Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Wyjątkowy mecz w Opolu, bo… jedyny. Media o meczu Odra-GKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat meczu , Odra Opole – GKS Katowice. Z niewielkiej ilości materiałów mass mediów wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

 

sportslaski.pl – Wyjątkowy mecz w Opolu, bo… jedyny

 

Oczy całej ligi będą dzisiaj zwrócone na mecz Odry Opole z GKS-em Katowice, bo… to jedyne spotkanie 23. kolejki Nice I ligi, które zostanie planowo rozegrane!

[…] Jedynym spotkaniem, które ma się odbyć, jest niezwykle ciekawie zapowiadający się pojedynek Odry Opole z GKS-em Katowice. Opolanie byli rewelacją jesieni, ale piłkarską wiosnę zaczęli nie najlepiej – w dwóch spotkaniach zdobyli tylko jeden punkt. Najpierw podopieczni trenera Mirosława Smyły przegrali w Legnicy z Miedzią, a następnie przed własną publicznością bezbramkowo zremisowali z Puszczą Niepołomice.

O ile o porażkę z Miedzią większych pretensji mieć nie można, bo legniczanie zmierzają w kierunku Lotto Ekstraklasy, tak remis z Puszczą przed własną publicznością to spory zawód – bo w Opolu o punkty niezwykle trudno. Beniaminek jest najlepiej grającym zespołem na własnym boisku. W 11 meczach Odra przegrała tylko raz – w sierpniu ze wspomnianą Miedzią. Nie ma drugiej ekipy, która zdobyłaby na własnym obiekcie 24 punkty. GieKSa z kolei zagrała przed własną publicznością z Rakowem Częstochowa i do momentu, gdy grali z beniaminkiem po 11, to o grę większych pretensji mieć nie można.

Jeśli GKS chce zaatakować czołówkę, to ten mecz musi wygrać. Katowiczanie zajmują dziewiąte miejsce, mają cztery punkty straty do czwartej Odry i sześć do drugiej Stali Mielec. Trudno jednak wyciągać jakiekolwiek wnioski z tabeli, skoro niektórzy mają trzy rozegrane spotkania wiosną, a inni jedno…

 

 

nto.pl – Odra Opole podejmie GKS Katowice przy jupiterach

 

Po blisko dwóch latach przerwy w sobotę na opolski stadion przy ul. Oleskiej wracają mecze przy jupiterach. Do tego przed Odrą bardzo prestiżowy bój, bo podejmie GKS Katowice.
[…] Teraz 25 marca przyjedzie do nas rywal z 1 ligi i światła będą musiały zostać uruchomione, gdyż pierwszy gwizdek zabrzmi o godz. 17.45. Do tego będzie to starcie z nie byle kim, a z GKS-em Katowice. A zatem spotkanie nie tylko o wymiarze prestiżowym, gdyż przyjezdni do też jeden z rywali opolan w walce o elitę.

[…] Co ciekawe organizacji tego spotkania towarzyszyło niemałe zamieszanie, gdyż i tak osiem z dziewięciu meczów 23. kolejki zostało przeniesiono na 11 kwietnia, albowiem pojawiła się przy nich adnotacja „odwołany z powodu powołania zawodnika/zawodników do reprezentacji”. Taki warunek spełniało także starcie Odry z GKS-em, gdyż z naszego zespołu Mateusz Kuchta otrzymał „wezwanie” do kadry U-21, która 27 marca zmierzy się z Włochami w eliminacjach mistrzostw Europy, a Oktawian Skrzecz do U-20 na spotkania z z Anglią oraz Niemcami. Obaj zawodnicy należą do czołowych graczy w swoich zespołach i do tego są młodzieżowcami. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać w momencie, gdy skumulowały się zaległości spowodowane warunkami pogodowymi. Dlatego też opolanie jako pierwsi wyszli z inicjatywą, by do spotkania doszło, a przedstawiciele GKS-u zgodzili się na to, tym bardziej, że groziłoby im to, że w finałowej fazie sezonu, mogliby grać sporo meczów co trzy dni. Wtedy pojawił się też nowy problem. Mecz chciał pokazać Polsat Sport, jednak dopiero w niedzielę, a taki termin już nie do końca odpowiadał klubom. Do tego ostateczna decyzja potwierdzająca ten termin zapadła dopiero we wtorek.
 

odraopole.pl – Lukas Klemenz: Chciałbym, żebyśmy awansowali we dwójkę. Odra i „Gieksa”! [WYWIAD]

 

W wieku niewiele ponad 16 lat w barwach Odry zanotował swój debiut w seniorskiej piłce. To do naszego klubu wrócił po 1,5-rocznej przerwie od futbolu spowodowanej problemami kardiologicznymi. Choć pochodzi z Głogówka, gdzie – jak sam mówi – kibicuje się Widzewowi, życzy opolanom nowego stadionu. I sukcesów, ale niekoniecznie… najbliższej niedzieli, gdy zawita na Oleską z GKS-em Katowice.

 

[…] Ucieszył cię angaż w GKS-ie trenera Jacka Paszulewicza, z którym współpracowałeś w Grudziądzu?
– Mieliśmy tam bardzo dobry okres. Walczyliśmy o awans. Szczerze mówiąc, to po poprzednim sezonie sądziłem, że trener odejdzie, mając propozycję z ekstraklasy. Z tego, co czytałem, miał jakąś propozycję, ale nie skorzystał, chcąc budować coś na dłuższą metę w Olimpii. Nie udało się, ale teraz trener znalazł się w bardziej perspektywicznym klubie. Plan gry, pomysł taktyczny, może wypalić tu jeszcze lepiej niż w Grudziądzu. W Katowicach jest bardziej doświadczony zespół, zawodnicy mają na koncie więcej meczów w ekstraklasie. W Olimpii było 14 czy 15 młodzieżowców, dlatego taki wynik, jaki osiągnęliśmy, poszedł w świat. Okazało się, że można ugrać coś młodzieżą, prezentując przy tym dobry futbol. W Katowicach może być podobnie.

 

Wierzysz w awans mocniej niż jeszcze w grudniu czy listopadzie?
– Mamy teraz naprawdę bardzo dobrą serię, do tego czujemy się bardzo dobrze przygotowani motorycznie. Nie chcę zapeszać. Będziemy walczyć do końca. Mamy swój cichy cel. Określiliśmy go sobie w szatni. Na ile się powiedzie – zobaczymy w czerwcu. Teraz czeka nas kilka trudnych meczów i to będzie weryfikacja naszej zimowej pracy. One odpowiedzą na pytanie, czy jesteśmy gotowi na kolejne wyzwania.

 

Czego spodziewasz się w niedzielę przy Oleskiej?
– W czwartek analizowaliśmy Odrę. To naprawdę bardzo skuteczna pod bramką rywala drużyna. Musimy się wystrzegać prostych błędów. Nie wiadomo też, jaka będzie murawa, choć mamy już kalendarzową wiosnę, to kilku stopni na termometrze jeszcze brakuje. Oby było dobre widowisko, zwłaszcza że nie zabraknie też naszych kibiców, dla których to niedaleki wyjazd. Odra nie zaczęła najlepiej, przegrywając w Legnicy i remisując z Puszczą. Zobaczymy, jak to będzie. Spodziewam się ciężkiego meczu, ale myślę, że to GKS wyjdzie z niego zwycięsko.

 

 

Duma, bieda, pewność, ekstraklasa. Katowicki rozdział Gabriela Nowaka

 

Środkowy pomocnik naszej drużyny barwnie wspomina okres gry w GKS-ie Katowice, ale mówi też o swojej roli w Odrze i marzeniu, którego spełnienie byłoby nagrodą.

Rozegrał tam ponad pół setki pierwszoligowych meczów. Poczuł dumę, mogąc występować w drużynie, której kibicował od małego, ale i biedę, wynikającą z trudnej sytuacji klubu

[…] – „Gieksa” jest dla mnie ważna. Grałem tam, kibicuję jej. Jako młody chłopak wszedłem do „większej” piłki grając dla klubu, któremu życzyłem dobrze od małego. Fajny okres, poznanych wielu pozytywnych ludzi. Do dziś zostało mi sporo przyjaźni z tamtego okresu – mówi Gabriel Nowak, czym zaskakuje o tyle, że pochodzi nie z Katowic, a Rybnika, gdzie trzyma się kciuki przede wszystkim za Górnika, a nie GKS.

– Nie wiem nawet, skąd to się u mnie wzięło. Jako młody chłopak śledziłem ligę i trudno stwierdzić, co tak na mnie zadziałało. Czy sama nazwa, czy barwy, kolory… Nie chodziło nawet o jakiegoś boiskowego idola, choć wiadomo, że takie nazwiska jak Wojciechowski czy Ledwoń zostają w głowie. Po prostu, kibicowałem GKS-owi i tak zostało. To był okres, w którym Rybnik był podzielony na Górnika, GKS i Odrę Wodzisław. Teraz został praktycznie sam Górnik – opowiada Nowak, który w GKS-ie występował w latach 2008-2010.

Trafił tam z czwartoligowego Energetyka ROW-u Rybnik. – Trener Piotr Piekarczyk odszedł z ROW-u do GKS-u i bardzo był za tym, żeby ściągnąć mnie do Katowic. Wyszło tak, że… w międzyczasie podał się do dymisji, został dyrektorem sportowym. Przyjechałem wtedy na testy i tak już zostałem – wspomina pomocnik Odry, który mimo niedługiego okresu „przeżył” w „Gieksie” wielu trenerów.

– Kiedyś to liczyłem. Siedmiu czy ośmiu… Nie chcę bawić się w tworzenie rankingów, bo od każdego coś dobrego się wyciągnęło. Wiadomo, że wszyscy pytają po latach o trenera Nawałkę. Był wymagający, treningi były ciężkie, bardzo długie. To wszyscy wiedzą. Ale rozwijające. Każdy z tych zawodników, który wtedy był w GKS-ie, to docenia. Kiedyś powiedziałem, że gra najbardziej cieszyła mnie u trenera Wojciecha Stawowego. Myślę, że to prawda. Nabrałem wtedy bardzo dużej pewności siebie. Trener Stawowy preferował grę piłką, po ziemi. To wiązało się z tym, że zwycięstwa 5:3 czy 4:2 przeplataliśmy skromnymi porażkami w meczach, w których prowadziliśmy grę.

[…] Na razie jednak… musi wyleczyć kolejny uraz. – Mam naciągnięty mięsień dwugłowy, trenuję indywidualnie pod nadzorem fizjoterapeutów i lekarza. Żałuję, ale z „Gieksą” nie zagram. To stało się na rozruchu przed meczem z Puszczą. Myślałem, że to nic poważnego i tylko „spięło” mi mięsień, ale w następnym tygodniu znowu zabolało. na USG wyszedł krwiak, dlatego trzeba odpuścić. Szkoda, ale w niedzielę siądę na trybunach. Patrząc na warunki, jakie mogą wystąpić, nie spodziewam się wielkiej piłki. Na boisku będzie dominować walka, dłuższe podanie, murawa na więcej nie pozwoli. Mówi się, że jesienią zrobiliśmy wynik ponad stan. W żadnym meczu z zespołami z górnej półki nie będziemy faworytem, teraz też jest nim GKS. Wiadomo, jakie w Katowicach jest ciśnienie na awans. My po prostu powalczymy o zwycięstwo. Jak w każdym kolejnym spotkaniu jesienią – przyznaje „Gabi”.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga