Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Efektowne zwycięstwo GKS-u w Spodku odbiło się szerokim echem w mediach elektronicznych. Oby jak najczęściej można było czytać takie laurki. Warto również odnotować komentarze dotyczące kwestii – gdzie powinien grać siatkarski GKS? – Ton tych podsumowań nie pozostawia żadnych wątpliwości, więc mamy nadzieję, że nasi decydenci klubowi wezmą je mocno do siebie!

 

katowickisport.pl – Bez niespodzianki w Spodku. GieKSa ogrywa BBTS

Siatkarze GKS-u Katowice w 19. kolejce PlusLigi nie mieli żadnych problemów z pokonaniem ekipy z Bielska-Białej. Podopieczni Piotra Gruszki nie stracili w tym spotkaniu żadnego seta. Mekka rodzimej siatki powoli wpisuje się w sportowy życiorys siatkarzy GKS. Hala nieco wcześniej złotymi zgłoskami zapisała się CV ich trenera Piotra Gruszki, który już teraz może ze spokojem powiedzieć, że zadanie zostało wykonane z nawiązką. A przecież do końca sezonu pozostało jeszcze wiele meczów. Tym razem katowiczanie wyciągnęli wnioski z poprzedniego meczu z Lotosem Treflem Gdańsk. Wówczas również dość łatwo wygrali dwa sety i ze spokojem udali się na 10-minutową przerwę. A po niej rozpoczęły się poważne problemy. Tym razem koncentracja została utrzymana do samego końca i obyło się bez większych problemów.  (…)

katowickisport.pl  – Bartłomiej Mariański: Z pochwałami poczekajmy!

(…)  Czy już zadomowiliście się w „Spodku”?
– Oj, tak! To fantastyczne miejsce i świetnie było tutaj przebywać ponad tydzień. Teraz z żalem go opuszczamy i powracamy do Szopienic, gdzie przyjdzie nam rozgrywać kolejne mecze. I znów z utęsknieniem będziemy czekać na powrót do „Spodka”. Mam cichą nadzieję, że kibice o nas nie zapomną i będą nas tak wspierać, jak robili to w ostatnich dwóch meczach w tej hali. Dobrze się w niej czujemy. Chcemy się wracać…
Zagrywka to główne źródło sukcesu?
– W dużej mierze właśnie ona przyczyniła się do tak okazałej wygranej. Niemniej dobrze sobie radziliśmy również w ataku, bo kończyliśmy wszystkie piłki przyjęte nieco dalej od siatki. Ale i w odniesieniu do pozostałych elementów trudno narzekać.
Czy rywal was czymś zaskoczył?
– Mieliśmy bielską drużynę dobrze rozpisaną, więc o żadnym elemencie zaskoczenia nie mogło być mowy. Bielszczanie atakowali tam, gdzie się spodziewaliśmy i taktycznie mieliśmy wszystko perfekcyjnie rozpracowane. Innymi słowy – rywal był przewidywalny.
Wszyscy dookoła komplementują GKS. To chyba miłe uczucie?
– To prawda, że słyszymy wiele ciepłych słów pod naszym adresem. Wszyscy podkreślają waleczność i kolektyw, jaki się stworzył. U nas nie ma gwiazd światowego formatu, a podejmujemy walkę z wyżej notowanymi rywalami i zdobywamy punkty. Jednak z pochwałami poczekajmy do maja, kiedy zakończy się sezon i dopiero wówczas będziemy mogli powiedzieć: tak, wykonaliśmy fajną pracę i mamy powody do satysfakcji.

 

katowickisport.pl  – Piotr Gruszka: „Spodek” jeszcze odleci za sprawą „GieKSy”

Trzeci mecz w „Spodku” i druga wygrana, która przyszła chyba nadspodziewanie łatwo.
– Rywal wygrał w Rzeszowie oraz dwukrotnie z Radomiem, więc mogliśmy się spodziewać trudnej przeprawy. Zespół z Bielska-Białej dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi i tak naprawdę gra na trzech atakujących. Ta drużyna dobrze funkcjonuje, gdy zagrywa i właśnie tak było w pierwszym secie. Byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania, rywali mieliśmy odpowiednio „rozpisanych” i konsekwentnie realizowaliśmy założenia taktyczne. Z tyłu również dobrze się prezentowaliśmy. Wiedzieliśmy, gdzie przeciwnicy skierują piłkę. No i były tego efekty. Mnie przede wszystkim cieszy spokój, jaki towarzyszył naszej grze. To chyba niezły znak przed kolejnymi występami.
Zdążyliście już się przyzwyczaić do „Spodka”, a tymczasem znów was czeka przeprowadzka. Żal?
– I to jeszcze jak… Kibiców z każdym meczem nam przybywało, a przecież nie graliśmy z topowymi zespołami. Zawsze powtarzałem, że „Spodek” od początku sezonu powinien być naszą halą. Niestety, znów przeprowadzamy się do Szopienic, ale przecież nie my decydujemy o tym, czy będziemy grali w „Spodku”. To obiekt magiczny. Wiem co mówię, bo doświadczyłem tego na własnej skórze. Teraz cieszę się, że ta hala wpisuje się w sportowy życiorys siatkarzy GKS-u. Ktoś kiedyś powiedział czy napisał, że „Spodek” odleciał i chciałbym, żeby ta historia się powtórzyła przy współudziale naszego zespołu. Wierzę, że to kiedyś nastąpi!
Od jakiegoś czasu jest pan wymieniany w gronie potencjalnych asystentów trenera reprezentacji Polski…
– Rzeczywiście jest coś na rzeczy, ale w tej kwestii muszę się spotkać z działaczami związku. Na razie nie mieliśmy okazji porozmawiać, ale podejrzewam, że niebawem do tego dojdzie. Potem zobaczymy, co się wydarzy. Na razie rozmawiałem ze wszystkimi kandydatami, którzy są przymierzani do pracy z kadrą. Chciałem poznać ich plany oraz wizję. Zobaczymy, jak się to wszystko skończy. Na razie jestem mocno zaabsorbowany sezonem ligowym. To jest mój priorytet.

siatka.org –PL: Pewny triumf GKS-u w Spodku

W trzech setach siatkarze GKS-u Katowice rozprawili się z zespołem z Bielska-Białej. Podopieczni Piotra Gruszki i tak byli dosyć gościnni, wysoko (do 13) wygrywając jedynie w ostatniej partii. W pierwszych dwóch, chociaż potrafili zbudować sobie sporą przewagę, pozwalali rywalom na odrabianie strat. BBTS nękał swoją zagrywką Tomasz Kalembka, który w całym meczu zapisał na swoim koncie aż 7 asów serwisowych. Nagroda MVP powędrowała jednak w ręce atakującego ekipy beniaminka, Karola Butryna.  (…)
W trzeciej partii trener Chudik dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Na boisku od początku pojawili się Adam Bartos, Mariusz Gaca i Kamil Kwasowski. Znów jednak lepsze otwarcie zaliczyli gospodarze. Punktowy blok Tomasza Kalembki dał im wynik 5:2. Po raz kolejny zresztą pojawienie się tego zawodnika w polu zagrywki zupełnie rozmontowało przeciwnika. Nawet kiedy bielszczanie przyjmowali jego zagrywkę, byli zatrzymywani blokiem, jak chociażby Bartosz Janeczek (10:4). Trzeci set przebiegał zdecydowanie pod dyktando siatkarzy Piotra Gruszki. W ataku dobrze prezentowali się na tym etapie Karol Butryn i Bartłomiej Krulicki. Nie zawodził również Kapelus, po jego ataku zrobiło się już 19:12. Nękał też rywali Kalembka, który pojawił się na zagrywce i posłał dwa kolejne asy. A wcale nie był to koniec, środkowy GKS-u pozwolił jeszcze trenerowi bielszczan wziąć przerwę i dołożył kolejnego. Po dotknięciu siatki przez Pawła Gryca gospodarze mieli piłkę meczową, którą wykorzystał Sergiej Kapelus.  (…)

 

polsatsport.pl – PlusLiga: Asy w Spodku! GKS rozgromił BBTS

W spotkaniu 19. kolejki PlusLigi siatkarze GKS Katowice wygrali z BBTS Bielsko-Biała 3:0. Bohaterem spotkania był środkowy Tomasz Kalembka, który zniszczył rywali zagrywkami. Premierowa odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia podopiecznych Piotra Gruszki. Po trzech asach serwisowych Tomasza Kalembki katowiczanie prowadzili 7:2. Kolejny punkt zagrywką dorzucił Serhiy Kapelus (10:4), a w środkowej części seta skutecznie grający gospodarze stworzyli sobie komfortową przewagę (15:8). Gdy wydawało się, że bez większych emocji dokończą tę partię, przyjezdni ruszyli do odrabiania strat. Wygrali kilka akcji z rzędu, później popisali się kolejną serią i wyrównali stan seta na 18:18. Rozpoczęła się zacięta walka punkt za punkt; w końcówce znów inicjatywę odzyskali gospodarze, a dwie decydujące akcje skutecznymi atakami zakończył Kapelus.  (…)

sportowefakty.wp.pl – GKS – BBTS: Tomasz Kalembka asem tygodnia! Bielszczanie bezradni w Spodku

Katowicki GKS nie miał większych problemów z BBTS-em Bielsko-Biała, męczącym się zarówno ze swoimi słabościami, jak i kąśliwymi zagrywkami środkowego Tomasza Kalembki. Gospodarze zwyciężyli 3:0.  (…)  Ukrainiec wiódł prym w swojej ekipie także na starcie seta numer dwa, natomiast jego koledzy nieco falowali, zwłaszcza w zagrywce, co tylko dodawało rywalom kolejnych punktów. Zespół GKS na pewno był skuteczniejszy w wideoweryfikacji; po jednej z nich zaczęła się punktowa seria gospodarzy, która pozwoliła im na osiągnięcie wyniku 16:12. Do tego w zespole Rastislava Chudika przestał punktować najpewniejszy punkt ofensywy, czyli Janeczek i od tego momentu set zmierzał nieuchronnie ku końcowi na rzecz katowiczan. Jedyną rzeczą, która mogła uratować coraz rozpaczliwiej broniących się graczy BBTS, była dekoncentracja rywala i faktycznie, trener Gruszka musiał przy stanie 24:21 upominać swoich zawodników, by poważniej podchodzili do decydujących akcji. W końcu obie ekipy zeszły do szatni po zagrywce Adama Bartosa w siatkę.  (…)

 

sportowefakty.wp.pl – Spodek potrzebny dla rozwoju siatkówki w Katowicach. „Tutaj czujemy atmosferę”

Pojedynek z BBTS-em Bielsko-Biała był dla siatkarzy GKS-u Katowice trzecim, jakim w sezonie 2016/2017 rozegrali w hali „Spodek”. Panująca w jego trakcie atmosfera pokazała, że w stolicy Górnego Śląska
wyczuwalne jest pragnienie wielkiej siatkówki. (…)
– Znajdujemy się w momencie, w którym musimy przekonać do siebie jak największą liczbę fanów i sponsorów, by móc nadal się rozwijać. W Spodku gra nam się zupełnie inaczej niż w Szopienicach. Tutaj czujemy atmosferę miasta i wsparcie kibiców. Wolelibyśmy cały czas w nim występować, ale nie mamy mocy decyzyjnej. Kto wie, może w kolejnym sezonie to się uda. Byłaby to bardzo istotna zmiana – skomentował Marco Falaschi, kapitan GKS-u. Na chwilę obecną wiadomo jednak jedynie tyle, że do końca sezonu 2016/2017 katowiczanie stoczą w hali zwanej popularnie „Mekką polskiej siatkówki” jeszcze dwa pojedynki: z Jastrzębskim Węglem (28 marca) i jeden mecz fazy play-off (9 lub 19 kwietnia). W dużej mierze wynika to z ograniczonej dostępności obiektu.  (…)
– Wzloty i upadki się zdarzają, ponieważ jesteśmy nowym zespołem. Wielu zawodników musi przyzwyczaić się do innego rozegrania, ponieważ prezentuję zupełnie inny styl niż Maciej Fijałek, który zazwyczaj odpowiadał za kreowanie gry w poprzednim sezonie. Staram się jednak pomagać jak mogę i myślę, że znajdujemy się w naprawdę dobrym położeniu – dodał Falaschi. Włoski rozgrywający uczciwie natomiast przyznał, że nie nawiązał jeszcze oczekiwanej nici porozumienia ze wszystkimi kolegami. Widzi pole do poprawy między innymi przy współpracy ze środkowym Tomaszem Kalembką, jednym z bohaterów spotkania przeciwko BBTS-owi, ze względu na świetną postawę w polu zagrywki. (…)
– Ta sytuacja miała miejsce już nie po raz pierwszy. Niedociągnięcia zdarzały się nam również podczas treningów. Z pewnością niejednokrotnie wina leżała po mojej stronie. Inna sprawa jest taka, że nie mieliśmy zbyt wielu okazji do trenowania w Spodku. Odnalezienie się w tej hali wcale nie jest takie łatwe, ponieważ w Szopienicach wszystko wygląda zupełnie inaczej – podsumował 29-letni Włoch.  (…)

 

I na koniec prawdziwy HIT czyli podsumowanie naszego meczu ze strony internetowej bielszczan:

bbtsbielsko.pl – BBTS w Katowicach

Nasi siatkarze ulegli w Katowicach 0:3. Podopieczni Rostislava Chudika mieli ogromne problemy z przyjęciem serwisu gospodarzy, którzy pewnie zdobyli trzy punkty.

Żeby nie było wątpliwości – to CAŁY tekst zamieszczony na ich stronie, a nie jakiś skrót !!! No po prostu – mistrzostwo świata  🙂

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga