Dołącz do nas

Felietony

Trenerscy weterani

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mimo że przerwy reprezentacyjne są obecnie dość często, w „okienkach ligowych” dzieje się nader dużo. Sezon ekstraklasy mamy w pełni, a GieKSa rozegrała już dziesięć meczów. Jakkolwiek drużyna od początku się kształtowała, choćby w kontekście składów meczowych i formułuje się ona nadal, teraz już możemy z nieco większą pewnością powiedzieć, w jakim to wszystko zmierza kierunku. I modlić się, by ktoś nie wpadł na szaleńczy pomysł sztucznego ulepszania tego, co jest. W tym przypadku powiedzenie „lepsze jest wrogiem dobrego” zdecydowanie ma rację bytu.

Kierunek rozwoju obrany przez trenera Rafała Góraka i jego zespół wydaje się być najlepszym z możliwych. Jest solidna praca, ale nie tylko czysto piłkarska, tylko również mentalna. Zawodnicy uwierzyli, że mogą w tej lidze grać, są jej pełnoprawnym uczestnikiem i przede wszystkim – wierzą, że mogą wygrywać. Postęp jaki poczyniła ta ekipa w ciągu roku jest niesamowity. GKS nie tylko awansował do ekstraklasy, bo to dopiero część sukcesu. Chodzi o to jeszcze, by się godnie w niej zaprezentować, a nie stać się chłopcem do bicia i spaść z hukiem po sezonie, cufalem wygrywając kilka meczów.

Rok temu o tej porze byliśmy w totalnej frustracji – po porażkach z najsłabszym w lidze Zagłębiem Sosnowiec, pogromach z Lechią i Górnikiem oraz porażce w Opolu. Cztery porażki z rzędu, pięć meczów bez zwycięstwa. Kolejny miesiąc miał być równie zły i na zwycięstwo przyszło nam czekać kolejne 40 dni. Sezon wydawał się stracony, każdy kto widział początek rozgrywek i naprawdę dobrą grę GKS (choćby wygrane z Resovią 3:0 i Wisłą Płock 4:1) musiał zweryfikować swoje ekstraklasowe nadzieje i pogodzić się z tym, że i za rok będziemy się tułać – już dwudziesty sezon – na peryferiach polskiej piłki. GieKSa do końca jesieni nie zachwycała, choć zrobiła i tak coś kluczowego – zremisowała z Arką. To dało podwaliny pod wszystko, co wydarzyło się w końcówce sezonu.

Potem to już nie była ta Hiszpania, to była inna Hisz… przepraszam, GieKSa. Od wiosny zespół zaczął seryjnie wygrywać, ale też poprawiać jakość swojej gry. I pod koniec rundy mieliśmy już zalążek postawy, którą widzimy obecnie. Choć sztab szkoleniowy powie, że to był długi proces, to na visus ta agresywna, efektowna gra naszego zespołu przyszła dość nagle. Nie zmieniam zdania, że grubą kreską, która zmieniła dosłownie wszystko, były dwa gole w Warszawie w doliczonym czasie gry. Od tego momentu GieKSa wygrała wszystko i nastrzelała rywalom tysiąc bramek.

I przeniosła to na boiska ekstraklasy. W pierwszym meczu z Radomiakiem jeszcze nie oswoiliśmy się z najwyższą ligą, choć przecież w końcówce i tak zdominowaliśmy przeciwnika. A potem już szło, agresywna, dobra gra z Rakowem, jeszcze bez efektu, wywalczenie remisu w Gliwicach, zwycięstwo z Jagiellonią. Kroczek po kroczku zespół grał coraz pewniej. Nie dawało to punktów, a przynajmniej nie w zadowalającej liczbie – jednak spotkania z Zagłębiem Lubin i Widzewem Łódź pokazały, jakie ta drużyna ma możliwości. Dodatkowo, jakie ma też zdolności podnoszenia się i po słabym meczu z Górnikiem, zagrała być może najlepsze spotkaniew w sezonie i zasłużenie pokonała Pogoń Szczecin.

Przed nami mecz z zeszłorocznym beniaminkiem, dobrze nam znaną Puszczą Niepołomice. Znaną jeszcze z zamierzchłych czasów, z pierwszej kadencji Rafała Góraka, kiedy to w jednym ze swoich pierwszych wyzwań mierzył się w Niepołomicach z drugoligowym przeciwnikiem w ramach Pucharu Polski. GieKSa przegrała po rzutach karnych mecz z Puszczą, w której wówczas występował – już u kresu swojej kariery – Tomasz Moskała. Potem wielokrotnie – ze zmiennym szczęściem – mierzyliśmy się z niepołomiczanami w lidze. W rywalizacjach padały wszystkie możliwe rozstrzygnięcia – GKS wygrywał i przegrywał zarówno u siebie, jak i na wyjeździe, na obu stadionach padały też remisy. Przy czym wszystkie wyjazdowe spotkania GieKSa grała na kameralnym obiekcie w Niepołomicach – dopiero w ekstraklasie zespół prowadzony przez Tomasza Tułacza zaczął grać na stadionie Cracovii.

Trenerzy obu ekip mają absolutnie najdłuższy staż jako obecny szkoleniowiec klubów ekstraklasy. Rekordzistą jest polski Tomas Tuchel, który w Puszczy pracuje nieprzerwanie od 2015 roku. Rafał Górak obecną pracę w GieKSie zaczął cztery lata później. Poza tym najdłużej będącym na stanowisku szkoleniowcem jest Aleksandar Vuković w Piaście Gliwice i jest to zaledwie… niespełna dwuletnia kadencja. Wszyscy pozostali trenerzy klubów ekstraklasowych podjęli aktualną pracę w zeszłym lub obecnym roku…

Drużyny mają więc bardzo mocno odciśniętą pieczęć swoich trenerów i również z tego względu będzie to bardzo ciekawe widowisko. Puszcza potrzebuje punktów, jak tlenu, gdyż w obecnym sezonie wygrała tylko raz. Trzeba jednak przyznać, że kilka wyników było efektownych, jak właśnie wygrana z Lechią 4:1, remis u siebie z Legią czy wyjazdowy punkt z Piastem. Zespół jednak, jeśli chce myśleć o utrzymaniu, musi wygrywać.

Katowiczanie w swoim pierwszym meczu przy Kałuży (drugi rozegrają w listopadzie przeciw Cracovii) mają szansę na wykreowanie naprawdę wyśmienitych nastrojów przed kolejną przerwą reprezentacyjną. Wygrana z Pogonią dała sporo oddechu, więc bez już trochę jednak noża na gardle, będzie można na spokojnie przystąpić do piątkowego spotkania z małopolskim rywalem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Bulwa84

    4 października 2024 at 06:13

    Cześć, dziś około 15 będę w Katowicach, jest jeszcze szansa aby pojechać z wami do nircieczy lub kupić bilet na Podhale?

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga