Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Jubileuszowy mecz GieKSy na Arenie Katowice?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Po przerwie reprezentacyjnej piłkarki rozegrały kolejne spotkanie ligowe ze Śląskiem Wrocław. UKOchane wygrały 3:0 (1:0). Następny mecz zespół rozegra 19 kwietnia o 11:45 w Katowicach z APLG Gdańsk. Klub przedłużył umowę z Anitą Turkiewicz. Piłkarze pokonali na Arenie Katowice Puszczę Niepołomice 3:1 (0:1). Prasówkę po tym meczu możecie przeczytać TUTAJ. Rozegranie kolejnego meczu ligowego zaplanowano na sobotę 19 kwietnia o 14:45 – GieKSa zmierzy się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Radny Krzysztof Pieczyński złożył interpelację ws rozegrania jubileuszowego meczu z okazji debiutu piłkarzy w dawnej I lidze w 1965 roku.

W sekcji siatkarskiej trwają ruchy kadrowe. Klub poinformował o przedłużeniu umowy z Piotrem Fenoszyn oraz Damianem Domagała.

Hokeiści po zakończeniu sezonu THL i zdobyciu srebrnych medali zostali zaproszeni przez Prezydenta Katowice Marcina Krupę na uroczyste śniadanie. W rozmowie z Dziennikiem Zachodnim Prezydent Katowic stwierdził, że są analizowane możliwości rozbudowy Satelity. W mediach trwa podsumowanie sezonu.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Zwycięstwo GieKSy we Wrocławiu

Na inaugurację 17. kolejki Orlen Ekstraligi GKS Katowice pokonał na wyjeździe Śląsk Wrocław. Dubletem popisała się Anita Turkiewicz, a jedną bramkę dołożyła Klaudia Maciążka.

Mecz Śląska Wrocław z GKS-em Katowice był debiutem Przemysława Piekielnego w roli szkoleniowca wrocławianek. Na start trafiło mu się zadanie wręcz piekielnie trudne – zatrzymać rozpędzoną katowicką lokomotywę, pewnie zmierzającą po mistrzostwo kraju. Sprawy nie ułatwiała sytuacja kadrowa – z powodu urazów zabrakło aż czterech podstawowych zawodniczek: Eweliny Piórkowskiej, Aleksandry Dudziak, Kingi Wyrwas i Magdaleny Półrolniczak.

GKS Katowice prowadził grę, cierpliwie budując ataki pozycyjne, ale nie miał łatwego zadania – Śląsk skupił się na niskim pressingu, momentami ustawiając się w pięcioosobowej linii obrony. W 12. minucie Kinga Kozak znalazła się w dogodnej sytuacji bramkowej, jednak nie trafiła w bramkę. Tuż przed przerwą Katowiczanki wyszły na prowadzenie za sprawą Anity Turkiewicz.

W drugiej części meczu Katowiczanki kontynuowały ofensywę i szukały okazji na podwyższenie prowadzenia. Świetnie dysponowana była golkiperka Śląska, Hanna Wieczerzak. W 63. minucie Klaudia Maciążka stanęła przed doskonałą sytuacją na 2:0 – Klaudia Słowińska dograła w pole karne, jednak bramkarka zespołu z Wrocławia sparowała uderzenie Maciążki na rzut rożny. Cztery minuty później próba Maciążki okazała się już skuteczna – asystę przy jej trafieniu zanotowała Jagoda Cyraniak, która zapodała precyzyjną wrzutkę w pole karne. Zespół Karoliny Koch poszedł za ciosem i w 84. minucie było już 3:0 – Katarzyna Nowak zagrała wprost na głowę Anity Turkiewicz, a ta skompletowała dublet.

Po 17. seriach gier GKS Katowice ma komplet punktów.

Anita Turkiewicz na dłużej w Gieksie

Anita Turkiewicz pozostanie w GKSie Katowice na kolejne lata. Kapitanka katowickiego zespołu podpisała umowę obowiązującą do sezonu 2026/27 z opcją przedłużenia.

Anita Turkiewicz rozpoczęła karierę w Piaście Żmigród. W 2013 roku przeniosła się do AZSu Wrocław, w barwach którego zadebiutowała na poziomie Ekstraligi. W kolejnych latach występowała w UKSie SMS Łódź i nieistniejącym już AZSie PWSZ Wałbrzych. Od sierpnia 2020 roku broni barw GKSu Katowice, a od tego sezonu pełni funkcję kapitanki katowickiego zespołu.

Turkiewicz rozegrała łącznie 231 meczów w Ekstralidze, w których zdobyła 27 bramek. Ma na swoim koncie mistrzostwo i puchar Polski z GKSem Katowice.

wkatowicach.eu – Jubileuszowy mecz GKS-u Katowice na Arenie Katowice? Radny Krzysztof Pieczyński złożył interpelację

W tym roku piłkarski GKS Katowice będzie obchodził kolejny piękny jubileusz. Mija bowiem 60 lat od debiutu klubu w Ekstraklasie. Rozegrano wtedy mecz GKS Katowice – Górnik Zabrze. Radny Krzysztof Pieczyński złożył interpelację do prezydenta Katowic, by poparto inicjatywę, żeby w tym roku zorganizować jubileuszowy mecz na Arenie Katowice z tej okazji.

Za nami pierwszy mecz na Arenie Katowice. GKS Katowice walczył z Górnikiem Zabrze i wygrał 2:1. To było piękne otwarcie nowego obiektu sportowego w Katowicach, które zgromadziło wielu mieszkańców i kibiców. Niedługo szykuje się jubileusz 60-lecia ważnego spotkania. 8 sierpnia 1965 roku GKS Katowice zadebiutował w najwyższej piłkarskiej lidze naszego kraju. Rozegrał wtedy w roli gospodarza mecz na Stadionie Śląskim, a rywalem GieKSy był Górnik Zabrze. Nasi piłkarze przegrali wtedy 2:3 z ówczesnym Mistrzem Polski.

Radny Krzysztof Pieczyński przypomina, że w tym roku minie równe 60 lat od tego wydarzenia i złożył interpelację do prezydenta Katowic, Marcina Krupy, o zorganizowanie jubileuszowego meczu na Arenie Katowice.

Powoli opadają emocje po meczu GKS-u Katowice z Górnikiem Zabrze, który otworzył nowy stadion w Katowicach przy ul. Nowej Bukowej. Tego dnia wielu mieszkańców naszego miasta (i nie tylko) nie zapomni na długo i tym samym chciałbym pogratulować zarówno realizacji obiektu jak i organizacji tego wydarzenia! Wiadomo również, że na Arenie planowane jest kolejne uroczyste wydarzenie związane z nadaniem stadionowi imienia Jana Furtoka i również w tym wypadku pragnę pogratulować inicjatywy, zapowiedzianej przez Pana Prezydenta już w dniu odejścia legendy GieKSy. Jednocześnie chciałbym wystąpić z prośbą i zarazem propozycją organizacji jeszcze jednego ważnego wydarzenia na Arenie Katowice, związanego z jubileuszem klubu – czytamy w interpelacji do prezydenta Katowic napisanej przez radnego Krzysztofa Pieczyńskiego

Jak podkreśla radny, w tym roku 8 sierpnia przypada w piątek i będzie to dzień inaugurujący 4. kolejkę rozgrywek PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2025/2026. Jak wskazuje, istnieje więc możliwość rozegrania w tym dniu domowego ligowego spotkania z tym samym rywalem co w historycznym meczu rozegranym 60 lat temu. Aby tak się stało, klub musi wystąpić o to do Ekstraklasy SA. Radny prosi więc prezydenta o udzielenie wsparcia dla tej inicjatywy.

Myślę, że tak symboliczny mecz, w tak symbolicznym dniu byłby znakomitym uczczeniem tego pięknego jubileuszu Górniczego Klubu Sportowego Katowice. W związku z powyższym zwracam się z prośbą o poparcie tego pomysłu i wsparcie klubu w organizacji kolejnego wielkiego wydarzenia na pięknej Arenie Katowice – dodaje radny Pieczyński.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS Katowice stawia na doświadczenie. Trzecie ogniwo zostaje

Ten sezon nie był udany dla GKS-u Katowice, który po dziewięciu latach pożegnał się z PlusLigą. Teraz zespół czekają spore roszady, ale niektórzy zawodnicy postanowili zostać w jego szeregach. Klub poinformował o przedłużeniu współpracy z Piotrem Fenoszynem.

Jasnym było, że po spadku z PlusLigi drużyna z Katowic będzie musiała przejść rewolucję. Tak się dzieje zawsze w przypadku drużyn, które zmieniają swoje położenie ligowe i nie dotknęło to także GKS-u. Do tej pory klub pożegnał już siedmiu siatkarzy: Bartosz Mariański, Łukasz Usowicz, Alexander Berger, Joshua Tuaniga, Bartosz Gomułka, Aymen Bouguerra i Jewgienij Kisiluk.

Kto więc zasili szeregi pierwszoligowca? Póki co władze klubu przekazują informacje o transferach, które mają dać im stabilizację i doświadczenie nabyte w PlusLidze. Ze strony GKS-u Katowice to już trzecia wiadomość o przedłużeniu kontraktu. Wcześniej taką decyzję podjęto w sprawie Bartłomieja Krulickiego, który występuje na pozycji środkowego oraz Krzysztofa Gibka – 32-letniego przyjmującego.

Rozgrywający z rocznika 1996 w GiEKSie spędził już dwa sezony. Do klubu przyszedł z pierwszej ligi, gdzie spędził kilka lat w AZS AGH Kraków i KPS Siedlce. Katowicka formacja była więc dla niego szansą na debiut w PlusLidze.

Piotr Fenoszyn posiada więc spore doświadczenie w rozgrywkach pierwszoligowych, a dla GKS-u poniekąd będzie to „nowa” sytuacja – po dziewięciu sezonach w ekstraklasie rzeczywistość będzie trochę inna. –  Piotr od dwóch sezonów jest z nami i doskonale wywiązuje się z powierzonej sobie roli. Dla nas było oczywiste, aby tę współpracę kontynuować. Nie bez znaczenia jest także fakt, iż Piotr zna bardzo dobrze uwarunkowania pierwszoligowe, a doświadczenie na tym polu może być kluczowe w nadchodzącym sezonie – przyznał dyrektor klubu, Jakub Bochenek.

Dla rozgrywającego będzie więc to trzeci sezon z rzędu w GKS-ie. Do tej pory przez dwa lata rozegrał 44 spotkania. W pierwszym sezonie grał więcej, ale nie był pierwszym wyborem trenera. Również tegoroczną kampanię spędził w roli „tego drugiego”, bowiem był wsparciem dla Joshuy Tuanigi.

polsatsport.pl – Chcą szybko wrócić do PlusLigi! Siatkarski mistrz świata może im w tym pomóc

Po spadku z PlusLigi GKS Katowice szykuje skład na przyszły sezon. Poznaliśmy nazwisko kolejnego siatkarza, który zostanie w klubie – jest nim Damian Domagała. 26-letni atakujący, mistrz świata juniorów z 2017 roku, występuje w katowickim klubie od 2021 roku.

Damian Domagała (rocznik 1996) był zawodnikiem pamiętnej drużyny reprezentacji Polski, która w latach 2015–17 wygrała kolejno ME i MŚ kadetów oraz ME i MŚ juniorów. Z akademicką kadrą sięgnął również po srebro Uniwersjady 2019.

Atakujący reprezentował barwy klubów KS Wifama Łódź, SMS PZPS Spała, Tonno Callipo Vibo Valentia (2017–19), Cuprum Lubin (2019–20), Asseco Resovia (2020–21). W 2021 roku trafił do GKS Katowice, rozegra więc w tym klubie już piąty sezon z rzędu.

W PlusLidze grał dotychczas przez sześć sezonów. Zadebiutował w barwach Cuprum Lubin w sezonie 2019/20. Rozegrał 156 meczó, w których wywalczył 685 punktów. W minionym sezonie wystąpił w 30 spotkaniach ligowych, w których zdobył łącznie 121 punktów.

– Damian Domagała jest już z nami od kilku lat. Przez ten czas rozegrał wiele spotkań w naszych barwach, dojrzał jako zawodnik i stał się bardzo ważną częścią naszego zespołu. Wierzymy, że z Damianem w składzie jesteśmy w stanie powrócić w szybkim tempie do najwyższej klasy rozgrywkowej – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS Jakub Bochenek.

GKS Katowice ogłosił wcześniej rozstanie z siedmioma zawodnikami ze składu z sezonu 2024/25. Z klubem pożegnali się: rozgrywający Joshua Tuaniga, atakujący Bartosz Gomułka, przyjmujący Alexander Berger, Aymen Bouguerra i Jewhenij Kisiliuk, środkowy Łukasz Usowicz oraz libero Bartosz Mariański.

Trenerem zespołu w przyszłym sezonie będzie Emil Siewiorek, który pełni tę rolę od listopada 2024 roku. W Katowicach zostanie doświadczony środkowy Bartłomiej Krulicki. Umowę z klubem przedłużył również przyjmujący Krzysztof Gibek. Kolejnym siatkarzem, który nadal będzie grał dla GKS jest rozgrywający Piotr Fenoszyn.

 

HOKEJ

hokej.net – Płachta zapewnił kibiców po finale. „Chcemy z tego wyjść mocniejsi na przyszły sezon”

Ostatnie sukcesu GKS-u Katowice mają twarz Jacka Płachty. 55-letni szkoleniowiec już czwarty rok z rzędu doprowadził GieKSe do finału fazy play-off. Choć tytuł mistrzowski padł łupem GKS-u Tychy, trener katowiczan nie krył słów uznania dla całego środowiska skupionego wokół hokeja w Katowicach. – Musi być dumni z tego co mamy. Jeszcze raz chciałbym podziękować kibicom, całej drużynie, ekipie – przyznał trener wicemistrzów Polski.

Niesamowitą wolą walki w finałowej rywalizacji wykazali się hokeiści GKS-u Katowice. Podopieczni Jacka Płachty zdołali odwrócić losy finałowej rywalizacji i ze stanu 1:3 dla rywali, doprowadzić do siódmego spotkania. W tym meczu lepsi okazali się jednak zawodnicy GKS-u Tychy i to oni ostatecznie sięgnęli po tytuł mistrzowski. Jak ten zwrot w finałowej batalii ocenił trener GieKSy?

– Powrót z 1:3 nie ma teraz najmniejszego znaczenia. Walczyliśmy w tej serii jak równy z równym. Na pewno jest w nas niedosyt, jak to zawsze po porażce, gdy się przegrywa siódmy mecz. Jest więc zatem niedosyt, jednak taki jest niekiedy sport. Walczyliśmy, podziękowania dla całej drużyny, dla wszystkich. Dla kibiców, którzy nas wspierali fantastycznie. Niestety, zeszliśmy z lodu jako przegrani. Chcemy wyciągnąć z tego pozytywne rzeczy i jeszcze mocniejsi wyjść z tej porażki na przyszły rok – zapewnił 55-latek.

Dla GKS-u Katowice rozgrywki sezonu 2024/2025 przyniosły wiele wyzwań. Przez cały sezon zasadniczy wicemistrzowie Polski toczyli bój o wywalczenie jak najwyższej lokaty w tabeli. Ponadto katowiczanie kolejny rok z rzędu reprezentowali polski hokej na europejskich salonach, biorąc udział w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. To właśnie trofeum za zajęcie trzeciej lokaty w tych rozgrywkach stanie w klubowej gablocie obok pucharu za wicemistrzostwo Polski 2025. Czy trener ekipy ze stolicy województwa śląskiego pokusił się o ocenę świeżo zakończonego sezonu?

– Nie był to łatwy sezon dla nas. Walczyliśmy o dobrą pozycję w tabeli. Podczas turnieju w Aalborgu, staraliśmy się jak najlepiej wypaść na arenie międzynarodowej. Ciężko na gorąco ocenić cały sezon. Myślę, że zawodnicy dali z siebie wszystko, byliśmy blisko ale niestety musimy podjąć głowy i myśleć o kolejnym sezonie. Wiemy, że jest ciężko na gorąco, po przegranym finale. Jednak gdyby ktoś nam powiedział przed sezonem, że będziemy grać w siódmym meczu w finale, to wzięlibyśmy to w ciemno. Jednak będąc na drugim miejscu, jesteś na pierwszym przegranym. Musi być dumni z tego co mamy. Jeszcze raz chciałbym podziękować kibicom, całej drużynie, ekipie. Widzimy się w przyszłym sezonie – zakończył swoją wypowiedź trener Jacek Płachta

Najlepszy strzelec GieKSy docenił kibiców. „Są najlepsi w lidze”

GKS Katowice zakończył sezon na drugim miejscu. Podopieczni Jacka Płachty przegrali po siedmiu meczach rywalizację w finale play-off z GKS-em Tychy, ale jedną z najjaśniejszych postaci katowickiego zespołu był Jean Dupuy. Kanadyjczyk z 10 trafieniami został najlepszym strzelcem najważniejszej części rozgrywek.

Finał play-off to była prawdziwa wojna, która zakończyła się dopiero po siódmej bitwie. Ta padła łupem tyszan, którzy na własnym lodzie 4:2. Obie bramki dla GieKSy zdobył właśnie Kanadyjczyk

– Oczywiście, że chciałbym wygrać. Play-offy pokazały nasz charakter, rozwijaliśmy się jako zespół. Wróciliśmy ze stanu 1:3 do gry i walczyliśmy w siódmym meczu. W takim momencie nikt nie chce zdobyć srebra – zaznaczył 30-letni skrzydłowy.

I dodał: – Myślę, że w naszej drużynie są naprawdę dobrzy zawodnicy i jestem z nich dumny. Każdy wykonywał tu swoją pracę. Przychodził rano i chciał być najlepszy. Znaliśmy przeszkody, z którymi się mierzyliśmy, zwłaszcza te w finale.

Jean Dupuy docenił też wsparcie fanów, którzy byli z zespołem na dobre i na złe. Byli obecni też na rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego zarówno w Aalborgu, jak i w Cardiff.

– Nasi fani są najlepsi. Dziękujemy im za wsparcie podczas turnieju w Danii, za każdy mecz wyjazdowy i za wszystkie wiadomości. Dziękujemy za ciepłe słowa podczas finału i za wsparcie przez cały okres play-offów. To najlepsi kibice w lidze i jesteśmy z was bardzo dumni –podkreślił Kanadyjczyk.

dziennikzachodni.pl – Pożegnanie sezonu w Satelicie. Kibice GKS Katowice gorąco podziękowali hokeistom za wicemistrzostwo Polski

We wtorek 8 kwietnia w Satelicie odbyło się oficjalne pożegnanie sezonu przez hokeistów i kibiców GKS Katowice. Na lodowisko przybyło ponad tysiąc fanów GieKSy, którzy gorąco podziękowali drużynie trenera Jacka Płachty za wielkie emocje, których dostarczyli im w zakończonych właśnie rozgrywkach Tauron Hokej Ligi.

Hokeiści GKS Katowice w zakończonych 7 kwietnia ligowych rozgrywkach wywalczyli srebrny medal dzielnie walcząc w finale Tauron Hokej Ligi i ulegając zespołowi z Tychów dopiero po siedmiu meczach. Podopieczni trenera Jacka Płachty dostarczyli w tym sezonie kibicom mnóstwa emocji i obronili srebrne krążki wywalczone w poprzednich rozgrywkach.

Fani GieKSy docenili to, że ich drużyna po raz czwarty z rzędu zagrała w finale mistrzostw Polski i na odbywającym się we wtorek 8 kwietnia pożegnaniu sezonu w Satelicie stawili się bardzo licznie. Trybuny lodowiska wypełniły się kibicami jak podczas ligowych spotkań, a atmosfera była bardzo gorąca.

Hokeiści oraz członkowie sztabu szkoleniowego byli indywidualnie wywoływani na lód, a ich wyjściu na taflę towarzyszyła efektowna oprawa świetlno-muzycznej. Zespół zaprezentował fanom puchar za tytuł wicemistrza Polski, a ci głośnymi śpiewami dziękowali zawodnikom za wiele wzruszeń i wspaniałych momentów.

Po zakończeniu części oficjalnej był czas na wspólne zdjęcia kibiców z zawodnikami oraz rozmowy i zebranie autografów graczy drużyny trenera Płachty. Hokeiści nie ukrywali wzruszenia tak gorącym przyjęciem przez ponad tysiąc fanów, którzy przyszli do Satelity.

Wcześniej na lodzie w małej hali Spodka swoje mecze rozegrali podopieczni Akademii „Młoda GieKSa” trenujący w tym klubie hokej na lodzie oraz wystąpiły młode łyżwiarki UKŁ Spin Katowice prezentując swoje popisowe programy.

Prezydent Katowic jest dumny z hokeistów GKS Katowice. Dostarczyli kibicom mnóstwo radości

W środę 8 kwietnia prezydent Katowic Marcin Krupa spotkał się z hokeistami GKS Katowice na uroczystym śniadaniu. Władze miasta dziękowały drużynie trenera Jacka Płachty za wywalczenie wicemistrzostwa Polski i za to, że dostarczyli kibicom mnóstwo radości.

Prezydent Katowic Marcin Krupa spotkał się z hokeistami GKS Katowice w restauracji „27th Floor” na ostatnim piętrze Altusa. Władze miasta na uroczystym śniadaniu dziękowały drużynie trenera Jacka Płachty za wywalczenie wicemistrzostwa Polski.

– Jestem dumny z tego co dokonaliście w tym sezonie. Dostarczyliście kibicom mnóstwo radości i za to w imieniu swoim oraz mieszkańców miasta bardzo serdecznie wam dziękuję. W finale nie byliście faworytem, ale dwa kolejne zwycięstwa rozbudziły nasze nadzieje. Zabrakło trochę szczęścia, ale będziemy walczyć dalej i jestem przekonany, że katowiccy hokeiści będą święcić kolejne triumfy – powiedział Marcin Krupa, prezydent Katowic.

Spotkania prezydenta Katowic z hokeistami GKS po zakończeniu sezonu stały się w ostatnich latach tradycją, bo katowiczanie wystąpili w czterech ostatnich finałach mistrzostw Polski.

– Co roku spotykamy się w najwyżej położonej restauracji w Katowicach, bo też nasza drużyna w ostatnich latach utrzymuje się w lidze hokeja u samej góry. Trudno jest się dostać na szczyt, ale każdy może mieć swoje pięć minut. Dużo trudniej jest na tej górze zostać na dłużej, a my w ostatnich latach jesteśmy cały czas u góry – stwierdził Jacek Płachta, trener GKS Katowice.

Katowiczanie w tym sezonie obronili srebrny medal Tauron Hokej Ligi, a finałową rywalizację przegrali dopiero po siódmym meczu.

– W imieniu swoim i drużyny mogę tylko podziękować za warunki jakie mamy w Katowicach. To, że GKS po raz czwarty z rzędu zagrał w finale mistrzostw Polski jest także zasługą wsparcia jakie hokejowi udzielają władze Katowic – powiedział Grzegorz Pasiut, kapitan drużyny GKS.

Prezes GKS Katowice Krzysztof Nowak dziękował miastu za stabilne budowanie hokeja, a drużynie za cały miniony sezon, w którym nie tylko zdobyła wicemistrzostwo Polski, ale pokazała się także w Europie awansując do turnieju finałowego Pucharu Kontynentalnego.

– Byliście w tym sezonie coraz lepsi i rozbudziliście wielkie nadzieje. Skończyliście sezon na drugim miejscu i po finale nie byliście w najlepszych humorach, ale mam nadzieję, że w miarę upływu czasu na waszych twarzach pojawi się uśmiech, bo kolejny medal jest wielkim sukcesem GKS. Katowiccy kibice kochają hokej oraz hokeistów GKS, czego dowód mieliśmy na wczorajszym pożegnaniu sezonu w Satelicie, i coraz częściej pytają o nową halę lodową w mieście – stwierdził Krzysztof Nowak, prezes katowickiego klubu.

Prezydent Katowic zastanawia się nad powiększeniem lodowiska w Spodku. Analizowane są różne koncepcje rozbudowy Satelity

Prezydent Katowic doskonale zdaje sobie sprawę, że Satelita jest za mała dla kibiców. Podczas śniadania z hokeistami GKS Katowice, które odbyło się po zdobyciu przez nich wicemistrzostwa Polski, Marcin Krupa zdradził, że poważnie zastanawia się nad powiększeniem lodowiska i analizowane są różne koncepcje rozbudowy małej hali Spodka.

Po zakończonym właśnie sezonie, a zwłaszcza meczach o złoto w śląskim finale z GKS Tychy, nikt nie ma chyba wątpliwości, że lodowisko w Katowicach jest za małe jak na skalę zainteresowania hokejem w stolicy regionu, a kibice coraz głośniej domagają się większego obiektu.

Lodowisko w Spodku ma pewien potencjał i zastanawiamy się nad jego powiększeniem oraz rozbudową Satelity tak, by mogła pomieścić na trybunach więcej osób. To jednak tylko półśrodek, bo docelowo w mieście powinien powstać nowy obiekt lodowy. Chcemy o tym rozmawiać z Ministerstwem Sporu i Turystyki pokazując potencjał nie tylko Katowic, ale i miast ościennych oraz liczbę tafli lodowych pod dachem w naszym regionie. U nas w mieście mamy trzy kryte lodowiska, są nowe hale w Sosnowcu i Bytomiu, jest obiekt w Tychach. Naprawdę możemy stać się prawdziwym centrum sportów lodowych w Polsce. Potencjał jest ogromny i brakuje tylko kropki nad „i” w postaci dużego lodowiska, które byłoby przeznaczone nie tylko do hokeja, ale także łyżwiarstwa figurowego, które wraca do łask i coraz więcej osób go uprawia, co pokazały chociażby niedawne mistrzostwa na Jantorze. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się do tego doprowadzić, a jeżeli nie przekonamy do tego ministerstwa to będziemy się zastanawiać jak to rozwiązać własnymi siłami.

Na czym ta ewentualna rozbudowa lodowiska w Spodku miałaby polegać?

Analizujemy w tej chwili różnie rozwiązania. Pierwszym elementem, który już mamy za sobą, było dostosowanie tego obiektu do najnowszych wymogów przeciwpożarowych i związanych z bezpieczeństwem oraz uzyskanie wszystkich pozwoleń na grę. Ja cały czas myślę o północnej części lodowiska od strony parkingu, którą ewentualnie można by wykorzystać na budowę dodatkowej trybuny za bramką. Kolejną analizowaną możliwości, o ile umożliwi nam to jeden z organów, jest podniesienie dachu Satelity i dobudowy kolejnego piętra trybun czy balkonu z następnymi miejscami dla kibiców. To jednak jest tylko wizja, która będzie analizowana zarówno pod względem możliwości technicznych jak i prawnych. Cały czas chcemy jednak pracować nad budową nowego obiektu, bo coraz więcej osób, chce chodzić na mecze hokejowej GieKSy.

O koncepcji Narodowego Centrum Sportów Lodowych, które mogłoby powstać w Katowicach, mówi się już od paru lat.

To ma być obiekt wielofunkcyjny, w którym po pierwsze znalazłoby się lodowisko z dużą widownią służące do organizacji meczów hokejowych i dużych imprez w innych dyscyplinach lodowych, a po drugie mniejsza tafla, która mogłaby służyć do trenowania łyżwiarstwa figurowego, curlingu czy short-tracku.

Marzy się panu w Katowicach taka hala jak mogąca pomieścić ponad 5 tys. kibiców Werk Arena w Trzyńcu, na której swoje mecze rozgrywa zespół Ocelari będący w dwóch poprzednich sezonach hokejowym mistrzem Czech?

Oczywiście, że mi się marzy, bo obiekt jest przepiękny nie tylko z dużą widownią, ale także lożami VIP i skyboxami oraz nowoczesnym zapleczem. Problem w tym, że hala w Trzyńcu została wybudowana za prywatne pieniądze, a u nas takich prywatnych inwestorów nie ma.

Hokeiści GKS Katowice znów dostarczyli kibicom mnóstwa emocji awansując do finału mistrzostw Polski, który pan oglądał. Skończyło się na srebrnym medalu. Tylko czy aż srebrnym?

Patrząc na to jak grał GKS w tym sezonie to można było powiedzieć, że dobrze będzie jak w ogóle staną na podium. Tymczasem walczyliśmy z GKS Tychy jak równy z równym o mistrzostwo Polski. W sporcie tak jest, że o wyniku decydują nie tylko umiejętności i determinacja zawodników, ale także szczęście i nam tego szczęścia w ostatnim spotkaniu finałowym w Tychach, zwłaszcza w II tercji, zabrakło. Nie można jednak mówić, że wicemistrzostwo Polski jest porażką. To wielki sukces całej drużyny, a także powód do radości dla kibiców i duma dla miasta, bo nawet jak się ktoś nie interesuje hokejem, ale usłyszy, że GKS Katowice po raz kolejny został wicemistrzem kraju to powie, że super, że znów zdobyli srebro.

Czy sukces katowickich hokeistów znajdzie odzwierciedlenie w premii dla nich z miasta?

Zawodnicy mają w kontraktach zapisane różne bonusy, ale ja w to nie wnikam, bo to rola prezesa klubu i jego rozmów z trenerem kto ma dostać premię i jaką. Na tę chwilę nie było takiego wniosku z klubu, więc miasto nie planuje przekazywać specjalnej premii dla drużyny, ale nie wykluczam, że jeżeli będą takie możliwości to wspólnie się wszyscy o to postaramy i podziękujemy hokeistom za udany sezon.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga