Piłka nożna
Sylwetka nowego trenera GieKSy
Klub GKS Katowice zaprezentował dziś nowego szkoleniowca pierwszego zespołu. Niespodzianki nie było, bo i w takim momencie być jej nie mogło – misję budowy nowego zespołu powierzono Piotrowi Mandryszowi. Poniżej przybliżamy Wam sylwetkę nowego trenera oraz listę jego osiągnięć.
Piotr Mandrysz urodził się 21 września 1962 roku w Rybniku i przez większą cześć swojej piłkarskiej i trenerskiej kariery związany był z klubami naszego regionu.
Jako piłkarz występował w ROW-ie Rybnik, GKS-ie Jastrzębie, Zagłębiu Sosnowiec, Naprzodzie Rydułtowy, Pogoni Szczecin, austriackim VSE Sankt Polten, Rakowie Częstochowa, Śląsku Wrocław czy RKS-ie Radomsko.
Warto odnotować, że z tym ostatnim klubem Mandrysz awansował do Ekstraklasy, bo po roku z niej spaść po pamiętnych, przegranych barażach ze Szczakowianką Jaworzno, w których prowadził RKS w roli grającego trenera.
Trener Mandrysz w swojej karierze trenerskiej zapracował na pseudonim „Ekspert od Awansów”. Z Pogonią Szczecin (2009) i GKS Tychy (2012) awansował do I ligi, natomiast RKS Radomsko (2001), Piast Gliwice (2008) i Termalicę Bruk-Bet Nieciecza (2015) wprowadzał do Ekstraklasy.
Piotr Mandrysz jak trener najdłużej pracował w Termalice (906 dni) i RKS-ie Radomsko (863 dni), natomiast najkrócej w Arce Gdynia (255 dni) i Zagłębiu Sosnowiec (57dni) z którym rozstawał się niedawno w bardzo napiętej atmosferze ze względu na konflikt z piłkarzami. Średnia ilość dni spędzona na ławce trenerskiej w każdym klubie wynosi 502.
Szczegółowe statystki dotyczące naszego nowego trenera można znaleźć na portalu transfermarkt:
My ze swojej strony mamy natomiast podpowiedź dla pracowników klubowego działu marketingu na to jak wykorzystać potencjał obecności w klubie zarówno Piotra, jak I Pawła Mandrysza:
A tak już całkiem na serio – trenerze, witamy na Bukowej, życzymy powodzenia i mocno trzymamy kciuki.
Piłka nożna Wywiady
Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca
W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.
Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.
A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.
Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.
Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.
„Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.
Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…
Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.
Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).
W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.
Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.
Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.
Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.
W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.
Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Nowa Bukowa pisze swoją historię
Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.
Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.
Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.
W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.
W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.
W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉
Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.
Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.
Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!
Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.
Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.
Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.
Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…
Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉
Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.
W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.
Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.




Jacek M.
14 czerwca 2017 at 12:07
Powodzenia trenerze w uporządkowaniu tego burdelu.
Mecza
14 czerwca 2017 at 12:32
Konflikt z piłkarzami… niech tylko któryś z piłkarzyków krzywo spojrzy na Mandrysza to powinien mieć momentalny zakaz wstęp na stadion, pisząc tak delikatnie. Do roboty albo wypad.
Ja
14 czerwca 2017 at 12:55
Dokładnie trzymać tych pajacykow za pysk a jak któryś podskoczy to do rezerw albo woń!!!
Mecza
14 czerwca 2017 at 13:19
@Milowice, gdyby został w Sosnowcu teraz szykowalibyście się do gry w ekstraklasie ale lepiej było oddać stery Dudkowi i Markowskiemu, co tam trener będzie wymagał od gwiazdeczek. U nas piłkarze mają bardzo małe poparcie za to Mandrysz przeciwnie. Jak trzeba będzie wszystkich wymienić z czasem to niech to robi. Kibic staną po stronie trenera nawet jak to będzie się miało skończyć 14 miejscem. Wolę 14 miejsce z walczakami niż 3 miejsce z symulantami bez przyszłości.
Piotr
14 czerwca 2017 at 13:31
MilowiceZS powiem Ci tak wudupiej interesować się twoim klubem nasz klub zostaw nam bo mnie i to co się u was dzieje nie komentuje
Tomek
14 czerwca 2017 at 13:53
Wiedziałem że Cygan jego wybierze bo kibice tak chcą. Zapewne dużo lepszy wybór niż poprzedni. Pewnie dlatego że to kibice wybrali a nie Cygan. Może byc jednak problem jak kopacze sie zbuntują. Cygan nie wywali kopaczy tylko trenera. Wolałbym Waldka Fornalika no ale nie jest zle
Pepik78
14 czerwca 2017 at 14:21
Prezes poczytał forum i zatrudnił. Ciężko uwierzyć że to była jego decyzja. Juz nawet odechciewa się komentować. Ps nowy trener tez nic nie wskóra z naszymi gwiazdami.
PanGoroli
14 czerwca 2017 at 14:58
@Mecza, w 100% zgadzam się. Mam nadzieję, że Mandrysz będzie w klubie 'pierwszym po Bogu’. Mam nadzieję, że dostanie wsparcie od kierownictwa klubu, że będą stać za nim murem. Rozumiem to dokładnie, jak Ty – jak któraś panienka się nadąsa, to poleci na zbity ryj.
PanGoroli
14 czerwca 2017 at 15:01
Mam nadzieję, że śląski trener im wytłumaczy, że dla gorolskich ekip na śląskich boiskach jedyna opcja, to wpier..l.
Marcin
14 czerwca 2017 at 15:31
Powodzenia trenerze My jako kibice będziemy Mandrysza wspierać w 100%,a jak któraś gwiazdeczka podskoczy to się z nią rozprawimy konieć żądów kopaczy teraz żądzi trener i tak ma zostać.GKS KATOWICE TO CAŁE NASZE ŻYCIE.
Pepik78
14 czerwca 2017 at 16:29
Hehe to Lubie zaś ta podnieta i pompowanie balona. Tak trener nas uratuje przy słabym prezesie. Panowie naiwniacy jak chcecie pisać pierdoly to proponuję wam żebyście wbili na forum. Tam głodne kawałki są lajkowane. Jesteście naiwni? Piszcie na forum. Dzięki.
Bartolo
14 czerwca 2017 at 16:44
Ludzie,zrozumcie,że o awansie decyduje odpowiedni budżet,baza itp.a nie trener,drużyna.Jesień będzie dobra a wiosna w dipę.Jak co roku.Stare sztuczki powtarzane w kółko.
Pepik78
14 czerwca 2017 at 17:02
O jejku o jejku jak ja się cieszę że cygan jest prezesem. Ohoho ohoho jak ja się cieszę. Co za niespodzianka. No co za niespodzianka. Takiego prezesa to ze świecą szukać. No jak ja się cieszę. Prezes wybral trenera, którego wybrali kibice. No co za samodzielna decyzja. „Nastały Rządy silnej ręki”. Naiwni: oklaski, owacje na stojaco. Kurtyna w dół. Pelikany z forum w ekstazie.
Irishman
14 czerwca 2017 at 17:54
@Pepik, tak Cię czytam i już rozumiem dlaczego Cię wypieprzyli z naszego Forum, jak to sam kiedyś napisałeś. Tobie nie chodzi zupełnie o dobro klubu tylko masz jakieś prywatne animozje do prezesa. Więc gdyby GieKSa odniosła sukces to dla Ciebie byłby to dramat, bo byłby to także sukces prezesa… Tak to odbieram – i od razy uprzedzę nie jestem jego jakimś tam fanem ale… krytykuje jak mam za co.
Wybór Mandrysza jest idealny, a piłkarze po ostatniej rundzie to lepiej niech schowają nisko głowy i zapierniczają, bo jak zaczną fikać, to już cierpliwość kibiców na 100% się skończy!
B1ondyn
14 czerwca 2017 at 18:03
@pepik78 zgadzam się z tobą w 100%.To śmieszne forum – Towarzystwo Wzajemnej Adoracji! Już dawno mnie zablokowali tylko dlatego że miałem inne zdanie od ogółu
12jebanychLat
14 czerwca 2017 at 18:04
Niech ino szatnia spróbuje coś odwalić to całe skumuluowane w minionym sezonie wkurwienie zostanie na nich fizycznie przelane. Choćbyśmy mieli spaść, wszystko jedno. Mieli lekko za Brzęczka i zjebali to teraz będą musieli zapierdalać!
Irishman
14 czerwca 2017 at 18:06
To bardzo ciekawe, bo ja też często mam odmienne zdanie ale jakoś mnie nigdy nie zablokowali. Co najwyżej Kosa polecał, aby mnie „ignorować”.
kibic bce
14 czerwca 2017 at 18:32
Dzien dobry. Narescie k…. jego mac.
Mam nadzieje ze trener wstawi im taka p…. na treningach ze zaczna z… na calym boisku.
Awansu? No coz roznie bywa ale mam nadzieje ze bedzie walka!!!!
Jak sie mu kurna szatnia postawi to my kibice powinni porzadek zrobic.
Mandrysz musi miec nasze poparcie. Niech wy.. symulantow. Niech bierze chlopakow tu z regionu co wiedza co znaczy Slaski charakter.
Oby zrobil porzadek tez z drugim zespolem!!!!
Pytanko do was czy to prawda ze nasze grajki grali u buka w Czechach. Takie pogloski dotarly do srodowiska kibicow. Zony podobno pilkarzy braly udzial w tym?
Zyczmy mu powodzenia i wesprzyjmy go.
Pepik78
14 czerwca 2017 at 19:53
Irishman stary pryku. Coś ci powiem. Piszesz dokładnie tak samo jak przed tamtym sezonem. Była extaza co? Powiedz nam wszystkim jak się skończyło? ??? No ku…a jak ?? Niezły strzał w ryj. Tylko nie pisz ze walczyliśmy. Co było potem ??? Sam byłeś wkurwiony na grajkow i prezesa. Po czym ? Minął tydzień i ty ich wspierasz. Dobrze Ci być horągiewką na wietrze ???? Zmieniasz zdanie po tygodniu od zakończenia sezonu jak tylko reszta na forum zaczęła pisać głupoty. Ja niestety w te brednie nie wierze. Nastety kibice głodni sukcesy łykają wszystko jak leci i kurwa błagam nie pisz mi ze mi dobro gieksy nie leży na sercu. Nie jestem przydupasem z forum. Mam swoje zdanie jak 70 % kibicow. Tak jestem zablokowany na forum pewnie jak inni dzięki temu naiwni mogą sami karmić się bzdurami. Na normalnym forum i w czasach demokracji wypowiadają się dwie strony. Nawet jak jedna nie trawi drugiej ale ma ta możliwość. U nas jest Korea Północna dzięki temu jest tylko jeden „wlasciwy głos kibicow”. Druga strona zablokowana nie ma szans nic napisać. Fajnie na tym forum gieksy bo grupa poklepuje się po plecach, niekoniecznie mając rację. Natomiast tacy jak my zablokowani w opozycji to maruderzy. Szkoda kurwa jego mac ze mamy racje. I jeszcze jedno. Gdybyśmy kogoś obrazili to jest ban. Jak kosa leci ze słownictwem to ma ta mozlilość usuwania wpisów jak np wczoraj wiec irisham nie pierdol o usunięciu z forum. Są równi i rowniesjsi. Ps przypominam że lecisz piwko w Jugolu. Spokojnie można wujaśnić kilka kwestii na priV.
kibic bce
14 czerwca 2017 at 20:35
Jeszcze jedno awansu nie musi byc na przyszly rok poukladaj pan te klocki i wtedy atakuj ekstraklasa.
Byle nie bylo w ryj i blamazu. Wymien pan caly sklad jak zajdzie taka potrzeba.
Ino chopow z jajami na potrzeba.
Kibol
14 czerwca 2017 at 20:57
Zobaczymy efekty pracy po czynach a nie sranie w banie i pierdolenie kotka za pomocą młotka czas pokarze
Pepik78
14 czerwca 2017 at 21:10
@kibol Wyrazy 'pokarzesz’ i 'pokażesz’ wymawia się tak samo. Mają jednak inną pisownię, łączą się z odmiennymi przypadkami oraz mają dwa różne znaczenia.
1. 'Pokarzesz’ np. mnie – od 'karania’ piszemy przez 'rz’
2. 'Pokażesz’ np. mi – od 'pokazywać’ piszemy przez 'ż’
3. Trzymajmy poziom gramatyczny i ortograficzny nawet jak lecą przekleństwa.
Mecza
14 czerwca 2017 at 22:49
@Pepik78, jesteś mega wkurzony i masz rację jako fan ale jeśli rok temu przewidziałeś złe zakończenie sezonu, teraz nie widzisz przyszłości i w ogóle jest przejebne po co się męczysz? Włącz opcję optymizm na ON i czekaj. Każdy wpis świadczy o tym że jednak Ci zależy i chcesz.
Pepik78
14 czerwca 2017 at 23:16
@Mecza niestety realne patrząc nie mamy szans. Problem w tym ze wiele ludzi wierzy w bzdury i oszukuje samych siebie. Teksty o tym ze Krupa powiedział ze teraz walczymy o extre to typowa karma dla naiwnych. Ile razy ten slogan był na topie?
Kibol
15 czerwca 2017 at 07:01
Do PEPIK MĄDRALA JAK CI NIE PASUJE MOJA PISOWNIA TO NA FORUM RADIA MARYJA SIE PRODUKUJ JAK JA CHODZIŁEM NA MECZE GieKSy TO TY W PAMPERSY WALIŁEŚ A SMRÓD WALIŁ W CAŁEJ OKOLICY
grohhh
15 czerwca 2017 at 07:40
NARESZCIE PEWNY AWANS! JESTEŚMY MUROWANYM KANDYDATEM! CIEKAWE Z KTÓREGO MIEJSCA AWANSUJEMY-CZY 1. CZY 2.
Irishman
15 czerwca 2017 at 08:46
@Pepik jasne, że każdy jest wkurzony, po minionym sezonie. Ale on się już na szczęście skończył.
Teraz mamy wraz z nowym trenerem nowe otwarcie. A jest to moim zdaniem trener w naszej sytuacji, pod wieloma względami NAJLEPSZY:
– wie jak zrobić awans, bo zrobił ich pięć (ostatni całkiem niedawno).
– zna klub od środka i z zewnątrz, bo gra u nas jego syn, a on sam był bardzo częstym gościem na naszych meczach
– mam wrażenie, ze jest przeciwieństwem Brzęczka, a tego nam bardzo potrzeba po rundzie wiosennej.
W ogóle oceniam, że to jest najlepszy po Nawałce trener jaki się u nas pojawił w ostatnich kilkunastu latach.
No więc dlaczego nie mam się z tego cieszyć i nie mieć nadziei? Poza tym jestem kibicem, a kibic jak to kibic – pomarudzi ale przed sezonem zawsze ma nadzieje. Inaczej to kibicowanie nie miałoby sensu.
Ja właśnie nie rozumiem takiego myślenia jak Twoje – z góry zakładasz, że się nie uda. No jak tak, to daj se spokój z kibicowaniem bo tylko się męczysz, a do tego odbierasz wiarę innym. Szczególnie mi szkoda tych młodych, którzy nie pamiętają dobrych czasów jak my. Ale tym bardziej mam dla nich szacunek, bo mimo wszystko wierzą w swój klub i pojawiają się na szpilach. A Ty swoim ględzeniem odbierasz im radość i nadzieję już na starcie. Zastanów się chłopie.
A i oczywiście bardzo chętnie postawię Ci to piwko w Jugolu, a przy okazji możemy pogadać przy kufelku o starych dobrych czasach i o tym co teraz. Najlepiej przed jakimś szpilem (może przed jakimś sparingiem).
Pozdro
Taśmy gieksy
15 czerwca 2017 at 09:02
Tylko frajer uwierzy w awans w przyszłym sezonie. Podpisali z nim umowę na 2 lata czyli za 2 lata miasto będzie gotowe na awans. W nowym sezonie czeka nas jedynie mydlenie oczu by przypadkiem kibice nie przestali przychodzić na mecze. Brak awansu w zeszłym sezonie było celowym działaniem piłkarzy i działaczy. Pozdrowienia dla kumatych
Bartolo
15 czerwca 2017 at 09:22
Zmienili jedną figurkę,reszta w 90% zostaje a frajerzy już pieją z zachwytu.
Treneiro będzie robił potulnie to,co mu zarząd przedstawi.Jak powiedzą,że w tym sezonie na awans znowu ich nie stać to pan trener zgodzi się być kozłem ofiarnym następnych rozgrywek.Za to mu płacą.I oni to przyjmują.Zawsze to lepiej zgarnąć kilkanaście tysi miesięcznie niż być bez pracy.Może i zawodnicy mu nie podskoczą ale na pewno on nie podskoczy władzą klubu,a to oni decydują,czy awans będzie czy też nie.Tłumnie do kas po karneciki frajerzy frajerzy frajerzy frajerzy…..
Mecza
15 czerwca 2017 at 11:16
Ja jestem frajerem bo wierzę:) zastanawiam się tylko po co inni którzy wszystko negują wypisują jak mocno są sfrustrowani. Cały czas narzekanie, przejebane życie ale po co tak płakać. Chyba lepiej do terapeuty albo to są wpisy celowe mącicieli którzy dobrze nie życzą GKS. Są pewne realia i nie mamy na ten sezon 30 mln. do wydania aby robić rewolucje w klubie od prezesa po piłkarzy.
Irishman
15 czerwca 2017 at 15:15
A jak już jesteśmy przy teoriach spiskowych to:
– faktycznie w minionym sezonie awans byłby nie specjalnie na rękę
– ale już w kolejnym JAK NAJBARDZIEJ TAK!!!
A teraz zastanówcie się dlaczego 😉 😉 😉
Pepik78
15 czerwca 2017 at 17:54
Hehe tak awansujemy bo tak wyczytałeś na forum ? Po tylu latach rządów UM i wpompowaniu 35 mln my nawet nie mamy kręgosłupa drużyny a tu gadka o awansie:))))
Taśmy gieksy
15 czerwca 2017 at 20:09
Otóż to – spróbujcie się zorientować ile pracy organizacyjnej wymaga gra w ekstraklasie. Gksu nawet na to nie stać. Zarząd będzie stwarzal pozory chęci awansu by przypadkiem kibice się nie zrazili. Jeszcze raz powtórzę, że Jerzy Brzeczek wraz z piłkarzami dostał jasny sygnał, by nie awansować. To samo musiała zrobić Chojniczanka (zespół ze świetnymi piłkarzami) Olimpia Grudziądz czy też Zagłębie Sosnowiec. Niestety, ale górnik – jedna z najgorszych drużyn całego sezonu, awansował, bo inni nie chcieli. Gieksa kadrowo znaczącą przewyższa zespół z Zabrza. Przykra prawda awansu w 2018 roku nie będzie
Ren
15 czerwca 2017 at 21:14
@Irishman Oczywiście chodzi Ci o wybory. Mojego głosu po tym cyrku z tego sezonu już Krupa ponownie nie dostanie. Niepoważny człowiek. Poza tym niestety jedyne co robił to przygotowywał grunt pod różnych deweloperów. Obiecywał, że za jego pierwszej kadencji rozpocznie się budowa stadionu. W tym momencie można być już pewnym, że taka sztuka się naszemu El Presidento nie uda. Teraz na szybko pcha te obiecane baseny, jak się grząsko robi, bo i to by olał.
Marcin
17 czerwca 2017 at 09:05
Co wy pierdolicie jak czytam że GieKSa nie awansowała bo ich nie stać na gre w ekstraklasie,to ja się kurwa pytam jakim cudem stać sandecje jak nawet na własnym stadionie swoich szpili nie będą grać,pierdolenie kotka za pomocą młotka.A Krupa już sporo wpakował w naszą GieKSe jakby nie miasto to jesteśmy w 4 lidze,ale jak czytam to najlepiej wszystko krytykować jak widze to powoli wychodzimy organizacyjnie na prostą,nie macie pojęcia a pierdolicie że Mandrysz się podłoży i będzie kozłem ofiarnym bo będzie zarabiał KURWA KURWA KURWA po ki huj miałby się ośmieszać przecież nie musiał zrywać umowy z gorolami i kasa by mu leciała za frajer ale widze że lepiej być nie oczytanym w temacie a pierdolić głupoty.POZDROWIENIA DLA WIERNYCH KIBICÓW.GKS KATOWICE TO CAŁE NASZE ŻYCIE.