Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Prasówka Stadion

Tygodniowy przegląd mediów: Stadion w marcu?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Drużyny kobieca i męska zakończyły rundę jesienną. Piłkarki wrócą do rozgrywek na początku marca przyszłego roku. Piłkarze z kolei pierwszy mecz na wiosnę rozegrają 31 stycznia 2025 roku. Ruszyła sprzedaż karnetów na mecze w rundzie wiosennej GieKSy w PKO BP Ekstraklasy. Upamiętniając zmarłego niedawno Jana Furtoka klub stworzył serię gadżetów, które są do kupienia m.in. w klubowym sklepie oraz Blaszoku. Wiceprezydent Katowic Maciej Biskupski w programie TVP Katowice powiedział, że nowy stadion zostanie oddany do użytku w marcu przyszłego roku. W trakcie styczniowego turnieju Spodek Super Cup będzie można zobaczyć m.in. Jerzego Dudek, Martina Skrtel i Marka Jankulowski.

Do zespołu siatkarzy dołączył libero Patryk Waloch. Został również uzupełniony sztab szkoleniowy – dołączył statystyk Jakub Zabielny. Drużyna rozegrała w ubiegłym tygodniu jedno spotkanie – z MKS-em Będzin. Wygraliśmy 3:2. Następny mecz zespół rozegra 22 grudnia o 20:30 na wyjeździe ze Stalą Nysa.

Hokeiści w ubiegłym tygodniu nie rozegrali żadnego spotkania. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra trzy mecze: pojutrze (18.12) wyjazdowe z GKS-em Tychy, w piątek (20.12) z JKH GKS-em Jastrzębie (w Satelicie) oraz w niedzielę (na wyjeździe) z Energą Toruń. Mecze rozpoczną się odpowiednio o godz. 18:00, 18:30 i 17:00. W sobotę hokeiści wzięli udział w Jarmarku Bożonarodzeniowym na Rynku.

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – Kiedy piłkarze GKS Katowice będą mogli korzystać z nowego stadionu? „Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku”

Inwestycja związana z budową nowego stadionu dedykowanego drużynie GKS Katowice została zakończona. – Obecnie trwają odbiory. Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku – mówi Maciej Biskupski, wiceprezydent Katowic, który był gościem Marcina Zasady w programie TVP3 Katowice „Protokół rozbieżności”.

Nowy Stadion Miejski, dedykowany GKS Katowice, będzie miał trybuny na 14.896 osób plus halę dla 2.792, dwa trawiaste boiska treningowe, parkingi oraz małą infrastrukturę.

Obiekt powstał na Załęskiej Hałdzie, obok autostrady A4, a ulica przy której jest położony otrzyma nazwę Nowa Bukowa, nawiązującą do „matecznika” GKS Katowice.

Inwestycja miała być gotowa na jesień i rzeczywiście – przynajmniej według wiceprezydenta Katowic – została już zakończona. Nie oznacza to jednak, że piłkarze mogą od razu wbiec na boisko.

– Inwestycja została już zakończona. Obecnie trwają odbiory – mówił Maciej Biskupski, wiceprezydent Katowic, który był gościem Marcina Zasady w programie TVP3 Katowice „Protokół rozbieżności”.

Jego zdaniem, wszystko zostało zrealizowane zgodnie z terminem. Na razie jednak obiekt nie został jeszcze oddany do użytku. Dlaczego?

– W przypadku stadionów wymagana jest specyficzna procedura odbiorowa. Swoje ćwiczenia wkrótce będzie też tam realizować policja – wyjaśnił.

Pierwszy wiosenny domowy mecz Ekstraklasy piłkarze GKS rozegrają 31 stycznia 2025. Ich rywalem będzie Stal Mielec. Mecz ten zostanie rozegrany na „starej” Bukowej i być może jeszcze nie będzie – jak początkowo zakładano – oficjalnym pożegnaniem z tą areną. Dlaczego? Bo nowy obiekt może być gotowy nieco później.

– Zakładamy, że w marcu przyszłego roku stadion będzie gotowy do użytku. Liczymy na to, że GKS znaczącą część rundy wiosennej będzie rozgrywał na stadionie przy ulicy Nowej Bukowej – przyznał Maciej Biskupski.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że podczas gali 60-lecia GKS Katowice prezes klubu Krzysztof Nowak zaproponował, by nowy Stadion Miejski nosił imię Jana Furtoka, legendarnego piłkarza, który w ostatnich latach cierpiał na chorobę Alzheimera. Ten niestety tego momentu już nie doczekał – zmarł 26 listopada w wieku 62 lat.

Pomysł z zaproponowaną nazwą wzbudził jednak aplauz wśród zgromadzonych gości. „Podłapał” go również prezydent Katowic, Marcin Krupa.

– To bardzo dobry pomysł, ale myślę, że warto zapytać społeczności, więc na pewno zrobimy jakiś konkurs albo publiczne zapytanie w sprawie imienia dla stadionu – komentował wówczas prezydent Katowic Marcin Krupa.

Po śmierci legendarnego piłkarza temat powrócił.

– Środowisko mieszkańców i kibiców zareagowało na tę propozycję pozytywnie. Teraz to więc kwestia czasu, kiedy stadion zostanie oddany do użytku. Ale będzie on nosił imię Jana Furtoka – mówił Maciej Biskupski, zastępca prezydenta Katowic.

Koszt inwestycji związanej z nowym stadionem to 285,9 milionów złotych brutto (pierwotnie zakładano 248,8 mln, ale podwyżka została zaakceptowana przez radnych).

Legendy FC Liverpool w Katowicach. Jerzy Dudek i Martin Skrtel w Spodek Super Cup

W styczniowym turnieju Spodek Super Cup kibice będą mogli zobaczyć Jerzego Dudka. Poza polskim bramkarzem FC Liverpool w Katowicach pojawi się także inna legenda „The Reds” Martin Skrtel, a także była gwiazda AC Milan Marek Jankulovski.

Legendy FC Liverpool i AC Milan to kolejne piłkarskie gwiazdy, które będzie można zobaczyć po Nowym Roku w Katowicach. 11 stycznia w Spodku poza piłkarzami GKS Katowice, Górnika Zabrze z Lucasem Podolskim na czele czy Sławomirem Peszko i jego zespołem gwiazd „Superbet” pojawią się piłkarskie legendy – Jerzy Dudek, Martin Skrtel i Mark Jankulowski.

– To turniej stworzony dla kibiców. Chcemy, aby każdy miłośnik futbolu, niezależnie od wieku, poczuł się częścią tej piłkarskiej uczty. Jestem ogromnie dumny, że do katowickiego Spodka sprowadzimy prawdziwe legendy piłki nożnej. I dodam tylko, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa – powiedział Grzegorz Górski. organizator Spodek Super Cup.

Jerzego Dudka nikomu na Śląsku nie trzeba przedstawiać. Kariera pochodzącego z Knurowa bramkarza była pełna sukcesów, a jednym z najważniejszych momentów było zwycięstwo w Lidze Mistrzów UEFA w 2005 roku z drużyną Liverpool FC przeciwko AC Milan. Dudek wykonał serię kluczowych interwencji w meczu oraz w rzutach karnych, stosując tzw. „Dudek dance”, co pomogło drużynie wygrać. Na koniec kariery grał jako rezerwowy bramkarz w jednym z największych klubów na świecie, Realu Madryt, zdobywając doświadczenie na najwyższym poziomie. Dudek rozegrał 60 meczów w barwach reprezentacji Polski w latach 1998–2013, a prywatnie jest kibicem Górnika i tej drużynie będzie kibicował w Spodku.

Martin Skrtel to słowacki piłkarz, który w sezonie 2011/2012 został najlepszym piłkarzem Liverpoolu w Premier League, a zdecydowali o tym sam kibice w specjalnym głosowaniu.

Marek Jankulowski to były gracz AC Milan, który rozegrał w nim 117 spotkań, a razem z zespołem „Rossonerich” w 2007 roku triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów, Superpucharu Europy oraz Klubowych Mistrzostw Świata.

Skrtel i Jankulowski raczej nie wybiegną na boisko, ale będą dostępni dla kibiców w fanzonie, gdzie będą rozdawać autografy i pozować do pamiątkowych zdjęć z kibicami.

Na płycie Spodka z pewnością pojawi się natomiast Szymon Marciniak. Najlepszy polski arbiter, a zdaniem wielu także najlepszy sędzia na świecie prowadzić będzie mecze w turnieju Spodek Super Cup 2025.

Przypomnijmy, że 11 stycznia w legendarnej katowickiej hali rywalizować będą Górnik Zabrze, GKS Katowice, Spartak Trnava, Banik Ostrava, Wisłoka Dębica, ROW 1964 Rybnik, JKS Jarosław oraz Drużyna Gwiazd SuperBet prowadzona przez Sławomira Peszkę.

Mecze rozgrywane będą na boisku z bandami o wymiarach 40 m x 21 m. Organizatorzy spodziewają się, że na trybunach Spodka zasiądzie 9 tysięcy widzów. Bilety na Spodek Super Cup 2025 są do nabycia na stronie www.spodeksupercup.pl.

wkatowicach.eu – Karnety na rundę wiosenną meczów GKS-u Katowice już w sprzedaży. Kiedy pierwszy mecz?

[…] Teraz pora na odpoczynek dla piłkarzy i kibiców. Mecze w ramach PKO PB Ekstraklasy wrócą po przerwie. W rundzie wiosennej GKS rozegra osiem domowych spotkań. Przed katowiczanami mecze ze:

Stalą Mielec,

Piastem Gliwice,

Zagłębiem Lubin,

Górnikiem Zabrze,

Puszczą Niepołomice,

Legią Warszawa,

Cracovią

i Lechem Poznań.

Runda wiosenna rozpocznie się dla naszych piłkarzy w Katowicach. Spotkanie w ramach 19. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy zostanie rozegrane pomiędzy GKS-em Katowice a Stalą Mielec w piątek 31 stycznia o godz. 18:00.

6 grudnia rozpoczęła się pierwsza faza sprzedaży zamkniętej karnetów skierowana dla kibiców, którzy posiadali karnety w rundzie jesiennej. Mogą oni kupić karnety na to samo miejsce do 13 grudnia do godz. 10:00. Od 13 grudnia o godz. 10:00 do 20 grudnia do godz. 10:00 potrwa druga faza sprzedaży zamkniętej karnetów – dla kibiców, którzy chcą zmienić swoje miejsca z jesiennych karnetów.

Sprzedaż otwarta dla wszystkich kibiców rozpocznie się 20 grudnia o godz. 10:00.

Karnety sprzedawane są, tak jak dotychczas, na Stadion Miejski przy ul. Bukowej. A co, jeśli GKS przeniesie się na nowy stadion? Wówczas karnetowicze otrzymają łatwą możliwość przeniesienia swojego miejsca na nowy obiekt. O szczegółach będziemy informować – przekazuje GKS Katowice

Ceny karnetów na rundę wiosenną sezonu 2024/2025 wynoszą:

180 zł („Blaszok”),

250 zł (Trybuna Główna),

140 zł (ulgowy na cały stadion),

500 zł (rodzinny na sektor 1 lub 2 Trybuny Głównej).

Specjalne ceny przygotowano dla kibiców, którzy posiadali karnety w rundzie jesiennej. Dla nich ceny wynoszą:

140 zł („Blaszok”),

200 zł (Trybuna Główna),

115 zł (ulgowy na cały stadion),

400 zł (rodzinny na sektor 1 lub 2 Trybuny Głównej).

Karnet ulgowy przysługuje osobom powyżej 65 lat oraz młodzieży w wieku 5-18 lat. Ulgowe karnety mogą też nabyć studenci za okazaniem legitymacji (przy zakupie stacjonarnym) lub przesłaniem jej skanu na [email protected] (przy zakupie internetowym). Dzieci do lat 5 wchodzą na mecze na podstawie darmowego karnetu odebranego w Systemie Biletowym GieKSy w łącznej transakcji nabycia karnetu przez osobę pełnoletnią.

Karnety można zakupić: na stronie bilety.gkskatowice.eu, w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej (Katowice, Rynek 13) – od poniedziałku do piątku w godz. 9:00 – 18:00 i w soboty oraz niedziele w godz. 9:00 – 13:00, w Oficjalnym Sklepie GKS-u Katowice (Katowice, Bukowa 1A).

Kibice GKS-u Katowice mogą kupić klubowe gadżety, które upamiętniają Jana Furtoka

Klubowe gadżety GKS-u Katowice upamiętniające Jana Furtoka można kupić w oficjalnych sklepach klubu. Pamięć o legendarnym zawodniku GieKSy stała się motywacją do stworzenia m.in. specjalnych t-shirtów i szalików. Jeden z najlepszych zawodników w historii GKS-u zmarł 26 listopada w wieku 62 lat.

W oficjalnym sklepie GKS-u Katowice (ul. Bukowa 1A) oraz w sklepie kibiców „Blaszok” (ul. Św. Stanisława 6) można już kupić gadżety upamiętniające śp. Jana Furtoka.

Oba sklepy oferują swoje modele t-shirtów oraz wspólny model szalika. Ceny są jednakowe: koszulki kosztują 79 zł (niezależnie od modelu), a szalik 49 zł. Co ważne, zysk ze sprzedaży tych pamiątek zostanie przeznaczony na specjalny cel, uzgodniony z rodziną śp. Jana Furtoka. Zachęcamy do zakupów wszystkich pamiątkowych gadżetów w sklepach stacjonarnych oraz na stronach internetowych sklep.gkskatowice.eu i blaszok.pl.

Dodajmy, że w sklepie „Blaszok” wystawiona została księga kondolencyjna ku pamięci Jana Furtoka, w której można zostawić swój wpis. Księga jest także cały czas dostępna na Stadionie Miejskim przy Bukowej.

Byliśmy w kinie na filmie „Bukowa. Nasz dom”. Co mówią o nim kibice i trenerzy?

W Katowicach w Multikinie odbyła się prapremiera filmu „Bukowa. Nasz dom”, który będzie miał swoją oficjalną premierę na kanale GieKSa TV w okresie świąt Bożego Narodzenia.

Prace nad filmem pt. „Bukowa. Nasz dom” dobiegły końca. W czwartek, 12 grudnia, w Multikinie w Galerii Katowickiej odbyła się prapremiera dla kibiców i zaproszonych gości. Realizacji filmu podjął się Michał Muzyczuk, który w dorobku reżyserskim ma m.in. „Dekadę GieKSy”.

Dla mnie to wyjątkowy projekt, bo nigdy dotychczas tematyka, którą poruszałem w swoich filmach, nie była mi aż tak bliska. Fenomen kibicowania to coś, co mnie osobiście dotyczy. Co do samego stadionu przy Bukowej to jest on wyjątkowy, bo w dzisiejszej Polsce niewiele jest już obiektów tego typu. Film opowiada o ludziach, którzy tworzyli historię tego miejsca przez 60 lat. To opowieść m.in. o trzypokoleniowej rodzinie z Bogucic. Poznamy historię dziadka, syna i wnuka, z których każdy na swój sposób jest związany z GKS-em. Mam nadzieję, że film będzie godnym uhonorowaniem wyjątkowego obiektu przy Bukowej – podkreśla Muzyczuk.

Oczywiście w filmie nie zabrakło też wątków stricte sportowych.

Nie da się opowiadać o stadionie bez opowiadania o piłce nożnej. Przypominamy więc czasy Rapidu Wełnowiec, lata 80. i 90. gdy GKS święcił triumfy, a także czasy kryzysu na początku obecnego wieku. Oczywiście nie zabraknie także wydarzeń z poprzedniego, bajkowego sezonu. On sam w sobie był gotowym scenariuszem na film – dodaje reżyser.

Zdjęcia do filmu realizowane były przy okazji tegorocznych, niezapomnianych meczów GieKSy. Filmowcy towarzyszyli drużynie i dopingującym im fanom m.in. podczas spotkań w Katowicach z Wisłą Kraków w 1 lidze, czy Lechią Gdańsk z PKO BP Ekstraklasie, ale także przy okazji pamiętnego starcia wyjazdowego z Arką Gdynia. W poszukiwaniu ciekawych wątków autorzy wyruszyli także za granicę.

Film będzie miał swoją oficjalną premierę na kanale GieKSa TV w okresie świąt Bożego Narodzenia.

SIATKÓWKA

katowickisport.pl – Nowy trener w sztabie GKS-u Katowice

Do sztabu trenerskiego siatkarskiej drużyny GKS-u Katowice dołączył statystyk. To pozwoliło objąć Marcinowi Barczyńskiemu rolę drugiego trenera drużyny.

Nowym statystykiem w siatkarskim GKS-ie Katowice został Jakub Zabielny. Rozpoczął pracę w takiej roli w 2020 roku w MKS-ie Będzin. Większość swojej dotychczasowej kariery w siatkówce spędził on w klubach siatkówki kobiecej, kolejno Trans-Ann Płomieniu Sosnowiec, IŁ Capital Legionovii Legionowo, #Volley Wrocław i ITAS Tools Stali Mielec. W tym sezonie Jakub Zabielny pełnił funkcję statystyka w zespole Hospel Płomienia Sosnowiec.

Dzięki pojawieniu się w sztabie nowego statystyka rolę drugiego trenera objął Marcin Barczyński, który pracuje w klubie od początku poprzedniego sezonu. Barczyński będzie prawą ręką trenera Emila Siewiorka.

Tak prezentuje się obecnie sztab GKS-u:

Emil Siewiorek – I trener

Maciej Barczyński – II trener

Piotr Karlik – trener przygotowania motorycznego

Tomasz Szpunar – fizjoterapeuta

Jakub Zabielny – statystyk.

siatka.org – GKS Katowice nie próżnuje. Wakatu nie ma, a nowym libero 29-letni wychowanek Skry Bełchatów

Patryk Waloch dołączył do GKS-u Katowice. 29-letni libero zastąpił Dawida Ogórka, który w zamian za Pawła Zatorskiego postanowił przenieść się do Asseco Resovii Rzeszów. Nowy defensor katowickiej drużyny ma wesprzeć zespół w walce o utrzymanie w siatkarskiej ekstraklasie.

Po tym jak ogłoszono, że kontuzja biodra Pawła Zatorskiego wymaga operacji  w szeregach rzeszowskiej drużyny zrobił się wakat. Wciąż na posterunku znajduje się Michał Potera, lecz Asseco Resovia Rzeszów postanowiła ściągnąć drugiego defensora, zwłaszcza, że klubowi przysługuje prawo do transferu medycznego. Nowym libero przeciętnie grających rzeszowian został Dawid Ogórek, który dotychczas reprezentował barwy GKS-u Katowice. Na jego miejsce w GiKSie z kolei wskoczył 29-letnie Patryk Waloch.

Nowy zawodnik katowickiej drużyny swoją przygodę z siatkówką rozpoczął od młodzieżowej drużyny EKS-u Skry Bełchatów. W kolejnych latach reprezentował Hutnik Wandę Kraków, Kęczanina Kęty i PSG KPS Siedlce. W ostatnim sezonie Waloch występował w CM SOLEUS KS-ie Rudziniec, z którym wywalczył awans do rozgrywek I ligi. 29-latek w nowym klubie na pozycji libero będzie rywalizował z Bartoszem Mariańskim, który w zespole gra już łącznie 8 lat. GKS Katowice czeka walka o utrzymanie. Ostatnie miejsce w tabeli nie jest dobrą prognozą na półmetku zmagań. Następne spotkanie katowiczanie zagrają w piątek, 13 grudnia. Wówczas na wyjeździe zmierzą się z Nowak-Mosty MKS-em Będzin i dla obu ekip będzie to typowy mecz za 'sześć’ punktów.

Plusligowy pięciosetowy rollercoaster dla gości

GKS Katowice zacięcie walczył o swoją drugą w sezonie wygraną. Choć siatkarze z Katowic przegrywali w meczu 0:2, zdołali wyjść z opresji i finalnie triumfowali w całym starciu. MKS Będzin musiał zadowolić się punktem.

MKS pomyślnie wszedł w spotkanie. Po atakach Brandona Koppersa i środkowych wygrywał 5:3. Katowiczanie wyrównali po bloku na Dominiku Depowskim (5:5). Po zatrzymaniu Damiana Schulza i Koppersa to GieKSa miała trzy oczka do przodu (11:8). Wynik był cały czas remisowy, zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Gospodarze odpowiedzieli blokiem, po kontrach wygrywali 15:13, by po chwili znowu remisować (15:15). Po okresie gry punkt za punkt miejscowi postawili blok, a dwoma asami z rzędu popisał się Koppers (22:18). Nie schodził z zagrywki po sam koniec odsłony, dokładając w kontrze atak z drugiej piłki z szóstej strefy. Będzinianie zdobyli siedem punktów z rzędu po zatrzymaniu Aymena Bouguerry (25:18).

Przyjezdni zbudowali dwupunktową zaliczkę po ataku Joshuy Tuanigi z piłki przechodzącej (5:3). Będzinianie mieli remis po kontrze Schulza (5:5). Gra w dalszym ciągu toczyła się punkt za punkt. Po technicznym zagraniu Schulza i asie Artura Ratajczaka MKS miały trzy oczka do przodu (14:11). Nie był bierny katowicki blok, który dzięki dwukrotnemu zapunktowania doprowadził do remisu (16:16). 100% skuteczność na podwójnej zmianie zachowywał Patryk Szwaradzki (18:16, 19:18). Gospodarzy cechowała cierpliwa gra, po technicznej kontrze Schulza tablica wyników wskazywała 22:19. Asem złapał kontakt Bartosz Gomułka, ale chwilę później został zatrzymany. Zepsuta zagrywka Damiana Domagały zamknęła odsłonę (25:22).

GieKSa do trzeciej partii przystąpiła na ataku z Domagałą i na przyjęciu z Jewgienijem Kisiliukiem. Podopieczni Emila Siewiorka od stanu 5:3 utrzymywali dwupunktową zaliczkę. Obie ekipy często psuły zagrywki. Presja w tym elemencie ze strony Bouguerry poskutkowała słabszym przyjęciem MKS-u i blokiem na Schulzu oraz błędzie odbicia (12:8). Kolejny błąd miejscowych oznaczał przegrywanie przez nich 11:15. Gospodarze nie zwiesili głów i naciskali, ale nie zdołali przebić granicy dwupunktowej przewagi (18:16). W końcówce GKS dołożył blok oraz zagrywkę, był na ostatniej prostej do wygrania partii (23:17). Po autowym serwisie Mateusza Siwickiego katowiczanie złapali kontakt (25:19).

Na starcie czwartej części wynik prowadzący zmieniali się. Najpierw po atakach Domagały GKS wygrywał 4:2, by po kontratakach i błędzie rywala to MKS miał dwa oczka przewagi (6:4). Tablica wyników szybko wskazała na remis, zespoły raz jeszcze toczyły wyrównany bój punkt za punkt. Gospodarze jeszcze dwukrotnie wysunęli się na dwupunktową zaliczkę, ale wynik wciąż był remisowy (11:11, 15:15). Seria zagrywek Bartłomieja Krulickiego okazała się punktem zwrotnym partii, brylował w kontratakach Kisiliuk (20:16). Goście dołożyli jeszcze blok wzorem z poprzedniej części, a tie-break stał się faktem po autowym serwisie Szwaradzkiego (25:19).

Do tie-breaka Radosław Kolanek desygnował Lukę Tadicia. Jego dwa ataki z wykorzystaniem bloku dały MKS-owi prowadzenie 5:3. Po dwóch błędach i kontratakach Bouggery to GieKSa miała trzy oczka do przodu (10:7). Katowiczanie nie utrzymali rytmu, po serii autowych ataków był remis (12:12). Po błędzie MKS-u, a także bloku na Schulzu przyjezdni mieli piłki setowe (14:12). Blok na Ratajczaku dał drugi triumf GKS-owi w sezonie.

MVP: Aymen Bouguerra

[…] Skład GKS: Krulicki (7), Gomułka (10), Bouguerra (21), Berger (3), Usowicz (10), Tuaniga (3)

Nowak-Mosty MKS Będzin – GKS Katowice 2:3 (25:18, 25:22, 19:25, 19:25, 12:15)

HOKEJ

hokej.net – Hokejowy Jarmark GieKSy

Kolejny rok hokeiści GKS-u Katowice swoją obecnością uświetnili Jarmark Bożonarodzeniowy w Katowicach. Na lodowisku przy katowickim rynku, sympatycy trójkolorowych oprócz spotkania ze swoimi ulubieńcami mogli także liczyć na ogrom konkursów sprawnościowych.

GKS Katowice kontynuuje zapoczątkowaną przed rokiem serię spotkań z kibicami na lodowiskuprzy Katowickim Jarmarku Bożonarodzeniowym.

W tym roku fani wicemistrzów Polski mogli stanąć na lodowej tafli wspólnie z Michałem Kielerem, Jeanem Dupuy, Marcusem Kallionkielim, Benem Sokayem, Travisem Vervedą czy Aleksim Varttinenem. Nie mogło również zabraknąć maskotki GKS-u Katowice – GieKSika.

Możliwość zebrania autografów czy zrobienia zdjęcia nie była jednak jedyną atrakcją. Kibice mogli wziąć udział w konkursach sprawnościowych, a także nabyć GieKSiarskie prezenty bożonarodzeniowe na oficjalnym stanowisku klubu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Arka Gdynia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Arki Gdynia są weteranami polskich trybun. Mogą pochwalić się zorganizowanym ruchem kibicowskim już w połowie lat 70. Kiedy w wielu polskich miastach nie istniał nawet zalążek kibicowania, to Arkowcy na początku lat 80. ściągali kibiców do Gdyni na Zjazd Klubów Kibica. Na początku lat 80. słynna „Górka” dopingowała już swoich zawodników. Wejście na legendarną trybunę było od strony lasu, w tyle Bałtyk – klimat nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Później Arka przeniosła się w miejsce, w którym swój stadion miał Bałtyk Gdynia. Natomiast na Górce co roku spotykają się pokolenia fanów MZKS-u. 

Liczba zgód Arki jest ogromna. Ich najstarsza przyjaźń, która przetrwała do dziś, to Polonia Bytom (1974 rok). Inne bardzo stare zgody Arkowców to Zaglębie Lubin (1983), Cracovia (1988) czy Gwardia Koszalin (1989). W 1996 roku związali się sztamą z Lechem Poznań, co równolegle utworzyło tzw. Wielką Triadę. Najmłodsza przyjaźń to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2004), choć z perspektywy czasu to już stara zgoda – ma przecież 21 lat. Arkowcy mają pod sobą również fan cluby, które działają prężnie pod skrzydłami Arki. Są to Gryf Wejherowo, Kaszubia Kościerzyna i Orkan Rumia.

W przypadku kibiców Gryfa warto na chwilę się zatrzymać. Jeszcze w 2004 roku dla naszego magazynu „Bukowa”, zaprezentowali się jako… kibice GieKSy. Obecnie działają już na innej płaszczyźnie, tworząc „sportowy” skład, dzięki któremu dorobili się zgody z Gwardi. Mimo tego, że Gwardia jest sztamą Arki, to wciąż są postrzegani jako fan club, ale czasy się zmieniają i coraz częsciej mówi się po prostu „rodzina”.

W pewnym okresie Arka posiadała tak wiele zgód równolegle, że powstała flaga „Arka Przymierza”, ale nie wszystkie relacje przetrwały próbę czasu. W przypadku Górnika Wałbrzych czy Polonii Warszawa to były również bardzo stare przyjaźnie.

Mieli również epizod jednej zagranicznej zgody, jakim było związanie się ze słynnym Olimpique Marsylia, co na tamte czasy (choć zapewne i w obecnych) było czymś głośnym.

Arka, oprócz wczesnego zapoczątkowania swojego kibicowskiego rzemiosła na trybunach, była również od samego początku organizatorem Zjazdów Klubu Kibica. Dbano na nich o swoich gości, a spotkanie nie kończyło się na wymianie pamiątek klubowych. Fani Arki zabierali przyjezdnych nad Morze Bałtyckie, pokazywali marynarkę wojenną czy udawali się pod pomnik Westerplatte.

Na początku 1995 roku Arka była inicjatorem turnieju kibiców, na którym utworzony został pakt na reprezentację. Ustalono wtedy:

„1. Na meczach reprezentacji następuje rozejm pomiędzy zwaśnionymi kibicami poszczególnych klubów. Dotyczy to zarówno spotkań wyjazdowych, jak i rozgrywanych w kraju.
2. Ustalenie to dotyczy również tras dojazdowych.
3. Na spotkaniach wyjazdowych z uwagi na ograniczoną ilość miejsca, fajni jednego klubu będą mieli prawo do wywieszania tylko jednej flagi.
4. Zaprzestaje się niszczenia pozostających na parkingach pojazdów fanów innych drużyn.
5. Kibice klubów, które nie zechcą zastosować się do powyższych ustaleń będą traktowani „po staremu” przez wszystkie umawiające się strony aż do chwili przyjęcia tych zasad.
6. Zebrani i uchwalający powyższe ustalenia zdają sobie sprawę, że podczas spotkań wyjazdowych reprezentacji ze ścisłym przestrzeganiem ustalonych reguł nie będzie kłopotów, choćby dlatego, że umawiający stanowią znaczny procent polskiej publiczności na trybunach. Z pewnością ustalenia te spotkają się z oporem w czasie rozgrywania meczów na terenie kraju, lecz będą one konsekwentnie wdrażane w życie.
7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.
8. Wszystkie powyższe ustalenia dotyczą spotkań reprezentacji narodowej. W spotkaniach drużyn ligowych zachowanie kibiców nie ulegnie zmianie.”

Pakt nie przetrwał próby czasu, bo dojeżdżanie na kadrze cały czas trwało i co chwilę pojawiały się wzajemne zarzuty. Na meczach kadry działo się naprawdę wiele i Arka, zanim jeszcze przystąpiła do paktu i Wielkiej Triady, naprawdę tam namieszała, czym zyskała uznanie w całej Polsce. Ich fenomen polegał na tym, że jechali na mecz reprezentacji do Chorzowa lub Zabrza, i mimo odległości potrafili się znakomicie pokazać i zlać wiele ekip. Na meczu z Rumunią pojechało 300 osób do bicia, a ich flaga „Ultras Arka” wisiała obok naszej barwówki. Nie inaczej było na wyjazdach kadry. Później Polska rozgrywała mecze na stadionie Legii Warszawa i tam również wyjaśniano swoje waśnie, mając mocno na pieńku z Legią i Zagłębiem Sosnowic. Arka miała ten „problem”, że grając na poziomie obecnej drugiej ligi (trzecim poziom rozgrywkowy), nie miała za wiele możliwości do spotkań z ekipami z wyższych lig. Mecze reprezentacji stały się dla nich miejscem, gdzie mogli wyjaśniać swoje sprawy ze znienawidzonymi ekipami, między innymi Legią czy Śląskiem Wrocław.

W 1997 roku Polska grała w Ostravie. Na ten mecz wiele ekip ostrzyło sobie i coraz więcej z nich chciało trafić legendarną Arkę. Wyjątkowo ciśnienie miało na nich Zagłębie Sosnowiec, które stoczyło tam starcie z Arką&Lechem oraz nami. O nas było wyjątkowo głośno tego dnia. Nie było wówczas Internetu i szybkiego rozpowszechniania wieści, jakie mamy obecnie. Pod koniec 1996 roku powstała pierwsza międzynarodowa zgoda – GieKSy i Banika. W marcu na meczu Czechy – Polska ekipa GieKSy, która przyjechała w 80 głów, zasiadła wspólnie z Banikiem na jednym sektorze wywieszając flagę „GKS Katowice”. Dzięki temu pozostałe ekipy z naszego kraju dowiedziały się o nowej sztamie.

Co do naszej styczności z kibicami Arki, to była ona bardzo słaba. W połowie lat 80. przez zgodę z Górnikiem Zabrze, mieliśmy chwilową sztamę z Arkowcami, ale była to bardzo krótka relacja. Arka z Górnikiem do połowy lat 90. miała bardzo dobre relacje – w młynie MZKS-u przewijały się szale Górnika, a znana flaga „Hooligans From Arka” wisiała na Roosevelta. Na początku lat 90., kiedy Arkowcy przyjeżdżali do Tychów, Rydułtowy czy Wodzisławia Śląskiego, to właśnie KSG dawało wsparcie Arce. Wszystko zakończył miraż „Śląskiej siły”, czyli utworzenie zgody Górnika z Ruchem Chorzów na mecz kadry. Arka ostro na nim dymiła, co w Bytomiu przyjęto z ogromnym entuzjazmem.

Z Arką graliśmy wiele spotkań ze sobą w latach 70., ale świadomie (mimo przecinania się na meczach kadry w latach 90.), trafiliśmy ich w Pucharze Polski jesienią 1995 roku. Na 1/16 rozgrywek wyruszyło 8 fanatyków GieKSy, ale zostali rozkminieni i obici. Arka doceniła jednak ich poświęcenie i dała możliwość obejrzenia meczu. Gospodarze niespodziewanie wyeliminowali GKS i w następnej rundzie zagrali właśnie z Górnikiem Zabrze, na którym definitywnie zakończyła się zgoda MZKS i KSG.

Po 8 latach ponownie zagraliśmy z Arkowcami i znowu w Pucharze Polski. Jednak wtedy jechaliśmy już jako inna ekipa, która zaczynała budować swoją pozycję na Górnym Śląsku, słynąca z zaliczenia wszystkich wyjazdów. Przez renomę, jaką wówczas miała Arka, ciśnienie na wyjazd było potężne. We wrześniu 2003 roku do Gdyni pojechało 361 głów, co na środę było fenomenalnym wynikiem. Mało tego i dla porównania – w całym sezonie 2003/2004 naszym najlepszym wyjazdem był… Górnik Zabrze w 270 głów. To tylko pokazuje jaką rangę miał wyjazd Gdyni i to mimo meczu w środku tygodnia. Było o nas głośno na tym wyjeździe i to nie tylko przez liczbę. Wszystko za sprawą sytuacji po meczu rozgrywanym kilka dni wcześniej w Łęcznej, na którym nie mogliśmy się pojawić przez remont sektora gości. Piłkarze po laniu 1:4 zastali na parkingu klubowym komitet powitalny chuliganów. Wypłacono kilka strzałów, a TVN zrobił z tego ogólnopolską aferę. Ich dziennikarze dotarli do Gdyni, prosząc o wypowiedź do kamery, ale zostali z niczym. GKS wygrał 1:0 i awansował dalej.

W sezonie 2007/2008 spotkaliśmy się w pierwszej lidze. Wyjazd mimo środy cieszył się u nas sporym zainteresowaniem i do Trójmiasta wybrało się 334 fanatyków, w tym 13 Banik Ostrava. Rekordu sprzed 4 lat nie udało się pobić, ale Arkowcy chwalili nas za liczbę (to była środa), jak i całą prezentację. Piłkarze przegrali 2:3.

Wiosną 2008 graliśmy u siebie. W marcu niestety, podczas powrotu ze Stalowej Woli, miały miejsce w wydarzenia znane później jako „Mydlniki”. To właśnie na krakowskiej stacji kolejowej zostaliśmy skatowani przez policję, a kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych na kilka miesięcy. Na wielu stadionach wisiały wtedy transparenty „Stop policyjnej prowokacji”. Nie inaczej było w sektorze gości, a kibice Arki zrobili zrzutkę we własnym gronie i przekazali nam pieniądze na pomoc prawną. Tego dnia zawitali w rekordowe 1000 głów, w tym 340 Polonia Bytom, co do dzisiaj jest ich najlepszą liczbą wyjazdową w Katowicach. Po meczu zgody się rozdzieliły  – Arka pomaszerowała na Stadion Śląski wspierać Lecha Poznań, który grał z Ruchem (wówczas też wynajmowali ten stadion). Piłkarze wygrali 3:2.

Kolejne nasze spotkanie to sezon 2011/2012. Te mecze odbyły się jedynie na murawie. Na Bukowej graliśmy w październiku 2011 roku, ale przez wyłączoną Trybunę Północną nie mogliśmy przyjmować kibiców gości i spotkania na Bukowej zaczynały tracić na wartości. Arki zabrakło, a na murawie dostaliśmy nudne 0:0.

W maju 2012 roku graliśmy w Gdyni, ale mecz nie miał charakteru święta na trybunach. Arka od dłuższego czasu walczyła z zarządem o dobro klubu (podobny scenariusz co my z Markiem Szczerbowskim), więc cały zorganizowany ruch kibicowski na Arce zawiesił działalność. GieKSiarze uszanowali sytuację Arki i nie pojechali do Trójmiasta. Na murawie było 1:1.

W październiku 2012 roku graliśmy ponownie w Gdyni. Początkowo mieliśmy informację, że sektor gości będzie zamknięty (Arka zakończyła bojkot, wróciła na trybuny), ale chwilę przed meczem okazało się, że zostaniemy wpuszczeni. Przełożyło się to na naszą liczbę – do Gdyni pojechało 140 fanatyków GieKSy, w tym 33 Górnik Zabrze i 3 JKS Jarosław. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1.

W maju 2013 roku ponownie zabrakło fanów Arki. Tym razem mieli zakaz wyjazdowy, a 3 przedstawicieli zasiadło gościnnie na naszych sektorach. Ultras GieKSa świętowała 10-lecie działalności i zaprezentowała oprawę: „Wszyscy jedziemy na wózku wspólnym, reprezentujemy GieKSę to powód do dumy”, z użyciem flag z nazwami dzielnic i fan clubów. GieKSa niestety przegrała 1:2.

Jesienią 2013 roku ponownie podejmowaliśmy Arkę. Goście mogli wreszcie przyjechać do Katowic. Środowy termin sprawił, że na stadionie pojawiło się tylko 2200 widzów. W tej liczbie było 220 kibiców gości, z czego 150 stanowiła Polonia Bytom. GKS wygrał 2:0.

Wiosną 2014 graliśmy z Arką na wyjeździe. Sobotni termin sprawił, że pobiliśmy nasz rekord wyjazdowy do Gdyni – pojawiliśmy się liczbie 425 osób, w tym 44 fanów Górnika Zabrze. Arkowcy świętowali tego dnia 40-lecie zgody z Polonią. Piłkarze gospodarzy zlali naszych 3:0.

W listopadzie 2014 roku graliśmy ponownie w Gdyni, ale po awanturze z GKS-em Tychy PZPN przywalił nam półroczny zakaz wyjazdowy, więc zabrakło nas nad Bałtykiem. Arka wygrała 2:1.

Z Arką kończyliśmy sezon 2014/2015, Na mecz przyszło 1900 fanatyków, z czego 100 Arkowców. Po problemach z ochroną, która nie pozwoliła wnieść płótna Pasów „Jude Gang” doszło kłótni i goście opuścili przedwcześnie stadion. Na murawie nudne 0:0.

Chwilę po rozpoczęciu ligi w sezonie 2015/2016 graliśmy w sierpniu w Gdyni, ale wciąż wiszący na nas zakaz wyjazdowy sprawił, że zabrakło tam kibiców GieKSy. GKS przegrała 0:1.

W marcu 2016 roku na inaugurację rundy wiosennej zmierzyliśmy z Arką. Do tego po blisko pół roku mogliśmy wrócić na Blaszok (awantura z Zagłębiem Sosnowiec), więc głód dopingu był ogromny. Ultras GieKSa stworzyła ogromną sektorówkę „GieKSiarze – Zawsze Wierni”, która była nawiązaniem do repliki flagi, mającej swój debiut na tym meczu. Arkowcy przyjechali w komplecie, wykorzystując pulę 409 biletów. W tej liczbie tradycyjnie znalazła się Polonia Bytom, tym razem w 100 osób. Arka wygrała pewnie 2:0 i ostatecznie zameldowała się w Ekstraklasie.

Nasza późniejsza rozłąka była dłuższa. Arka pograła w Ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi, ale w tym czasie po nieudolnych podejściach i nadziejach, że w końcu się uda, spadliśmy do drugiej Ligi na dwa sezony. W 2021 roku, czyli po 7 latach, Arka znowu mogła zawitać do Katowic. Goście w tamtym okresie wpadli w spory kryzys wyjazdowy, ale mimo meczu w czwartek o 18:00 nikt nie pomyślałby, że ich zabraknie. Przyjęliśmy to ze sporym szokiem i postanowiliśmy wbić szpilkę nieobecnym, wywieszając transparent: „Mieliście być tutaj wy, a są tylko świnki trzy.”, a towarzyszyły temu powiewające trzy świnki Peppa. Arka pokonała nas 4:2, ale wyjazdowe „zero” będzie im wypominane przy każdej okazji. W trakcie tego meczu pojawił się transparent w kierunku zarządu, a relacje między kibicami a klubem zaczynały się psuć.

W marcu 2022 roku mogliśmy po 8 latach pojechać do Gdyni, choć wszystko stało pod znakiem zapytania. Był to czas covidowych obostrzeń. Na szczęście wszystko się udało i pojechaliśmy w 361 osób, w tym 10 Górnik Zabrze. Gospodarze w 89. minucie strzelili bramkę na 2:1, ale… w 97. minucie Arkadiusz Jędrych doprowadził do wyrównania.

W sezonie 2022/2023 wiele się u nas wydarzyło. Podjęliśmy decyzję o bojkocie (Szczerbowski ciągnął klub na dno) i na meczach domowych pojawialiśmy się jedynie pod stadionem. Arka przyjechała wspierać swoich zawodników – pojawili się w 470 osób, w tym 300 Polonia Bytom. Goście wygrali 1:0.

W kwietniu 2023 roku graliśmy w Gdyni. Początkowo dostaliśmy 300 biletów, ale dzięki uprzejmości kibiców Arki mogliśmy pojawić się w 621 osób, w tym 40 Górnik Zabrze, 12 Banik Ostrava i 4 JKS Jarosław, co było naszą najlepszą liczbą w historii wizyt w Trójmieście. Gospodarze uczcili 20. rocznicę śmierci śp. Mariego, który zginął w awanturze na Grabiszyńskiej. Na murawie 2:2.

W sezonie 2023/2024 wydarzło się coś niezwykłego. Podejmowaliśmy Arkę w grudniu, a goście mimo liderowania w tabeli i sobotniego terminu, zawitali tylko w… 8 osób. GKS, w akrtycznych warunkach, zremisował 1:1, a Dawid Kudła wybronił rzut karny. Osatecznie ten 1 punkt miał ogromny wpływ na mecz w Gdyni…

Ostatnia kolejka sezonu i wiedzieliśmy, że w najgorszej opcji czekają nas baraże. Do Gdyni pojechaliśmy w 724 osoby, w tym 9 Górnik Zabrze i 19 ROW Rybnik. GieKSa po golu Adriana Błąda wygrała 1:0 i po 19 latach wróciła do upragnionej Ekstraklasy.

Arka Gdynia po 5 latach wróciła do Ekstraklasy i pierwszy raz od 1980 roku zagramy ze sobą mecz ligowy na najwyższym ligowym poziomie.

Wracając na koniec do fanów Arki, nie można zapomnieć o ich ikonie ruchu kibicowskiego – Zbyszku Rybaku. Rybak to Arka, Arka to Rybak. Legenda nie tylko kibiców Arki, ale całej polskiej sceny kibicowskiej. Budził strach i szacunek, a jego występ w słynnym filmie „Pod napięciem” jest już nieśmiertelny i znany każdemu kibicowi bez względu na wiek. Miał ogromny wpływ na utworzenie sekcji rugby, która nie dość, że zbudowała mistrzowską ekipę w tej dyscyplinie, to dorobiła się również stadionu, na którym reprezentacja Polski rozgrywa mecze w rugby. Polecam dokument „To My, rugbiści”, w którym można wczuć się w klimat tej zajawki. Jego kibicowski dorobek oraz sportową pasję do rugby można również poznać w książce „Zbigniew Rybak Syn Józefa”, którą wydał w 2022 roku. Wspomniał w niej także o GieKSie:

”Jakiś czas temu miałem też fajne spotkanie z kilkoma chuliganami GKS-u Katowice. W zasadzie byli to znajomi mojego dobrego kumpla, z którym pojawili się u mnie na sali treningowej. W trakcie treningu łatwo można poznać, z kim ma się do czynienia. Wystarczy zobaczyć, jak ktoś się zachowuje. W tym wypadku z chłopakami nie było żadnych problemów. Kultura i szacunek.”

Niestety ledwo po premierze książki, w dniu 21 grudnia 2022 roku, 49-letnia kibicowska Legenda odeszła do Valhalli. Dla mnie była to ogromna strata, a dedykacja od ikony trybun w książce jest jedną z moich najcenniejszych pamiątek w kibicowskich zbiorach. Zbyszek Rybak – szacunek na zawsze!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Był Ajax… czas na AEK Katowice?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy w poprzednim sezonie przystępowaliśmy do meczu z Legią w Warszawie, nastroje były więcej niż dobre. Co prawda sam mecz poprzedzający starcie z Wojskowymi, czyli mecz z „czerwoną latarnią” ligi Śląskiem Wrocław, był zremisowany, ale wcześniejsze zwycięstwa po kapitalnym spotkaniu z Pogonią i rozgromienie Puszczy pokazywały, że potencjał w naszej drużynie tkwi bardzo duży.

Tym razem jest inaczej. Nie chcę pisać, że diametralnie inaczej, bo trudno jeszcze wyrokować o pozycji naszej drużyny – nie tylko w tabeli, ale także czysto sportowej, na tle innych drużyn z ligi. Jednak w świadomości (i czuciu) kibiców zawsze będzie obowiązywało stwierdzenie, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. A tutaj możemy zaokrąglić to do trzech ostatnich spotkań, czyli wszystkich w tym sezonie. I do tej pory wyglądało to bardzo źle. Nie ma się co dziwić, że niektórzy eksperci już nas ochrzcili głównym kandydatem do spadku (Wojciech Kowalczyk) i np. „dobrym rywalem na przełamanie” (Wojciech Piela) dla Legii. Oddajmy jednak, że nie wszyscy – Adam Szała czy Robert Podoliński mocno akcentują, że wierzą w warsztat Rafała Góraka i to, że szkoleniowiec przywróci GKS na właściwe tory. Po wielu sytuacjach w poprzednich latach nie ma co temu zaprzeczać, ani wątpić w umiejętności trenera.

Problem jest jednak inny. Trener bowiem trenerem, ale tu chodzi o to czy da się z zastanego materiału lepić. I tu już pojawiają się schody – choć nie pewność. Okazuje się bowiem, że strata Oskara Repki i Sebastiana Bergiera znacząco wpłynęła na postawę drużyny. Jaka jest rzeczywista korelacja pomiędzy udziałem tych dwóch zawodników w poprzednim sezonie, a dobrymi wynikami GKS? Tego nie wiemy, pewnie trzeba by było zrobić analizę ścieżek i wiedza ta jest dostępna sztabowi szkoleniowemu i naszemu analitykowi. Wiemy przecież, że z Oskarem i Sebastianem, naszej drużynie przydarzyły się też bardzo słabe czy bezbarwne mecze. Wiemy jednak też, że ich błysk nieraz był decydujący. Co by nie mówić – 17 z 49 bramek strzelonych przez GKS w lidze były autorstwa tych dwóch zawodników. To jest 34,5% wszystkich trafień, czyli liczba olbrzymia.

A ze zdobywaniem bramek i kreowaniem sobie sytuacji mamy problem olbrzymi. Dość powiedzieć, że w statystyce xG mamy wskaźnik 2,49, który daje średnio 0,83 na mecz. Oczywiście nie jest to wskaźnik decydujący, bo obie bramki, które zdobył Bartosz Nowak były z poziomu xG 0,05, ale jednak wiele to mówi. Jakbyśmy prześledzili wszystkie trzy spotkania, to tak naprawdę nie mieliśmy ani jednej stuprocentowej sytuacji. Raczej to były takie pół-sytuacje, z których gol mógł paść, albo nie – jak ta Rosołka w Łodzi czy Wędrychowskiego z Zagłębiem. Ale jeśli to są nasze najlepsze okazje, to nie możemy liczyć na gole.

Maciej Rosołek i Aleksander Buksa nie dali na razie drużynie kompletnie nic. I póki co, wedle ekspertów nie jest to zaskoczenie, bo przecież zarówno oni, jak i my – interesujący się ekstraklasą kibice – wiedzieliśmy, że obaj ci piłkarze swoich drużyn nie zbawiają. Wiara, że nagle „odpalą” jest więc raczej irracjonalna, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. Sam uważałem, że Maciej Rosołek w Legii spisywał się naprawdę nieźle i wręcz się dziwiłem, że lekką ręką go oddali. Pobyt w Piaście i obecne mecze w GKS pokazują jednak, że ten potencjał jest ze znakiem zapytania. A czy warto wierzyć? Jak najbardziej. Wspomniany przecież Sebastian Bergier przychodził jako – brzydko mówiąc – „odrzut” ze Śląska Wrocław, a u nas się solidnie rozstrzelał. Oskar Repka też przez długi czas był przeciętny do bólu, ale w pewnym momencie wskoczył na bardzo wysokie obroty. Nie ma więc co skreślać tych zawodników, problem jest taki, że… my punktów potrzebujemy na już, a GKS powoli musi przestać stawać się poligonem na odbudowę zawodników, a ma po prostu autorsko i zgodnie ze swoimi potrzebami – punktować, punktować i punktować.

Bez strzelonych bramek wiele nie osiągniemy. Problem jest taki, że zazwyczaj nie osiągniemy nawet remisu, bo obrona też pozostawia wiele do życzenia. O ile jeszcze trafienie Brunesa to była szybka akcja i szybka noga zarówno Norwega, jak i Ameyawa, to gole stracone z Zagłębiem i Widzewem były już po solidnych błędach naszej defensywy. Musimy więc poprawić zarówno grę w obronie, jak i ataku.

Ataku rozumianym także jako postawa drugiej linii czy/i wahadłowych. Bo naprawdę proporcja posiadania piłki i przebywania na połowie Widzewa do wykreowanych (czyli niewykreowanych) sytuacji była miażdżąca in minus. I Widzew to przeczytał – widząc, że z piłką nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić, po prostu nam ją oddał. Co jakiś czas wyściubiając nos z własnej połowy i wtedy robiło się bardzo groźnie.

Choć trenerzy nie lubią mówić o tzw. handicapach w takiej czy innej postaci, to my obecnie takich mini-przewag w kontekście starcia z Legią w Warszawie musimy się łapać. I tutaj trafiamy na najlepszy moment, jaki mogliśmy sobie w obecnej formie wyobrazić, żeby grać na Łazienkowskiej.

Zasadniczo mecz z GKS to absolutnie najmniej obecnie potrzebna Legii rzecz. I pewnie trener Iordanescu pluje sobie w brodę, że przełożyli spotkanie z Piastem między dwoma meczami z Aktobe. Wiadomo, wtedy to była kwestia dalekiej podróży itd., ale nie aż tak temat sportowy. Teraz zapewne chcieliby wszystkie siły skupić na rewanżu z AEK Larnaka, dojść do siebie fizycznie i mentalnie, a tu muszą się kopać po czołach z przybyszami ze Śląska w niedzielę.

Legia po czwartkowej klęsce z Cypryjczykami musi być trochę rozbita psychicznie. Raz z powodu wyniku, który powoduje, że awans, choć jeszcze realny, będzie wymagał niebywałego wysiłku. Dwa, że w drugiej połowie warszawianie po prostu przestali grać. Odcięło im prąd i nie potrafili praktycznie wyjść z własnej połowy. To był pokaz bezradności i wywieszenia białej flagi. Niezrozumiały i zaskakujący. Czy była to tylko kwestia tego upału? Nawet jeśli – to czy Legia była aż tak nieprzygotowana taktycznie i psychicznie, żeby w tych warunkach przybrać najbardziej efektywny sposób gry?

W każdym razie wielce prawdopodobne jest, że wszystkie siły Legii pójdą na czwartek i rewanż z AEK, a nie jutrzejsze starcie z GKS. To powoduje, że możemy spodziewać się na wpół albo w dużej mierze rezerwowego składu drużyny rumuńskiego szkoleniowca. W sumie to przewidział trener Górak mówiąc na konferencji po Zagłębiu, że „nie wiadomo, jakim składem zagra Legia”.

To daje pewną szansę GieKSie. Przede wszystkim zapewne oszczędzany będzie Jean Pierre Nsame, więc żądło Legii będzie osłabione. No ale to nie znaczy, że GKS staje się od razu dużo większym faworytem. Bo przecież zamiast Nsame zagra Szkurin, wielce prawdopodobne jest też, że cały mecz zagra wykluczony z rewanżu z AEK Bartosz Kapustka, no i przede wszystkim mega groźny Ryoya Morishita, który nie wiedzieć czemu, na Cyprze nie zagrał od pierwszej minuty.

Tak więc jeśli coś miało nam spaść z niebios to właśnie AEK gromiący Legię – choć może lepiej by było, gdyby tam było 3:1, kiedy szanse awansu byłyby bardziej realne, teraz też są, ale już z dość spektakularną remontadą. Ale rozbita Legia przypomina trochę casus Jagiellonii z poprzedniego sezonu, kiedy piłkarze Adriana Siemieńca przyjechali na Bukową pomiędzy meczami z Ajaxem Amsterdam. Katowiczanie to wykorzystali i pokonali Mistrza Polski.

GieKSa notuje słaby początek sezonu, ale nie jest to tak słaba drużyna, jak te punkty. Pisałem to już, ale nadal mamy Galana, Wasyla, Kowala, Bartka Nowaka, którzy muszą sobie przypomnieć najlepsze czasy z poprzedniego sezonu. Dawid Kudła robi swoje, niech teraz też pójdzie w ślad obrona. A Maciej Rosołek niech wykorzysta „prawo ex” i strzeli swojemu byłemu klubowi bramkę.

Rok temu, po meczu z Jagą, Tomasz Wieszczycki ochrzcił GKS mianem Ajaxu Katowice. Może teraz czas na powtórkę i… AEK Katowice?

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Nie wziąć do autobusu marudnej niechęci

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu Legii Warszawa z GKS Katowice tradycyjnie wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Edward Iordanescu i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole można znaleźć zapis audio całej konferencji prasowej.

Edward Iordanescu (trener Legii Warszawa):
Wierzę, że to zasłużone trzy punkty. Gratuluję zespołowi, że pokazali charakter. Wolałbym jednak wygrać do zera. Jedyna dobra rzecz, że mieliśmy dwóch zawodników w końcówce, którzy strzelili bramki. Ale GKS grał z dobrą intensywnością, natomiast w drugiej połowie to była ich jedyna szansa i wyrównali. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby ten mecz zakończył się remisem. Najważniejsze są trzy punkty. Gratuluję moim piłkarzom tego wysiłku. To bardzo ważny moment. Teraz musimy odpocząć, bo za trzy dni mamy bardzo ważny mecz w Europie i chcemy powalczyć o awans.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Zdają sobie państwo sprawę, że gdy przegrywa się w 5. czy 7. minucie doliczonego czasu, to sportowej złości jest bardzo dużo. Nie zamierzam natomiast przepraszać za to, że graliśmy dobrze i zaklinać rzeczywistości i pochylać głowy. Będę wyciągał bardzo dużo dobrego, jeśli chodzi o morale mojego zespołu i tego, jak postawili się Legii, w jaki sposób grali i wykonywali zadania. Mogło się dużo więcej dla nas wydarzyć, niż się wydarzyło, a wydarzyło się to, że przegrywamy. Jednak nie zawsze tylko wynik trzeba brać do autobusu i taką marudną niechęć, że się przegrało. Taka jest piłka, ona czasem bardzo boli, czasem daje dużo szczęścia, też niejednokrotnie wygraliśmy w końcówce. Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko, byliśmy solidni i zdyscyplinowani, mieliśmy swoje momenty i mogliśmy zdobyć nawet więcej bramek, gdyby ciut tej precyzji więcej było. Na razie na gorąco tak to odbieram, chcąc przygotowywać się do następnych spotkań, bo przed przerwą reprezentacyjną czekają nas trzy bardzo trudne spotkania i na bazie tego spotkania, chcemy być jak najlepiej przygotowani. Dzisiaj na pewno poboli i może być przykro, ale na bazie tego, jak drużyna się prezentowała, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga