Dołącz do nas

Piłka nożna

Sylwetka nowego trenera GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Klub GKS Katowice zaprezentował dziś nowego szkoleniowca pierwszego zespołu. Niespodzianki nie było, bo i w takim momencie być jej nie mogło – misję budowy nowego zespołu powierzono Piotrowi Mandryszowi. Poniżej przybliżamy Wam sylwetkę nowego trenera oraz listę jego osiągnięć.

Piotr Mandrysz urodził się 21 września 1962 roku w Rybniku i przez większą cześć swojej piłkarskiej i trenerskiej kariery związany był z klubami naszego regionu.
Jako piłkarz występował w ROW-ie Rybnik, GKS-ie Jastrzębie, Zagłębiu Sosnowiec, Naprzodzie Rydułtowy, Pogoni Szczecin, austriackim VSE Sankt Polten, Rakowie Częstochowa, Śląsku Wrocław czy RKS-ie Radomsko.
Warto odnotować, że z tym ostatnim klubem Mandrysz awansował do Ekstraklasy, bo po roku z niej spaść po pamiętnych, przegranych barażach ze Szczakowianką Jaworzno, w których prowadził RKS w roli grającego trenera.

Trener Mandrysz w swojej karierze trenerskiej zapracował na pseudonim „Ekspert od Awansów”. Z Pogonią Szczecin (2009) i GKS Tychy (2012) awansował do I ligi, natomiast RKS Radomsko (2001), Piast Gliwice (2008) i Termalicę Bruk-Bet Nieciecza (2015) wprowadzał do Ekstraklasy.

Piotr Mandrysz jak trener najdłużej pracował w Termalice (906 dni) i RKS-ie Radomsko (863 dni), natomiast najkrócej w Arce Gdynia (255 dni) i Zagłębiu Sosnowiec (57dni) z którym rozstawał się niedawno w bardzo napiętej atmosferze ze względu na konflikt z piłkarzami. Średnia ilość dni spędzona na ławce trenerskiej w każdym klubie wynosi 502.

Szczegółowe statystki dotyczące naszego nowego trenera można znaleźć na portalu transfermarkt:

 

mandrysz2

My ze swojej strony mamy natomiast podpowiedź dla pracowników klubowego działu marketingu na to jak wykorzystać potencjał obecności w klubie zarówno Piotra, jak I Pawła Mandrysza:

Zrzut ekranu 2017-06-14 o 10.27.43

A tak już całkiem na serio – trenerze, witamy na Bukowej, życzymy powodzenia i mocno trzymamy kciuki.


35 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

35 komentarzy

  1. Avatar photo

    Jacek M.

    14 czerwca 2017 at 12:07

    Powodzenia trenerze w uporządkowaniu tego burdelu.

  2. Avatar photo

    Mecza

    14 czerwca 2017 at 12:32

    Konflikt z piłkarzami… niech tylko któryś z piłkarzyków krzywo spojrzy na Mandrysza to powinien mieć momentalny zakaz wstęp na stadion, pisząc tak delikatnie. Do roboty albo wypad.

  3. Avatar photo

    Ja

    14 czerwca 2017 at 12:55

    Dokładnie trzymać tych pajacykow za pysk a jak któryś podskoczy to do rezerw albo woń!!!

  4. Avatar photo

    Mecza

    14 czerwca 2017 at 13:19

    @Milowice, gdyby został w Sosnowcu teraz szykowalibyście się do gry w ekstraklasie ale lepiej było oddać stery Dudkowi i Markowskiemu, co tam trener będzie wymagał od gwiazdeczek. U nas piłkarze mają bardzo małe poparcie za to Mandrysz przeciwnie. Jak trzeba będzie wszystkich wymienić z czasem to niech to robi. Kibic staną po stronie trenera nawet jak to będzie się miało skończyć 14 miejscem. Wolę 14 miejsce z walczakami niż 3 miejsce z symulantami bez przyszłości.

  5. Avatar photo

    Piotr

    14 czerwca 2017 at 13:31

    MilowiceZS powiem Ci tak wudupiej interesować się twoim klubem nasz klub zostaw nam bo mnie i to co się u was dzieje nie komentuje

  6. Avatar photo

    Tomek

    14 czerwca 2017 at 13:53

    Wiedziałem że Cygan jego wybierze bo kibice tak chcą. Zapewne dużo lepszy wybór niż poprzedni. Pewnie dlatego że to kibice wybrali a nie Cygan. Może byc jednak problem jak kopacze sie zbuntują. Cygan nie wywali kopaczy tylko trenera. Wolałbym Waldka Fornalika no ale nie jest zle

  7. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 14:21

    Prezes poczytał forum i zatrudnił. Ciężko uwierzyć że to była jego decyzja. Juz nawet odechciewa się komentować. Ps nowy trener tez nic nie wskóra z naszymi gwiazdami.

  8. Avatar photo

    PanGoroli

    14 czerwca 2017 at 14:58

    @Mecza, w 100% zgadzam się. Mam nadzieję, że Mandrysz będzie w klubie 'pierwszym po Bogu’. Mam nadzieję, że dostanie wsparcie od kierownictwa klubu, że będą stać za nim murem. Rozumiem to dokładnie, jak Ty – jak któraś panienka się nadąsa, to poleci na zbity ryj.

  9. Avatar photo

    PanGoroli

    14 czerwca 2017 at 15:01

    Mam nadzieję, że śląski trener im wytłumaczy, że dla gorolskich ekip na śląskich boiskach jedyna opcja, to wpier..l.

  10. Avatar photo

    Marcin

    14 czerwca 2017 at 15:31

    Powodzenia trenerze My jako kibice będziemy Mandrysza wspierać w 100%,a jak któraś gwiazdeczka podskoczy to się z nią rozprawimy konieć żądów kopaczy teraz żądzi trener i tak ma zostać.GKS KATOWICE TO CAŁE NASZE ŻYCIE.

  11. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 16:29

    Hehe to Lubie zaś ta podnieta i pompowanie balona. Tak trener nas uratuje przy słabym prezesie. Panowie naiwniacy jak chcecie pisać pierdoly to proponuję wam żebyście wbili na forum. Tam głodne kawałki są lajkowane. Jesteście naiwni? Piszcie na forum. Dzięki.

  12. Avatar photo

    Bartolo

    14 czerwca 2017 at 16:44

    Ludzie,zrozumcie,że o awansie decyduje odpowiedni budżet,baza itp.a nie trener,drużyna.Jesień będzie dobra a wiosna w dipę.Jak co roku.Stare sztuczki powtarzane w kółko.

  13. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 17:02

    O jejku o jejku jak ja się cieszę że cygan jest prezesem. Ohoho ohoho jak ja się cieszę. Co za niespodzianka. No co za niespodzianka. Takiego prezesa to ze świecą szukać. No jak ja się cieszę. Prezes wybral trenera, którego wybrali kibice. No co za samodzielna decyzja. „Nastały Rządy silnej ręki”. Naiwni: oklaski, owacje na stojaco. Kurtyna w dół. Pelikany z forum w ekstazie.

  14. Avatar photo

    Irishman

    14 czerwca 2017 at 17:54

    @Pepik, tak Cię czytam i już rozumiem dlaczego Cię wypieprzyli z naszego Forum, jak to sam kiedyś napisałeś. Tobie nie chodzi zupełnie o dobro klubu tylko masz jakieś prywatne animozje do prezesa. Więc gdyby GieKSa odniosła sukces to dla Ciebie byłby to dramat, bo byłby to także sukces prezesa… Tak to odbieram – i od razy uprzedzę nie jestem jego jakimś tam fanem ale… krytykuje jak mam za co.

    Wybór Mandrysza jest idealny, a piłkarze po ostatniej rundzie to lepiej niech schowają nisko głowy i zapierniczają, bo jak zaczną fikać, to już cierpliwość kibiców na 100% się skończy!

  15. Avatar photo

    B1ondyn

    14 czerwca 2017 at 18:03

    @pepik78 zgadzam się z tobą w 100%.To śmieszne forum – Towarzystwo Wzajemnej Adoracji! Już dawno mnie zablokowali tylko dlatego że miałem inne zdanie od ogółu

  16. Avatar photo

    12jebanychLat

    14 czerwca 2017 at 18:04

    Niech ino szatnia spróbuje coś odwalić to całe skumuluowane w minionym sezonie wkurwienie zostanie na nich fizycznie przelane. Choćbyśmy mieli spaść, wszystko jedno. Mieli lekko za Brzęczka i zjebali to teraz będą musieli zapierdalać!

  17. Avatar photo

    Irishman

    14 czerwca 2017 at 18:06

    To bardzo ciekawe, bo ja też często mam odmienne zdanie ale jakoś mnie nigdy nie zablokowali. Co najwyżej Kosa polecał, aby mnie „ignorować”.

  18. Avatar photo

    kibic bce

    14 czerwca 2017 at 18:32

    Dzien dobry. Narescie k…. jego mac.
    Mam nadzieje ze trener wstawi im taka p…. na treningach ze zaczna z… na calym boisku.
    Awansu? No coz roznie bywa ale mam nadzieje ze bedzie walka!!!!
    Jak sie mu kurna szatnia postawi to my kibice powinni porzadek zrobic.
    Mandrysz musi miec nasze poparcie. Niech wy.. symulantow. Niech bierze chlopakow tu z regionu co wiedza co znaczy Slaski charakter.
    Oby zrobil porzadek tez z drugim zespolem!!!!
    Pytanko do was czy to prawda ze nasze grajki grali u buka w Czechach. Takie pogloski dotarly do srodowiska kibicow. Zony podobno pilkarzy braly udzial w tym?
    Zyczmy mu powodzenia i wesprzyjmy go.

  19. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 19:53

    Irishman stary pryku. Coś ci powiem. Piszesz dokładnie tak samo jak przed tamtym sezonem. Była extaza co? Powiedz nam wszystkim jak się skończyło? ??? No ku…a jak ?? Niezły strzał w ryj. Tylko nie pisz ze walczyliśmy. Co było potem ??? Sam byłeś wkurwiony na grajkow i prezesa. Po czym ? Minął tydzień i ty ich wspierasz. Dobrze Ci być horągiewką na wietrze ???? Zmieniasz zdanie po tygodniu od zakończenia sezonu jak tylko reszta na forum zaczęła pisać głupoty. Ja niestety w te brednie nie wierze. Nastety kibice głodni sukcesy łykają wszystko jak leci i kurwa błagam nie pisz mi ze mi dobro gieksy nie leży na sercu. Nie jestem przydupasem z forum. Mam swoje zdanie jak 70 % kibicow. Tak jestem zablokowany na forum pewnie jak inni dzięki temu naiwni mogą sami karmić się bzdurami. Na normalnym forum i w czasach demokracji wypowiadają się dwie strony. Nawet jak jedna nie trawi drugiej ale ma ta możliwość. U nas jest Korea Północna dzięki temu jest tylko jeden „wlasciwy głos kibicow”. Druga strona zablokowana nie ma szans nic napisać. Fajnie na tym forum gieksy bo grupa poklepuje się po plecach, niekoniecznie mając rację. Natomiast tacy jak my zablokowani w opozycji to maruderzy. Szkoda kurwa jego mac ze mamy racje. I jeszcze jedno. Gdybyśmy kogoś obrazili to jest ban. Jak kosa leci ze słownictwem to ma ta mozlilość usuwania wpisów jak np wczoraj wiec irisham nie pierdol o usunięciu z forum. Są równi i rowniesjsi. Ps przypominam że lecisz piwko w Jugolu. Spokojnie można wujaśnić kilka kwestii na priV.

  20. Avatar photo

    kibic bce

    14 czerwca 2017 at 20:35

    Jeszcze jedno awansu nie musi byc na przyszly rok poukladaj pan te klocki i wtedy atakuj ekstraklasa.
    Byle nie bylo w ryj i blamazu. Wymien pan caly sklad jak zajdzie taka potrzeba.
    Ino chopow z jajami na potrzeba.

  21. Avatar photo

    Kibol

    14 czerwca 2017 at 20:57

    Zobaczymy efekty pracy po czynach a nie sranie w banie i pierdolenie kotka za pomocą młotka czas pokarze

  22. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 21:10

    @kibol Wyrazy 'pokarzesz’ i 'pokażesz’ wymawia się tak samo. Mają jednak inną pisownię, łączą się z odmiennymi przypadkami oraz mają dwa różne znaczenia.
    1. 'Pokarzesz’ np. mnie – od 'karania’ piszemy przez 'rz’
    2. 'Pokażesz’ np. mi – od 'pokazywać’ piszemy przez 'ż’
    3. Trzymajmy poziom gramatyczny i ortograficzny nawet jak lecą przekleństwa.

  23. Avatar photo

    Mecza

    14 czerwca 2017 at 22:49

    @Pepik78, jesteś mega wkurzony i masz rację jako fan ale jeśli rok temu przewidziałeś złe zakończenie sezonu, teraz nie widzisz przyszłości i w ogóle jest przejebne po co się męczysz? Włącz opcję optymizm na ON i czekaj. Każdy wpis świadczy o tym że jednak Ci zależy i chcesz.

  24. Avatar photo

    Pepik78

    14 czerwca 2017 at 23:16

    @Mecza niestety realne patrząc nie mamy szans. Problem w tym ze wiele ludzi wierzy w bzdury i oszukuje samych siebie. Teksty o tym ze Krupa powiedział ze teraz walczymy o extre to typowa karma dla naiwnych. Ile razy ten slogan był na topie?

  25. Avatar photo

    Kibol

    15 czerwca 2017 at 07:01

    Do PEPIK MĄDRALA JAK CI NIE PASUJE MOJA PISOWNIA TO NA FORUM RADIA MARYJA SIE PRODUKUJ JAK JA CHODZIŁEM NA MECZE GieKSy TO TY W PAMPERSY WALIŁEŚ A SMRÓD WALIŁ W CAŁEJ OKOLICY

  26. Avatar photo

    grohhh

    15 czerwca 2017 at 07:40

    NARESZCIE PEWNY AWANS! JESTEŚMY MUROWANYM KANDYDATEM! CIEKAWE Z KTÓREGO MIEJSCA AWANSUJEMY-CZY 1. CZY 2.

  27. Avatar photo

    Irishman

    15 czerwca 2017 at 08:46

    @Pepik jasne, że każdy jest wkurzony, po minionym sezonie. Ale on się już na szczęście skończył.
    Teraz mamy wraz z nowym trenerem nowe otwarcie. A jest to moim zdaniem trener w naszej sytuacji, pod wieloma względami NAJLEPSZY:
    – wie jak zrobić awans, bo zrobił ich pięć (ostatni całkiem niedawno).
    – zna klub od środka i z zewnątrz, bo gra u nas jego syn, a on sam był bardzo częstym gościem na naszych meczach
    – mam wrażenie, ze jest przeciwieństwem Brzęczka, a tego nam bardzo potrzeba po rundzie wiosennej.
    W ogóle oceniam, że to jest najlepszy po Nawałce trener jaki się u nas pojawił w ostatnich kilkunastu latach.

    No więc dlaczego nie mam się z tego cieszyć i nie mieć nadziei? Poza tym jestem kibicem, a kibic jak to kibic – pomarudzi ale przed sezonem zawsze ma nadzieje. Inaczej to kibicowanie nie miałoby sensu.

    Ja właśnie nie rozumiem takiego myślenia jak Twoje – z góry zakładasz, że się nie uda. No jak tak, to daj se spokój z kibicowaniem bo tylko się męczysz, a do tego odbierasz wiarę innym. Szczególnie mi szkoda tych młodych, którzy nie pamiętają dobrych czasów jak my. Ale tym bardziej mam dla nich szacunek, bo mimo wszystko wierzą w swój klub i pojawiają się na szpilach. A Ty swoim ględzeniem odbierasz im radość i nadzieję już na starcie. Zastanów się chłopie.

    A i oczywiście bardzo chętnie postawię Ci to piwko w Jugolu, a przy okazji możemy pogadać przy kufelku o starych dobrych czasach i o tym co teraz. Najlepiej przed jakimś szpilem (może przed jakimś sparingiem).

    Pozdro

  28. Avatar photo

    Taśmy gieksy

    15 czerwca 2017 at 09:02

    Tylko frajer uwierzy w awans w przyszłym sezonie. Podpisali z nim umowę na 2 lata czyli za 2 lata miasto będzie gotowe na awans. W nowym sezonie czeka nas jedynie mydlenie oczu by przypadkiem kibice nie przestali przychodzić na mecze. Brak awansu w zeszłym sezonie było celowym działaniem piłkarzy i działaczy. Pozdrowienia dla kumatych

  29. Avatar photo

    Bartolo

    15 czerwca 2017 at 09:22

    Zmienili jedną figurkę,reszta w 90% zostaje a frajerzy już pieją z zachwytu.
    Treneiro będzie robił potulnie to,co mu zarząd przedstawi.Jak powiedzą,że w tym sezonie na awans znowu ich nie stać to pan trener zgodzi się być kozłem ofiarnym następnych rozgrywek.Za to mu płacą.I oni to przyjmują.Zawsze to lepiej zgarnąć kilkanaście tysi miesięcznie niż być bez pracy.Może i zawodnicy mu nie podskoczą ale na pewno on nie podskoczy władzą klubu,a to oni decydują,czy awans będzie czy też nie.Tłumnie do kas po karneciki frajerzy frajerzy frajerzy frajerzy…..

  30. Avatar photo

    Mecza

    15 czerwca 2017 at 11:16

    Ja jestem frajerem bo wierzę:) zastanawiam się tylko po co inni którzy wszystko negują wypisują jak mocno są sfrustrowani. Cały czas narzekanie, przejebane życie ale po co tak płakać. Chyba lepiej do terapeuty albo to są wpisy celowe mącicieli którzy dobrze nie życzą GKS. Są pewne realia i nie mamy na ten sezon 30 mln. do wydania aby robić rewolucje w klubie od prezesa po piłkarzy.

  31. Avatar photo

    Irishman

    15 czerwca 2017 at 15:15

    A jak już jesteśmy przy teoriach spiskowych to:
    – faktycznie w minionym sezonie awans byłby nie specjalnie na rękę
    – ale już w kolejnym JAK NAJBARDZIEJ TAK!!!
    A teraz zastanówcie się dlaczego 😉 😉 😉

  32. Avatar photo

    Pepik78

    15 czerwca 2017 at 17:54

    Hehe tak awansujemy bo tak wyczytałeś na forum ? Po tylu latach rządów UM i wpompowaniu 35 mln my nawet nie mamy kręgosłupa drużyny a tu gadka o awansie:))))

  33. Avatar photo

    Taśmy gieksy

    15 czerwca 2017 at 20:09

    Otóż to – spróbujcie się zorientować ile pracy organizacyjnej wymaga gra w ekstraklasie. Gksu nawet na to nie stać. Zarząd będzie stwarzal pozory chęci awansu by przypadkiem kibice się nie zrazili. Jeszcze raz powtórzę, że Jerzy Brzeczek wraz z piłkarzami dostał jasny sygnał, by nie awansować. To samo musiała zrobić Chojniczanka (zespół ze świetnymi piłkarzami) Olimpia Grudziądz czy też Zagłębie Sosnowiec. Niestety, ale górnik – jedna z najgorszych drużyn całego sezonu, awansował, bo inni nie chcieli. Gieksa kadrowo znaczącą przewyższa zespół z Zabrza. Przykra prawda awansu w 2018 roku nie będzie

  34. Avatar photo

    Ren

    15 czerwca 2017 at 21:14

    @Irishman Oczywiście chodzi Ci o wybory. Mojego głosu po tym cyrku z tego sezonu już Krupa ponownie nie dostanie. Niepoważny człowiek. Poza tym niestety jedyne co robił to przygotowywał grunt pod różnych deweloperów. Obiecywał, że za jego pierwszej kadencji rozpocznie się budowa stadionu. W tym momencie można być już pewnym, że taka sztuka się naszemu El Presidento nie uda. Teraz na szybko pcha te obiecane baseny, jak się grząsko robi, bo i to by olał.

  35. Avatar photo

    Marcin

    17 czerwca 2017 at 09:05

    Co wy pierdolicie jak czytam że GieKSa nie awansowała bo ich nie stać na gre w ekstraklasie,to ja się kurwa pytam jakim cudem stać sandecje jak nawet na własnym stadionie swoich szpili nie będą grać,pierdolenie kotka za pomocą młotka.A Krupa już sporo wpakował w naszą GieKSe jakby nie miasto to jesteśmy w 4 lidze,ale jak czytam to najlepiej wszystko krytykować jak widze to powoli wychodzimy organizacyjnie na prostą,nie macie pojęcia a pierdolicie że Mandrysz się podłoży i będzie kozłem ofiarnym bo będzie zarabiał KURWA KURWA KURWA po ki huj miałby się ośmieszać przecież nie musiał zrywać umowy z gorolami i kasa by mu leciała za frajer ale widze że lepiej być nie oczytanym w temacie a pierdolić głupoty.POZDROWIENIA DLA WIERNYCH KIBICÓW.GKS KATOWICE TO CAŁE NASZE ŻYCIE.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: trzymałem kciuki za Rafała Góraka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie ma czasu na chwilę oddechu – zwycięstwo z Koroną za nami, a naszą uwagę kierujemy w stronę Łodzi, gdzie czeka już pucharowy rywal. Jak na Łódź przystało, forma Łódzkiego Klubu Sportowego faluje raz w górę, raz w dół. Jak będzie jutro? Między innymi o to zapytaliśmy Jakuba Olkiewicza, „największego” optymistę wśród fanów z białej części tego miasta, znanego zarówno z kibicowskich wojaży za ŁKS-em, jak i pracy dziennikarskiej, obecnie na horyzontalnym portalu leszekmilewski.pl i kanale Tetrycy. [fot. Wojciech Pakulski (ŁKS Łódź)]

Twoim znakiem rozpoznawczym jest fakt, że gdy inni widzą szklankę do połowy pełną, ty pytasz: jaka szklanka? Rozczarowania to chleb powszedni kibica, a ostatnio w naszym futbolowym uniwersum więcej jest rozczarowanych niż zadowolonych. Dlaczego, może oprócz Górnika i Wisły Kraków, reszta ma mniejsze lub większe powody do narzekania?
To jest pytanie, które dość dobrze obrazuje, czym tak naprawdę jest piłka nożna, bo żywot kibica składa się jednak w porażającej większości z chwil cierpienia, rozczarowania i oczekiwania na to, co się na pewno nie wydarzy. Jest to też odprysk dyskusji o tym, jak się rozwija Ekstraklasa, bo rozwija się w szalonym tempie: budżety rosną, kwoty transferowe są rekordowe, ale to też oznacza, że rozczarowania będą coraz większe. Mistrz jest tylko jeden, mimo że kandydatów jest już pewnie z siedmiu, więc i rozczarowanych będzie więcej. Co ciekawe, to samo przenosi się na pierwszą ligę, bo przypominam sobie wyścig ŁKS-u o awans w czasach pierwszego powrotu po bankructwie, gdzie jedynymi logicznymi rywalami byli Stal Mielec, Sandecja i Raków, który wtedy ostatecznie awansował. Trudno oceniać, że Sandecja, która nie zwiększyła drastycznie budżetu w porównaniu do lat ubiegłych, była szczególnie rozczarowana brakiem awansu, gdy do Ekstraklasy wszedł Raków i ŁKS. Podejrzewam, że w tym sezonie rozczarowana rekordowymi wydatkami i rekordowo niską pozycją będzie połowa pierwszej ligi, a tych, którzy nie są rozczarowani, policzymy na palcach jednej ręki.

A z czego ty będziesz zadowolony w tym sezonie w kontekście ŁKS-u?
Ja będę zadowolony, jeśli do końca będziemy o coś walczyć. Doprecyzuję, że to coś to nie jest utrzymanie, bo już nie raz los potrafił ze mnie zadrwić na różne sposoby. Cel minimum to baraże. Nie jest tajemnicą, że nie jestem człowiekiem, który zawsze mierzy wysoko, ale nie chciałbym, żebyśmy na 34. kolejkę ligową jechali z przekonaniem, że nic nas już nie czeka, tylko żywili nadzieję, że przy korzystnym wyniku na naszym stadionie i na kilku innych uda się na to szóste miejsce wskoczyć i potem jeszcze sprawić niespodziankę w barażach. Niestety udało mi się przywyknąć do sezonów ŁKS-u w pierwszej lidze, gdy od około 30. kolejki już tylko ślizgamy się do końca sezonu. Piłka nożna dlatego nas w sobie rozkochała, bo gwarantuje potężne emocje i potężne huśtawki nastrojów, rollercoastery, gdzie na przestrzeni kilkunastu minut wędrujesz z piekła do nieba, a trudno się wędruje, jeśli na miesiąc przed końcem ligi grasz mecze bez żadnej stawki.

Jeden z naszych kibiców ukuł stwierdzenie o klątwie miejsc 8-12, która dręczyła GieKSę w 1. lidze. Nie boisz się, że ŁKS przejmie tę pałeczkę?
Tak, trochę się tego boję. Jestem oczywiście pesymistą i czarnowidzem, ale bywam też realistą i staram się rzetelnie oceniać sytuację. Dlatego w sezonach, gdy ŁKS-owi idzie nieźle, a zapowiedzi są wysokie, to staram się je tonować, bo nigdy aż tak dobrze nie jest. Na przykład przed obecnym sezonem, gdy niektórzy rozpędzali się i widzieli ŁKS w pierwszej dwójce, ja tonowałem nastroje, że nie posiadamy ani kadry, ani budżetu na poziomie Wisły, Śląska czy Wieczystej, ani też pierwszoligowego doświadczenia i ciągłości pracy, którą kilka innych klubów ma. Teraz z kolei nie wpadam w totalne czarnowidztwo, że za moment przywita nas strefa spadkowa, bo zwyczajnie jest to zbyt silna drużyna. Dlatego wydaje mi się, że cel, który wyznaczyłem, czyli to, żebyśmy do końca bili się o szóste miejsce, jest dosyć realny. Być może nawet jest to opcja dla minimalistów, bo siła kadry, budżet ŁKS-u i – jak podejrzewam – zimowe transfery, będą nas raczej pchały w kierunku tych miejsc 4-6. Tabela jest dosyć ciasna i wszystko zmierza do tego, że ŁKS będzie o coś walczył do ostatniej kolejki i to oznacza, że ja będę umiarkowanie zadowolony z tego sezonu, bo oczekuję emocji i chcę, żeby ta 34. kolejka i mecz u siebie z Górnikiem Łęczna miał stawkę.

1:3 w Siedlcach w zimny październikowy wieczór – gorzej być nie może czy „potrzymaj mi piwo”?
To jest ten moment, na który staram się patrzeć realistycznie i z pewnym dystansem. Tak samo jak nie rozpaczałem całkowicie po 0:5 z Wisłą Kraków, bo wiedziałem, że Wisła w tym sezonie będzie cholernie mocna. Kiedy utrzymała Rodado, to byłem pewny, że jest to sygnał, że pójdzie po awans dosyć pewnym krokiem. Tak samo nie skakałem z radości po niektórych zwycięstwach ŁKS-u, a raczej mówiłem, że musimy się w tej lidze najpierw rozejrzeć. Trener Szymon Grabowski, który po pierwsze sam jest nowy w ŁKS-ie, a po drugie ma praktycznie zupełnie nowy skład, potrzebuje dużo czasu, żeby faktycznie dostarczyć nam docelowy produkt. Po fatalnym meczu w Grodzisku Mazowieckim, który przegraliśmy 0:3, wielu domagało się zwolnienia Szymona Grabowskiego. Ja tonowałem nastroje, bo wydawało mi się, że może nastąpić odbicie. Po następnych dwóch meczach, gdzie wygraliśmy z GKS-em Tychy i w świetnym stylu przełamaliśmy się na wyjeździe ze Stalą Rzeszów, niektórzy znowu mówili, że wszystko zaskoczyło i teraz już będzie dobrze. Spokojnie, to jest pierwsza liga – tutaj dopiero po dłuższej serii można stwierdzić, że jest dobrze. Staram się trzymać zdrowy dystans i ani nie zwalniać Szymona Grabowskiego po każdym przegranym meczu, ani też nie wynosić pod niebiosa tej drużyny po każdym meczu, który wygra. Pierwsza połowa w Siedlcach daje nadzieję, że powoli wiemy co, jak i kim chcemy grać. Teraz pytanie, czy będziemy w stanie taką jakość dostarczać regularnie.

To ciekawe, co mówisz o trenerze, bo wasi sąsiedzi z drugiej strony Łodzi nie są tak wyrozumiali…
Wydaje mi się, że pod tym względem Widzew jest mniej w tym miejscu, w którym my byliśmy w ubiegłym sezonie, czyli oficjalnie na transparencie piszesz, że to jest sezon przejściowy, że spokojnie, będzie zaufanie, ale gdzieś w głębi duszy właściciel, a za nim też najbardziej znaczący działacze wiedzą, że nakłady finansowe były przeogromne i musi zaskoczyć od razu. A to, co mówisz mediom, że będziesz trzymał ciśnienie to jedna sprawa, możesz udawać najbardziej cierpliwego mnicha świata, na koniec liczysz, ile wydajesz na tych zawodników i mówisz sobie: dobra, spróbujmy z innym trenerem, innym dyrektorem, innym prezesem. I nie dziwi mnie to, bo każdy właściciel musi sam przejść tą ścieżką, żeby przekonać się, że to tak nie działa, że wystarczy wrzucić te wszystkie grzyby do wody i nagle powstaje fantastyczna pieczarkowa. Trzeba dorzucić jeszcze trochę cierpliwości i właściwych ludzi. Trzymam kciuki, żeby w ŁKS-ie tej cierpliwości było więcej, zwłaszcza że byłem bardzo rozczarowany ubiegłym sezonem.

Jednym spośród tych, którzy będą decydować o ewentualnej zmianie trenera, będzie Marcin Janicki, w Katowicach wspominany raczej dobrze, choć czarną kartą w jego CV jest nasz spadek do 2. ligi po golu bramkarza Bytovii w 97. minucie decydującego meczu. Jak oceniasz jego pracę w Łodzi?
Na razie staram się nie oceniać, bo jest zdecydowanie za wcześnie na to, by oceniać pracę wszystkich nowych działaczy, a trochę ich przybyło w Łodzi. Pewne, że piłkarze nie ułatwiają chłopakom roboty – poziom sportowy nie do końca idzie w parze z akcjami marketingowymi czy tymi związanymi z ticketingiem, bo to ma ręce i nogi, natomiast nie ma głowy, bo głową jest wynik piłkarski, dlatego tym ludziom trudniej jest działać. Marcin Janicki to człowiek, którego bardzo cenię i wiązałem z nim duże nadzieje, kiedy przychodził do ŁKS-u. Czekam na efekty jego pracy i czekam dość spokojnie, bo zdaję sobie sprawę, że jest bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Jest mnóstwo nowych dyrektorów, a ja czekam, żeby teraz ci dyrektorzy pozatrudniali odpowiednich wykonawców i żeby ci wykonawcy wprowadzili klub na zdecydowanie wyższy poziom organizacyjny. Marcin Janicki to gość, który zna się na robocie i trzymam kciuki, żeby po pierwsze dostał tyle czasu, ile potrzebuje, a po drugie, żeby piłkarze mu za bardzo nie bruździli swoją postawą na boisku.

Masz szczególne wspomnienia z meczów z GieKSą?
Zawsze będę darzył sentymentem stary sektor gości przy Bukowej. To nieprawdopodobne, jak przyjemnie się dopingowało zza bramki jeszcze na starym stadionie, ściana za plecami robiła fantastyczny klimat, do tego mecze – choć z tradycyjną wymianą uprzejmości – odbywały się jednak z dużym szacunkiem z obu stron. To był też jeden z moich pierwszych wyjazdów, a na pewno pierwszy samochodowy, na którym byłem kierowcą. To mógł być sezon 2009/10.

Pamiętam ten mecz. Wygraliśmy 4:1, ŁKS dostał dwie czerwone kartki, a pierwszego gola zdobył Krzysztof Kaliciak strzałem praktycznie z połowy boiska.
Przypominam sobie, że po tym meczu ówczesny prezes ŁKS-u chyba wysyłał Bogusława Wyparłę do okulisty, żeby sprawdził wzrok, bo coraz więcej miał takich pomyłek. Natomiast muszę przyznać, że wtedy wynik nie za bardzo mnie interesował. My byliśmy wtedy w sektorze gości w ok. 1000 osób, był naprawdę świetny doping. I mimo że to były moje początki na wyjazdowym szlaku, to pomyślałem wtedy, że na tym szlaku zadomowię się na dobre. Zawsze wspominam GKS z dużą sympatią, bo tamten sektor gości był godny – to jest naprawdę dobre słowo, bo zapewniał godność wyjazdowiczom, nie jak wiele innych sektorów, w których miałem okazję zasiąść pozniej. No i na pewno też ciepło wspominam… Choć to akurat złe słowo – bardziej pasowałoby zimno, więc zimno wspominam mecz, gdy graliśmy z wami jakoś w końcówce października i było okrutnie zimno. Zasiedliśmy na tym tymczasowym sektorze gości. Pamiętam, że doszło między nami do krótkiej wymiany ognia podczas oprawy pirotechnicznej, dlatego z sektora byliśmy wypuszczani pojedynczo i zajęło to długi czas. Stałem więc w trampkach na mrozie myśląc, co ja mam w głowie, że ciągle chce mi się jeździć. Dzisiaj oczywiście wspominam to już ze śmiechem.

Przy okazji naszego meczu z Widzewem Michał Nibarski podzielił się ze mną anegdotą z czasów waszej rywalizacji w 3. lidze, gdy próbowali przeszkodzić w waszym awansie wymuszając porażkę Widzewa z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Pamiętasz tamte czasy?
Jest pewna przyśpiewka, która towarzyszyła mi przez większość młodzieńczych lat: róg róg róg – gol gol gol!, która królowała na początku XX wieku, a potem była trochę zapomniana. Pamiętam, że w tamtym meczu część kibiców Widzewa skandowała ją przy rzutach rożnych Drwęcy, no i od tej pory na ŁKS też ta przyśpiewka wróciła i jest dość często proponowana przez gniazdowych. Pamiętamy to Widzewiakom, ale znam też takich, którzy wypominają to części swoich kibiców uważając, że zwyczajnie nie powinno tak być, że kibicujesz rywalowi, nawet jeśli ten rywal może zaszkodzić twojemu lokalnemu, derbowemu przeciwnikowi. Dlatego tutaj sytuacja była dość niejednoznaczna i nie chciałbym przesadnie krytykować wszystkich Widzewiaków, bo sam nie wiem, jak bym się zachował w odwrotnej sytuacji. Temat na pewno ciekawy i nieco absurdalny, że dwie potężne marki, które rywalizują gdzieś na czwartym poziomie rozgrywkowym, zostały pogodzone przez zespół Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie.

Na Łódź padł już blady strach przed najbliższym meczem, gdy patrzycie na rozpędzającą się maszynę Rafała Góraka?
Nie ukrywam, że trzymałem kciuki za trenera Góraka. Wydaje mi się, że to topowy fachowiec i było mi przykro, że radzi sobie odrobinę słabiej w tym sezonie. Byłem oczarowany tym, jak GieKSa radziła sobie jako beniaminek. Nie skłamię, jeśli powiem, że wiele osób z pewną zazdrością wypowiadało się o tym, co GieKSa robi w swoim pierwszym sezonie, tym bardziej pamiętając, jak wyglądał nasz pierwszy sezon po awansie do Ekstrakasy, zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem. Dlatego cieszę się, że GieKSa się odkręciła, tym bardziej, że ważną postacią u was jest Mateusz Kowalczyk, czyli wychowanek Szkoły Gortata, były uczeń – gość, któremu oczywiście kibicuję.

Wisła Kraków udowodniła, że w Pucharze niemożliwe nie istnieje. To co, może i ŁKS tą drogą trafi do Europy?
Mógłbym odpowiedzieć, że po tym, co zobaczyliśmy w ostatnich meczach ligowych, to pozostało nam skupić się na Pucharze Polski, ale mówiąc serio trzymam kciuki, żeby ŁKS jeszcze coś pokazał w lidze. Na pewno to, czego bym nie chciał, to żebyśmy ten mecz odpuścili, a trochę się tego boję, chyba jak każdy kibic. Jak ostatecznie się to zakończy? Nie wiem, bo trener Grabowski jest w pierwszej kolejności rozliczany z wyczynów w lidze i to dla nas kluczowa sprawa. Ja liczę przede wszystkim na to, że ktokolwiek wyjdzie na murawę, to po prostu pokaże, że ambitnie walczy o miejsce w składzie, a Puchar traktuje tak samo poważnie jak ligę. Sam jestem ciekaw, jak ŁKS do tego podejdzie i chciałbym, aby to podejście było poważne, bo Puchar Polski nie zasługuje na to, jak czasem traktują go kluby.

W pierwszej rundzie dopiero po dogrywce pokonaliście Chrobrego Głogów, a jedną z bramek zdobył Serhij Krykun. Odpracował już bramkę, którą strzelił wam w finale baraży jeszcze jako zawodnik Górnika Łęczna?
Chyba tak. Wiadomo, że tamta historia zatrzymała nas w rozwoju na długie lata. Bez tamtej porażki barażowej ŁKS zupełnie inaczej wyglądałby zarówno dzisiaj, jak i wtedy, po awansie do Ekstraklasy. Jeśli prześledzić nasze losy, to tak naprawdę awansowaliśmy w najbardziej niefortunnych momentach, jakie można sobie wyobrazić, bo za pierwszym razem ten awans robiliśmy wraz z Rakowem, więc drugi spośród beniaminków był bardzo mocny. W dodatku był to sezon reorganizacji, gdy przy dwóch beniaminkach z ligi spadały trzy zespoły. Natomiast kiedy Stal Mielec robiła awans, to już w zdecydowanie bardziej sprzyjających okolicznościach, gdy spadał tylko jeden zespół, w dodatku trafiło się bardzo słabe Podbeskidzie. Takie jest przynajmniej moje wrażenie. Dlatego tym bardziej żal, że kiedy trzeba było awansować po barażu z Górnikiem Łęczna, to tę szansę wypuściliśmy z rąk. Fakt – awansowaliśmy później, ale znowu stało się to w takim zestawieniu, że trudno było nawiązać walkę o utrzymanie, biorąc pod uwagę ograniczenia finansowe, jakie wówczas miał ŁKS. Zadra może już nie tkwi w sercu, ale na pewno Serhij musi się mocno starać, żeby nie przypominać mi o tych słabszych momentach, które ŁKS miał, a on odegrał w tym kluczową rolę.

Czy wśród łódzkich kibiców czuć specjalną mobilizację przed naszym meczem?
Niestety, decydujący jest tutaj termin, który jest wybitnie niesprzyjający. Podejrzewam, że tego nie przeskoczymy i frekwencja nie będzie szalona. Z drugiej strony wydaje mi się, że ci, którzy mają przyjść, to i tak się na tym stadionie zjawią. Martwi mnie jedynie, że przy innych wynikach osiąganych w lidze, zupełnie inaczej również wyglądałby ten mecz pucharowy, bo to zniechęcenie jest jednak mocno wyczuwalne, zwłaszcza u mniej zaangażowanych kibiców. Każdy kolejny miesiąc rozczarowań, a tych mamy już za sobą kilka, a nawet kilkanaście, utrudnia nam działania czysto kibicowskie. Najlepszy dowód to moment, gdy mieliśmy mecz pucharowy z Chrobnym Głogów, a chwilę wcześniej wyjazd, kiedy wracaliśmy na szlak po zakazie, to bilety na wyjazd rozchodziły się w szybszym tempie niż na mecz u siebie. To dobitnie podkreśla, jakie nastroje panują wśród kibiców mniej zaangażowanych, a jakie wśród fanatyków. Więc fanatyków spodziewam się ujrzeć tylu co zwykle, zwłaszcza, że sam będę wśród nich razem z synami, żoną i tatą, natomiast sądzę, że mimo wszystko nie będzie to mecz o rekordowej frekwencji.

Jaki scenariusz przewidujesz we wtorkowe popołudnie przy Alei Unii Lubelskiej 2?
Zupełnie szczerze wydaje mi się, że ŁKS nie jest skazany na porażkę w tym meczu dlatego, że kluby Ekstraklasy o podobnych ambicjach i podobnych celach jak GieKSa, czyli spokojne utrzymanie i niewiele więcej, to raczej ten Puchar Polski mają wpisany jako obowiązek do odbębnienia, a nie szansę na świetną przygodę. Dlatego po losowaniu nawet się ucieszyłem, że skoro mieliśmy trafić na kogoś z Ekstraklasy, to nie jest to ekipa, która zaplanowała sobie w budżecie grę w europejskich pucharach w przyszłym roku i wręcz liczy na to, że przez Puchar Polski uda się pójść drogą na skróty. Myślę, że np. Pogoń i Widzew właśnie w Pucharze Polski upatrują największą szansę na to, żeby w tych pucharach zagrać wcześniej. Dlatego ucieszyłem się, że to GKS, gdzie myślę że nikt nie będzie rozdzierał szat, jeśli okaże się, że to w Łodzi się wasza pucharowa przygoda skończy. A moim zdaniem ŁKS ma sporo jakości piłkarskiej, zwłaszcza po dołączeniu Bastiena Tomy, więc sądzę, że jeśli poważnie potraktuje ten mecz i zagra z takim zaangażowaniem jak w Rzeszowie i będzie miał przy tym odrobinę szczęścia, to nie jest skazany na porażkę. Ale czy powiedziałbym, że wierzę głęboko w to, że Łódzki Klub Sportowy jutro postawi kolejny krok na długiej ścieżce do Stadionu Narodowego? Raczej nie.

Ile jest kilometrów z Łodzi do Skierniewic?
To jest mniej więcej w połowie drogi do Warszawy, więc pewnie będzie jakieś 70-80. Mniej więcej podobna droga z Katowic jak do Łodzi. Odwiedziliśmy z Leszkiem Milewskim Skierniewice, gdy robiliśmy reportaż o ich szalonych pucharowych przygodach. Być może nie będzie to dla was wielkie pocieszenie, ale stoicie w dosyć długim rzędzie drużyn, które były murowanym faworytem, a ostatecznie w Skierniewicach poniosły klęskę. Widziałem gablotę Unii, gdzie obok wszystkich trofeów z niższych lig jest też bardzo dużo gadżetów – koszulek i proporczyków z licznych meczów Pucharu Polski. Więc nie macie powodów do odczuwania zbyt dużego wstydu, bo Unia niejednego zaskoczyła w tych rozgrywkach.

Kto i ile jutro wygra?
Nie lubię tego pytania, bo zawsze muszę się mocno gryźć w język, żeby nie wyjść na totalnego czarnowidza. Uwzględniając to, jak Puchar Polski jest traktowany przez ekipy o pozycji zbliżonej do GKS-u, liczę na walkę, która zakończy się jednobramkowym zwycięstwem jednej z drużyn. A której? Mam nadzieję, że los będzie sprzyjał gospodarzom. Ale czy załamię się totalnie, jeśli okaże się, że to GKS Katowice będzie o krok bliżej Narodowego? No, niestety – aby mnie złamać, trzeba zdecydowanie więcej porażek Łódzkiego Klubu Sportowego.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga