentalny może pomóc co najwyżej w odblokowaniu pewnych kwestii, ale nie jego rolą jest wytłumaczenie takiemu Mokwie, że jak przeciwnik wbiega w pole karne w celu strzelenia gola, to wypadałoby pobiec za nim, a nie stać jak te głupie cielę i się gapić. Nie rolą trenera mentalnego jest wytłumaczenie Kulińskiemu, że jak rywal jest za nim, to nie oznacza, że zostanie tam na wieki wieków amen. Dlaczego coraz to kolejne tabuny piłkarzy, które przychodzą do nas muszą się wyróżniać tak skrajnym odpuszczeniem przeciwników, którzy z uśmiechem na ustach strzelają gole? Ludzie nerwy tracą, żeby oglądać takiego jednego z drugim opierdalacza. Odechciewa się wszystkiego…

Po Pogoni była wizyta pod szatnią i spotkanie z kibicami w tygodniu. Jak widać ambicji starczyło tylko na jeden mecz, w Legnicy. Z Puszczą na 20 minut. Potem oglądaliśmy dobrze znany poziom z całego tego koszmarnego roku. Kibice piszą o „walce”. Ale co po tej „walce” skoro nie było jej w momencie tracenia goli?

I czas już chyba o tym powiedzieć głośno, ale najprawdopodobniej zrezygnujemy z kilku kategorii w Złotych Bukach w tym roku. Zabawa w wybieranie Piłkarza Roku byłaby przecież pluciem kibicom w twarz, ale tym razem już nie przez piłkarzy, tylko przez nas. To byłby taki Grudziądz w naszym wykonaniu.

Wczoraj w sumie taki Grudziądz trochę mieliśmy, w wykonaniu klubu. Postawienie barierek przed szatnią to naprawdę tak głupia i żenująca zagrywka, która jedyne co spowodowała to wzrost wkurwienia u kibiców już przed meczem. Kto wpadł na taki pomysł, kto zatwierdził, kto nie zaprotestował? Nie wiemy. W każdym razie hasło „Cała GieKSa razem” w takich momentach coraz bardziej nadaje się na śmietnik. Piłkarze już i tak robią wszystko, żeby nie miało racji bytu, ale takimi działaniami, jak te barierki zaognia się niepotrzebnie już i tak napiętą do granic możliwości atmosferę.

Swoją drogą, jak widać wiara klubu w piłkarzy też jest „ogromna”. Nie krytykujemy. Bo to przecież prawdopodobnie raczej rzetelna ocena możliwości szatni. Czyli rozsądne założenie, że ta ekipa przegra u siebie z Puszczą Niepołomice. Co już samo w sobie brzmi strasznie.

Trener Piotr Mandrysz pogubiony totalnie i załamany na konferencji. Najpierw mówi z wyrzutem, że po stracie gola na 1:1 „znowu ruszyli do ataku”, by potem powiedzieć, że trzeba było bardziej zaatakować. Po jego minie można wyczytać „po co ja tu przyszedłem?”. Można się zastanawiać, czy on w ogóle wierzy w tę drużynę… Bo pomysłu na razie nie ma.

Jesteśmy zdruzgotani. Wiosną miał być awans i ekstraklasa, a teraz jest dół tabeli, trzy porażki w czterech meczach, dwie kompromitacje u siebie z drużynami niżej notowanymi.

Oni nie zasługują na jeden pozytywny okrzyk dopingu… I mam nadzieję, że ten doping pojawi się już tylko wtedy, kiedy oni sobie na niego zapracują…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

10 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

10 komentarzy

  1. Avatar photo

    bce

    12 sierpnia 2017 at 11:18

    Ku.. w trybie awaryjnym ściągać młodzież z Zabrza i Ostrawy co mają ambicje!!! Może wtedy będzie miał trener Mandrysz materiał do grania. K… gdzie jest skauting klubowy? Motała wy… .

  2. Avatar photo

    rise

    12 sierpnia 2017 at 11:43

    MOTAŁA WON!!!

  3. Avatar photo

    Dino

    12 sierpnia 2017 at 12:56

    @bce. Z zabrza??? Po jaki ch.. od nich? Na „wspolpracy” z nimi nigdy dobrze nie wyszlismy i pewnie nie wyjdziemy.

    Ryba psuje sie od glowy. Dziesiatki pilkarzy i kilku trenerow sie u nas przewinelo i dno. A Cygan siedzi i zawija…

  4. Avatar photo

    furti

    12 sierpnia 2017 at 13:48

    krupa pociago za sznurki wszyscy nos robia w chuja, stadionu nie bydzie. zajebac dwoch dla zasady.

  5. Avatar photo

    UK

    12 sierpnia 2017 at 17:47

    Cygan ty jebany frajerze nic nie potrafisz wykrzesac z tych lachociagow w koszulkach Gieksy?

  6. Avatar photo

    antyGrzyb

    12 sierpnia 2017 at 19:45

    Mandrysz wez se tych swoich WYBRANCÓW i wypierdalaj a Jojko niech weżmie młodzików i tych którym Mandrysz nie dał szans bo jest tam sporo fajnych i obiecujacych zawodników

  7. Avatar photo

    Ren

    12 sierpnia 2017 at 20:42

    Niestety Cygana osobiście zwolnić nie możemy, ale możemy zwolnić w przyszłym roku jego szefa. Krupa nie zrobił w Katowicach absolutnie nic sensownego oprócz usługiwania deweloperom. W przyszłym roku Krupa powinien zostać przez nas zwolniony. Każdy ma swój głoś. Jak zwolnimy szefa Cygana, to i Cygan w konsekwencji poleci, a ostatecznym winowajcom całej sytuacji jest właśnie Krupa, bo to on jest na szczycie tej drabinki zarządzania. Krupa won!

  8. Avatar photo

    tomek

    12 sierpnia 2017 at 22:57

    Ren w pelni sie z toba zgadzam. Trzeba zrobic demostracje pod um z kilku tysiecy ludzi pod haslem ciamajda wypad i bedzie skutek. Wtbory swoja droga

  9. Avatar photo

    Dziadek

    14 sierpnia 2017 at 00:53

    Ren i Tomek, macie rację. Cygana trzyma rządząca od 20 lat sitwa. Na zasadzie mierny ale wierny. Nawet nie potrafił dotrzymać obietnicy, bo co z tego, że złożył dymisję a miasto jej nie przyjęło? Miał odejść i gdyby chciał, to by odszedł. No i mamy powtórkę kiepskiego filmu. Ludzi mało, ale ludzie nie są ślepi. Wiele ekim wymienia pół składu przy mniejszym budżecie i drużyna gra po 2 miesiącach, że przyjemnie popatrzeć…

  10. Avatar photo

    MARCIN

    14 sierpnia 2017 at 16:57

    A po co miał Cygan odchodzić jak ma pełne poparcie miasta i jeszcze jak nie przyjęli jego wypowiedzenia to już w ogóle siedzi cicho bo kaska napewno fajna, rok po roku leci, wie że ma zero pojęcia o Prezesurze ale siedzi cicho i się ino głupio uśmiecha bo nie może w to uwierzyć ..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga