Dołącz do nas

Siatkówka

Spodek odczarowany i LOTOS znów pokonany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Drugi mecz w Spodku GKS rozpoczął z dwoma zmianami w wyjściowej szóstce. Za środkowego Tomasza Kalembkę zagrał Bartłomiej Krulicki, a na przyjęciu Michała Błońskiego zastąpił Serhij Kapelus. Drużyna gości zaczęła bez zmian, ponieważ wciąż niezdolny do gry jest reprezentacyjny przyjmujący Mateusz Mika.

Mecz dobrze zaczął od dwóch akcji ze skrzydła, raz po prostej, a raz po skosie Ukrainiec Kapelus. Obie te akcje zostały przedzielone atakiem ze środka Dmytro Paszyckiego oraz autowym atakiem po prostej Karola Butryna (2:2). Kapelus kontynuował dobrą dyspozycję, efektownym atakiem z drugiej linii (6:5). Początek spotkania był wyrównany, akcjami punkt za punkt, gdzie obie ekipy dobre akcje przeplatają zepsutymi zagrywkami. Kolejny fragment meczu w roli głównej z Rafałem Sobańskim. Wpierw atak z pipe’a (10:10), potem udana kontra (13:12) i wreszcie as serwisowy (16:14), po którym było pierwsze prowadzenie dwupunktowe w meczu jednej z drużyn. Przypomniał o sobie Kapelus atakując skutecznie ze skrzydła po bloku, a po nim Bartosz Gawryszewski ze środka uderza w taśmę i piłka wyszła w aut (20:17). Zdenerwowany trener Andrea Anastasi prosi o czas, a po niej pierwsza bardzo długa wymiana kończy się atakiem ze skrzydła Miłosza Hebdy, następnie Damian Schulz serwuje w aut (21:18). Gawryszewski mocno zaatakował ze środka, a trener gości zarządził podwójną zmianę, po niej Krulicki skuteczny na siatce (22:19). Decydujące fragmenty seta to aż cztery zepsute zagrywki z rzędu, w kolejności: Falaschi, Gawryszewski, Sobański i Romać, co dało wynik 24:21. Pierwszą piłkę setową obronił Hebda atakiem z drugiej linii, a seta zakończył najlepszy siatkarz GieKSy w tej partii, Kapelus mocnym atakiem po skosie (25:22).

Drugi set zaczął się od zepsutej zagrywki Pawła Pietraszki oraz autowego ataku Butryna (0:2). Krulicki skuteczny na siatce, a Bartosz Pietruczuk obija nasz blok (1:3) i goście chcieli otrzymać tę przewagę jak najdłużej. Na szczęście szybko wyrównaliśmy po asie serwisowym Krulickiego (4:4). Piękna akcja GKS-u zakończona atakiem Pietraszki na czystej siatce, nagrodzona został głośnymi brawami publiczności zgromadzonej w hali, potem Paweł skończył przechodzącą piłkę, a Piotr Gacek nie przyjął mocnej zagrywki Butryna (7:5). W następnej akcji wydawało się, że Karol nie skończył skutecznie kontry, ale wzięty challenge wymusił zmianę decyzji na arbitrach i GKS odskoczył na trzy oczka przewagi (8:5). Trener Anastasi wykorzystuje przerwę na żądanie, a po niej Hebda kiwką posyła piłkę w aut i poirytowany coach gości zmienia tego siatkarza, po czym ucierpiała tabliczka do zmian z numerem zawodnika, co jeszcze bardziej rozzłościło Anastasiego (9:5). Dobrą grę GKS-u kontynuował Sobański wykorzystując na kontrze mocny atak z drugiej linii po potrójnym bloku LOTOS-u, a następna skuteczna akcja w obronie i ataku, zakończyła się autowym atakiem Schulza (11:5) i przewaga GieKSy rosła coraz bardziej. Na chwilę przerwał niemoc gości Szymon Jakubiszak (11:6), po czym Szymon Romać popełnia błąd przekroczenia linii ataku (12:6), goście reklamują tę sytuację, ale challenge nie dał podstaw do zmiany decyzji sędziowskiej. Na skuteczny blok Pietraszki (13:6) mocno zdenerwowany trener gdańszczan odpowiada wzięciem drugiego czasu, po którym Kapelus serwuje w aut. Kolejny błąd własny Romacia i as serwisowy Pietraszki (16:7) doprowadziły do bardzo wyraźnego prowadzenia katowiczan. Sobański ładnie obił blok gości (18:9), a potem był show w wykonaniu Kapelusa. Ukrainiec wpierw przebija się przez potrójny blok gdańszczan, potem spokojnie na kontrze obija lekko ręce siatkarzy LOTOS-u, a następnie kończy przechodzącą piłkę. Do tego Pietraszko zablokował Wojciecha Grzyba i szykował się pogrom gości (23:11). Na chwilę zastopował nas Jakubiszak przedzierając się przez nasz blok, a potem blokując atak Kapelusa (23:13). Ostanie dwa punkty były dziełem Butryna, który najpierw zaatakował mocno po rękach graczy gdańskich, a potem skutecznie kiwał na kontrze (25:13). GKS rozbił LOTOS w drobny pył w tym secie mając dużą przewagę.

 

Początek trzeciej partii bardzo dobry w wykonaniu GieKSy. Na dwa skuteczne ataki Butryna, odpowiedział tylko Paszycki, potem Jakubiszak wrzucony w siatkę atakuje w aut, a Pietruczuk również źle w ataku i piłka ponownie ląduje na aucie (4:1). Kluczowy jak się wydaje moment w tym meczu nastąpił w kolejnej akcji, gdy Pietraszko nie skończył prostej piłki, czym pozwolił gościom wrócić do meczu. Stańczak nie obronił zagrywki Schulza, Jakubiszak zablokował Butryna, a Schulz skuteczny na kontrze (4:5) i nagle cała gra zaczęła się odwracać na naszą niekorzyść. Kolejny blok na Butrynie, tym razem w wykonaniu Pietruczuka (5:7) zmusił trenera Piotra Gruszkę do wzięcia pierwszego czasu. Paszycki skończył kontrę, a Sobański ze skrzydła posłał piłkę w aut (6:10) i przewaga gości wciąż rosła. GKS obudził się do walki, Krulicki zablokował Paszyckiego, asa posłał Falaschi, Pietruczuk po prostej trafia w aut i było już tylko 10:11. W następnej akcji wydawał się już remis, po autowym ataku z drugiej linii Jakubiszaka, ale challenge wpłynął na zmianę decyzji i goście utrzymali prowadzenie (10:12). Po skutecznym ataku ze środka Krulickiego, nastąpił przestój w grze GieKSy, Schulz skuteczny z drugiej linii, a Sobański nie przyjął jego zagrywki (12:16) i znów Piotr Gruszka musiał ratować sytuację drugim czasem. Po przerwie Sobański skuteczny z pipe’a, potem mieliśmy dwie długie wymiany, pierwszą zakończył Kapelus atakiem z drugiej linii, a drugą Schulz ze skrzydła (15:20). Butryn po bloku gości, piłka wyszła w aut, a Sobański serwuje w siatkę (16:21). Ponownie Karol skuteczny ze skrzydła (17:21), a Gruszka wprowadził na parkiet Kalembkę oraz Stelmacha. Bardzo skuteczny Schulz po naszym bloku, potem znów seria trzech zepsutych zagrywek, po kolei Paszyckiego, Butryna oraz Schulza (19:23). Poprawił się atakujący LOTOS-u skuteczny po prostej i pierwszą piłkę setową dla gdańszczan obronił Butryn mocnym atakiem na czystej siatce. Seta zakończył Pietruczuk atakując po bloku katowiczan (20:25).

Czwarta partia zaczęła się od wymiany ciosów. Sobański skutecznie na kontrze, Schulz przebija się przez potrójny blok, Kapelus bardzo efektownie z drugiej linii, Schulz mocno ze skrzydła, skutecznie Kalembka ze środka, a Butryn równie mocno na kontrze (5:5). Po następnych punktach Schulza (as + udana kontra) LOTOS odskoczył z wynikiem na 9:12 i Piotr Gruszka wykorzystał przerwę na żądanie. Po niej Jakubiszak zablokował Sobańskiego i wciąż problemy GKS-u z przyjęciem zagrywki Schulza, na co trener naszego zespołu reaguje zmianą, wpuszczając za Rafała, Michała Błońskiego. W końcu atakujący gości myli się z zagrywki posyłając piłkę po taśmie w aut (10:13). GieKSa na chwilę zrywa się do walki i Kalembka w roli rozgrywającego wystawia do Kapelusa, który zaatakował skutecznie po bloku (12:14). Fatalne przyjęcie Błońskiego zagrywki Gawryszewskiego, potem Pietruczuk na kontrze po bloku (12:17) i znów goście odskoczyli z wynikiem. Po kolejnym time oucie Krulicki zdobył punkt dla gospodarzy, ale następne błędy własne pod siatką doprowadziły do stanu 13:19. Schulz zablokował wprowadzonego przed momentem Gerta Van Walle, a skutecznie zaatakował ze środka Krulicki (14:20). Kapelus zaserwował w aut, następnie było złe przyjęcie zagrywki na stronę naszych przeciwników, ale Gruszka prosi o challenge i nastąpiła zmiana decyzji sędziowskiej (15:21). Schulz znów nie do zatrzymania w ataku, a na zagrywkę wszedł Patryk Niemiec i zaserwował dwa asy (15:24). Następnie młody środkowy gości posłał piłkę z serwisu w aut, a seta skończył Schulz atakiem po bloku (16:25). I tym sposobem straciliśmy jeden punkt meczowy.

 

Tie-break rozpoczął udanie Jakubiszak atakiem ze skrzydła oraz blokiem na Sobańskim po długiej wymianie (0:2). Rafał szybko się rewanżuje mocnym atakiem, a Schulz skutecznie kiwa, po czym posyła piłkę w aut z zagrywki (2:3). Kalembka również serwuje w aut, a potem Butryn zaatakował po skosie i Gawryszewski ze środka (3:5). Przypomniał o sobie Kapelus atakiem z lewego skrzydła oraz asem serwisowym co dało wreszcie remis po 5. Jakubiszak skutecznie z drugiej linii, Sobański zablokował Schulza, a Butryn skuteczny na kontrze (7:6) i GieKSa pierwszy raz na prowadzeniu w piątym secie. Paszycki zablokował Karola na kontrze, a Kalembka dobrze ze środka (8:7) doprowadził do zmiany stron boiska. Jakubiszak ze skrzydła, a Gawryszewski ze środka na kontrze (8:9) i ponownie to goście wyszli na prowadzenie. Gawryszewski zablokował Sobańskiego (8:10) i wynik wyglądał już bardzo źle. Na szczęście GKS szybko wyrównał po skutecznej akcji Butryna oraz błędzie Jakubiszaka, który z bardzo trudnej piłki trafił nią w antenkę (10:10) i czas na żądanie dla LOTOS-u. Jakubiszak niezrażony poprzednią akcją zaatakował po skosie, potem Kapelus mocno ze skrzydła, skuteczny blok Butryna oraz serwis Kalembki w siatkę wciąż utrzymują remis po 12. Kapelus uderzył mocno po skosie, potem Ukrainiec zablokował Schulza (14:12) i mieliśmy pierwszą piłkę meczową. Butryn posłał piłkę daleko w aut po serwisie (14:13) i trener Piotr Gruszka wziął czas, aby ustawić decydującą akcję meczu. Po przerwie piłka wędruje do Kapelusa, który radzi sobie bez problemu i skończył to spotkanie mocnym atakiem po bloku gości (15:13).

 

GKS Katowice – LOTOS Trefl Gdańsk  3:2 (25:22, 25:13, 20:25, 16:25, 15:13)

GKS: Falaschi (1), Butryn (19), Krulicki (11), Pietraszko (5), Kapelus (20), Sobański (11), Stańczak (libero) oraz Fijałek, Van Walle, Kalembka (2), Błoński, Stelmach, Mariański (libero). Trener: Piotr Gruszka.  MVP: Serhij Kapelus.
LOTOS: Masny (2), Schulz (21), Paszycki (10), Gawryszewski (10), Pietruczuk (8), Hebda (4), Gacek (libero) oraz Stępień, Romać, Niemiec (2), Grzyb, Jakubiszak (13). Trener: Andrea Anastasi.

 

Przebieg meczu:
I:  5:4, 9:10, 15:14, 20:17, 25:22.
II:  4:5, 10:5, 15:7, 20:11, 25:13.
III:  4:5, 6:10, 12:15, 15:20, 20:25.
IV:  3:5, 9:10, 12:15, 13:20, 16:25.
V:  1:3, 5:6, 8:9, 12:11, 15:13.

 

GKS-LOTOS 2

 

GKS-LOTOS 3

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    KruchA GruchA

    18 stycznia 2017 at 07:44

    GrATY !

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga