Dołącz do nas

Kibice Piłka nożna

[TEKST KIBICA] Z kącika statystyka (1), czyli jak długo trwa kariera w GieKSie?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czy dwa lata grania w jednym klubie, w pierwszej drużynie, to długo? W przypadku piłkarzy GKS-u Katowice jest to czas na tyle długi, że połowie z nich nie udaje się go osiągnąć. Ci, którzy grali dłużej to prawdziwa elita. W jedenastoletnim okresie gry na zapleczu Ekstraklasy, w pierwszej drużynie wystąpiło 169 zawodników, a kolejna osiemnastka debiutantów dołączyła w obecnym sezonie.

Dla 91 piłkarzy pierwszoligowa przygoda z GieKSą kończyła się już po jednym sezonie. Najwartościowsi z nich to Dawid Abramowicz, Tomasz Wróbel, Paweł Olkowski i Hubert Jaromin, którzy zaliczyli po 32 występy, Mateusz Zachara 29 a Lukas Klemenz, Wojciech Kędziora i Janusz Dziedzic po 28 spotkań. Najskuteczniejsi byli Kędziora i Jaromin, którzy zdobyli po 10 bramek. Jednak większość piłkarzy z tej grupy, bo aż pięćdziesięciu sześciu wystąpiło tylko w jednej rundzie, kilku udało się jeszcze usiąść na ławce w kolejnej rundzie, ale już bez gry. Najskuteczniejszym jednorundowcem okazał się zdobywca trzech goli Paweł Sobczak. Zagrał jesienią, ale wiosnę wolał już spędzić na piłkarskiej emeryturze w Grecji. Także jedną rundę zakończoną poważną kontuzją spędził w GKS-ie obecny trener Jakub Dziółka, niestety nie wrócił już do gry na pierwszoligowym poziomie.

Dwa sezony w klubie zaliczyło 44 piłkarzy. W kilku przypadkach, jak Michał Zieliński czy Rafał Kujawa był to powrót, a większość po prostu wypełniła dwuletni kontrakt. Z tej grupy najwięcej, bo 62 występy zanotował Łukasz Zejdler, o jeden mecz mniej zaliczyli Andreja Prokić i Damian Mielnik, Grzegorz Fonfara zagrał 58 a Bartłomiej Kalinkowski 56 razy. Najskuteczniejszym dwusezonowcem był Deniss Rakels, który zdobył dla GieKSy 16 bramek, następnie Prokić 11, a po dziesięć zapisali Tomasz Foszmańczyk i Michał Zieliński. W tej grupie zawodników znajdują się aktualnie grający Adrian Błąd z 11 bramkami oraz Bartłomiej Poczobut i Wojciech Słomka.

Tylko o rok, dwuletni pobyt w klubie przedłużyło 14 zawodników. Najwięcej zagrali Łukasz Pielorz 87, Rafał Pietrzak 86, Gabriel Nowak 68 i Jacek Kowalczyk 62 mecze. Najskuteczniejszym strzelcem w tej grupie piłkarzy był Gražvydas Mikulėnas z 12 bramkami.

Do pięciu sezonów w GieKSie dociągnęło 15 zawodników. Przemysław Pitry wystąpił w 153 meczach, Alan Czerwiński w 143, Jacek Gorczyca bronił 130 razy, a setkę występów przekroczyli jeszcze Piotr Plewnia i Sławomir Duda, po 104 występy. Najwięcej bramek strzelili Pitry 33 i Duda 11. Jedyny z tej grupy, będący jeszcze w kadrze zawodnik, to Adrian Frańczak, który rozpoczął piąty sezon.

No i pozostało pięciu najdłużej grających piłkarzy. Jeden nich jest wciąż w obecnej kadrze, to dinozaur Mateusz Kamiński w swoim dziesiątym sezonie. Także dziesięć sezonów zagrał Grzegorz Goncerz, osiem Kamil Cholerzyński a po sześć Krzysztof Wołkowicz i Adrian Napierała. Najwięcej meczów rozegrał Kamiński 231 i ciągle jeszcze może poprawić ten wynik, Goncerz wystąpił 228 razy i tylko ci dwaj piłkarze wystąpili w więcej niż w połowie odbytych w tym okresie oficjalnych spotkań, było ich łącznie 402. Najskuteczniejszy strzelec to oczywiście Goncerz z 59 bramkami. Kamil Cholerzyński był z kolei najdłużej występującym w GieKSie zawodnikiem z kadry, która wywalczyła drugoligowy awans. Kolejnymi byli Jacek Gorczyca, który grał przez pięć sezonów oraz Mateusz Sroka cztery sezony. Najskuteczniejszy w tej grupie Hubert Jaromin zdobył w pierwszym sezonie 10 bramek i przeniósł się do Ekstraklasy, kariery jednak nie zrobił i szybko wrócił do niższych lig.

Uwzględniając liczby wszystkich zawodników, obecnym debiutantom zapisuję po jednym sezonie, zakładając, że zgodnie z umowami zagrają także na wiosnę, otrzymujemy fantastyczną średnią 1,71 sezonu na zawodnika, czyli praktycznie trzy rundy grania i 31 występów. Tyle trwa średnio kariera piłkarza w pierwszym zespole GKS-u Katowice. Nie wiem, czy to długo, czy krótko, bo nie mam porównania do innych klubów. Być może takie już jest życie pierwszoligowca, ciągła rotacja, zmiany klubów, nowe kontrakty, aby biznes się kręcił i kasa zgadzała.

TOP30 występów w pierwszej lidze od sezonu 2007/08 (stan po meczu ze Stomilem 6.10.2018, wyszczególniono zawodników obecnej kadry). Kolejno: miejsce w klasyfikacji pod kątem liczby spotkań w GKS Katowice, imię i nazwisko, liczba sezonów, liczba spotkań, liczba bramek.

1 Mateusz Kamiński 10 231 9

2 Grzegorz Goncerz 10 228 59

3 Kamil Cholerzyński 8 164 6

4 Przemysław Pitry 5 153 33

5 Alan Czerwiński 5 143 2

6 Krzysztof Wołkowicz 6 134 12

7 Jacek Gorczyca 5 130 1

8 Adrian Napierała 6 116 10

9 Bartłomiej Chwalibogowski 4 108 3

10 Krzysztof Kaliciak 4 107 21

11 Piotr Plewnia 5 104 6

12 Sławomir Duda 5 104 11

13 Adrian Frańczak 5 89 4

14 Tomasz Hołota 4 88 6

15 Łukasz Pielorz 3 87 1

16 Rafał Pietrzak 3 86 3

17 Gabriel Nowak 3 68 4

18 Bartosz Iwan 4 66 20

19 Mateusz Sroka 4 64 4

20 Jacek Kowalczyk 3 62 4

21 Łukasz Zejdler 2 62 5

22 Damian Mielnik 2 61 0

23 Andreja Prokić 2 61 11

24 Adrian Jurkowski 3 60 0

25 Mateusz Niechciał 3 59 0

26 Grzegorz Fonfara 2 58 9

27 Gražvydas Mikulėnas 3 57 12

28 Łukasz Wijas 3 56 2

29 Bartłomiej Kalinkowski 2 56 1

30 Krzysztof Markowski 2 52 5

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

49 Adrian Błąd 2 36 11

66 Bartłomiej Poczobut 2 27 0

78 Mateusz Mączyński 1 23 2

89 Wojciech Słomka 2 20 1

104 Wojciech Lisowski 1 13 0

107 Daniel Rumin 1 13 2

116 Mariusz Pawełek 1 11 0

117 Grzegorz Piesio 1 11 0

122 Dominik Bronisławski 1 10 1

123 Damian Michalik 1 10 0

124 Kacper Tabiś 1 10 0

128 Rafał Remisz 1 9 0

138 Arkadiusz Woźniak 1 8 1

139 Adrian Łyszczarz 1 8 1

147 David Añón 1 7 1

153 Tymoteusz Puchacz 1 6 1

154 Kamil Kurowski 1 6 0

157 Bartosz Śpiączka 1 5 0

160 Šimon Kupec 1 4 0

166 Krzysztof Baran 1 3 0

168 Jakub Wawrzyniak 1 3 0

177 Konrad Andrzejczak 1 2 0

183 Kordian Podstawa 1 1 0

186 Michał Szczyrba 1 1 0

—- Szymon Frankowski 0 0 0

Tosiek

Felietony (lub po prostu teksty) kibiców to nowa seria, którą wprowadziliśmy na stronę GieKSa.pl. Nasz portal tworzą oczywiście sami trójkolorowi fani, ale gdy stają się członkami redakcji, to może umyka im zwykły głos trybun. Dlatego w tym sezonie wyszliśmy z taką inicjatywą i każdy z Was może zmieścić tutaj tekst – wystarczy wysłać do nas maila na gieksainfo[at]gmail.com. Teksty najlepiej przesyłać do nas w Wordzie w formacie .doc lub .docx. Zastrzegamy sobie prawo poprawiania, skracania lub niepublikowania, ale… jeszcze nam się to nie zdarzyło. Robimy jedynie delikatną korektę. Felietony docelowo chcemy publikować w każdą środę, w którą nie gra GieKSa. Optymalnie byłoby, abyście swoje teksty nadsyłali do nas do poniedziałku wieczora. Jeśli ich treść jest ponadczasowa, to może to być dowolnie wybrany dzień.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Kielc

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami przedostatni wyjazd w tym sezonie, wiec czas na post scriptum z wyjazdu do stolicy województwa świętokrzyskiego.

  1. Na wyjazd do Kielc złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały one przyznane. Madziara i Kazik na foto, a Shellu i ja na prasę.
  2. Niestety Shellu nie doszedł do siebie po ostatnich wojażach i w ostatniej chwili musiał zrezygnować z wyjazdu.
  3. Z racji poniedziałkowego terminu wszyscy byliśmy prosto po pracy i ostatecznie z Katowic ruszyliśmy chwilę po 15:00.
  4. Autostrada do bramek była mega zakorkowana, ponieważ są tam wieczne remonty, ale dalej jechało się już dużo lepiej i pod stadionem w Kielcach byliśmy godzinę przed meczem z jednym krótkim postojem.
  5. Początkowo nie dostaliśmy wjazdówki na stadion, ale postanowiłem spróbować. Do bramy wjazdowej zrobił się mały zator i Kazik kilkukrotnie powtórzył – „Zawróć i tak nas nie wpuszczą, innych też odsyłają”, ale ja chciałem spróbować.
    .
  6. Gdy wreszcie przyszła nasza kolej, aby tam podjechać, okazało się, że nie ma nas na liście („kto by się spodziewał ;)”), ale… pani tylko dopisała naszą rejestrację i zostaliśmy wpuszczeni.
  7. Razem z Madziarą udałem się po akredytacje, a Kazik odpalił drona, żeby polatać nad stadionem. Pod punktem odbiorów spotkaliśmy faceta, który chodził z mikrofonem i wydawał się na osobę znaną, ale nie wiedzieliśmy skąd.
  8. Dopiero po spotkaniu Kazik mnie uświadomił, że to jeden z uczestników „Gogglebox. Przed telewizorem” – osobiście rzadko oglądam telewizję i nie pokojarzyłem. A Kazik zbił z nim piątkę.
  9. Pod samochodem okazało się, że karta pamięci z kamery, która nagrywa doping, została w domu i zrobiło mi się ciepło. Na szczęście dron od Kazika ma taka samą i pojemność była akurat na mecz z kawałkiem.
    .
  10. Gdy ja już siedziałem na trybunie prasowej i ogarniałem relację tekstową na żywo, to zadzwoniła do mnie Magda z telefonu Kazika, że gdzieś zgubiła telefon. Myślała, że może został w aucie i chciałaby kluczyki. Ogólnie miałem sporo do przejścia, żeby zejść na dół, ale stadion Korony jest tak zaprojektowany, że parkingiem da się podejść w zasadzie pod trybunę, więc moje kluczyki poleciały w dół, bo jak wiadomo „w górę nie polecą”
  11. Telefon szybko się odnalazł, ale tym razem to Magda najadła się strachu, co zauważył nawet mijający ją trener Rafał Górak. W konsekwencji dostała nawet żółtą koszulkę, którą zawodnicy mieli na rozgrzewce, a którą chcieli uhonorować Mistrzostwo Polski kobiecej drużyny..
  12. Spotkanie było rozgrywane wieczorem przy 8 stopniach Celsjusza, ale było jakoś wyjątkowo zimno, a moje stwierdzenie do kolegi siedzącego obok, że „piździ jak w kieleckim – nie wzięło się z niczego” rozbawiło kilku lokalnych dziennikarzy.
  13. Kibice Korony bardzo fajnie bawili się w młynie z wykorzystaniem szalików. Najpierw wszyscy przekręcali je w lewo następnie w prawo, a chwilę później zwijali je w kulkę i wypuszczali z rąk, odliczając od dziesięciu..
  14. Nasi kibice jak zawsze zaprezentowali się bardzo dobrze nie tylko wizualnie, ale tez wokalnie, co już w tym sezonie było podkreślane niejednokrotnie i to przez różne ekipy z całej Polski..
  15. Spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli, a Dawid Błanik powtórzył wyczyn z meczu przy Bukowej i w końcówce spotkania zagwarantował Koronie komplet punktów.
  16. Konferencja przebiegła sprawnie, a Shellu z domu ogarniał relację meczową. Wystarczyło mu tylko nagranie z konferencji, więc w drogę powrotną ruszyliśmy stosunkowo szybko.
  17. W domach byliśmy około północy.
  18. Został nam ostatni wyjazd, tym razem nad morze.
Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Wstydu nie było, ale są rzeczy do poprawki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wyjątkowo późno piszę ten felieton, więc zdążyłem już przeczytać kilka głupot na temat wczorajszego spotkania. To, że kibice mają pretensje do drużyny, poszczególnych piłkarzy, za pierwszą połowę jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Ocenienie natomiast wczorajszego meczu całościowo, jako beznadziejnego, to już typowe GieKSiarskie malkontenctwo świadczące, że niektóre osoby jeszcze mentalnie nie wyszły z tego 20-letniego marazmu, jaki mamy za sobą. Halo, pobudka! Jesteśmy w kompletnie innej rzeczywistości.

Moimi dwoma ulubionymi tekstami, które przeczytałem na forum, to to, że – właśnie odnosząc się do malkontentów – ktoś wolałby tę garstkę 1500 fanatyków na stadionie, ale pamiętających trudne czasy. Rany boskie… Naprawdę świetnie by się prezentował nasz nowy stadion z taką liczbą. A przypomnę, że ten argument był podnoszony przez lata przez wiele osób, w momencie, kiedy GieKSa krótko miała nieco lepszy okres i na stadionie pojawiło się więcej ludzi lub przy okazji prestiżowych meczów. No nie. Argument rozumiem, argument wymierzony przeciw „sezonowcom” czy „niedzielnym kibicom”. No ale tu już nie są czasy, kiedy dziadzienie jest jakąś wielką wartością i cnotą. Świat poszedł do przodu i polska piłka również. Teraz właśnie w cenie są te pikniki, które napędzają klubową kasę i fejm w całej Polsce. To dzięki nim stadion prezentuje się wspaniale, a młyn nie jest jedynym kibicowskim aspektem na Nowej Bukowej.

Drugi aspekt już odnoszący się bezpośrednio do meczu z Legią to opinia kibica, który stwierdził, że Legia wcale nie jest od nas lepsza i należało ją z tego powodu pokonać. Na rany Chrystusa, populizmy nadal wśród kibiców GKS mają się świetnie.

To właśnie czysto sportowy poziom Legii pozwolił wczoraj warszawianom wygrać to spotkanie. Mimo że nie grali wybitnego meczu, to sposób, w jaki rozgrywali akcje, dynamika, ustawianie, było na bardzo wysokim poziomie. Błędy błędami – zaraz do nich przejdziemy – ale to właśnie Legia pokazała, że takich błędów nie wybacza. Napór, jaki zrobili zwłaszcza przy pierwszej bramce (przy drugiej też) zaraz po odzyskaniu piłki, doprowadził ich do szybkiego prowadzenia 2:0. Potem mogli grać spokojnie.

Jednak nawet po bramce GieKSy, Legioniści, choć mieli ciężko, raz po raz wyprowadzali bardzo groźne kontry. To był cud, że gra „cios za cios” nie zakończyła się trzecią bramką dla Legii, bo goście mieli mnóstwo miejsca i kilka dogodnych okazji, na czele z tą Szkurina, gdy Kudła wyjął piłkę niesamowicie spod nóg Białorusina.

Zdania o tym, że Legia będzie się oszczędzać przed finałem Pucharu Polski można między bajki włożyć. Raczej to wyglądało na mecz, który ma mocno podbudować piłkarzy Goncalo Feio. Po wygranych z Chelsea i Lechią Gdańsk chcieli podtrzymać dobrą serię. I to im się udało.

GieKSa rozegrała dość niemrawą pierwszą połowę, choć na jej obraz na pewno wpływają dwa stracone gole. Przy 0:0 do przerwy komentarze byłyby zapewne inne. A tak, po 18 minutach bardzo ciężko było nam myśleć o zdobyczy punktowej.

A jednak, nie było to niemożliwe. Kapitalna akcja Galana, siatka założona Kunowi, a potem precyzyjne dogranie do Szymczaka, który pokonał Tobiasza, wlały w serca kibiców i piłkarzy mnóstwo nadziei. Akcje zazębiały się bardziej niż w pierwszej połowie, bo przed przerwą w ofensywie mieliśmy masę niedokładności. Świetną okazję na 2:2 miał Repka, ale uderzając sytuacyjnie, trafił w poprzeczkę.

W końcu ta Legia jedną ze swoich kontr wykorzystała, naprawdę byliśmy już odkryci, więc niepilnowany Gual w polu karnych tylko dołożył nogę.

Dlatego te pół godziny po bramce naszego napastnika pokazywały to, co znamy – GieKSę walczącą, pressującą i mającą ciąg na bramce. Być może szkoda, że tak późno, ale nie da się grać na takiej intensywności przez cały mecz. Zresztą w pierwszej połowie we Wrocławiu GieKSa dzieliła i rządziła, a w drugiej była cofnięta. Są różne mecze i różne fazy. Mnie cieszy, że katowiczanie potrafili przez jakiś czas swój tryb włączyć i lekko zdominować Legię.

Niestety można swoją grę prowadzić i cały mecz, ale nic z tego nie będzie, jeśli będzie popełniać się tak kardynalne błędy w obronie i to jeden po drugim. Na wiosnę odzwyczailiśmy się od nich tak dużej liczbie, jak jesienią, ale niestety nadal się zdarzają. I niestety Lukas Klemenz po raz kolejny pokazał, że jest chodzącą bombą zegarową. Zawodnik czasem gra ofiarnie i wtedy spoko, ale jego braki szybkościowe i – co gorsza – techniczne, są aż nadto widoczne. Już w którymś meczu piłka odbiła mu się w sposób niekontrolowany od kolana i rywale strzelili bramkę, teraz w banalnej sytuacji przyjął fatalnie i przeciwnik przejął piłkę. To był moment, w którym gdy piłka leciała w stronę Lukasa, autentycznie cieszyłem się, że akcja rywali jest zażegnana. A potem był klops. Po chwili nonszalancko do Repki zagrywał Nowak, swoje również dołożył Klemenz i było 0:2.

Pierwsza z tych sytuacji to nie był błąd wynikający z rozgrywania piłki od tyłu tylko złe przyjęcie przy przechwycie. Co do drugiej sytuacji, to przypominają się słowa trenera Góraka po błędzie Kudły w Częstochowie, czyli że takie sytuacje co jakiś czas, przy tym sposobie gry są wpisane. No ale właśnie – można czasem pomyśleć, że błąd może być pod wpływem nacisku rywala i po prostu pogubienia się. Tutaj Bartek do Oskara zagrywał po prostu jakoś za słabo, nonszalancko. Naprawdę, jakkolwiek tendencja w światowej piłce jest taka, żeby tak piłkę rozgrywać, to niektórzy aż za bardzo w to idą i gdy czasem trzeba byłoby wybrać bardziej toporne rozwiązanie, i tak pykają tę piłeczkę do zawodnika, który ma przy sobie dwóch oponentów.

Można sobie zadać pytanie, czy gdyby zamiast Klemenza grał Kuusk, byłoby gorzej. To wie trener. My możemy jedynie się zastanawiać. Jednak linia obrony jak żadna inna musi mieć pewność i nie może serce stawać do gardła za każdym razem, gdy jakiś piłkarz ma piłkę.

Summa summarum Legia wygrała zasłużenie, bo była w tym meczu lepsza i po prostu jest lepszym zespołem. Dla GKS to było kolejne bolesne zderzenie z ekstraklasą, choć aż dziw, że te zderzenia są tak rzadko. To, co pozytywne to fakt, że nadal mecze w całym sezonie, w których GKS był zdecydowanie słabszy, można policzyć na palcach jednej ręki. Czy wczorajszy mecz taki był? Przy odrobinie szczęścia była szansa na remis, więc nie zaliczałbym. Czasem po prostu się przegrywa. Nic do powiedzenia nie mieliśmy jesienią w Poznaniu. Wczoraj – było sporo walki i nadziei.

W końcu gościliśmy po tylu latach Legię, na naszym nowym stadionie i cała piłkarska Polska miała zwrócone oczy na Katowice. Wstydu nie było, a na trybunach było doskonale. Utrzymanie mamy pewne, możemy cieszyć się tą ligą i tym sezonem. Nadal jest to sezon kapitalny i ta porażka w żadnym stopniu tego nie zmienia.

Legia jest też pierwszą drużyną, która dwukrotnie pokonała GKS. To też mówi samo za siebie. Zarówno pod kątem tego, że każda drużyna dotychczas w dwumeczu miała ciężary, a warszawianie swoją klasą pokazali, że być może ich pozycja w tabeli jest za niska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga