Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Wielkie brawa za walkę do końca i determinację w Kędzierzynie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z ZAKSĄ trwał 101 minut, z czego I set 31 min. – II set 34 min. – III set 36 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 26

Ilość zdobytych punktów – GKS 61: Butryn 22, Kapelus 12, Krulicki 8, Kalembka 8, Sobański 8, Falaschi 2, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 15: Butryn 6, Krulicki 4, Kapelus 2, Kalembka 2, Falaschi 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 30: Butryn 10, Kapelus 8, Krulicki 7, Kalembka 4, Sobański 2, Falaschi 1, Pietraszko -1, Stańczak -1.

Ilość zagrywek – GKS 89: Falaschi 19, Kalembka 16, Butryn 13, Sobański 13, Kapelus 12, Krulicki 10, Pietraszko 6.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 18: Butryn 5, Kapelus 3, Kalembka 3, Sobański 3, Pietraszko 2, Krulicki 1, Falaschi 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 0:

Ilość przyjęć – GKS 72: Sobański 30, Kapelus 21, Stańczak 18, Krulicki 2, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 2: Sobański 1, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 39%: Kalembka 100%, Krulicki 50%, Sobański 40%, Stańczak 39%, Kapelus 33%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 21%: Krulicki 50%, Sobański 27%, Stańczak 22%, Kapelus 10%, Kalembka 0%.

Ilość ataków – GKS 96: Butryn 40, Kapelus 22, Sobański 15, Krulicki 8, Kalembka 8, Falaschi 2, Pietraszko 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 4: Butryn 3, Kalembka 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 7: Butryn 4, Sobański 2, Kapelus 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 52: Butryn 20, Kapelus 12, Sobański 8, Krulicki 5, Kalembka 5, Falaschi 1, Pietraszko 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 54%: Pietraszko 100%, Krulicki 63%, Kalembka 63%, Kapelus 55%, Sobański 53%, Butryn 50%, Falaschi 50%.

Ilość bloków punktowych – GKS 9: Krulicki 3, Kalembka 3, Butryn 2, Falaschi 1.

 

Spotkanie świetnie rozpoczęło się dla GKS-u, od prowadzenia 1:5. ZAKSA wyrównała dopiero w środku seta (13:13) i od tego momentu trwała zacięta gra na styku wynikowym, gdzie prowadzenie zmieniało się kilka razy. W przedłużonej końcówce seta, GieKSa miała nawet dwie piłki setowe, szkoda szczególnie tej pierwszej oddanej za darmo zepsutą zagrywką. Przy drugiej klasę pokazał rozgrywający mistrzów Polski zdobywając punkt kiwką. Gospodarze wykorzystali dopiero czwartą piłkę setową. Skuteczność w ataku na wysokim poziomie z obu stron – GKS miał 50%, a ZAKSA 53% – punktowo zliczono 14:17. Mistrzowie Polski w tym secie nie mieli żadnego asa czy punktowego bloka! GKS miał aż 5 bloków punktowych! więc w sumie mieliśmy więcej zdobytych punktów po własnych akcjach – 19:17! Błędy własne – GKS miał 13, a ZAKSA 9 – w kontekście końcowego wyniku troszkę za dużo z naszej strony. Przyjęcie lepsze ze strony gospodarzy – dokładne na poziomie 33% do 48%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 17%. Wyniki trzymał nam Butryn zdobywając 7 oczek (43% skuteczności).

W drugiej partii od początku trwała zacięta walka punkt za punkt, z tym że ZAKSA pierwszy raz na prowadzenie wyszła dopiero przy wyniku 14:13! I już do końca kędzierzynianie utrzymywali dwupunktową przewagę, którą stracili w decydującym fragmencie (23:23). Następnie mieliśmy kopię poprzedniego seta i mocno przedłużoną końcówkę, gdzie żadna z drużyn nie odpuszczała ani na krok. Tym razem GKS miał tylko jedną piłkę setową przy wyniku 25:26, ale nie udało się zatrzymać ataku ze środka reprezentacyjnego środkowego, Mateusza Bieńka. Za to GieKSa pokazała charakter, bo wybroniła aż sześć piłek setowych ZAKSY i dopiero as serwisowy Wiśniewskiego zamknął tę partię. Skuteczność w ataku procentowo lepsza po naszej stronie – GKS 58%, a ZAKSA 54% – ale punktowo wyszło na remis 19:19. W asach i blokach tym razem lepsi byli kędzierzynianie i wygrali tę statystykę 2:5. Błędy własne prawie na remis – GKS 8 – ZAKSA 9. Przyjęcie zdecydowanie lepsze u gospodarzy – dokładne na poziomie 42% do 74%, a perfekcyjne na poziomie 13% do 30%. W ataku znów najlepszy Butryn – 7 oczek (46% skuteczności), którego wsparł Kapelus – 5 oczek (56% skuteczności).

W trzecim secie znów od początku walka punkt za punkt, z lekką przewagą mistrzów Polski. GieKSa pierwszy raz wyszła na prowadzenie przy wyniku 11:12 i taka gra trwała nieprzerwanie do samego końca. Udało się nawet wyjść na prowadzenie pod koniec seta (22:23), ale i to nie pomogło w wygraniu go. Znów w przedłużonej końcówce GKS nie wykorzystał aż trzech piłek setowych, sam broniąc trzech piłek meczowych ZAKSY! I dopiero przy czwartej szansie, Semeniuk zablokował atak Butryna, kończąc to nadzwyczaj wyrównane spotkanie. Skuteczność w ataku procentowo lepsza po naszej stronie – GKS 54%, a ZAKSA 51% – ale w punktach lepsi jednak minimalnie gospodarze 19:20. W asach i blokach lepsi mistrzowie Polski 2:4. Błędy własne – GKS 7 – ZAKSA 8. Przyjęcie bez zmian – dokładne na poziomie 42% do 56%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 24%. Ponownie w GieKSie brylował Butryn – 8 punktów przy bardzo dobrej skuteczności 62%!

 

Ogólnie trzeba powiedzieć, że paradoksalnie po porażce trzeba być zadowolonym z gry GKS-u. Przez cały mecz ZAKSA nie miała większej przewagi w secie niż 2 oczka! Mało kto się spodziewał, że po słabym meczu z MKS-em Będzin, nasi siatkarze będą wstanie tak mocno postawić się mistrzom Polski. Rzadko się zdarza aby mecz trzysetowy trwał aż 101 minut! Tak jak pisałem w zapowiedzi meczowej, znaczna poprawa naszej gry, nie gwarantuje wygrania meczu z takim przeciwnikiem, co niestety dla nas sprawdziło się co do joty. Szkoda nie wykorzystanych tych kilku szans na wygranie choć jednego seta, ale właśnie w tych końcówkach wyszło większe doświadczenie siatkarzy ZAKSY. Skuteczność ataku procentowo była lepsza po naszej stronie – GKS 54% – ZAKSA 53% – ale punktowo lepsi kędzierzynianie 52:56. W GieKSie zabrakło asów serwisowych, a mistrzowie Polski mieli ich też niedużo bo 2. Za to w blokach punktowych to GKS był lepszy – 9:7, a razem po własnych akcjach punktacja była następująca 61:65 na korzyść ZAKSY. Błędy własne – GKS 28 a ZAKSA 26, obie ekipy dużo w zagrywce bo 18:19. Tylko w przyjęciu ustępowaliśmy wyraźnie mistrzom Polski – dokładne na poziomie 39% do 59%, a perfekcyjne na poziomie 21% do 24%. Indywidualnie numerem jeden GieKSy był Karol Butryn zdobywca aż 22 punktów, z których 20 zdobył atakiem (na 40 akcji czyli 50% skuteczności), do tego dorzucił 2 bloki punktowe. I tu warto podkreślić, że właśnie te 50% skuteczności w ataku było naszą najmniejszą wartością w całym zespole! Nasi środkowi mieli aż po 63%, a przyjmujący 55% oraz 53%! Zabrakło w naszym zespole asów serwisowych, które mogły przy tak wyrównanej grze zrobić różnicę. Po tak udanym meczu, wzrosną wymagania względem naszych siatkarzy, a kolejne wyzwanie przed nimi już w najbliższą środę gdy przyjdzie rywalizować z równie trudnym przeciwnikiem czyli Resovią Rzeszów!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 23 meczach  (86 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 2205 minut, z czego I set 607 min. – II set 603 min. – III set 609 min. – IV set 281 min. – V set 105 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 566: zagrywka 349, atak 137, siatka + inne 80.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 591: zagrywka 367, atak 162, siatka 25, inne 37.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1342: Butryn 305, Kapelus 262, Sobański 177, Kalembka 156, Krulicki 144, Van Walle 140, Błoński 79, Falaschi 37, Pietraszko 33, Stelmach 6, Fijałek 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 450: Butryn 102, Kapelus 68, Kalembka 66, Sobański 56, Krulicki 53, Van Walle 37, Błoński 35, Falaschi 16, Pietraszko 12, Stelmach 4, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 892: Butryn 203, Kapelus 194, Sobański 121, Van Walle 103, Krulicki 91, Kalembka 90, Błoński 44, Falaschi 21, Pietraszko 21, Fijałek 2, Stelmach 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 514: Butryn 151, Kapelus 126, Van Walle 73, Krulicki 78, Kalembka 59, Sobański 34, Falaschi 14, Błoński 11, Stelmach 4, Pietraszko 2, Fijałek -7, Mariański -15, Stańczak -16.

Ilość zagrywek – GKS 1912: Kalembka 298, Krulicki 273, Kapelus 262, Sobański 245, Butryn 228, Falaschi 228, Van Walle 147, Błoński 114, Pietraszko 75, Fijałek 31, Stelmach 11.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 367: Kalembka 68, Butryn 57, Sobański 56, Krulicki 41, Kapelus 31, Błoński 30, Pietraszko 27, Van Walle 26, Falaschi 20, Fijałek 9, Stelmach 2.
Ilość asów serwisowych – GKS 111: Kalembka 21, Butryn 20, Sobański 20, Kapelus 13, Van Walle 10, Błoński 9, Krulicki 8, Pietraszko 5, Falaschi 5.

Ilość przyjęć – GKS 1594: Sobański 494, Kapelus 461, Mariański 210, Błoński 197, Stańczak 182, Krulicki 13, Stelmach 11, Kalembka 10, Falaschi 7, Pietraszko 5, Butryn 3, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 107: Sobański 32, Kapelus 29, Stańczak 16, Mariański 15, Błoński 10, Krulicki 2, Falaschi 2, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 403: Sobański 143, Kapelus 109, Błoński 49, Mariański 43, Stańczak 43, Stelmach 5, Falaschi 4, Krulicki 4, Kalembka 2, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 296: Sobański 101, Kapelus 65, Mariański 59, Stańczak 41, Błoński 25, Krulicki 3, Kalembka 1, Stelmach 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 19%: Mariański 28%, Stańczak 23%, Krulicki 23%, Sobański 20%, Kapelus 14%, Błoński 13%, Kalembka 10%, Stelmach 9%.

Ilość ataków – GKS 2244: Kapelus 540, Butryn 515, Sobański 347, Van Walle 275, Kalembka 168, Krulicki 164, Błoński 156, Falaschi 36, Pietraszko 34, Stelmach 6, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 162: Butryn 43, Kapelus 37, Sobański 21, Kalembka 16, Van Walle 15, Błoński 15, Krulicki 12, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 192: Butryn 54, Kapelus 39, Sobański 34, Van Walle 26, Błoński 13, Kalembka 12, Krulicki 11, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1029: Butryn 254, Kapelus 230, Sobański 138, Van Walle 120, Kalembka 90, Krulicki 90, Błoński 63, Pietraszko 22, Falaschi 18, Stelmach 3, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 65%, Krulicki 55%, Kalembka 54%, Falaschi 50%, Stelmach 50%, Butryn 49%, Van Walle 44%, Kapelus 43%, Błoński 40%, Sobański 40%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 202: Krulicki 46, Kalembka 45, Butryn 31, Kapelus 19, Sobański 19, Falaschi 14, Van Walle 10, Błoński 7, Pietraszko 6, Stelmach 3, Fijałek 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 25: Sobański 5, Kalembka 5, Błoński 4, Krulicki 4, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 11: Kapelus 3, Butryn 3, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga