Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Prasówka Stadion

Tygodniowy przegląd mediów: Stadion w marcu?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Drużyny kobieca i męska zakończyły rundę jesienną. Piłkarki wrócą do rozgrywek na początku marca przyszłego roku. Piłkarze z kolei pierwszy mecz na wiosnę rozegrają 31 stycznia 2025 roku. Ruszyła sprzedaż karnetów na mecze w rundzie wiosennej GieKSy w PKO BP Ekstraklasy. Upamiętniając zmarłego niedawno Jana Furtoka klub stworzył serię gadżetów, które są do kupienia m.in. w klubowym sklepie oraz Blaszoku. Wiceprezydent Katowic Maciej Biskupski w programie TVP Katowice powiedział, że nowy stadion zostanie oddany do użytku w marcu przyszłego roku. W trakcie styczniowego turnieju Spodek Super Cup będzie można zobaczyć m.in. Jerzego Dudek, Martina Skrtel i Marka Jankulowski.

Do zespołu siatkarzy dołączył libero Patryk Waloch. Został również uzupełniony sztab szkoleniowy – dołączył statystyk Jakub Zabielny. Drużyna rozegrała w ubiegłym tygodniu jedno spotkanie – z MKS-em Będzin. Wygraliśmy 3:2. Następny mecz zespół rozegra 22 grudnia o 20:30 na wyjeździe ze Stalą Nysa.

Hokeiści w ubiegłym tygodniu nie rozegrali żadnego spotkania. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra trzy mecze: pojutrze (18.12) wyjazdowe z GKS-em Tychy, w piątek (20.12) z JKH GKS-em Jastrzębie (w Satelicie) oraz w niedzielę (na wyjeździe) z Energą Toruń. Mecze rozpoczną się odpowiednio o godz. 18:00, 18:30 i 17:00. W sobotę hokeiści wzięli udział w Jarmarku Bożonarodzeniowym na Rynku.

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – Kiedy piłkarze GKS Katowice będą mogli korzystać z nowego stadionu? „Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku”

Inwestycja związana z budową nowego stadionu dedykowanego drużynie GKS Katowice została zakończona. – Obecnie trwają odbiory. Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku – mówi Maciej Biskupski, wiceprezydent Katowic, który był gościem Marcina Zasady w programie TVP3 Katowice „Protokół rozbieżności”.

Nowy Stadion Miejski, dedykowany GKS Katowice, będzie miał trybuny na 14.896 osób plus halę dla 2.792, dwa trawiaste boiska treningowe, parkingi oraz małą infrastrukturę.

Obiekt powstał na Załęskiej Hałdzie, obok autostrady A4, a ulica przy której jest położony otrzyma nazwę Nowa Bukowa, nawiązującą do „matecznika” GKS Katowice.

Inwestycja miała być gotowa na jesień i rzeczywiście – przynajmniej według wiceprezydenta Katowic – została już zakończona. Nie oznacza to jednak, że piłkarze mogą od razu wbiec na boisko.

– Inwestycja została już zakończona. Obecnie trwają odbiory – mówił Maciej Biskupski, wiceprezydent Katowic, który był gościem Marcina Zasady w programie TVP3 Katowice „Protokół rozbieżności”.

Jego zdaniem, wszystko zostało zrealizowane zgodnie z terminem. Na razie jednak obiekt nie został jeszcze oddany do użytku. Dlaczego?

– W przypadku stadionów wymagana jest specyficzna procedura odbiorowa. Swoje ćwiczenia wkrótce będzie też tam realizować policja – wyjaśnił.

Pierwszy wiosenny domowy mecz Ekstraklasy piłkarze GKS rozegrają 31 stycznia 2025. Ich rywalem będzie Stal Mielec. Mecz ten zostanie rozegrany na „starej” Bukowej i być może jeszcze nie będzie – jak początkowo zakładano – oficjalnym pożegnaniem z tą areną. Dlaczego? Bo nowy obiekt może być gotowy nieco później.

– Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku. Liczymy na to, że GKS znaczącą część rundy wiosennej będzie rozgrywał na stadionie przy ulicy Nowej Bukowej – przyznał Maciej Biskupski.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że podczas gali 60-lecia GKS Katowice prezes klubu Krzysztof Nowak zaproponował, by nowy Stadion Miejski nosił imię Jana Furtoka, legendarnego piłkarza, który w ostatnich latach cierpiał na chorobę Alzheimera. Ten niestety tego momentu już nie doczekał – zmarł 26 listopada w wieku 62 lat.

Pomysł z zaproponowaną nazwą wzbudził jednak aplauz wśród zgromadzonych gości. „Podłapał” go również prezydent Katowic, Marcin Krupa.

– To bardzo dobry pomysł, ale myślę, że warto zapytać społeczności, więc na pewno zrobimy jakiś konkurs albo publiczne zapytanie w sprawie imienia dla stadionu – komentował wówczas prezydent Katowic Marcin Krupa.

Po śmierci legendarnego piłkarza temat powrócił.

– Środowisko mieszkańców i kibiców zareagowało na tę propozycję pozytywnie. Teraz to więc kwestia czasu, kiedy stadion zostanie oddany do użytku. Ale będzie on nosił imię Jana Furtoka – mówił Maciej Biskupski, zastępca prezydenta Katowic.

Koszt inwestycji związanej z nowym stadionem to 285,9 milionów złotych brutto (pierwotnie zakładano 248,8 mln, ale podwyżka została zaakceptowana przez radnych).

Legendy FC Liverpool w Katowicach. Jerzy Dudek i Martin Skrtel w Spodek Super Cup

W styczniowym turnieju Spodek Super Cup kibice będą mogli zobaczyć Jerzego Dudka. Poza polskim bramkarzem FC Liverpool w Katowicach pojawi się także inna legenda „The Reds” Martin Skrtel, a także była gwiazda AC Milan Marek Jankulovski.

Legendy FC Liverpool i AC Milan to kolejne piłkarskie gwiazdy, które będzie można zobaczyć po Nowym Roku w Katowicach. 11 stycznia w Spodku poza piłkarzami GKS Katowice, Górnika Zabrze z Lucasem Podolskim na czele czy Sławomirem Peszko i jego zespołem gwiazd „Superbet” pojawią się piłkarskie legendy – Jerzy Dudek, Martin Skrtel i Mark Jankulowski.

– To turniej stworzony dla kibiców. Chcemy, aby każdy miłośnik futbolu, niezależnie od wieku, poczuł się częścią tej piłkarskiej uczty. Jestem ogromnie dumny, że do katowickiego Spodka sprowadzimy prawdziwe legendy piłki nożnej. I dodam tylko, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa – powiedział Grzegorz Górski. organizator Spodek Super Cup.

Jerzego Dudka nikomu na Śląsku nie trzeba przedstawiać. Kariera pochodzącego z Knurowa bramkarza była pełna sukcesów, a jednym z najważniejszych momentów było zwycięstwo w Lidze Mistrzów UEFA w 2005 roku z drużyną Liverpool FC przeciwko AC Milan. Dudek wykonał serię kluczowych interwencji w meczu oraz w rzutach karnych, stosując tzw. „Dudek dance”, co pomogło drużynie wygrać. Na koniec kariery grał jako rezerwowy bramkarz w jednym z największych klubów na świecie, Realu Madryt, zdobywając doświadczenie na najwyższym poziomie. Dudek rozegrał 60 meczów w barwach reprezentacji Polski w latach 1998–2013, a prywatnie jest kibicem Górnika i tej drużynie będzie kibicował w Spodku.

Martin Skrtel to słowacki piłkarz, który w sezonie 2011/2012 został najlepszym piłkarzem Liverpoolu w Premier League, a zdecydowali o tym sam kibice w specjalnym głosowaniu.

Marek Jankulowski to były gracz AC Milan, który rozegrał w nim 117 spotkań, a razem z zespołem „Rossonerich” w 2007 roku triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów, Superpucharu Europy oraz Klubowych Mistrzostw Świata.

Skrtel i Jankulowski raczej nie wybiegną na boisko, ale będą dostępni dla kibiców w fanzonie, gdzie będą rozdawać autografy i pozować do pamiątkowych zdjęć z kibicami.

Na płycie Spodka z pewnością pojawi się natomiast Szymon Marciniak. Najlepszy polski arbiter, a zdaniem wielu także najlepszy sędzia na świecie prowadzić będzie mecze w turnieju Spodek Super Cup 2025.

Przypomnijmy, że 11 stycznia w legendarnej katowickiej hali rywalizować będą Górnik Zabrze, GKS Katowice, Spartak Trnava, Banik Ostrava, Wisłoka Dębica, ROW 1964 Rybnik, JKS Jarosław oraz Drużyna Gwiazd SuperBet prowadzona przez Sławomira Peszkę.

Mecze rozgrywane będą na boisku z bandami o wymiarach 40 m x 21 m. Organizatorzy spodziewają się, że na trybunach Spodka zasiądzie 9 tysięcy widzów. Bilety na Spodek Super Cup 2025 są do nabycia na stronie www.spodeksupercup.pl.

wkatowicach.eu – Karnety na rundę wiosenną meczów GKS-u Katowice już w sprzedaży. Kiedy pierwszy mecz?

[…] Teraz pora na odpoczynek dla piłkarzy i kibiców. Mecze w ramach PKO PB Ekstraklasy wrócą po przerwie. W rundzie wiosennej GKS rozegra osiem domowych spotkań. Przed katowiczanami mecze ze:

Stalą Mielec,

Piastem Gliwice,

Zagłębiem Lubin,

Górnikiem Zabrze,

Puszczą Niepołomice,

Legią Warszawa,

Cracovią

i Lechem Poznań.

Runda wiosenna rozpocznie się dla naszych piłkarzy w Katowicach. Spotkanie w ramach 19. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy zostanie rozegrane pomiędzy GKS-em Katowice a Stalą Mielec w piątek 31 stycznia o godz. 18:00.

6 grudnia rozpoczęła się pierwsza faza sprzedaży zamkniętej karnetów skierowana dla kibiców, którzy posiadali karnety w rundzie jesiennej. Mogą oni kupić karnety na to samo miejsce do 13 grudnia do godz. 10:00. Od 13 grudnia o godz. 10:00 do 20 grudnia do godz. 10:00 potrwa druga faza sprzedaży zamkniętej karnetów – dla kibiców, którzy chcą zmienić swoje miejsca z jesiennych karnetów.

Sprzedaż otwarta dla wszystkich kibiców rozpocznie się 20 grudnia o godz. 10:00.

Karnety sprzedawane są, tak jak dotychczas, na Stadion Miejski przy ul. Bukowej. A co, jeśli GKS przeniesie się na nowy stadion? Wówczas karnetowicze otrzymają łatwą możliwość przeniesienia swojego miejsca na nowy obiekt. O szczegółach będziemy informować – przekazuje GKS Katowice

Ceny karnetów na rundę wiosenną sezonu 2024/2025 wynoszą:

180 zł („Blaszok”),

250 zł (Trybuna Główna),

140 zł (ulgowy na cały stadion),

500 zł (rodzinny na sektor 1 lub 2 Trybuny Głównej).

Specjalne ceny przygotowano dla kibiców, którzy posiadali karnety w rundzie jesiennej. Dla nich ceny wynoszą:

140 zł („Blaszok”),

200 zł (Trybuna Główna),

115 zł (ulgowy na cały stadion),

400 zł (rodzinny na sektor 1 lub 2 Trybuny Głównej).

Karnet ulgowy przysługuje osobom powyżej 65 lat oraz młodzieży w wieku 5-18 lat. Ulgowe karnety mogą też nabyć studenci za okazaniem legitymacji (przy zakupie stacjonarnym) lub przesłaniem jej skanu na [email protected] (przy zakupie internetowym). Dzieci do lat 5 wchodzą na mecze na podstawie darmowego karnetu odebranego w Systemie Biletowym GieKSy w łącznej transakcji nabycia karnetu przez osobę pełnoletnią.

Karnety można zakupić: na stronie bilety.gkskatowice.eu, w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej (Katowice, Rynek 13) – od poniedziałku do piątku w godz. 9:00 – 18:00 i w soboty oraz niedziele w godz. 9:00 – 13:00, w Oficjalnym Sklepie GKS-u Katowice (Katowice, Bukowa 1A).

Kibice GKS-u Katowice mogą kupić klubowe gadżety, które upamiętniają Jana Furtoka

Klubowe gadżety GKS-u Katowice upamiętniające Jana Furtoka można kupić w oficjalnych sklepach klubu. Pamięć o legendarnym zawodniku GieKSy stała się motywacją do stworzenia m.in. specjalnych t-shirtów i szalików. Jeden z najlepszych zawodników w historii GKS-u zmarł 26 listopada w wieku 62 lat.

W oficjalnym sklepie GKS-u Katowice (ul. Bukowa 1A) oraz w sklepie kibiców „Blaszok” (ul. Św. Stanisława 6) można już kupić gadżety upamiętniające śp. Jana Furtoka.

Oba sklepy oferują swoje modele t-shirtów oraz wspólny model szalika. Ceny są jednakowe: koszulki kosztują 79 zł (niezależnie od modelu), a szalik 49 zł. Co ważne, zysk ze sprzedaży tych pamiątek zostanie przeznaczony na specjalny cel, uzgodniony z rodziną śp. Jana Furtoka. Zachęcamy do zakupów wszystkich pamiątkowych gadżetów w sklepach stacjonarnych oraz na stronach internetowych sklep.gkskatowice.eu i blaszok.pl.

Dodajmy, że w sklepie „Blaszok” wystawiona została księga kondolencyjna ku pamięci Jana Furtoka, w której można zostawić swój wpis. Księga jest także cały czas dostępna na Stadionie Miejskim przy Bukowej.

Byliśmy w kinie na filmie „Bukowa. Nasz dom”. Co mówią o nim kibice i trenerzy?

W Katowicach w Multikinie odbyła się prapremiera filmu „Bukowa. Nasz dom”, który będzie miał swoją oficjalną premierę na kanale GieKSa TV w okresie świąt Bożego Narodzenia.

Prace nad filmem pt. „Bukowa. Nasz dom” dobiegły końca. W czwartek, 12 grudnia, w Multikinie w Galerii Katowickiej odbyła się prapremiera dla kibiców i zaproszonych gości. Realizacji filmu podjął się Michał Muzyczuk, który w dorobku reżyserskim ma m.in. „Dekadę GieKSy”.

Dla mnie to wyjątkowy projekt, bo nigdy dotychczas tematyka, którą poruszałem w swoich filmach, nie była mi aż tak bliska. Fenomen kibicowania to coś, co mnie osobiście dotyczy. Co do samego stadionu przy Bukowej to jest on wyjątkowy, bo w dzisiejszej Polsce niewiele jest już obiektów tego typu. Film opowiada o ludziach, którzy tworzyli historię tego miejsca przez 60 lat. To opowieść m.in. o trzypokoleniowej rodzinie z Bogucic. Poznamy historię dziadka, syna i wnuka, z których każdy na swój sposób jest związany z GKS-em. Mam nadzieję, że film będzie godnym uhonorowaniem wyjątkowego obiektu przy Bukowej – podkreśla Muzyczuk.

Oczywiście w filmie nie zabrakło też wątków stricte sportowych.

Nie da się opowiadać o stadionie bez opowiadania o piłce nożnej. Przypominamy więc czasy Rapidu Wełnowiec, lata 80. i 90. gdy GKS święcił triumfy, a także czasy kryzysu na początku obecnego wieku. Oczywiście nie zabraknie także wydarzeń z poprzedniego, bajkowego sezonu. On sam w sobie był gotowym scenariuszem na film – dodaje reżyser.

Zdjęcia do filmu realizowane były przy okazji tegorocznych, niezapomnianych meczów GieKSy. Filmowcy towarzyszyli drużynie i dopingującym im fanom m.in. podczas spotkań w Katowicach z Wisłą Kraków w 1 lidze, czy Lechią Gdańsk z PKO BP Ekstraklasie, ale także przy okazji pamiętnego starcia wyjazdowego z Arką Gdynia. W poszukiwaniu ciekawych wątków autorzy wyruszyli także za granicę.

Film będzie miał swoją oficjalną premierę na kanale GieKSa TV w okresie świąt Bożego Narodzenia.

SIATKÓWKA

katowickisport.pl – Nowy trener w sztabie GKS-u Katowice

Do sztabu trenerskiego siatkarskiej drużyny GKS-u Katowice dołączył statystyk. To pozwoliło objąć Marcinowi Barczyńskiemu rolę drugiego trenera drużyny.

Nowym statystykiem w siatkarskim GKS-ie Katowice został Jakub Zabielny. Rozpoczął pracę w takiej roli w 2020 roku w MKS-ie Będzin. Większość swojej dotychczasowej kariery w siatkówce spędził on w klubach siatkówki kobiecej, kolejno Trans-Ann Płomieniu Sosnowiec, IŁ Capital Legionovii Legionowo, #Volley Wrocław i ITAS Tools Stali Mielec. W tym sezonie Jakub Zabielny pełnił funkcję statystyka w zespole Hospel Płomienia Sosnowiec.

Dzięki pojawieniu się w sztabie nowego statystyka rolę drugiego trenera objął Marcin Barczyński, który pracuje w klubie od początku poprzedniego sezonu. Barczyński będzie prawą ręką trenera Emila Siewiorka.

Tak prezentuje się obecnie sztab GKS-u:

Emil Siewiorek – I trener

Maciej Barczyński – II trener

Piotr Karlik – trener przygotowania motorycznego

Tomasz Szpunar – fizjoterapeuta

Jakub Zabielny – statystyk.

siatka.org – GKS Katowice nie próżnuje. Wakatu nie ma, a nowym libero 29-letni wychowanek Skry Bełchatów

Patryk Waloch dołączył do GKS-u Katowice. 29-letni libero zastąpił Dawida Ogórka, który w zamian za Pawła Zatorskiego postanowił przenieść się do Asseco Resovii Rzeszów. Nowy defensor katowickiej drużyny ma wesprzeć zespół w walce o utrzymanie w siatkarskiej ekstraklasie.

Po tym jak ogłoszono, że kontuzja biodra Pawła Zatorskiego wymaga operacji  w szeregach rzeszowskiej drużyny zrobił się wakat. Wciąż na posterunku znajduje się Michał Potera, lecz Asseco Resovia Rzeszów postanowiła ściągnąć drugiego defensora, zwłaszcza, że klubowi przysługuje prawo do transferu medycznego. Nowym libero przeciętnie grających rzeszowian został Dawid Ogórek, który dotychczas reprezentował barwy GKS-u Katowice. Na jego miejsce w GiKSie z kolei wskoczył 29-letnie Patryk Waloch.

Nowy zawodnik katowickiej drużyny swoją przygodę z siatkówką rozpoczął od młodzieżowej drużyny EKS-u Skry Bełchatów. W kolejnych latach reprezentował Hutnik Wandę Kraków, Kęczanina Kęty i PSG KPS Siedlce. W ostatnim sezonie Waloch występował w CM SOLEUS KS-ie Rudziniec, z którym wywalczył awans do rozgrywek I ligi. 29-latek w nowym klubie na pozycji libero będzie rywalizował z Bartoszem Mariańskim, który w zespole gra już łącznie 8 lat. GKS Katowice czeka walka o utrzymanie. Ostatnie miejsce w tabeli nie jest dobrą prognozą na półmetku zmagań. Następne spotkanie katowiczanie zagrają w piątek, 13 grudnia. Wówczas na wyjeździe zmierzą się z Nowak-Mosty MKS-em Będzin i dla obu ekip będzie to typowy mecz za 'sześć’ punktów.

Plusligowy pięciosetowy rollercoaster dla gości

GKS Katowice zacięcie walczył o swoją drugą w sezonie wygraną. Choć siatkarze z Katowic przegrywali w meczu 0:2, zdołali wyjść z opresji i finalnie triumfowali w całym starciu. MKS Będzin musiał zadowolić się punktem.

MKS pomyślnie wszedł w spotkanie. Po atakach Brandona Koppersa i środkowych wygrywał 5:3. Katowiczanie wyrównali po bloku na Dominiku Depowskim (5:5). Po zatrzymaniu Damiana Schulza i Koppersa to GieKSa miała trzy oczka do przodu (11:8). Wynik był cały czas remisowy, zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Gospodarze odpowiedzieli blokiem, po kontrach wygrywali 15:13, by po chwili znowu remisować (15:15). Po okresie gry punkt za punkt miejscowi postawili blok, a dwoma asami z rzędu popisał się Koppers (22:18). Nie schodził z zagrywki po sam koniec odsłony, dokładając w kontrze atak z drugiej piłki z szóstej strefy. Będzinianie zdobyli siedem punktów z rzędu po zatrzymaniu Aymena Bouguerry (25:18).

Przyjezdni zbudowali dwupunktową zaliczkę po ataku Joshuy Tuanigi z piłki przechodzącej (5:3). Będzinianie mieli remis po kontrze Schulza (5:5). Gra w dalszym ciągu toczyła się punkt za punkt. Po technicznym zagraniu Schulza i asie Artura Ratajczaka MKS miały trzy oczka do przodu (14:11). Nie był bierny katowicki blok, który dzięki dwukrotnemu zapunktowania doprowadził do remisu (16:16). 100% skuteczność na podwójnej zmianie zachowywał Patryk Szwaradzki (18:16, 19:18). Gospodarzy cechowała cierpliwa gra, po technicznej kontrze Schulza tablica wyników wskazywała 22:19. Asem złapał kontakt Bartosz Gomułka, ale chwilę później został zatrzymany. Zepsuta zagrywka Damiana Domagały zamknęła odsłonę (25:22).

GieKSa do trzeciej partii przystąpiła na ataku z Domagałą i na przyjęciu z Jewgienijem Kisiliukiem. Podopieczni Emila Siewiorka od stanu 5:3 utrzymywali dwupunktową zaliczkę. Obie ekipy często psuły zagrywki. Presja w tym elemencie ze strony Bouguerry poskutkowała słabszym przyjęciem MKS-u i blokiem na Schulzu oraz błędzie odbicia (12:8). Kolejny błąd miejscowych oznaczał przegrywanie przez nich 11:15. Gospodarze nie zwiesili głów i naciskali, ale nie zdołali przebić granicy dwupunktowej przewagi (18:16). W końcówce GKS dołożył blok oraz zagrywkę, był na ostatniej prostej do wygrania partii (23:17). Po autowym serwisie Mateusza Siwickiego katowiczanie złapali kontakt (25:19).

Na starcie czwartej części wynik prowadzący zmieniali się. Najpierw po atakach Domagały GKS wygrywał 4:2, by po kontratakach i błędzie rywala to MKS miał dwa oczka przewagi (6:4). Tablica wyników szybko wskazała na remis, zespoły raz jeszcze toczyły wyrównany bój punkt za punkt. Gospodarze jeszcze dwukrotnie wysunęli się na dwupunktową zaliczkę, ale wynik wciąż był remisowy (11:11, 15:15). Seria zagrywek Bartłomieja Krulickiego okazała się punktem zwrotnym partii, brylował w kontratakach Kisiliuk (20:16). Goście dołożyli jeszcze blok wzorem z poprzedniej części, a tie-break stał się faktem po autowym serwisie Szwaradzkiego (25:19).

Do tie-breaka Radosław Kolanek desygnował Lukę Tadicia. Jego dwa ataki z wykorzystaniem bloku dały MKS-owi prowadzenie 5:3. Po dwóch błędach i kontratakach Bouggery to GieKSa miała trzy oczka do przodu (10:7). Katowiczanie nie utrzymali rytmu, po serii autowych ataków był remis (12:12). Po błędzie MKS-u, a także bloku na Schulzu przyjezdni mieli piłki setowe (14:12). Blok na Ratajczaku dał drugi triumf GKS-owi w sezonie.

MVP: Aymen Bouguerra

[…] Skład GKS: Krulicki (7), Gomułka (10), Bouguerra (21), Berger (3), Usowicz (10), Tuaniga (3)

Nowak-Mosty MKS Będzin – GKS Katowice 2:3 (25:18, 25:22, 19:25, 19:25, 12:15)

HOKEJ

hokej.net – Hokejowy Jarmark GieKSy

Kolejny rok hokeiści GKS-u Katowice swoją obecnością uświetnili Jarmark Bożonarodzeniowy w Katowicach. Na lodowisku przy katowickim rynku, sympatycy trójkolorowych oprócz spotkania ze swoimi ulubieńcami mogli także liczyć na ogrom konkursów sprawnościowych.

GKS Katowice kontynuuje zapoczątkowaną przed rokiem serię spotkań z kibicami na lodowiskuprzy Katowickim Jarmarku Bożonarodzeniowym.

W tym roku fani wicemistrzów Polski mogli stanąć na lodowej tafli wspólnie z Michałem Kielerem, Jeanem Dupuy, Marcusem Kallionkielim, Benem Sokayem, Travisem Vervedą czy Aleksim Varttinenem. Nie mogło również zabraknąć maskotki GKS-u Katowice – GieKSika.

Możliwość zebrania autografów czy zrobienia zdjęcia nie była jednak jedyną atrakcją. Kibice mogli wziąć udział w konkursach sprawnościowych, a także nabyć GieKSiarskie prezenty bożonarodzeniowe na oficjalnym stanowisku klubu.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga