Dołącz do nas

Piłka nożna

[STADION] Wiemy, jak będzie wyglądać nowy stadion GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

We wtorkowe w biurze SARP Katowice poznaliśmy rozstrzygnięcie konkursu na projekt nowego stadionu miejskiego w Katowicach. Koncepcję wybierano spośród 11 prac, które zostały dopuszczone do konkursu. 

Pierwszy głos na konferencji zabrał Prezydent Katowice Marcin Krupa:

„Chcemy by na tym stadionie grał piłkarski oraz siatkarski GKS Katowice. Takie zadanie postawiliśmy przed zespołami architektonicznymi. Chcemy by ten obiekt był wizytówką miasta i był widoczny z autostrady A4. Mam nadzieję, że stadion wpiszę się w krajobraz tego miasta. Koncepcja stadionu o podstawie ma mieć 12 tysięcy plus cała infrastruktura”. Chcemy by stadion miał funkcje konferencyjne by prowadzić różnego rodzaju dyskusje. Projekt zakłada również budowę 6 boisk treningowych oraz pełne zadaszenie jednego z boisk tak by można było trenować na obiekcie cały rok”

Po wyborze koncepcji Prezydent Krupa dodał:

Na pewno trzeba się zagłębić w projekt by wyciągać wnioski. Ufamy Państwa analizom i waszej pracy ( w kierunku jury architektów). Chcieliśmy by stadion był funkcjonalny i na miarę dzisiejszych czasów. Oczywiście dalsze analizy przed nami i jedziemy z tą robotą bo nie ma na co czekać. Realizacja będzie bo nie po to podjęliśmy się tych działań by je odkładać teraz. Mamy różne możliwości i źródła finansowania z tym nie będzie tutaj problemów. Inwestycja będzie zrealizowana bo całe miasto na to czeka.”

Foto: GKSKatowice.eu

Wybór zwycięskiej koncepcji jury uzasadniało: 

„Nagrodę przyznaje się za najlepsze zrealizowanie wytycznych przestrzennych i programowych przez stworzenie jednorodnego zintegrowanego zespołu o minimalistycznej architekturze i kameralnej skali, która naturalnie wykorzystuje topografię terenu oraz warunki przyrodnicze. Czytelna i prosta strefa dojścia do zespołu oraz jego obejście na poziomie terenu są wartościowym wkładem w zagospodarowanie terenów zielonych. Otwarcie zespołu na południe, na zieleń poprzez pejzażowy plac wejściowy i sprzężoną z nim aleję wejściową tworzą współczesną otwartą przestrzeń o cechach adekwatnych dla tego typu obiektów. Praca jest w pełni zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego w tym obszarze i możliwa do realizacji bez uwag i zmian do studium w całości. Zaproponowane rozwiązania są ekonomiczne inwestycyjnie i eksploatacyjnie. Praca oznacza się wysoką kulturą graficzną, wrażliwością i szczerym opracowaniem konstrukcji i jej optymalizacji”.


40 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

40 komentarzy

  1. Avatar photo

    KruchY

    12 czerwca 2018 at 17:32

    A ile to będzie kosztować?

  2. Avatar photo

    3 kolory

    12 czerwca 2018 at 18:02

    A to takie ważne ile będzie kosztować???
    Projekt zajebisty …inny niż wszystkie inne stadiony
    Żeby tylko doszło do skutku a będą nam zazdrościć????

  3. Avatar photo

    dębiana

    12 czerwca 2018 at 19:02

    poważnie prezentacja jedenastu projektów była dzisiaj i dzisiaj też podjęta decyzja?

  4. Avatar photo

    Błażej

    12 czerwca 2018 at 19:27

    Decyzję podejmowali przez parę dni. Dziś zaprezentowali do publikacji te projekty 11 w sumie.

  5. Avatar photo

    dębiana

    12 czerwca 2018 at 19:57

    ok dzięki za info ….jesteście bliżej tego wszystkiego . co o tym sądzicie .dzięki pozdrawiam

  6. Avatar photo

    Prezes1964

    12 czerwca 2018 at 20:01

    Podoba mi się, tak jak przedmówca napisał – jest oryginalny, do tego stylowy.Nie jest kalką innych stadionów piłkarskich.Jest stylowy,fajnie łączy w sobie nowoczesność a jednocześnie jest ten staroświecki look:)
    Czekam na konkrety

  7. Avatar photo

    krzysiek

    12 czerwca 2018 at 20:19

    Mi się średnio podoba. Najciekawszy był projekt „czarna bryła”.

  8. Avatar photo

    Mecza

    12 czerwca 2018 at 21:03

    Czy w komisji wybierającej była chociaż jedna osoba z SK? Obejrzałem film na oficjalnej stronie, myślałem że coś więcej zobaczę a tu wypowiedź gościa który zaufania nie wzbudził we mnie, taka marketingowa gadka. Wybitny architekt który chyba nigdy nie był na obiekcie sportowym ani żadnego jeszcze on ani biuro nie zaprojektowali.

  9. Avatar photo

    Dziadek

    12 czerwca 2018 at 21:21

    Tu lepiej to widać:
    http://bi.gazeta.pl/im/87/70/16/z23531143V,Wizualizacja-nowego-stadionu-Katowic.jpg
    Nie podoba mi się, B1 lepsza gdyby zmodernizować. Niziutkie to, raczej na 1 ligę niż na ekstraklasę. Taka Nieciecza bis. Z zewnątrz ciekawie to wygląda, ale w środku ubogo. No ale to efekt 12 tys (czyli 8 bo 4 za bramką)… Z taką pojemnością to każdy stadion wygląda marnie…
    Wiem… marudzę, ale po Kato spodziewałem się czegoś większego dla Gieksy. W latach 80-tych mieli lepszą wizję i rozmach…
    Do tego żal żółtej bryły na której projekt wydano sporo.
    Hala dla siatkówki? Hmm.Sądząc po zainteresowaniu i dokonaniach lepiej zbudowali by dla hokeja…
    Na plus boiska treningowe, choć znając „profesjonalizm” w Kato to nadal dzieciaki będą tułać się po całym mieście, bo ktoś źle spisze umowy.

  10. Avatar photo

    Irishman

    12 czerwca 2018 at 21:28

    Dobra!!!
    Jest MEGA, jest SUPER i olać całą resztę!!!!!
    Wali mnie już cała reszta poza tylko tym, kiedy rozpocznie się budowa!
    (a jak już będzie fajna lokalizacja i trochę miejsca, to zawsze można to poprawić jakby coś!)

  11. Avatar photo

    KaTe

    12 czerwca 2018 at 21:28

    Hmmm, niewiele widać. Taki… kwadraciok
    Nachylenie trybun też wygląda lichutkie (coś jak na Śląskim).
    Osobiście wolałbym tradycyjny obiekt, podobny do tyskiego lub zabrzańskiego. I lepiej, by od razu zdecydowali się na 15.000, a nie czarowali rozbudową.
    Tak jak kolega Mecza, sądzę, że osoby decydujące o wyborze, nie miały żadnego doświadczenia w oglądaniu meczów na żywo. Jak i pan Krupa, który na Bukowej pojawia się dopiero w roku wyborczym

  12. Avatar photo

    tombotleg

    12 czerwca 2018 at 21:41

    Kurde robi wrażenie, nie spodziewałem się takiej przestrzeni i funkcjonalności, dla mnie bomba, faktycznie nie sztampowy jak prawie wszystkie w PL albo kopia czegoś co już stoi, projektować i budować!.

  13. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    12 czerwca 2018 at 21:48

    Ciężko ocenić ten projekt po jednym zdjęciu, przynajmniej z tego co widze to nie specjalnie przypada mi do gusu prostokątno/kwadratowa fasada tego stadionu..no ale może po prostu jak to facet bardziej gustuje w zaokrągleniach..no nic ważne zeby w ogóle ten stadion powstał a Najważniejsze to to co będzie się działo na nim w środku

  14. Avatar photo

    fan

    12 czerwca 2018 at 21:55

    Bez sensu zrobić na 15 tys podwójne trybuny. Pojedyncze to dla wioski a nie dla Stolicy Górnego Śląska

  15. Avatar photo

    GruchA

    12 czerwca 2018 at 22:24

    Zna ktoś kosztorys choćby w przybliżeniu?

  16. Avatar photo

    Jata

    12 czerwca 2018 at 22:31

    z info od chłopaków z forum = to nie są podwójne trybuny tylko identyczne jak na naszej głównej.

  17. Avatar photo

    Robson

    12 czerwca 2018 at 23:07

    No mnie też się bardziej podobała żółta bryła była po prostu zajebista.
    Ale cóż jest co jest niech od razu zrobią na 15.200 pojemności co da nam pierwszą dziesiątkę w rankingu.
    I najważniejsze by baza treningowa była na maxa by dzieciaki miały gdzie trenować a nie błąkały się po całym mieście chyba że dla Młodej GieKSy zostawią Bukową jako bazę treningową to OK

  18. Avatar photo

    Marek

    12 czerwca 2018 at 23:51

    Po tych kilku zdjęciach nie przypomina to stadionu, raczej muzeum, sąd, magazyn, więzienie albo nospr 🙁 niski, minimalizm nie godny KATOWIC, nijaki. Bardzo szkoda że taki nowy blaszok ma być wizytówką wielkiej GieKSy. Ten ŻÓŁTY projekt jest oryginalny, od razu widać że to STADION poważnego klubu z aspiracjami, a sala dla siatkarzy osobno ale połączone w żółtej Koronie. Jeszcze tylko lodowisko i było by kompletnie. A tak pozostaje I liga, przypomina to Termalike. Czy Katowice nie staĆ na prawdziwy kompleks sportowy godny stolicy?! Nawet nazwa klubu na tych kratach nie pasuje. Ruch bedzie widać z daleka i w ich barwach. Jestem rozgoryczony bo tylko żółty jest STADIONEM GieKSy.

  19. Avatar photo

    Fridek76

    13 czerwca 2018 at 00:04

    Marku niestety masz racje. Jak juz budowac to cos konkretnego. Smrody beda mniec o wiele lepszy stadion. A my takie pudelko zapałek. Mnie sie mega nie podoba. Wole B1

  20. Avatar photo

    supporterwnc

    13 czerwca 2018 at 00:47

    ciulaty…tako antyrama na sztracheclach. Tyla lot czekanio i zaś po rzici my dostali. Terozki nawet architekty nom ciulajom.

  21. Avatar photo

    Kamel

    13 czerwca 2018 at 01:29

    KOMPROMITACJO ! to mojom srobione ludki ze dyplomomi architekta ??? te manekiny konsekwentnie kompromitujom nosz klub, -forma sportowo,”szkolynie”junioruw,likwidacjo reserw,a do komplytu TO. cytat:wysoko kultura graficzno…. S E R I O ????????

  22. Avatar photo

    Scifo

    13 czerwca 2018 at 02:36

    Sorry, wygląda bezjajecznie… do czego nawiązuje? Siatkarze mają spodek, HKS i Kolejarza, że o AWF nie wspomnę. Niech mi ktoś odpowie dlaczego 300 tysieczne miasto nie stać na stadion na 20 tysi? Jakie mamy ambicje? Na derby z Rozwojem? Prezydencie, w katowicach grają w bala od ok 120 lat… W latach 30 tych mieliśmy areny na, których grała reprezentacja, w 1928 roku Polska pokonała Szwecję, w obecności 20 tyś. ludzi. Nie było wtedy fb więc większość widzów była z okolic… Bielsko ma większy stadion, Leverkusen ma połowę mieszkańców Katowic i stadion większy o 10 tyś….
    Jak to jest, że możemy mieć fenomenalny NOSPR z dwoma salami 1800 i 300 osób. Czy w Katowicach jest tyłu melomanów?
    A może Panu zależy na promowaniu konkurencji z Zabrza albo Chorzowa? Jak ktoś nie ma wizji, to powinien siedzieć cichutko w domu a nie pchać się na prezydenta dużego i ambitnego miasta.
    Pan pewnie nie wie ale w 1990 miał powstać stadion na 22 tysiące na Bukowej. Niestety zmiany systemowe nie pozwoliły na dokończenie inwestycji. Pewnie Pan też nie wie, że aktualnie jeżeli ktoś chce kupić bilet w dniu meczu, to musi liczyc lekko godzinę na wejscie, ale Pana to nie dotyczy. Pan ma wejście dla VIPów… Kto normalny chce korzystać ze śmierdzącego Toy Toya? Stadion na miarę Niecieczy Wróbel albo Grodziska Wlkp…
    Mam wielu kumpli, którzy przyszliby na stadion z dziećmi, są w stanie zapłacić za komfort, ale nie chodzą teraz bo standard jest żenujący. Pewnie na nowym stadionie się nie zmieszczą…

  23. Avatar photo

    kejta

    13 czerwca 2018 at 04:59

    Napisze tylko to co pomyslalem jak zobaczylem:
    Co to kurwa za magazyn?
    Porazka

  24. Avatar photo

    tomassi

    13 czerwca 2018 at 06:34

    Trochę mało widzimy narazie.
    Pojemność mi wogóle nie przeszkadza. Zaczniemy go „zapełniać” i będzie
    super. Też zauważyłem na jednym foto jakby trybuny dzielone?
    To akurat byłaby katastrofa.

  25. Avatar photo

    Kato

    13 czerwca 2018 at 07:34

    Jako projekt, super. Fajnie komponuje sie w myśl przebudowy całego miasta Katowice.
    Pomijając wc na rynku i marketu przed dworcem, ktore moim prywatnym zdaniem jest nie trafione.
    Miasto rozbudowuje sie w miarę ładnym stylu.
    Tylko czy kibicom ten styl odpowiada?
    Miasto myśli całościowo, a kibice chcieli by indywidualności i wyodrębnienia wizualnie stadionu.
    I nie ma sie czemu dziwić.
    OCZEKUJEMY I CHCEMY PROJEKTU MEGA!
    Projektu na miarę np. spodka, który nie musiał się komponować z resztą. Ale przerósł swoje czasy!
    Tak aby każdy patrząc na stadion wiedział co on stanowi.

  26. Avatar photo

    Mecza

    13 czerwca 2018 at 08:41

    Myślałem, że zaraz na mnie siądziecie że jestem malkontent ale wam też się ta puszka konserwowa, magazyn (brakowało mi słowa)nie podoba. Dużo ogólników a nawet zdjęć nie ma czytelnych a to co mi się podobało fragmentami to chyba dotyczy przegranych projektów.

  27. Avatar photo

    Ksawery

    13 czerwca 2018 at 09:29

    Dlaczego te 2 fotki są tak niewyraźne? Dlaczego niema więcej zdjęć o wysokiej rozdzielczości? Taki „projekt” to sie robi w 1 dzień co nam tutaj przekazano. Na czym ma polegać połączenie piłki z siatką? Przecież chyba nie będą na płycie głównej tymczasowo przygotowywać parkietu pod mecze? Co z nakładającymi się terminami? Może na bocznym siatka? To ma być hala na conajmniej 3 tysiące a nie boisko boczne 300 miejsc… Cyrk jakiś

  28. Avatar photo

    Ksawery

    13 czerwca 2018 at 09:31

    A nazwa? Może LIDL Storehouse Arena? 😉

  29. Avatar photo

    Mecza

    13 czerwca 2018 at 10:25

    @Ksawery, właśnie chyba dlatego są takie niewyraźne aby nic nie było widać. Zamiast projektu zobaczyliśmy Krupę i jeszcze nawiedzonego architekta.

  30. Avatar photo

    Dziadek

    13 czerwca 2018 at 12:01

    Jeszcze raz wklejam link do widoku z góry:
    http://bi.gazeta.pl/im/87/70/16/z23531143V,Wizualizacja-nowego-stadionu-Katowic.jpg
    Po komentarzach widzę że nie tylko mnie razi swym minimalizmem. Jak przyjedzie 2000 Górnika to wszyscy nasi się nie zmieszczą…

  31. Avatar photo

    kocioł

    13 czerwca 2018 at 12:03

    Dla mnie dramat
    Nie wiem jakimi kryteriami kierowali się ludzie odpowiedzialni za wybór projektu który wygrał, ale równie dobrze można by zaadaptować jakąś halę na Obrokach,posiać trawę i wyglądało by podobnie. Należało by ją jednak trochę spłaszczyć, żeby trybuny były bardziej oddalone od murawy.
    Tyle lat czekania i taka kiszka,rozumiem, że zbliżają się wybory i trzeba było na szybko coś wybrać

  32. Avatar photo

    Bce

    13 czerwca 2018 at 13:33

    Nazwa ulicy też przenieść. 15tyś styknie. Boczne boisko na jakieś 500osob też się znajdzie. Dziewczyny i łebki też moga grać oficjalne szpile. Kopiować z innych miast nie warto. Miejmy swój styl a nie kopie.

  33. Avatar photo

    3 kolory

    13 czerwca 2018 at 14:52

    Mam nadzieję że nasi kibice nie wpadną na jakiś genialny pomysł typu protest albo coś innego …..bo stadion za mały albo że nie żółta bryła bo znowu będzie z tego wielkie g….!!!

  34. Avatar photo

    ursus

    13 czerwca 2018 at 18:30

    Czym jest ta wieża za krzesełkami na trybunie nad drugim wejściem od lewego narożnika?

  35. Avatar photo

    Mecza

    13 czerwca 2018 at 18:39

    @ursus, pierwszy error się wydaje. Krupa wspomniał o dalszych analizach, mam nadzieję że nachylenie trybun się zmieni, musi być większy pion, nawet kosztem tej rozbudowy o 3tys. Wypełnijmy najpierw regularnie te 12tys. a później myślmy o czymś więcej. Ten stadion też akustycznie nędznie wygląda, koniec z legendą Blaszoka.

  36. Avatar photo

    Mecza

    13 czerwca 2018 at 18:46

    Ktoś powie, po co taki minimalizm, od razu 20tys jak już się buduje. Uważam że regularne 12tys to dla nas jakieś 20lat jak będą sukcesy czyli np. 10 mistrzostw w tym czasie. Po tym czasie można budować coś nowego. Mistrzostwa mogą być ale na tej nowej Bukowej musi najpierw być kocioł a taki zrobimy przy małym stadionie ale akustycznym. Przy 20tys i 5tysięcznej widowni to tak jak 20tys na śląski przyjdzie czyli nędza. Nie da się dopingu zrobić dobrego.

  37. Avatar photo

    Mecza

    13 czerwca 2018 at 18:49

    Co z tego że np. na 2 mecze w sezonie biletów braknie(i super kupować karnety) jak przez cały sezon będzie 30% zapełnienie.

  38. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    13 czerwca 2018 at 21:06

    Zgadzam się te 12 tyś w zupełności wystarczy na dzień dzisiejszy.Na jakim meczu mozemy spodziewać się kompletu?..bądźmy szczerzy na mecz otwarcia mecze z ruchem, Gornikiem bądź ewentualnie na mecze o Bardzo Dużą stawke..jak już pójdziemy (wiem że to zabrzmi jak melodia nie widzianej jak na razie przyszłości) do przodu i zapotrzebowanie będzie większe to przysłowiowym kamieniem ciepnąć stąd i Stadion Ślaski mozna wynająć na LM..he he..a póki co tak poważnie to chciałbym znać więcej dużo więcej szczegółów dotyczących tego projektu

  39. Avatar photo

    Marek

    13 czerwca 2018 at 22:14

    Panie Prezydencie Miasta Katowice!

    Tylko ŻÓŁTY STADION może kojarzyć się z KATOWICAMI.
    Tylko ŻÓŁTY może być wizytówką i to widzianą z autostrady.
    Zaakceptowany wcześniej przez większość kibiców i zainteresowanych mieszkańców.
    Teraz bez informowania, bez opinii, bez zdania samych kibiców przedstawia się coś, czym do historii Pan nie przejdzie.
    Ale póki piłka w grze, może….warto posłuchać osób które będą korzystać z obiektu.

  40. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    13 czerwca 2018 at 23:40

    Marek..kto wie jak to będzie wyglądało, może przez te czarno/brazowe sztachety będzie biła nasza żółta barwa taka że mieszkańcy Witosa po nocach nie bedą spali bo tak będzie razić po oczach jak słońce w dzień..powtarzam za mało póki co o tym projekcie wiemy

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Felietony

Kibicu GieKSy, pamiętaj, gdzie byłeś…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Początkowo ten felieton miał dotyczyć stricte meczu z Lechem Poznań. Meczu przegranego, kolejnej porażki na swoim boisku w tym sezonie. Spotkania, które wcale nie musiało się tak zakończyć.

I kilka słów temu pojedynkowi poświęcę. Środek ciężkości zostanie jednak umiejscowiony gdzie indziej. Bo po meczu niepotrzebnie otworzyłem internet i…

Każdy z nas był rozgoryczony końcowym rezultatem tego starcia. Do końca wierzyliśmy, że katowiczanie odrobią jednobramkową stratę i przynajmniej jeden punkt zostanie na Nowej Bukowej. Nasz zespół walczył, gryzł trawę i w zasadzie – zwłaszcza w drugiej połowie – grał bez kompleksów. W końcu kilka swoich okazji mieliśmy, ale albo kapitalnie interweniował Bartosz Mrozek, jak w sytuacji, gdy z refleksem wybronił „strzał” swojego kolegi z zespołu, albo fatalnie przy dobitce swojego własnego uderzenia skiksował aktywny Borja Galan. Hiszpan trafił też w poprzeczkę i wcale nie jestem przekonany, że gdyby piłka szła pod obramowanie bramki, to golkiper Lecha by ją odbił.

Wiadomo, że naszym zawodnikom brakuje trochę okrzesania w końcówce akcji ofensywnej, gramy za bardzo koronkowo, a nie zawsze na to starcza umiejętności, zwłaszcza z tak silnym przeciwnikiem. A gdy już decydujemy się na prostą grę – co kilka razy miało miejsce – od razu są sytuacje. Mimo wszystko jednak spodziewałem się, że z gry będziemy mieli mniej. Że Lech nas zje taktycznie i piłkarsko. To się nie stało i naprawdę nie ma tu znaczenia, czy Lech – jak sugerują niektórzy – zagrał na pół gwizdka i pół-rezerwowym składem. Na konferencji pomeczowej trener Lecha Nils Frederiksen powiedział, że absolutnie nie miał odczucia , że jego zespół kontrolował to spotkanie. To rzadkość, bo zazwyczaj trenerzy lubią mówić, że kontrolowali. Jak choćby trener Rafał Górak po tym meczu, co dziwnie brzmi w przypadku porażki. To jest po prostu złe słowo, nieadekwatne, tak jak ostatnio trener Iordanescu, który stwierdził, że Legia kontrolowała mecz z Samsunsporem przez 90 minut z wyjątkiem sytuacji, gdy stracili gola…

Jednak jeśli jesteśmy już przy tym nazewnictwie, to tak – trener Kolejorza powiedział, że tej kontroli swojego zespołu nie czuł. I nie było widać, że to jakaś nadmierna kurtuazja. Przysłuchuję się od lat wypowiedziom trenerów przeciwników GKS i nieraz w głowie łapałem się… za głowę, słysząc tę cukierkową, fałszywą kurtuazję mówiącą o tym, z jakim to silnym przeciwnikiem się ich zespół mierzył, podczas gdy katowiczanie zagrali mecz fatalny. Więc słowa Duńczyka są cenne, podobnie jak w poprzednim sezonie Marka Papszuna po meczu w Katowicach.

Daleki jestem od tego, żeby nasz zespół jakoś specjalnie chwalić po tym meczu, bo jednak tych punktów potrzebujemy jak tlenu, była szansa Lecha ukąsić, a tego nie zrobiliśmy. Jesteśmy w strefie spadkowej z mizerną liczbą punktów – zaledwie ośmioma. Kilka drużyn nam w tabeli odskoczyło, stworzył się peleton drużyn środka tabeli. Ten środek jest płaski, ale może być taki scenariusz, że wkrótce zostanie np. pięć drużyn zamieszanych w walkę o utrzymanie. I bycie w takiej grupie i wyżynanie się wzajemne byłoby najgorszym, co może nam się przydarzyć. Kolejne okienko międzyreprezentacyjne będzie niesamowicie istotne w tym zakresie, o czym pod koniec.

Jest frustrujące, że jako cała drużyna nie możemy zagrać na tyle dobrego meczu, żeby zarówno w defensywie, jak i ofensywie być efektywnymi. Piszę o tym dlatego, że zarówno w Płocku, jak i  wczoraj ogólna gra defensywna była już lepsza niż w praktycznie wszystkich poprzednich spotkaniach (może poza meczem z Arką). Nadal to nie wystarcza do gry na zero z tyłu i jest mocno irytujące, że w każdym meczu tracimy gola. Katowiczanie nie ustrzegli się błędów. Bramka Fiabemy ostatecznie była jakaś… dziwna. Najpierw na radar go pilnował Jesse Bosch, i zawodnik był totalnie sam przed polem karnym, co było karygodne. Żaden z naszych zawodników nie zdołał go zablokować. Dodatkowo można zapytać, co zrobił w tej sytuacji Rafał Strączek. Może to jest jakaś szkoła bramkarska, by nie stać w środku światła bramki tylko gdzieś w ¾… W każdym razie przez to strzał w miarę w środek bramki został przepuszczony, przy czym dodatkowo Rafał interweniował tak, jakby piłka mu przeleciała pod brzuchem, schował ręce…

Można tego meczu było nie przegrać, można było w końcówce wyrównać i nie dać Lechowi czasu na strzelenie zwycięskiej bramki. Jednak to nie jest tak, że Kolejorz nic nie grał. Goście mieli swoje sytuacje. W pierwszej połowie kilkukrotnie rozpędzili się niczym Pendolino i było naprawdę widać sporo jakości, jak i… niedokładności. W drugiej części w końcówce, gdy GKS się odkrył, mieli już doskonałe sytuacje na 2:0. Nie strzelili.

Ostatecznie był to taki mecz, w którym wynik w każdą z dwóch stron – lub remis – byłby sprawiedliwy. Nie ma więc co na ten temat dywagować. Wygrała drużyna, która wykorzystała swoje doświadczenie i najwidoczniej – minimalnie była lepsza.

I na tym mógłbym zakończyć…

Niestety przejrzałem komentarze po meczu, czy to na naszym Facebooku czy na forum. I o ile byłem dość spokojny po meczu, to po tej – jakże fascynującej lekturze – ciśnienie mi się podniosło do granic możliwości. Wiele jestem w stanie wybaczyć, emocje, sam dałem im się nieraz ponosić w przeszłości. Jedno, czego jednak nie mogę dzisiaj opanować i chyba to nigdy nie nastąpi, to uodpornić się na… czystą głupotę.

W swojej dwudziestoletniej „karierze” przy mediach GieKSy miałem różne okresy i różnie byłem oceniany. W czasach trzeciej ligi (tak, był taki czas) byłem ochrzczony „obrońcą piłkarzy”. Wtedy gdy po remisie z Pogonią Świebodzin czy Stilonem Gorzów (tak, byli tacy rywale) nasz awans zawisł na włosku, uspokajałem, mówiłem, że będzie dobrze. Jechano po mnie za to. Były też inne momenty, kiedy mówiono mi, że przesadzam. Gdy za Jerzego Brzęczka dzwoniłem na alarm, od początku wiosny, że przegrywamy awans, twierdzono, że niepotrzebnie zaogniam atmosferę. Raz obrażali się na mnie piłkarze, raz kibice.

Nie dbam więc o to, co sobie krytykanci, których niestety jest bardzo wielu, pomyślą. O ile po Cracovii mój ton był jeszcze w stylu „niech się niektórzy pukną w głowę” to dzisiaj cisną mi się na usta zdecydowanie mocniejsze i nieparlamentarne epitety.

Pogrzebowa atmosfera, jaka rozpętała się po wczorajszym meczu w tych opiniach to jest takie kuriozum, że żadna taka czy inna bramka Strączka lub fatalne błędy w obronie w poprzednich meczach  nie mają podjazdu. Po minimalnej przegranej z Mistrzem Polski, w której GKS nie był zespołem gorszym, naczytałem się, że jesteśmy na autostradzie do pierwszej ligi, większość składu jest „do wypierdolenia”, łącznie z „taktykiem Górakiem”.  Już nie będę mówił o populizmach, żeby dać szanse „chłopakom z Akademii”, bo osoba która taki farmazon wymyśliła to zapewne zabetonowany i odporny na wiedzę wyborca jednej czy drugiej głównej opcji politycznej… Podobny poziom argumentacji.

Jest taka maksyma, że jeżeli nie znasz historii jesteś skazany na jej powtarzanie. Wiele osób zachowuje się tak, jakby jej naprawdę nie znało. A przecież to fałsz. To nie jest tak, że te osoby rzeczywiście nie wiedzą, w jakiej sytuacji była GieKSa choćby jeszcze dwa lata temu. I w jakiej byliśmy rok temu. Natomiast ta zbiorowa amnezja jest zatrważająca. Ja wiem, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ, ale są pewne granice realizacji tego powiedzenia.

Przypomnę, gdzie byliśmy. Sześć lat temu GieKSa z hukiem jak stąd do Bytowa spadła do drugiej ligi. W ostatniej minucie ostatniego meczu po golu bramkarza. W dwóch poprzedzających sezonach walczyliśmy o awans do ekstraklasy i w końcowych fazach sezonów spektakularnie te awanse przewalaliśmy. Był gol z połowy zdegradowanego Kluczborka w doliczonym czasie gry. Była porażka z gimnazjalistami z Chorzowa, poprawiona porażką u siebie w następnym meczu z Tychami. Ale to spadek na trzeci poziom rozgrywkowy to była wyprawa w prawdziwą otchłań. Nie mieliśmy już nawet Tychów czy Podbeskidzia. Naszymi przeciwnikami była Legionovia, Gryf czy Błękitni. Pewnie wielu nowych kibiców nawet by nie potrafiła powiedzieć, z jakich miejscowości są wspomniane ekipy. Na Bukową nawet przyjechał Lech Poznań! Problem polegał na tym, że były to rezerwy wielkopolskiego klubu, które nawet Bułgarskiej nie powąchały, a swoje mecze rozgrywały we Wronkach. Stadiony, które dzisiaj są dla nas przygodą w Pucharze Polski – wtedy były codziennością.

I w pierwszym spotkaniu po spadku do tej drugiej ligi, będącym jednocześnie pierwszym meczem Rafała Góraka w drugiej jego kadencji, GKS Katowice przegrywał u siebie do przerwy ze Zniczem Pruszków 0:3. Do przerwy. Ze Zniczem. Zero trzy. W drugiej lidze.

Ostatecznie nasz zespół przegrał to spotkanie 1:3. To był początek próby wyjścia z otchłani. Z totalnej otchłani polskiej piłki. W pierwszym sezonie nie udało się awansować. Nie strzeliliśmy w końcówce z Resovią. W kiepskim stylu przegraliśmy baraż ze Stalą Rzeszów. Po roku z tą Stalą katowiczanie przypieczętowali powrót na zaplecze ekstraklasy.

I przez kolejne dwa lata awansu do ekstraklasy nadal nie było. Zbliżaliśmy się do dwóch dekad bez najwyższej klasy rozgrywkowej w Katowicach. W sezonie 2023/24 w pewnym momencie jesieni GKS złapał kryzys. Przez chyba dziewięć meczów nasza drużyna nie potrafiła wygrać meczu. Zaczęły się psuć nastroje, kibice tracili cierpliwość do trenera, pojawiło się słynne „pakuj walizki” i „licznik Góraka” odmierzający dni od ostatniego zwycięstwa GieKSy. Trener był przegrany, sam – ze swoją drużyną – przeciw wszystkim. Nie podał się do dymisji. A potem spektakularnie awansował do ekstraklasy.

Człowiek inteligentny wyciąga wnioski. Człowiek inteligentny na podstawie jednej sytuacji odpowiednio ustosunkowuje się do podobnej w przyszłości.

GieKSa doświadcza takich problemów jak obecnie po raz pierwszy od dwóch lat. Mówiąc inaczej – od 24 miesięcy. W piłce do bardzo długo. Po latach upokorzeń, ostatnie dwa lata żyliśmy jak pączki w maśle. Cała wiosna 2024 zakończona awansem to był sen. A potem był cały sezon w ekstraklasie, w którym ani przez moment nie drżeliśmy o utrzymanie i zdobyliśmy niemal pół setki punktów. Nawet po matematycznym zapewnieniu sobie pozostania w lidze, GieKSa potrafiła wygrywać – z Cracovią czy Lechią, zremisowaliśmy z Lechem.

I teraz po 11  kolejkach czytam, że „wszyscy do wyjebania”, bo znaleźliśmy się w strefie spadkowej.

W dupach się poprzewracało od dobrobytu.

Jesienią 2023 byliśmy powiedzmy w podobnej sytuacji, ileś tam meczów niewygranych, kilka fatalnych spotkań i duży zawód. Wydawało się, że kolejny sezon spiszemy na straty. Przegrywaliśmy u siebie ze słabiutką Polonią Warszawa. I czy naprawdę tamta sytuacja – z której w taki sposób wyszedł trener z drużyną nie nauczyła was, że należy się z pewnymi opiniami wstrzymać? I przede wszystkim – tak po ludzku – dać mu szansę na to, żeby wyciągnął drużynę z dołka?

Nie mówię, że krytyki ma nie być. Sam jestem poirytowany niektórymi zawodnikami i niektórymi decyzjami trenera. Jednak jak znowu czytam, że „Górak ma wypierdalać”, to nie tyle poddaję w wątpliwość, co jestem pewien, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną, która jest w stanie takie coś ze swoich ust czy palców wyprodukować. Taka osoba musi mieć naprawdę smutne życie…

Niektórzy domagali się zwolnienia połowy drużyny w sytuacji, kiedy GKS byłby dwa razy z rzędu mistrzem, a w trzecim kolejnym zajął piąte miejsce. Albo gdyby zespół grał w Lidze Mistrzów i przegrałby u siebie np. 0:4 z Arsenalem. Jestem pewien, że znalazłoby się kilka osób, które by wylało wiadro pomyj, że przynieśliśmy wstyd i kilku piłkarzom powinniśmy podziękować.

Ja wyciągam wnioski. Wyciągam wnioski z tego, że jeśli ktoś, w kogo zwątpiłem, udowodnił raz, że się myliłem, to drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie mówię, że nigdy już nie będę nawoływał do zmiany trenera. Nawet tego trenera. Jednak ten moment jest tak kompletnie nieadekwatny do tego, że trzeba być ostatnim frustratem, żeby takie tezy – jeszcze w taki bezceremonialny sposób – wygłaszać.

Czytałem opinię, że powinniśmy spojrzeć na taką Arkę, która potrafiła wygrać z Cracovią, z którą my przecież dostaliśmy srogie bęcki. Na Boga… Przecież my tę „wspaniałą” Arkę roznieśliśmy w puch i w pył i jesteśmy ich koszmarem z dwóch ostatnich meczów. Trzeba naprawdę mieć intelektualny tupet i pustkę, żeby takiego argumentu użyć.

Oczywiście, że to obecnie wiadro pomyj jest związane nie tylko z Lechem, ale całym obecnym  sezonem, który jest na razie bardzo słaby. I nasza pozycja oraz dorobek punktowy też są słabe. Nie jest jednak to żadna sytuacja dramatyczna, w której mielibyśmy do kreski pięć punktów straty. Jesteśmy pod kreską, ale cały czas w kontakcie. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby tego kontaktu nie stracić. Gra ciągle daje duże nadzieje, że tak się stanie. Wszystko zależy od głów piłkarzy.

Jazda po drużynie stricte po meczu z Lechem jest kompletnie nieadekwatna. Bardziej uzasadniona krytyka byłaby wtedy, gdybyśmy znów przegrali 0:3, względnie zagrali jakieś fatalne spotkanie. Tymczasem GieKSa zagrała na tle Mistrza Polski naprawdę nieźle i było blisko zdobyczy punktowej.

Więc nakładają się tu dwie rzeczy, za które mam pretensje do kibiców. Od razu zaznaczę – nie wierzę, że to się zmieni i niektórzy pójdą po rozum do głowy. Liczę jednak, że pojawią się takie osoby, które jednak przypomną sobie właśnie – gdzie byliśmy jeszcze pięć lat temu, w jak głębokiej dupie – i gdzie jesteśmy teraz. I dzięki komu cały ten projekt istnieje, dzięki komu w ostatnich dwóch latach byliśmy w piłkarskim raju. Nie, to nie jest podziękowanie za zasługi. To jest z jednej strony ludzkie, a z drugiej ciągle merytoryczne podejście do tematu.

Ten mecz ze Zniczem… Przecież patrząc na samo tamto spotkanie, obawialiśmy się, że to pójdzie jeszcze dalej i GKS będzie się bronił przed spadkiem do… trzeciej ligi. Wtedy wydawało się, że – mimo przyjścia nowego-starego trenera – jesteśmy autentycznie pogrzebani. A to był początek czegoś wielkiego. Czegoś, czego owoce dzisiaj mamy – mogąc w ogóle emocjonować się szansą potyczek z największymi polskimi drużynami. Jesteśmy w czymś wielkim, a jednocześnie jesteśmy w trudnej sytuacji.

Teraz przed zespołem około półtora tygodnia przerwy. A potem przyjdą kluczowe mecze dla tej jesieni. Jakbym na ten moment miał typować ekipy do walki – wraz z nami – o utrzymanie i te które po prostu są dość słabe, to byłyby to Termalika, Motor i Piast. Dodałbym jeszcze Arkę.

I to właśnie zarówno z Motorem, jak i Piastem oraz Niecieczą będziemy się mierzyli w czterech najbliższych kolejkach. Tam już bezwzględnie będzie trzeba punktować za trzy. Nie wiem czy zdobędziemy komplet, raczej wątpię, bo będzie o to bardzo ciężko. Ale co najmniej dwa z tych trzech spotkań należałoby wygrać, żeby zyskać minimum spokoju. Pamiętajmy, że tam nie tylko chodzi o zdobywanie punktów, ale także o odbieranie ich rywalom. Klasyczne mecze o sześć oczek. Dodatkowo będzie spotkanie z mocną Koroną, która jest w górze tabeli, ale drużynie Jacka Zielińskiego mamy coś do udowodnienia.

Apeluję. Dajmy im pracować. To nie jest tak, że przegrywamy z kretesem mecz za meczem. Tak naprawdę zawaliliśmy totalnie dwa mecze – z Zagłębiem u siebie i Lechią na wyjeździe. Gdybyśmy mieli w tych spotkaniach 3-5 punktów więcej nasza sytuacja byłaby dużo lepsza.

To jednak przeszłość. Trochę nam ta nasza GieKSa nawarzyła piwa i w komplecie teraz ich głowa w tym, żeby to piwo wypić. Z naszym wsparciem. A nie bezsensowną jazdą.

Na koniec dodam, że ten felieton dotyczy zmasowanego „ataku” w sieci. Jeśli chodzi o to, co się dzieje na żywo – czyli stadion i trybuny – nie mam nic do zarzucenia. Doping zarówno u siebie, jak i na wyjazdach jest kapitalny. Wsparcie z trybun po nieudanych meczach – również wielkie. I oby tak dalej. W piłce decydują szczegóły. Jak VAR odwołujący karnego w derbach Trójmiasta. Tutaj takim szczegółem może być jedna przyśpiewka, po której zawodnikowi zadrży noga. Lub nie zadrży.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga