Dołącz do nas

Siatkówka

Z kim zagra GieKSa? – Espadon Szczecin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kto chciałby sobie przypomnieć lub zapoznać się z historią klubu ze Szczecina, może to zrobić tutaj.

Drużyna Espadonu, podobnie jak nasz GKS, jest beniaminkiem tej ligi, ale w przeciwieństwie do GieKSy, nikt ze środowiska szczecińskiej siatkówki nie może być zadowolony z postawy ekipy ze Szczecina. Po 23 rozegranych kolejkach Espadon odniósł zaledwie 5 zwycięstw, a ściślej mówiąc to 4, bo przypomnijmy przecież, że zapisano im trzy punkty za zwycięstwo przy zielonym stoliku. Był to walkower w przegranym meczu ze Skrą, za udział jednego obcokrajowca za dużo w… jednej akcji seta. Nie licząc tego „zwycięstwa” to Espadon rozpoczął sezon od… 9 porażek z rzędu i mocno dzierżył w dłoni czerwoną latarnię. Pierwsza wygrana w 10 kolejce  z Łuczniczką 3:2 zapoczątkowała najlepszy okres w grze szczecinian, kiedy to wygrali 3 mecze z rzędu na własnym parkiecie (plus z AZS-em Częstochowa 3:2 oraz z Effectorem 3:0). Co ciekawe właśnie w tym czasie nastąpiła zmiana szkoleniowca, gdy po meczu 13 kolejki z BBTS-em Bielsko-Biała, a przed spotkaniem z Effectorem, zwolniono serbskiego trenera Milana Simojlovicia zastępując go jego asystentem Michałem Gogolem. Wtedy też nastąpiła znaczna poprawa jakości gry Espadonu, ale mimo pochwał ze strony ekspertów, nie przełożyło się to większą ilość zwycięstw. Znów szczecinianie mieli pasmo 5 porażek z rzędu i po pokonaniu kielczan, udało im się wygrać jeszcze tylko raz, a miało to miejsce w 20 kolejce gdy sensacyjnie pokonali 3:1 LOTOS, przedłużając tym samym serię wygranych u siebie do czterech. Gdy gra Espadonu na własnym parkiecie wyglądała jeszcze w miarę przyzwoicie, to postawa w meczach wyjazdowych otarła się o śmieszność, no bo jak inaczej skomentować bilans przegranych wszystkich meczów na obcym terenie! Biorąc pod uwagę postawę szczecinian w tej części sezonu oraz to co się działo w całej lidze, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że pozostanie im walka na koniec sezonu o miejsca 15-16, a co za tym idzie o uniknięcie występu w barażu z drużyną pierwszoligową.

 

Dlaczego gra i wyniki Espadonu są właśnie takie? Przecież miano w Szczecinie ambitne plany, może nie na podbój tej ligi, ale spokojne usadowienie się w środkowej części tabeli. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu duże grono „fachowców” siatkarskich było święcie przekonanych o większej sile i potencjale zespołu szczecińskiego w porównaniu do naszej GieKSy. Jakże się mocno pomylili. Bez dwóch zdań główną przyczyną były chybione transfery. Żaden klub w PlusLidze w trakcie sezonu tak mocno nie zmieniał swojej kadry. Już po pierwszym! meczu znaleziono kozła ofiarnego w postaci bułgarskiego rozgrywającego Georgi Bratojewa, którego nadzwyczaj szybko wyrzucono z drużyny. Na jego miejsce sprowadzono serbskiego „emeryta” Veljko Petkovicia, którego zaledwie po ośmiu rozegranych meczach też się pozbyto, sprowadzając i dając szansę na grę już czwartemu rozgrywającemu, tym razem Polakowi, Michałowi Kozłowskiemu z AS Cannes. Dodatkowo jeszcze po pierwszej rundzie odszedł niezadowolony ze zbyt małej ilości gry w lidze, serbski przyjmujący Ivan Borovnjak, a na jego miejsce wypożyczono z Resovii, Dominika Depowskiego. Jakby tego było mało kontuzje wykluczyły z gry na pewien okres czasu, bułgarskiego atakującego Danaiła Miłuszewa oraz polskich byłych reprezentantów kraju, Michała Ruciaka oraz Marcina Wikę. Tak więc jak widać kompletnie nie trafiono z transferami, gdzie z wątpliwej klasą sportową obcokrajowców oraz doświadczonych acz odcinających już kupony ze swojej kariery Polaków, próbowano stworzyć team, drużynę zgraną i zdolną do nawiązania walki w PlusLidze. W takich okolicznościach trudno było o wypracowanie odpowiedniej formy sportowej i takie są teraz tego efekty. Najmniej pretensji oraz na wyróżnienie wśród graczy Espadonu zasłużył tylko jeden siatkarz, ten na którego wcale nie liczono. Chodzi oczywiście o atakującego Bartłomieja Klutha, który przypomnijmy poprzedni sezon spędził na parkietach pierwszoligowych w przeciętnym klubie KPS-ie Kęty. Kluth zdobył dotychczas aż 334 punkty dla szczecinian, poza tym zanotował aż 32 bloki punktowe, te liczby mówią same za siebie, niejeden siatkarz chciałby mieć takie indywidualne statystyki.

 

BILANS MECZÓW „U SIEBIE”; 11 spotkań – 14 punktów – w setach 18:23 – małe punkty 859:963 – 5 zwycięstw (dwa po tie-breaku) i 6 porażek (jedna po tie-breaku)

BILANS MECZÓW „NA WYJEŹDZIE”; 12 spotkań – 0 punktów – w setach 5:36 – małe punkty 847:1035 – 0 zwycięstw i 12 porażek

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE  Espadonu Szczecin

Czas trwania spotkań – Espadon 2076;;
Ilość rozegranych setów – Espadon 82;  Kluth 73, Ruciak 73, Wika 66, Perłowski 60, Sladecek 57, Gałązka 53, Mihułka 53, Murek 41, Zajder 40, Cedzyński 35, Wołosz 32, Miłuszew 31, Borovnjak 28, Petković 27, Kozłowski 24, Depowski 20, Bratojew 3, Kowalonek 0.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – Espadon 524;

Ilość zdobytych punktów – Espadon 1182;  Kluth 334, Wika 157, Ruciak 152, Perłowski 104, Gałązka 93, Zajder 74, Miłuszew 60, Cedzyński 60, Borovnjak 48, Depowski 44, Sladecek 26, Wołosz 23, Petković 5, Kozłowski 2.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – Espadon 357;  Kluth 103, Ruciak 50, Wika 46, Perłowski 30, Gałązka 25, Cedzyński 23, Miłuszew 22, Zajder 19, Sladecek 14, Borovnjak 9, Depowski 9, Wołosz 4, Petković 2, Kozłowski 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – Espadon 825;  Kluth 231, Wika 111, Ruciak 102, Perłowski 74, Gałązka 68, Zajder 55, Borovnjak 39, Miłuszew 38, Cedzyński 37, Depowski 35, Wołosz 19, Sladecek 12, Petković 3, Kozłowski 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – Espadon 294;  Kluth 134, Gałązka 53, Perłowski 47, Wika 47, Zajder 38, Ruciak 26, Cedzyński 17, Miłuszew 11, Borovnjak 0, Bratojew 0, Petković -2, Kozłowski -2, Wołosz -6, Depowski -7, Mihułka -18, Murek -22, Sladecek -22.

Ilość zagrywek – Espadon 1725;  Ruciak 266, Kluth 225, Perłowski 206, Sladecek 179, Wika 173, Gałązka 138, Zajder 106, Cedzyński 79, Borovnjak 66, Miłuszew 65, Kozłowski 61, Petković 57, Depowski 53, Wołosz 46, Bratojew 4, Murek 1.
Ilość błędów na zagrywce – Espadon 350;  Kluth 61, Ruciak 49, Sladecek 45, Perłowski 38, Wika 32, Cedzyński 31, Zajder 25, Gałązka 18, Depowski 16, Miłuszew 12, Borovnjak 10, Wołosz 6, Petković 4, Kozłowski 3.
Ilość asów serwisowych – Espadon 93;  Ruciak 23, Perłowski 14, Sladecek 11, Kluth 10, Wika 9, Gałązka 5, Miłuszew 5, Zajder 4, Cedzyński 4, Borovnjak 3, Depowski 2, Wołosz 1, Petković 1, Kozłowski 1.

Ilość przyjęć – Espadon 1646;  Wika 403, Ruciak 327, Mihułka 291, Murek 223, Depowski 139, Borovnjak 131, Wołosz 92, Gałązka 10, Perłowski 9, Zajder 7, Cedzyński 5, Sladecek 4, Kluth 2, Kozłowski 2, Petković 1.
Ilość błędów w przyjęciu – Espadon 131;  Wika 29, Ruciak 26, Murek 22, Mihułka 18, Depowski 16, Wołosz 8, Borovnjak 6, Kluth 1, Perłowski 1, Sladecek 1, Petković 1, Cedzyński 1, Kozłowski 1.
Przyjęcie negatywne – Espadon 368;  Wika 100, Murek 69, Ruciak 61, Mihułka 57, Depowski 29, Borovnjak 25, Wołosz 22, Gałązka 2, Sladecek 2, Zajder 1.
Przyjęcie perfekcyjne – Espadon 423;  Ruciak 101, Wika 81, Mihułka 74, Murek 58, Borovnjak 40, Depowski 40, Wołosz 23, Zajder 4, Gałązka 1, Perłowski 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – Espadon 26%;  Zajder 57%, Borovnjak 31%, Ruciak 31%, Depowski 29%, Murek 26%, Wołosz 25%, Mihułka 25%, Wika 20%, Perłowski 11%, Gałązka 10%, Kluth 0%, Sladecek 0%, Petković 0%, Cedzyński 0%, Kozłowski 0%.

Ilość ataków – Espadon 2121;  Kluth 604, Wika 312, Ruciak 296, Perłowski 147, Miłuszew 142, Gałązka 129, Borovnjak 119, Depowski 99, Zajder 91, Cedzyński 74, Wołosz 64, Sladecek 22, Petković 13, Kozłowski 8, Murek 1.
Ilość błędów w ataku – Espadon 168;  Kluth 58, Wika 23, Miłuszew 18, Ruciak 16, Gałązka 12, Borovnjak 11, Depowski 8, Wołosz 6, Perłowski 5, Zajder 4, Cedzyński 4, Sladecek 2, Petković 1.
Ilość ataków zablokowanych – Espadon 239;  Kluth 80, Ruciak 35, Wika 26, Borovnjak 21, Miłuszew 19, Perłowski 13, Depowski 11, Gałązka 10, Wołosz 9, Zajder 7, Cedzyński 7, Petković 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – Espadon 940;  Kluth 292, Wika 135, Ruciak 120, Perłowski 72, Gałązka 68, Zajder 53, Miłuszew 50, Borovnjak 42, Cedzyński 38, Depowski 37, Wołosz 19, Sladecek 9, Petković 4, Kozłowski 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – Espadon 44%;  Zajder 58%, Gałązka 53%, Cedzyński 51%, Perłowski 49%, Kluth 48%, Wika 43%, Ruciak 41%, Sladecek 41%, Depowski 37%, Borovnjak 35%, Miłuszew 35%, Petković 31%, Wołosz 30%, Kozłowski 13%, Murek 0%.

Ilość bloków punktowych – Espadon 149;  Kluth 32, Gałązka 20, Perłowski 18, Cedzyński 18, Zajder 17, Wika 13, Ruciak 9, Sladecek 6, Depowski 5, Miłuszew 5, Borovnjak 3, Wołosz 3.
Ilość błędów dotknięcia siatki – Espadon 23;  Kluth 5, Zajder 5, Gałązka 3, Perłowski 2, Sladecek 2, Petković 2, Borovnjak 1, Miłuszew 1, Wika 1, Cedzyński 1.
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – Espadon (2-1);
MVP meczów – Espadon 4;  Kluth 2, Gałązka 1, Ruciak 1.

 

Klub Piłki Siatkowej Espadon Szczecin Spółka Akcyjna
barwy: niebiesko-biało-zielone
data założenia: 2014 (kontynuator klubów szczecińskich)
adres: ul Lipowa 5-6
71-734 Szczecin
hala: Azoty Arena
ul. Władysława Szafera 3/5/7
71-245 Szczecin

Właściciel klubu: Jakub Markiewicz
Prezes stowarzyszenia Espadon Szczecin: Radosław Rybak
Prezes spółki: Paweł Adamczak
wiceprezes spółki: Zdzisław Gogol
członkowie rady nadzorczej: Andrzej Mączka, Zygmunt Serafin

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga