Dołącz do nas

Piłka nożna

Sprawdzian odporności psychicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jutro GKS Katowice rozegra szóste spotkanie na wiosnę, a jednocześnie dopiero pierwszy mecz, który będą mogli obejrzeć sympatycy GieKSy. Zazwyczaj pierwszy mecz jest długo wyczekiwany, kibice z wielkimi nadziejami przychodzą na stadion i liczą, że wreszcie coś się w naszej katowickiej rzeczywistości odmieni. Tym razem sytuacja jest zgoła inna. W ciągu 450 minut meczów katowiczan na wiosnę zdążyło się już wydarzyć tyle złego, że atmosfera w klubie jest napięta, a kibice wyrażają się o drużynie wyłącznie negatywnie.

O ile po inauguracyjnej porażce z Niecieczą nikt nie rozdzierał szat, a tym bardziej po wygranej z Flotą, to kolejne mecze były już tymi, z których zadowoleni być nie możemy. Punktowo jeszcze nieźle było w Chojnicach, gdzie na trudnym terenie udało się wywalczyć (tak jest – wywalczyć) remis. Spotkania z Wisłą Płock i Wigrami Suwałki były już przegrane, a co gorsza w obu tych spotkaniach plus tym z Chojniczanką GKS nie stworzył sobie sytuacji bramkowych, trudno sobie przypomnieć choćby jedną setkę. Generalnie mamy do czynienia z obrazem nędzy i rozpaczy, na który składa się brak środka pola, brak skrzydeł w ofensywie, odcięty od gry Goncerz, a ostatnio doszli jeszcze fatalnie grający w Suwałkach boczni obrońcy. Trener Artur Skowronek manewruje składem, ale niestety ci, którzy wchodzą do wyjściowej jedenastki zamiast pokazać, że na miejsce w niej zasługują, przebijają poziomem (in minus) tych, którzy w zespole grali wcześniej.

Na Bukową przyjeżdża jednak Bytovia Bytów, która ma nie mniejsze problemy. Zespół znajduje się w strefie barażowej z czterema punktami straty do miejsca bezpiecznego oraz zaledwie dwoma przewagi nad strefą spadkową. Do GieKSy ekipa Tomasza Kafarskiego ma 8 punktów straty, więc można powiedzieć, że wygrywając katowiczanie raczej zapewnią sobie ligowy byt, ale w przypadku ewentualnej porażki trzeba się będzie jeszcze sporo napocić. Wspomniany Kafarski zastąpił na stanowisku szkoleniowca Pawła Janasa. Zespół na wiosnę spisuje się fatalnie i przede wszystkim w pięciu spotkaniach nie zdobył ani jednej bramki. Porażki ze Stomilem, Zagłębiem i Olimpią Grudziądz oraz remisy z Pogonią Siedlce i Chrobrym Głogów chwały zespołowi nie przyniosły. Uwaga jednak – bo właśnie w Siedlcach i Głogowie udało się zremisować, co oznacza, że o komplet punktów z tym zespołem wcale nie jest łatwo.

W zespole Bytovii nie ma wielkich gwiazd, ale kilku znanych zawodników się znajduje. Z bezapelacyjnym liderem Wojciechem „we will say what time will tell” Pawłowskim. „Kariera” tego zawodnika toczy się po równi pochyłej i od Udinese Calcio przez Latinę, rezerwy Śląska Wrocław (III liga) trafił do pierwszoligowej Bytovii. A to wszystko w ciągu zaledwie dwóch lat. Krzysztof Bąk w ekstraklasie zaliczył aż 166 meczów (7 bramek) w barwach Polonii Warszawa i Lechii Gdańsk. Swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył z nie byle kim, bo z Legią i to przy Łazienkowskiej. Problem w tym, że było to w przegranym meczu 2:7. Na Legii trafił też raz samobója w Pucharze Polski, by po trzech dniach powtórzyć ten „wyczyn” – znów z Legią! – w lidze. Robert Mandrysz to syn trenera Niecieczy – Piotra. Przez sezon grał w Rozwoju Katowice. Daniel Mąka w ekstraklasie trafił sześć razy – i jemu udało się zdobyć gola na Łazienkowskiej. Połowę jego dorobku stanowi jednak hat-trick w Bytomiu w meczu z Polonią. Sporo w ekstraklasie zagrał także Paweł Buzała (145/26). To kolejny szczęśliwiec, który trafił do bramki Legii na jej stadionie i to w wygranym przez Lechię meczu 1:0. Można zadać sobie pytanie – skoro potrafili kiedyś trafiać na boisku najlepszej drużyny w Polsce, to co dzieje się z ich skutecznością teraz? To na szczęście nie nasz problem.

Jesienią GKS Katowice wygrał w Bytowie w sposób bardzo efektowny. Szybkie bramki Krzysztofa Wołkowicza i Grzegorza Goncerza dawały spokój, choć w końcówce pierwszej połowy rywale strzelili bramkę kontaktową. Potem jednak Mateusz Kamiński, a w końcówce znów Wołek przesądzili o losach wysokiego zwycięstwa.

Dla piłkarzy GieKSy to spotkanie będzie przede wszystkim sprawdzianem odporności psychicznej. Grają bowiem ostatnio fatalnie, zewsząd sypią się na nich zasłużone gromy, kibice mieszają z błotem, my jako redakcja wyrażamy się bardzo surowo, a także szyderczo, zarząd stosuje kary finansowe. Oczywiście nie biorąc zawodników w obronę, bo sami są sobie winni tego stanu rzeczy, należy uczciwie przyznać, że znajdują się w bardzo ciężkiej sytuacji mentalnej i o ile staramy się nie nadużywać słowa presja, to tutaj idealnie ono pasuje – tak, zawodnicy GKS są pod olbrzymią presją, bo aż strach pomyśleć, co będzie, gdy będą grać tak słabo jak ostatnio.

Mogą jednak liczyć na wsparcie kibiców, którzy od pierwszej minuty zapowiadają głośny doping. Nikt nie zamierza krytykować piłkarzy przed pierwszym gwizdkiem i my również tego robić nie będziemy. Wierzymy, że swoją postawą unormują sytuację, ale wszystko zależy tylko od nich.

I na koniec, żeby nie było, że tylko ci z Bytovii strzelali na Łazienkowskiej. I Przemysławowi Pitremu taka sztuka się udała, jeszcze w barwach Lecha Poznań. W 85. minucie trafił na 1:0 i była to jedyna bramka w tamtym spotkaniu.

GKS Katowice – Bytovia Bytów, sobota 11 kwietnia 2015, godz. 17.00

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Anty GRZYB

    11 kwietnia 2015 at 09:14

    doping od pierwszej minuty na bank ale co jak po 90tej min bedzie niekorzystny dla nas wynik czyli jakis remis czy gorzej? tego nie wie nikt to sa impulsy i rzycze wszystkim i sobie aby dzis sie obeszlo bez porazki

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Ekstraklasa zweryfikowała – Trener

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich kilkunastu dniach mogliście przeczytać na stronie moje opinie na temat tego, jak Ekstraklasa zweryfikowała poszczególnych piłkarzy GKS Katowice. Dziś przyjrzę się pracy trenera Rafała Góraka i zastanowię się nad tym, jak „zweryfikowała” go Ekstraklasa. 

Rafał Górak – debiutancki bilans w Ekstraklasie wygląda nieźle. Nie było większych wpadek, ponieważ przegrane z Legią czy Lechem były wkalkulowane. Były pozytywne zaskoczenia, jak np. wygrane z Jagą i Cracovią czy zdemolowanie Puszczy. Mieliśmy też mecze, które powinniśmy wygrać, a które przegraliśmy – Korona i Zagłębie. Resztę raczej można ocenić normalnie, czyli dostawaliśmy taki rezultat, jaki wynikał z boiska. Samo wejście trenera w ligę oceniam pozytywnie. Ogarnął zespół po pierwszej porażce, drużyna dobrze przeszła przez tryb adaptacji. Odpowiednio zarządzamy szatnią i zawodnikami, którzy wywalczyli awans. Myślę, że nikt nie może się czuć pominięty, że nie dostał swojej szansy.

GieKSa w Ekstraklasie pokazała różne oblicze i dobrze byłoby, by trener Górak starał się równać do tego, które docenili inni, czyli „Bandy Zakapiorów”. Niestety kilka spotkań odbiegło od tego wizerunku i w tym rola trenera byśmy się prezentowali tak cały czas. Cieszy to, że pozostaliśmy wierni swojej taktyce, a nie przeszliśmy nagle na obronę i „lagę” do przodu. Brakuje trochę stabilności w zespole wobec kontuzji i zmian w składzie, ale nie można powiedzieć, że Górak nie próbuje i nie szuka nowych rozwiązań. W przypadku niektórych eksperymentów potrzeba ostatecznej decyzji, ponieważ wydaje mi się, że zawodnicy tacy jak Galan, Czerwiński, Kuusk, Klemenz będą lepiej prezentować się w momencie, w którym będą przywiązani do jednej pozycji.

Na plus stałe fragmenty, po których stwarzaliśmy zagrożenie i strzeliliśmy parę bramek. Na minus fatalnie przegrane derby z Górnikiem. Tutaj trener Górak powinien znaleźć receptę, by takich spotkań GieKSa nie przegrywała już w szatni. To, co może się jeszcze podobać to wychodzenie z kłopotów. W drugiej oraz pierwszej lidze szkoleniowiec przeszedł przez wszystkie możliwe kryzysy z drużyną. Ekstraklasa nie wybacza błędów i kiedy – po kilku ligowych porażkach oraz odpadnięciu w Pucharze Polski – mieliśmy zalążki kryzysu, to trener ogarnął to dość spokojnie. Brawo.

Ogólnie brawa za rundę, ale nie spoczywajmy na laurach. Weryfikacja pozytywna.

Kontynuuj czytanie

Hokej

Śmierć, podatki i porażka GieKSy w półfinale Pucharu Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

28 grudnia w Krynicy-Zdrój kilka minut po godzinie 17:30 rozpoczął się pierwszy półfinał turnieju o Puchar Polski, a kije skrzyżowali GKS Katowice i GKS Tychy.

W 3. minucie meczu powinno być 1:0 dla drużyny z Tychów, ale Murray efektownie wyłapał strzał Jeziorskiego. Chwilę później po prostym błędzie tyszan w dobrej okazji znalazł się Sokay, ale nie dość, że wystrzelił prosto w Fucika, to w dodatku w międzyczasie ruszona została jego bramka. W kolejnych minutach, zgodnie z przewidywaniami, przeważał GKS Tychy, jednak w swoich akcjach nie byli już tak blisko zdobycia gola, jak przy wspomnianej sytuacji Jeziorskiego. Katowiczanie jednak nawet nie zagrażali bramce rywala. Na nieco ponad minutę przed końcem tercji sędziowie podyktowali pierwszą karę w tym spotkaniu – na ławkę za uderzanie kijem odesłany został Koponen. Pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowym remisem, choć w oddanych strzałach tyszanie prowadzili aż 11 do 2.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od wybronienia pozostałej niecałej minuty w osłabieniu. Co nie udało się tyszanom w 3. minucie, udało się w 23. Po akcji złożonej z kilku podań Łyszczarczykowi pozostało umieścić krążek w odsłoniętej bramce. Zdołaliśmy wyjść z akcją 2 na 1, Mroczkowski postanowił indywidualnie zakończyć akcję, najpierw próbując wyminąć obrońcę, ale ostatecznie nie oddał nawet strzału, a po chwili został ukarany za ostrość w sytuacji pod bandą w tercji neutralnej. Tyszanie zagrozili głównie na początku przewagi, ale dobrze zachował się Murray. Nawet, gdy GieKSa przedostawała się do tercji rywala, to rzadko kończyło się to celnym strzałem. Zupełnie niespodziewanie pod koniec tercji Jakub Hofman uprzedził Kaskinena do krążka, przymierzył i precyzyjnie wystrzelił z nadgarstka, dając nam wyrównanie. Po chwili już drugi raz w tym spotkaniu ukarany został Mroczkowski, a co więcej – była to kara 5-minutowa za atak na głowę. Murray zupełnie nie wiedział, gdzie jest krążek i na 7 sekund przed syreną kończącą drugą odsłonę spotkania Lehtonen zdobył gola na 2:1.

Jako, że kara meczu nie anuluje się po straconym golu – trzecią tercję rozpoczęliśmy od jeszcze niespełna 4 minut w osłabieniu, ale wynik w tym czasie nie uległ zmianie. W 45. minucie Fraszko umieścił krążek w bramce, ale sędziowie zażądali weryfikacji wideo, bo w kontakcie z Fucikiem był Patryk Wronka. Po analizie stwierdzili jednak, że była to wina obrońcy GKS-u Tychy i wyrównująca bramka została uznana. Szybko zrobiło się groźnie w naszej tercji, ale Murray świetnie kijem wybił krążek Jeziorskiemu. Trzecia tercja była zdecydowanie najbardziej wyrównaną odsłoną tego półfiału, ale w 52. minucie tyszanie trzeci raz wyszli na prowadzenie – Heljanko dobił krążek do pustej bramki. Niedługo potem było już 4:2 – z kontrą 2 na 1 wyszli tyszanie, Łyszczarczyk wyczekał Murray’a, który położył się jeszcze przed jego strzałem i znów straciliśmy gola praktycznie do pustej bramki. Równie szybko złapaliśmy ponownie kontakt, bo dobrze pod bramką Fucika po raz drugi odnalazł się Fraszko. Korzystając z przerwy w grze o timeout na niecałe 2 minuty przed końcem tercji poprosił trener Płachta. Niedługo potem Murray zjechał do boksu, ale błyskawicznie Heljanko strzałem z własnej tercji strzelił na 5:3. Nasz bramkarz jeszcze raz zjechał z lodu, by jego miejsce zajął dodatkowy napastnik, ale wynik już nie uległ zmianie.

GKS Tychy – GKS Katowice 5:3 (0:0, 2:1, 3:2)
1:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Heljanko, Filip Komorski) 22:54
1:1 Jakub Hofman (Mateusz Michalski, Igor Smal) 38:08
2:1 Matias Lehtonen (Rasmus Heljanko, Joona Monto) 39:53 5/4
2:2 Bartosz Fraszko (Grzegorz Pasiut, Pontus Englund) 45:31
3:2 Ramus Heljanko (Filip Komorski, Alan Łyszczarczyk) 51:59
4:2 Alan Łyszczarczyk 54:02
4:3 Bartosz Fraszko (Albin Runesson) 54:57
5:3 Rasmus Heljanko 58:45

GKS Tychy: Fucik – Kaskinen, Bizacki, Lehtonen, Monto, Jeziorski – Viinikainen, Kakkonen, Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Ciura, Pociecha, Viitanen, Turkin, Paś – Bryk, Krzyżek, Larionovs, Ubowski, Gościński.

GKS Katowice: Murray – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Fraszko – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Salituro, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Smal, Michalski, Jakub Hofman, Jonasz Hofman.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna Wideo

Film „Bukowa. Nasz Dom”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Film dokumentalny „Bukowa. Nasz dom” powstał przy okazji obchodzonego w 2024 roku jubileuszu 60-lecia GKS Katowice. To wyjątkowy projekt poświęcony Stadionowi Miejskiemu przy ul. Bukowej w Katowicach oraz kibicom, którzy przez lata tworzyli i tworzą jego klimat. Reżyserem filmu jest Michał Muzyczuk, który ma w dorobku m.in. „Dekadę GieKSy”. Zapraszamy do seansu.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga