Dołącz do nas

Hokej Prasówka Siatkówka Stadion Szachy

Wielosekcyjny przegląd doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia: Łopaty poszły w ruch!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki, hokeja oraz szachów GieKSy.

Piłkarki pauzowały ze względu na przygotowania reprezentacji Polski do spotkań eliminacji Mistrzostwa Świata. Następny mecz nasze Panie rozegrają u siebie w ostatni weekend października z Medykiem Konin. Piłkarze rozegrali w minionym tygodniu jedno spotkanie w ramach Fortuna I Liga z Skrą Częstochowa. GieKSa zremisowała 0:0. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Oficjalnie rozpoczęto budowę nowego stadionu GieKSy przy ulicy Upadowej.

W trzeciej kolejce PlusLigi siatkarze przegrali 1:3 z Aluron CMC Warta Zawiercie. Kolejny mecz drużyna zagra w piątek z beniaminkiem w LUK Lublin, na wyjeździe.

Hokeiści rozegrali dwa mecze: w czwartek w Katowicach przegrali z Zagłębiem Sosnowiec 0:2. W niedzielę zespół wygrał z jednym z pretendentów do Mistrzostwa Polski JKH GKS Jastrzębie 5:2. Nasza drużyna jest w dalszym ciągu liderem  rozgrywek z przewagą dwóch punktów nad KH Energa Toruń.

 

PIŁKA NOŻNA

infokatowice.pl – Dzisiaj rozpoczęła się symboliczna budowa stadionu miejskiego w Katowicach. Wyciętych zostanie około 500 drzew

Dzisiaj rozpoczęła się symboliczna budowa stadionu miejskiego w Katowicach. Wyciętych zostanie około 500 drzew. Prezydent Katowic wraz z przedstawicielami NDI oraz kibiców wbił pierwszą łopatę na budowie obiektu. Powstanie stadion na 15 tys. miejsc, hala sportowa i zaplecze treningowe.

„Jestem przekonany, że ten obiekt stanie się kolejną wizytówką miasta. Uważam, że stadion wpisze się w krajobraz Katowic i stanie się rozpoznawalny. Będzie widoczny z autostrady A4” – mówi Marcin Krupa prezydent Katowic. „Chcemy by był to obiekt funkcjonalny, skrojony na miarę potrzeb Katowic ale przede wszystkim nowoczesny i dobrze wkomponowany w miasto – dodaje prezydent, który podkreśla – niewątpliwym atutem realizacji inwestycji w tym miejscu jest możliwość rewitalizacji kolejnego obszaru naszego miasta” – dodaje.

[…] Inwestycja została podzielona na dwa etapy. Pierwszy z nich, realizowany przez NDI, to budowa stadionu, hali widowiskowo-sportowej, oraz placu głównego, dwóch pełnowymiarowych boisk szkoleniowych i parkingów dla autokarów i samochodów osobowych. Rozpocznie się także zagospodarowanie terenu wokół stadionu wraz z budową dróg, chodników i tras rowerowych.

„Wbicie pierwszej łopaty jest zawsze symbolicznym wydarzeniem na budowie” – mówi Małgorzata Winiarek Gajewska, Prezes Grupy NDI. „Cieszymy się na rozpoczęcie budowy Stadionu Miejskiego w Katowicach i możliwość kontynuacji współpracy z samorządem Katowic. Zrealizowaliśmy dla Miasta przebudowę Centrum w strefie Rondo-Rynek, a niedawno zakończyliśmy budowę dwóch basenów w Brynowie i Szopienicach. Budujemy ważny węzeł drogowy DK 81/86. Dla naszego oddziału NDI Południe 2021 rok jest szczególnie ważny ponieważ oddział obchodzi 10 lecie swojego istnienia i rozpoczęcie budowy tak ciekawego obiektu z pewnością umocni jego pozycję na Śląsku”  – dodaje prezes NDI.

Działka pod inwestycje kosztowała 302 tys. zł.

„Jako Katowiczanin, którym jestem z pokolenia na pokolenie, cieszę się że miasto rozpoczyna budowę obiektu, z którego mam nadzieję,  wszyscy będziemy niedługo dumni. Stadionu i hali, z której korzystać będziemy wszyscy mieszkający w Katowicac”h – powiedział Piotr Koszecki prezes Stowarzyszenia Kibiców “SK 1964”. „ Moją obecność tutaj odbieram jako uhonorowanie dla wszystkich kibiców GieKSy, którzy przez te wszystkie lata robili wszystko, by ten stadion powstał” – dodaje.

Pierwszy etap inwestycji obejmujący budowę stadionu, hali sportowej, dwóch boisk treningowych, miejsc parkingowych oraz niezbędnej infrastruktury drogowej – zgodnie z harmonogramem powinien zakończyć się z końcem sierpnia 2024 r. W ramach drugiego etapu budowy kompleksu, do istniejących już wtedy obiektów, dołączą 4 dodatkowe boiska treningowe, pole do praktyki bramkarskiej, dodatkowe drogi i miejsca parkingowe. Pierwsza faza inwestycji kosztować będzie ok. 205 mln zł, natomiast druga szacowana na podstawie kosztorysu inwestorskiego – ok. 42 mln zł. Finansowanie budowy kompleksu sportowego będzie pochodziło z budżetu miasta oraz ew. obligacji.

 

sportdziennik.com – Łopaty poszły w ruch!

Choć niejeden kibic GieKSy stracił już nadzieję, dzisiaj dokonało się: na katowickiej Załęskiej Hałdzie wbita została symboliczna łopata pod budowę kompleksu sportowego z 15-tysięcznym stadionem i 3-tysięczną halą! Kosztować będzie 205 mln zł, budowa potrwa co najmniej 3 lata.

Chłodny, ale suchy poranek 14 października 2021 roku przejdzie do historii Katowic i GKS-u. Dzisiaj na Załęskiej Hałdzie, przy ulicy Upadowej, w sąsiedztwie autostrady A4, rozpoczęła się budowa nowego stadionu, który wejdzie w skład kompleksu sportowego. Obok 15-tysięcznika, tworzyć go będzie 3-tysięczna hala, boiska treningowe i niezbędna infrastruktura towarzysząca. Tu, gdzie dziś jest „ściernisko”, za niecałe 3 lata – 31 sierpnia 2024, jak przewiduje umowa – gotowy do użytku będzie nowy dom dla GieKSy i nowa wizytówka stolicy Górnego Śląska.

Symboliczne pierwsze łopaty w miejscu, gdzie zlokalizowany będzie środek boiska, wbili dzisiaj prezydent miasta Marcin Krupa, prezes stowarzyszenia kibiców „SK 1964” Piotr Koszecki oraz Małgorzata Winiarek-Gajewska prezes firmy NDI, która zbuduje obiekt za 205 milionów złotych brutto, bo na tyle opiewa wartość kontraktu.

[…] W ostatnich latach mieli oni prawo zwątpić, że dożyją takiego dnia, czego kumulacją był medialny spór z projektantem, firmą RS Architekci, która niecałe 2 lata temu przedstawiła kosztorys inwestorski rażąco przekraczający założony przez miasto budżet. Wystarczył kwartał, by strony zamiast przekrzykiwać się w prasie, dogadały się i podzieliły projekt na dwie fazy. Realizacja tej pierwszej właśnie się zaczęła. Ta druga – obejmująca kolejne boiska treningowe, infrastrukturę towarzyszącą – na razie pozostaje planem na dalszą przyszłość. Jej koszt szacowany jest wstępnie na 42 mln zł.

Na razie GKS zostaje przy Bukowej, ale zyskał piękną perspektywę wyprowadzki do nowego domu, który będzie służył nie tylko piłkarzom, bo również siatkarzom.

[…] 14 893 WIDZÓW – taką pojemność będzie mieć dokładnie nowy katowicki stadion. Sektor gości pomieści 773 osoby.

2792 MIEJSCA to z kolei pojemność hali sportowej

205 MILIONÓW ZŁOTYCH brutto kosztować będzie budowa kompleksu

252 MIEJSCA POSTOJOWE dla aut znajdą się na parkingu. 11 miejsc przewidziano dla autobusów.

 

dziennikzachodni.pl – Dlaczego na rozpoczęciu budowy stadionu nie było prezesa GKS Katowice? Znamy odpowiedź

Na inauguracji budowy nowego stadionu GKS Katowice przemawiali prezydent miasta Marcin Krupa, prezes realizującej inwestycję Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewska oraz prezes Stowarzyszenia Kibiców „SK 1964” Piotr Koszecki. Dlaczego nie było szefa klubu z Bukowej Marka Szczerbowskiego?

To była zastanawiająca nieobecność. Na wyczekiwanym od wielu lat rozpoczęciu budowy nowego stadionu GKS Katowice nie pojawił się prezes Marek Szczerbowski. Z klubu pojawiła się za to ekipa medialna oraz grupa kibiców. Ich przedstawiciel Piotr Koszecki przemawiał obok prezydenta miasta Marcina Krupy i prezes zarządu Grupy NDI Małgorzaty Winiarek-Gajewskiej.

Dlaczego władze klubu nie były reprezentowane w takim momencie? Zapytaliśmy o to prezydenta Katowic.

– Popełniliśmy faux pas, zapomnieliśmy zaprosić władze klubu. Uświadomiłem to sobie wchodząc na podest, z którego przemawialiśmy… Wtedy zorientowałem się, że nie ma z nami nikogo z klubu. Ale nie wiem, może prezes jest na urlopie? Nie wiem, naprawdę, jak to się stało – przyznał Marcin Krupa.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Zawiercianie oddali tylko seta

Silny zespół Aluron CMC Warty Zawiercie kroczy od zwycięstw do zwycięstwa. „Jurajscy rycerze” do tej pory pozwolili swoim rywalom na wygranie po jednym secie w każdym meczu. Podopieczni trenera Igora Kolakovicia mają wysokie aspiracje w tym sezonie i do końca będzie trwała walka o czołową „4”.

Thomas Rousseaux od początku tygodnia zaczął trenować, zaś w Zawierciu pojawił się już w wyjściowym składzie. I nie zawiódł oczekiwań i zaprezentował niezłe umiejętności, ale z meczu na mecz powinno być lepiej. Duet Rousseaux – Jakub Szymański świetnie się uzupełniali, ale jego koledzy również wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Stąd też w 1. secie katowiczanie od stanu 15:15 wypracowali 4 „oczka” przewagi i skrzętnie jej pilnowali. Jakub Jarosz był nieuchwytny dla rywali, a ponadto katowiczanie stawiali solidne zasieki. Wygrana tej odsłony nie było zaskoczeniem, bo goście prezentowali równą grę i popełnili znacznie mniej błędów.

W zespole Warty pod koniec 1. seta w roli rozgrywającego pojawił się Maximiliano Cavanna, zastępując Miguela Tavaresa. Z kolei Mateusz Malinowski wszedł za Dawida Konarskiego na pozycję atakującego. W 2. odsłonie przy stanie 4:6 na parkiecie zamiast Facundo Contego pojawił się Piotr Orczyk. To była niezwykle trafna decyzja, bo wzmocnił siłę ataku, ale przede wszystkim uspokoił przyjęcie. Ste rozstrzygnął się w samej końcówce. Gospodarze doprowadzili do remisu 20:20, za chwilę Malinowski popisał się asem serwisowym. Udany atak Orczyka i dwa autowe ataki Szymańskiego oraz punkt Urosa Kovacevicia zakończył tę partię.

A kolejna była nieudana w wykonaniu gości, choć początkowo wynik oscylował wokół remisu. Jednak gospodarze z każdą akcją nabierali pewności. Po błędzie Piotra Haina objęli prowadzenie 16:12 i skrzętnie je powiększali. Trener Grzegorz Słaby dokonywał zmian na pozycjach, ale niewiele wskórał. Serbski przyjmujący grał równo przez całe spotkanie, a do niego dołączyli Orczyk z Malinowskim. Gospodarze 4. seta rozpoczęli w imponującym stylu, bo od prowadzenia 5:0 i 8:2, ale  trener Słaby dokonał zmiany. Miejsce Ma’a na rozegraniu ponownie zajął Jakub Nowosielski i goście zaczęli odrabiać straty. Niemal do samego kończyła się twarda walka, ale znów w końcowych fragmentach gospodarze byli dokładniejsi i zdołali doprowadzić do wygrania seta. Tym samym gospodarze sprawili prezent prezesowi klubu, który obchodził urodziny.

Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice 3:1 (21:25, 25:20, 25:19, 25:21)

 

HOKEJ

sportdziennik.pl – Zagłębie Sosnowiec utarło nosa liderowi

Sosnowiczanie niezwykle cenny komplet punktów zdobyli w pełni zasłużenie.

[…] Od pierwszego gwizdka uwidoczniła się spora przewaga gospodarzy, lecz nie została udokumentowana. Patryk Wronka 2-krotnie znalazł się w dogodnej sytuacji, ale nie zdołał posłać krążka do bramki. Z kolei Anthon Eriksson w 17 min trafił w słupek. Katowiczanie 2 razy grali w osłabieniu, jednak bez większego kłopotu się obronili. Goście w obu przypadkach grali zbyt nerwowo i chaotycznie, by poważnie zagrozić bramce Johna Murraya.

Sosnowiczanie zdecydowanie lepiej zaprezentowali w 2. odsłonie i zaczęli śmiało atakować i katowicki bramkarz musiał się wykazać refleksem. Gdy w 23:58 min do boksu kar powędrował Mateusz Rompkowski, goście uzyskali prowadzenie. Martin Przygodzki odważnie wjechał w tercję rywala i podał do podążającego za nim Jarosława Rzeszutki. Ten błyskawicznie uderzył i Murray nie miał żadnych szans. Sosnowiczanie jeszcze kilka minut grali jak równy z równym, ale potem znów zarysowała się przewaga gospodarzy. Bartosz Fraszko i Grzegorz Pasiut mieli wręcz idealne sytuacje do zdobyci goli, ale po raz kolejny górą był Kotuła.

Goście mieli trudne momenty gdy na ławie kar najpierw przebywał Tomasz Kozłowski, a potem Armen Choperia, jednak zdołali się wybronić. Na 1,7 sek. przed przerwą sędzia liniowy dostrzegł 6 sosnowiczan na lodzie i Zagłębie otrzymało karę techniczną. Trener Klich, były sędzia, nie szczędził gorzkich słów pod adresem swoich byłych kolegów, ale hokeiści Zagłębia zaczynali ostatnią tercję w osłabieniu.

Wybronili osłabienie i rozpoczął się twardy bój. Jedni i drudzy już nie kalkulowali i szukali swoich szans na zdobycie gola. Obaj bramkarze byli nie do pokonania. Im bliżej końca gospodarze grali niezwykle nerwowo. Na niespełna 2 min przed końcem trener Płachta wycofał bramkarza i Martin Przygodzki posłał krążek do pustej bramki. Hokeiści Zagłębia odnieśli sensacyjne zwycięstwo, ale w pełni zasłużone, bo zagrali z niezwykłą ambicją.

 

Aż leciały iskry…

Katowiczanie w czwartek dość nieoczekiwanie przegrali z Zagłębiem 0:2. Z kolei obrońcy tytułu mistrzowskiego wygrali na własnym lodzie z GKS-em Tychy.

Tym razem rolę się odwróciły. Katowiczanie na własnym lodzie pewnie wygrali, bo wykazali się znacznie lepszą skutecznością. W meczach czołowych drużyn trudno wytypować zwycięzcę.

Jastrzębianie pojawili się w Katowicach w nieco uszczuplonym gronie. Zabrakło Rusłana Baszirowa, który został zawieszony za bójkę w meczu z Tychami. Z kolei Mateusz Bryk, czołowy defensor zespołu, ma kłopoty z kolanem i dzisiaj będzie diagnoza jak długo będzie pauzował. Jednak te nieobecności podziałały na drużynę mobilizująco i zespół JKH GKS-u szybko prowadzenie po akcji braci Łukasza i Radosława Nalewajków.

Zdecydowanie lepiej powinni się zachować obrońcy gospodarzy, bo dopuścili do strzału lewoskrzydłowego gości. Ta strata gola sprawiła, że gospodarze zwiększyli tempo akcji i groźne ataki sunęły na bramkę Michała Kielera. Gdy Maciej Urbanowicz w boksie kar Bartosz Fraszko wyrównał. Natomiast Fin Joona Monto wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Kieler miał problemy z opanowaniem krążka i Monto go przechwycił i skierował do siatki. Ta pierwsza odsłona mogła się podobać, bo oba zespoły się nie oszczędzały.

Gospodarze w 2. tercji osiągnęli przewagę i stworzyli wiele okazji do zdobycia. Patryk Wronka nie skierował krążka do pustej bramki (29 min), zaś Fraszko tuż przed końcową syreną był sam na sam z Kielerem, ale spudłował. Jednak międzyczasie gospodarze 3 razy posyłali do siatki rywali. Mathias Lehtonen, jako jeden z grupy specjalnej, wykorzystał przewagę, zaś potem Fraszko i Mateusz Bepierszcz w odstępie zaledwie 16 sek. podwyższyli wynik meczu. Goście odpowiedzieli jednym trafieniem, ale przebywali zdecydowanie mniej w strefie rywala.

W 44 min Igor Smal zaatakował Horzelskiego i to był atak na głowę. A po chwili wywiązała się bójka z Witalisem Pawłowsem. Obaj zakończyli udział w tym meczu. To starcie podgrzało atmosferę nie tyko na lodzie, ale również na trybunach. Oba zespoły za wszelką cenę chciały zmienić wynik meczu, ale tym razem obyło się bez bramek.

 

SZACHY

rmf24.pl – Jan-Krzysztof Duda odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. „Nikt nie osiąga sukcesu sam”

Prezydent Andrzej Duda odznaczył arcymistrza szachowego Jana-Krzysztofa Dudę Złotym Krzyżem Zasługi za wybitne osiągnięcia sportowe i promowanie Polski na arenie międzynarodowej. Odznaczenia otrzymali także członkowie jego sztabu. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim w Warszawie.

Na początku sierpnia arcymistrz Duda, po wygranej w półfinale z mistrzem świata Magnusem Carlsenem i w finale z Rosjaninem Siergiejem Karjakinem, został pierwszym w historii polskim triumfatorem turnieju o Puchar Świata w szachach. Sukces ten dał mu prawo uczestnictwa w przyszłorocznym turnieju kandydatów, który wyłoni przeciwnika mistrza świata w walce o tytuł.

Wielce szanowni odznaczeni, drogi Team-Duda. Zawsze mówię do Piotra Dudy, panie Janie-Krzysztofie, że trzeba solidarności. Że góra z górą się nie zejdzie, Duda z Dudą – zawsze. Ogromnie się cieszę, że ten wspaniały sukces, który udało się państwu osiągnąć, mogę dzisiaj w imieniu Rzeczpospolitej podkreślić jeszcze poprzez nadanie naszemu arcymistrzowi i państwu, jego współpracownikom, tych odznaczeń. Sukces jest rzeczywiście ogromny, chociaż pan Jan-Krzysztof jest jeszcze bardzo młody. To największy sukces od czasów naszych wielkich mistrzów, którzy reprezentowali Polskę jeszcze przed drugą wojną światową, zdobywali drużynowo złote medale na olimpiadzie szachowej w Hamburgu w 1930 roku. Pana kariera, pana rozwój jest niesamowity. Puchar Świata i wcześniejsze kolejne laury są znaczące. Chcielibyśmy i tego życzymy, żeby zajął pan pierwsze miejsce w świecie – powiedział Andrzej Duda.

[…] Jan-Krzysztof Duda urodził się 26 kwietnia 1998 r. w Krakowie. W szachy gra od piątego roku życia. Zdobył m.in. tytuł mistrza świata do lat 10 (w 2008 roku), mistrza Europy do lat 14 (2012). Od 2013 roku jest arcymistrzem. W 2014 r. wywalczył złoty medal ME w szachach szybkich, a w 2018 został wicemistrzem świata w szachach błyskawicznych. W barwach reprezentacji Polski wywalczył brązowe medale w ubiegłorocznej olimpiadzie szachowej online oraz w drużynowych mistrzostwach świata w Chanty-Mansyjsku (2017).

W październiku 2020 roku podczas turnieju w Stavanger wygrał z mistrzem świata Carlsenem, przerywając jego serię 125 partii klasycznych bez porażki. Obecnie klasyfikowany jest na 15. miejscu w rankingu FIDE.

Dzisiaj Złotymi Krzyżami Zasługi odznaczeni zostali także członkowie jego sztabu z krakowskiej AWF, której studentem jest 23-letni arcymistrz: dr hab. Małgorzata Siekańska, zajmująca się psychologią sportu, dr Kordian Lach, koordynujący przygotowania fizyczne utalentowanego szachisty oraz Adam Dzwonkowski, szef Duda-Team, który podziękował w imieniu odznaczonych i pokrótce przypomniał karierę szachisty z Wieliczki.

Zaczęła się ona tak naprawdę… w kościele, kiedy mama wysłuchała przypowieści o talentach. Przez następne 18 lat Janek udowadniał wielokrotnie, że pokłady jego talentu są chyba większe niż soli w kopalni w Wieliczce, gdzie mieszka. Pracując z nim, mamy nadzieję, że to jest dopiero początek jego wspaniałej kariery – podkreślił Dzwonkowski.

W 2016 roku Duda został odznaczony przez Prezydenta RP Srebrnym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia sportowe i popularyzację dyscypliny, a dwa lata później odebrał Puchar Prezydenta dla najlepszego szachisty kraju w roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości.

Prezydent Andrzej Duda i jego małżonka Agata Kornhauser-Duda otrzymali od odznaczonych unikatową figurkę konia szachowego, wyrzeźbioną w soli z kopalni w Wieliczce.

 

sport.interia.pl – Jan-Krzysztof Duda – szachowy Robert Lewandowski

– Szachista, który ćmi papierosa, zapada się w fotel i leniwie przesuwa figury, to obraz z krzywego zwierciadła. Stereotyp krzywdzący, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Szachista to dziś także atleta – mówi Interii Kordian Lach, trener odpowiadający za przygotowanie fizyczne arcymistrza Jana-Krzysztofa Dudy.

[…] Ma pan pod ręką niezłego nauczyciela. Nie każdy może liczyć na porady jednego z najlepszych szachistów świata.

– To ja jestem po to, by pomagać Jankowi, a nie odwrotnie. Znam szachy na takim poziomie, że doradzać nie musi mi arcymistrz. Czasem zastanawiam się, czy nauka gry w szachy nie powinna zostać wprowadzona do programu szkół podstawowych. Choćby dla tych dzieci, które nie mogą ćwiczyć na lekcjach wychowania fizycznego. Jako pracownik AWF w Krakowie uważam, że taka szachowa specjalizacja dla nauczycieli WF-u na uczelniach mogłaby powstać. Dałaby to nauczycielom narzędzie do zaangażowania tych, którzy nie ćwiczą. Sport jest wciąż w Polsce mocno niedoceniany. A przecież w czasach, gdy oknem na świat jest dla nas ekran komputera, mamy głęboki deficyt ruchu. Trzeba się ruszać, choćby po to, żeby mieć potem siłę przed tym komputerem wysiedzieć wiele godzin.

Jak Jan-Krzysztof Duda na przykład?

– Partia szachowa trwa czasem pięć godzin. Rywale poddani są ekstremalnemu wysiłkowi intelektualnemu i fizycznemu. Ktoś słaby tego nie wytrzyma. Nie wysiedzi, straci koncentrację i przegra. Rozumieją to dziś wszyscy szachiści. A ci z topu przede wszystkim.

[…] Jak Janek trafił do pana?

– To był, zdaje się, pomysł jego ówczesnego trenera Leszka Ostrowskiego, mamy Wiesławy Dudy i Adama Dzwonkowskiego, który czuwał nad rozwojem Janka. Zdawali sobie sprawę, że turnieje szachowe to bardzo duży wysiłek, nie tylko intelektualny, ale i fizyczny. Janek chodził wtedy do gimnazjum. To był ostatni moment, by wypracować u niego nawyk i potrzebę ruchu. Musiał się wzmocnić. Być silny. Siedzenie przez 5-6 godzin przy szachownicy nadweręża mięśnie posturalne, nie mówiąc o tym, że zawodnik musi mieć sprawny umysł. Kiedy człowiek jest wyczerpany fizycznie, przestaje myśleć sprawnie i logicznie. Pamięć go zawodzi.

Trener Janka Kamil Mitoń opowiadał, że w finale Pucharu Świata w Soczi Janek pokonał Sergieja Karjakina, bo lepiej fizycznie zniósł trudy trzech tygodni zaciętej rywalizacji. W półfinale ograł mistrza świata Magnusa Carlsena, także dlatego, że był od niego mniej zmęczony. Wychodzi na to, że szachista musi być silny fizycznie.

– Widziałem migawki z finału z Soczi i Rosjanina, który padał na twarz ze zmęczenia. Tak, szachista światowej czołówki musi być sprawny i silny. Gdyby Janek nie zaczął trenować pływania i biegania jako nastolatek, a tylko rozwijał swój umysł przy szachownicy, w pewnym momencie kariery mogłoby mu czegoś zabraknąć. Mógłby poczuć zmęczenie. W człowieku musi istnieć harmonia między ciałem i umysłem.

Janek się nie buntował? Musiał się uczyć, grać w szachy, a tu jeszcze kazali mu biegać i pływać. Czy on miał normalne dzieciństwo?

– Najważniejsze było to, żeby zdobyć jego zaufanie do współpracy. Tak jak mieli jego zaufanie pan Ostrowski, czy Dzwonkowski. Oni przekonali go do treningu fizycznego, ale ja też chciałem, żeby Janek poczuł, jaki jest w tym sens. W szkole miał indywidualny tok nauczania, trening szachowy to praca z trenerem. Wokół Janka nie było wielu ludzi, nie otaczał go tłum rówieśników. Był wtedy dość zamknięty w sobie. Trzeba było do niego dotrzeć. Nie chciałem, żeby cokolwiek robił na siłę. I chyba udało się. Stworzyliśmy wokół niego zgrany team. A czy miał dzieciństwo jak inni? Miał inne. Dlatego jest tu, gdzie jest.

[…] Gdyby pan miał opowiedzieć o atutach Janka…

– … to nasz wywiad trwałby jeszcze długo. Motywacyjnie Janek jest fenomenem, który porównałbym do samego Roberta Lewandowskiego. Często trenerzy szukają nowinek, zachwycają się jakimiś przełomowymi metodami, tymczasem u podstaw sukcesu w sporcie jest pracowitość, systematyczność i konsekwencja. Świadomość, że nie ma drogi na skróty, że trzeba przejść jakąś drogę krok po kroku. To wymaga poświęcenia. Nie każdy jest na to gotowy. Było pewnie w polskiej piłce paru graczy, którzy, można by uważać, że byli bardziej utalentowani niż Lewandowski, ale dokonali innych wyborów. Ktoś woli skoczyć na piwo z kolegami, co nie jest grzechem. Ale ktoś inny w tym czasie idzie do siłowni lub robi dodatkowy trening. Umie znaleźć przyjemność w tym, czemu się poświęcił. Imprezy to przyjemności łatwe i szybkie. Nad innymi trzeba się napracować i nie są pewne. Jedna kontuzja potrafi przekreślić szanse sportowca. Ale te inne przyjemności mogą przynosić wiele satysfakcji. To kwestia motywacji. Ja nazwałbym Janka „szachowym Lewandowskim” właśnie ze względy na motywację do sportu. Wybitne jednostki potrafią się poświęcić. I zaryzykować.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Lipa

    18 października 2021 at 10:41

    Prezesik taka figura i ważna postać, że nawet jego ziomki z urzędu miasta o nim zapomnieli.. ????????
    W dodatku oficjalnie się do tego przyznali.
    Jest jebniecie. Haha

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Gdzie zaparkować i jak dojechać na mecz z Górnikiem?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30 marca w niedzielne popołudnie pierwszy mecz na nowym stadionie rozegrają piłkarze GKS Katowice, a naszym przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze. Przy okazji otwarcia nowego obiektu pojawiają się liczne pytania o dojazd i parkingi.

Parking przy Nowej Bukowej – w dniu spotkania z Górnikiem będzie zamknięty dla kibiców. Wszystkich tych, którzy wybierają się na mecz samochodem, uczulamy, by nie kierować się pod sam stadion, ponieważ prawdopodobnie utkniecie w korku, a ostatecznie i tak nie zaparkujecie pod nowym obiektem.

Dojazd darmową specjalną komunikacją – wszystkich zainteresowanych dojazdem na nowy stadion odsyłamy do oficjalnej strony klubu. Do centrum przesiadkowego Brynów, które dysponuje 500 miejscami, można przyjechać autem i zostawić je tam za darmo. Jeśli jednak zabraknie tam miejsc, to w bliskiej okolicy jest jeszcze Galeria Handlowa Libero, która również dysponuje darmowym parkingiem.

Dojazd komunikacją miejską – Jeśli ktoś zdecyduje się na dojazd komunikacją miejską, to musi pamiętać, że jak w każdy inny dzień jest ona płatna według taryfy i cennika GZM. Bilet na mecz nie będzie uprawniać do darmowego przejazdu. Jeśli wybierzecie się na stadion zwykłymi liniami, powinniście sprawdzić te, które obsługują przystanki Załęże Kąpielisko BuglaZałęska Hałda Bocheńskiego Autostrada oraz przede wszystkim Katowice Osiedle Kopalnia Wujek. Do tego ostatniego przystanku jeździ najwięcej autobusów. Wszystko możecie sprawdzić tutaj. Z drugiej strony od Ligoty, Brynowa, Piotrowic mamy jeszcze przystanek Brynów Dziewięciu z Wujka, jednak z powodu prac remontowych związanych przebudową linii kolejowych, jest on położony nieco dalej od stadionu. Po remoncie wiaduktów powinno być dużo łatwiej z uwagi na bliżej położone przystanki na ul. Stromej czy Załęskiej Hałdy.

Fanom komunikacji miejskiej polecamy przyjazd na mecz linią 51. Objeżdża ona praktycznie połowę Katowic i można pozwiedzać miasto z każdej strony, szczególnie jeśli wybierzemy opcję z pętlą, dzięki której dwa razy przejedziemy przez przystanki w okolicach stadionu. Taki wybór oczywiście wpłynie na czas podróży – będzie to około 2 godzin i 15 minut.

Do dyspozycji mamy jeszcze podróż pociągiem na stację Katowice Brynów, która tego dnia będzie wyjątkowo otwarta. Niestety stacja przechodzi remont i będzie czynna tylko 30 marca, więc nie będzie to opcją na inne mecze.

Dojazd rowerem – Mamy tutaj dwie opcje – obie mają plusy i minusy. Na stadion możemy dojechać własnym rowerem, ponieważ przy obiekcie przygotowano stojaki, przy których możemy zabezpieczyć swój rower. Można też dotrzeć rowerem miejskim. Najbliższa stacja znajduje się od strony Ligoty. Należy kierować się na ulicę Załęska Hałda/Dobrego Urobku i w okolicach placu zabaw znajdziemy stację o numerze NR 27520. Od drugiej strony mamy dostępne stacje rowerowe koło Bugli oraz na osiedlu Witosa, ale ta pierwsza wymieniona stacja jest zdecydowanie najbliżej nowego obiektu. Kto ma kartę Multisport, to może dodatkowo korzystać z roweru za darmo przez godzinę.

Minusem dojazdu własnym rowerem jest niepewność co do funkcjonowania parkingu rowerowego pod stadionem, ponieważ na ten moment nie mamy jeszcze oficjalnych informacji. Rowerem miejskim zaparkujemy w pobliżu Nowej Bukowej, ale może być problem z dostępnością rowerów na stacji po spotkaniu.

Dojazd samochodem – Co jeśli zdecydujemy się przyjechać samochodem? Jak już wspomnieliśmy, parking pod stadionem będzie zamknięty, ale w okolicy jest sporo innych miejsc parkingowych, które w niewielkiej odległości będą w stanie przyjąć kibiców GieKSy. Pamiętajmy od razu, że parkingi te w większości wypadków są terenami dostępnymi za darmo, ale należącymi do innych podmiotów. Szanujmy więc możliwość zaparkowania samochodu na obcym terenie i utrzymujmy porządek tak, jakbyśmy byli u siebie.

Najbliższym i największym parkingiem będzie Centrum Handlowe Załęże, które w materiałach prasowych informuje, że dysponuje parkingiem na 700 miejsc. Parking jest darmowy, nie ma tam żadnych szlabanów, ale niektóre miejsca mogą być zajęte przez klientów siłowni czy lokali rozrywkowych. Mniejszy parking będzie parę metrów dalej pod sklepami Aldi, Media Expert oraz w okolicach kebabu U Pajdy. Z tych czeka nas około 15-minutowy spacer na stadion.

Naprzeciwko centrum handlowego Załęże jest jeszcze „dziki” parking przy stacji kolejowej Katowice Załęże. Liczba miejsc nie będzie tam duża, ponieważ często stoją tam samochody ciężarowe.

Kolejnym dużym parkingiem jest parking przy kąpielisku Bugla na ulicy Żeliwnej. Jest to parking w okolicach przystanku autobusowego, z którego będą szli na spotkanie kibice.

Od strony Ligoty dostępny powinien być parking przy kopalni Wujek na ulicy Dolnej. Zalecamy jednak ostrożność, ponieważ sytuacja związana z tym parkingiem jest dynamiczna i będzie zależeć od robót budowlanych na terenie stacji PKP Brynów. Jeśli parking będzie dostępny, to zapewni sporo miejsc.

Od strony Osiedla Witosa mamy dwie opcje. Obie będą wymagały spaceru w okolicach 20-30 minut. Pierwszą z nich jest parking przy Zielonym Bazarze na ulicy Kolońskiej. Parking jest darmowy i nie ma na nim szlabanów. Drugą opcją jest sklep Macro Cash and Carry. Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy, parking ma być dostępny dla kibiców w czasie spotkań przy Nowej Bukowej. Tutaj również uczulamy na zachowanie czystości, ponieważ nie chcemy, by parkingi były zamykane na kolejne mecze. Czekamy na oficjalne potwierdzenie, ale jest duża szansa, że również tutaj zaparkujecie. Przy wybraniu tej opcji czeka Was około 25-minutowy spacer na Nową Bukową.

Do dyspozycji kibiców powinny być również mniejsze parkingi i lokalizacje, ale tutaj trzeba będzie mieć trochę szczęścia i liczyć, że nie będą one zajęte. Na przykład jest parking przy ogródkach działkowych na ulicy Bocheńskiego na wysokości stacji BP. Inną opcją będzie parkowanie od strony Ligoty w okolicach opisywanej stacji rowerowej. Jest tam sporo uliczek, na których nie ma zakazu parkowania, a drogi są szerokie i auta zaparkowane na ulicy nie powinny przeszkadzać w normalnym ruchu drogowym. Jedną z takich ulic jest opisywana wcześniej Załęska, gdzie znajduje się stacja rowerowa. Niestety nie ma tam zbyt wiele miejsca, a wobec remontu dróg przy Nowej Bukowej jest opcja sporego nadrabiania kilometrów samochodem do innych lokalizacji, jeśli okaże się, że nie znajdziemy niczego wolnego.

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Zbiórka na oprawy na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dwa tygodnie temu ruszyła internetowa zbiórka na portalu zrzutka (tutaj), w której każdy kibic GKS Katowice może dołożyć swoją cegiełkę do sfinansowania opraw na nowym stadionie.

Nie będziemy wymieniać wszystkich prezentacji, które przez ponad 20 lat mogliśmy oglądać na trybunach w wykonaniu grupy Ultras GieKSa na domowych i wyjazdowych spotkaniach. Byłoby tego najzwyczajniej w świecie za dużo. Poza tym zakładamy, że każdy kibic GieKSy pamięta większość pokazów i ma swoją ulubioną oprawę. Przypomnijmy tylko, jak magicznie żegnaliśmy Legendę GKS Katowice – śp. Jana Furtoka na ostatnim meczu w 2024 roku oraz jak pomysłowe i efektowne były oprawy podczas „Pożegnania Bukowej” w spotkaniu z Zagłębie Lubin.

Na początku marca kibice GieKSy założyli zbiórkę na zrzutce (tutaj), której celem jest zebranie funduszy na oprawy na Nowej Bukowej. Bardzo często mówi się, że nowe stadiony nie mają duszy, ale to nie jest prawda. Mimo ogromnej nostalgii do Bukowej pamiętajmy, że Blaszok to przede wszystkim ludzie – fanatycy GKS Katowice, a nie charakterystyczna konstrukcja. Na nowym obiekcie zmieni się umiejscowienie młyna – przeniesiemy się z prostej na trybunę za bramką, ale to jak będzie wyglądało kibicowanie – będzie zależało (tak jak zawsze) tylko od nas.

Pierwszym progiem na zrzutce był pułap 30 tys. złotych, który osiągnęliśmy bardzo szybko. Zmieniliśmy go na 40 tys. złotych. Do zebrania pozostało niecałe 5 tys. złotych, ale zrzutka będzie aktywna jeszcze przez dwa tygodnie, nawet po zrealizowaniu drugiego progu. Nigdy nie ma za dużo pieniędzy na oprawy 😉 

Dziękujemy wszystkim, którzy dokonali wpłat na zrzutce bądź wsparli ją na swoich dzielnicach i FC. Pozostałe osoby zachęcamy do zaangażowania się – wpłat prosimy dokonywać na portalu zrzutka (tutaj). Dziękujemy!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Głupoty w obronie = porażki, mimo bycia lepszym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trudno przełknąć gorycz takiej porażki. Właśnie – to sformułowanie „gorycz porażki” pasuje mi bardziej niż w innych meczach. Znacie mnie, wielokrotnie używałem ciętego języka, tym razem go używać nie chcę, ale poziom irytacji po spotkaniu z Widzewem naprawdę jest wysoki.

Oczywiście – po tylu latach niebytu w ekstraklasie, można powiedzieć, że lepiej tego typu frustracje przeżywać właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej niż w pierwszej czy drugiej lidze. To niezaprzeczalne. I doceniam miejsce GieKSy w tabeli. Ale do diabła…

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I GKS już nas przyzwyczaił do tego, że ma jakość i jest w stanie w tej lidze punktować i wygrywać. Piłkarze i trener sami sobie zawiesili poprzeczkę wysoko. Jest kontekst do którego można się odnosić. I po meczu z Widzewem odnosząc się do tego kontekstu można tę irytację naprawdę poczuć.

Bo przegrywamy trzeci mecz z rzędu na wyjeździe. Mamy po spotkaniach w Lublinie, Białymstoku i Łodzi zero punktów. A moglibyśmy mieć sześć, bo powiedzmy z Jagiellonią punkt był co prawda w pewnym zasięgu, ale jednak dość daleko. Natomiast zarówno z Motorem, jak i Widzewem mogliśmy nie tylko zremisować, ale wręcz wygrać.

Z Motorem była wymiana ciosów, prowadziliśmy, przegrywaliśmy, potem znów był remis. I skończyło się porażką. Z Widzewem dominowaliśmy w pierwszej połowie, mieliśmy kilka dobrych sytuacji. W drugiej zresztą też. A nie zdobyliśmy nawet jednego oczka. Można co jakiś czas taki mecz przegrać – taka jest piłka. Jednak my stanowczo za często w tym sezonie przegrywamy takie mecze.

No dobra. Jak nie potrafisz meczu wygrać, to go zremisuj. Niestety tego GieKSa w ostatnich meczach nie potrafiła. I niestety jest to problem, bo przeciwnicy nie zdobywają bramek po swoich pięknych akcjach. Po raz kolejny podarowaliśmy bramkę rywalowi. Dodajmy – znów w kuriozalnych okolicznościach. To był popis nieporadności. Najpierw jak wóz z węglem gonił Sypka Lukas Klemenz, następnie Dawid Kudła wybił siatkarsko piłkę przed siebie, potem Arkadiusz Jędrych machnął się, a Alan Czerwiński w niekontrolowany sposób odbił piłkę kolanem. Piłkarskie jaja.

Niestety to, co było grzechem naszej drużyny w rundzie jesiennej, jest powielane na wiosnę. Tracimy tak głupie bramki, że naprawdę idzie się tylko za głowę złapać. Nie umiemy wybić piłki, nabijamy siebie nawzajem, panika jest znów na „wysokim poziomie”. Rywale skrzętnie to wykorzystują. Bramka z Rakowem, druga z Motorem, Jagiellonia, teraz Widzew. To jest naprawdę duży mankament, bo to właśnie takie głupie bramki decydują i tym, że grając naprawdę dobre mecze – dostajemy w łeb.

Tu naprawdę musi być sportowa złość, bo to była porażka na własne życzenie. Przestraszony Widzew czekał na GKS na swojej połowie i GieKSa miała dużą przewagę. Trochę jak w jesiennym meczu z Zagłębiem Lubin. Kilka swoich okazji mieliśmy – może nie stuprocentowych, ale jednak – albo zawodził celownik, albo dobrze bronił Gikiewicz. To też swoją drogą jest irytujące, że bramkarze rywali tak dobrze grają przeciwko nam, a w innych meczach zaliczają totalne klopsy, jak właśnie Giki czy Kacper Rosa, który w meczu z GKS miał dzień konia, a potem z Legią strzelał dla Legii bramki.

Sztab szkoleniowy musi popracować – nie wiem za bardzo nad czym, czy stricte nad defensywą czy nad głowami zawodników, bo gdyby nie te głupoty w obronie i trochę lepsza skuteczność, to byśmy pewnie byli na 4-5. miejscu w tej lidze.

Ktoś powie, że przesadzam. No ale, dlaczego nie mielibyśmy być nieco wyżej w tabeli? Ja nie mówię o walce o puchary i jakichś mocarstwowych planach – to zostawmy Motorowi i trenerowi Stolarskiemu, którzy w czapkę dostali 0:4. Ale jeśli GKS gra jak gra i ma możliwości, to dlaczego ma nie być wyżej? Oczywiście to nie chodzi o to, że mecze z Motorem czy Widzewem musieliśmy wygrać. Ale mogliśmy chociaż je zremisować lub jeden wygrać, jeden pechowo przegrać. A tak mamy ZERO. To nie może tak wyglądać. Jesienią było to samo w kilku spotkaniach – jak choćby z RTS na Bukowej.

Przegrana z Widzewem, jak i poprzednie, nie podważa rozwoju tej drużyny. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale potrzebne są mityczne wnioski – na serio, a nie tylko w słowach. Bo czasem wydaje się, że GKS tych wniosków nie wyciąga. No i na przyszłość trzeba jednak myśleć o wzmocnieniach. Bo być może personalnie w linii obrony przydałaby się większa jakość. Trener rotuje Klemenzem i Kuuskiem, czasem wchodzi Komor i widać, że szkoleniowiec nie jest najbardziej zadowolony z tej pozycji. Alan Czerwiński najlepsze lata ma za sobą, choć na szczęście zazwyczaj większych błędów nie popełnia – akurat przy akcji bramkowej mieli z Jędrychem mocny udział.

Co do Alana, to zachodzę w głowę, jak to możliwe, że ten zawodnik ma wykonywać rzut wolny z siedemnastu metrów. Czy naprawdę nie można wziąć kogokolwiek innego? Alan chyba nigdy nie strzelił gola z wolnego, a w ogóle to w GKS może zdobył dwie bramki na krzyż. Rozumiem, że zeszli Nowak czy Błąd, ale naprawdę można było do tego wolnego wziąć kogoś innego. To niby szczegół, ale gdyby ten zawodnik trafił z rzutu wolnego, to chyba Częstochowa musiałaby na kolanach przyjść do nas, bo w odwrotną stronę to by było za mało spektakularne.

Dobre wejście miał Dawid Drachal, grał dynamicznie i wniósł sporo ożywienia. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach również dołoży coś od siebie, bo póki co wiosenne transfery GieKSy są niewypałem, na czele z Filipem Szymczakiem.

A’propos tej dynamiki Drachala. Brakuje tego w ostatnich meczach. GKS przyzwyczaił nas do gry z rozmachem – trener Górak rozpływał się w Lublinie nad tym. Niestety od trzech meczów tego rozmachu nie ma i – choć mecz z Widzewem był lepszy niż ten z Zagłębiem – to nadal nie jest to. Choć i tak nie mieliśmy prawa przegrać w Łodzi z taką – mniej efektowną – grą.

Szkoda tego meczu jak cholera. Można było odskoczyć Widzewowi, zbliżyć się do drużyn z górnej połówki i dać sobie przed przerwą reprezentacyjną już mega-total-komfort. A tak mamy tylko duży komfort. Oczywiście nadal jest to „aż komfort”. Ale punkty trzeba dalej ciułać.

W aspekcie kibicowskim też ta wygrana by bardzo smakowała lub choćby remis, a tak Widzewiacy mieli swój powód do uśmiechu i szyderstw. Niektórzy pijani, podstarzali kibice śpiewali na parkingach obraźliwe piosenki – z radości. My zeszliśmy z boiska i wyjechaliśmy z Łodzi pokonani.

Czekają nas trudne mecze. Górnik nam totalnie i absolutnie nie leży. Ostatni raz wygraliśmy z nimi 20 lat temu, a przecież graliśmy trochę razy – w lidze i Pucharze Polski. Potem Pogoń w Szczecinie. Ciężary.

Nie załamujemy się, tylko gramy dalej. Mamy fajną drużynę, walczącą, ofensywną, z charakterem. Jako beniaminek dostajemy trochę po głowie, ale chodzi o to, by ten sezon przejść z godnością. Więc teraz chwila odpoczynku, także dla nas – redakcji – bo jest na naszej stronie intensywnie.

A za dwa tygodnie wielkie święto, czyli otwarcie nowego stadionu i Śląski Klasyk. Już na Nowej Bukowej. Może nie będzie klopsów w obronie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga