Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Zwyciężył jako człowiek

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W zawodzie trenera przywykło się mówić, że „jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz”. Pewnie jest w tym dużo racji, choć uproszczonej – bo można by to zdanie rozszerzyć na „jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia runda”. Gdy dodamy do tego „łaska kibica na pstrym koniu jeździ” – mamy już całkiem solidny zestaw sentencji, które w efekcie wynoszą danego szkoleniowca pod niebiosa lub degradują go całkowicie.

Zazwyczaj jednak jest tak, że nawet jeśli konkretny trener ma przeciwko sobie rzesze kibiców, a wyniki nadal są złe, po prostu podaje się do dymisji lub odchodzi z klubu. Sytuacja się rozwiązuje, przychodzi nowa miotła, pojawiają się nowe nadzieje.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, co powodowało, że włodarze GieKSy trzymali tak długo Rafała Góraka na stanowisku. Jak mawia klasyk – nie wiem, ale się domyślam. Nie chce mi się wierzyć aż tak bardzo w dalekowzroczność, bo tym, czym praktycznie zawsze kierują się decydenci – są wyniki. Tych w rundzie jesiennej nie było i możemy teraz wierzyć w bajki, że prezes widział potencjał w tej drużynie i nie można zmieniać trenera. Czy to ten argument czy sternik GKS nie miał nikogo „lepszego” czy po prostu była to kwestia niechęci do konieczności wypłacenia odprawy – tego na sto procent nie wiemy. Ale na dziewięćdziesiąt dziewięć już tak.

Z całą pewnością wiemy za to, jak było w szorstkiej relacji szkoleniowca i kibiców. Choć niechęć do Rafała Góraka narastała stopniowo i już w zeszłym sezonie sympatycy GKS dawali zdecydowany wyraz swojemu niezadowoleniu – trener pozostał na stanowisku. W jakiejś mierze na chwilę pomogły zwycięskie derby z Ruchem Chorzów, ale potem mieliśmy ostatni mecz sezonu w Chojnicach, gdzie na rozluźnieniu i plażowaniu kibice dość jasno dawali do zrozumienia, że nie widzą przyszłości z tym trenerem.

Chyba dla wszystkich zaskakującym było, że Rafał Górak pozostał na stanowisku. Choćby z tego powodu wiele osób przekreśliło ten sezon już na starcie, uważając, że „wuefista” nie jest w stanie niczego sensownego dokonać, a awans jest zbyt wysokimi progami dla warsztatu i umiejętności Góraka.

Na szczęście nie przełożyło się to na wsparcie i doping dla zespołu podczas całego sezonu, ale ilość inwektyw, niechęci i nawoływania do „pakowania walizek”, których nasłuchał się trener zniechęciłaby niejednego do pracy w klubie.

Jednym z zarzutów do trenera było to, że trzyma się stołka za wszelką cenę, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że na tym poziomie – w przypadku odejścia z GieKSy – szybko nie popracuje. Taka interpretacja tylko powodowała zwiększenie złości wśród kibiców. Dlatego czasem nawet po meczach, w których GKS zdobywał punkty, z trybun i tak padały niewybredne okrzyki.

Trener był „dociskany” i przez naszą redakcję na konferencjach pomeczowych, pytaniami o to, czy nie powinien podać się do dymisji, czy formuła prowadzenia przez niego zespołu już się nie wyczerpała. Padały niemalże żądania deklaracji dotyczącej awansu. Trener zbywał te pytania odpowiedziami, że ich nie rozumie, a deklaracji dotyczącej promocji do ekstraklasy nie złożył. Mówimy o sytuacjach, które miały miejsce nie tylko w zakończonym sezonie, ale także w jeszcze poprzednim. Trener zarówno z kibicami, jak i naszą stroną łatwego życia nie miał.

Stopniowo ta niechęć się zwiększała przeradzając się wręcz w coś, co można nazwać odrazą. O ile na trybunach kibice jeszcze jako tako trzymali pewien poziom – choć czasem szuderstwa była spore – to w internecie była to już jazda bez trzymanki i nawet jeśli piłkarze i trenerzy wielokrotnie lubili mówić, że nie czytają opinii na swój temat, to trudno uwierzyć, że pewne rzeczy – nawet pośrednio – do Góraka nie docierały.

W opozycji kibice dawali choćby przykład zeszłorocznego awansu Ruchu Chorzów i postawy Jarosława Skrobacza, niegdysiejszego asystenta Rafała Góraka. W Chorzowie jasno i konkretnie mówiono o awansie i w sposób pewny ten awans rok temu Niebiescy wywalczyli. A u nas? Wicie się, niczym w gorącej wodzie, gdy tylko padało „przerażające” słowo „awans”.

Były takie momenty, w których trener na konferencji wyglądał na załamanego. Czasem może i postawą drużyny, ale czasem po prostu całą otoczką wynikającą z nagromadzonej u kibiców wieloletniej frustracji, w wyniku której wszystko ogniskowało się na nim. Na jednej z konferencji przyznał, że jest to najtrudniejszy okres w jego życiu – nie tylko zawodowym, ale całościowo.

Jesień zakończonego sezonu nie pomagała. Choć GKS zanotował w jej początkowej fazie serię sześciu meczów bez porażki, potrafił też w bardzo efektowny sposób wygrać z Wisłą Płock czy Resovią – niedługo przyszło kolejne załamanie formy i wyników. Znów drużyna rozbudziła apetyt kibiców po to, by potem nie wygrać ośmiu meczów z rzędu plus ponieść klęskę w Pucharze Polski. Frustracja sięgała zenitu, bo nawet jak było dobrze, to było źle – stracone dwubramkowe prowadzenie w Rzeszowie czy porażka w Krakowie po dwóch golach Wisły w doliczonym czasie gry. Wydawało się, że notowania trenera u kibiców są tak fatalne, że nie da się już tego odwrócić. GieKSa skończyła rundę na jedenastym miejscu, czyli można było powiedzieć, że w Katowicach było chujowo, ale stabilnie lub raczej… stabilnie, czyli chujowo.

Żeby było jeszcze gorzej, spotkanie prezesa Krzysztofa Nowaka z kibicami i niektóre wypowiedzi sternika GieKSy trener określił jako policzek wymierzony w niego i drużynę. Prezes mówił kibicom, żeby wytrzymali jeszcze pół roku, czyli do końca kontraktu – dając do zrozumienia, że opcja pożegnania się jest bardzo realna. Można powiedzieć, że wszystko sprzysięgło się przeciw trenerowi. Wyniki, kibice, a teraz nawet prezes.

W tej atmosferze zespół przygotowywał się do rundy wiosennej. Co w niej się działo – wszyscy wiemy. GieKSa wygrała z Miedzią, przegrała z Wisłą Płock, a potem zanotowała sześć zwycięstw z rzędu. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia widząc, jak GKS bije rekordy seryjnych wygranych, nie pozostawiając rywalom żadnych złudzeń. Przestaliśmy tracić bramki, zaczęliśmy je w bardzo dużej liczbie zdobywać. Zespół znacząco poprawił swoją pozycję w tabeli oraz nastroje kibiców. Do tego stopnia, że z przegranego sezonu nieśmiało zaczęliśmy myśleć o barażach. Komplet publiczności na meczu z Lechią pokazywał, jak wielki w Katowicach jest głód sukcesu. Złość i niechęć do Rafała Góraka przycichła. Kibice cieszyli się z wygranych i zaczęli znów mieć nadzieję. Nawet mając z tyłu głowy, że w poprzednich sezonach i tak na finiszu była ona zawodzona.

I gdy wydawało się, że opinie na temat szkoleniowca już na dobre się poprawią – choć nie w stronę entuzjastycznych, a na razie po prostu neutralnych – przyszła zadyszka i w trzech kolejnych meczach zespół nie wygrał. Porażka z Odrą, słaby mecz z Łęczną i utrata zwycięstwa w końcówce w Niecieczy znów spowodowała wylew niepohamowanej krytyki. Trwała ona i w trakcie meczu z Polonią Warszawa. GKS w spektakularny sposób wygrał w końcówce, ale wiele osób miało w pamięci obraz gry i nie mogło się powstrzymać przed dalszą krytyką opiekuna GieKSy.

To był tak naprawdę ostatni moment „jazdy” po trenerze. Potem zespół nie dał już ani jednego powodu, żeby ktokolwiek rzucał hasło o pakowaniu walizek. Przy seriach wygranych kibice – na razie żartobliwie – mówili raczej o rozpakowywaniu bagażu.

Ostatnie kolejki to było istne szaleństwo. Przed wspomnianym meczem na Konwiktorskiej katowiczanie mieli osiem punktów straty do Arki Gdynia – wówczas nikt w ogóle nie marzył o awansie bezpośrednim. Zajmowaliśmy czwarte miejsce z punktem zapasu w strefie barażowej, ale też zaledwie dwupunktową przewagą nad miejscem dziewiątym. Twardo trzeba było więc walczyć o to, by w ogóle się w tych barażach znaleźć.

Po Polonii GKS był nadal czwarty, a przewaga nad siódmym miejscem wynosiła dwa punkty.

Po Stali GKS wskoczył już na trzecie miejsce, nad siódmym mając już cztery punkty przewagi, a strata do Arki zmniejszyła się do sześciu oczek.

Baraże zdawały się na wyciągnięcie ręki, więc zaczęliśmy marzyć o utrzymaniu podium, co dawałoby możliwość grania dwóch spotkań play off u siebie.

Po wygranej z Tychami wirtualnie zbliżyliśmy się do Arki na trzy punkty i tu już pojawiły się pewnie nieśmiałe myśli, że… a może? Gdynianie jednak wygrali z Zagłębiem i znów była szóstka. Zeszliśmy na ziemię i dalej skupialiśmy się na barażu, chociaż kibice snuli pewien scenariusz, który przy korzystnych okolicznościach miał dać nam ekstazę. Górakiem się już nikt nie zajmował.

Kapitalne spotkanie z Wisłą zapewniło nam trzeci plac, a potem w niedzielny wieczór wszyscy z zapartym tchem oglądaliśmy derby Trójmiasta. Jakaż była euforia, gdy sędzia po analizie VAR nie podyktował rzutu karnego dla Arki w doliczonym czasie gry. Niesamowite. Za tydzień mieliśmy grać o awans.

Zapytany o to, czy będzie oglądał w telewizji pojedynek Lechii z Arką na konferencji prasowej po meczu z Wisłą trener powiedział, że nie będzie na żywo obserwował tego spotkania. Czy tak było w istocie? Nie wiemy. W którymś momencie szkoleniowiec jednak dowiedział się wyniku i musiał zdać sobie sprawę, że otworzyła się przed nim życiowa szansa. Szansa na odwrócenie… wszystkiego.

Najważniejszy mecz GieKSy na przestrzeni dwóch dekad. Na gorącym terenie, przy kapitalnej publiczności. Do awansu Arce wystarczał remis. Rafał Górak i jego drużyna wygrali ten mecz. Wygrali pewnie, dojrzale, nie pozostawiając żądnego pola do dyskusji, komu ten awans się należał.

Po meczu trybuny skandowały nazwisko Rafała Góraka. W Katowicach wszyscy wpadli w euforię, w wyniku spełnionego marzenia, tak wyczekanego, tak wyśnionego, a jednocześnie tak nierealistycznego patrząc na przebieg rundy jesiennej.

To co było udziałem trenera w tym sezonie, ale co miało początek już w poprzednim – jest gotowym scenariuszem nie tylko na film o sukcesie sportowym, o tym, że kogoś się skreśliło, a ten odniósł sukces. To byłoby zbyt banalne. To film o człowieku, który został zmieszany z błotem, był sam (ze swoją drużyną) przeciw wszystkim. I nie poddał się.

Ludzie mają różną odporność psychiczną, ale to nie oznacza, że taka opresja, bo tak można to nazwać, byłaby dla kogokolwiek obojętna. Dodam na marginesie, że nie wnikam w tym felietonie kompletnie w kwestie związane ze stanowiskiem takim czy innym trenera podczas konfliktu kibiców z Markiem Szczerbowskim. Nie wnikam, bo 99% wszystkich zdań „do” i „o” trenerze było związanych po prostu z postawą drużyny.

Żal było patrzeć na trenera stojącego w swoim boksie i bezradnie wysłuchującego, że kibice po prostu go tu nie chcą i mimo spędzenia tylu lat w klubie – jest tu postacią niemile widzianą. Jakkolwiek my kibice jesteśmy często w gorącej wodzie kąpani, obecna sytuacja każe się zastanowić, czy przypadkiem nie przekraczamy w swoich reakcjach pewnej granicy. To znaczy – my na pewno ją przekraczamy. Jak to napisał jeden z kibiców, ta cała historia jest nauką na temat człowieczeństwa.

Oczywiście to nie jest tak, że krytyka była bezpodstawna. Trener nieraz mówił (i mówi teraz), że wyniki na jesień były zdecydowanie gorsze niż gra. Nawet jeśli to prawda, to nasłuchaliśmy się od różnych trenerów podobnych tekstów, które wcześniej zawsze były mydleniem oczu, bo efekt końcowy był taki, że kończyliśmy sezony klęskami. Dlatego tak trudno było przekonać kibiców, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jedyne, co mogło ich przekonać – to wyniki. Powstaje jednak pytanie o formę wyrażania swojego niezadowolenia.

To musiało być okrutne. A jednak Rafał Górak robił swoje i dodatkowo całą sytuację przetrwał z godnością. Nie poszedł na wojnę z kibicami, nie wdawał się w pyskówki, nie stracił panowania nad emocjami, choć kilkukrotnie wyglądał na konferencjach prasowych, że jest tego blisko. Oczywiście zdarzały się pojedyncze docinki typu „a GieKSa.pl dzisiaj nie ma pytań?” po wygranym meczu z Łęczną w jeszcze poprzednim sezonie, ale jeżeli to były jedyne formy odreagowania, to nadal jest to z reakcja z klasą.

Padały też zarzuty i przewidywania, że jak GKS awansuje do ekstraklasy, to ego Góraka rozsadzi stadion. Jak widać nic takiego się nie wydarzyło. Choć szkoleniowiec ma pełne prawo chować urazę i mógłby teraz powiedzieć w emocjach kilka słów „prawdy” – nie zrobił tego. Kolejny punkt do godności.

Trener obronił się w każdym aspekcie piłkarskim i ludzkim. W piłkarskim zrealizował powiedzenie, że o awansach się nie mówi, tylko się je robi. To, że nie zająknął się o walce o awans było totalnie irytujące. Ale ten awans solidną pracą wywalczył – i to jest lepsze niż mówienie. Kawał dobrej pracy.

Na marginesie – można teraz też spojrzeć na to, jak potoczyły się losy wspomnianego Ruchu Chorzów i trenera Skrobacza (którego osobiście bardzo cenię). I jak ta interpretacja zdecydowanego klubu idącego jak taran na awans przez chwilę miała rację bytu, a potem wszystko posypało się jak domek z kart.

Wielokrotnie wytykane było Górakowi zdanie o „uczeniu się ligi”. No ale jak się jej nauczył, to GieKSa rządziła i to inni mogli się od tego zespołu nabywać wiedzy. Jak grać do końca, jak utrzymywać dyscyplinę taktyczną, jak grać ładnie dla oka. Ta nauka naprawdę nie poszła w las i okazało się, że trener wiedział, co mówi, a GieKSa stała się profesorem w tej lidze.

Cała ta runda i awans to autorski projekt trenera, odpowiedni dobór ludzi w sztabie, piłkarzy i solidna, merytoryczna praca. I porządny plan. Taki, który pozwolił zniwelować straty z jesieni i na samym finiszu wychylić głowę do linii mety ułamek sekundy szybciej niż przeciwnik.

Trener wygrał jednak coś więcej niż awans do ekstraklasy. Wygrał przede wszystkim jako człowiek. Sposób w jaki przetrwał ten „najgorszy czas w życiu” godny jest prawdziwego szacunku. Nie odszedł, nie złamał się, nie porzucił projektu. Nawet jeśli zrealizował cytat, który sam wiele lat temu przytoczył, czyli „bądź najlepszy tam, gdzie cię nienawidzą”, to sposób w jaki to zrobił był najlepszym z możliwych. I my, jako kibice, tylko możemy na tym skorzystać.

Człowiek, którego odsądziliśmy od czci i wiary, dał nam tyle radości i powodów do wzruszeń i wylewania hektolitrów łez (a dla innych wlewania hektolitrów piwa). Awanse są różne. Ten można śmiało nazwać pomnikowym.

Trener już zdał egzamin z człowieczeństwa. Teraz czas na nas.

Shellu

PS Na koniec przypomnijmy wypowiedź trenera z portalu TVP Sport ze stycznia:

– Na pewno nie jest to strata, która sprawia, że już teraz można uznać sezon za skreślony. W piłce nożnej odrabiano już większe straty niż siedem punktów. Przed nami cała runda wiosenna, do której chcemy podejść jak najlepiej przygotowani. Widzę ogromne zaangażowanie drużyny i sztabu w czasie procesu treningowego. Każdy jest bardzo skoncentrowany na swojej pracy. To napawa mnie ogromnym optymizmem.

I niech to wystarczy.

9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    Afera

    30 maja 2024 at 11:32

    Trenerze gratulacje👏💪👏 teraz podbój GieKStraklasy powodzenia,a także szczere przeprosiny że zwątpiłem jak większość zimą.

  2. Avatar photo

    GREG

    30 maja 2024 at 21:22

    Pierwszy mecz w ekstraklasie i podziękowanie w ciągu I połowy, jak również oprawa powinna być dedykowana Rafałowi Górakowi. Bez względu na wszystko pozostałe!!! Ten CZŁOWIEK i NASZ TRENER, jak nikt inny na to zasłużył. PANIE TRENERZE – JESTEŚ WIELKI !!!!

  3. Avatar photo

    PołudnioweKce

    30 maja 2024 at 23:04

    Shellu zmartwychwstał 😉.Cudów ciąg dalszy..
    Bardzo dobry felieton. Gratulacje dla trenera, sztabu i piłkarzy. Myślę że teraz ta przysłowiowa ”głowa w lodówce” i nam się przyda. Cieszmy się tym co mamy ze spokojem i realnie patrząc w przeszłość. Tyle lat czekania już myślałem że nie zobacze meczu z Legią, Lechem itd. bo w przeszłości na takich byłem.
    To była Piękna niedziela.
    Ps. nam cichą satysfakcje że nie gnoiłem naszego trenera, nawet lekko go broniłem w rozmowach z kumplami bo miałem przekonanie że hamulcowym są władze miasta i nie chcą awansu dopóki nie powstanie nasz nowy dom. Jak widać coś jednak się zmieniło.. Całe Szczęście

    • Avatar photo

      Kato

      31 maja 2024 at 17:19

      Zielone światło po pięciolatce przy budowanym nowym stadionie zostało zapalone. Męczarni w wywiadach co tu powiedzieć nadszedł koniec i dobrze. Moje gratulacje całej społeczności Gieksy. zastanawiało mnie tylko czy pierwsza będzie przeprowadzka, czy awans.
      Wyszło że awans. Trenerowi należał się ten awans, teraz olbrzymie wyzwania przed nim. Czy sprosta temu zadaniu… zobaczymy.
      Powodzenia GKS KATOWICE!!!

      • Avatar photo

        Kato

        31 maja 2024 at 17:36

        Może doczekam jeszcze majstra! Większe szanse
        Dzięki!

  4. Avatar photo

    piv

    30 maja 2024 at 23:51

    Kawał dobrego tekstu Shellu! Tylko jak być 'mądrzejszym’ przed szkodą?

    • Avatar photo

      Kazik

      31 maja 2024 at 21:46

      Kiedyś spotkałem naszego Trenera na jakimś evencie gdzie robiłem foty, dodam tylko że wszyscy byliścmy wtedy na etapie „pakuj walizki” i tak z głupa zagadałem czy będzie awans? Trochę się uśmiechnął i powiedział tylko że kiedyś na pewno, ale jakoś wtedy nie dowierzałem…na szczęście w Gdyni udało mi się zagadać go jeszcze raz i podziękować. O dziwo pamiętał tamtą sytuacje:)
      Także Panie Rafale, jeszcze raz dziękuję!!!
      Ps. Shellu, fajne pióro

      • Avatar photo

        Fan

        31 maja 2024 at 23:44

        Panie Shellu. Tak jak Pan pisał trenerowi „pakuj walizki” to jakby Pan miał chociaż trochę honoru to Pan powinien teraz spakować walizki i oddać pióro. Drużyna piłki nożnej to nie jest fabryka czekolady tylko żywy twór. Jak się chce coś w życiu robić to trzeba się choć trochę na tym znać. Pozdrawiam SK1964. Tylko GieKSa🟡🟢⚫️

  5. Avatar photo

    FC Szombry

    31 maja 2024 at 14:13

    szacun za tekst Shellu bardzo dobry artykuł

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Blaszok Kibice

Blaszok – świąteczna oferta

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oficjalny sklep kibiców GieKSy Blaszok zaprasza na świąteczne zakupy. W ofercie pojawiło się wiele nowości. Poniżej przedstawiamy wybrane produkty.

Hitem są bluzy GieKSiarze (wszystkie zdjęcia gadżetów poniżej tekstu) w cenie 249 złotych. Są to bluzy zapinane w stójce, posiadające kieszeń kangurkę zapinaną na zamek oraz zadrukowany kaptur. Dużym powodzeniem cieszy się także elegancka koszulka polo (149 złotych) z wyhaftowanym wizerunkiem Jana Furtoka świętującego gola charakterystycznym uniesieniem ręki. Na rękawie znalazł się haft małej trójkolorowej flagi. Dla każdego kibica GieKSy świetnym prezentem będzie także zgodowa koszulka GieKSa Banik (99 złotych) z klubowymi herbami, nawiązująca do oprawy naszych Przyjaciół w Warszawie. Wszystkie produkty dostępne są w pełnej rozmiarówce od XS do 5XL.

Na Boże Narodzenie nie mogło zabraknąć także asortymentu typowo świątecznego – swetrów (169 złotych) oraz skarpetek (25 złotych za parę). Wełniane swetry są w całości wykonane w Polsce i dostępne w rozmiarach od XS do 5XL (dla kobiet i mężczyzn) oraz 128, 140 i 152 cm (dla dzieci). Skarpety natomiast dostępne są w rozmiarach 35/37, 38/40, 41/43 i 44/46.

Sklep Blaszok mieści się w centrum Katowic na ulicy Świętego Stanisława 6 i jest otwarty w piątek (19.12) od 10:00 do 18:00, w sobotę (20.12) i niedzielę (21.12) od 10:00 do 15:00, w poniedziałek (22.12) i wtorek (23.12) od 10:00 do 18:00, a także w wigilię Bożego Narodzenia (24.12) od 10:00 do 14:00. Blaszok będzie także otwarty po świętach – w sobotę (27.12) od 10:00 do 14:00, w poniedziałek (29.12) i wtorek (30.12) od 10:00 do 18:00 oraz w sylwestra (31.12) od 10:00 do 14:00.

Zakupy można zrobić także w sklepie internetowym – na stronie www.Blaszok.pl. Sklep gwarantuje, że zamówienia złożone online do poniedziałku (22.12) do godziny 10:00 dotrą do Was (na terenie kraju) do wigilii. Zapraszamy również do obserwowania mediów społecznościowych sklepu – Facebooka oraz Instagrama.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Podcasty

GieKSa 2025 – Trójkolorowa Połowa #89

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy Was do obejrzenia oraz odsłuchania podcastu „Trójkolorowa Połowa”, w którym Shellu, Błażej i kosa porozmawiali o GieKSie. Nie tylko o bieżącym sezonie (choć stanowi to z oczywistych względów główny temat audycji), ale ogólniej pisząc – całym 2025 roku.

Audycja miała premierę 20 grudnia o godzinie 12:00 na YouTubie. Poniżej tekstu zamieszczamy player Spotify i Spreaker. Oprócz tego posłuchasz nas w takich aplikacjach, jak iHeartRadio, Amazon Music / Audible, Castbox, Deezer, Podcast Addict i Podchaser.

Pierwszy odcinek trójkolorowego podcastu został nagrany 2 marca 2018 roku przez Błażeja i kosę. Po kilku audycjach dołączył Shellu i to te trzy osoby mogliście najczęściej usłyszeć (a czasami także zobaczyć) w „Trójkolorowej Połowie” i „Trójkolorowym Szpilu”. Ostatni raz w tym składzie nagrywaliśmy 23 czerwca… 2020 roku, a GieKSa szykowała się do bardzo ważnego meczu z Widzewem Łódź… w drugiej lidze. Tak, były kiedyś takie czasy, że GKS Katowice występował na trzecim poziomie rozgrywkowym, a co więcej – nie awansowaliśmy wtedy na zaplecze Ekstraklasy. Nie nagrywaliśmy więc przez ponad 5 lat. Z różnych powodów – zniechęcenia do wszystkiego, czego jako kibice doświadczaliśmy, ale także z bardziej przyziemnych tematów, jak po prostu braku przestrzeni na podcast, spowodowany natłokiem spraw prywatnych i zawodowych.

Od mniej więcej 1,5 roku, już w trakcie fantastycznej końcówki ostatniego sezonu w pierwszej lidze, chodził nam po głowie plan, by się spotkać i „coś” nagrać. Pomysł pojawiał się bardzo nieśmiało, rzucany w rozmowach mimochodem („fajnie byłoby”), ale nigdy nie poszły za tym czyny. Aż do grudnia 2025 roku. Nie składamy deklaracji, co dalej (i czy w ogóle), choć – jeśli przesłuchacie cały, prawie dwugodzinny podcast – to o kolejnej audycji (oby!) też tam mówiliśmy.

Za nami wspaniały rok, który następuje po równie wspaniałych poprzednich 12 miesiącach. Piękne dwa lata bajki, która oddaje nam wszystkim to, co przeżywaliśmy przez dwie dekady. Doceniajmy to, gdzie jesteśmy i co mamy. Podcast, przy którym świetnie się bawiliśmy, niech będzie naszym takim małym prezentem dla wszystkich Was – za to, że jesteście i że wspieracie nie tylko GieKSę, ale także nas. Na ogólniejsze życzenia świątecznej jeszcze przyjdzie czas, ale… GieKSiarze, spokojnych i trójkolorowych Świąt Bożego Narodzenia!

Shellu, Błażej i kosa

Kontynuuj czytanie

Kibice SK 1964

Kibice GieKSy wręczyli szal Prezydentowi Nawrockiemu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś podczas oficjalnych uroczystości związanych z obchodami 44. rocznicy pacyfikacji w grudniu 1981 roku strajku w Kopalni „Wujek” doszło do spotkania przedstawicieli kibiców GieKSy z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Karolem Nawrockim.

Przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” podziękowali Prezydentowi za obecność na obchodach, wręczyli okazjonalny szalik „16.12.1981 Pamiętamy” oraz zaprosili Prezydenta do Katowic na marcowy mecz z Lechią Gdańsk.

Warto podkreślić również, że okazjonalny wieniec złożył pod Pomnikiem-Krzyżem Prezes GKS Katowice Sławomir Witek, podtrzymując tradycję swoich poprzedników, którzy co roku oficjalnie reprezentują Klub podczas uroczystości rocznicowych.

fot. Karina Trojok / fot. A.SZ

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga