Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów o GieKSie: W Nysie tie-break dla GKS-u

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują informacje dotyczące klubu oraz sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

W trakcie sesji Rady Miejskiej dyskutowano na tematy GieKSy. Wiceprezes GKS-u Łukasz Czopik został członkiem zarządu województwa śląskiego. Sekcje piłkarskie zakończyły rozgrywki, piłkarki przebywają na urlopach. Piłkarze rozpoczęli indywidualne treningi według rozpisek przygotowanych przez sztab szkoleniowy. W ubiegłym tygodniu siatkarze rozegrali jedno spotkanie w którym wygrali, na wyjeździe z PSG Stal Nysa 3:2.  Kolejne spotkanie drużyna rozegra w Gdańsku z Treflem, piątego grudnia. Hokeiści w ubiegłym tygodniu zmierzyli się z trzema przeciwnikami, w pierwszym spotkaniu przegrali na wyjeździe z Cracovią, 1:2. W kolejnych domowych meczach z KH Energą Toruń i STS-em Sanok zespół wygrał odpowiednio 8:4 oraz 3:1. W rozpoczętym tygodniu hokeiści rozegrają dwa domowe spotkania: dzisiaj z Zagłębiem i w najbliższy piątek z Podhalem.

 

KLUB

sportdziennik.com – O GieKSie na sesji

Radni i prezydent Marcin Krupa rozmawiali o GKS-ie Katowice i sporze włodarzy z kibicami.

Przed tygodniem na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu katowiccy radni wysłuchali przedstawicieli kibiców GKS-u, którzy opowiadali o przyczynach trwającego bojkotu przeciwko prezesurze Marka Szczerbowskiego, a wczoraj temat GieKSy pojawił się na początku sesji rady miasta.

Prezydent Marcin Krupa podpisał symboliczną deklarację „Stop agresji w świecie sportu”, którą w listopadzie na konferencji prasowej zorganizowanej przez klub parafowali wcześniej przedstawiciele GieKSy, związków sportowych, policji i miasta, na czele z wiceprezydentami Waldemarem Bojarunem oraz Bogumiłem Sobulą. Nie uczynili wtedy tego przedstawiciele stowarzyszenia kibiców „SK1964”, zgłaszając zastrzeżenia do terminu i formy, w jakiej zostali zaproszeni na konferencję.
Przed radnymi wystąpił wczoraj prezes Szczerbowski, przypominając o wydarzeniach z kwietniowego meczu z Widzewem Łódź, podczas którego doszło do zadymy skutkującej zamknięciem stadionu przy Bukowej do końca poprzedniego sezonu.

– Staramy się monitorować i dokumentować wszelkie przejawy agresji. Mamy zarchiwizowany materiał liczony w tysiącach stron, który obecnie jest analizowany przez specjalistów z prawa cywilnego i karnego. Tam, gdzie sytuacja jest ewidentna, jesteśmy zmuszeni działać. Dlatego jako zarząd, dbając o poprawę bezpieczeństwa, jako zarząd wydaliśmy zakazy klubowe dla sprawców naruszenia porządku podczas meczu z Widzewem. Zakazy dotyczą 7 osób, jak również 2 osób wskazanych do darmowego wejścia na stadion przez przedstawiciela stowarzyszenia „SK1964” w celu przygotowania oprawy meczowej. Może to jest powodem, że dotychczas nie nastąpiło potępienie aktu agresji. Jestem gotowy do dialogu z każdym, zwłaszcza z tymi, którzy czują się reprezentantami określonej grupy. Jedynym warunkiem jest uprzednie potępienie aktów agresji i zobowiązanie się do ich potępiania w przyszłości, co w świecie zasad cywilizowanych powinno być oczywistością – podkreślał prezes GieKSy, której jesienne mecze przy Bukowej zwykle oglądało z trybun kilkaset osób.

Do podpisania symbolicznej deklaracji i potępienia agresji zostali zachęceni radni. Część z nich nie kryła zaskoczenia.

– Nie bardzo rozumiem, czemu ta deklaracja została wniesiona na poduszkach, w takiej formule, nieprzedyskutowana, za pięć dwunasta – mówił Bartosz Wydra.

– Nie wiem, czy byście się fajnie czuli, gdybym ja wprowadził tu deklarację „stop homofobii” i wymagał jej podpisania – dodawał Dawid Durał.

– Jedną z głównych zasad sportu jest zasada fair play. Takich deklaracji nie przedstawia się na 30 sekund przed podpisaniem, to zachowanie nie fair play – zaznaczał Dawid Kamiński.

Większość radych tę deklarację podpisało.

– Ten tekst niczego groźnego nie wnosi, a posuwa pewne rzeczy do przodu, by katowicki GKS był rzeczywiście klubem mieszkańców, a nie wąskiej grupy społecznej, która wokół tego podmiotu próbuje robić jakieś swoje interesy – podkreślał wiceprezydent Mariusz Skiba.

Prezydent Krupa:

– Spotkałem się z głosami, że deklaracja o nieagresji nie została podpisana przeze mnie, bo gdy była prezentowana, znajdowałem się akurat w delegacji. Ale popieram ją, dlatego podpisuję ją dziś. Nie było moją intencją zaskakiwanie kogokolwiek. Przewodniczący Biskupski zasugerował, że jeśli radni chcą, mogą też ją podpisać. Kto nie – ten nie musi. Kto chce chodzić na stadion, ten chodzi, kto nie – nie musi. Na tym polega demokracja. Próbujemy od wielu lat budować mocny klub sportowy. Bezwzględne jest bezpieczeństwo nie tylko zawodników, ale również widzów, osoby przychodzące z dziećmi na stadion. Chciałbym, choć wiem, że nie jest to do końca możliwe, by agresja, wulgaryzmy, zostały jednoznacznie zlikwidowane. Nie powinno się kibicować swojej ukochanej drużynie w atmosferze wzajemnej nienawiści. Buduje się nowy stadion. Zachęcamy mieszkańców, by uczestniczyli w imprezach sportowych, by odbywały się przy pełnych trybunach, ale muszą się czuć bezpieczni i to bezpieczeństwo chcemy zagwarantować.

Prezydent Krupa dodawał, że nie angażowałby radnych w tę sprawę między klubem a kibicami, gdyby nie ostatnie posiedzenie Komisji Kultury, Promocji i Sportu, na którym głos zabrali kibiców.

Radna Barbara Wnęk-Gabor przypominała, że kibice nie podpisali deklaracji na listopadowej konferencji, bo zostali na nią zaproszeni zbyt późno i zaapelowała o zgodę. – Jesteśmy jedynym klubem w Polsce, który ma taką sytuację. Dajemy na klub tyle pieniędzy, a mamy puste trybuny. Kibice to 12. zawodnik i wszyscy o tym wiemy. Bardzo proszę o zakończenie sporu i rozmowę – mówiła Wnęk-Gabor.

Prezydent Krupa podsumowywał:

– Środowisko kibiców, które usilnie zabiega, by spotkać się z zarządem, przedstawicielami miasta. Nic nie stoi na przeszkodzie, to tylko kwestia odcięcia się od sytuacji z meczu z Widzewem. Z każdym porozmawiam, pod warunkiem, że podpisze tę deklarację. Nic więcej nie potrzeba. A że kibice nie mogli uczestniczyć w konferencji? Z całej Polski zjechali przedstawiciele związków sportowych, a ludzie, którzy są na miejscu, nie mogli oddelegować jednego przedstawiciela do dyskusji dotyczącej bezpieczeństwa w sporcie? Proszę takich insynuacji nie robić. Kto chce, podpisze, kto nie chce, nie podpisze. Na tym polega demokracja.

 

Wicemarszałek z Bukowej

Łukasz Czopik został członkiem nowego zarządu województwa śląskiego. Wkrótce wiceprezes GieKSy pożegna się z klubem.

Poniedziałkowy przewrót i odsunięcie PiS od władzy w Urzędzie Marszałkowskim ma też piłkarskie zabarwienie. Łukasz Czopik, wiceprezes GKS-u Katowice, został członkiem nowego zarządu województwa śląskiego, powołanego przez nową koalicję Ruchu Samorządowego „Tak! Dla Polski!” oraz Platformy Obywatelskiej. Czopik objął funkcję wicemarszałka. Co oznacza to dla GieKSy?

Formalnie, Czopik mógłby łączyć obie te funkcje ale z nieoficjalnych informacji we wtorkowy ranek wynikało, że tak się nie stanie i z odpowiednim okresem wypowiedzenia rozstanie się z GKS-em. Na oficjalny komunikat trzeba było poczekać do popołudnia, co warunkowałam.in. obecność spółki na giełdzie NewConnect i to tam – a dopiero później w kanałach klubowych – GKS musi publikować tak kluczowe wieści. „W związku z decyzją Sejmiku, Łukasz Czopik na mocy porozumienia stron, zakończy współpracę z Klubem z końcem stycznia 2023 r.” – oświadczył klub z Bukowej. Bez odpowiedzi pozostaje póki co pytanie, czy zarząd GieKSy zostanie uzupełniony i nadal będzie dwuosobowy. W takiej formule egzystuje od stycznia br..

– Taka decyzja zapadła ze względu na ogrom obowiązków, jakie miał w tej chwili na głowie prezes Marek Szczerbowski. Jeśli zarząd jest 1-osobowy, to 1-osobowa jest też odpowiedzialność i w razie choroby, absencji prezesa, są problemy organizacyjne. Stąd też ruch z powołaniem nowego członka zarządu – tłumaczył na naszych łamach Sławomir Witek, naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Katowice oraz członek rady nadzorczej GKS-u. Do formuły funkcjonowania w 2-osobowym zarządzie klub wrócił wtedy po ponad 4 latach.

Była to kwestia głównie nomenklatury, bo Czopik na Bukowej pojawił się już jesienią 2019 roku, czyli na początku kadencji prezesa Szczerbowskiego. Pełnił rolę dyrektora zarządzającego spółki, a przez rok był też prezesem fundacji „Sportowe Katowice” prowadzącej Akademię Młoda GieKSa (obecnie jej prezesem jest Kinga Pajerska-Krasnowska). Kibice, od lipca bojkotujący mecze w geście protestu przeciwko rządom Szczerbowskiego, w jednym z tekstów na swoim portalu gieksa.pl ironizowali: „My kojarzymy go jedynie z tego, że zorganizował juniorom w akademii pierwszą edycję Turnieju o Puchar Prezesa Łukasza Czopika. Trzeba mieć bardzo wysokie ego, żeby postawić się przed Furtokiem, Jojką, Piekarczykiem czy Górnikiem…”.

Nim trafił na Bukową, Łukasz Czopik był m.in. prezesem oraz dyrektorem generalnym Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Sprawował kierowniczą funkcję w Hucie Baildon, no i już wcześniej był związany z Urzędem Marszałkowskim jako sekretarz województwa. Teraz wraca tam w roli wicemarszałka z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej.

Tak przedstawia go Urząd Marszałkowski w oficjalnym komunikacie: „Prawnik z praktyką samorządową i biznesową. Specjalista w zakresie prowadzenia procesów restrukturyzacyjnych i zarządzania złożonymi strukturami kapitałowymi. Certyfikowany audytor finansowy z wieloletnim doświadczeniem w sektorze prywatnym i publicznym”.

– To osoba związana ze sportem, zarządzał GKS-em Katowice, działał w prywatnym biznesie, był sekretarzem w Urzędzie Marszałkowskim i zna go jak mało kto. Do zarządu musieli wejść fachowcy, broń Boże ludzie z pierwszych szeregów politycznych, a osoby związane wcześniej z biznesem, samorządem, znające sejmik i mogące szybko zacząć tu współpracę – mówił wczoraj na antenie Radia Piekary Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca i jeden z liderów Ruchu Samorządowego „Tak! Dla Polski!”.

Czopik na jednej z gali „Złotych Buków” podsumowującej rok w wykonaniu wielosekcyjnej GieKSy stwierdził: „ Do niedawna miałem przekonanie, że najwięcej emocji w życiu dostarcza małżeństwo, ale miniony rok i wydarzenia z boisk, parkietów, lodowisk pokazał, że wcale tak nie musi być”. Teraz przy Bukowej muszą obrać za dobrą monetę, że we władzach województwa, od którego przecież zależny jest szereg spółek będących automatycznie kandydatami na sponsorów dla wielu podmiotów, będą mieli „swojego człowieka”.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – W Nysie tie-break dla GKS-u

Siatkarze GKS-u Katowice prowadzili w meczu ze Stalą Nysa już 2:0 po naprawdę dobrej grze. W dwóch kolejnych partiach pałeczkę przejęli jednak gracze PSG Stali Nysa i to oni dominowali na boisku. Doszło tym samym do tie-breaka, w którym lepsi byli podopieczni Grzegorza Słabego i to oni zainkasowali cenne dwa punkty. MVP meczu został Jakub Jarosz.

W mecz lepiej weszli siatkarze GKS-u za sprawą dobrej gry w ataku Jakuba Jarosza, Marcina Kanii i Tomasa Rousseaux (4:0). Serię przerwał dopiero Wassim Ben Tara. Katowiczanie byli jednak skuteczniejsi w ataku, punktowali też blokiem (9:3. Kiedy efektownym pojedynczym blokiem popisał się Jarosz, a następnie tym samym elementem zapunktował Jakub Szymański było już 12:4 dla GKS. Katowiczanie spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, Daniel Pliński na słabszą postawę swojej ekipy reagował zmianami, ale nic to nie dawało. Zagrywką popracował wprawdzie Patryk Szczurek (10:16), ale siła ofensywna rywali była zbyt duża. Skuteczny był m. in. Jakub Szymański (17:10). Gospodarze robili, co mogli aby odrobić straty, przy dobrej zagrywce Zhukouskiego zbliżyli się na 17:20, ale po chwili blok na Kwasowskim dał już wynik 22:17. Katowiczanie nie pozwolili już sobie wyrwać wygranej w tym secie, as serwisowy Jarosza dał im piłki setowe (24:19). Atakujący GKS zakończył zmagania w tej partii udanym atakiem.

W ustawieniu z Piotrem Hainem na zagrywce GKS prowadził w secie drugim już 6:1. W ekipie z Katowic nie zawodził Szymański, punktował każdym elementem (13:7, 14:8).   Swój zespół atakiem i zagrywką próbował poderwać Wassim Ben Tara (11:14).  Skuteczne ataki katowiczan oraz błędy Stali  w ofensywie spowodowały, że na tablicy zrobiło się 19:12. Podopieczni Daniela Plińskiego wygrali trzy kolejne akcje, blokiem zapunktował m. in. Abramowicz, a po bloku na Jaroszu  i autowym ataku Szymańskiego było już tylko 20:18 dla GKS.  Zagrywką  i atakiem popracował Wassim Ben Tara, swoje w ataku robił Rafał Buszek co pozwoliło doprowadzić do stanu 24:23 dla Stali Nysa. W grze na przewagi po atakach Jarosza i Kanii lepsi okazali się jednak katowiczanie.

Znakomite zagrywki Jakuba Abramowicza dały w trzecim secie wynik 3:1 dla Stali. Na 5:5 zagrywką wyrównał Marcin Kania. Wynik oscylował wokół remisu do momentu, gdy znów w polu zagrywki popisał się Abramowicz, a następnie działał blok (11:8). Punktował także i w ataku i w zagrywce Ben Tara (13:9). Stal przejęła kontrolę nad wydarzeniami, dobrze spisywał się Buszek, działał blok (17;12). Po stronie GKS-u mnożyły się błędy, a w szeregach rywali dobrze do gry wprowadził się Zouheir El Graoui (21:13). Ben Tara dał swojej ekipie piłki setowe (24:16). Zmagania w tej odsłonie zakończyła zepsuta zagrywka Tomasa Rousseaux.

Ataki Zouheir El Graoui, blok Ben Tary i as serwisowy Zhukouskiego dały wynik 4:0 dla Stali w secie czwartym. Atak Jankowskiego dał im już wynik 9:4. Stal utrzymywała kilkupunktowy dystans, a  w ustawieniu z Ben Tarą na zagrywce odskoczyła  już na 16:10. GKS wzmocnił serwis i zaczął odrabiać straty (16:19).  Po ataku Abramowicza było już 22:18 i wszystko zmierzało w kierunku tie-breaka.  Ostatecznie po błędzie serwisowym Jakuba Jarosza było 25:22 i w meczu 2:2.

Na początku tie-breaka wynik oscylował wokół remisu. Dopiero udany blok pozwolił katowiczanom odskoczyć na 7:5. Po ataku Seganowa na tablicy było 11:8 dla gości i to oni byli bliżej zwycięstwa. Stal nie rezygnowała i  po bloku Buszka zbliżyła się na 10:11, ale zraz potem popełniła własne błędy i różnica ponownie wynosiła trzy oczka (10:13). Piłki meczowe katowiczanom dał atak Rousseaux. Mecz zakończył błąd zagrywki.

MVP: Jakub Jarosz

PSG Stal Nysa – GKS Katowice 2:3 (21:25, 24:26, 25:17, 25:22, 12:15)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Dogrywka rozstrzygnęła 

Drugi raz z rzędu hokeiści GKS-u rozegrali dobre spotkanie, ale zdobyli tylko punkt. Szczęście ich omija.

Obie drużyny stworzyły niezwykle ciekawe widowisko z wieloma sytuacjami bramkowymi. A wszystko skończyło się po jednym golu w regulaminowym czasie. Dogrywka przyniosła szybko rozstrzygnięcie, bo po 1:12 min Wojtech Polak zdobył zwycięskiego gola. Tak więc obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic zaliczyli 4. porażkę z rzędu, choć wcale na nią nie zasłużyli.

Zespół GKS-u, choć pod Wawelem, pojawił się bez obrońcy Jakuba Waackiego oraz napastnika Matiasa Lehtonena to był mocno zdeterminowany. Od pierwszego gwizdka szukał swojej szansy, by w końcu przerwa kiepską serie porażek. Taki sam cel przyświecał gospodarzom, którzy nie zamierzali oddawać pola. Stąd też w 1. tercji wiele składnych akcji oraz soczystych strzałów. Bezbramkowy wynik to zasługa obu bramkarzy Roka Stojanoviciaoraz Johna Murraya. „Pasy” nie wykorzystały 2 razy liczebnej przewagi. Ba, druga z nich mogła się zakończyć stratą gola. W 9 min Bartosz Fraszko, najlepszy punktujący zawodnik GKS-u, otrzymał krążek z własnej strefy i samotnie popędził z nim na bramkę gospodarzy. Uderzył, ale Stojanović wyczuł intencje. W rewanżu Martin Kasperlik, najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy, nie zdołał pokonać Murraya. Pod jedną i drugą bramką było gorąco. Shigeki Hitosato nie zdołał skierować krążka do pustej bramki, a w 18 min. Joona Monto trafił w poprzeczkę. Nieco wcześniej ani Radosław Sawicki ani też Roman Rac nie potrafili skierować krążka do siatki.

W 2. odsłonie może tempo akcji nieco spadło, ale to wcale nie oznacza, że nie brakowało okazji do zmiany rezultatu. Bardziej klarowne sytuacje mieli Patryk Wronka, Marek Raczuk oraz ponownie Kasperlik, ale krążek jak zaczarowany padł łupem Murray albo też dziwnym trafem mijał minimalnie bramkę. Goście wcale nie chcieli być dłużni i również groźnie atakowali. Mecz był prowadzony fair i tym razem obyło się bez żadnych wykluczeń. Pewnie między tercjami w obu w szatniach toczyły się ożywione rozmowy jaką akcją można zaskoczyć rywala.

I taka sytucja się pojawiła w 44 min Jirzi Gula podał, ale zmylił czujność rywali i w dogodnej sytuacji posłał krążek obok rozpaczliwie interweniującego Murraya do siatki. Stworzyła się arcyciekawa sytuacja, bo przecież goście chcieli za wszelką cenę zmienić niekorzystny wynik. Japończyk Hitosato po raz 2. w tym spotkaniu mógł wpisać do protokołu, ale znów posłał krążek obok słupka. Na 2:30 min trener Jacek Płachta wziął czas i manewr przyniósł efekt. Przez ponad minutę goście grali w tercji gospodarzy i w końcu Brandon Magee zdołał wepchnąć krążek do siatki. Do końca regulaminowego czasu wszelkie próby zmiany wyniku zakończyły się fiaskiem. A w dogrywce szczęście dopisało „Pasom” i one zapisały na swoim koncie zwycięstwo, ale tym razem za 2 pkt.

 

hokej.net – Koncertowa gra Pasiuta i Fraszki dała przełamanie GieKSie!

Mistrzowie Polski przełamali się po czterech porażkach z rzędu, wygrywając u siebie z KH Energą Toruń. Katowiczanie trzy razy pokonywali bramkarza gości w liczebnym osłabieniu, a Grzegorz Pasiut wraz z Bartoszem Fraszko zdobyli wspólnie cztery gole i zanotowali pięć asyst.

Szybko rozwiązał nam się worek z bramkami w Katowicach. Spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla hokeistów KH Energii Toruń, którzy w 7. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą braci Kalinowskich. Kamil zagrał do Michała, a ten sfinalizował akcję przyjezdnych w przewadze po wcześniejszej karze dla Teemu Pulkkinena. Na odpowiedź graczy GKS-u Katowice nie musieliśmy długo czekać i już w 8. minucie mieliśmy remis, do którego doprowadził Marcin Kolusz. Obrońca katowiczan zdecydował się wrzucić gumę z prawego bulika w kierunku bramki strzeżonej przez Mateusza Studzińskiego, a ta zatrzepotała w siatce obok bezradnego golkipera gości. W 14. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Hampus Olsson był naciskany przez rywali i gdy wydawało się, że gubi krążek zdołał oddać jeszcze sprytny strzał, który znalazł drogę do bramki.

Ponownie początek nie był najlepszy w wykonaniu mistrzów Polski, którzy popełniali proste błędy i to zemściło się w 23. minucie, kiedy to Niki Koskinen doprowadził do wyrównania. „Stalowe Pierniki” poszły za ciosem i w 28. minucie Michał Kalinowski zakończył kontrę, wyprowadzając swój zespół drugi raz w tym meczu na prowadzenie. Dla zawodnika gości było to również drugie trafienie w tym meczu. Chwilę później na ławce kar wylądował Mateusz Bepierszcz i gra przyjezdnych się posypała. W rolach głównych wystąpili Bartosz Fraszko oraz Grzegorz Pasiut. Najpierw Fraszko asystował przy golu w osłabieniu Pasiuta, a po kilku sekundach kapitan GieKSy odwdzięczył się notując asystę po bramce w osłabieniu Fraszki. W 33. minucie Pasiut dopadł do bezpańskiego krążka i ustrzelił dublet w tym starciu. W 37. minucie swoje drugie trafienie zaliczył również Fraszko, a trzecie gospodarzy w osłabieniu. Napastnik katowiczan wyjechał sam na sam ze Studzińskim i efektownym strzałem spomiędzy nóg pokonał golkipera przyjezdnych.

W trzeciej tercji długo czekaliśmy na kolejne trafienia. Dopiero w 57. minucie Teemu Pulkkinen po raz pierwszy zdobył gola w meczu, a siódmego dla katowiczan. Chwilę przed końcem spotkania Olsson dołączył do Pasiut i Fraszki, zdobywając drugie trafienie. Jednak ostatnie słowo należało do przyjezdnych Illi Korenczuka, który zakończył strzelanie w Katowicach.

 

Doświadczenie górą. GieKSa lepsza od STS-u

W 25. kolejce Polskiej Hokej Ligi hokeiści GKS Katowice pokonali Marmę Ciarko STS Sanok 3:1. Osłabieni kadrowo goście dopiero w trzeciej tercji stracili dwa gole, które zdecydowały o trzech punktach GieKSy.

Do meczu GieKSa przystąpiła w pełnym składzie, do gry wrócił Jakub Wanacki. Odmiennie przestawiała się sytuacja w składzie gości, gdzie skład przetrzepała choroba. Na antybiotyku i z wysoką gorączką zmagają się Juho Mäkelä, Niko Ahoniemi, Karol Biłas, Szymon Dobosz i Johan Lorraine a kontuzjowany jest Bogusław Rąpała oraz Bartosz Florczak.

Katowiczanie bardzo dobrze weszli w niedzielne spotkanie, bo od gola Joony Monto w drugiej minucie meczu. Fin sprytnie przekierował strzał Shigekiego Hitosato do bramki Salamy i potwierdził dominację gospodarzy w pierwszych minutach spotkania. Jednak potem GieKSiarze pozwolili gościom na rozkręcenie się po karach dla Igora Smala i Brandona Magee. Jednak defensywa na czele z Johnem Murray’em nie pozwalała sanoczanom na wiele, ale i tak gospodarze musieli mocno pilnować szyków obronnych po akcjach Eliota Lorraine’a i Samiego Tamminena. Strzał na prowadzenie 2:0 miał aktywny Bartosz Fraszko, ale tym razem gości uratowała interwencja bramkarza. W ostatniej minucie Jere Karlsson uderzył w poprzeczkę bramki Murraya.

Katowiczanie wyszli na początku drugiej odsłony z opresji gdyż na ławce kar siedział Grzegorz Pasiut. GieKSa przeszła do kontrofensywy, w której nieraz brakowało nieco szczęścia. Swoje sytuacje na drugą bramkę dla GieKSy mieli Lehtonen, Pasiut i Fraszko, ale nie udawało się podwyższyć wyniku mimo wyraźnej przewagi w strefie rywala. Sanoczanie wysłali kilka ostrzeżeń w postaci solowych akcji, aż w 31. minucie doprowadzili do remisu po kontrze 2 na 1 i bramce Gindy z podania Tamminena. To trafienie wystarczająco podrażniło mistrzów Polski, gdyż ci w ostatnich minutach tercji dosłownie zamknęli Marmę Ciarko STS w jej tercji i walczyli o odzyskanie prowadzenia, a blisko powodzeni byli Pulkkinen i Bepierszcz.

Cel GieKSy stał się faktem w 43. minucie, kiedy Christian Blomqvist pewnie wykończył kontrę po błyskawicznych podaniach Lehtonena i Pulkkinena. Goście odpowiadali akcjami Lorraine’a i Heikkenena, ale tym razem GKS wykazywał się dużo większą determinacją i agresją niż w drugiej tercji. Sporym zagrożeniem dla obrony przeciwników był strzelec bramki Blomqvist, inicjujący kolejne groźne akcje GieKSy. W 57. minucie sytuację na dobre uspokoił Bartosz Fraszko, który spokojnie huknął spomiędzy bulików i dał trzeciego gola w meczu dla GieKSy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga