Dołącz do nas

Felietony

Teraz już z górki – ostrożnie, by się nie wywrócić!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Drużynę GieKSy należy rozpatrywać w tym momencie dwutorowo. Po pierwsze w kontekście wyników. Po drugie w kontekście jakości gry. Jeśli chodzi o ten pierwszy aspekt, trzeba powiedzieć, że jest…idealnie. GieKSa wygrywa prawie wszystko jak leci i nie potrafi tego zmącić nawet utrata punktów ze Stalą Mielec. No bo skoro katowiczanie po chwili jadą do Chojnic i Głogowa, tam zgarniają komplet punktów i jeszcze nie tracą bramki, to przecież w zasadzie nie może być lepiej.

Po porażce ze Stalą katowiczanie osunęli się w tabeli, ale odrobiwszy swój zaległy mecz z Chojnicami, a także wygrywając w meczu o sześć oczek z Chrobrym, wskoczyli z powrotem na drugie miejsce i to jeszcze z nawiązką, bo teraz nad trzecią ekipą są dwa punkty przewagi. Jest jeszcze jeden ważny aspekt. GKS zbliżył się do Miedzi Legnica (co jeszcze niedawno wydawało się nieosiągalne dla kogokolwiek) i jeśli wygra swój zaległy mecz z Puszczą – wskoczy po raz pierwszy w tym sezonie na pozycję lidera, bo zrównamy się punktami z ekipą z Legnicy, a mamy z nią dodatni bilans.

GieKSa wczorajszym meczem zakończyła spotkania z górną połówką tabeli. Teraz do końca sezonu pozostają nam mecze z pozostałymi ekipami, niemal w komplecie walczącymi o utrzymanie lub mających pewny plac w okolicach 10-12 miejsca. Wyjątkiem są rozpędzone Tychy, które poprawiły swoją pozycję w tabeli od początku rundy, ale nadal nie zaliczamy ich do czołówki.

GKS wdrapał się praktycznie na szczyt, po łańcuchach, klamrach, ponad przepaściami. Teraz będzie już tylko z górki. Ale uwaga – aby ktoś przypadkiem nie posądził mnie o hurraoptymizm i lekceważenie pozostałych meczów. Ta góra, z której trzeba zejść nadal jest stroma, nadal z wieloma pułapkami, wystarczy jeden nierozważny ruch i można się wy…wrócić. Więc o ile w to schodzenie nie trzeba już wkładać siły koniecznej przy podchodzeniu, to trzeba zwiększyć koncentrację, wykonywać pewne ruchy i po prostu robić swoje. I to powinno umożliwić dotarcie do celu i osiągnięcie sukcesu.

Piszę o tym dlatego, bo dziwią mnie askeuracyjne wypowiedzi wszystkich mówiące, że teraz mecze będą trudniejsze, od tych wcześniejszych. Nie, nie będą trudniejsze. Znaczy mogą być, ale tylko w głowach. Logika podpowiada, że drużyny z dołu tabeli są po prostu słabsze od tych z czołówki. I jeśli GKS potrafi grać dobrze, konsekwentnie, zdyscyplinowanie taktycznie z takimi ekipami jak Wigry, Chojnice czy Głogów, a dodatkowo wygrywa te mecze – to z tą dyscypliną i konsekwencją powinien też dać radę ze słabszymi technicznie i taktycznie ekipami. Chodzi o to, by nie „zrezygnować” ze swojej piłki, utrzymać naprawdę solidną defensywę i ciągle poprawiać się i poprawić w ofensywie.

Z okazji wspomnianych bardzo dobrych wyników, warto pokusić się o pewne porównania i przewidywania statystyczne. Na początek porównajmy nasz dorobek po 26 meczach z analogicznym okresem w niektórych poprzednich sezonach. Wiadomo oczywiście, że w tych najlepszych rozgrywkach katowiczanie mieli bardzo dobrą jesień i fatalną wiosnę, więc trzeba na to brać poprawkę. W sezonie 2009/10 po niezłej jesieni Adama Nawałki przyszedł do klubu Robert Moskal i po 26 meczach GKS miał na koncie 39 punktów. W sezonie Kazimierza Moskala tych oczek było 38. A rok temu podczas pracy Jerzego Brzęczka – 43. Można więc powiedzieć, że zespół Jacka Paszulewicza odsadził już ekipy Moskali zdecydowanie, natomiast na ten moment jest lepszy również od zeszłorocznego „team”. Musimy również pamiętać o kontekście zeszłego roku – po kilku fatalnych meczach na początku wiosny, zespół wygrał w Pruszkowie i Puławach i nieco poprawił swoją sytuację. Ale właśnie 26. mecz to był mecz o lidera z Miedzią Legnica – przegrany dość spektakularnie i po raz kolejny wówczas odbierający nadzieję na cokolwiek. Teraz jest inaczej.

I jeszcze jedna ciekawa statystyka – GKS po 26 kolejkach ma już lepszy dorobek punktowy niż w kilku z poprzednich sezonów w całości. Nawet obecna ilość punktów – 46 – to dorobek z całego sezonu Kazimierza Moskala. I choć to nieprawdopodobne – tak właśnie jest.

Warto pobawić się też w przewidywanie, ile punktów powinno wystarczyć do awansu do ekstraklasy. Biorąc pod uwagę osiem poprzednich sezonów, do awansu z drugiego miejsca starczała liczba: 61, 69, 61, 64, 61, 73, 63, 58. Te 73 punkty to sezon, w którym dominowało zdecydowanie Zagłębie Lubin i Nieciecza, a 69 punktów osiągnęło rewelacyjne wówczas Podbeskidzie. Wiemy, że take sezony terazsię nie powtórzą, więc te ilości oczek z naszych przewidywań należy odrzucić, jako ekstremum. Miedź obecnie zbiera 1,81 punktu na mecz, GKS – 1,76. Mnożąc to razy 34 mecze, otrzymujemy informację, że utrzymując taką średnią – ekipy te zdobyłyby 60-61 punktów. Nie bierzemy w tym momencie po uwagę formy Miedzi i GieKSy, czyli formy wysokiej, bo trzeba też patrzeć na zmienną formę innych rywali. Jeśli jednak przyjąć założenie, że pewien trend w pierwszoligowej stawce się utrzymuje, a przeciwnicy będą regularnie tracić punkty w bezpośrednich starciach, można założyć, że do awansu powinno wystarczyć 61-62 punkty, a każda liczba tych oczek powyżej, praktycznie ten awans zapewni.

Co to oznacza dla GieKSy? Nic więcej niż to, że…trzeba punktować. Że obecna liczba jest bardzo komfortowa, ale nie jest w żadnym stopniu wystarczająca. Tym bardziej, że nie mamy jeszcze wielkiej przewagi nad przeciwnikami. Nie da się jednak ukryć, że jeśli na osiem pozostałych spotkań, katowiczanie wygrają pięć, to tylko kataklizm może spowodować brak awansu.

Dobrze, dość matematyki. Drugim aspektem, który chcemy poruszyć, to jakość gry. I tu mamy również bardzo dobre wieści. O ile mecze w Suwałkach, Chojnicach i Głogowie były bardzo podobne pod względem scenariusza, to należy wyróżnic spotkanie z Chrobrym w innym aspekcie. Z Wigrami i Chojniczanką GKS był bowiem zepchnięty do defensywy, miał trochę szczęścia, ale braki w utrzymaniu się przy piłce były aż nadto widoczne, to we wczorajszym spotkaniu widać było w tym aspekcie zdecydowany progres. Pewność, z jaką GKS rozegrał to spotkanie, była naprawdę zaskakująca. Mądra, rzetelna i przede wszystkim spokojna gra spowodowała to, że gospodarze sobie za bardzo nie pograli. Oczywiście jakieś tam sytuacje mieli, ale te mogą się zdarzyć zawsze. Nie było mowy o takiej nawałnicy jak w Choinicach, czy nieco mniejszej – ale jednak – w Suwałkach. To zdecydowany plus dla trenera Jacka Paszulewicza i drużyny i dużu zastrzyk optymizmu na przyszłość. I bardzo, bardzo ważna sprawa – informacja, że mecz ze Stalą Mielec był wypadkiem przy pracy, a zespół mimo to, systematycznie notuje postępy. Brawo!

Cieszy bardzo wysoka forma naszego bramkarza Abramowicza. Znów świetnie zagrali stoperzy, a Kamiński okrasił to bonusem w postaci gola – drugim w rundzie, co mu się bardzo dawno nie zdarzyło. Cieszy gra Kamila Słabego, który po słabym meczu w Chojnicach zagrał bardzo dobrze. Świetny jest Poczobut, który chodzi po tym boisku z igłą i nićmy i szyje wszędzie tam, gdzie jest choćby najmniejsza dziurka. Adrian Błąd znów z asystą – i tu się zatrzymajmy na chwilę, bo to co zrobiła GieKSa w tym momencie było perfekcyjne. Abramowicz widząc, że jest pusta bramka rywali, szybko uruchomił kontrę, Błąd włączył turbo, na centymentry podał do Słomki, a ten jak rasowy napastnik wykończył sytuację. To była klasowa kontra, z wszystkimi podstawowymi elementami – uruchomienie, zdobycie przewagi szybkością, precyzja, wykończenie. Jedna najlepszych (najmądrzejszych) akcji GKS, jakie widziałem w ostatnich latach.

Nadal są rezerwy. Więcej spodziewamy się od młodzieżowców, w tym przypadku Oktawiana Skrzecza, bo przecież Słomka zrobił swoje. Warto jednak, aby ci młodzieżowcy ugruntowali swoją pozycję i nie robili pojedynczych błysków, tylko załpali regularność. Ciągle czekamy na coś więcej od Łukasza Zejdlera, który choć aktwyny, to nie notuje np. otwierających podań, jak choćby Prokić, który świetnie uruchomił we wczorajszym meczu Skrzecza. No i ciągle pytanie, co z linią napadu? Grzegorz Goncerz zaczął grać od początku i to jeszcze nie jest to, choć nie odbierajmy zawodnikowi, że jest dużo lepiej niż w meczach na jesieni i tutaj wietrzymy możliwość bramek w kolejnych meczach. Najlepiej charakterystycznych dla niego swego czasu dubletów. Ale Gonzo musi zacząć być efektywny, bo Wojciech Kędziora nie śpi.

Ogólnie rzecz biorąc jest dobrze, naprawdę dobrze. GKS wygrywa mecze z ciężkimi przeciwnikami, a do tego gra coraz lepiej. Wygląda to optymistycznie, ale nie można ani na chwilę uśpić czujności. Wszystkie spotkania są punktowane za tyle samo, czyli za trzy. Przed Jackiem Paszulewiczem ważne zadanie utrzymania formy i mobilizacji, a także tego charakteru, naprawdę kapitalnego charakteru widocznego w tej rundzie. Tego nam brakowało, a słysząc teraz na wyjazdach potężną radość drużyny w szatni po zwycięskich meczów, człowiek nabiera wiary, że to wszystko ma sens, ma cel, a sukces naprawdę jest możliwy.

Pracujcie więc dalej, tak jak do tej pory!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Erwin

    22 kwietnia 2018 at 22:16

    Pierwsza połowa tej rundy to wynik 7 zwycięstw na 8 meczów, niech pozostałe 8 spotkań będzie podobne!

  2. Avatar photo

    wierny

    22 kwietnia 2018 at 23:44

    Spokojnie z tym artykulem, wrecz powiem, ze meczem o awans bedzie na smierdzielach oboczycie. Redakcja nie dmuchac.

  3. Avatar photo

    ali

    23 kwietnia 2018 at 10:21

    Oj tam, oj tam, powoli. Jeszcze jest do rozegrania 8 kolejek, jedna – dwie kolejki mogą całą czołówkę zamieszać, jeden nieudany mecz, błąd sędziego, kontuzja czerwona kartka. Wcale nie będzie łatwiej. Łęczna też tak myślała, mamy doświadczenie, taktykę i co z tego? Górnik Zabrze musiał całą drużynę przemeblować żeby awansować a ostatni mecz ze spadkowiczem (Wisła Puławy) był chyba najcięższy. Inaczej gra się z drużyna która gra w piłkę a inaczej z taką która tylko się broni i ewentualnie kontratakuje. Jeszcze derby z ruchem, będą trawę żreć byle Gieksa nie wygrała. Największy błąd jaki można zrobić w sporcie to przed zawodami rozdawać medale.

  4. Avatar photo

    stefano

    23 kwietnia 2018 at 10:56

    Wychodzi na to ze wygrywając 5 ostatnich meczów , mamy pewny awans.
    Gorole z Sosnowca już nie licza na awans , a twierdzą ze karty sa rozdane ,awans GieKSa i Miedz.

  5. Avatar photo

    Lukasz

    23 kwietnia 2018 at 18:49

    Oj. Nieładnie mi to wyglada. Jeszcze osiem spotkań. Wole być optymistą po rundzie niż w połowie. Redakcjo, mocno słuchasz balonik. A baloniki maja to do sobie ze jak się go za mocno nadmuchany to głośno pęka…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga