Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – znów słaba postawa GieKSy w meczu ligowym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Jastrzębskim trwał 92 minuty, z czego I set 22 min. – II set 28 min. – III set 22 min. – IV set 20 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 21

Ilość zdobytych punktów – GKS 55: Kapelus 13, Sobański 10, Butryn 9, Van Walle 8, Krulicki 7, Kalembka 4, Falaschi 1, Błoński 1, Pietraszko 1, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 14: Kapelus 3, Sobański 3, Krulicki 2, Butryn 2, Van Walle 2, Kalembka 1, Pietraszko 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 7: Kapelus 9, Krulicki 4, Falaschi 1, Mariański -1, Kalembka -2, Fijałek -2, Stańczak -2.

Ilość zagrywek – GKS 77: Krulicki 17, Sobański 13, Kapelus 10, Kalembka 8, Fijałek 7, Van Walle 7, Butryn 6, Falaschi 4, Pietraszko 4, Błoński 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 20: Van Walle 5, Kalembka 4, Fijałek 3, Sobański 3, Butryn 2, Krulicki 1, Błoński 1, Pietraszko 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 5: Krulicki 1, Kapelus 1, Van Walle 1, Pietraszko 1, Sobański 1.

Ilość przyjęć – GKS 85: Sobański 47, Kapelus 15, Mariański 11, Stańczak 7, Błoński 2, Butryn 1, Falaschi 1, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 6: Sobański 3, Stańczak 2, Mariański 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 42%: Kalembka 100%, Kapelus 47%, Sobański 47%, Mariański 45%, Stańczak 14%, Błoński 0%, Butryn 0%, Falaschi 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 12%: Mariański 18%, Stańczak 0%, Sobański 13%, Kapelus 13%, Błoński 0%, Butryn 0%, Falaschi 0%, Kalembka 0%.

Ilość ataków – GKS 101: Kapelus 24, Sobański 22, Butryn 19, Van Walle 17, Krulicki 9, Kalembka 8, Błoński 1, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 9: Sobański 3, Kapelus 2, Krulicki 1, Butryn 1, Kalembka 1, Van Walle 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 13: Butryn 6, Kapelus 2, Van Walle 2, Krulicki 1, Sobański 1, Kalembka 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 38: Kapelus 11, Sobański 7, Butryn 6, Van Walle 6, Krulicki 4, Kalembka 3, Błoński 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 38%: Błoński 100%, Kapelus 46%, Krulicki 44%, Kalembka 38%, Van Walle 35%, Butryn 32%, Sobański 32%, Fijałek 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 12: Butryn 3, Krulicki 2, Sobański 2, Falaschi 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Fijałek 1, Van Walle 1.

 

Widać bardzo wyraźnie, że trudy sezonu dają się już we znaki siatkarzom GieKSy. Drugi z kolei przeciętny występ, trzecia z rzędu porażka, a tu trzeba jeszcze rozegrać jedno spotkanie u siebie z Politechniką. Oj przyda się ta świąteczna, króciutka przerwa, na reset psychiczny, zaleczenie ran, oj przyda. Potem, jeszcze przed sylwestrem rozpocznie się runda rewanżowa, czyli kolejnych, trudnych trzech miesięcy rywalizacji na parkietach PlusLigowych.

Pierwszy set meczu w Jastrzębiu był wyrównany tylko do stanu po 12. Potem gospodarze robili co chcieli na boisku i nasi siatkarze zdobyli do końca seta już tylko 3 oczka. Skuteczność obu ekip nie była jakaś rewelacyjna, ale i tak lepszą zaprezentowali jastrzębianie – 35% d0 25% – a punktowo wyszło 11:6. Blok punktowy lepszy w GKS-ie – 2:5, ale za to rozstrzelali nas zagrywką notując aż 5 asów (w tym 3 Oliva), przy żadnym GieKSy. Błędy własne na korzyść Jastrzębskiego 4:7. Przyjęcie też obie drużyny miały nie najlepsze, ale nasze… jeszcze gorsze – dokładne na poziomie 36% do 39%, a perfekcyjne na poziomie 27% do 9%, Butryn oraz Sobański próbowali trzymać nasz atak, ale na osiem prób, skutecznie zakończyli zaledwie po dwie (czyli marne 25%). U gospodarzy wyróżniali się Strzeżek i Oliva, którzy łącznie zdobyli 13 punktów.

W drugiej partii gospodarze od początku uzyskali trzy lub czteropunktową przewagę, którą siatkarze GKS-u, raz z lepszym skutkiem, a raz z gorszym, starali się niwelować. I taka sytuacja miała miejsce prawie do końca, prawie… ponieważ przy wyniku 24:23, wszedł na zagrywkę Pietraszko i mówiąc kolokwialnie, uratował dupę swoim kolegom z drużyny, serwując trzy razy na tyle dobrze, że gospodarze nie zdobyli już żadnego punktu, co dało GKS-owi wygranie tego seta. W ataku poprawiły się obie drużyny i to znacznie – 56% do 44% – a punktowo 15:14. Blok też minimalnie dla jastrzębian 4:3, ale tym razem to GKS miał moc na zagrywce serwując 4 asy, przy ani jednym gospodarzy. Błędy własne na remis po 5. Przyjęcie ciutkę lepsze po stronie GieKSy – dokładne na poziomie 39% do 41%, a perfekcyjne na poziomie 13% do 14%, Najwięcej punktów dla GKS-u zdobył Kapelus, bo 6, dobrze zagrali też środkowi zdobywając razem 7 punktów. Zaciął się Butryn w ataku – na 6 akcji skończył zaledwie 1 (17%), zastąpił go Van Walle, ale jakoś znacznie jakości ataku nie podniósł – na 5 ataków skończył tylko 2 (40%). Dla Jastrzębskiego zdobywanie punktów rozłożyło się na całą drużynę.

Trzeci set wyrównany był tylko w początkowej jego fazie (do wyniku 6:6). Później gospodarze szybko odskoczyli z wynikiem i nie pozwolili już na wiele naszym siatkarzom, spokojnie dociągając wynik do zwycięskiego końca. W ataku rysowała się coraz większa różnica – 63% do 39% – w punktach 12:9. Punktowych bloków oraz asów w tej partii były tylko śladowe ilości, nie mogące robić żadnej różnicy. Za to błędów własnych zdecydowanie za dużo na koncie GKS-u – 7:11 – z tego aż 8 z zepsutej zagrywki. Przyjęcie mieliśmy procentowo lepsze, ale trzeba brać pod uwagę, że nie dawaliśmy zbyt dużo szans na wykazanie się gospodarzom w tym elemencie – dokładne na poziomie 8% do 45%, a perfekcyjne na poziomie 0% do 5%, Ciężko kogokolwiek wyróżnić za grę w ataku, zaledwie trzy punkty Kapelusa oraz dwa Van Walle, no to co tu komentować?

Ostatnia partia tego meczu miała taki sam przebieg jak poprzednia, z tym że traciliśmy dystans punktowy do przeciwnika jeszcze szybciej. Szesnaście punktów w secie to slaby wynik i tyle. Skuteczność w ataku na poziomie – 59% do 41% – punktowo wyszło 13:9. Blok lepszy dla gospodarzy – 6:2, asów nie było wcale. Błędy własne 5:6 na korzyść jastrzębian, ale to skutecznością własnych akcji przegraliśmy tego seta. W tym elemencie 19:11 dla Jastrzębskiego, to mówi wszystko. Przyjęcie? równe, ale nie miało już takiego znaczenia dla wyniku – dokładne na poziomie 45% do 45%, a perfekcyjne na poziomie 27% do 20%, Karol Butryn wchodząc w trakcie gry za Van Walle próbował jeszcze coś tam ratować – na 5 ataków skończył 3 (60%), ale to był już tylko łabędzi śpiew.

Łącznie w całym spotkaniu różnica skuteczności w ataku była już spora – 52% do 38% – a w punktach zdobytych 51:38. Punktowy blok i asy z zagrywki prawie na remis – 13:12 oraz 6:5. Błędy własne na korzyść gospodarzy – 21 do 29. O wiele za dużo w GKS-ie, w tym aż 20 zepsutych zagrywek! Przyjęcie na prawie równym poziomie, ale nie było decydującym czynnikiem tego spotkania – dokładne na poziomie 33% do 42%, a perfekcyjne na poziomie 16% do 12%, Prócz błędów różnicę zrobiła skuteczność własnych akcji – w punktach zliczono 70:55 – to zbyt duża różnica aby myśleć o wyrównanej grze. Indywidualnie można w GieKSie wyróżnić tylko Kapelusa, który zdobył 13 punktów, ale nie był to jakiś jego wybitny występ. Wśród gospodarze znów najlepiej punktował Oliva (20 oczek), ale to Strzeżek (17 punktów) zastępujący Muzaja został wybrany na MVP spotkania.

W sobotę ostatni mecz domowy w 2016 roku GKS-u i oby zakończony pozytywnym rezultatem.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 14 meczach  (50 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 1301 minut, z czego I set 366 min. – II set 377 min. – III set 379 min. – IV set 143 min. – V set 36 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 329: zagrywka 208, atak 70, siatka + inne 51.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 348: zagrywka 221, atak 101, siatka 11, inne 15.

Ilość zdobytych punktów – GKS 776: Kapelus 171, Butryn 161, Sobański 97, Kalembka 91, Van Walle 91, Krulicki 79, Błoński 43, Falaschi 25, Pietraszko 15, Fijałek 2, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 251: Butryn 57, Kapelus 43, Kalembka 33, Krulicki 29, Sobański 29, Van Walle 26, Błoński 19, Falaschi 8, Pietraszko 5, Stelmach 1, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 525: Kapelus 128, Butryn 104, Sobański 68, Van Walle 65, Kalembka 58, Krulicki 50, Błoński 24, Falaschi 17, Pietraszko 10, Fijałek 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 258: Kapelus 82, Butryn 76, Van Walle 44, Krulicki 33, Kalembka 30, Falaschi 14, Błoński 7, Pietraszko 3, Stelmach 0, Sobański -1, Fijałek -6, Stańczak -11, Mariański -13.

Ilość zagrywek – GKS 1108: Kapelus 175, Krulicki 165, Kalembka 164, Sobański 139, Butryn 120, Falaschi 118, Van Walle 105,  Błoński 65, Pietraszko 34, Fijałek 20, Stelmach 3.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 221: Kalembka 40, Sobański 38, Butryn 33, Krulicki 28, Van Walle 18, Kapelus 17, Błoński 17, Pietraszko 11, Falaschi 10, Fijałek 8, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 67: Butryn 14, Sobański 11, Kalembka 9, Kapelus 8, Błoński 7, Krulicki 7, Van Walle 6, Pietraszko 3, Falaschi 2.

Ilość przyjęć – GKS 956: Sobański 326, Kapelus 285, Mariański 146, Błoński 94, Stańczak 90, Krulicki 4, Kalembka 4, Falaschi 4, Butryn 2, Pietraszko 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 74: Sobański 23, Kapelus 20, Mariański 13, Stańczak 11, Błoński 4, Krulicki 2, Falaschi 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 241: Sobański 92, Kapelus 66, Mariański 32, Błoński 24, Stańczak 21, Falaschi 3, Krulicki 1, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 164: Sobański 59, Kapelus 40, Mariański 34, Stańczak 22, Błoński 9.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 17%: Stańczak 24%, Mariański 23%, Sobański 18%, Kapelus 14%, Błoński 10%.

Ilość ataków – GKS 1329: Kapelus 351, Butryn 264, Sobański 202, Van Walle 178, Kalembka 107, Krulicki 97, Błoński 83, Falaschi 27, Pietraszko 17, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 101: Butryn 24, Kapelus 21, Kalembka 14, Van Walle 12, Sobański 12, Krulicki 9, Błoński 8, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 122: Kapelus 31, Butryn 28, Sobański 25, Van Walle 17, Błoński 7, Kalembka 7, Krulicki 7.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 588: Kapelus 148, Butryn 130, Van Walle 78, Sobański 72, Kalembka 57, Krulicki 47, Błoński 33, Falaschi 13, Pietraszko 9, Stelmach 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 44%: Kalembka 53%, Pietraszko 53%, Stelmach 50%, Butryn 49%, Krulicki 48%, Falaschi 48%, Van Walle 44%, Kapelus 42%, Błoński 40%, Sobański 36%.

Ilość bloków punktowych – GKS 121: Kalembka 25, Krulicki 25, Butryn 17, Kapelus 15, Sobański 14, Falaschi 10, Van Walle 7,  Pietraszko 3, Błoński 3, Fijałek 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 11: Sobański 4, Błoński 3, Krulicki 2, Falaschi 1, Kalembka 1.
MVP – GKS 6: Butryn 2, Kapelus 2, Błoński 1, Sobański 1.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga