Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – GKS podołał roli faworyta ogrywając najsłabszą ekipę w lidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Espadonem trwał 117 minut, z czego I set 26 min. – II set 26 min. – III set 44 min. – IV set 21 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 35

Ilość zdobytych punktów – GKS 71: Butryn 29, Kapelus 13, Sobański 10, Kalembka 7, Krulicki 5, Falaschi 3, Pietraszko 3, Błoński 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 28: Butryn 14, Kapelus 4, Kalembka 3, Sobański 3, Krulicki 2, Falaschi 1, Błoński 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 31: Butryn 23, Kapelus 7, Kalembka 4, Falaschi 2, Pietraszko 2, Krulicki 1, Mariański -1, Stańczak -3, Sobański -4.

Ilość zagrywek – GKS 105: Butryn 23, Kalembka 19, Sobański 18, Kapelus 16, Falaschi 12, Krulicki 11, Pietraszko 3, Van Walle 3.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 18: Sobański 8, Krulicki 3, Butryn 3, Kalembka 2, Falaschi 1, Pietraszko 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 9: Butryn 5, Falaschi 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Sobański 1.

Ilość przyjęć – GKS 73: Sobański 30, Kapelus 17, Mariański 15, Stańczak 9, Butryn 1, Błoński 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 7: Stańczak 3, Kapelus 2, Mariański 1, Sobański 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 40%: Mariański 53%, Sobański 50%, Stańczak 44%, Kapelus 12%, Butryn 0%, Błoński 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 16%: Sobański 30%, Mariański 20%, Stańczak 0%, Kapelus 0%, Butryn 0%, Błoński 0%.

Ilość ataków – GKS 105: Butryn 35, Kapelus 24, Sobański 21, Krulicki 10, Kalembka 6, Pietraszko 3, Van Walle 3, Falaschi 2, Błoński 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 4: Butryn 1, Krulicki 1, Kapelus 1, Kalembka 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 11: Sobański 5, Kapelus 3, Butryn 2, Błoński 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 48: Butryn 20, Kapelus 8, Sobański 8, Kalembka 4, Krulicki 3, Pietraszko 3, Falaschi 2.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Falaschi 100%, Pietraszko 100%, Kalembka 67%, Butryn 57%, Sobański 38%, Kapelus 33%, Krulicki 30%, Błoński 0%, Van Walle 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 14: Butryn 4, Kapelus 4, Krulicki 2, Kalembka 2, Błoński 1, Sobański 1.

 

Po niespodziewanej wygranej w Rzeszowie, tym razem planowe zwycięstwo w Katowicach nad Espadonem.

GKS bardzo dobrze wszedł w mecz i już na samym początku pierwszego seta wypracował sobie przewagę kilku punktów, którą utrzymywał przez dłuższy okres. Ten stan trwał do momentu wziętego challengu dla gości, który dał wynik 17:16 i nadzieję naszym przeciwnikom na wygranie tej partii. Na szczęście nasi siatkarze szybko opanowali sytuację i już do końca tego seta pozwolili szczecinianom na zdobycie tylko trzech punktów. Ogólnie set pod kontrolą GKS-u. Pierwszego seta wygraliśmy głównie dzięki skutecznemu atakowi mając 57% skuteczności przy 39% Espadonu. Bardzo dobrze wszedł w mecz Karol Butryn zdobywając aż 8 punktów – 4 atakiem (100% skuteczności!), 3 asy serwisowe oraz 1 blok punktowy. Resztę punktów dołożyli Sobański, Kalembka i Kapelus. Obie drużyny przyjęcie miały na podobnym poziomie – 47% do 45% na naszą korzyść. Podarowaliśmy przeciwnikom zaledwie 4 oczka z zepsutych zagrywek, przy 7 błędach własnych gości.

Druga partia zaczęła się od wyrównanej gry, choć to GKS starał się utrzymywać dwu lub jednopunktową przewagę. Sytuacja nie zmieniała się do wyniku 14:13, gdy nagle gra naszego zespołu się załamała. Siatkarze GieKSy mieli problem ze skończeniem własnych akcji i już do piłki setowej dla Espadonu zdobyliśmy zaledwie trzy oczka (17:24). Goście jakby speszeni szansą na wygranie tej partii, nie mogli ostatniego punktu dołożyć i GKS zdobył cztery punkty z rzędu korygując wynik. Skuteczność ataku spadła drastycznie na 25% przy 48% szczecinian. Butryn został sam na placu boju, znów zdobywając 8 punktów, ale nie był już tak skuteczny jak w pierwszym secie. Nikt z kolegów z zespołu nie był wstanie go wesprzeć, a jeden zawodnik sam seta nie wygra. Grę przyjezdnych ciągnął Kluth (7 punktów), który zastąpił Miłuszewa, a pomogli mu również Ruciak i Wika zdobywając po 4 oczka. Przyjęcie spadło w obu ekipach, ale w GieKSie bardziej – 25% do 37%. Wciąż GKS miał mało błędów własnych – ponownie tylko cztery, a Espadon dał nam aż 10 oczek, ale to właśnie niemoc w ataku była decydująca. Przegraliśmy również grę na siatce, 5 skutecznych bloków Espadonu przy 3 naszej drużyny.

Trzecia partia bardzo wyrównana od samego początku do samego końca. Żadna z drużyn nie mogła osiągnąć większej przewagi niż dwa punkty, a prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Zrobił się z tego taki tasiemiec – set trwał aż 44 minuty – że w pewnym momencie wydawało się, że nikt nie jest wstanie tej partii zakończyć na swoją korzyść. Sytuacja na parkiecie była już tak napięta, że nawet Pani sędzina poprosiła w pewnym momencie (przy stanie 31:32) o challenge co nie zdarza się często. Trzeba przyznać, że tę nerwową i zaciętą końcówkę seta nasi siatkarze wytrzymali doskonale. Wybronili przecież aż 7 piłek setowych Espadonu, kilka razy atakując z naprawdę trudnych piłek. Goście walczyli z całych sił o wygranie tego seta, który dawałby im gwarancję zdobycia pierwszego punktu meczowego zdobytego na parkiecie, a nie przy „zielonym” stoliku. Koniec końców to nasi siatkarze przechylili w końcu szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Wróciła GKS-owi skuteczność w ataku – 46% do 45% – znów klasę pokazał Butryn zdobywając 8 punktów, którego wsparli Kapelus i Sobański po 4 oczka, swoje dorzucił też wchodząc z ławki Pietraszko – 3 punkty. Wśród gości trudny do zatrzymania był Kluth, zdobywca sześciu punktów, któremu pomagali Perłowski i Wika po 5 oczek. Przyjęcie lepsze u gości – 32% do 54% – na szczęście nie miało to decydującego znaczenia dla naszego ataku. Obie drużyny mocno ryzykowały w tej partii stąd dość duża ilość błędów własnych – 11 do 13 – głównie z zagrywki. Mieliśmy też troszkę lepszy blok – 4 do 2 skutecznych akcji.

 

Wygranie w takich okolicznościach seta musi odłożyć się w głowach zawodników i widać było w pewnym momencie czwartej partii zniechęcenie i zrezygnowanie na twarzach graczy Espadonu. Goście trzymali się jakoś tylko do stanu 8:6, po czym nasza drużyna spokojną grą powiększała systematycznie swą przewagę, wygrywając ostatecznie tego seta bardzo wyraźnie. GKS miał dwa razy więcej zdobytych punktów po własnych akcjach (20:10) i to w zasadzie mówi wszystko o przebiegu tej partii. Obie drużyny miały podobną ilość błędów – 6 do 5 – ale to właśnie atakiem robiliśmy różnicę. Skuteczność była na poziomie 57% do 45%, do tego aż cztery asy serwisowe przy ani jednym szczecinian oraz 4:1 w blokach punktowych musiało zrobić tę różnicę. W tym secie zdobywanie punktów rozłożyło się na całą drużynę GieKSy, bez jednego lidera. Warto podkreślić, że tylko Sobański miał skuteczność mniejszą niż 50%. Przyjęcie było rewelacyjne w naszej drużynie, bo na poziomie aż 69%, co nie zdarza się często, które spoczęło na barkach tylko Mariańskiego oraz Sobańskiego.

Ogółem statystyki meczowe obie drużyny miały bardzo podobne. Skuteczność ataku 46% do 45%, przyjęcie 40% do 47%, asy 9 do 7, bloki punktowe 14 do 11, błędy z zagrywki 18 do 21, błędy z ataku 4 do 10. Indywidualnie w GKS-ie prócz MVP meczu trzeba wyróżnić też Kapelusa i Sobańskiego, którzy mocno w ataku wspierali Karola, swoje na rozegraniu zrobił też kapitan zespołu Falaschi i tylko środkowi troszkę mniej aktywni na siatce.

Na koniec znów o Karolu Butrynie, który drugi raz z rzędu został wybrany na najlepszego siatkarza meczu. Karol tym razem zdobył aż 29 punktów, w tym 20 atakiem, 5 asów i 4 bloki! Na 35 ataków tylko raz popełnił błąd i dwa razy został zablokowany co dało mu 57% skuteczności. Z racji aż tylu asów Butryn zagrywał najwięcej razy bo 23 psując tylko 3 serwisy. Raz nawet dobrze przyjął piłkę po serwisie gości, co atakujący starają się unikać. Przed sezonem wielu kibiców liczyło przede wszystkim na nowo pozyskanego Belga, Gerta Van Walle na tej pozycji, ale to właśnie Karol Butryn wyrasta powoli na lidera zespołu pod względem zdobywanych punktów (wpierw musi jeszcze dogonić równo grającego od początku sezonu Kapelusa, a brakuje mu już naprawdę niewiele).

Zwycięstwo nad Espadonem jest tym cenniejsze, że czeka teraz GKS seria trzech bardzo trudnych spotkań wyjazdowych z rzędu do Bełchatowa, Gdańska i Lubina, gdzie o jakąkolwiek zdobycz punktową nie będzie łatwo. Na szczęście mecz w Rzeszowie pokazał, że wszystko jest możliwe i stać naszą drużynę na sprawienie kolejnych niespodzianek, za czym nasi kibice mocno będą ściskać kciuki. Powodzenia!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 9 meczach  (32 sety)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 848 minut, z czego I set 232 min. – II set 250 min. – III set 250 min. – IV set 98 min. – V set 18 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 214: zagrywka 130, atak 53, siatka + inne 31.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 219: zagrywka 134, atak 65, siatka 6, inne 14.

Ilość zdobytych punktów – GKS 505: Kapelus 107, Butryn 99, Van Walle 66, Kalembka 66, Sobański 55, Krulicki 44, Błoński 36, Falaschi 18, Pietraszko 13, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 172: Butryn 40, Kapelus 27, Kalembka 24, Van Walle 20, Sobański 18, Błoński 16,  Krulicki 15, Falaschi 8, Pietraszko 3, Stelmach 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 333: Kapelus 80, Butryn 59, Van Walle 46,  Kalembka 42, Sobański 37,Krulicki 29, Błoński 20, Falaschi 10, Pietraszko 10.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 181: Kapelus 51, Butryn 51, Van Walle 40,  Kalembka 30, Krulicki 16, Falaschi 7, Błoński 5, Pietraszko 4, Stelmach 1, Fijałek -3, Sobański -6, Stańczak -6, Mariański -9.

Ilość zagrywek – GKS 719: Kapelus 115, Kalembka 114, Falaschi 92, Krulicki 91, Sobański 78, Van Walle 75, Butryn 73, Błoński 53,  Pietraszko 24, Fijałek 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 134: Sobański 25, Kalembka 23, Butryn 20, Krulicki 18, Błoński 12, Falaschi 10, Kapelus 8, Pietraszko 8, Van Walle 7, Fijałek 3.
Ilość asów serwisowych – GKS 46: Sobański 9, Kalembka 8, Błoński 6, Butryn 10, Van Walle 4, Krulicki 3, Kapelus 3, Falaschi 2, Pietraszko 1.

Ilość przyjęć – GKS 605: Kapelus 210, Sobański 158, Mariański 119, Błoński 77, Stańczak 33, Falaschi 2, Kalembka 2, Krulicki 2, Pietraszko 1, Butryn 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 46: Sobański 14, Kapelus 11, Mariański 9, Stańczak 6, Błoński 4, Krulicki 1, Falaschi 1.
Przyjęcie negatywne i perfekcyjne – GKS 239: Kapelus 74, Sobański 72, Mariański 53, Błoński 24, Stańczak 14, Falaschi 1, Kalembka 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 16%: Stańczak 27%, Mariański 24%, Sobański 16%, Kapelus 13%, Błoński 10%.

Ilość ataków – GKS 872: Kapelus 230, Butryn 158, Van Walle 131, Sobański 117, Kalembka 75, Błoński 68, Krulicki 55, Falaschi 19, Pietraszko 17, Stelmach 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 65: Butryn 15, Kapelus 13, Van Walle 9, Błoński 8, Kalembka 8, Krulicki 6, Sobański 5, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 79: Kapelus 24, Sobański 17, Butryn 13, Van Walle 10, Błoński 7, Kalembka 5, Krulicki 3.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 384: Kapelus 94, Butryn 79, Van Walle 57, Kalembka 42, Sobański 40, Błoński 27, Krulicki 26, Falaschi 9, Pietraszko 9, Stelmach 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 44%: Kalembka 56%, Pietraszko 53%, Stelmach 50%, Butryn 50%, Krulicki 47%, Falaschi 47%, Van Walle 44%, Kapelus 41%, Błoński 40%, Sobański 34%.

Ilość bloków punktowych – GKS 75: Kalembka 16, Krulicki 15, Kapelus 10, Butryn 10, Falaschi 7, Sobański 6, Van Walle 5,  Pietraszko 3, Błoński 3.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 6: Błoński 3, Sobański 2, Falaschi 1.
MVP – GKS 5: Butryn 2, Błoński 1, Kapelus 1, Sobański 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    fjodor1978

    21 listopada 2016 at 12:14

    Jack, w ogólnych statystykach chyba ma być „przyjęcie pozytywne i perfekcyjne”, a nie negatywne 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga