Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

ZUS zgłasza się do GKS-u Katowice po cztery „bańki”! – tygodniowy przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Drużyna kobieca w minionym tygodniu rozegrała jedno spotkanie. Przeciwnikiem była drużyna Olimpii Szczecin, GieKSa wygrała 3:2 (1:2). Następny mecz drużyna kobiet rozegra w niedzielę, z Rolnikiem, w Biedrzychowicach. Piłkarze rozegrali dwa spotkania, w środę wygrali z Olimpią Elbląg 1:0 (1:0), w sobotę przegrali z KKS-em 1925 Kalisz 1:2 (0:1). Prasówki po tych meczach znajdziecie odpowiednio TUTAJ i TUTAJ. Katowicki Sport opisał sytuację po kontroli ZUS w klubie, która wykazała brak wpłaty przez GieKSę na rzecz ZUS-u prawie 4 miliony złotych.

Siatkarze oraz hokeiści zakończyli swoje rozgrywki. Trwają pierwsze ruchy/rozmowy kadrowe w obu drużynach. W sekcji hokeja doszło do zmiany: nowym/starym trenerem został Jacek Płachta.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – GieKSa wróciła z dalekiej podróży

Z piekła do nieba wróciły podopieczne Witolda Zająca. Za to zawodniczki Olimpii mogą sobie pluć w brodę za roztrwonienie dwubramkowej przewagi.

W sobotnie słoneczne popołudnie na ulicy Bukowej w Katowicach zameldowały się ekipy miejscowej GieKSy i Olimpii Szczecin. Gospodynie chciały zmazać wrażenie po wysokiej przegranej na własnym boisku z Górnikiem Łęczna i odzyskać atut własnej murawy. Za to Szczecinianki próbowały przedłużyć dobrą passę.

W pierwszej połowie to podopieczne Adama Gołubowskiego lepiej wyglądały na boisku i po pół godzinie prowadziły dwoma bramkami, których autorkami były Michalczyk i Litwiniec. Tuż przed gwizdkiem na przerwę Kozak zdobyła bramkę kontaktową dla GieKSy.

W drugiej połowie inicjatywę przejęły gospodynie, których ataki raz po raz odbijały się od Natalii Piątek czy defensywy Olimpii. W 62 minucie Maciążka, obsłużona świetnym podaniem, wyszła na sam na sam z Piątek, ładnym dryblingiem położyła bramkarkę Szczecina i doprowadziła do remisu. Na minutę przed końcem piłka ponownie trafia do Maciążki w polu karnym. Nie popisuje się obrończyni Olimpii, która nie trafia w piłkę a w nogi Klaudii Maciążki i prowadząca te zawody Michalina Diakow bez wahania pokazało “na wapno”. Do piłki podeszła najlepsza w ekipie gospodyń, obok Maciążki, kapitan Katowic, Marlena Hajduk i pewnym silnym strzałem pod poprzeczkę nie dała szans bezradnej Piątek.

 

sportdziennik.com – ZUS zgłasza się do GKS-u Katowice po cztery „bańki”!

Kontrola Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wykazała, że klub z Bukowej jest mu winny blisko 4 mln zł. To pokłosie zawierania podwójnych umów z pracownikami w latach 2014-2019. Katowiczanie składają odwołanie do sądu.

Słaba dyspozycja drużyny wcale nie musi okazać się najgorszą wiadomością, jaka popłynęła z Bukowej na początku maja. Zakończyła się kontrola Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, prowadzona w klubie od dłuższego czasu, a dotycząca okresu od stycznia 2014 do października 2019. Konkluzja delikatnie rzecz ujmując nie jest dla GieKSy optymistyczna – zobowiązanie spółki wobec ZUS-u wynosi blisko 4 miliony złotych! Nie trzeba dodawać, że to wielkie pieniądze, nawet w realiach klubu z tak bogatym właścicielem jak miasto Katowice.

Z czego wynika ta kwota? W skrócie: pracownicy GieKSy – piłkarze etc. – od 2014 do 2019 roku zawierali umowy nie tylko ze spółką, ale też działającą przy niej Fundacją Sportowe Katowice. Oficjalnie można powiedzieć, że zawodnicy GKS-u mieli w Fundacji dodatkowe obowiązki, związane m.in. z Akademią Młoda GieKSa, a nieoficjalnie to po prostu sposób na optymalizację podatkową, bo składki na ZUS odciągało się w większym stopniu z umowy o pracę w Fundacji, znacznie niższej niż kontrakt z klubem w formie umowy-zlecenia, co pozwalało w skali roku oszczędzać spółce na składkach spore pieniądze.

Jak czytamy w komunikacie giełdowym opublikowanym przez GKS: „W wyniku kontroli Spółka otrzymała decyzje, w których organ stwierdził, że w przypadku 49 zleceniobiorców, będących jednocześnie pracownikami Fundacji Sportowe Katowice z siedzibą w Katowicach, rozdzielenie wykonywanej pracy na dwie różne umowy, tj. umowę o pracę i umowę zlecenie umożliwiło uzyskiwanie korzyści związanych z obniżeniem kosztów prowadzenia działalności – zminimalizowanie obowiązku składkowego.

W konsekwencji organ stwierdził, że ww. zleceniobiorcy z tytułu zatrudnienia w ramach umowy zlecenie podlegają obowiązkowym ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowemu i wypadkowemu a podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne powinno być – zdaniem ZUS – wynagrodzenie otrzymane również z tytułu umowy zlecenie”.

GKS jest winny ZUS-owi dokładnie 3 miliony 335 tysięcy 613 złotych i 75 groszy, a do kwoty tej dolicza się też odsetki w wysokości 600 tysięcy złotych. Okres działalności klubu, wzięty pod lupę przez ZUS, obejmuje lata, w których stanowisko prezesa piastowali Wojciech Cygan (od 24 czerwca 2013) a następnie Marcin Janicki (od 2 listopada 2017, odwołany po spadku z I ligi w czerwcu 2019). Objęty kontrolą okres obejmuje też sam początek prezesury Marka Szczerbowskiego (od końca sierpnia 2019). Po Bukowej krąży wieść, że widząc podwójne umowy Szczerbowski złapał się za głowę i natychmiast zaczął prostować te kwestie.

Katowiczanie nie zgadzają się z taką decyzją ZUS-u, uważając, że: „Stanowisko organu rentowego jest błędne i winno zostać skorygowane w toku sądowej kontroli. Wobec powyższego Spółka podejmie kroki przewidziane przepisami prawa i złoży do Sądu odwołania od ustaleń kontroli ZUS” – oświadcza klub z Bukowej w komunikacie giełdowym, a przed sądem trzeba będzie wykazać, że osoby zatrudnione w Fundacji rzeczywiście wykonywały tam etatową pracę, co może nie być proste.

Trudno wyrokować dziś, jak długo może toczyć się postępowanie przed sądem, a nawet w przypadku niepomyślnego wyroku ewentualny dług względem ZUS zapewne musiałby być rozbity na raty.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – Sezon 2020/2021 PlusLigi: GKS Katowice

Poprzednie rozgrywki, przerwane w marcu z powodu pandemii koronawirusa, katowiczanie zakończyli na szóstym miejscu. Tym razem GKS był dziewiąty, ale przez długi czas walczył o udział w play-off, a do ósmego miejsca zabrakło mu trzech punktów.

Fazę zasadniczą katowiczanie zakończyli na 10. miejscu z 33 punktami na koncie. Podopieczni trenera Grzegorza Słabego wygrali 11, a przegrali 15 meczów. W rywalizacji o dziewiątą lokatę GKS dwukrotnie pokonał Indykpol AZS Olsztyn.

– Ten sezon to była sinusoida w naszym wykonaniu. Dobrze zaczęliśmy, później trochę zostaliśmy rozbici przez koronawirusa, wróciliśmy i do końca starego roku graliśmy naprawdę dobrze. Później coś się u nas popsuło i niestety, myślę, że ten sezon pozostawia u nas spory niedosyt, bo fajnie się zapowiadało, cały czas byliśmy w walce o play-off, ale w nowym roku nie daliśmy rady – mówi środkowy GKS-u,  Miłosz Zniszczoł i dodaje: – Po tym, jak ten sezon przebiegał, na pewno czujemy niedosyt. Niektórzy nas nie doceniali, skazywali na walkę o utrzymanie, a my włączyliśmy się do gry o play-off. Nie udało się do niego dostać, ale mimo wszystko to dziewiąte miejsce na zakończenie to dla nas pewna osłoda.

Katowiczanie bardzo dobrze rozpoczęli sezon, ale w drugiej jego połowie radzili sobie nieco gorzej i nie udało się im awansować do play-off.

– Uważam, że mieliśmy po swojej stronie jakość, mieliśmy niestety jeden, długi przestój, który kosztował nas awans do play-off – mówi trener Grzegorz Słaby i dodaje: – Na swojej drodze mieliśmy trudne drużyny, przy których trudno było się odbudować. Bardzo żałuję, że nie udało nam się wejść do fazy play-off, bo mieliśmy ku temu wiele szans. Mieliśmy bardzo dobry początek ligi, rozbudziliśmy bardzo duże apetyty w tym sezonie. Mieliśmy swoje szanse, ale je sportowo zaprzepaściliśmy. Ogólnie ten sezon był trudny z wielu powodów. Były kwarantanny, cały czas jest w tle wirus, różne rzeczy, które sprawiały, że to był najcięższy sezon jaki miałem okazję prowadzić w swojej przygodzie z siatkówką, tym bardziej, że był to mój pierwszy raz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na pewno wyciągnę wiele lekcji dla siebie na przyszłość, żeby przy następnych okazjach nie zmarnować takich szans, jakie mieliśmy w tym roku – mówi Słaby, który jako trener wprowadził katowiczan do ekstraklasy w 2016 roku, a w kolejnych sezonach był asystentem najpierw Piotra Gruszki, a później Daszkiewicza. W sezonie 2020/2021 ponownie był pierwszym trenerem.

– Będę miał bardzo dobre wspomnienia, bo wiele osób skazywało nas na pożarcie w tej lidze, po tym jak w okienku transferowym odszedł od nas Rafał Szymura oraz poprzedni trener. Generalnie nie wierzono w nasz potencjał i naszą grupę. Udowodniliśmy, że każdy z zawodników był wartościowy, każdy w sztabie pracował nad tym, żeby osiągnąć sukces i to 9. miejsce z jednej strony może być rozczarowujące, ale z drugiej strony trochę utarliśmy nosa ekspertom Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie grać na wysokim poziomie. Część zawodników zagrała jedne z lepszych sezonów w swoich karierach, więc myślę, że możemy być zadowoleni – stwierdza Słaby.

Kilka faktów o sezonie 2020/2021 GKS-u Katowice

  1. Największą gwiazdą był…

Jakub Jarosz. Kapitan GKS przez cały sezon prezentował stabilny poziom. Trzykrotnie wybierany był MVP. W 26 meczach zdobył 317 punktów mając blisko 50 procentową skuteczność ataku.

  1. Po nim spodziewaliśmy się więcej…

Trudno znaleźć, kogoś kto szczególnie by zawiódł przez cały sezon. Siłą GKS-u była zespołowość i jak zdarzały się wpadki to sporadycznie i dany zawodnik w kolejnym meczu potwierdzał, że to była tylko dyspozycja dnia, a nie jakiś długotrwały kryzys i załamanie formy.

  1. Najbardziej zaimponował nam…

Rozgrywający Jakub Nowosielski. To pierwszy rodowity katowiczanin w piątym roku występów zespołu w PlusLidze. Z powodzeniem rywalizował o miejsce w składzie z Janem Firlejem.

  1. W przyszłym sezonie zmieni się…

Sporo, choć nie w sztabie szkoleniowym, bowiem kontrakty przedłużyli trener Grzegorz Słaby, drugi trener Damian Musiak, trener ds. przygotowania motorycznego Piotr Karlik i fizjoterapeuta Grzegorz Rzetecki. Z zawodników umowy przedłużyli natomiast: Jakub Jarosz, Jakub Szymański, Jakub Nowosielski, Dawid Ogórek, a ważny kontrakt obowiązuje Kamila Drzazgę. Z GKS-su odchodzą natomiast: Jan Firlej, Wiktor Musiał, Emanuel Kohut, Jan Nowakowski, Miłosz Zniszczoł, Adrian Buchowski, Kamil Kwasowski, Sławomir Stolc i Dustin Watten.

 

HOKEJ

hokej.net – Oficjalnie: Płachta trenerem GieKSy

Zgodnie z naszymi informacjami, na ławkę trenerską GKS-u Katowice wraca Jacek Płachta. 51-letni szkoleniowiec podpisał dwuletni kontrakt.

Płachta jest wychowankiem katowickiego klubu i ma do GieKSy ogromny sentyment. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż w swojej karierze już trzykrotnie był jej głównym szkoleniowcem: w sezonach 2010/2011 oraz 2012/2013 i 2016/2017.

– Bardzo się cieszę, że znowu mogę wrócić do mojego klubu. Wychowałem się w Katowicach i zawsze łatwiej wraca się do miejsc, w których się wszystkich zna i gdzie jest dobry klimat do pracy. Spotkałem w GKS-ie wielu fantastycznych ludzi, więc te decyzje związane z GieKSą zawsze były dla mnie łatwiejsze – wyjaśnił Jacek Płachta.

– Rozmawiałem z wieloma osobami, które mają konkretny plan na to, jak konsekwentnie budować drużynę. Mam same dobre odczucia związane z tym, co przed nami. Chcemy się wspólnie rozwijać, a to jest dla mnie bardzo ważne i na pewno pomogło mi podjąć decyzję o powrocie – dodał.

Przypomnijmy, że w maju 2019 roku 51-letni szkoleniowiec był o krok od powrotu do GieKSy, ale szefostwo klubu z Wojciechem Tkaczem na czele zdecydowało się zakontraktować bardziej doświadczonego Fina – Risto Dufvę, który miał w swoim dorobku 11 sezonów pracy w fińskiej Liidze i tytuł mistrzowski zdobyty z JYP Jyväskylä. (2008/2009).

Jacek Płachta był też rozważany jako trener po dymisji Piotra Sarnika. Sęk w tym, że był wtedy związany kontraktem z ekipą Crocodiles Hamburg. Zresztą w „Krokodylach” pracował przez ostatnie trzy sezony.

Przez trzy lata był też selekcjonerem reprezentacji Polski, a biało-czerwoni podczas Mistrzostw Świata Dywizji IA w Krakowie oraz rok później w Katowicach byli blisko wywalczenia awansu do hokejowej Elity.

– W sekcji hokeja chcemy wprowadzić więcej stabilizacji i rozpocząć proces budowy drużyny nie tylko na jeden sezon, ale na dłuższą perspektywę. W naszej ocenie najlepszym kandydatem do tego zadania jest człowiek, który GieKSę ma sercu i jest z klubem związany emocjonalnie, czyli Jacek Płachta. Oczywiście za tymi argumentami idzie także duże doświadczenie, styl pracy z drużyną oraz dyscyplina – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GieKSy.

– Trener Płachta doskonale zna polskie środowisko hokejowe oraz ma szerokie kontakty poza granicami kraju. Bardzo się cieszymy iż udało nam się sprowadzić do Klubu ponownie wychowanka GKS-u. Trener ma nasze pełne zaufanie – dodał.

 

Powrót Wanackiego

Jakub Wanacki wraca do GKS-u Katowice. Reprezentant Polski przez ostatnie dwa sezony występował w Re-Plast Unii Oświęcim.

30-letni defensor w biało-niebieskich barwach rozegrał 56 meczów, w których strzelił 5 bramek i zanotował10 asyst. W poprzednim sezonie wystąpił zaledwie w 4 meczach, a miało to związek z dwiema poważnymi kontuzjami: barku oraz złamania kości strzałkowej.

Dodajmy, że „Wanawa” miał już okazję grać w ekipie GKS-u Katowice w latach 2017-2019. Sięgnął wówczas z GieKSą po srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski oraz zajął trzecie miejsce w Pucharze Kontynentalnym.

– Jakub dał się już poznać w GKS-ie z jak najlepszej strony. Gdy reprezentował nasz klub, odnosiliśmy sukcesy w Polsce i Europie. Warto podkreślić, że był wówczas jednym z liderów defensywy naszego zespołu. Co ważne, jest aktualnym reprezentantem Polski, co wpisuje się w naszą wizję budowy zespołu – zaznaczył Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GKS-u.

Wszystko wskazuje na to, że ekipa z alei Korfantego wkrótce ogłosi też pozyskanie Johna Murraya i Patryka Wronki.

Dobrą informacją dla katowickich kibiców jest też fakt, że chęć dalszych występów w ekipie GieKSy wyrazili kapitan Grzegorz Pasiut, a także Bartosz Fraszko, jeden z czołowych zawodników poprzedniego sezonu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga