Dołącz do nas

Felietony

Trenerze, ogarnij to towarzystwo!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice od kilku dni ma nowego trenera. To, co było do przewidzenia stało się faktem i szkoleniowcem GieKSy został Piotr Mandrysz. Trener już doświadczony, a co najważniejsze – mający na swoim koncie sukcesy. Nie sukcesy związane z czołowymi lokatami w ekstraklasie, ale może te trudniejsze do osiągnięcia – czyli kilkukrotnie awans do tejże ekstraklasy wywalczony.

Wiele osób w Katowicach ten wybór cieszy. Od dawna trener postrzegany jest jako osoba sprawująca rządy w szatni twardą ręką, ale też nie tylko w formie sztuka dla sztuki. Jak pokazują osiągnięcia – daje to bardzo dobry efekt. A że wiadomo, że samą charyzmą wszystkiego się nie zdziała, musi to być dowód na to, że pojęcie o piłce szkoleniowiec i były wieloletni zawodnik ekstraklasy też ma.

Patrząc na poprzednich trenerów, w końcu dobrze, że trafiliśmy na choleryka. Co prawda w ostatnich latach trener się nieco uspokoił, ale temperament na pewno mu się nie zmienił. Mandrysz potrafi żyć z drużyną i nigdy nie zapomnę obrazka z meczu GieKSy w Gliwicach (jeszcze na starym stadionie), kiedy szkoleniowiec wówczas Piasta, gdy poszła kontra jego zespołu, przebiegł równo z drużyną całą szerokość pola trenerskiego. Mam ten obrazek w głowie do dziś.

Nadal jednak mam mieszane mam ciągle uczucia co do przyszłego sezonu. Trener trafił nam się najlepszy z możliwych, ale to nie rozwiązuje problemu piłkarzy. I pojawia się pytanie, czy szkoleniowiec wie, na co się właśnie zapisał i z kim mu przychodzi popracować. Oczywistą sprawą jest, że trzon zespołu zostanie w klubie – trzon, który oddał awans do ekstraklasy bez walki. Osobiście uważam, że nie jest rolą trenera wzbudzać motywację u zawodników. On może tę motywację wzmacniać, modulować, nadawać jej tor. Ale posiadanie motywacji lub jej brak jest odpowiedzialnością tylko i wyłącznie zawodnika. To tak jakbym ja w pracy nie chciał się angażować i obwiniałbym za to szefa. Nie – to nie szef jest odpowiedzialny. Ale fajnie jeśli pochwali, nakieruje i w ten sposób ta motywacja – czasem mniej lub bardziej ukryta – może wyjść. Trzeba jednak po prostu ją mieć.

Jak sobie z tym fantem poradzi trener, nie wiadomo. Dobrze by było, żeby pooglądał sobie mecze GKS z poprzedniego sezonu i zobaczył, jak w niektórych spotkaniach zawodnicy markowali grę w piłkę. Szkoleniowiec musi mieć obraz nie tylko piłkarski, ale i mentalny ludzi, z którymi będzie pracował. I już od samego początku musi podjąć decyzję, z kim mu jest po drodze, a kto sabotuje działania zespołu i klubu. Bardzo ważne, aby potrafił to umiejętnie ocenić.

Patrząc przez pryzmat motywacji samego trenera do osiągnięcia sukcesu, również chyba nie mogliśmy lepiej trafić. Nie ma co gadać, Piotr Mandrysz powinien pracować w ekstraklasie i trochę dziwne, że to się nie dzieje. Tym bardziej cenne, że pojawił się u nas. Przyznam szczerze, że gdy przychodził do Zagłębia, zazdrościłem tego, że rywal będzie miał tego szkoleniowca. I bardzo się cieszyłem, że jednak nie został tam na dłużej… Trener ma coś do udowodnienia piłkarskiemu środowisku w Polsce i na pewno sam chciałby na dłużej zagrzać miejsce w ekstraklasie. Wierzymy, że to będzie jego obsesja i każdemu, kto nie będzie podążał w tym kierunku – podziękuje.

Tak jak to chciał zrobić w Sosnowcu z kilkoma zawodnikami. Wiemy dobrze, że często to piłkarze rządzą w klubach. I tym razem to oni wygrali, choć pytanie, czy zwycięstwo w takiej wojence ma jakąś wartość. Ostatecznie po czasie sami rozstali się z klubem. W GieKSie piłkarze rządzą w inny sposób. Nie tak ostentacyjny, jakimiś konfliktami itd. Ale po prostu osiągają takie wyniki, jakie chcą osiągać. I powiedzielibyśmy „dobrze”, tylko w przypadku, gdyby były to zwycięstwa.

Mieliśmy dopiero co trenera bez jaj, który chwalił piłkarzy po przegranych meczach, a gdy szanse po meczu z Górnikiem okazały się iluzoryczne, powiedział, że jest z nich dumny. Można powiedzieć, że ramię w ramię szedł z drużyną osiągającą dno. I pierwszy uciekł z tonącego okrętu, ale wyszedł widocznie z założenia, że pasażerów nie warto ratować, bo i tak zatopią statek w ten czy inny sposób.

Bardzo jesteśmy ciekawi, jak to poukłada trener, czy na tyle przedstawi swoją wizję piłkarzom, że ci łaskawie postanowią, że chcą grać o awans. Do tego droga daleka.

My w każdym razie życzymy trenerowi, aby szybko odnalazł się w klubie i w drużynie. Jednocześnie ostrzegamy, że ma do czynienia z ekipą parodystów. Mamy nadzieję, że szkoleniowiec chwyci ich za twarz i po prostu tak przestawi im działanie mózgu, że przełączą się na model sportowca.

I sorry trenerze, ale z Jerzym Brzęczkiem cackaliśmy się i obchodziliśmy trochę jak z jajkiem (choć oczywiście jak bredził głupoty czy dokonywał absurdalnych decyzji personalnych, to pisaliśmy o tym), więc tego błędu nie popełnimy znowu. Jest trener pod lupą naszą i kibiców, ale wyjściowo to w pana wierzymy najbardziej i ma pan czystą kartę.

Kibicujemy panu w tym, żeby ogarnął pan to towarzystwo!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    psz

    17 czerwca 2017 at 11:38

    Bo presja to jest w GieKSie! 😉

  2. Avatar photo

    Eda67

    17 czerwca 2017 at 11:58

    Alex Ferguson zawsze mawiał, że zawodnicy których prowadził muszą posiadać tzw. winner mentality. Bez tego nawet najlepszy zawodnik nic nie osiągnie. Lepiej mieć piłkarsko słabszych grajków ale chętnych do walki niż teoretycznie bardzo dobrych a którym się nie chce biegać i wygrywać. Trener Mandrysz musi szukać właśnie takich piłkarzy którzy oddadzą serce na boisku. Przypomnę kilka nazwisk z historii GKS-u którzy do wirtuozów techniki nie należeli ale gieksiarski charakter posiadali. Łuczak, Chmaj, Piekarczyk, Rzeszutek, Nawrocki, Biegun, Krzyżoś, wystarczy?

  3. Avatar photo

    furti

    17 czerwca 2017 at 12:15

    jak odpuszcza jakis mecz to wpierol i po sprawie

  4. Avatar photo

    Irishman

    17 czerwca 2017 at 13:13

    Po raz pierwszy od baaardzo dawna tak ucieszyłem się z wyboru trenera GieKSy, który idealnie wpisuje się w to, kogo potrzebujemy dziś na tym stanowisku.
    POWODZENIA!

    @Eda, zapomniałeś m.in. o Morcinku i Maciejewskim. Ten ostatni miał ileś tam śrub w nodze ale nigdy jej nie odstawił 🙂

    A zaraz przyjdzie Pepik, który i tak stwierdzi, że olać trenera i że tylko naiwniacy wierzą w awans bo mamy prezesa do dupy! 😉 😉 😉

  5. Avatar photo

    Irishman

    17 czerwca 2017 at 13:18

    Eda, a jeszcze przecież Widuch, Grzesik…

  6. Avatar photo

    tombotleg

    17 czerwca 2017 at 15:05

    Teraz mamy ere kolorowych bucików i wyżelowanych ciulików, wczoraj repra pokazała ile to wszystko warte, czasem człowiek się zastanawia po chuj na to patrzy wogule zamiast iść z dzieciakami do parku.

  7. Avatar photo

    Johnny

    17 czerwca 2017 at 23:45

    Nie wiem jakim trenerem jest Piotr Mandrysz życzę mu jak najlepiej. Oby ten cyrk klownów i pizdeczek posprzątał. To nie będzie łatwe. Lepsza opcja tylko która mi się nasuwa to Orest Lenczyk, niepierdolił się z gwiazdorami. A Tych wszystkich zawodników pamiętam jak Kucz na benfice zajebał nie uznanego rogala a w rewanżu wjebał na 1-0. Co się działo przez przerwę przez te 15 minut? , to był prawdziwy kocioł, kto był ten wie!!! A co mamy dzisiaj? młynowy na hymn się spóźnia 10 minut !! Zrobiliście się sztamę macie awans to wypierdalać na rosvelta jak na hymn macie problem zdążyć. Chcemy zawodników jak Adaś Ledwoń to sami nie bądźmy pizdamami. To jest kurwa GieKSa !!! a nie kółko szachowe.

  8. Avatar photo

    kibic bce

    17 czerwca 2017 at 23:53

    Dodalbym jeszcze Kazka Wegrzyna, M. Swierczewski, Wojciechowski, bramkarz Luncik i inni.
    Oby tak trener jeszcze zrobil porzadek z chu…. grajkami z 2 iego skladu i wyskrobal 2 malolatow z talentem z naszej Akademii.
    Powodzenia trenerze. Moze w koncu bedzie przyjemnosc jak biegaja po Wpkiw jak kiedys lub w Ustroniu w ramach rozgrzewki?

  9. Avatar photo

    tombotleg

    18 czerwca 2017 at 00:55

    To ja dorzucę Strojka i Szewczyka :), a z tym Luncikiem to żeś pojechał z leksza, to był niezły klałn hehe, to se ne wrati pany.

  10. Avatar photo

    Irishman

    18 czerwca 2017 at 05:51

    Nie no tak, to można by jeszcze długo wymieniać. Nam chodziło nie o gwiazdy, które potem ocierały się o reprezentacje tylko o takich solidnych, twardych piłkarzy dzięki którym GieKSa miał ten swój charakter.

    Fakt…dobre z tym Lucikiem 😉 😉 😉

  11. Avatar photo

    Mecza

    18 czerwca 2017 at 09:11

    Co do nazwisk z drugiego planu brakuje mi Borawskiego a co do Wojciechowskiego to darujcie ale o jego grze nie można powiedzieć że to był walczący ktoś, no ale nie musiał bo obok Ledek wszystko czyścił.

  12. Avatar photo

    1964

    18 czerwca 2017 at 10:26

    Johnny 100% racji.Niestety w młynie jest dużo młodzieży która nie pamięta sukcesów GieKSy a co za tym idzie nie żyją tym klubem jak My kiedyś.Pamiętam mecze derbowe kiedy na 40 minut przed szpilem blaszok był wypełniony tak że wejść nie szło.Niestety ale teraz liczy się tylko kasa.Gdzie nie ruszysz dupska to wszędzie stoją z puchami spróbuj nie wrzucić to foch albo najlepiej to by ci wpierdol spuśćili(to często spotykane na wyjazdach).Starsi kibice z ukochanego blaszoka przenieśli się na 4 i 5.Młodzież nie ma szacunku dla starszego kibica!Niestety ale tylko awans może ożywić blaszok i tamtejszy doping.sorki ale nie raz z 4 i 5 było lepsze pierdolnięcie!

  13. Avatar photo

    bce

    18 czerwca 2017 at 12:10

    Chopy Luncik był przez dłuższy okres czasu moim sąsiadem. Pomimo tego, że były normalne treningi ten chop wstawał zawsze co rano ok 6 i zapier… po parku w Bogucicach. Ojciec nie jednokrotnie się z nim mijał na klatce i gadał. Klaun miał jazdy ale przykład pracowitości i przyłożenia do treningu miał na pewno lepsze niż te nasze grajki przyjść i od…. co swoje i do domu.
    Do składu jeszcze do rzucam Ecika.

  14. Avatar photo

    Irishman

    18 czerwca 2017 at 12:30

    @bce, a to nie wiedziałem- w takim razie szacun za to.
    Niestety kibice pamiętają go gównie ze śmiesznych bramek, które puszczał. Podobno to przez to, że miał poważną wadę wzroku.

  15. Avatar photo

    Lukasz1964

    18 czerwca 2017 at 13:27

    Niestety i Johnny i 1964 maja racje, dodam tylko co sie dzieje ze smrody lataja po kato i robia sobie co chca. Gdzie jest reakcja PNG…? Wracajac do Trenera Mandrysza to mam tylko nadzieje ze czyta te artykuly i nasze komentarze, bo moze tylko stad dowie sie co tak naprawde dzieje sie w GieKSie. Jakie sa nasze oczekiwania kazdy wie, ale co do postawy pseudo grajkow to musial hy chyba sam obejzec cala runde wiosenna.

  16. Avatar photo

    John

    18 czerwca 2017 at 21:56

    Prawdziwym kibica i tym ktorzy organizuja doping powinno dac do myslenia czemu nikt nie idzie na blache ino na główną. Przyjechalem po latach na GieKSe na jak sie wtedy wydawalo arcy wazny mecz z Sandecja…i co zobaczyłem.. na takim meczu blaszak pusty prawie a..a doping.. odpowiadal grze itd. Podsumowujac i pod wzgledem infrastrukrury, kasy i kazdym innym ekstraklasa to troche za wysoko..:(

  17. Avatar photo

    Sławoj

    18 czerwca 2017 at 23:36

    Ja bym dodał do tego grona Pawła Pęczaka

  18. Avatar photo

    marcin1964

    19 czerwca 2017 at 01:10

    to był jeden z najgorszych sezonów w naszej historii. „murowany kandydat” dał dupy na całej lini bez walki i ambicji. chłopaki z GieKSy za kratami. smrody nam jebią 44 fany które potem płoną na innych stadionach. frekfencja i doping momentami dno… 92 minuta przegrywamy mecz u siebie a gniazdowy zapodaje ” 1,2,3 liga………..NOŻ KURWA MAĆ!!!!!! porządni kibice wierni od lat poszli na 4 i 5 bo mają dość tych hools celebrytów którzy nawet o nasze barwy z największym wrogiem nie potrafili się napierdalać….brak słów…..ale do puchy trzeba wciepnąć bo oburzenie kurwa przed blaszokiem. na dragi i odżywki trza nazbierać….dno…

  19. Avatar photo

    Tomek

    19 czerwca 2017 at 08:05

    Mandrysz może zrobić porządek ale pod warunkiem że Cygan będzie twardo za nim stał. Jak sie Cygan zesra w majtki (a to bardzo prawdopodobne) los Mandrysza jest przesądzony. Gwiazdeczki (pseudo) go wyeliminują z gry. Łatwiej zmienić trenera niż pozbyc się połowy kadry.

  20. Avatar photo

    Irishman

    19 czerwca 2017 at 13:06

    Jeśli kibice twardo staną za trenerem, to myślę, że prezes nie będzie przeszkadzał, bo i po co? To byłoby bez sensu.

  21. Avatar photo

    Johnny

    21 czerwca 2017 at 12:44

    1964 – a po jakie chuja żeście poszli na 4-5 sektor? kolejne pierdolenie o chopinie, Jak dożyje 80 lat z blaszoka nie zejdę. „Młodzi nie żyją tym tak jak my” Skąd młodzi maja brać przykład? jak popitaliście po czarnych dziurach? Ale masz racje z tymi puszkami, wypierdole każdemu kto machnie mi przed oczami puszką idąc na blaszok. Nie chciałem Cię urazić bo wiem że jest syf i to duży. Ale mam propozycję na pierwszy mecz przyjdźcie na blaszok wszyscy 4-5 sektor i pokażmy młodym co to kurwa jest GieKSa

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

GieKSa w cieniu Rakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie zawsze światło pada na naszych, tym razem to Raków cieszył się z wygranej. Zapraszamy do drugiej fotorelacji z sobotniego wieczoru.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Piłkarze GKS Katowice – kim oni właściwie są?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W poprzednim sezonie przed domowymi meczami przedstawialiśmy sylwetki piłkarzy rywali, których za chwilę mieliśmy oglądać na Bukowej, a potem Nowej Bukowej. To miało zachęcić kibiców do poznania pewnej historii zawodników, często naprawę ciekawej, bo ocierającej się o światowych piłkarzy czy kluby. Czas przyjrzeć się jednak naszym zawodnikom, bo choć jesteśmy z nimi opatrzeni i do nich przyzwyczajeni, a nowych kojarzymy, to często nie wiemy, jak ciekawe historie mieli w swojej karierze. Wiedzieliście, że Marten Kuusk grał w meczu, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek? Że Kacper Łukasiak z Deportivo powtórzył Milan? Że Bartek Jaroszek zmieniał Krzysztofa Piątka, a Jakub Łukowski grał w meczu z kółeczkiem? A Bartek Nowak wygrał – nie powiem w jakich barwach – na Bukowej i widział „boską” rękę obecnego posła? I mierzył się z Maciejem Rosołkiem na jedenastki na Narodowym? Który z piłkarzy zasmakował Serie A, a który Bundesligi? Zapraszamy do lektury.

Dawid Kudła (98E, 0 goli) to zawodnik, który raczej długo potrafi zagrzać w jednym miejscu. Przez kilka lat był w Pogoni Szczecin, w której zadebiutował w ekstraklasie już 11 lat temu. Na regularne występy musiał jednak poczekać do sezonu 2015/16 i wtedy był już podstawowym golkiperem Portowców. W sezonach 2017/18 i kolejny grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym wywalczył awans do ekstraklasy. Potykał się w pierwszej lidze z GieKSą, z czego jeden mecz wygrał i jeden przegrał. Zagłębie z hukiem spadło z ekstraklasy, a zawodnik na kolejne dwa sezony trafił do Górnika Zabrze, gdzie jednak w pierwszym zespole zagrał jedynie w trzech meczach Pucharu Polski. Zawodnik z sezonu na sezon staje się coraz lepszy i jest opoką naszego zespołu.

Rafał Strączek (51E, 0 goli) to pochodzący z Jarosławia zawodnik, który kroki na wyższym szczeblu zaczął stawiać w Stali Mielec, jednak przebić mu się było bardzo ciężko. Przez Wólczankę Wólkę Pełkińską trafił do trzecioligowego wówczas Motoru Lublin, w którym zagrał kilka meczów. Gdy na dobre wskoczył do składu Stali, to już z przytupem, rozgrywając pół setki meczów w ekstraklasie, w końcówce sezonu zakończonego awansem – również zagrał kilka spotkań. Czkawką na pewno odbija mu się występ z Wisłą Kraków przegrany u siebie 0:6, ale oprócz tego, że zna smak zwycięstwa w Krakowie, to jeszcze potrafił triumfować czy to w Poznaniu czy w Warszawie z Legią. Na zawsze zapamięta mecz z Termaliką, w którym obronił dwa rzuty karne. Najbardziej spektakularnym jego czasem jest oczywiście pobyt w Bordeaux, gdzie rozegrał 24 mecze w Ligue 2 i Pucharze Francji. W rozgrywkach pucharowych grał m.in. przeciw Rennes mając przeciw siebie takie gwiazdy światowej piłki jak Steve Mandanda (zachodząca), słynny reprezentant Kamerunu czy Jeremy Doku (aktywna) – żywe srebro Manchesteru City. Był bohaterem meczu z EA Guingamp, w których także obronił jedenastkę.

Alan Czerwińki (199E, 4 gole), jak wiemy, wrócił do GKS Katowice po lubińsko-poznańskich wojażach. Siedem lat i 167 meczów w ekstraklasie w tych zespołach, a przede wszystkim Mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, to wielki sukces tego zawodnika. W 2022 roku strzelił dla Kolejorza gola w ostatniej kolejce – na mistrzowską fetę. W Lidze Europy i Lidze Konferencji grał przecie Benfice, Rangersom, Standardowi Liege, Villareal, Bodo Glimt i Fiorentinie. Goli strzelał mało, ale trafił w pucharach przeciw Dinamo Batumi. Uwaga! Jeśli zawodnik zagra z Rakowem, to zaliczy mecz numer 200 w ekstraklasie! Ma na koncie jeden występ w reprezentacji – w 2020 roku przeciw Finlandii.

Borja Galan (33E, 2 gole) zanim trafił do GieKSy potrafił w barwach Odry Opole strzelić nawet katowiczanom bramkę na Bukowej. W Polsce jest jednak od zaledwie trzech lat, a wcześniej występował na hiszpańskich boiskach. Nie udało mu się zagrać w La Liga, mimo że występował w takich klubach jak Deportivo, Logrones, Getafe czy Racing Santander oraz Atletico (ale nie w pierwszym zespole). Wg Transfermakrt zagrał cztery mecze i strzelił jednego gola w reprezentacji Hiszpanii U-20, ale szczegółów brak.

Konrad Gruszkowski (49E, 2 gole) to wychowanek Turbacza Mszana Dolna, klubu mającego swój malowniczo położony nad rzeką stadion im. Jana Ciszewskiego. Występował w trzecioligowym Motorze Lublin – co ciekawe – z Rafałem Strączkiem. Swoją drogą, ciekawą ekipę mieli wówczas lublinianie – Grodzicki, Darmochwał, Bonin, Brzyski czy dobrze nam znany Sławek Duda… Już wtedy mieli mocarstwowe zapędy. Potem Konrad grał w Wiśle Kraków – 32 mecze i 2 gole w ekstraklasie – z czego jeden na Legii, jednak spadł z Białą Gwiazdą do pierwszej ligi i potem grał przeciw GKS. Przed przyjściem do Katowic grał w Dunajskiej Stredzie, gdzie strzelił bramkę przeciw Zielezarne Podbrezova, czyli drużynie, którą znamy z występów w katowickim Spodku.

Bartosz Jaroszek (3E, 0 goli), dobry duch szatni, wywodzi się ze Stadionu Śląskiego. Potem trafił do Zagłębia Lubin, gdzie zagrał… minutę w Młodej Ekstraklasie przeciwko Wiśle Kraków, zmieniając nie kogo innego, jak Krzysztofa Piątka. Potem przez dwa lata grał w lubińskich rezerwach i trafił do Rozwoju Katowice. Zaliczył „idealny” mecz przy Bukowej z GieKSą, kiedy to najpierw samobójczym trafieniem dał prowadzenie naszej drużynie, a pod koniec meczu sprokurował rzut karny – co w jednym z materiałów klubu podsumował tym, że był w tym meczu… „przemotywowany” 😉 Pamięta to spotkanie Alan Czerwiński, który miał wówczas swoją pierwszą „kadencję” w GKS. Przeciw GKS Katowice Bartek zagrał jeszcze w barwach GKS Jastrzębie.

Arkadiusz Jędrych (51E, 4 gole) od małego był związany ze Zniczem Pruszków, gdzie jako junior mógł podpatrywać wchodzącego wówczas do piłki Roberta Lewandowskiego. W sezonie 2010/11 zadebiutował w pierwszej drużynie w drugiej lidze, a w swoim drugim meczu zaliczył dublet, co pokazywało, że snajperskie umiejętności miał już na wstępie. Zanim trafił do GKS miał okazję rywalizować z naszym zespołem jako piłkarz Pogoni Siedlce i Zagłębia Sosnowiec. Z tym drugim klubem awansował do ekstraklasy i rozegrał w niej siedemnaście meczów. Z GieKSą zaliczył jeszcze spadek do drugiej ligi, ale potem brał udział i był kluczową postacią w całym procesie odbudowy, zwieńczonym grą w ekstraklasie.

Lukas Klemenz (88E, 3 gole) do dorosłej piłki startował w Odrze Opole, a wkrótce trafił do Valenciennes, jednak nie grał w pierwszym zespole. Po powrocie zmieniał trochę kluby jak rękawiczki, występował w Koronie, Bełchatowie, Olimpii Grudziądz, GKS i Jagiellonii. W GKS Bełchatów i Olimpii grał przeciw GieKSie, wystąpił też z naszą drużyną, jako piłkarz Jagi w Pucharze Polski, w pamiętnym meczu rozstrzygniętym w 120. minucie. Pierwszy pobyt w Katowicach trwał rok, zawodnik strzelił dwie bramki. Na dłużej zagrzał miejsce w Wiśle Kraków, gdzie rozegrał 47 meczów w ekstraklasie, po czym trafił do węgierskiego Honvedu. Po 2,5 roku wrócił do Polski, by zasilić Górnika Łęczna na jeden sezon. W latach 2014 i 2015 występował w reprezentacji Polski U-20 w rozgrywkach Elite Leauge.

Märten Kuusk (27E, 1 gol), reprezentant Estonii, występował w swojej rodzimej lidze w barwach Nomme Kalju i Flory Tallin. Zawodnik jest czterokrotnym Mistrzem Estonii i dwukrotnym zdobywcą krajowego pucharu. Jako zawodnik Flory grał sporo w kwalifikacjach europejskich pucharów, w tym kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Zagrał w 2021 roku m.in. przeciw Legii Warszawa, ale oba mecze Estończycy przegrali, podobnie jak dwa lata później przeciw Rakowowi Częstochowa. W Kwalifikacjach do Ligi Europy występował m.in. przeciw Eintrachtowi Frankfurt czy Dinamu Zagrzeb. No i raz grał w grupie Ligi Konferencji, gdy jego Flora rywalizowała z Gent, Partizanem i Anorthosis. Ma na koncie też kilkanaście meczów w węgierskim Ujpescie. Zawodnik jest 37-krotnym reprezentantem Estonii. Zapamięta na zawsze na pewno mecz z Argentyną, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek, a obecni Mistrzowie Świata wygrali 5:0. Nasz zawodnik wszedł na boisko przy stanie 3:0, mógł więc z bliska przyglądać się, jak boski Leo jeszcze dwukrotnie pokonuje estońskiego golkipera.

Aleksander Paluszek (67E, 5 goli) to nowy nabytek GKS Katowice. Wychowanek Śląska Wrocław grał ostatnio w WKS, ale zaliczył spadek z ekstraklasy, sezon wcześniej zdobywając wicemistrzostwo Polski. Zawodnik grał w końcówce spektakularnego meczu z Sankt Gallen. Zdobył jedną bramkę w lidze i dwie w Pucharze Polski. Grał tylko w jesiennym meczu przy Bukowej przeciw GKS. Przygodę w ekstraklasie zaczynał jednak w Górniku Zabrze w 2020 roku. W sezonie 22/23 strzelił trzy bramki – m.in. przy Łazienkowskiej oraz w Szczecinie, gdzie przy okazji mógł oglądać najbardziej spektakularnego gola swojego kolegi z drużyny – Lukasa Podolskiego – zza połowy boiska. Przez pół sezonu występował w słowackim FK Pohronie, w słowackiej ekstraklasie.

Grzegorz Rogala (11E, 0 goli) zaczynał w Błękitnych Stargard (wówczas Szczeciński). Potem przez Szamotuły trafił do Lecha Poznań, gdzie grał w rezerwach. Przez dwie połówki sezonu występował też w Rakowie Częstochowa u Marka Papszuna, a były to czasy drugoligowe, jednak nie zyskał większego uznania w oczach charyzmatycznego szkoleniowca. Przez dwa lata występował jeszcze w Stargardzie, po czym trafił do GieKSy, na sam początek pewnej historii z Rafałem Górakiem na pokładzie.

Marcin Wasielewski (66E, 3 gole), poznaniak, uczył się gry w piłkę w Kolejorzu, zahaczył nawet o jeden mecz Młodej Ekstraklasy. Ostatecznie w Lechu zagrał 19 meczów w ekstraklasie i strzelił gola przeciw Jagiellonii. W najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył także 15 spotkań w barwach Niecieczy, a ze Słoniami wystąpił meczu Pucharu Polski na Bukowej w 2021 roku. Ponadto grał w Unii Swarzędz i miał epizod w Zniczu Pruszków.

Adrian Błąd (111E, 9 goli), nasz wieloletni zawodnik. Wychowanek Zagłębia Lubin, w którym już w 2009 roku zadebiutował w ekstraklasie, choć grał głównie w Młodej Ekstraklasie. Jako zawodnik Zawiszy Bydgoszcz grał i wygrywał z GKS Katowice. Podobnie jak w Lubinie, kiedy to przyjechał na Bukową i zwyciężył 5:0, strzelając gola (bramki wówczas zdobywali także choćby Arkadiusz Woźniak i Krzysztof Piątek). Jako piłkarz Arki Gdynia zdobył Puchar Polski, choć jego udział na tym trofeum skończył się na wcześniejszych fazach, aż do meczu ćwierćfinałowego. Do GieKSy trafił w 2017 roku i jest do dziś.

Mateusz Kowalczyk (31E, 3 gole) swoją przygodę z piłką zaczynał w juniorach Dolcanu Ząbki (później Ząbkovia). W 2021 przeszedł do ŁKS Łódź i tam grywał w trzeciej lidze, ale pod koniec sezonu trafił do pierwszego zespołu – gdzie miał swój udział w zwycięstwie z Sandecją, strzelając gola w doliczonym czasie gry. Sezon później dał się we znaki naszemu zespołowi, trafiając dla ŁKS przy Bukowej w meczu wygranym przez łodzian 5:1. Zawodnik został wypatrzony przez Brondby i tam trafił, rozegrał jednak zaledwie trzy spotkania, w tym jedno ligowe (zaledwie minuta) w duńskiej ekstraklasie. Został najpierw wypożyczony, a ostatnio definitywnie transferowany do GKS. Grał i gra w młodzieżowych kadrach Polski, na ostatnim Euro wystąpił przez siedem minut z Portugalią i całą połowę z Francją.

Kacper Łukasiak (30E, 2 gole), pozyskany z Pogoni Szczecin zawodnik, grał w rezerwach tego klubu oraz został Mistrzem Polski ora królem strzelców w Centralnej Lidze Juniorów. Rozegrał szalony dwumecz Ligi Mistrzów przeciwko Deportivo La Coruna. W pierwszym meczu Pogoń wygrała 3:0, by w rewanżu polec 0:4… Czyli niemal identyczny casus, jak niegdyś Deportivo w dwumeczu z Milanem. Gola na 4:0, DLC strzeliło w doliczonym czasie gry… W barwach SKry Częstochowa i Górnika Łęczna grał przeciw GKS Katowice. W ostatnim sezonie katowicki Ribery w Pogoni wystąpił w 30 meczach i strzelił 2 gole – z Koroną i Widzewem.

Jakuba Łukowskiego (112E, 17 goli) pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry na Bukowej w poprzednim sezonie. W strugach deszczu (to był ten weekend powodziowy) ukłuł nas strzelając na 2:2 dla Widzewa. Było to jedno z zaledwie trzech trafień zawodnika dla łodzian w sezonie. Piłkarz debiutował w ekstraklasie już w 2014 roku w barwach Zawiszy. W jej barwach grał przeciw GKS, podobnie jak w koszulce Olimpii Grudziądz w pamiętnym meczu z kółeczkiem oraz Koronie Kielce. Ekstraklasę zaliczył także jako zawodnik Wisły Płock oraz wspomnianej Korony, w której zaliczył sezon życia (22/23) strzelając 12 bramek w ekstraklasie, a trafiał m.in. do siatki Legii, Lecha czy Rakowa.

Mateusz Marzec (45E, 3 gole) tułał się po niższych ligach – np. Odrze Opole, Olimpii Grudziądz czy GKS Bełchatów. W Odry grał przeciw GKS – m.in. we wspomnianym meczu wygranym na Bukowej przez opolan 2:0, w którym bramkę strzelił Galan.

Sebastian Milewski (92E, 5 goli) wywodzi się z Mławy, ale przez 6 lat był w Legionovii, zanim wyruszył w szerszy świat. Grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym awansował do ekstraklasy, m.in. wygrywając z GKS 3:0 i strzelając bramkę, a pamiętają ten mecz Dawid Kudła i Arkadiusz Jędrych, wówczas piłkarze Zagłębia oraz Adrian Błąd, który zaczynał grę w GKS Katowice. Potem piłkarz przez sezon grał w ekstraklasie właśnie w barwach Zagłębia i przez dwa lata w Piaście. W końcu na trzy lata trafił do Arki Gdynia i brał udział w pamiętnych meczach katowiczan z gdynianami. Najpierw w Katowicach to właśnie ten zawodnik był faulowany w polu karnym, ale Hubert Adamczyk nie wykorzystał karnego – wygrana w tamtym spotkaniu spowodowałaby przewagę już nie odrobienia dla GKS. No i spotkanie w Gdyni, które GieKSa wygrała i awansowała do ekstraklasy. Po sezonie trafił do Katowic.

Bartosz Nowak (172E, 34 gole) długo naczekał się na debiut w ekstraklasie. My pamiętamy go jeszcze z Polonii Bytom, kiedy to – za pierwszej kadencji Rafała Góraka – strzelił dla bytomian bramkę w 89. minucie na 1:1, podczas gdy GKS miał w 87. minucie karnego na 2:0 (Przemysław Pitry nie wykorzystał jedenastki). Potem grał w Miedzi Legnica i Stali Mielec, w których grał przeciw GKS, podobnie jak w barwach Ruchu Chorzów, kiedy to na Bukowej wygrał 2:1. W Ruchu też zadebiutował w ekstraklasie, ale spadł z niej – grał m.in. w słynnym meczu z Arką z boską ręką Siemaszki (ale Rafała, tego posła, a nie Artura łączonego od zawsze na zawsze z GieKSą). Po ponownym pobycie w Stali, rozkwitł w Górniku Zabrze, gdzie strzelał bramki Legii, Lechowi czy Rakowowi, do którego wkrótce trafił. Występował jeszcze w nie do końca udanej kampanii eliminacyjnej do Ligi Konferencji (mecze ze Spartakiem Trnava i Slavią Praga), ale został Mistrzem Polski i najskuteczniejszym ligowym strzelcem – 10 bramek. I tutaj trafiał przeciw Legii – dwa razy u siebie, raz na wyjeździe. W eliminacjach do Ligi Mistrzów mierzył się z Kuuskiem z Flory Tallin, a potem grał w kolejnych rundach, z Karabachem i Arisem Limassol. W końcu wystąpił z grupie Ligi Europy, gdzie Raków rywalizował z Atalantą, Sportingiem Lizbona i Sturmem Graz.

O Marcelu Wędrychowskim (71E, 4 gole) możemy powiedzieć tyle, że… jest ze Szczecina, grał w Akademii i juniorach Pogoni, a już od 2019 roku próbował się jako młodzian przebić do podstawowego składu. Katowicki De Bruyne na chwilę trafił do Górnika Łęczna, w którym na dobre zagrał w ekstraklasie, strzelając m.in. gola na 3:2 w doliczonym czasie z Wisłą Płock. Zanim w tamtym sezonie trafił do Łęcznej, zagrał jeszcze jeden mecz eliminacyjny Pogoni – w Osijeku (przegrana 0:1). Potem na dobre zaczął grać w Pogoni, czasem jako podstawowy zawodnik, częściej jako zmiennik. Potrafił zapewnić Portowcom wygraną w doliczonym czasie w Lubinie. Dwa lata temu grał w eliminacjach LKE przeciw Linfield i Gent. W poprzednim sezonie strzelił jedną bramkę, w szalonym wygranym 5:4 meczu z Puszczą w Niepołomicach.

Aleksander Buksa (61E, 5 goli) na razie pozostaje w cieniu swojego nieco bardziejpopularnego brata Adama, reprezentanta Polski. Swoją piłkarską młodość spędził w Krakowie, głównie w Wiśle, w której zadebiutował w ekstraklasie i zagrał w niej 38 potkań, strzelając 4 gole. Zawodnik trafił do Genoi, gdzie wystąpił w czterech spotkaniach Serie A, jednak były to występy raczej symboliczne. Potem był w belgijskich Leuven i Standard Liege, ale debiutu w pierwszych zespołach nie dostąpił. A austriackim Tirolu natomiast rozegrał 29 meczów i strzelił gola w Bundeslidze, a w Pucharze Austrii rozegrał dwa spotkania, w jednym z nich strzelając dublet zapewniając wygraną po dogrywce z Schallerbach. W końcu wrócił do Górnika i w zeszłym sezonie raz trafił do siatki.

Maciej Rosołek (133E, 17 goli) to dwukrotny Mistrz Polski oraz zdobywca Pucharu Polski z Legią Warszawa. Już jako junior trafił na Łazienkowską, by w sezonie 2019/20 zadebiutować w pierwszym zespole. W tymże debiucie strzelił swoją pierwszą bramkę – zwycięską w meczu z Lechem Poznań – dwie minuty po wejściu na boisko! Sezon później w meczu Pucharu Polski w Bełchatowie zaliczył hat-tricka. Grał też w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciw Linfield i Omonii Nikozja. Wkrótce przeszedł do Arki Gdynia, gdzie strzelał sporo bramek, np. hat-trick z Sandecją Nowy Sącz. Wracał do tej Legii i znów szedł do Arki – jak w kolejnym sezonie, gdzie znów zaliczył mecz w pucharach – tym razem przeciw Slavii i trafił do Gdyni. W barwach żółto-niebieskich grał przeciw GieKSie. Łącznie dla Legii zdobył 13 ligowych bramek. W finale Pucharu Polski z Rakowem trafił w konkursie rzutów karnych (dla Rakowa jedenastkę wykorzystał Bartosz Nowak). W superpucharze ponownie była między tymi zespołami seria jedenastek i tu zawodnik już nie pokonał Kovacevica, ale Legia i tak wygrała. To czego kibice Legii na pewno nie zapomną, to bramka piłkarza w szalonym meczu z Austrią Wiedeń, w wygranym 5:3 meczu. Rosołek strzelił w 87. minucie na 4:2 (to był gol na awans), ale Austria w doliczonym czasie zdobyła gola na dogrywkę, po czym… Legia jeszcze raz trafiła i jednak przeszła do kolejnej rundy. W poprzednim sezonie Rosołek bronił barw Piasta Gliwice i mogliśmy go oglądać przeciw naszemu zespołowi.

W końcu Adam Zrelak (95E, 24 gole), który w kadrze rozegrał dziewięć spotkań i trzy razy pokonywał bramkarzy rywali – Ukrainy, Gruzji i Białorusi. Na Słowacji napastnik grał w Rużomberoku i Slovanie Bratysława, gdzie w 102 meczach w lidze zdobył 25 bramek. Grał w Slovanie w kwalifikacjach do Ligi Europy, m.in. przeciw Krasnodarowi, ale bez powodzenia. Przez chwilę był w Jabloncu, a potem trafił do Norynbergi, gdzie rozegrał 50 meczów i strzelił 5 bramek, a trafił przeciw Eintrachtowi czy Schalke 04. Wkrótce trafił do Warty Poznań, w której grał przez 3,5 sezonu, strzelając 21 bramek w ekstraklasie.

O pozostałych zawodnikach trudno wiele napisać, bo kariery ich nie były zbyt bogate lub dopiero się zaczynają, dodatkowo nie zaznaczyli swojej obecności w GieKSie. Patryk Szczuka (0E, 0 goli) wiele lat spędził w Rozwoju, dwa lata w Goczałkowicach, a od 2022 roku jest w Katowicach i zagrał zaledwie w sześciu meczach, ale przede wszystkim w spotkaniu z Ruchem Chorzów, wygranym 2:1. Alan Bród (2E, 0 goli) próbuje się bezskutecznie przebić do składu. Z Dąbrowy Górniczej trafił do juniorów GKS i jest w naszym klubie od 2019 roku. W pierwszej lidze pograł niewiele, siedem razy był w podstawowym składzie, reszta do wchodzenie z ławki. W ekstraklasie zaliczył dwa występy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga