Siatkówka
Wygrać wreszcie spotkanie przed własną widownią
GKS KATOWICE – MKS BĘDZIN 18 października (środa) godz. 17.00
{RZECZYWISTOŚĆ}
W o wiele lepszych humorach przystępujemy do kolejnego meczu w tym sezonie. Po efektownej wygranej z Treflem, czeka nas powrót do hali w Szopienicach i „trudny” przeciwnik, z racji dwóch porażek z nim w zeszłej kampanii.
Stabilność gry, stabilność formy, jak najmniej przestojów w setach i walka i jeszcze raz walka. Te hasła przewijają się już od pewnego czasu w kontekście występów naszych siatkarzy. Gdybyśmy zagrali w meczach z Łuczniczką i z ONICO na podobnym poziomie jak w Radomiu i w Gdańsku to zapewne nasz dorobek punktowy oscylowałby w granicach 9 oczek, a może i więcej. Nasz sztab szkoleniowy musi jak najszybciej znaleźć skuteczne lekarstwo na tę „chorobę”, bo jak na razie GKS mierzył się z ekipami, które zdecydowanie leżały w zasięgu naszych graczy. Teraz mobilizacja musi być podwójna, z uwagi na mecz przy własnej widowni i z powodu przełamania „kompleksu” w postaci MKS-u Będzin. W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, to nie przewidujemy żadnych zmian w wyjściowej szóstce naszego zespołu. Liczymy na pewne zwycięstwo i budowanie dodatniego bilansu spotkań na własnym parkiecie.
MKS Będzin przyjedzie do Katowic podbudowany dwoma zwycięstwami z rzędu, a w szczególności po ostatniej wiktorii po tie-breaku nad ONICO Warszawa. W tym spotkaniu będzinianie wydostali się z zapaści przegrywając już w setach 1:2. Podobnie jak u nas, po takich wynikach trudno spodziewać się zmian w wyjściowej szóstce MKS-u. Szczególną uwagę musimy zwrócić na grę atakującego Rafaela Araujo oraz przyjmującego Marcina Walińskiego. To bez wątpienia dwaj najlepsi siatkarze będzinian, zresztą dali się nam już we znaki w poprzednim sezonie gdy obaj zawodnicy walnie przyczynili się do wygrania obu spotkań z GKS-em, zdobywając dla swego zespołu najwięcej punktów. Kluczem do zwycięstwa jest zatrzymanie tych graczy i ograniczenie ich zdobyczy punktowych. Przypilnować trzeba też środkowego Artura Ratajczaka, który w meczu z ONICO miał aż 8 bloków punktowych.
My mamy bardziej wyrównany oraz zbilansowany skład i w tym trzeba upatrywać naszej przewagi nad przeciwnikiem. Przy zatrzymaniu tych trzech siatkarzy MKS-u, ich zmiennicy nie prezentują podobnego poziomu, więc sprawa wygranej będzie prostsza. Czeka nas trudny pojedynek, ale to żadna nowość, bo w Pluslidze nikt nie podda się bez walki, tym bardziej w tym trudnym sezonie ze spadkami.
Przewidywane wyjściowe szóstki:
GKS: Komenda, Witczak, Kohut, Pietraszko, Quiroga, Kapelus, Mariański (libero).
Będzin: Kozub, Araujo, Ratajczak, Grzechnik, Waliński, Jordanow, Potera (libero).
{CO PISZĄ O MECZU NASI RYWALE?}
mksbedzin.pl- GKS kolejnym rywalem MKS-u
W ubiegłym sezonie MKS Będzin dwukrotnie ograł „GieKSę”, wygrywając 3:1 i 3:0. W środę w Katowicach-Szopienicach (godz. 17:00) oba zespoły spotkają się po raz trzeci w historii PlusLigi. Jednego można być pewnym, to będą „gorące” derby województwa śląskiego. Na co liczą będzinianie, mający na koncie dwie wygranez rzędu i chrapkę na kolejne? – Ja wierzę w swój zespół, z każdym meczem gramy coraz lepiej i jesteśmy w stanie wygrać w Katowicach, choć spodziewam się bardzo trudnego spotkania – dowodził z kolei Stelio DeRocco. – Liczę na świetne widowisko i – oczywiście – nasze zwycięstwo. Przede wszystkim trzeba zbierać punkty – zapewnił przyjmujący MKS-u, Jakub Peszko. Ostatnio katowiczanie wygrali 3:0 wyjazdowy mecz z Treflem, zyskując bardzo pochlebne oceny za swoją grę. – Po dwóch porażkach potrzebowaliśmy tego jak tlenu. Myślę, że to nas napędzi. Robimy dalej swoje i chcemy w tym sezonie zrobić fajny wynik – przekonywał Marcin Komenda, rozgrywający drużyny z Górnego Śląska. Najlepiej punktujący gracz katowiczan to Ukrainiec Serhiy Kapelus, który zapisał na koncie 50 „oczek”. Z kolei w będzińskim zespole najlepszy wynik należy do Rafaela Araujo. Brazylijczyk zdobył już 78 punktów. Średnia meczowa – 19,5 zdecydowanie należy do Araujo. Wynik Ukraińca to tylko 12,5. Mimo wszystko konfrontacja tej dwójki zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Siłą obu ekip jest jednak kolektyw, któremu podporządkowane są indywidualności. – Bardzo cieszy mnie postawa chłopaków. W Ergo Arenie widziałem zespół, będący i walczący razem – mówił po wygranej z Treflem Piotr Gruszka, trener „GieKSy”. Kanadyjski szkoleniowiec MKS-u Będzin zabierze we workowy wieczór swoich graczy do Szopienic, by oswoili się z halą MOSiR. Wiadomo – skuteczna zagrywka w specyficznym obiekcie może być kluczem do sukcesu. (…)
{HALA SPORTOWA}
GKS wraca do gry w hali „Szopienice” i biorąc pod uwagę zeszły sezon, to… znów można mieć obawy. Własny parkiet nie jest jak dotychczas sprzymierzeńcem katowiczan. W poprzednim sezonie GieKSa miała bilans – 6 zwycięstw i 10 porażek, a odliczając mecze rozegrane w Spodku, to w Szopienicach były tylko 3 wygrane przy 8 porażkach! Na domiar złego, na inaugurację spotkań domowych w nowym sezonie, przegraliśmy z Łuczniczką 1:3. Oj, ciężko gra się nam „u siebie”, oj ciężko…
MKS Będzin w poprzedniej kampanii, w meczach wyjazdowych osiągnął bilans – 6 zwycięstw oraz 10 porażek. W nowym sezonie będzinianie przegrali z Cuprum 0:3 i pokonali 3:0 Łuczniczkę.
{HISTORIA}
Drużyna z Będzina coś nam nie leży i w poprzednim sezonie w dwóch meczach GieKSa ugrała tylko jednego seta! Czas najwyższy, aby przełamać tę fatalną passę, tym bardziej, że nie jest to żaden klasowy zespół.
Pierwszy mecz odbył się w HWS „Sosnowiec” w dniu 29 października 2016 roku i MKS wygrał z GKS-em 3:1 (25:22, 22:25, 25:21, 25;17). Punktowali w tym spotkaniu, dla MKS-u: Araujo 20, Waliński 12, Roberts 9, Ratajczak 9, Rejno 8, Kozub 4, Peszko 4, Seif 1, Piotrowski 1. Dla GKS-u: Kapelus 11, Van Walle 11, Butryn 10, Kalembka 9, Sobański 8, Pietraszko 6, Falaschi 4, Krulicki 1.
Rewanż odbył się w Szopienicach 11 lutego 2017 roku i ponownie lepsza okazała się ekipa z Będzina, wynik – 0:3 (20:25, 22:25, 23:25). Punkty zdobywali, dla GieKSy: Sobański 14, Butryn 11, Van Walle 5, Krulicki 3, Kalembka 3, Stelmach 2, Błoński 1, Kapelus 1, Pietraszko 1. Dla MKS-u: Araujo 16, Waliński 15, Rejno 11, Jordanow 8, Ratajczak 4, Seif 1.
{STATYSTYKI W PLUSLIDZE} – {GKS – BĘDZIN}
[Bilans meczów] – 0:2
[Bilans punktów] – 0:6
[Bilans setów] – 1:6
[Bilans małych punktów] – 150:172
[Rozegrane mecze – 2] – GKS: 2- Krulicki, Butryn, Falaschi, Błoński, Kapelus, Kalembka, Pietraszko, Fijałek, Van Walle, Stelmach, Sobański, Stańczak, 1- Mariański,
Będzin: 2- Waliński, Ratajczak, Seif, Potera, Rejno, Araujo, 1- Roberts, Kozub, Piotrowski, Peszko, Jordanow,
[Rozegrane sety – 7] – GKS: 7- Butryn, Falaschi, Kalembka, Pietraszko, Sobański, 6- Kapelus, Stańczak, 5- Van Walle, 4- Mariański, Błoński, Fijałek, 3- Krulicki, Stelmach,
Będzin: 7- Waliński, Ratajczak, Seif, Potera, Rejno, Araujo, 4- Roberts, Kozub, 3- Peszko, Jordanow, 1- Piotrowski,
[Czas trwania spotkań] – 79:102 = łącznie 181 minut
[Widzów] – 800:1300
[Punkty zdobyte z błędów przeciwnika] – GKS 49 – Będzin 49
[Ilość zdobytych punktów] – GKS 101 – Będzin 123
GKS – Sobański 22, Butryn 21, Van Walle 16, Kapelus 12, Kalembka 12, Pietraszko 7, Falaschi 4, Krulicki 4, Stelmach 2, Błoński 1,
Będzin – Araujo 36, Waliński 27, Rejno 19, Ratajczak 13, Roberts 9, Jordanow 8, Kozub 4, Peszko 4, Seif 2, Piotrowski 1,
[Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki] – GKS 23 – Będzin 42
GKS – Sobański 8, Butryn 5, Van Walle 4, Kalembka 3, Falaschi 1, Pietraszko 1, Stelmach 1,
Będzin – Araujo 11, Rejno 9, Ratajczak 6, Waliński 5, Roberts 3, Kozub 2, Peszko 2, Seif 2, Jordanow 2,
[Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki] – GKS 78 – Będzin 81
GKS – Butryn 16, Sobański 14, Kapelus 12, Van Walle 12, Kalembka 9, Pietraszko 6, Krulicki 4, Falaschi 3, Błoński 1, Stelmach 1,
Będzin – Araujo 25, Waliński 22, Rejno 10, Ratajczak 7, Roberts 6, Jordanow 6, Kozub 2, Peszko 2, Piotrowski 1,
[Bilans punktów zdobytych do straconych] – GKS 30 – Będzin 59
GKS – Butryn 14, Sobański 7, Van Walle 5, Kalembka 4, Falaschi 2, Krulicki 2, Stelmach 2, Kapelus 1, Stańczak -1, Pietraszko -2, Błoński -4,
Będzin – Araujo 21, Rejno 18, Waliński 12, Ratajczak 9, Kozub 3, Roberts 1, Piotrowski 1, Jordanow 1, Potera -3, Seif -4,
[Ilość zagrywek] – GKS 153 – Będzin 169
GKS – Sobański 28, Kalembka 25, Pietraszko 22, Falaschi 19, Van Walle 16, Kapelus 15, Butryn 10, Błoński 6, Krulicki 5, Fijałek 5, Stelmach 2,
Będzin – Araujo 32, Ratajczak 29, Waliński 27, Rejno 25, Seif 16, Roberts 12, Kozub 11, Jordanow 11, Peszko 4, Piotrowski 2,
[Ilość błędów na zagrywce] – GKS 32 – Będzin 31
GKS – Pietraszko 9, Sobański 5, Kalembka 5, Van Walle 5, Butryn 3, Krulicki 2, Błoński 2, Falaschi 1,
Będzin – Araujo 9, Waliński 5, Seif 5, Ratajczak 4, Roberts 3, Jordanow 3, Kozub 1, Peszko 1,
[Ilość asów serwisowych] – GKS 8 – Będzin 7
GKS – Sobański 6, Kalembka 1, Van Walle 1,
Będzin – Araujo 2, Rejno 2, Peszko 1, Ratajczak 1, Seif 1,
[Ilość przyjęć] – GKS 138 – Będzin 121
GKS – Sobański 48, Kapelus 44, Błoński 20, Mariański 11, Stańczak 9, Falaschi 2, Stelmach 2, Pietraszko 1, Krulicki 1,
Będzin – Waliński 46, Potera 32, Jordanow 20, Roberts 15, Peszko 8,
[Ilość błędów w przyjęciu] – GKS 7 – Będzin 8
GKS – Sobański 3, Kapelus 1, Falaschi 1, Błoński 1, Stańczak 1,
Będzin – Potera 3, Waliński 3, Jordanow 2,
[Procent przyjęcia dokładnego] – GKS 35,5% – Będzin 55%
GKS – Stelmach 100%, Mariański 64%, Kapelus 33%, Stańczak 33%, Sobański 31,5%, Błoński 20%, Pietraszko 0%, Krulicki 0%, Falaschi 0%,
Będzin – Waliński 70,5%, Potera 53%, Jordanow 45%, Roberts 40%, Peszko 25%,
[Procent przyjęcia perfekcyjnego] – GKS 10,5% – Będzin 24,5%
GKS – Stelmach 50%, Mariański 36%, Stańczak 11%, Błoński 10%, Sobański 9,5%, Kapelus 1,5%, Pietraszko 0%, Krulicki 0%, Falaschi 0%,
Będzin – Jordanow 30%, Waliński 29%, Potera 24%, Peszko 13%, Roberts 7%,
[Ilość ataków] – GKS 181 – Będzin 181
GKS – Kapelus 38, Sobański 35, Butryn 32, Van Walle 29, Kalembka 17, Pietraszko 11, Falaschi 7, Błoński 6, Krulicki 5, Stelmach 1,
Będzin – Araujo 51, Waliński 46, Jordanow 22, Roberts 21, Ratajczak 13, Rejno 13, Peszko 8, Kozub 3, Seif 3, Piotrowski 1,
[Ilość błędów w ataku] – GKS 16 – Będzin 9
GKS – Kapelus 7, Van Walle 3, Butryn 2, Sobański 2, Kalembka 1, Błoński 1,
Będzin – Waliński 4, Araujo 3, Roberts 2,
[Ilość ataków zablokowanych] – GKS 16 – Będzin 16
GKS – Sobański 5, Kapelus 3, Van Walle 3, Butryn 2, Kalembka 2, Błoński 1,
Będzin – Roberts 3, Peszko 3, Waliński 3, Araujo 3, Jordanow 2, Seif 1, Rejno 1,
[Ilość zdobytych punktów w ataku] – GKS 77 – Będzin 100
GKS – Butryn 18, Van Walle 14, Sobański 14, Kapelus 12, Kalembka 7, Pietraszko 5, Krulicki 3, Falaschi 2, Błoński 1, Stelmach 1,
Będzin – Araujo 33, Waliński 25, Rejno 10, Roberts 9, Jordanow 8, Ratajczak 7, Kozub 3, Peszko 3, Seif 1, Piotrowski 1,
[Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków] – GKS 42% – Będzin 55%
GKS – Stelmach 100%, Krulicki 75%, Butryn 57,5%, Van Walle 48,5%, Pietraszko 47%, Sobański 40%, Kalembka 35,5%, Kapelus 24,5%, Falaschi 16,5%, Błoński 10%,
Będzin – Kozub 100%, Piotrowski 100%, Rejno 77%, Araujo 65%, Waliński 54%, Ratajczak 53,5%, Seif 50%, Roberts 43%, Peszko 38%, Jordanow 36%,
[Ilość bloków punktowych] – GKS 16 – Będzin 16
GKS – Kalembka 4, Butryn 3, Falaschi 2, Pietraszko 2, Sobański 2, Van Walle 1, Krulicki 1, Stelmach 1,
Będzin – Rejno 7, Ratajczak 5, Waliński 2, Kozub 1, Araujo 1,
[Ilość błędów własnych „innych”] – GKS 1 – Będzin 9
[MVP] – Będzin 2: Araujo 1, Rejno 1,
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze